04:48 / 14.09.2002 link komentarz (10) | Lubie jesc. Kocham wrecz. Oprocz fajek, kawy, spania i dluuuugich kapieli z ksiazka nie mam w tej chwili innych uciech.
Kocham pierozki. Ogorkowa. Parowki w ciescie. Bigos. Rybe po grecku. Rybe po jakiemukolwiek. Salatke Mamusi. Pomidorem nie gardze. Czekolada z nadzieniem truskawkowym. Serem plesniowym. Serem zoltym. Serem bialym. Serem topionym. Pieczarkowa. Rosolem z lanymi. Kopytkami. Leczo. Pizza. Lodami. Cytrynowymi, mietowymi, jablkowymi, karmelowymi. Kluskami slaskimi. Kluskami kladzionymi. Kapustka mloda czy calkiem juz stara kapusta. Kapusniakiem. Nalesnikami, a najlepiej tymi, na ktore Pewien Pan rwal wszystkie kobiety. Grzankami, ktorymi Tenze Pan kusil mnie, skutecznie zreszta. Eklerkami. Bostonskimi donutami. Paczkami. Zurkiem. Barszczykiem czerwonym. Kocham zrec.
Wiec czemu ta walka o kazdy kilogram? Przez 6 lat nie przytylam ani nie stracilam ani krztyny wagi. W ciagu poltora miesieca ubylo mi 7 kilo. Waga wiruje w dol jak kupa w kiblu, nie przymierzajac. Spadaja mi z dupy gacie. Spada mi stanik, do cholery. Spadaja spodnie i spadaja pierscionki. Jestem juz grubo ponizej dolnej granicy. Stan krytyczny. Jestem glodna, ale nie potrafie nic przelknac. Jeszcze dwa kilo w dol i bede wazyla dokladnie tyle, ile wtedy kiedy mialam o 10 lat i bylam o dobre 30 cm nizsza. Wygladam jak uciekinierka z Oswiecimia. Wygladam tragicznie. Obijam sie o wlasne kolana, do kurwy nedzy.
Ide, mam ambitny plan wpieprzenia calej lodowki na raz. |