Gdy wstalem to bylo jeszcze ciemno i zimno, za oknem padal snieg. Wyszedlem z domu kolo 7.10 bo musialem byc na uczelni przed 8.00. Z samego rana kolosik, ehh pytania byly niezle przywalone, szkoda gadac. Pozniej nudny wyklad z finansow, nastepnie spotkanie w poludnie z kolsiem w sprawie projektu z PKMu, pozniej obiadek, czekanie na laborke, ale koles przyszedl, powiedzial, ze mu sie nie chce i poszlismy czekac na kolejna laborke. Pozniej w koncu czekanie na wyklad. Znowu byla lista obecnosci. Okazalo sie, ze nie musze pisac kolosa, ale za to mam napisac elaborat z 2 tematow, lacznie na 5 - 6 stron A4.
Ogolnie dzien taki sobie, wszystko byloby o.k. gdybym nie zmarzl na tej cholernej uczelni, strasznie zimno na duzej sali, brrr...
|