Dzisiejszy dzien skwituje slowami mojego wykladowcy z politologii: "jak sie polepszy to sie popieprzy". ostatnio pisalem o tym ze brakuje mi w jezyku polskim ambitnych przyslow i powiedzen a tu prosze taka niespodzianka :,0)
a mowiac serio to jestem niemilosiernie zly, zeby nie powiedziec bardziej dosadnie. i to tym razem o dziwo (a moze juz nie o dziwo,0) z powodu przyszlych tesciow, czyli rodzicow Kizii. cos czuje ze w przyszlosci moja relacja z tesciowa bedzie taka klasyczna relacja miedzy zienciem i tesciowa. :( gdy juz znalezlismy ekipe i miejsce na wyjazd sylwestrowy to teraz rodzice Kizii zaczeli robic problemy. dziwni ludzie z dziwnymi problemami.chyba ich nigdy nie zrozumiem, zreszta wydaje mi sie ze nie mozna zrozumiec ludzi ktorzy nie znaja pojecia dialog, a rozmowa to dla nich tylko wzajemne przekrzykiwanie sie w czasie ktorego nie maja juz czasu na sluchanie wspolrozmowcy, o mysleniu nad tym, o czym mowia nie wspominajac. a tak wlasnie wyglada wiekszosc rozmow Kizii z rodzicami. mam nadzieje ze to sie zmieni i jednak pojedziemy na tego sylwestra w gory.
no to teraz juz zaliczylem kompletna zalamke. w tele wlasnie pokazali szklarska. dobra ide spac. jutro tez bedzie dzien, moze jutro wkoncu wyjdzie slonce ale niekoniecznie w doslownym tego slowa znaczeniu.