Wpis który komentujesz: | Jose Rodriguez Montoya obudził się na trawniku niedaleko, bardzo niedaleko swojego domu. Wciąż w koszuli, która miał wczoraj, wciąż napięty na zrozumienie, gdzie jest. Na szczęście Maria Luiza O Twarzy Dziecka Ramirez siedziała obok, siedziała jak jedyna matka świata, która nie wypuści Jose z rak, nie wypuści Jose z brakiem. Maria Luiza nie dawała za wygrana. Pytała prostymi słowami : - Jose, Jose, gdzie jesteś? Jose odpowiadał prostymi słowami, odpowiadał jak mógł. Świt nad Kadyksem: - Mario, Mario Luizo, nie wiem czy od domu tak niedaleko odszedłem, czy tak do domu niedaleko doszedłem. Ale jest bezpiecznie, Mario. . |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |
2lazy2die | 2002.08.21 02:11:36 shara- mam wiecej problemow niz tylko z szykiem. peperka, oklahoma - thnx. peperka | 2002.08.21 01:29:53 to jak pisze 2lazy2die jest po prostu cudowne.. w jego slowach mozna odlnalezc wiele uczucia, czasem nawet mam lzy w oczach gdy to czytam.. ale zawsze mam odczucie ze to jest cos innego, cos lepszego.. oklahoma | 2002.08.21 00:48:21 2lazy2die jest qultowym poematem (nie poeta) sieciowym. I mu wszystko wolno. Tak trzymaj. shara | 2002.08.21 00:20:16 Jestem tu nowa..ale z tego co zauwazylam to chyba jestes swirem:)zartuje....ale piszesz na serio nieco dziwnie-podejrzewam ze maszproblemy z szykiem(tzn pisania:):))Nie przejmuj sie!!to tylko moje pierdolowate mysli:) |