17:16 / 02.10.2002 link komentarz (2) | Wsiadlam sobie dzisiaj do pociagu, w przedziale bylam sama. Nagle zaglada do mnie jakis poczciwie wygladajacy pan i pyta, czy wolne i czy moze.
- Tak, prosze.
Pan zamyka za soba drzwi i siada.
- Zimno dzisiaj- zagaja. - Nie grzeja jeszcze w pociagach...
- Ano nie grzeja...
- Daleko pani jedzie?
- Ja? Do Warszawy (niby dokad mam jechac pociagiem do Warszawy?!,0)
- Ja jestem z Warszawy i... ja bede z pania szczery... bo mi zabraklo do biletu. I wie pani... ja zawsze, to jest... ja bym oddal na miejscu.
Pan sie jaka, belkocze strasznie i caly spocony.
- Ale ja nie mam pieniedzy- mowie.
- Wiem... Nikt nie ma...
- A ile panu brakuje?
- 9 zl.
- Ooo... To ja nie mam tyle (mialam, ale co mu bede tyle kasy dawac?,0). Zobacze, ile mam drobnych, zawsze bedzie panu latwiej szukac dalej. Wie pan, sama nie mam w tej chwili na bilet powrotny.
Sprawdzam w portfelu i wysupluje mu 1,5 zl. Bierze.
Ja wyjmuje karte SIMplus, zeby sobie doladowac konto.
- Ooo... masz SIMplusa (ni stad ni zowad przechodzi na "ty",0).
- Tak.
- I jak to jest? Faktycznie jest na koncie tyle, ile mowia, czy odliczaja sobie jakas prowizje?
- Faktycznie tyle jest. No, chyba, ze wykorzystam za duzo z poprzedniej karty, to odliczaja.
- Ahaa...
Chwila ciszy, ale naprawde krotka, gdyz panu sie buzia raczej nie zamyka.
- Masz chlopaka?
- ... mam...
- A dawno?
- Aaa... jakies pol roku (zaokraglam nieco,0)
- No tak... Tak myslalem.
Spuszcza glowe.
- To dziekuje.
I wychodzi...
|