Kizia Hipoteza Swir [ ich odwiedzam najczesciej] // n-log home
pokaż: ostatnie 20 | wszystkie z tego miesiąca | wszystkie
2002.11.29 00:40:44
link
komentarz (2)

Nie wiem co dzisiaj napisac. mam takie dziwne mysli. zaczynam mnie przerazac to co rodzi sie w mojej glowie. ale niewazne.
Natomiast cieszy mnie bardzo to ze znow zlapalem bardzo dobry kontakt z vinea (tzn. nastapilo to juz kawalek czasu temu ale tak jakos dzisiaj mnie naszlo zeby o tym napisac,0). zaluje tylko ze wczesniej dopuscilem do tego zeby nasza znajomosc strasznie przycichla, a wlasciwie znalazla sie w pewnym zawieszeniu. a stalo sie tak przez moj dziwny swiatopoglad ktory na szczescie z czasem sie zmienil. otoz wydawalo mi sie ze jesli z dwojga ludzi jednemu z nich w pewnym momencie zacznie zalezec na czyms wiecej niz na przyjazni a ta druga osoba odrzuci to, to juz nie beda mogli wrocic do etapu przyjazni, wlasnie przez ta pierwsza osobe ktora chciala czegos wiecej. wiem ze to troche zamotane ale kiedys tak uwazalem. wlasciwie to jeszcze relatywnie niedawno odbijalo sie to na moim postepowaniu. i wlasnie przez to bledne myslenie stracilem na czas jakis dwie osoby na ktorych bardzo mi zalezalo (jedna z nich byla wlasnie vinea, a znajomosci z druga z tych osob jak dotychczas nie udalo mi sie odbudowac i pewnie juz mi sie to nie uda,0). nie chodzi mi o to ze zalezalo mi na ich milosci (chociaz w pewnym momencie napewno,0), tylko o to ze zalezalo mi na nich jako na ludziach, na ich osobowosci, bo zawsze chcialem sie otaczac ludzmi inteligentnymi z ktorymi znajdowalem niæ porozumienia i wspolne tematy. teraz juz wiem ze jednak moze zaistniec przyjazn miedzy osobami, z ktorych jednej kiedys zalezalo na czyms wiecej i jestem z tego powodu bardzo szczesliwy. a tak na marginesie to mama vinei (mimo ze mnie nie zna,0) wydaje mi sie ze lubi mnie bardziej niz mama Kizii :,0) moja przyszla tesciowa nigdy nie powiedzialaby Kizii czegos w stylu: "jestes smutna, porozmawiaj z cichym, to poprawi Ci humor".
No wlasnie, tak sie rozpisalem a jeszcze nic o Kizii nie wspomnialem. Moje Kochanie przyjechalo do mnie dzis rano i spedzilismy bardzo mily poranek... zakonczony tym ze znow bieglismy zebym nie spoznil sie na wyklad... na ktory i tak sie spoznilem. I na tym wlasnie wykladzie z politologii prowadzacy powiedzial rzecz ktora bardzo mnie zdziwila i zaciekawila: "jest pan jak sfinks, nie jestem w stanie nic wyczytac z pana twarzy". Zastanawiam sie czy naprawde nie wyrazam swoja mimika zadnych emocji? z jednej strony dla politologa to chyba dobrze, ale z drugiej: Kizia zarzucila mi cos podobnego podczas lazenia po sklepach, stwierdzajac ze nigdy do niczego nie "swieca mi sie oczy" i przez to nie wie nawet co kupic mi na mikolaja. No dobra koniec. Pisalem to z przerwami na sluchanie pink floydow cos kolo godziny, ale chyba potrzebowalem sie wygadac. wogole ostatnio czuje potrzebe pisania. moze wkoncu sie zmobilizuje i wroce do swojej pasji.