02:35 / 06.11.2002 link komentarz (3) | Od wielu lat, co jakiś czas – śni mi się wojna. Różnie ona wygląda – choć zawsze bardzo realistycznie. Ale nie o sceny batalistyczne tu chodzi, bo te zmieniają się za każdym razem – inna broń, intensywność, realia oraz wróg ( ten nigdy nie jest skonkretyzowany,0).
Jedno co stałe w tych snach – to odczucia. Porażająca trwoga (to normalne,0) oraz jakiś żal, bezsens istnienia. Zawsze wiem, że ucieczka i unikanie śmierci to tylko krótkie odwleczenie samego jej momentu...
Nikt nie opłakuje zabitych – raczej śmierć innych witana jest z ulgą, że to jeszcze nie ja....
Ale w tych snach dziwi wciąż ta sama nieuchronność, pojawia się pytanie – po co to wszystko było, pojawia się pytanie o sens.
Nie ma ani skrawka nadziei – na inny świat, na życie po śmierci, nie ma oczeiwania na słynne światełko w tunelu.
Nie ma nic.
Zimna pustka.
Od lat dziecinnych
Wtedy nie rozumiałem tego odczucia
Bałem się...
Dziś strach ustąpił żalowi
Dziś zaczynam....
Rozumieć ...
|