Nawigacja: wszystkie notki ostatnie 20 ostatni miesiąc 

2015.06.02 22:18:42 link

Eee działa to to ;)




2014.09.07 01:15:14 link

Żyję... ależ ten czas zapierdziela ;)




2011.02.04 02:05:32 link

Od 18-stego grudnia wszystko się zmieniło. Tusio nie wytrzymał i postanowił przyjść na świat jeszcze w grudniu. Przez chwilę miałem nadzieję, że zrobi mi niespodziankę i urodzi się w dniu moich urodzin, jednak spóźnił się synek od dwa dni. Sam poród szybki ale nerwowy, chwile niepewności które mino iż trwały krótko to wydawały się trwać wiecznie. Wojtuś to zdrowy i silnik chłopczyk, po porodzie leżał chwilkę w inkubatorze ale szybciutko doszedł do siebie. W wigilie Tusio wraz z Leną wrócili ze szpitala do domku, Tusiek jeszcze przez parę dni miał żółtaczkę ale i z nią szybko się uporał. W zasadzie wszystko było OK. do sylwestra kiedy to Lena się lekko posypała. Więc niestety 2011 rok rozpoczęliśmy chorobą. Niestety be choróbsko od Leny dopadło też i mnie. Więc były antybiotyki, gorączka, spuchnięta twarz, ale choróbsko tak jak szybko przyszło tak i szybko poszło.
Narodziny dziecka wywracają życie o 180 stopni. Dobrze, że miałem 28 dni zaległego urlopu za 2010 r. więc cały styczeń spędziłem w domu z Leną i Wojtusiem. Gdybym miał chodzić do pracy to Lenie byłoby dość ciężko wszystko samej ogarnąć, ale teraz gdy zdrowieje to wracam do normalnych domowych rytuałów, do których teraz będzie też musiała dodać opiekę nad Tusiem.
Wcześniej jakoś nie byłem w stanie zrozumieć ile radości daje w życiu dziecko. Każdy tylko mówi, że to problemy, itp. No owszem, opieka nad dzieckiem to nie jest bułka z masłem, ale tak czy inaczej daje olbrzymią satysfakcję.




2010.11.20 22:35:00 link

Dawno mnie tu nie było. Sporo się wydarzyło od czerwca. Wakacje spędziliśmy z żonką i Wojtkiem u teściów. 1.5 miesiąca mieszkania z teściami było dość przełomowym wyzwaniem z moim życiu ale poszło gładko. Jedyne miałem problem by znaleźć sobie własny kąt, a cała reszta była OK.

Remont zakończył się na przełomie sierpnia i września. Od zera wyremontowaliśmy łazienkę, kuchnię i odświeżyliśmy przedpokój. Za dwa tygodnie jeszcze czeka mnie mała zmiana layoutu w sypialni, gdzie za jakieś 2 tygodnie stanie Wojtkowe łóżeczko ;)

Wojtek ma przyjść na świat gdzieś między Bożym Narodzeniem, a Sylwestrem. Jednak mam jakieś dziwne przeczucie, że Wojtek będzie już z nami na święta. Trochę jestem przerażony, bo nawet nie wiem jak dziecko podnieść. Z racji takiego a nie innego stanu Leny, musieliśmy odpuścić sobie szkołę rodzenia.

W pracy średni klimat. Openspace coraz bardziej mnie irytuje. Zmiany korpo raczej w najbliższym czasie nie planuję zmiany pracy ale wpadłem na dość ciekawy pomysł i postanowiłem że to chyba właściwy moment na założenie własnej firmy.




2010.06.08 12:32:59 link

Kurcze spać mi się strasznie dziś chce. Żona zrobiła mi pobudkę przed 3-cią w nocy, alarmując o tym, że ktoś wyje pod oknem. Oczywiście owym ktosiem okazał się biało-czarny kot. Otworzyłem więc okno i jak człowiek z człowiekiem pogadałem z nim i powiedziałem by se polazł co ów też raczył uczynić. Problem był gdy zakończyłem procedurę come back’u do łóżka, gdyż ciężko mi było kontynuować proces „sen”. No i w taki sposób określiłem bezpośrednią przyczynę źródłową mojego dzisiejszego niewyspania się.

W ogóle to po porannych dialogach z żoną stwierdzam, że chyba zbyt prostym człowiekiem jestem. Wiadomo jak typowy przedstawiciel brzydszej płci rozwiązuje problemy analogowo w systemie binarnym. Jeśli jest problem to trzeba go rozwiązać natychmiast i jak najprostszą drogą. Nie myślę co i jakie problemy będę miał za kilka, kilkanaście miesięcy, a tu widać że chyba powinienem, wtedy życie jest jakby ciekawsze, człowiek nie nudzi się i nie narzeka na brak zajęć ;) Wydaja mi się z drugiej strony, że takie zadręczanie się problemami musi być chyba bardzo męczące. Tak sobie myślę, że gdybym dzisiaj zaczął się zadręczać tym, że do weekendu jeszcze 3 dni i dodatkowo czeka mnie podróż służbowa, to chyba mógłbym się tak zmęczyć owym zadręczaniem się, że byłbym zmuszony w piątkowy poranek wziąć urlop na żądanie. Pytanie tylko czy jest w tym jakiś sens, no oczywiście prócz posiadania jednego dnia wolnego od pracy ;)

Dziwny okres w mym życiu nastał, jestem przytłoczony i czuje się kompletnie bezradny. W pracy dziś zapytano mnie czemu jestem smutny i czemu się nie cieszę z życia. Trochę mnie to zastanowiło gdyż w zasadzie patrząc na to z boku można powiedzieć, że nie ma żadnej tragedii, a jednak coś jakby nie trybi tak jak trybić powinno.
Drążony odpowiedziałem, że cieszę się z błahych rzeczy: rozwiązany problem w pracy, ciekawa przejażdżka na rowerze, …




2010.05.16 23:26:57 link

Pogoda za oknem jesienna, a nie wiosenno-letnia jak powinna być z końcem maja. Weekend trochę przesiedziany w domu, z wyjątkiem wypadku wczoraj na noc muzeów.




2010.05.09 02:04:10 link

Czas chyba nadrobić zaległości logowe. Dawno nic nie pisałem na nlogu bo jakoś tak czasu niezbyt dużo. Skupiam się teraz w ciągu tygodnia na notatkach na AutomotiveBlog.pl. W sumie to z każdym miesiącem pojawiają się jakieś nowe motokontakty i nowe moto możliwości :) Zobaczymy jak to się wszystko dalej potoczy ale jestem dobrej myśli.

W połowie marca powróciłem do pracy po ponad 8 tygodniach zwolnienia lekarskiego. Umiem już chodzić, noga w której skręciłem kolano odzyskała już pełny zakres ruchu ale jeszcze mi trochę ono doskwiera więc w dalszym ciągu ćwiczę i chodzę na rehabilitację. Dobrze, że już przynajmniej Aviva wypłaciła kasę z ubezpieczenia.

W pracy raz lepiej raz gorzej, są dni spokojnie i totalnie zakręcone ale podsumowując można rzecz, że jest względny spokój. Trochę mnie irytuje, że teraz mam jakby 3 szefów i w sumie nie wiem które z pracy z kim załatwiać. Poza tym nieco irytuje mnie, że moją prace ocenia ktoś kto nie wie co robię i czym się zajmuje na co dzień. Mój szef z Niemiec nie wie o 70% moich obowiązków co jest trochę chore. Kolejny szef z Niemiec praktycznie w ogóle nie wie czym się zajmuje i co mam przysłowiowo na tapecie. Szef lokalny wie o wszystkim ale mnie nie ocenia.

A tak poza tym to ciągłe zmiany, no i remont kuchni i łazienki od czerwca się szykuje ;) Na czas remontu przeniesiemy się na ponad miesiąc do teściów ;)




2010.02.04 12:13:58 link

Opuściłem się ostatnio w pisaniu na nlogu. Chyba brak weny twórczej, bo na brak wolnego czasu to raczej nie mam co narzekać. Po wypoczynku sylwestrowym w górach, na początku stycznia wybrałem się ze swoją małżonką na ślub do koleżanki. Po ślubie był pyszny obiadek w knajpce, a wieczorem była zaplanowana imprezka weselna u państwa młodych w domu, na którą też się niestety wybrałem. Napisać musiałem niestety gdyż imprezka skończyła się dla mnie niezbyt dobrze i wcale nie chodzi tutaj o ilość spożytego alkoholu, to akurat było w normie. Na imprezce małżonka ma, wyciągnęła mnie koło północy do tańca, no bo wiadomo wesele to i tańczyć trzeba. No i podczas tańców ni stąd ni z owąd wylądowałem na podłodze czując dziwny ból w kolanie. Ani na na nie upadłem, ani w nic nie uderzyłem więc od razu pomyślałem sobie, że chyba coś nie ten teges. Znajoma odwiozła nas do domu, małżonka nasmarowała kolano altacetem, zawinęła bandażem i poszliśmy lulu. Noc była ciężka, więc po przebudzeniu w niedzielny poranek zdecydowałem, że konieczna jest wizyta u lekarza. Jakoś udało mi się dostać na izbę przyjęć, gdzie urocza recepcjonistka poprosiła o książeczkę ubezpieczeniową, której oczywiście nie miałem ;) Tak czy inaczej lekarz przyjął, zrobił RTG, stwierdził zwichnięcie rzepki lewego kolana, kazał nogę dać do gipsu ale stanowczo zaprotestowałem więc była tylko gipsowa szyna usztywniająca i skierowanie do przychodni ortopedycznej. Dostałem też zastrzyki na rozrzedzenie krwi, które przyjmuje się w brzuch i aplikuje się je samodzielnie, więc już było uroczo ;) Szyna gipsowa ciążyła mi okropnie, poza tym miałem ją tak nałożoną, ze leżenie na boku było mega niekomfortowe gdyż kostka wżynała się w ostra krawędź szyny. Jakoś przeleżałem poniedziałek i wtorek, zastrzyków sam sobie zrobić nie potrafiłem, więc teść służył pomocą. Małżonka bardzo się garnęła do robienia zastrzyków, wszakże miała niecodzienną możliwość usprawiedliwionego poznęcania się nade mną ;)

W środę wizyta w poradni ortopedycznej, gdzie usłyszałem, że do końca stycznia będę miał zwolnienie L4, że te zastrzyki to bez sensu, że trzeba robić punkcję kolana by ściągnąć krew no i że trzeba konieczne do gipsu od kostki do uda. Na szczęście zamiast gipsu mam stabilizator orteze, która jest lżejsza, bardziej wygodna i łatwo zdejmowalna. Punkcji miałem już chyba z 6, okazało się z końcem stycznia że L4 zostaje przedłużone do blisko połowy lutego, a dodatkowo lekarz zapisał zastrzyki w kolano. I takie mam oto przygody ortopedyczne. A najgorsze to stanie w kolejce do przychodni, dobrze że mama ma znajomości i nie czekam wchodząc bez kolejki, co prawda później reszta kolejkowiczów chce mnie zabić wzrokiem, ale nie rozumiem dlaczego w tym kraju służba zdrowia jest tak porąbana, że każe pacjentowi czekać z 3-4 godzin an jedne głupi zastrzyk, który lekarzowi zajmuje z 2-3 minuty. Idiotyzm do kwadratu.

No i takim oto sposobem w najbliższą niedziele miną 4 tygodnie odkąd jestem uziemiony. Na szczęście kolano raczej nie boli, bardziej noga i skórcze zastanych mięśni, jakieś nerwobóle czy coś w ten deseń. Zastrzyków oczywiście się boje bo jakżeby inaczej. Po zastrzyku kolano boli przez jakieś pół dnia, chociaż muszę przyznać, że tak jak boli dziś to chyba tylko na samym początku bolało. Trochę pracuje z domu, by nie mieć zaległości w pracy. Czas szybko leci, jedyne co mnie irytuje to uzależnienie od innych osób. Bardziej to leżenie w domu męczy mnie psychicznie niż fizycznie, czuje się jakiś wymięty i wypluty, gdzieś zniknęła umiejętność radzenia sobie ze stresem i z dziwnymi sytuacjami. Czuje się bardzo rozdrażniony i rozbity, dlatego też nie mogę się już doczekać powrotu do codziennych obowiązków w pracy. Przez to leżenie i uzależnienie od innych osób, zniknęła gdzieś moja pewność siebie i hart ducha, trochę przykro gdyż czuję się jakbym swój stan emocjonalny przeniósł wstecz o jakieś 12 lat.




2009.12.16 23:52:51 link

54 dni temu opublikowałem ostatni wpis na blogu. 54 dni to blisko 2 miesiące przez które wiele się wydarzyło, zmieniło.

19-stego października pisałem o tym, że jesień w pełni, teraz musiałbym napisać, że po jesieni już ani śladu, a za oknem widać początek zimy.

W pracy spore zmiany organizacyjne, moja ukochana korporacja stwierdziła, że przysłowiowo za pięć dwunasta jeśli chodzi o moment uruchomienia dwóch ważnych projektów (Astra IV oraz nowa Meriva) zamiesza ostro w kotle i zmieni praktycznie całkowicie strukturę działu. Jak można się było spodziewać ze zmian organizacyjnych nie wyszło nic dobrego prócz zamieszania. Przez blisko dwa tygodnie ważyły się moje losy, ale w końcu trafiłem do teamu, w którym z czysto logicznego punktu widzenia znaleźć się powinienem. Oczywiście wszechwiedzące kierownictwo widziało mnie w całkiem innym teamie gdzie miałbym współpracować z nieznanymi mi dostawcami oraz procesami produkcyjnymi. Na szczęście zdrowy rozsądek jakimś dziwnym cudem zwyciężył. Jako ciekawostka: w teamie do którego na całe szczęście nie trafiłem miałbym się „opiekować” dostawca z Bułgarii, który jest oddalony o 50 km od granicy z Grecją. Pięknie po prostu pięknie, podróż samochodem to blisko 3000 km i zajęłaby mi pewnie z 2-3 dni łącznie z czasem spędzonym na promie.
Poza tym w pracy jak zwykle, mały młyn z chińskim akcentem w tle.

Jeśli chodzi o prywatne sprawy to też spora rewolucja, bo zmiana to jakieś takie określenie, którego kaliber nie bardzo mi pasuje do obecnej sytuacji. Dużo zastanawiania się, dużo rozważań, rozmyślań, planów, problemów. Potrzebuje odpoczynku, miał być wyjazd na sylwestra w góry, jest on co prawda w dalszym ciągu w planach ale obawiam się, że mogą wystąpić pewne problemy.

Wiem, że na niektóre nurtujące mnie pytania i kwestie do końca życia nie poznam odpowiedzi i nie zrozumiem niektórych sytuacji. Szkoda… ale co zrobić, życie bywa zagmatwane i zaskakujące. Jedynie co mogę zrobić to przeanalizować wydarzenia z przeszłości tak aby nie popełnić podobnych błędów w swoim życiu.




2009.10.19 23:31:39 link

Jesień już w pełni. Parę dni urlopu sprawiło, że lekko się rozleniwiłem. Zresztą urlopu jeszcze mam dość sporo w tym roku bo blisko 24 dni.
W pracy jak zawsze, lekki młyn czasami więcej pracy czasami trochę mniej, ale ostatnio chyba najwięcej to irytacji.

Poza tym jak zawsze problemy nie tylko w pracy...




2009.09.29 00:55:31 link

Dawno nic nie pisałem. Chwytałem ostatnie chwile lata i ciężko pracowałem. Ostatni weekend minął tak szybko, że nawet nie spostrzegłem kiedy, to pewnie dlatego że weekend spędziłem częściowo u dostawcy. Ehh ciągłe problemy w pracy, nachodząca jesień, coraz to szybciej robi się ciemno za oknem, dni coraz to chłodniejsze.

Jestem totalnie zmęczony, ale już za parę dni kilka dni wolnych.




2009.09.05 01:31:06 link

Flashlights, nightmares and sudden explosions...




2009.08.25 19:45:47 link

Czas znowu za szybko mi leci. Praktycznie nie zauważyłem kiedy minął sierpień. Jeszcze parę tygodni i zacznie się jesień. Znowu będzie się coraz szybciej ściemniać, znowu będzie plucha za oknem no i znowu będzie się robiło ciemno coraz to wcześniej.

Sierpień dość aktywny, było parę dni urlopu na początku sierpinia, był długi weekend, był wypad w góry. Było też jak to zawsze bywa trochę stresu i nerwów.

Poza tym taka moja zabawka: AutomotiveBlog.pl




2009.07.29 22:13:46 link

Już środek tygodnia, do weekendu tylko dwa dni. Na ten weekend zaplanowaliśmy ze znajomymi dość nietypowo, w niedziele pójdziemy na mecz Piast Gliwice - Lech Poznań. Ostatni raz na takim prawdziwnym meczu oglądanym z trybun stadionu byłem chyba z 20-ścia lat temu. Pamiętam, że z dziadkiem poszedłem na zrujowany już dziś stadion XX-sto lecia. Nie pamiętam kto grał, ale pamiętam trybuny pełne kibiców dopingujących swoje drużyny.

W pracy czas biegnie bez większych problemów, dobrze że nie ma upału więc bezproblemowo można siedzieć w biurze.

Ostatnio jestem jakiś apatyczny, zniechęcony, bez planów. Nie poznaje siebie, nigdy taki nie byłem ale jak to mówią górnolotnie "człowiek zmienia się przez całe życie". Więc i ja pod wpływem otoczenia też się pewnie zmieniam.




2009.07.27 21:34:58 link

Weekend był aktywny, aż chyba za bardzo aktywny bo nawet nie miałem zbyt czasu wypocząć. Piątek piwo, sobota zakupy i przeprowadzka znajomych, w niedziele giełda staroci i eksploracja.

W pracy zaczął się tydzień shutdownu więc tak wszystko jakby wolniej się kreci. Jutro wizyta u dostawcy w Bielsku-Białej, reszta tygodnia raczej na miejscu w bazie.

Tomek pożyczył mi w sobotę książkę p.t. „W pogoni za cieniem” Roberta Kursona. Książka mnie wciągnęła, jednej nocy przeczytałem prawie 1/3. Dziś może część dalsza.

W Przekroju (29/3343 z 23/07/2009) ukazał się artykuł o początkach Internetu w Polsce oraz pojawiła się lista 33 blogów wartych uwagi. Może najpierw komentarz odnośnie Internetu, nie wiem z ilu zaglądających tutaj czytelników pamięta takie strony www jak ahoj.pl, arena.pl, początki wp.pl, onet.pl czy Interia.pl. Ja pamiętam początek przygody z Internetem w roku 1999 r., wtedy najbardziej powszechną metodą dostępu do Internetu był numer dostępowy TPSY 0-20-21-22, potem pojawiły się jeszcze inne numery dostępowe. Szczytem marzeń było stałe łącze w postaci SDI. Sieci osiedlowe rozwijały się dość szybko, chociaż pamiętam amatorskie sieci łączące 5-10 kompów, gdzie punktem wyjściowym w świat Internetu było owe SDI o dość marnej przepustowości. Teraz mówi się coraz to więcej o szerokopasmowym dostępie do sieci i mamy niestety coraz to więcej użytkowników pokolenia neostrady, gg i od zeszłego roku naszej-klasy.pl. Dawniej było trzeba pokopać trochę w Internecie by znaleźć namiar na jakiś serwer FTP z którego można było zassać mp3 czy jakieś gierki. Do ściągania mp3 używało się napstera, potem pojawił się eMule i torrenty. Ahh to były czasy, nie było GG ale było ICQ i nieśmiertelny IRC. Były grupy dyskusyjne o których obecnie zaczynający przygodę z Internetem userzy, nie mają w ogóle pojęcia.
Odnośnie blogów to ponoć najbardziej popularnym polskim bloggerem jest kominek (lub też kominek.tv). Teraz już chyba nuezbyt wiele osób albo prawie nikt nie pamięta początków blogowania w Polsce, które zapoczątkowane zostało przez takich ludzi na przykład jak Jędrek Kostecki, Piotr Chlipalski. Przekrój nie publikuje linka do kominka bo ten mu podpadł, ale w sumie kominek pojawić się powinien :)




2009.07.23 22:46:35 link

Wizyta u dostawcy na godzinę 16:00, sweet... powrót do domu po 19:00... poprostu uwielbiam takie sytuacje.

Za oknem koszmarny upał, po godzinie 12:00 rozpływam się w pracy, a mój umysł pracuje na mocno zwolnionych obrotach.

Mimo ciężkiego i dość męczącego dnia, są też plusy, oficjalnie zamknięty TOP FOCUS oraz wypad na Pławniowice :) Był dziś pomysł w pracy aby jutro zbirowo wziąć urlop na rządanie i spotkać się na kąpielisku. Pomysł ciekawy i godny realizacji ale coś mi się wydaje, że jednak nie dojdzie do skutku, a szkoda...




2009.07.22 23:37:28 link

Dzień aktywny. Dwie wizyty u dostawców, a po południu wypad na piwko. Dzień męczący ale jutro nie będzie napewno lżejszy.




2009.07.21 23:29:10 link

Wtorkowy dzień:

- dziś doświadczyłem małego show - zrozumiałem jak można być upierdliwym ale też aroganckim i pewnym siebie. Pytanie tylko po co jak można inaczej...

- u fryzjera zobaczyłem trzy klientki kosmitki z czymś srebrnym na głowie.

- poza tym codzienność...




2009.07.20 22:30:22 link

Dziś pojebałek, czyli pierwszy dzień po weekendzie. Ostatni weekend należał do dość aktywnych, piątek to impreza u kolegi z pracy, a potem nocne Goszyce Cinema Village. Powrót do domu zaliczyliśmy późno bo około 2:00, zbyt późno bym powiedział. Sobotni wieczór również poza domem, miał być grill u znajomych ale z powodu deszczu kiełbaski, szaszłyki i kurczaczek był upieczony w piekarniku, ale i tak było mniam mniam :) W sobotę dodatkowo były zakupy, chciałem sobie kupić dwie lniane koszule z krótkim rękawem ale niestety wizyta w dwóch centrach handlowych zakończyła się wynikiem failed. Niedziela znowu taka ni jaka, trochę w domu, trochę poza domem.

Świat wokół mnie zwariował chyba. Słuchając rozmów, obserwując otoczenie dochodzę do wniosku, ze chyba teraz dla młodych ludzi najważniejsze w życiu to imprezy (gdzie i z kim wypić w piątek) oraz zakupy. Odnośnie imprez to najlepiej na imprezę w najbliższy weekend umawiać się w poniedziałek rano, a jakże przecież w ciągu całego tygodnia pracy trzeba mieć jakiś cel, a co jest bardziej zajebistym celem niżeli praca przez cały tydzień aby móc imprezować w weekend? Drugi cel życia, oczywiście zaraz po tym pierwszym wyżej wspomnianym to zakupy i chwalenie sie nimi, najlepiej też od razu w poniedziałek rano. Teraz to trzeba sie chwalić zakupami od razu, natychmiast po przyjściu do pracy. Za rok pewnie trzeba sie będzie chwalić zakupami przed przyjściem do pracy, a za dwa lata to prognozuję, że bezpośrednio po wstaniu z łóżka, a jeszcze przed wizytą w toalecie. Dobrze, że jeszcze nie ma jakiegoś rankingu kto i gdzie jak imprezował plus ile wydal na zakupy w ciągu weekendu. Jeśli takich ranking powstanie to sugerowałbym dodanie +10 punktów za slogany typu „słuchaj kochana, nie uwierzysz …”.

Praca mnie lekko irytuje, potrzebny mi chyba jakiś dłuższy urlop. Poza tym mam katar, tłumaczę to sobie alergią, jak dotąd myślałem, że to alergia na jakieś pyłki ale to chyba inny rodzaj alergii, mam alergię na idiotyczne zagrywki w pracy i na niekompetencje niektórych osób.

Odczuwam dziwną presję z którą nie daje sobie rady. Zadałbym pytanie dlaczego, ale przecież nie warto zadawać pytań na które zna się odpowiedź. Jestem zmęczony, dodatkowo ta alergia też daje mi się we znaki, chciałbym móc wyjść.

Plusy pojebałkowego dnia to załatwiony hosting i porządek w akwariumie :)




2009.07.09 21:33:30 link

Ten tydzień bez wyjazdów, chociaż pewnie w następnym tygodniu powoli znowu zaczną się podróże. W pracy wiele plotek, ale też i sporo zmian się szykuje. Zmiany to w zasadzie więcej obowiązków gdyż team trochę nam się kurczy, a nowych osób raczej zbyt szybko nie uświadczymy.
Weekend zgodnie z wcześniejszymi planami spędzony ze znajomymi na Festiwalu Kultury Żydowskiej w Krakowie. Weekend bardzo udany, pogoda dopisała, humory też, jedyny zonk to zbita butelka Bolsa i tym samym zalane telefony.
Ostatnio miałem okazję skosztować nieco nietypowych piw, miałem dostawy Czerwonego i Czarnego Smoka z Browaru Fortuna, kolega z Czech przywiózł mały zapas piw produkcji czeskiej z takimi pozycjami jak: Budejovicky Budvar, Velkopopovický Kozel (světlý oraz černý, mam nadzieje, że już wkrótce spróbuję też Premium), Louny světlý ležák, ale te wszystkie piwka pobił niepasteryzowany nasz rodzimy Ciechan miodowy z browaru w Ciechanowie.
Żonce przeszkadza dziwny stworek żyjący koło naszego bloku, który co noc wydobywa z siebie dziwny dźwięk w odstępie co 2-3 sekundy. Dziś kolega w pracy pomógł mi zidentyfikować te dźwięki i typ padł na sowę uszatkę. Spróbuję ją namierzyć jakoś w najbliższym czasie.
Jutro już piątunio, planów na weekend niestety brak ale zobaczymy na co pogoda pozwoli.




2009.06.30 22:12:04 link

Znowu pracowity tydzień, dziś była wizyta u dostawcy w Łodzi, jutro Polkowice, pojutrze podróż już dość blisko bo tylko do Częstochowy. Droga do Łodzi to jakiś koszmar, krajowa jedynka jest w fatalnym stanie, cholerne koleiny, duży ruch, sporo ograniczeń prędkości no i korki w Częstochowie. Po drodze spotkałem dwa auta z videoradarem, na szczęście niebieskich straganików z suszarką nie było. Do Łodzi wyruszyłem prosto z domu przed 6:00, a wróciłem o 19:00, więc nie ma to jak 13-ście godzin w pracy. Jutro wyjazd przed 7:00, planuje zakończyć podróż w domu około 18:00.
Jadąc do Łodzi zastanawiałem się gdzie ludzie się tak spieszą. Na jedynce obowiązuje ograniczenie prędkości do 100 km/h, jechałem około 120 km/h ale zastanawiało mnie gdzie spieszą się Ci wszyscy co jechali 140 i więcej. Na ograniczeniach do siedemdziesiątki mało kto zwalnia, pewnie osoby które znają tą drogę wiedzą gdzie suszą albo gdzie stoją fotoradary, no ale z drugiej strony po coś te ograniczenia prędkości ktoś postawił. Druga sprawa jaka przeraża mnie na drodze to ilość martwych/potrąconych zwierząt. Jeździłem w Niemczech przez 3 miesiące i tylko raz widziałem przejechanego królika. Nie wiem czy to kwestia zabezpieczenia drogi, braku zwierzątek żyjących w pobliżu ruchliwych dróg czy może szybkie usuwanie martwych zwierząt z drogi?
Gdy jadę przez wsie staram się zwolnić i poobserwować trochę świat, stare chałupy, krowa pasąca się na łące, rolnik z koniem w polu, kura dzióbiąca w ziemi. Gdy wychowywałem się w Wiśle takie obrazki były codziennością, ciekawe czy dla moich dzieci będzie to coś zupełnie normalnego czy może będzie to swoistego rodzaju sensacja? Z Wisły pamiętam jeszcze specyficzny dźwięk dobiegający z okolicznego tartaku, oraz zapach drzewa i trocin. Znajomi kupili ostatnio sobie meble, nie ze sklejki, z prawdziwego drzewa, jedyny feler to taki, że drzewo nie pachnie, znaczy pachnie nijak, na pewno nie jak drzewo, ciekawe…
Plany na najbliższy weekend to festiwal kultury żydowskiej w Krakowie.




2009.06.19 23:28:44 link

Po długim minionym weekendzie to był pracowity tydzień w pracy. W pracy u dostawców spędziłem łącznie prawie 22 godziny, a łącznie samochodem zrobiłem prawie 900 km. Następny tydzień spędzam w domu ale przełom czerwca/lipca to znowu praktycznie cały tydzień w rozjazdach. Dziś gdy wróciłem do biura poczułem się jak w saunie więc chyba lepiej podróżować i pracować u dostawców niżeli kisić się w biurze. Niestety w lecie w biurze bez klimatyzacji jest koszmarnie, nie da się zrobić przeciągu, a chodzący wentylator praktycznie niczego zmienia.
Plan na weekend są, nawet bardzo poważne i ambitne, niestety coś mi się wydaje, że owe plany pokrzyżuje skutecznie paskudna pogoda…




2009.06.15 23:47:01 link

Długi weekend był, no właśnie był bo się skończył i jak to zawsze bywa nie był taki długi jakby mógł być ;) ciągłe narzekanie, tak tak… ale spoko jeszcze mam w zanadrzu jakieś 33 dni urlopu do wykorzystania w tym roku. Wracając jednak do długiego weekendu, to sporo się działo. Środowa noc spędzona z żonką i ze znajomkami w kinie na „Aniołach i demonach”. Film fajny, dość ciekawy, wart zobaczenia na dużym ekranie. W sumie to zastanawiałem się przez dłuższą chwilę na co można się wybrać do kina no i raczej nie było zbyt dużego wyboru. Czwartek świąteczno-działkowo-pomocnie, znajomki się przeprowadzają więc znowu trzeba było pomóc przy skręcaniu mebli. Piątunio remontowo w domku, po długich namowach, prośbach, groźbach, szantażach żony, w końcu wziąłem się za malowanie kuchni i łazienki. Łazienka wymalowana, nowa lampa zainstalowana, kuchnia w zasadzie już też wymalowana, jutro jeszcze jakieś drobne poprawki pewnie wyjdą. Piątkowy wieczór ikeowo zakupowy, prócz IKEI odwiedziłem też Fashion House bo miały być jakieś mega wyprzedaże, no i mega to było ludzi, jakiś super hiper promocji nie doświadczyłem.
Sobota remontowo grillowo, niedziela remontowo-działkowo-grillowa, no a dziś pojebałek w pracy. Kurcze nie wiem czemu ale bardzo mi się spać dziś w pracy chciało. Jakiś horror, nie pamiętam kiedy ostatni raz w pracy byłem tak bardzo senny, nawet kawa ani też czekolada nie pomagała, ale obserwując otoczenie to nie tylko ja cierpiałem dziś z powodu senności. Ale dość narzekania, był też pozytywny aspekt dzisiejszego dnia. Kolega z Czech przywiózł wyśmienite piwka, a odnośnie tej tematyki to w najbliższą sobotę wybieram się na imprezę do Żywca, mam tylko nadzieję, że pogoda dopisze. Przynajmniej oglądając właśnie „Dzień po dniu” w TVN24 pokazywali w prognozie, że ma być pogodnie i bez deszczu, zobaczymy co z tego wyjdzie.

Chyba tyle na dziś, sporo się dzieje, czas spać ;)




2009.06.01 22:35:16 link

Pierwszy czerwca czyli dzień dziecka, w tym roku to dość dziwny dzień. Po przyjściu do pracy rozpoczęło się komentowanie sytuacji GM Europe oraz Opla. W piątkowy wieczór zapadły decyzję o przyszłości Opla, co się dokładnie stanie tego na razie nie wiadomo. Potrzeba jakieś dwa miesiące na wyjaśnienia, uformowanie się nowego tworu, itp. Dziś popołudniu natomiast Generał Motor podjął decyzję o tym, że powinien odejść i zrezygnować z rangi Generała, w taki oto sposób ponad stuletni generał, kojarzony z potęgą USA, zakończył swój burzliwy żywot. Wraz ze śmiercią Generała Motora w USA, przy życiu zostają w dalszym ciągu współtowarzysze generała, mieszkający w Europie, Azji, Ameryce Południowej, Afryce, Australii. Co się stanie z resztą generałów nie wiadomo, info jest tylko takie że generał w Europie zostanie pozbawiony władzy przez nadszyszkowników związanych z wodzem Władkiem Putinem.

Prócz informacji z USA o Generale Motorze dziś jeszcze dołka załapała żona, co za tym idzie jeśli w pracy padaka, w domu padaka to postanawiam na wzór naszego guru Lecha K, ogłosić tygodniową żałobę zbirkosową.




2009.05.21 23:36:10 link

Druga połowa maja, jeszcze niedawno był długi weekend majowy, a tutaj już praktycznie tydzień do końca miesiąca. Maj to miesiąc podróżowania, głównie to Bielsko-Biała, ale zapuściłem się w minionym tygodniu trochę dalej, a mianowicie Krosno oraz Mielec.
W pracy zmiany, jest nowy szef, są nowe pomysły, nowe wymagania, pewnie będą i nowe obowiązki, niestety nie będzie żadnych plusów lub czegoś w zamian… można powiedzieć normalna sytuacja.
Zostało trochę więcej niż tydzień do momentu wyjaśnienia się sytuacji związanej w przyszłością Generała Motora oraz Opla. Zobaczymy co się wydarzy ale jakoś nie chce mi się wierzyć aby możliwe było przejęcie niemieckiej marki Opel, przez włoskiego Fiata.
Jakiś zagubiony jestem, koledzy z pracy pytają mnie czy coś się stało. Odpowiadam, że nie, po prostu ostatnio jakiś wypluty jestem, nie mam energii do działania, wracam z pracy i muszę się zdrzemnąć, bo nie mam siły. Może to przez tą pogodę za oknem, może dlatego, że zbyt duszno i za ciepło w biurze, może dlatego że jakoś nie mam obecnie żadnego celu przed sobą… Wydaje mi się, że podążam jakąś ślepą uliczką i najgorsze jest to, że nie bardzo umiem zawrócić. Dojdę do końca i zderzę się ze ścianą, której nie będę w stanie przeskoczyć. Ogrania mnie jakaś bezsilność, czuje się jakby był ofiarą jakiegoś dziwnego eksperymentu – próby zrobienia ze mnie idioty. Czuje, że otaczająca mnie rzeczywistość coraz bardziej mnie przytłacza, nie daje sobie z tym w ogóle rady…
Obecna sytuacja, w której się znalazłem jest dla mnie na pewno nowym doświadczeniem, niestety jak na razie nie widzę rozwiązania.




2009.05.11 23:38:46 link

Hmmm nawet nie zauważyłem kiedy minęło prawie półtora miesiąca od zeszłego wpisu. Sporo się oczywiście wydarzyło, wiosna za oknem pełną parą, były święta, był też długi weekend majowy. W tym roku spędzony tak bardziej w dualu z żonką. Wziąłem parę dni dodatkowego urlopu, zdobyliśmy z żonką szczyt, niby niezbyt wysoki bo to tylko Barania Góra, ale i tak było fajnie. Krótki rękaw, słońce, śnieg, żonka, las i góry... chyba będzie trzeba powtórzyć podobny wypad za rok.
Z góry przywiozłem sobie sadzonki iglaków, z których zamierzam uformować drzewo bonsai, na razie wszystkie sadzonki się przyjęły, zobaczymy co będzie dalej… ostatni bonsai kupiony w IKEI nie pożył zbyt długo.

W pracy kwiecień minął pod znakiem podróży służbowych, w kwietni po Polsce zrobiłem prawie 4000 km, w maju też mnie czeka trochę wyjazdów, znowu kawałek Polski zwiedzę. Ostatnio tak się zastanawiałem, że gdybym zaplanował sobie wizyty u niektórych dostawców, jedna po drugiej to wyszedłby istny tour de Pologne, bo można by na przykład tak Gliwice > Jelcz-Laskowice > Krzeszów (okolice Kamiennej Góry) > Ostrów Wlkp. > Gorzów Wlkp. > Gdańsk > Białystok > Krosno > Jeleśnia. Myślę, że jeśli dotrwam do końca roku w generalnych motorach, albo gdy generalne motory dotrwają do końca roku to w tym roku 20000 km podróży służbowych nie będzie żadnym problemem.

Zastanawiam się ostatnio co zrobić by mieć więcej cierpliwości, uważam że byłbym bardziej szczęśliwy będąc bardziej opanowanym i spokojnym. Cierpliwi ludzie mają chyba łatwiej w życiu, zresztą zawsze podziwiam tych co ze stoickim spokojem potrafią rozwiązywać najtrudniejsze problemy, a z życiowych zakrętów wychodzić bez szwanku.




2009.04.02 23:38:49 link

Jakiś totalnie pokręcony czas jeśli chodzi o pracę. Kryzys, pełno informacji o kryzysie, a tak naprawdę to w pracy taki sajgon, że szkoda gadać. I co najważniejsze ten sajgon napewno nie jest spowodowany kryzysem. Siedzę w pracy do pózna, w weekendy odwiedzam dostawców nie pamiętam by taka sytuacja miała miejsce kiedykolwiek wcześniej.

Wiosna w końcu przyszła, dziś było naprawdę ciepło, znalazłem nawet czas na spacer z psem :) Jesli będzie tak samo w weekend to zapowiada się naprawdę miło.

Jest mi przykro z powodu bezsilności która mnie ogarnęła. To przykre gdy mimo chęci nie można pomóc ;(





2009.03.19 22:25:03 link

Tematem numer jeden w obecnym tygodniu są dostawcy, którzy mają wzrost zamówień i nie są w stanie ich wypełnić na czas. Niektórzy dostawcy zredukowali ilość załogi, to samo zrobili poddostawcy więc teraz jak jest pewnego rodzaju odbicie i wzrost produkcji samochodów to dostawcy mają problem z wywiązaniem się z zamówień. Przez co oczywiście są problemy, cancelowanie lub przesuwanie pick-up'ów i inne tego typu akcje. Jak więc pomyślę przez chwilę, że mamy niby kryzys to poprostu głupieje...

Jutro piątek, czyli początek weekendu, który pewnie i tak szybko minie.




2009.03.15 20:09:13 link

Kolejny tydzień znowu szybko minął. Miała być wiosna ale coś chyba w tym roku zaliczy lekkie opóźnienie, chociaż muszę przyznać, że wczoraj pogoda była nawet całkiem fajna, a słonko fajnie przygrzewało.
Tydzień minął pod znakiem imprezy urodzinowej taty Madzi, 50-te urodziny to już coś, więc impreza były poważna :)

Praca ciągle na pierwszym planie, ostatnio tyle się dzieje, że po pracy jestem wykończony i marzę tylko i wyłącznie o popołudniowej drzemce. Poza tym z racji tego, że sytuacja w firmie jest lekko mówiąc średnia, to zastanawiam się nad jakimś alternatywnym źródłem dochodu. Mamy z żonką jakieś fundusze, które moglibyśmy wykorzystać na rozkręcenie jakiejś swojej małej firmy, ale żona dość sceptycznie do tego podchodzi, a ja z racji tego że nie lubię ryzyka to pewnie zbyt szybko decyzji nie podejmę.

Najbliższy tydzień w pracy zapowiada się równie zwariowany jak ten poprzedni. Na szczęście nie planuję żadnych wyjazdów, ale najprawdopodobniej za to w kwietniu będą czekały mnie nieco dłuższe podróże. Mam nadzieję, że wtedy będzie już wiosennie, to przynajmniej na drodze będzie bezpiecznie.




2009.03.10 22:56:54 link

W pracy młyn totalny, nie wiem w co ręce włożyć. Ciągle jakieś telekonferencje, dyskusje, itd. Uhhhh, dobrze że przynajmniej ekipa w pracy ciekawa, przez co czasami jest zabawnie i cała sytuacja w około mnie pozwala mi nie zwariować. Czasami są takie klimaty, że trudno mi się powstrzymać ze śmiechu, mam nawet pewnego schiza, że kiedyś szef wstanie zza biurka, walnie pięścią w stół i krzyknie „spokój”. Dziś akcja jakich mało, mój kolega zirytował się bo net kijowo działał i były tam jakieś zwisy aplikacji, więc ów mój kolega postanowił spuścić baty laptopowi. Więc ów niewinny niczemu laptopik zebrał silne ciosy, za to że Internet i serwer powiedzieli dziś razem „pierdole nie robię” :) No i powiedzcie mi szczerze drodzy czytelnicy, czy Wy też macie takie klimaty w pracy. Myślę, że jak już GM się skończy albo gdy moja walka z GMem i brzydkimi dostawcami się skończy i gdy znajdę sobie inną pracę, to właśnie najbardziej będę tęsknił za tymi dziwnymi klimatami.

Generalnie czekam znowu na weekend, dobrze że jutro już środa. Muszę odpocząć, praca chyba mnie wykończy w tym tygodniu…




2009.03.03 23:51:32 link

Chyba wiosna idzie, może na zewnątrz nie jest aż tak bardzo widoczna ale ja ją już czuję w powietrzu. W końcu marzec, a jak wiadomo marzec to początek wiosny.

W miniony weekend zobaczyłem dwa filmy. Pierwszy to był lekki, łatwy i przyjemny „Slumdog – milioner z ulicy”. Film ciekawy, taki w sam raz na sobotni wieczór, chociaż w gruncie rzeczy po głębszym zastanowieniu film jest przeciętny. Plusem jest dość niecodzienne otoczenie plus nieznani aktorzy, co moim zdaniem tworzy dość nietypową otoczkę tego filmu.
Kolejny film, który zobaczyłem w weekend to „Ciekawy przypadek Benjamina Buttona”. Ta produkcja wydaje mi się o wiele bardziej ciekawsza i interesująca niżeli wspomniany kilka zdań wyżej Slumdog. Film dość długi bo aż ponad dwie i pół godziny, ale film ciągle ciekawi i nie nudzi się w miarę oglądania, co prawda pod koniec filmu akcja dość szybko przyspiesza ale mimo to zakończenie jest interesujące. To chyba jeden z tych filmów, po których zakończeniu przeleciało mi przez głowę kilkanaście myśli. Jak ktoś spodziewa się czegoś ciekawego, dającego do myślenia to polecam ten film. Gatunek filmu to melodramat, w sumie dobrze że nie wiedziałem o tym przed zobaczeniem filmu, bo pewnie informacja o gatunku tego filmu trochę by mnie pewnie zniechęciła, ale zobaczyłem, nie żałuje, zobaczyłbym kolejny raz.

Ostatnio dziwnie się czuję, dziś temat nawet poruszyłem w pracy. Otóż będąc w liceum, na studiach w zasadzie codziennie zastanawiałem się i próbowałem odgadnąć swoją przyszłość. Od rozmyślania na temat rzeczy kompletnie błahych jak średnia ocen na koniec semestru czy możliwe pytania na kolokwium błądziłem myślami aż po swoją przyszłość zawodową. Teraz od pewnego czasu nie wiem czemu ani dlaczego ale jakość bardziej bliżej mi wspomnień i rozważań o przeszłości niż do spekulacji odnoszących się do przyszłości. Nie mam najmniejszego pojęcia czemu się tak dzieje, uważam że to trochę dziwne i nie podobne do mnie, trochę mi to przeszkadza. We snach biegam, spaceruję po górach, pływam w rzece, siedzę przy ognisku, słucham szumu lasu, w zasadzie we śnie robię wszystkie te rzeczy, których nie robię w rzeczywistości. Chociaż w gruncie rzeczy wolę taki sny niżeli liczenie części i przepychanki z dostawcami ;)

Dziś w pracy dość zwariowany dzień. Już mnie nie dziwi spektrum tematyki rozmów w pracy. Dziś na przykład rozmowa dotyczyła zapowiadanego końca świata, który nastąpić ma według przepowiedni w 2012 roku. I tak, mój kolega, który zawsze podchodzi do tematów z odpowiednim inżynierskim podejściem tłumaczył fizyczne konsekwencje odwrócenia się biegunów kuli ziemskiej. Z kolei mój drugi kolega oczywiście zawsze podszedł jajcarsko do tematyki. Ja jak to ja, uważany przez grono współpracowników za internetowego geek’a od razu zacząłem guglać w googlach w poszukiwaniu informacji o przepowiedniach na 2012 rok. Otwarła mi się ta strona.

i mówię koledze siędzącemu obok, że są jakieś tam przepowiednie Oriona. Na to kumpel zobaczył na wyżej podanej stronie grafikę tego kosmity i skwitował ironicznie, że przepowiednie tego Oriona (jako Oriona kolega miał na myśli owego kosmitę) na pewno się spełnią. Pewnie Orion widzi przyszłość tymi swoimi wielkimi ślepiami :D
Potem kontynuowaliśmy tematykę, że zapewne na przepowiedniach 2012 ktoś robi kasę, tak jak 9 lat temu na głośnej akcji Y2K jako zbliżającym się kataklizmie związanym z wyświetlaniem daty 01/01/2000 na komputerach.
Znalazłem więc stronke i oczywiście zakomunikowałem ekipie, że już ktoś zwęszył możliwość zbicia kasy na naiwnych pesymistach. Kolega siedzący obok i tutaj podpowiedział możliwość zrobienia interesu. Cały myk polega na tym, że w przypadku odwrócenia biegunów, Ziemia zostanie zalana falą tsunami. Są więc firmy które oferują jakieś tam pseudo arki, łodzie, itp. Kolega Sebastian wymyślił więc by produkować samopompujące się majty, które w przypadku znalezienia się właściciela pod wodą samoczynnie by się napompowały co spowodowałoby uniesienie ciała właściciela owych gaci na powierzchnie. Kolega Sebastian przeprowadzając krótki D/PFMEA (dla niewtajemniczonych Design/Process Failure Mode Effects Analysis) stwierdził, iż istnieje ryzyko że samopompujące się majty wyrzucą delikwenta dupą do góry, a głowa ciągle będzie pod wodą. Jako corrective actions kolega zasugerował aby zainteresowanym zakupem cudownych samopompujących się majt, przeprowadzić bypass, tak aby przyszły konsument mógł oddychać oczkiem w tylniej części ciała.
Tak więc minął dzisiejszy dzień pracy, niby gadka o pierdołach ale zawsze ze słusznym inżynierskim podejściem.
Aaaa na koniec było też podejścia czysto ekonomiczne. Mamy 3 koleżanki w ekipie, patrząc na kalendarz wiadomo co to oznacza. Podjęliśmy co prawda mediację i wyciągnęliśmy solidny argument, że w tym roku 8 marca wypada w dzień wolny od pracy. Koleżanka stwierdziła, że jest przecież poniedziałek 9-tego marca i w ten dzień można być obdarowanym „zaległym prezentem”. Powstał więc pomysł, żeby z racji zbliżającego się 8-ego marca złożyć życzenia naszym koleżankom aby 8-ego marca spędziły niezapomniane chwile ze swoimi lepszymi połówkami i to tak, by dzień 8-ego marca był spędzany tak intensywnie co skutkowałoby koniecznością wzięcia dnia wolnego w poniedziałek 9-tego. Niestety nasze argumenty nie spotkały się ze zrozumieniem, ale w sumie spodziewaliśmy się tego. Poratował nas kolega, że przecież za niedługo koleżanki i tak będą się musiały „odwdzięczyć”. W sumie nie tylko ja ale i moi koledzy nie wiedzieli co kolega Krzysztof ma na myśli ale szybko zostało nam to wyjaśnione – święto 14 marca – tutaj szczegóły

Jak uznało towarzystwo, w sumie jest to święto dość ciekawe no i osoby „składające życzenia” nie powinny mieć większych problemów z pomysłem na prezent ;)




2009.02.23 23:04:37 link

Kryzys w Polsce. Myślałem, że jakoś powoli mija, przynajmniej to co obserwuję wokół siebie wszystko na to wskazywało, no ale rynek i gospodarka pokazują co innego. Kurs złotego ostro zachwiany, o indeksach giełdowych lepiej nie wspominać, tak czy inaczej u dostawców obserwuję proces, który nazwałbym odbiciem od dna, więc moim zdaniem jest powoli powolutku coraz to lepiej.

Zeszły tydzień zakończył się dość gorącym news'em dotyczącym restrukturyzacji SAABa. W sumie wiadomość mnie ucieszyła, zobaczymy co z tej restrukturyzacji będzie.

W firmie czuć niepewność, to wszystko dlatego, że nasi koledzy z Germanii coraz głośniej mówią o odłączeniu Opla od GM i o znacjonalizowaniu tej branży. Cóż wiadomo, że większość zakładów Opla zlokalizowania jest w Niemczech, ale co z pozostałymi zakładami Opla/Vauxhalla: Gliwice (PL), Luton (UK), Ellesmere Port (UK), Zaragoza (ES), Antwerpia (BE)? O przyszłości tych zakładów narazie nikt głośno nie mówi...

Patrząc na oferty pracy w internecie to jedyne słowo które przychodzi mi na myśl to lipa. Generalnie ofert w ogóle nie ma, a jak już są to tylko Warszawa.

Bardziej o moją pracę martwi się chyba moja małżonka niżeli ja sam, chociaż tak patrząc w przyszłość to jakoś na mojej twarzy zbytni optymizm się nie rysuje...

Jutro ostatki, jakoś tak szybko ten karnawał minął, że nawet nie zdążyłem wybrać się gdzieś na imprezę... ale co tam, za rok będzie znowu karnawał :) Jak zwykle czas tak szybko leci, że znowu wydaje mi się, że od sylwestra minęła zaledwie chwila, a to już przecież blisko dwa miesiące.




2009.02.07 21:51:11 link

Idzie luty podkuj buty. Ale po co mi podkute buty jak za oknem 16'C. Tyle dziś pokazał termoetr w Foce około 19:00 pod IKEĄ w KTW.

Luty chyba będzie sponsorowany przez literkę "B". "B" jak brzydka dostawca. Zaczął się mały młyn, w zeszłym tygodniu szef zdecydował bym pojechał supportować ludzi z FSO w Wawie. Odwiedziłem pewną firmę i się przeraziłem, tym co zobaczyłem. Ekipa w Wawie która martwi się dostawcami, którzy kooperują z FSO jest niedoświadczona i nie ma zbyt rozległej wiedzy. Więc ja pojechałem krzewić wiedzę, powstał action plan, zobaczymy co z tego wszystkiego będzie. Mam nadzieję, że nie będę musiał odwiedzać Wawy w najbliższym czasie.
Poza tym w pracy coraz bardziej mnie irtuje to co przychodzi z góry. Management zamiast rozpocząć jakieś akcję, które sprawią, że pracownicy pomimo poważne kryzysu będą czuli więź z firmą, to przychodzą jakieś dziwne polecenia, które irytują wszystkich w około i sprawiają, że coraz więcej osób ma z każdym dniem bardziej dość tej całej roboty.

Dziś odwiedziłem z żoną 3 salony. Odwiedziliśmy dealera Forda, Toyoty by na koniec pojechać do dealera Opla na dni otwarte Opla Insigni. Najbardziej rozczarował mnie Ford Mondeo. Z zewnątrz to auto mi się bardzo podoba, ale w środku lekko mnie rozczarowało. Czułem pewien niedosyt, projektanci z Forda nie zrobili ze środkiem Mondeo nic co by mnie powaliło na kolana. Nowa Toyota Avensis nie podoba mi się wizualnie. Bryła samochodu jest OK, ale grill, reflektory, lampy tylnie, zderzaki jakość mi nie pasują do tego auta. W środku wykonanie lepsze niżeli w Fordzie pod względem jakości użytych materiałów, ale też dizajnowo w środku jakość tak bez zachwytu. Na koniec pojechaliśmy zobaczyć Opla Insignię. Trzy miesiące spędziłem w Ruesslesheim pracując nad tym projektem więc auto jest mi znane, ale nie miałem okazji się nim przejchać. Do testu drogowego wybrałem Opla Insignię 2.0 CDTI 160 KM automat z opcją flexride. Silnik jak na diesela pracował cicho, auto prowadziło się bardzo dobrze, skrzynia biegów automatyczna ale zmiany biegów bardzo płynne bez szarpania znanaego z innych modeli Opla. Po włączeniu opcji sport auto poprostu odfrunęło i w mgnieniu oka na blacie pojawiło się 180 km/h. Skórzane regulowane elektrycznie fotele, klima dwustrefowa, zaawansowany system AFL biksenonowych refelktorów. Wszystko piękne tylko czemu to auto kosztuje tyle, albo inaczej czemu jako pracownik koncernu GM mam taką małą zniżkę? :)

"Ekstremalnie zajebistym laskom" mówię stanowcze nie....




2009.01.19 23:14:03 link

Co ja to miałem napisać. Aha, wnerwiony jestem, komp mi się psuje, a ja jestem bezradny, bo za cholerę nie mogę dojść co jest przyczyną zawieszania się explorer’a. Wymieniłem kable, zamieniłem RAM, zmieniłem zasilacz i nadal nic. Nie ma wira, zrobiłem format, wgrałem system od nowa i nadal zonk. Obawiam się, że to wina płyty lub też procka.

W pracy powoli wszystko wystartowało, muszę przygotować plan wyjazdów by zrealizować cele na Q1 i Q2, z których rozliczony będę jednorazowo na początku lipca.




2009.01.05 11:07:07 link

No i mamy Nowy Rok, po urlopie pozostało już tylko wspomnienia. W sumie już mi się trochę nudziło w domu, wypadłem z rytmu pracy i czułem się jakoś nieswojo. Przez te wolne dni oczywiście nie zrobiłem tego wszystkiego co miałem w planach ale przecież można się było tego spodziewać.

Tak sobie myślę jaki będzie ten Nowy 2009 Rok. Miniony rok był pełen nowych wrażeń, wspólne mieszkanie z żonką, drugi ślub, wesele, trzymiesięczny pobyt w Germanii, nowe obowiązki w pracy. Myślę, że jeśli chodzi o sprawy domowo-małżeńskie to ten rok będzie spokojniejszy, w pracy spodziewam się natomiast jakiejś małej rewolucji. Coś mi się wydaje, że powoli po prawie czterech latach spędzonych w Generalnych Motorach, przyszedł czas na zmianę. Lubię swoją prace, lubię to co robię, tylko tak jakoś strona socjalna mnie irytuje, no i procedury zanim być coraz prostsze, to są coraz bardziej skomplikowane i zawiłe. Zastanawiam się czy management tworzy taki popaprane rzeczy by zniechęcić jak największą grupę pracowników? Bo przecież na pewno te procedury nie są tworzone aby cokolwiek uprościć czy ułatwić.

W pracy dziś zimo, siedzę w bluzie i w szaliku i raczej ciężko wytrzymać. Kaloryfery ciepłe, ale jak nikt nie ogrzewał pomieszczeń przez ostatnie 2 tygodnie to ciężko je zagrzać ponownie do rozsądnej temperatury w przeciągu paru godzin.

Zastanawiam się nad planami na 2009 rok. Chciałbym zacząć uprawiać w końcu jakiś sport, życie dom > praca > dom > praca jakoś mi nie odpowiada. Brakuje mi sportu, ruchu, dlatego też myślę nad rozpoczęciem zabawy ASG na wiosnę.




2008.12.23 23:38:24 link

I nastały święta. Po całyrm roku pracy mam dwa tygodnie urlopu. Oczywiście nie jest to teraz czas na odpoczynek, żonka chodzi do pracy więc ja korzystając z dni wolnych zająłem się przygotowaniami do świąt. W tym roku tak jak i w poprzednim będą dwie wigilie, ale w odwrotnej konfiguracji. Prezenty kupione, mentalnie jestem przygotowany tylko po ostatniej wizycie u dentysty strasznie buzia mnie boli i jak na złość nic nie pomaga :(

Za prawie tydzień sylwester, zastanawiam się powoli jaki będzie nowy rok. Czy to będzie mój ostatni rok w generalnych motorach? Prezydent Bush postanowił co prawda wesprzeć przemysł motoryzacyjny pytanie tylko na jak długo tej kasy wystarczy. Wiem, że rok 2009 będzie na pewno cięższy niż ten obecnie mijający. Na pewno będzie więcej roboty, a łatwiej nie będzie.

Żonka mi dziś przypomniała, że minął rok odkąd razem zamieszkaliśmy. Ależ ten czas leci.

Chodząc ostatnimi dniami po sklepach obserwowałem ludzi. Jedni wzbudzali we mnie zainteresowani, inni obojętność, a jeszcze inni pogardę. Lubię obserwować ludzi, a w hipermarketach jest ku temu okazja. Najbardziej moją uwagę przyciągają ludzie starsi, bo niektórych widać, że są biedni i zmęczeni życiem. Jakoś zawsze daje mi to do myślenia…


... Wesołych Świąt czytelniku.




2008.12.10 23:16:45 link

Dwa tygodnie do świąt, jeszcze tylko kilka dni w pracy. Nie licząc wyjazdów służbowych to prawdę mówiąc pozostało mi do spędzenia w biurze tylko 4 dni. Począwszy od początku 52-ego tygodnia udaję się na zasłużony urlop i mam zamiar powrócić do pracy dopiero 5-tego stycznia co oczywiście niezmiernie mnie cieszy :)

W pracy trochę młyn, pewni dostawcy myślą że z racji świąt będę miły i co za tym idzie będę wykonywał czyjąś pracę. Takiego wała moi Państwo, zła sytuacja generalnych motorów nie jest powodem bym wykonywał osobiście rzeczy które należą do obowiązków dostawców. Mam postanowienie, że od jutra na głupie pytania dostawców w stylu „a kto za to zapłaci?” będę odpowiadał retorycznie w stylu: „a kto zapłaci za zatrzymanie linii produkcyjnej z powodu dostarczenia części nie zatwierdzonych?”. Jutro zapowiada się rozmowa z szefem na temat oceny półrocznej, ciekawe co usłyszę i jaka będzie ocena...
Dziś lekko podirytowałem się na telekonferencji podsumowywującej dokonania naszej organizacji i dowiedziałem się, że tak dobrze jak jest teraz to jeszcze nigdy nie było. Najlepsze hasło jakie pojawiło się podczas pokazu prezentacji to było „keep momentum”, a na to kolega S. od razu nawiązał do podtekstów erotycznych i przedłużania orgazmu ;) Dobrze, że przynajmniej mam częściowo fajną ekipę w pracy :)

Z dialogów z kolegą S.
Ja: dobrze, że już koniec pracy, ale wnerwia mnie, że jak przychodzę do roboty to ciemno, wracam do domu to też ciemno.
S: mnie to cieszy, jestem w końcu człowiek nietoperz.
Ja: człowiek nietoperz?
S: no tak, nietoperz bo ksywka Batman jest już wykorzystana.
Ja: ale o co kaman?
S: jestem swawolny i aktywny zwłaszcza nocą

Ostatnio sporo czasu w pracy zajmuje ekipie zaliczanie poszczególnych szczebli naszej piramidy szkoleniowej (tak tak zapewniam, że mi też piramida kojarzy się z Amway’em i innymi MLM’ami). Mamy 4 poziomy im wyższy tym pytania trudniejsze. Z racji tego, że kolega S. siedzi koło mnie to mamy ubaw po pachy. Ja wszystkie szczeble piramidy zaliczyłem już wcześniej więc mam spokój ale kolega S. walczy ostro. Ja mu podpowiadam w miarę możliwości. Mobilizuję kolegę S. do zaliczania kolejnych poziomów (każdy poziom składa się z kilku testów). Znowu dialog:

Ja: zaliczaj tutaj ten test, tam tylko 5 pytań (normalnie jest 10 pytań, trzeba mięć 70% by zaliczyć), szybko przejdziesz.
S: ok.

Po chwili okazuje się, że ja miałem całkiem inna pytania (niektóre się powtarzają)

S: co za pojebane pytania
J: no sorki S. ja miałem inne
S: to przynajmniej miałeś fuksa, mnie tu pytają o niejakiego Rolanda A. Fishera, a skąd ja mam wiedzieć kto to jest i co wymyślił. Roland A. Fisher (czyt. Rolandafiszer) kojarzy mi się z wschodzącą gwiazdą europejskiego kina porno. Roland A. Fisher dla znajomych zwany elefantem ;)

Inny dialog:

Ja: S. nie poddawaj się walcz
S: te pytania są dla idiotów niczym test: „Jak nazywał się średniowieczny wojownik? Pigmej, mintaj czy samuraj? :)

Ale dość już o pracy, muszę pomyśleć o prezentach gwiazdkowych i oczywiście jakoś nie mam na to czasu ale od 22-ego grudnia mam urlopik więc pewnie wtedy znajdę czas na zakupy. Ostatnio mam sporo różnych pomysłów ale za cholerę nie umiem znaleźć czasu na ich wykonanie, padaka źle się z tym czuje.

Z pozytywnych aspektów życiowych: dostałem gratis słuchawki Denon’a.
Z negatywnych aspektów życiowych: za mało zarabiam...




2008.12.02 23:16:22 link

Nastał grudzień, trochę dziwny przyznam w tym roku bo specjaliści od planowania tam u góry zapomnieli zamówić śnieg, więc śniegu nie ma.
W branży automotive nadal niepewność, w związku z czym humor nadal jakiś taki średnio dopisujący.
Odwiedziłem w miniony piątek Krzeszów (Dolny Śląsk). Fajna wieś, życie toczy się wokół potężnej bazyliki w centrum wsi i drugiej pod względem budowli we wsi, która to jest siedzibą firmy, którą odwiedzałem. Podróż była ciekawa, w tamtą stronę było w miarę OK., ale powrót koszmarny, za Wrocławiem na autostradzie zrobiło się naprawdę nieciekawie. Po powrocie do Gliwic od razu dołączyłem do znajomych w knajpce. Spotkanie było z racji pożegnania naszego kolegi, który z dniem 1 grudnia postanowił szukać szczęścia poza branżą automotive.

Nadal nie przywykłem jakoś do roli męża, mimo iż tą funkcję pełnie z dumą od prawie roku. Nadal jakoś do mnie nie trafia, że teraz z założenia moja osoba jest powodem wszelkich niepowodzeń porażek i problemów mojej szanownej małżonki :D Muszę więc z zasady przyjąć za pewne i bezdyskusyjne, że tak już będzie i koniec ;)

Plany sylwestrowe zrobione, w tym roku sylwestrowa imprezka będzie miała miejsce u znajomych, zapowiada się fajnie, zastanawiam się tylko czy się urżnąć czy nie, ale w sumie na decyzję jeszcze zostało sporo czasu ;)

W sobotę jak przypadło na przykładnego zięcia pomagałem teściowi w remoncie. Zadzwoniłem po toluka i rach ciach po ściankach kartonowo-gipsowych nie było w sypialni teściów śladu, ale przyozdobiły za to pięknie okoliczny śmietnik :)

Nadchodzący weekend zapowiada się dość ciekawie, Flesz (pies rodziców Magdy) będzie u nas na gościnnych występach. Mam nadzieję, że druga wizyta u nas w domu na weekend, będzie przeze mnie lepiej wspominana niż ta poprzednia ;)




2008.11.26 22:30:48 link

W sobotę zaliczona z żoną akcja ząb. Akcja w zasadzie zakończyła się wczoraj w Bielsku. Odwiedziliśmy profesjonalnego dentystę, która wyjął z Madzi zęba leczonego kanałowo parę lat temu, kawałek jakiegoś wiertła, które poprzednij dentysta zostawił tam Madzi na pamiątkę.

W pracy bez zmian, no może z tą różnicą, że jakoś wczoraj i dziś takie trochę urwanie głowy i walka z wiatrakami ;) Dobrze, że przynajmniej mi humor w pracy dopisuje to przynajmniej nie pozwala mi to zwariować albo załamać się kompletnie.

Z dialogów w pracy:

S: Będzie dobrze.
Ja: Dobrze to będą miały nasze dzieci, ale nie my.
S: Ja już nie będę miał dzieci.
Ja: ojjj Seba, raz dobrze strzelisz i będziesz miał.
S: wiesz to nie kwestia strzału, to kwestia decyzji by nie zakładać tłumika do spluwy ;)

S: Chodź na obiad.
Ja: Ehhh znowu dzisiaj nie pojem, nie mam apetytu, nie smakuje mi już tu żarcie.
S: No ale wrócisz do domu to żonka obiad Ci ugotuje.
Ja: Dziś nie gotuje, dziś mam catering u mamy.
S: Ty to masz dobrze, ale jakbyś powiedział że nie masz obiadu to bym Cię zaprosił do siebie na ciepłe flaczki.
Ja: Nie nie, weź przestań na ciepłego flaka mnie zapraszasz ;D Zaproś koleżanke

Koleżanka E (lekko pobrechtana): nie no chłopaki, Wy to macie metody na podryw, o metodzie na ciepłego flaka jeszcze nie słyszałam :)

I takim oto sposobem w pracy nie jest nudno.




2008.11.22 14:30:14 link

Pierwszy weekend ze śniegiem. Dziś rano wymieniłem opony, wieczorem czeka mnie jeszcze kurs do Norauto w celu wymiany żarówki H7 w przednim lewym reflektorze. Skubana postanowiła spalić się już drugi raz w tym roku. Chyba muszę sprawdzić napięcie ładowania aku, ale z drugiej strony czytałem forum i żarówki Philipsa mają to do siebie, że zbyt długiej żywotności to nie mają.

Wnerwia mnie już ta sytuacja z Generalnymi Motorami. Rysio wsiadł w swojego jeta i poleciał do Waszyngtonu prosić o 25 miliardów zielonych. Rysia kongresmeni przorali dość porządnie, bardziej niż czasami menejdżment ora nas, albo bardziej niż my oramy brzydkich dostawców. Tak czy inaczej Rysiu zamiast 25 miliardów dostał solidnie po głowie. Dziś Rysiu i zarząd ogłosili, że GM rozważa bankructwo, mimo iż z 2 miechy temu Rysiu mówił, że GM nie dopuszcza takiej możliwości. Opel zgłosił się natomiast po kase do rządu germańskiego i pojawiły się w końcu głosy, czy skoro Opel pobrał się z Generalnymi Motorami w 1929 to czemu teraz nie może być rozwodu? W sumie to chyba najlepiej byłoby gdyby rząd szwedzki przejął sobie tą wspaniałą markę jaką jest SAAB (sic!). Tak czy inaczej w pracy nie jest dobrze, takie status quo mnie irytuje...




2008.11.19 22:12:21 link

Połowa listopada, do końca roku pozostało mniej niż 1.5 miesiąca, niestety planów sylwestrowych brak. Są co prawda jakieś pomysły ale chyba jakoś takie mało przekonywujące bo jak na razie żaden pomysł nie jest realizowany. Problem chyba polega na tym, że ekipa sylwestrowa ma różne wymagania i ciężko będzie znaleźć coś co będzie pasowało wszystkim.

Za oknem już jesiennie by nie powiedzieć zimowo. Dzień coraz krótszy, to wszystko sprawia, że raczej na nic nie mam ochoty. Pogoda za oknem najbardziej zachęca mnie do siedzenia w domu. Na 100% pogoda nie napawa mnie optymizmem.

W pracy ostatnio trochę podróży służbowych. Jutro minie równo tydzień odkąd po raz ostatni byłem w biurze. Miniony piątek upłynął pod znakiem podróży do Jeleśni, a od poniedziałku do dziś byłem w Białymstoku.
Niepewna i niestabilna sytuacja GM też raczej nie sprawia bym w przyszłość patrzył przez różowe okulary. Dziś zapadła decyzja, że GMMP od stycznia będzie pracował w systemie dwu zmianowym. Jedna zmiana zostanie zlikwidowana, ale na szczęście nikt nie zostanie zwolniony. O podwyżkach na rok 2009 pewnie w ogóle nie będzie mowy ale cóż, takie czasy jak kryzys to kryzys.
Ale jest też jedna pozytywna rzecz jeśli chodzi o GM. W poniedziałek media doniosły, że Opel Insignia wygrał konkurs COTY 2009 - samochód roku 2009. O jeden punkt Insignia zwyciężyła nad Fordem Fiestą, który nota bene też jest super samochodem. Nagroda COTY 2009 dla Insigini cieszy, to daje jakieś takie poczucie, że te 3 miesiące ciężkiem pracy w DE nie poszły na marne.

Ostatni tydzień w domu też ostro zakręcony, chyba zbyt szybkie tempo, za dużo na raz. W czwartek zmiana lokalizacji akwarium z kuchni na salon, około 22:30 wszystko już było gotowe ale ja byłem totalnie wypluty. Były też i piątkowe atrakcje w postaci problemów z pralką do prania oraz instalacją centralnego głośnika kina domowego. Sobota zaczęła się dość wcześnie rano i była dość intensywna do godzin wieczornych. Wynik to wyremontowany dach w garażu, nowe buty i nowy płaszcz żony. Niedziela minęła wreszcie na zasłużonym wypoczynku. Stwierdziłem, że muszę się trochę uspokoić i wyluzować, ostatnio zbyt sporo emocji.

Żonka ciągle podenerwowana i jakaś taka nieobecna, a jak już obecna to tak na 200%, dziś usłyszałem, że miała dobry humor aż do momentu w którym wróciłem z Białegostoku. Po takim komplemencie zatkało mnie i nie wiedziałem co powiedzieć ;)




2008.11.06 23:34:56 link

Dziś będzie nietypowy wpis poświęcony pieskom do pupy. Tak tak, to nie pomyłka. Zabawna sytuacja miała miejsce w dniu wczorajszym w Tesco. Otóż małżonka wyciągnęła mnie na zakupy, bo coś tam było trzeba do domu kupić. Gdy byliśmy na dziale artykułów chemicznych do domu (proszki, detergenty, papiery toaletowe, ręczniki papierowe, itp.) żonka powiedziała, że potrzebny nam jest papier toaletowy. Sięgnąłem więc bez chwili zastanowienia po sraj taśmę którą regularnie kupujemy. Znaczy się 4 rolki białego papieru, miękkie takie ekstra wydajne, tzn. 4 rolki papieru w opakowaniu zastępują 8 zwykłych rolek, czy coś w ten deseń. Tak czy inaczej żona zakomunikowała, że obecny papier toaletowy się jej już znudził. Tu mnie trochę zatkało, bo nie rozumiem jak sraj taśma może się znudzić, przecież do tylko papier toaletowy. No ale żonka nalegała, że trzeba zmienić papier toaletowy. Nie wiem w dalszym ciągu czy z obecnym było coś nie tak bo przecież to żonka ostatnio zdecydowała prawie rok temu, że nie będziemy kupować już szarego papieru toaletowego w Lidlu, tylko będziemy kupować taki bardziej wydajne. Tak czy inaczej żona zachwyciła się papierem toaletowym z pieskami, tak więc teraz podcieram sobie psem dupę. Rozumiem podcierać się kaczką, tudzież kaczorem ale psem… ehhh…

Wyzdrowiało się już nam. W niedzielę pojechaliśmy odwiedzić grób dziadka do Bielska-Białej, potem jeszcze tylko krótka wizyta na cmentarzu w Gliwicach. Resztę cmentarzy odwiedziliśmy w poniedziałek. Fajnie, że pogoda dopisała, było pogodnie i ciepło. Nienawidzę jak 1.XI leje, wtedy na cmentarzach jest pełno błota, bleeech….
Ostatnia część odwiedzin grobów czeka nas w ten weekend.

W pracy trochę młyn, nie nudzę się, jest sporo rzeczy do zrobienia. Mam nadzieję, że jutro już nie będzie takiej nerwowej atmosfery jak dziś. Ale piątkowy wieczór zapowiada się fajnie ;)




2008.11.01 23:24:15 link

Zastanawiam się czy kiedyś za jakiś czas medycyna dojdzie do takiego poziomu, że człowiek będzie w stanie pójść do apteki i poprosić na przykład o pastylki na cierpliwość?

Choroby ciąg dalszy, już mam dość...




2008.10.31 19:48:57 link

W pracy w tym tygodniu jakiś taki spokój. Generalne Motory zatrzymały produkcję w prawie wszystkich swoich zakładach w Europie, a co za tym idzie w ogóle nie ma żadnych kłopotów ani reklamacji. Obecny okres przypomina mi trochę letni shutdown, pozytywną rzeczą jest oczywiście niższa temperatura w biurze. Na ten tydzień miałem zaplanowany wyjazd do Białegostoku, ale plany się zmieniły i wyjazd został przesunięty na połowę listopada. Nawet mi to pasuję bo jakieś przeziębienie mnie niestety dopadło. Niestety zachorowała też i małżonka i teraz oboje leżymy w wyrku. Jutro chyba będziemy siedzieć w domu i nie wybierzemy się na groby.

Miniony weekend minął dość szybko. Piątek spędzony na małej integracji ze znajomymi z pracy, było piwko, było jedzonko i był fajny klimat. Sobota upłynęła pod znakiem zakupu kina domowego i jego późniejszej instalacji. Efekt kina domowego jest super, brakuje mi jeszcze tylko głośnika centralnego, który mam nadzieję, że będzie do odbioru już wkrótce. Magda obawia się czy nasze kino domowe polubią nasi sąsiedzi, niestety dla Magdy mnie nasi sąsiedzi średnio obchodzą. W sobotę po rozpakowaniu kina domowego wynieśliśmy kartony na strych i od razu zrobiliśmy tam mały porządek. Na śmietniku wylądowały więc dwie stare poduszki i kołdra. Pod wieczór jedna z poduszek znajdujących się w śmietniku została rozerwana przez dzieci biegające po podwórku. Efekt był taki, że naraz zrobił się wspaniały klimat – wokoło naszego bloku i śmietnika zrobiło się biało… od latającego wszędzie puchu. Oczywiście nasi wspaniałomyślni sąsiedzi nie obarczyli za ten fakt winą owych dzieciaków ale Magdę i mnie, bo to w końcu my wyrzuciliśmy poduszki na śmietnik. Ehhh z tymi sąsiadami to coraz gorzej będzie, parę tygodni temu sąsiadka zwróciła mi uwagę, że jedna z koleżanek podczas naszej piątkowej imprezy, śmiała się zbyt głośno. Hmmm… szkoda, że owa sąsiadka nie pamięta jak kiedyś jej mąż trzaskał drzwiami i biegał nago po klatce schodowej. Generalnie sąsiedzi są strasznie zakłamani i ciągle szukają dziury w dupie.




2008.10.21 23:33:38 link

Październik bardzo bardzo wyjazdowy. W sumie od dawna tyle nie podróżowałem służbowo. Końcówkę miniony tygodnia spędziłem w Gdańsku, droga w jedną i drugą stronę dość bardzo męcząca. Na miejscu miał być nocleg w pałacu ale zamiast pałacu były czworaki :) ale mimo to było OK. Audyt QSB przebiegł bez żadnych problemów, a piwko w gdańskiej Brovarni smakowało wyśmienicie. Żałuje tylko, że z racji bycia szoferem, dane mi było wypić tylko jedno małe. Wiem wiem to jakoś takie nie męskie ale nie było innej opcji.
Skoro już tak o pracy to klimat nadal jakiś dziwny. Trochę mnie już irytuje to status quo, niby tak jak z Euro 2012, zabiorą nam czy nie zabiorą, tak samo jakaś dziwna ciuciubabka z GM – splajtujemy czy też nie. Dziś czytałem newsa o fuzji z Chryslerem, nie jestem jakimś analitykiem finansowym ale z punktu widzenia szarego człowieka pomysł fuzji jest moim zdaniem do bani. To tak jakby dwójka bezdomnych zgadała się razem aby spać pod jednym kartonem – bo niby wtedy cieplej i raźniej w biedzie we dwoje.
Żona osiągnęła kolejny stopień wtajemniczenia małżeńskiego. Dziś najpierw zostałem poproszony o pomoc, jak chciałem pomóc to zostałem zbesztany ;) Chyba za mało piję bo jakoś nie czaję klimatu, teraz już chyba wiem, że to co mówili koledzy z LO to prawda – jakoś mało wyluzowany jestem ;)

Zmieniając temat – w sobotę była imprezka poprawinowa. Przyszli znajomi, 3 flaszki pękły, było fajnie. Podjęta została tematyka sylwestrowa, niestety chyba lekko z pewnym opóźnieniem bo ciężko znaleźć domek w górach dla 10-ciu osób… w tym kraju to termin trzeba sobie klepnąć już w czerwcu pewnie… żenada do kwadratu.




2008.10.13 21:40:05 link

Jesiennie się zrobiło za oknem. Czekam na przesunięcie zegarków ponieważ teraz gdy się budzę to jeszcze ciemno jest za oknem.
Ostatnio trochę martwi mnie kryzys finansowy, zgodnie z tym co mówią w mediach najbardziej kryzys w Polsce odczuwany jest w branży motoryzacyjnej, a nie ma co ukrywać ale Generalne Motory nie mają się zbyt dobrze. W przeciągu ostatnich 12-stu miesięcy akcje GM spadły na wartości o 70%. Fabryka w Gliwicach ma przymusowy przestój, w całym październiku zaplanowano chyba zaledwie 8-siem dni produkcyjnych. Oczywiście sytuacja ta ma swój plus, poza zakładem w Gliwicach przerwę produkcyjną mają też inne planty GM w Europie, w związku z czym ilość wystawianych reklamacji na dostawców drastycznie zmalała. Niestety mimo braku reklamacji, obecny tydzień oraz dwa kolejne upłyną pod znakiem podróży służbowych. W tym tygodniu Gdańsk, następny tydzień Legnica, Chełmek, Świdnica, a w ostatnim tygodniu października czeka mnie wyprawa na drugi koniec Polski do Białegostoku.
Wracając jeszcze do kwestii złej sytuacji GM, odczuwam pewien niepokój jeśli chodzi o moje stanowisko pracy. Oczywiście wizja grupowych zwolnień jest raczej mało prawdopodobna ale nigdy nie mogę w 100% wykluczyć takiego rozwoju wydarzeń. Od managementu oczekuję jakiejś transparentności, ale wydaje mi się, że management zachowa się jak na Titanicu. Statek będzie tonął, a orkiestra będzie zmuszona by dać więcej czadu i grać do samego końca.

Małżonka z dnia na dzień coraz bardziej nerwowa. Chyba po prostu dawno nigdzie nie wyjeżdżałem i żonka musi odpocząć sobie ode mnie przez parę dni. Chyba dobrze, że od pewnego czasu jestem bardziej opanowany ;)

Kto psa chce uderzyć ten kij zawsze znajdzie.




2008.10.01 23:15:25 link

I już po ślubie, tym razem po drugim ślubie. Dla sprostowania napiszę iż w drugim ślubie uczestniczyła aktywnie pierwsza żona, która obecnie stała się moją drugą żoną ;)
Generalnie drugi ślub był lepszy niżeli pierwszy. Lepsza pogoda, lepsza impreza, więcej gości, lepsza zabawa, więcej alkoholu, podsumowując same plus. Żona zadowolona, w sumie wszystko wyszło tak jak wyjść miało. Teraz po ślubie też jakoś tak lepiej, tak inaczej, chociaż w momencie gdy organizacja naszego ślubu wchodziła w decydującą fazę żonka była lekko irytująca. Było sporo krzyku i niepotrzebnych nerwów. Za wszelką cenę starałem się więc utrzymywać dystans i spokój by niepotrzebnie nie wdawać się w niepotrzebne utarczki słowne.
Momentami zamiast być pozytywnie i łagodnie nastawionym byłem lekko przerażony i zniechęcony ale w kulminacyjnej chwili i tak wszystko było super, więc trochę niepotrzebnie się martwiłem.

Przed naszym eventem pogoda za oknem się popsuła, ale tak to już jest, nastał taki jesienny klimat, który chyba też wywarł wpływ na żonę na parę dni przed ślubem. Dodatkowo jeszcze byliśmy z żonką lekko przeziębieni…

Dwa tygodnie temu w weekend w Gliwicach były Dni Dziedzictwa Kulturowego przez co trochę się odchamiłem :) Byłem w odnowionym muzeum oraz poszedłem na wykład mojego kolegi z pracy, poświęcony browarowi Hugo Scobla, który istniał w Gliwicach do 1945 r.

W pracy nawet spokój, chociaż w październiku czeka mnie sporo wyjazdów, ale to głównie dlatego, że praktycznie cały wrzesień z wyjątkiem wycieczki do Luton, spędziłem w Gliwicach. Głównie czekają mnie wypady na północ Polski, ale też kroi się kilka lokalnych wycieczek w okolicy Dolnego Śląska.

Przed ślubem byłem jakoś totalnie wyczerpany, żałuje że ludzie nie mają możliwości zapadnięcia w sen zimowy, ale po ślubie dwa dni urlopu pozytywnie na mnie wpłynęły.




2008.09.16 20:37:56 link

Jesienny wrzesień czyli raczej wszystkiego się odechciewa. W biurze na szczęście już ciepło, z ogłoszenia przyklejonego na klatce schodowej wynika, że od jutra powinno też być ciepło w domku.

Dziś w pracy urodziny, czyli General Motors wkracza w drugie stulecie istnienia firmy. Przygotowania już od dłuższego czasu, GMnext.com i te sprawy ale urodziny odbyły się bez pompy. Eurest na obiad zaoferował jedynie potrawy kuchni amerykańskiej czyli hamburgery, popcorn i pepsi. Nic poza tym, zresztą to co się dziwić GMowi też niedźwiedź grasujący po giełdzie, spogląda prosto w oczy.

Z serii żona mnie opierniczyła: żonka coś lekko rozdrażniona chodzi, nie wiem sam czemu, może za dużo na głowie, może dobija ją pogoda, a może po prostu nie radzi sobie ze stresem, tak czy inaczej mam ostatnie miłe powitania po powrocie z pracy. Dziś na przykład głównym powodem do narzekań było auto które po pracy odstawiłem do garażu (odległego o 100 m. od domu) zamiast pod przysłowiowe okno ;)




2008.09.15 22:39:26 link

Z serii dzień w pracy.
Siedzę sobie koło kolegii Sebastiana, który to jest przezabawnym gościem. Poprostu nie sposób przy nim się nudzić. Dialogi, które prowadzimy są często skupione na bardzo życiowych i poważnych tematach: kobiety, rodzina, dzieci, przyszłość, finanse, automotive, itp. Często też komentujemy różnego rodzaju sytuacje dziejące się w biurze w okół nas.

Dziś na przykład przychodzi do nas kolega K. z działu jakości. Przychodzi i widzę, że chce coś wrzucić na garba naszej koleżance. Pytam więć Sebastiana, który siedzi obok dość głośno tak aby kolega K. usłyszał

Ja: Seba, powiedz mi jak to jest, że zawsze koledzy z jakości przychodzą do nas wrzucić nam coś na garba?
S: no nie wiem, takie życie...
Ja: Ty, no ale ja nigdy do nich po nic nie chodzę.
S: ja też nie, a szczególnie do K. to już po nic bym nie poszedł...

:)

Nie wiem czy przez pogodę czy co ale dziś w biurze sporo much latało.

S: Ku...a jak mnie dziś irytują te muchy.
Ja: spokojnie niech siądzie to ją ubije

mucha siadła, wziałem plik kartek z wydrukowanymi reklamacjami, jeden strzał i mucha nie żyje.

Ja: No i dostała z PRRa.
S: to będzie spokój.

3 minuty później:

Ja: Ty Seba, patrz kolejna jakaś lata...
S: ojj powiem Ci to dość niepokojące zjawisko, należy się zastanowić skąd one się tu biorą w takiej ilości...
Ja: eee Seba, popatrz na to z innej strony, należy się cieszyć... przynajmniej one na nas lecą

:)

I to tak generalnie chyba tyle z pozytywnych aspektów dnia dzisiejszego. Pogoda za oknem zrobiła się już typowo jesienna i nieźle mnie dobija. Żona strestuje się wszystkim tym co tylko możliwe począwszy od złej pogody za oknem, po rozmowę kwalifikacyjną skończywszy, jednym słowem nuda panie.

Muszę sobie jakieś zadania wyszukać. Ostatnio tylko praca dom, praca dom. Brak mi jakiegoś hobby, sportu czy czegoś w ten deseń. Masakra, jest mi źle, o!




2008.09.08 23:39:50 link

Wrzesień rozpoczął się bardzo intensywnie. Co prawda nie od pójścia do szkoły bo na to, to ja już jestem za stary, ale rozpocząłem miesiąc od podróży do Anglii. Podróż dziwnymi liniami lotniczymi (czyt. WizzAir) raczej do komfortowych nie należała. Na miejscu przywitała nas typowa angielska pogoda. Potem przede mną stało wyzwanie w postaci jazdy samochodem z dziwną kierownicą nie w tym miejscu co trzeba. Cudem udało się uniknąć zderzeń czołowych dzięki ekipie dwóch pilotów, którzy jeździli ze mną. Jazda lewą stroną generuje sporo problemów, biegi zmienia się lewą ręką, więc parę razy o mało nie otwarłem prawych drzwi. W samochodzie z kierownicą po prawej stronie wszystko jest tak samo jak w aucie LHD, w sensie kierownica, przełączniki kierunkowskazu i wycieraczek oraz medaliera jest taka sama. Jeżdżąc angielskim samochodem nie miałem w ogóle wyczucia czy na drodze się zmieszczę czy nie. Nie umiałem absolutnie korzystać ze środkowego i lewego lusterka. Zmiana biegów na rondzie i równoczesne włączanie kierunkowskazu generowało spore problemy.
Tak czy inaczej szkolenie w UK zaliczyłem, samochodem się nie zabiłem, dziwnym jedzeniem się nie zatrułem. Jeśli chodzi o jedzenie to chyba najgorzej było ze śniadaniami, plusem była wizyta w Londynie oraz w Onley. Podczas eksploracji Londynu pogoda dopisała, podczas wizyty w Onley już trochę mniej.
Z Anglii wróciłem w czwartek, w piątek rano do pracy, a potem wypad integracyjny do Żabnicy wraz ze znajomymi z pracy. Tutaj pogoda dopisała i to bardzo, były ogniska, były wycieczki na szlaku (15 km) i na samym końcu była wizyta w muzeum browaru w Żywcu.
Teraz nowy tydzień i nowe obowiązki no i przygotowania :)




2008.08.29 00:04:26 link

Tydzień bardzo aktywny, można by powiedzieć z czystym sumieniem za bardzo aktywny. Przygotowania do ślubu, jakieś zakupy, jakieś otwarte sprawy, w zasadzie dużo otwartych spraw. Do tego jeszcze nadmiar różnego rodzaju rzeczy w pracy, bo tak to jest jak się ma prawie samych dostawców dostarczających części safety. Jak nie działa jakiś pas, problem z airbagiem to nie ma zmiłuj się, że coś jutro, musi być immediately i tyle. Ciągnę więc sprawę dostawcy pasów, który postanowił dać znowu ciała, koledzy z Częstochowy gdzie pewna korporacja ma dwa różne zakłady produkujące dwa różne rodzaje produktów też postanowili dać ciała w tym samym czasie. Czyli 3 case’y z częściami safety, do tego walczę non-stop z otwartymi sprawami PPAPowymi swoich dwóch innych dostawców, do tego jeszcze dwa audyty QSB. Dobrze, że jutro już piątek bo czuje się jakby mnie pociąg potrącił. Nie wiem jak długo jeszcze to pociągnę wszystko bo mój silnik coś chyba moc traci z tygodnia na tydzień.
Moja podróż do Luton z racji cost saving actions stała pod znakiem zapytania, ale dziś się dowiedziałem finalnie, że lecę. Jutro muszę sobie załatwić samolot. Najgorsze jest to, że będąc w UK będę zobligowany by przemieszczać się dziwnym samochodem, który ma kierownicę po prawej stronie. Mam nadzieję, że uda mi się wrócić z UK w jednym kawałku ;)

Dziś miałem emergency action z ząbkiem, ale na szczęście Ania mnie poratowała jak zwykle. Gdyby fast response dostawców był tak jak u Ani to miałbym istną sielankę w pracy ;)

Mama zwróciła mi uwagę, że prowadzę bardzo siedzący tryb życia. Generalnie to dom – auto – praca – auto – audyt – auto – praca – auto – dom – auto – zakupy – auto – dom i tak w kółko z małymi różnicami. Brakuje mi sportu, brakuje mi spacerów. Jak miałem psa to w zasadzie codziennie spacerowałem przynajmniej z pół godziny. Zastanawiam się teraz czy obecnie w ciągu całego dnia przechodzę tyle co rok temu w czasie jednego spaceru z czworonożnym przyjacielem... Jakoś muszę bardziej zadbać o siebie i zacząć uprawiać jakiś sport. Myślałem sobie aby reaktywować karate kyokushin ale niestety jakoś tak mam dziwne przeczucie, że czasowo nie bardzo dam radę. Czasami są audyty, czasem trzeba dłużej w pracy posiedzieć, a bez sensu jest płacić za treningi i na nie nie uczęszczać. Pozostaję mi więc jakiś basen czy bieganie, w końcu to można robić zawsze kiedy się tylko chce.
Wracając więc do tematów spacerów, uwielbiam spacerować, podczas spaceruje ładuje akumulatory jakąś taką pozytywną energią. Innymi słowy na spacerze odpoczywam, poza tym lubię i potrzebuje czasami być sam ze sobą. Na spacerze pod koniec dnia pełnego natłoku różnego rodzaju spraw i zdarzeń, mam czas dla siebie. Dziś na przykład stwierdziłem że z tygodnia na tydzień coraz bardziej poznaję moją żonę. Uzmysłowiłem sobie, że żona ma pewnego rodzaju proces odreagowywania zdarzeń nieprzyjemnych i kłopotliwych. Co za tym idzie, jakąkolwiek kłótnie z osobami trzecimi, żona odreagowywuje na mojej osobie. Dobrze, że ja tak nie mam, bo jakbym miał w domu odreagowywać te wszystkie problemy z pracy to byłoby hadrcorowo :)




2008.08.25 22:40:53 link

Wakacje bardzo szybko minęły. Nawet nie wiem kiedy, a tu proszę sierpień się już kończy. W sumie działo się sporo rzeczy, wypad nad morze, wizyta w Poznaniu, trochę podróży służbowych. Ledwo wróciłem z Poznania, a już musiałem jechać do Wyszkowa.
Poznań oczywiście super. Pogoda niestety nie dopisała tak jak przed rokiem, ale było ciekawie. Poznań to naprawdę super miasto.

Jeszcze w tym tygodniu czekają mnie dwie podróże służbowe, dobre jedynie to, że obydwie w okolicy śląska. Za tydzień wyjazd na szkolenie do Luton, a następnie weekend integracyjny w Żabnicy.

Sporo się ostatnio dzieje i jakoś tak nie mam zbyt wiele czasu. Powinienem jechać do dentysty aby skończyć leczenie kanałowe zęba ale jakoś totalnie nie umiem tego zaplanować. Poza tym chcę zrobić kompleksowe badania krwi bo jakoś tak ostatnimi czasy szybko się męczę.




2008.08.13 23:16:56 link

Dzień w pracy jakiś antykoncepcyjny. Z racji shutdown’u ilość tematów do rozwiązania drastycznie się obniżyła, ale od następnego tygodnia znowu wszystko wróci do normy, gdyż od następnej środy koniec shutdown’u. Jutro urlop i wyjazd do Poznania, powrót w poniedziałek, we wtorek wyprawa do Wyszkowa, w środę audyt QSB, następnie w czwartek powrót do Gliwic, potem tylko piątek i znowu weekend ;) Czas leci jak zwykle bardzo szybko, a z nim też szybko mija lato, jakby na to nie patrzeć dni już coraz to krótsze i za niedługo przywita nas jesień.

Ostatnio często pojawia się w pracy komentarz dotyczący przeszłości. To znaczy, że fajnie byłoby mięć o jakieś 10 lat mniej, ten rozum, możliwości i pieniądze co teraz. No i tak sobie w pracy gdybamy. Dzisiaj doszedłem do wniosku, że moi koledzy są fenomenalni, nasze rozmowy przeskakują z tematu na temat. Zaczynamy o pogodzie kończymy o samochodach. Zaczynamy o wakacjach kończymy o gotowaniu, itp. :)

Ale tak naprawdę to gdyby się tak głęboko zastanowić to gdybym miał o parę lat mniej niż teraz, i ten rozum i możliwości co teraz to na pewno niektóre sprawy rozwiązałbym w inny sposób. Dopiero po jakimś czasie człowiek zdaje sobie sprawę z błędnych i nie do końca przemyślanych decyzji podjęty w przeszłości. Chociaż jak to mówi mój kolega, czy warto sobie zaprzątać głowę takim gdybaniem z którego i tak przecież nic nie wynika, prócz co najwyżej jakiś lessons learned które to zawsze są pożądane. Więc warto wykorzystać owe lessons learned i spojrzeć w przyszłość z dużym optymizmem i motywacją do działania. Wszystko jeszcze przed nami przecież, a życie zaskakuje nas niemal każdego dnia.




2008.08.12 23:27:17 link

Plany na najbliższy weekend już zrobione. Wybieramy się z małżonką do Poznania. Mam nadzieję, że pogoda dopisze i że weekend będzie udany. Przyda mi się kilka dni dodatkowego odpoczynku gdyż ostatnie dni dziwnie wzbudziły we mnie jakieś dziwne emocje. W pracy trochę dziwna sytuacja, nie chodzi o jakieś tam moje obowiązki ale o ogólną sytuację generalnych motorów. Decyzje podejmowane przez tak zwany menejdżment są dla mnie głupie do kwadratu. GM Europe przynosi zyski, jako Polski region mamy lepsze wyniki niżeli w miniony roku, menejdżment oczekuje jeszcze lepszych wyników w roku obecny, ale rzuca kłody pod nogi i w ramach cost saving’u odbiera niektóre narzędzia służące codziennej pracy. Takie zachowania są dla mnie nie do zrozumienia. Jakoś dziwnie się z tym czuje, trzy i pół roku pracuje już w generalnych motorach i wydaje mi się, że z każdym miesiącem korporacja robi krok w tył zamiast robić krok naprzód. Zanim ulepszać niektóre procedury stają się one coraz bardziej skomplikowane i zagmatwane. Zamiast upraszczać sprawy, menejdżment za wszelką cenę stara się je chyba skomplikować.

Życie z żoną czasami jest bardzo zabawne i doprowadza do przeróżnych dziwnych sytuacji. Pamiętam jak kilka lat temu bardzo popularny był blog http://zona-mnie-opierniczyla.blog.pl. Obecnie autor reaktywował publikowanie wpisów ale chyba blog nie jest już tak popularny jak kiedyś. Zastanawiam się więc czy może nie stworzyć na blogu jakiegoś małego działu poświęconego mej kochanej małżonce, która lubi mnie czasami także opierniczać :) Oczywiście robi to zapewne z miłości, tak czy inaczej robi to w takim stylu, że chwilowa złość/rozgoryczenie mija po paru chwilach (czasem dłuższych czasem krótszych) bo przecież nikt nie opierniczy mnie tak słodko jak moja małżonka :)




2008.08.09 14:30:31 link

Miniony weekend spędzony wraz z żoną i ze znajomkami nad morzem w Pogorzelicy. Było bardzo fajnie, droga trochę długa, na miejscu ceny momentami chyba wzięte z nieba, Bałtyk jak zwykle zimny, na plaży wiatr, ale jedna klimat nad morzem super. Trochę szkoda, że byliśmy tak krótko ale mimo to uważam, że opłacało się wyjechać na parodniowy urlop.
Ten tydzień w pracy dość krótki, jedynie czwartek i piątek. Następny tydzień też nie będzie zbyt długi, następny piątek wolny, a może sobie wezmę urlop w czwartek i będę miał znowu dłuższy weekend.




2008.07.31 22:34:13 link

I nastał shutdown czyli rozluźnienie. Przerwa letnia w fabryce w Gliwicach i nie tylko, w związku z czym w biurze snuje się tylko kilka osób głównie z naszego działu oraz kilka z działu WFG i ME odpowiedzialnego za rozbudowę naszego zakładu w czasie letniej przerwy produkcyjnej. Siedzenie w biurze przypomina siedzenie w konserwie, budynek jest blaszany i rano przychodząc do pracy jest już ciepło bo nie zdążyło się wywietrzyć w nocy. Około 13-14 w biurze jest już tak ciepło, że człowiekowi odechciewa się wszystkiego, co za tym idzie o 16:00 wychodzę do domu zmęczony mimo iż de facto w pracy się niezbyt namęczyłem patrząc na to, że praktycznie w ogóle nie mam teraz żadnych obowiązków. Wszystko teraz funkcjonuje w myśl zasady brak produkcji = brak reklamacji = brak problemów.

Następny tydzień w pracy będzie krótki. Od poniedziałku do środy na życzenie żony wziąłem urlop. Jutro w nocy udajemy się nad nasze polskie morze i wracamy we wtorek. Jakoś niespokojny jestem jeśli chodzi o ten wyjazd bo w przeciwieństwie do reszty towarzystwa jestem jedynym malkontentem, którego nie bawią niezaplanowane wyjazdy. Co ja zrobię, że taki jestem, to znaczy jakoś odgórnie muszę mieć wszystko zaplanowane. Wtedy to życie wydaje mi się być łatwiejsze i zaraz bardziej przyjemne. Jedziemy więc nad morze i nie wiemy nawet gdzie i jak będziemy spać. Bierzemy namiot jako alternatywę spania w namiocie tylko idąc dalej nie wiem gdzie w tym namiocie spać będziemy tj. gdzieś na dziko w lesie, na plaży, na parkingu pod jakimś supermarketem? Czasami właśnie w takich chwilach jak teraz przeszkadza mi to, że muszę mieć wszystko zaplanowane i uprzednio wcześniej przemyślane. Ktoś powie, że spontaniczność jest fajna, owszem ale spontanicznie to ja mogę wyjść do kina albo na piwo do pubu. Od biedy spontanicznie mogę pojechać gdzieś na jeden dzień na wycieczkę ale nie na parodniowy wypad w nieznane.

Ostatnio czuje się jak samochód bez benzyny. Mam wiele pomysłów ale jakoś brak tego czegoś co pchnęłoby mnie do ich realizacji. Jestem po prostu kurwa jakiś wymięty. Czuje się jakbym toczył non-stop dziwną walkę z niewidocznym przeciwnikiem, który zadawałby niewidzialne ciosy, których nie sposób uniknąć. Potrzebuje czegoś co dałoby mi power i chęć do działania...

I don`t know what more to ask for…





2008.07.23 00:08:32 link

Znowu podróże służbowe. W zeszłym tygodniu odwiedziłem Gorzów Wielkopolski, a w tym tygodniu odwiedzam przeciwną stronę Polski czyli Białystok. W tym tygodniu jeszcze tylko czwartek i piątek w pracy i znowu weekend. Ostatnie weekendy mijają jakoś bardzo szybko. Miniony weekend w piątek spędzony na imprezie, sobota grillowanie w stylu amerykańskim u szefa, niedziela jakoś tak już na luzie. Weekend dwa tygodnie temu podobnie, tzn. w piątek impreza, sobota na luzie, niedziela upłynęła na odwiedzinach w Wiśle.

Jestem dumny z żonki, która w zeszłym tygodniu uzyskała tytuł mgr inż. ;) Żonka mimo przeciwności stanęła na wysokości zadania i obroniła pracę w lipcu, a nie jak jej zaplanowano we wrześniu. To jest potwierdzeniem, że jak się chce to się da :)

Dziś premiera Opla, a w zasadzie Vauxhall'a Insignia podczas targów motoryzacyjnych w Londynie. Auto jest ciekawe, może się podobać. GM zrobił spory krok do przodu i mam nadzieje, że sprzedaż Opla w DE i nie tylko trochę wzrośnie dzięki temu modelowi. Mam nadzieję, że 3 miesiące mojej pracy w DE nie pójdzie na marne.




2008.07.07 20:23:44 link

Drugi weekend w domku po powrocie z Germanii. Pierwszy weekend był nieco dłuższy, ponieważ wziąłem sobie urlopik w piątek oraz w poniedziałek, i w taki oto sposób weekend miał aż 4 dni. Dużo się działo, załatwiliśmy z żoną trochę spraw i bawiliśmy się na weselu brata Magdy. Wesele OK, ale niestety nie obyło się bez kilku zgrzytów rodzinnych.

Miniony weekend też dość aktywny ale też i lekko męczący. W piątek znajomi, Martini, pizza, film. Sobota w Krakowie na Festiwalu Kultury Żydowskiej, a niedziele obiadowo-działkowo.

W pracy w porównaniu z tym co było w Germanii to jakość tak nudno. Nie mogę jakoś się wdrożyć w obowiązki. Ten tydzień miał upłynąć pod znakiem podróży do Białegostoku ale wizyta została przesunięta o dwa tygodnie. Zapowiada się raczej tydzień na miejscu, jedynie w piątek jednodniowy wyjazd w okolice Wrocławia.

Coraz więcej się mówi o kryzysowej sytuacji Generalnych Motorów. Ciągle tylko cięcie kosztów i raczej polepszenia sytuacji w najbliższym czasie raczej nie należy się spodziewać. Dość dziwnie na to wszystko patrzę, zwłaszcza gdy oferty pracy z którymi zwracają się do mnie headhunterzy wyglądają pod tym względem o wiele bardziej zachęcająco. Basen, kursy tańca, kursy językowe, to na pewno coś czego Generalne Motory nigdy nie zaoferują. Zastanawiam się więc czy powoli nie myśleć nad zmianą miejsca pracy.




2008.06.27 11:36:49 link

Home sweet home :) czyli po 3 miesiącach pobytu fajnie jest być w domu. Wczoraj jeden dzień w pracy, minął szybko głównie na opowiadaniu o niemieckiej przygodzie i potem były wspólne rozważania i wyciąganie wniosków z dryfu organizacji w jakimś dziwnym kierunku gdzie niby u celu ma być upragniony cel...

Wczoraj mniam mniam grillowanie, dziś urlop, fryzjer już zaliczony, jutro wesele. W poniedziałek znowu urlop :D

W Germanii myślałem sobie następujaco:
- jakiś pajac organizuje proces, duże prawodpodobieństwo, że proces będzie kompletnie do dupy

W Polsce myślałem następująco
- proces układa kumata i trzeźwo myśląca osoba, duże prawdopodobieństwo, że proces będzie dobrze przemyślany

no i tutaj potwierdza się, że istnieje zawsze jakiś nikły procent prawdopodobieństwa, że przypuszczenia mogą się nie spełnić. W DE zaskoczono mnie pozytywnie, w PL wystarczyła jedna wiadomość i już wiem, że znowu zapowiada się jakiś deep shit, bo ktoś pomyślał kręgosłupem i spierdzielił sprawę na całej linii. Rozumiem, że czasami można popełnić błędy ale przecież nikt nie jest idealny, ale za proces odpowiada zespół, a nie tylko jedna osoba. To znaczy, że co? Że cały zespół pomysłał kręgosłupem? I znowu będzie trzeba tłumaczyć, wyjaśniać, oznajmiać... robota głupiego...
Wczoraj moja koleżanka z pracy rozwaliła mnie totalnie, z racji wysokiego i w pełni uzasadnionego przeczucia bycia robionym w wała przez dostawcę złapała za telefon, pogadała z plant manager'em i oznajmiła mu spokojnie, z kulturą, bez stresu, że Pan X jest osobą skrajnie niekompetentną i że ona nie ma zamiaru z taką osobą współpracować ani dnia dłużej, więc jeśli firma Y wyraża w dalszym ciągu chęć współpracy z Generalnymi Motorami to ona oczekuje, że zostanie w firmie Y wyznaczona nowa kompetentna! osoba do kontaktów z GM ;)
Piękne rozwiązanie, w super stylu, duży szacun, tak sobie pomyślałem, że chyba niekiedy też powinienem wprowadzić taki plan B, ale coś mi się wydaje, że ja jestem trochę bardziej cierpliwy.
Znowu więc czeka mnie wyjaśnienie, że chce zjeść jabłko, a dostanę gruszkę i przy oburzeniu się, że to nie to czego oczekuje to usłyszę idiotyczne tłumaczenie, że gruszka to też owoc i jest prawie jak jabłko.




2008.06.25 00:11:54 link

I trzy miesiące w Germanii minęły. Dziś wracam do stęsknionej żony.

Czas spędzony w DE będę wspominał napewno miło. To było kolejne ciekawe doświadczenie w moim życiu. Nowe wyzwania, nowe znajomości, nowe horyzonty.

Z 3 miesięcy pobytu w DE napewno utkwią mi w głowie:
- szyt
- please update...
- please inform...
- asap.
- have to push... :)




2008.06.22 13:45:13 link

Ostatni weekend w Germanii. Z 91 dni liczonych od dnia mojego wyjazdu, do powrotu pozostały w zasadzie 3 dni. Nie wiem nawet kiedy te 88 dni minęło. Chyba najgroszy był pierwszy miesiąc, który bardzo się ciągnał i dłużył. Od maja po wizycie żony czas minął jakby mgnieniem oka. Pamiętam, że nie tak dawno pod koniec maja wracałem po raz drugi do PL, a to przecież było już miesiąc temu.
Niestety po powroce do PL zbyt długo nie posiedzę w domu, w CW27 czeka mnie podróż na Węgry, potem CW28 Białystok, CW29 Gorzów Wielkopolski, a potem to już tylko jakieś lokalne podróże można powiedzieć w okolicy Śląska.

Mój długi pobyt poza domem chyba ma bardzo niekorzystny wpływ na żone Magde, która przez ostatnie kilka dni zaczeła mocno stwarzać, tak więc moja radość z powrotu do domu w pewnym sensie zmalała bo ja bardzo nie lubie stwarzania, które i tak niczego nie zmienia i nie przynosi w zasadzie niczego pozytywnego.

Ostatnio mam jakieś bardzo dziwne sny, śnią mi się jakieś masakryczne pierdoły. Nie mam zielonego pojęcia skąd się takie sny biorą... może zbyt dużo wrażeń, zbyt wielka presja, za dużo "obowiązków"?...




2008.06.13 23:41:01 link

Czas znów bardzo szybko mija. Miniony weekend spędziłem wraz z żonką w PL. W piątek było wyjście na piwko ze znajomkami w ich 10-tą rocznicę ślubu, w niedziele było kibicowanie. Najpierw Robertowi Kubicy, a potem naszej reprezentacji, która niestety przegrała potyczkę z Niemcami. Poniedziałek w pracy na szkoleniu z MSA/SPC, wtorek również. Ku radości żony nie było możliwości powrotu do Germanii we wtorek jak początkowo planowałem, z powodu braku wolnych miejsc w samolocie, dlatego też swój wyjazd przełożyłem na środę i dzięki temu dodatkową noc spędziłem z żoną ;)

W pracy w Niemczech ciężki okres i ciężkie dni. Sytuacja wygląda tak jakby ktoś się obudził z ręką w nocniku pełnym rzadkiej kupy. Targety są napięte i w poniedziałek musi być to 75% od dawna już powtarzane. Nie wiem może ja jestem jakimś pesymistą ale w zasadzie już od minionego tygodnia jakoś tych 75% w ogóle nie widzę. Menejdżment stara się stanąć na wysokości zadania i w taki oto sposób dziś zorganizowali kolejny Workshop, aby skonsultować sprawę brakujących % z wszystkimi regionami. Region Polski jest w zasadzie w targecie, mamy 78% ale oczywiście wszyscy ponoszą odpowiedzialność zbiorową ;) Niestety ów dzisiejszy Workshop był w porze obiadowej tak więc nici z obiadu na stołówce i musiałem się posiłkować czymś na mieście ;)
Miałem ambitne plany by wyjść z pracy około godziny 18:00 ale oczywiście znowu plan spalił na panewce. Menejdżment jest tak zaangażowany w uzyskanie tych 75% procent, że postanowił zrobić Workshopy również w weekend. Przez chwilę istniał jakiś dziwny pomysł abym jutro był w pracy. Nie wiem zupełnie po co i w jakim celu, chyba tylko by się uśmiechać i robić dobrą minę do złej gry. Tak czy inaczej Workshopy są zaplanowane na sobotę i niedzielę, ale ja nie mam najmniejszego zamiaru w nich uczestniczyć. Swoje zrobiłem i na tym koniec, resztą niech się martwią inni.

Małżonka Magda ma obecnie na tapecie pracę dyplomową. Tutaj status jest o wiele lepszy niżeli naszego projektu w pracy. Powiedziałbym, że żonka w zasadzie jest w targacie, tylko w przypadku pracy dyplomowej Magdy, raczej menejdżment jest średnio zainteresowany sprawą i kwestia obrony już prawie ukończonej pracy dyplomowej zostanie odłożona niestety na wrzesień :( Oby tylko nie w dniu naszego ślubu ;)

Żonka Magda właśnie mi uzmysłowiła, że wesele jej brata, które będzie mieć miejsce za 2 tygodnie będzie takie prawdziwie wiejskie, czyli jednym słowem wiocha. Żonkę wrobiono bezczelnie w bycie świadkiem i starostą więc wpadłem na pomysł aby pójść na wesele z osobą towarzyszącą ale niestety mój pomysł nie spotkał się z aprobatą małżonki :) Jednym słowem idę na wesele niby razem z żonką ale tak naprawdę to idziemy osobno, no cóż, takie życie…





2008.06.02 21:34:42 link

Minął kolejny tydzień i weekend w Germanii. Kolejny weekend spędzę w PL razem z żoną, potem jeszcze tylko 2 weekendy w DE i finalny powrót do PL z końcem czerwca.

Ostatni tydzień w pracy był dość pracowity, czwartek i piątek praktycznie w całości spędziłem na PIT meetingu. PIT meeting dość nudny, nie było zbyt wielu spraw adresowanych do działu Supplier Quality więc przynajmniej miałem trochę czasu na nadrobienie zaległości emailowych.
Pogoda w ostatnim tygodniu dawała się we znaki nie tylko mi. W biurze duszno, brak klimatyzacji przez co praca po godzinie 13:00 staje się mało przyjemna.

Weekend niestety był z leksza burzowy. W sobotę wybrałem się do Frankfurtu w poszukiwaniu historii, a uściślając szukałem pozostałości III Rzeszy. I tak oto trafiłem we Frankfurcie na Uniwersytet Goethego, który kiedyś był siedzibą koncernu I.G. Farben (tak to Ci od Cyklonu B), a po wojnie budynek był użytkowany przez US Army oraz NATO. We Frankfurcie zwiedziłem jeszcze dwa miejsca o których przeszłości przypominały niemieckie wrony z czasów Adolfa. Po drodze do domu zahaczyłem na chwilkę o US Army Airfield w Wiesbaden.

Niedziela też minęła historycznie. Najpierw osada Romańska w Saarburg’u koło Bad Homburg połączona z mini eksploracją limes’u (starożytna granica między Imperium Romańskim, a Germanią). Był spacer po lesie, była fajna pogoda, były chwile obcowania z naturą. Po wizycie w Saarburg’u udałem się do Giessen oraz do Butzbach podobnie jak w sobotę w celu poszukiwań śladów Adiego.

Generalnie weekend udany. Kolejne dwa weekendy w DE już w sumie też zaplanowany. W ostatni weekend w Mainz będzie jakiś festyn czy coś, a przed ostatni weekend planuje na podróży do Rammstein, oraz Nürburgring.

Dziś w pracy pojawił się zawodnik z Chin, niejaki Hunter, razem z Fireman’em będą wspierać nas przy uruchomieniu Insigni ;) Podziwiam chińskich kolegów za ich ksywki ;)




2008.05.28 23:54:58 link

Czas osiągnął prędkość krytyczną, czyli mija w sposób super szybki.
Miniony długi weekend spędziłem w domku, razem z żonką. Weekend bardzo fajny, szkoda tylko, że tak krótki, nie mniej jednak pełen wrażeń. Szczerze mówiąc nawet nie miałem zbytnio czasu włączyć laptopa.

W niedziele powrót do Germanii razem z Jurkiem Dudkiem na pokładzie. Po wylądowaniu od razu przekonałem się, że jest tu cieplej niżeli podejrzewałem, w związku z tym polar chyba przywiozłem niepotrzebnie. Szybko z lotniska podąrzyłem by złapać kolejkę do Ruesselsheim. W pociągu spotkałem kolege z UK.

W poniedziałek przyszedłem do pracy i okazało się, że ów spotkany pare godzin wcześniej kolega z UK zasłabł w nocy i jest w szpitalu :( Jedna osoba mniej w biurze, a co za tym idzie więcej pracy dla reszty teamu.

Wtorek minął pracowicie, 8 godzin pracy od 8-smej do 8-smej to znaczy 20-stej ;) Niestety w drodze do domu przydarzył mi się mały wypadek samochodowy. Niestety z mojej winy :( skończyło się tylko na stratach materialnych. Nie wiem, może gdyby nie przemęczenie i krótsze godziny pracy może bym tego uniknął. Dziś już odebrałem nowe auto, też Corse, tym razem 3-drzwiowa 1.3 Ecoflex.

Problemów poza samochodem oczywiście jest jeszcze więcej. Raz to problem z laptopem, dwa to problem z ciepłą wodą w hotelu. Z laptopem to rozwiązanie problemu idzie jak krew z nosa, ciepła woda dziś na szczęście już jest ;) Po tym razem 7-dniu godzinach pracy od 7-mej do 7-mej (tj. 19) ciepły prysznic jest super relaksujący.

Coraz więcej pracy, ale już w pełni rozwinąłem skrzydła. Z jednej strony podoba mi się praca tutaj i chętnie zostałbym tu dłużej ale z drugiej bardzo mi się tęskni już za żoną i domem i najchętniej to wróciłbym jutro bo w końcu praca to nie wszystko.




2008.05.22 13:10:43 link

Fajnie jest być znowu w domku na parę dni. Obserwuje bacznie zmagania, a raczej walkę mojej żony z pracą dyplomową. Żona walczy bardzo dzielnie, niczym jak bokser na ringu. Po upadku podnosi się i walczy dalej ;)

Odnośnie powrotów do PL to mam pecha oczywiście, bo znowu pogoda do kitu. Ehhh 2 tygodnie temu było tak fajnie, a teraz taka pogoda ni w 5 ni w 10. Może jak przylecę znowu za 2 tygodnie to będzie lepiej.

Wczoraj jakiś dziwny dzień w pracy, zadzwonili managiery z Germanii (to Ci co tylko managierować umieją) i zaczęli mi mówić, że muszę przygotować dyrektorowi plan dnia na następny wtorek, a potem rozesłać zaproszenia do ludzi, których nazwisk głośno wymieniać nie powinienem. No i tak więc zrobiłem, ciekawe co z tego wtorkowego meeting’u wyjdzie... :)




2008.05.18 20:55:39 link

Weekend mija jakoś tako nijako bo pogoda za oknem też taka nijaka w sumie. Wczoraj miałem iść na noc muzeów, ale jak przeglądnąłem program to zauważyłem, że jest sporo wykładów i filmów, których pewnie nie zrozumiem z racji bariery językowej. Poza tym wieczorem zaczęło padać i jakoś zostałem w domu.

Po minionym tygodni w pracy doszedłem do wniosku, że im mniej zabieram głos tym lepiej. Przypominają mi się słowa Tibora aby w niektórych sprawach najlepiej siedzieć cicho jak gówno w trawie. A no i przypomina mi się też fajna fotka krążąca na necie z listem pośrodku psów z podpisem: „when deep in trouble, keep your mouth shut and look straight ahead”.

Dziś z racji sporej ilości wolnego czasu zaliczyłem ostatni etap w naszej piramidzie szkoleń SQ no i wreszcie zająłem się porządkowaniem starych fotek z Gliwic – koszmar… :)

Nie wiem dlaczego, ale chyba z racji dużej ilości wolnego czasu nasuwają mi się na myśl tutaj różnego rodzaju wspomnienia. Na przykład wczoraj minęło 8-siem lat od mojej ustnej matury z geografii. 8 lat a zleciało jakoś bardzo szybko, zastanawiam się w takich chwilach co będę robił za kolejnych 8-siem lat?

Jeszcze tylko jutro w pracy, potem powrót do hotelu, pakowanie, wtorek połowa dnia w pracy i powrót do PL, do żonki za którą bardzo mi się tęskni…




2008.05.12 23:11:52 link

Długi weekend w Germanii minął szybciej niż myślałem. W ogóle to znowu obserwowałem tutaj jakieś dziwne rzeczy. Sobotnie popołudnie zaplanowałem spędzić z książką w parku, wybrałem się więc do tego w okolicy gdzie ostatnio byliśmy z Magdą, Tomkiem, Ewą i Maćkiem podczas ich wizyty tutaj. Co mnie zaskoczyło to fakt, że w parku praktycznie 90% ludzi to Turcy. Oczywiście mówili oni po swojemu, więc nawet nie było słychać zbytnio niemieckiego języka. Sobotnie popołudnie minęło prócz parku na zakupach, ponieważ w niedziele i poniedziałek sklepy zamknięte.
W niedziele wstałem dość późno, oglądałem wyścig F1, potem zrobiłem sobie coś do jedzenia, a wieczór spędziłem z książką ale tym razem w innym parku.
Dzisiejszy dzień był natomiast bardzo dziwny. W niedzielę zobaczyłem plakat o pchlim targu w Mainz, więc postanowiłem się wybrać. Oczywiście ilość Turków przypadająca na jedne metr kwadratowy nie powinna już wzbudzać we mnie zdziwienia, więc skupiłem się na eksploracji targu. Ku mojemu zaskoczeniu nikt raczej nie handluje tutaj starociami, w zasadzie ilość handlarzy starociami to około 10%. Oczywiście nie ma tutaj takich typowych staroci jak tutaj, tutaj starocie to na przykład gry na PC, Playstation 2, stare kasety wideo, filmy DVD, płyty CD Audio. Oczywiście pozostałe 90% to chińsko-turecka tandeta. Buty za 3 €, spodnie za 2 €, po prostu taki bublitarg. Zdziwiło mnie, że można było kupić pieczywo, bratwursta z brutchenem, no i także niby polskie pierogi. Było takie stoisko gdzie właściciel zapewniał, że pierogi oryginalne polskie, poza tym kubusie, Tymbark, jeżyki, princepollo i inne ojczyźniane produkty, ceny oczywiście Germańskie… Po wizycie na pchlim targu pojechałem na plaże, gdzie na leżaczku z książką i piwem zażywałem słonecznych kąpieli ;) Trochę mnie chwyciło słonko, mimo iż byłem gdzieś z 3 godziny może.
Na plaży tutaj panują całkiem inne zwyczaje niż u nas, wszyscy tu chodzą w bikini, bez względu na wiek i nadwagę. Motocykliści przyjeżdżają, zrzucają swoje motorkowe ciuchy i paradują w slipkach, potem pakują się w swój skórzany pancerz i odjeżdżają. Takiej Germanii powinny doświadczyć wszystkie osoby z PL mające różnego rodzaju kompleksy. Tutaj chyba nikt ich nie ma, przynajmniej nie w takim stopniu jak w PL.
W Mainz wiele się działo w miniony długi weekend, było coś na wzór naszego open air festiwalu, była też jakaś duża impreza harleyowców. Oczywiście o wszystkim dowiedziałem się przez przypadek, tak już jakby po fakcie. Nie ma tutaj (albo ja o niej nie wiem) jakiejś jednej strony internetowej by śledzić wszystkie tego typu atrakcje odbywające się w okolicy. Wiem tylko tyle, że ostatni weekend podczas mojego pobytu będzie tutaj jakaś duża impreza w związku z nocą świętojańską. Aha no i za tydzień jest w Mainz noc muzeów.
Z innych ciekawych rzeczy to uszczerbił mi się podczas jedzenia czekolady, ząbek – ten z metalową plombą… nie boli, ale teraz taki ostry jest i kaleczy język :( Morał z powyżej historii jest oczywiście taki, że czekolada wpływa niekorzystnie na zdrowie ;)
Poza tym minęła już połowa czasu jaki spędzam w DE.




2008.05.09 21:25:02 link

W TV i w necie ostatnio sporo poświęca się tematowi matur. Przypomniałem sobie swoją maturę. Sporo czasu upłyneło, a studia minęły jakoś tak w mgnieniu oka. Moja matura to była całkiem inna bajka niżeli obecne matury. Teraz to jakieś dziwne arkusze, itp. Na mojej maturze była zwykła kartka papieru, kanapki i ściągi w kieszeni :) Ohhh to były czasy. Zawsze w takim momentach zaciekawia mnie fakt, że te kilka lat temu wogóle nawet przez ułamek sekundy nie myślałem, że obecnie będę robił to co teraz. W klasie maturalnej ciągle podejrzewałem, że moja przyszłość będzie miała coś wspólnego z IT, o branży automotive (mimo iż Opel w Gliwicach już w pełni funkcjonował) jakoś w ogóle wtedy zbyt wiele się nie mówiło, a ja nie podejrzewałem wtedy, że kiedykolwiek zainteresuje się automotivem. Poza tym w klasie maturalnej nie podejrzwałem, że będę żonaty w wieku 27 lat :)

Tak się więc zastanawiam dziś siedząc na nudnym meeting'u PRTSowym jak to będzie gdy będę miał 35 lat. Pozycja menadżera w GM? Jakieś ISP w Uzbekistanie albo w RPA wraz z obecną żoną :) i gromadką dzieci?

Ostatnio moje życie można by pomyśleć, że jest jakieś monotonne: pobudka > praca > dom > spanie i tak ciągle. W Germanii nie jest idealnie, do pełni szczęścia brakuje kilku czynników, ale mimo iż na pierwszy rzut oka wydawać by się mogło, że tutaj moje życie jest nudne i monotonne to jakoś albo już się do tego przyzwyczaiłem albo poprostu nie jest tu tak źle jak mogłoby się wydawać. Napewno praca kosztuje mnie tutaj o wiele więcej energii niżeli w Gliwicach. Zadania są może niezbyt trudniejsze, ale za to timingi są naprawdę napiętę. Dodatkowo ciąle trzeba być w skupieniu by przetwarzać wiadomości z angielskiego na polski i odwrotnie.

Temeratura dziś bardziej letnia niżeli wiosenna, no i przede mną długi weekend, aż do wtorku. Najgrosze jest to, że jakoś w ogóle nie mam planów weekendowych, w zasadzie najgorsze jest to, że przez 3 najbliższe dni nie będzie możliwości pogadania tutaj z kimkolwiek... Więc jakiekolwiek plany na weekend to oglądanie F1, gotowanie, może jakieś zakupy albo jakiś spacer... a no i sen ;)




2008.05.08 20:18:55 link

Nareszcie wiosna w Germanii pełną parą. Pogoda za oknem super, nie ma jeszcze upałów, ale wszystko dookoła pięknie się zazieleniło. Dobrze, że w pracy mamy w biurze okna od strony wschodniej. Rano jest dość słonecznie, ale przynajmniej nie ma upałów po południu. Będę musiał współczuć w czerwcu tym co siedzą po przeciwnej stronie :)
Odnośnie pracy to trochę tak lajtowo. Spodziewałem się, że po długim weekendzie w minionym tygodniu, będę miał w cholerę pracy ale na szczęście tak się nie stało. Jeszcze tylko jutro do pracy i wolne do wtorku. Minus dłuższego weekendu to zamknięte sklepy w niedziele oraz w poniedziałek. W PL jestem przyzwyczajony, że gdy tylko mam na coś ochotę to jadę do sklepu i kupuje. Tutaj nie ma raczej opcji zakupienia pieczywa lub innych produktów spożywczych w niedzielę. Jako emergency solution pozostaje tylko i wyłącznie stacja benzynowa, ale ja nie przepadam za takimi zakupami.
Jutrzejszy dzień w zasadzie spędzę w całości poza biurem na meeting’u, który potrwa od 8:30 do 17:00. Nie wiem czy to będzie bardziej meeting czy też battle, ale będę się musiał tłumaczyć z wszystkich spraw gdzie Diament Czwarty jest NOK. Korzystając z wolnego poniedziałku zamierzam poprawić i przesłać do ostatecznej akceptacji mój projekt RedX. Co ciekawe jeszcze nie zaaprobowano mojego pierwszego projektu, a do września muszę zrobić drugi, bo na początku września czeka mnie kolejne szkolenie RedX w Luton.

Odnośnie pogody to oczywiście ma też ona swoje minusy: stanowczo wolę ubrane na cebulkę Niemki, te roznegliżowane są czasami poniżej jakiejkolwiek krytyki…

Dziś na koniec jeszcze tak offtopic’owo kilka zdań na temat procesu. Moim zdaniem proces można określić jako usystematyzowany i odpowiednio uporządkowany w czasie ciąg zadań lub zdarzeń następujących kolejno po sobie. Efektem procesu powinna osiągnięcie pewnej wartości dodanej. Oczywiście proces mimo usystematyzowania i uporządkowania może zostać zaburzony przez różnego rodzaju niepożądane czynniki. Aby proces był dobry i prowadził za każdym powtórzeniem do osiągnięcia zamierzonego wyniku musi być w poprawny i zrozumiały sposób opisany/przedstawiony. Weźmy na przykład proces gotowania jajka, z czego się składa:

- wyjęcie jajka
- umycie jajka
- włożenie jajka do garnka
- nalanie wody
- gotowanie jajka
- wylanie wody/wyciągnięcie jajka

Czy jajko ugotowane według opisanego procesu będzie smaczne, czy może bardziej smaczne będzie gdy zostanie ugotowane według poniższego procesu:

- wyjęcie jajka
- umycie jajka pod bieżącą wodą
- włożenie jajka do garnka o pojemności 1l
- zalanie jajka 0.6l chłodnej czystej wody z kranu
- gotowanie jajka przez 5 minut
- wylanie wody/wyciągnięcie jajka

Im dokładniej opisany proces tym oczywiście bardziej „idioto-odporny”. Oczywiście każdy proces wymaga innego uszczegółowienia opisu.
Aby proces był dobry wymaga optymalizacji, czyli po prostu za drugim razem zrobimy coś lepiej niż za pierwszym, gdyż wyeliminujemy błędy popełnione podczas pierwszej prób. Niby wszystko jasne i logiczne, a przecież istnieje mnóstwo przypadków, gdy „oszukuje się proces” lub też próbuje się bez odpowiednio przygotowania tworzyć kolejny „lepszy”. Skutki takiego działania mogą być różne i w niektórych przypadkach nieodwracalne. Szanujmy więc funkcjonujące z powodzeniem od dłuższego czasu procesy wokół nas, a życie stanie się łatwiejsze ;)




2008.05.05 20:42:43 link

Niestety koniec długiego weekendu z żoną. Weekend zaczął się w środę rano, odebrałem żonkę i znajomych z lotniska, było śniadanko, zwiedzanie Mainz, potem Frankfurt. W czwartek zaplanowaliśmy wycieczkę do Koblencji, aby zobaczyć Mozele i Ren. Piątek spędziliśmy we Frankfurcie. Najpierw było ZOO, potem miasto wraz z dworcem kolejowym i na samym końcu z lotniskiem. Sobota trochę taka muzealno-zabytkowa, najpierw muzeum w Sinsheim, a w drodze do domu Heidelberg. Niedziela już lajtowa, głównie w okolicznych górach Taunus. Generalnie weekend bardzo pozytywny, szkoda tylko że humor nie zawsze żonie dopisywał :(

Kolejny długi weekend będzie za dwa tygodnie w Polsce. Z dobrych, a może i mniej dobrych wiadomości (zależy jak na to patrzeć) to wolny następny poniedziałek. Tym razem z racji jakiegoś germańskiego święta.

Chciałem zrobić żonie niespodziankę i przylecieć niezapowiedzianie do PL 6.06. Niestety żona takich niespodziewanek nie lubi, przez co tak drążyła temat, że niespodzianki nie będzie ;(

1/3 pobytu w Germanii już za mną. Za niedługo będzie połowa mojego pobytu tutaj. W sumie w Germanii może się podobać, może i fajnie byłoby tu się przenieść na stałe. Niby wszystko OK tylko ta praca jakaś taka dziwna. Wszystko takie na już, chaos do kwadratu. Jutro zakomunikowane będzie pewnie kolejne opóźnienie, w sumie nie ma się co dziwić, skoro tu wszyscy skupiają się na jakiś durnych tabelkach i chartach, a nie na właściwej pracy i eliminacji problemu z punktu widzenia technicznego. Tu liczą się wykresy, tabelki i statusy green, yellow, red.




2008.04.29 23:25:17 link

Dziś chyba padł mój rekord w pracy, uściślając rekod spędzonych godzin w pracy. Zacząłem około 8:15 skończyłem o 20:45. Czyli innymi słowy niech żyje 8-śmio godzinny dzień pracy tzn. od ósmej do ósmej :P Niektórzy to pewnie potrafią siedzieć w pracy jeszcze dłużej ale to potem musi być jakiś koszmar. Tyłek poli, człowiek skupić się już nie może. Gdzieś kiedyś widziałem jakieś wykresy prezentujące efektywność pracownika podczas całego dnia. Wykonywanie jakichkolwiek zadań po 19-stej zajm
uje chyba o połowę więcej czasu niżeli rano.


Jutro mam urlop, żonka przylatuje ze znajomkami i muszę ich odebrać jutro rano na lotnisku. Niestety WizzAir nie ląduje na Frankfurt Flughaffen tylko na Frankfurt-Hahn oddalonym od Frankfurtu o dobre 100 km.
Mam nadzieję, że pogoda dopisze podczas najbliższych dni. W planach jest m.in.: Koblencja, Frankfurt, Sinsheim, Heidelberg, Feldberg.




2008.04.26 12:40:33 link

Znowu weekend, tym razem z dość fajną pogodą. Cały tydzień w pracy przebiegł dość szybko i bez większych kłopotów. Poza tym sporo znajomych z Gliwic było na szkoleniu w Ruesselsheim więc po pracy poszliśmy pare razy na piwo, a w czwartek wybraliśmy się do Frankfurtu. Podczas zwiedzania miasta zauważyłem pełno plakatów informujących o "Nocy Muzeów" 26/04 więc dziś z kolegą z pracy wybieramy się wieczorem do Frankfurtu. Mam nadzieje, że pogoda będzie OK. Wczoraj mieliśmy wypad po pracy na grilla. Cała impreza dość fajna, wszystko za free, bez żadnej ściepy, itp. Jedzenie dobre, ale nie takie jak w PL :) Pogoda tylko wczoraj nie dopisała zbytnio, bo było dość zimno i z imprezy zwinąłem się około godziny 21.

Podczas imprezy grillowej dowiedziałem się, że tutaj w każdym większym miasteczku coś ciekawego będzie się działo 1 maja. W Ruesselsheim jest jakiś festyn, w Mainz będzie maraton, we Frankfurcie napewno też coś bedzie.

Za 4 dni przleci żona Magda i znajomi, więc napewno pozwiedzamy sporo miejsc. Oby tylko pogoda dopisała :)




2008.04.20 22:33:38 link

Weekend w domku z żonką bardzo szybko zleciał. Fajnie było na parę dni przyjechać do domu, w środę i w czwartek musiałem iść do pracy i zrobić badania lekarskie. To właśnie przez badania lekarskie udało mi się wrócić do domu na trochę dłużej niżeli początkowo zakładałem. Teraz za 9 dni przyleci do mnie żonka ze znajomymi, więc spędzimy trochę czasu razem. W tym tygodniu minie 1/3 mojego planowanego pobytu w Germanii. Liczę, że pogoda się poprawi i będę miał więcej okazji by weekendami pozwiedzać sobie trochę okolicy. Na lotnisku dziś spotkałem z 9 osób z GM, prawie wszyscy z mojego działu i dodatkowo niektórzy z nich nocują też w Mainz, więc pewnie w czasie tygodnia wyskoczymy sobie gdzieś na jakieś piwko. W piątek w pracy taka jakby impreza integracyjna, planów na weekend niestety nie mam, wszyscy znajomi wracają już do PL w piątek.
Mama i żonka zadbały o wałówkę, więc przywiozłem z PL całkiem sporą ilość kiełbas i kiełbasek. Tutaj w Germanii sam widok wędliny wywołuje u mnie odruch wymiotny.
Podczas pobytu w domku żonka zademonstrowała mi swoje mobilne umiejętności, żonka jako początkujący kierowca radzi sobie całkiem dobrze, ale jak przed każdym początkującym kierowcą tak i przed nią jeszcze trochę nauki.
Jutro do pracy, mam nadzieję że będą już goście z Chin i z Korei, to przynajmniej nie będę miał aż tyle pracy, ale znając życiowe realia to pewnie dowalą mi jakąś inną korbę….

BBC World znowu zamilkło :(




2008.04.11 23:37:39 link

I nastał drugi weekend w Germanii. Tydzień w pracy był lżejszy niżeli w minionym tygodniu, w czwartek nawet udało mi się wyjść z pracy przed 18-stą, po raz pierwszy odkąd tu jestem. Pracy w tym tygodniu było mniej, ale w biurze było trochę uciążliwie. W poniedziałek z racji kiepskiej pogody (leje prawie cały tydzień od minionego weekendu, kto do cholery zamówił taką pogodę?) zmieniono ścieżkę podejścia samolotów na lotnisku we Frankfurcie z wschodniej na zachodnią, która znajduję się praktycznie dokładnie nad moim biurem. Przy dobrej widoczności widać kolejkę samolotów w powietrzu, więc tak od godziny 15-16 w biurze nie jest zbyt przyjemnie, a hałas jest dość spory.
Przesunąłem datę powrotu do Gliwic, i tak zamiast wracać w czwartek wieczór wrócę już we wtorek :) Oczywiście w środę i czwartek muszę być w biurze pod telefonem.
Dziś swój dzień w pracy w zasadzie cały spędziłem na QAP review, były 3 samochody z fazy niesprzedawalnej MRD5. Insignia bardzo mi się podoba, fajna limuzyna, ciekawie zaprojektowana, co prawda jeden kolor tapicerki w ogóle mi się nie podoba, no ale to rzecz gustu oczywiście. Czekam na fazę MRD6 saleable, wtedy auto będzie wyglądało jeszcze lepiej, na razie większość części interioru nie posiada jeszcze grainingu. Z tego co się orientuje to chyba w najbliższym czasie będzie produkowana Insignia na jej światową premierę podczas międzynarodowej wystawy samochodów w Londynie, na razie w Internecie można zobaczyć oficjalne fotki Opla z zamaskowaną Insignią. Co ciekawe jest błąd w Polskim tłumaczeniu, który powielany jest przez wszystkie „szanujące się” serwisy motoryzacyjne. Błąd oczywiście powstał podczas tłumaczenia angielskiego artykułu poprzez kogoś z PRu w General Motors Poland. Chodzi mianowicie o folię maskującą, którą oklejono samochód, w angielskim artykule pisze, że folia jest odporna na rozdarcia w zakresie temperatur od -40 do 70 stopni Celsjusza. W polskim artykule wartości są podane jako od -400 do 700 stopni. Oczywiście żaden serwis nie zauważył błędu i go ślepo kopiuje :) wynika z tego, że Insignia będzie przystosowana do lotów kosmicznych :) to się dopiero nazywa oplowska jakość :)

Dziś uświadomiłem sobie, że prawie co drugi dzień śni mi się Wisła, dziwne bo najczęściej śni mi się to o czym myślę w ciągu dnia, a o czasie spędzonym w Wiśle w ogóle nie myślę.

Planów na weekend nie mam żadnych. Może wybiorę się do Ikei albo do Frankfurtu, zaplanowałem już wstępnie atrakcje na długi majowy weekend. Na pewno wybierzemy się doliną Renu do Koblencji, po drodze zaliczymy pewnie parę zamków, czeka też na nas Frankfurt i ZOO. Wybierzemy się pewnie do muzem techniki gdzie można zobaczyć bolidy formuły 1, concorda, prom kosmiczny Buran (który widziałem wczoraj jak był transportowany Renem właśnie do tego muzeum) i inne ciekawe rzeczy. Oczywiście zwiedzimy też Mainz ;)




2008.04.10 21:48:02 link

Od ponad dwóch tygodni w jestem w Germanii. Chyba powoli się przyzwyczajam, większość czasu spędzam w pracy, chociaż ostatnio zdarza mi się wychodzić z pracy trochę wcześniej niżeli o 18.00. Za tydzień planowany jest powrót do Polski, ale dowiedziałem się, że moje badania lekarskie to nie taka prosta sprawa i chyba wrócę już we wtorek późnym wieczorem. Oryginalnie planowałem powrót w czwartek wieczór, ale z racji konieczności wykonania badań lekarskich chyba będę musiał jutro przebookować swój bilet. Mam w ogóle nadzieję, że będzie taka możliwość. Tęskni mi się już za żonką, więc nie ukrywam, że bardzo chciałbym wrócić już we wtorek. Oczywiście oznacza to, że środę i czwartek będę musiał spędzić w pracy w Gliwicach.
25 kwietnia w piątek zapowiada się w Ruesselsheim impreza integracyjna pracowników Opla. Taki wielki piknik po pracy, jakieś kiełbaski, piwo w sumie to fajna okazja by poznać tete ‘a tete ludzi, których znam tylko z komunikacji mailowo-telefonicznej. Zresztą przez dwa tygodnie już poznałem sporo ludzi, do biura często ktoś wpada z innych SQD.

Z racji wykrycia jakiś tam dziwnych wirusów w firmie przenoszonych na pendrivach, wczoraj menejdżment zadecydował o zakazie używania jakichkolwiek prywatnych przenośnych pamięci USB, taaaaaa….
A w ogóle odnośnie menejdżmentu to tak się zastanawiałem ostatnio, tu w Ruesselsheim to chyba co trzeci gość mijany przeze mnie w drodze na stołówkę to jakiś menagier albo dajrektor. W ogóle to od razu z daleka widać kto Niemiec, a kto nie :)

Ostatnio jakoś wydłuża mi się droga do pracy. To znaczy, potrzebuje na jej pokonanie coraz to więcej czasu. Mam w zasadzie dwa warianty do wyboru, albo zadupia i światła co 100 m, albo zakorkowana trzypasmowa autostrada. Nie ma reguły którędy szybciej. Dziś do domu jechałem 1.5h. A to dlatego, że Renem transportowali jakiś prom kosmiczny (muszę czegoś na ten temat poszukać w necie), mnóstwo gapiów, dużo policji, zakorkowane ulice. Udało mi się zobaczyć prom, ale nic specjalnego.

W tym tygodniu jakieś straszne pierdoły mi się śnią. Sny w dalszym ciągu mam bardzo wyraziste, ale czasami bardzo mnie męczą.

Wczoraj wieczór poratowałem rodaka, bo biedny hotelu sobie nie zarezerwował, a we Frankfurcie jakieś targi, więc w promieniu 50 km kiepsko z hotelami, no ale w końcu po półtorej godziny poszukiwań znaleźliśmy hotelik.

Prawie zapomniałem, żonka mi skutecznie przypomniała, dziś mam imieniny, których oczywiście nie obchodzę, jedynie uczciłem je piwkiem ;)





2008.04.08 21:19:30 link

Jakiś taki dziwny tydzień nastał. Dziwna pogoda za oknem. Wcale nie wiosenna, raczej wszystko przypomina późną jesień. Wczoraj śnieg z deszczem, dziś mgła, zimno i raczej mało przyjemnie za oknem.

W pracy chwila oddechu, chociaż coś mi się wydaje, że to taka cisza przed burzą, która zapowiadają na poniedziałek. Chyba będę musiał zmienić swoje plany powrotu na weekend do domu. Otóż z racji konieczności zrobienia badań medycznych w pracy na następny rok, wrócę już chyba w środę za tydzień, a nie jak początkowo planowałem w czwartek. Jutro muszę spróbować załatwić to wszystko, a jak się uda to jeszcze jutro przebookuje bilet. Mam nadzieję, że nie będzie z tym żadnych problemów.
Odnośnie pracy to zastanawia mnie w jaki sposób nakręca się tutaj ta cała spirala, a może raczej efekt domina. Jeden niedotrzymany termin powoduje stres kolejnych osób i dalsze opóźnienia, dalsze opóźnienia i stres przenoszą się na inne zadania i inne osoby. I tak powstaje piramidka. Zastanawia mnie fakt ile ludzie zaoszczędziliby zdrowia i czasu gdyby wszystko wszyscy robili na czas. No ale ciężko wymagać by każdy zostawił czystą skrzynkę emailową przed wyjściem z pracy. Emaile z wczoraj czyta się dziś, a te z dziś jutro. Owszem znajdują się czasami jednostki, które chcą z tym wszystkim walczyć, ale jednostki przeciwko armii ludzi to chyba jak przysłowiowa walka z wiatrakami.

Coś się mnie wydaje :) że żonce z powodu tęsknoty znowu pozmieniały się targety, teraz zamiast pracy jest dziecko, zamiast dyplomu jakieś inne rzeczy w głowie… To wszystko efekt tego, że ciężko się małżonką zdalnie zarządza :) Od na przykład wczoraj małżonka zamiast robić coś pożytecznego przynoszącego jakąś wartość dodaną to zajmowała się analizą moich opisów lub też komentarzy na n-k :) Ehhh co ta nuda z ludźmi robi :)




2008.04.06 20:47:53 link

Drugi weekend w Germanii mija bardzo spokojnie, ale mija dość szybko. I bardzo jestem zadowolony z tego faktu bo jeszcze w tygodniu to nie mam czasu na nudę. Praca, w pracy z kimś można pogadać, a tutaj podczas weekendu lipa totalna. Odezwać się nie ma do kogo i to jest najgorsze. Wyczaiłem, że koło Frankfurtu jest jakaś polska dyskoteka, ale o dyskotece to nie to o czym myślę. W weekend fajnie by było chociaż wyjść gdzieś na piwo i nie siedzieć ciągle w hotelu. Ile można przecież jeździć na zakupy? Dziś na przykład wybrałem się na spacer do parku, ale było trochę zimno dziś, więc spacer raczej nie trwał zbyt długo. Jak będzie ciepło to będzie można pewnie czas spędzić siedząc na ławce nad Renem :)
Wiem, że najprawdopodobniej w Mainz jest też jakaś ekipa od nas z Gliwic, która w Ruesselsheim pracuje nad pilotem Astry 4-tej generacji. Postaram się może w tym tygodniu dorwać jakiś kontakt i może uda się gdzieś wyjść w następny weekend. Kolega z pracy Florin mieszka w tym samym hotelu co ja. Ale on odwiedza znajomych, którzy mieszkają w Niemczech i tak na przykład w ten weekend wybierał się gdzieś do Monachium, a w ostatni weekend z tego co mówił to pojechał do Frankfurtu na zakupy i do ZOO. ZOO może być ciekawe, ale chyba jak zrobi się trochę cieplej, jakoś w maju na przykład.
W weekendy sam sobie przyrządzam obiadki, więc tydzień temu była chińszczyzna, a w tym tygodniu Chili Con Carne według przepisu Ewy. Wszystko wyszło OK. poza ilością która mi wyszła :) wygląda na to, że Chili Con Carne starczy mi jeszcze przynajmniej na jeden weekend.
Na BBC World dalej nie ma fonii, do bani, CNN mnie irytuje trochę…




2008.04.05 00:23:02 link

Drugi weekend w Germani, po ciężkim tygodniu w pracy. Średnio siedzę w biurze od jakieś 8.15 do 18.30. W cholerę roboty, nie wiem w co ręce włożyć. Dziś miałem trochę dziwną rozmowę z szefem i chyba będę musiał nieco zmienić sposób mojej pracy tutaj. Poza tym nie lubię gdy ktoś ma do mnie pretensje o to, że coś nie jest zrobione a ja na to nie mam żadnego wpływu. Bo owszem mam swoją grupę części za które jestem odpowiedzialny. Moja odpowiedzialność polega na tym, że części są produkowane w Chinach/Japonii/Korei, każde części mają przypisanego inżyniera i moim zadaniem jest push’owanie SQE w celu uzyskania właściwych informacji. Mój szef tutaj to miły aczkolwiek trochę dziwny człowiek. Znaczy ma taki sposób bycia, że na pytania nie odpowiada wprost. Zadając pytanie kieruję rozmowę szef kieruje w taki sposób, że na postawione przez siebie pytanie sam znajdę odpowiedź. Niby fajne, bo się czegoś można nauczyć i ograniczyć ilość zadawanych pytań w przyszłości, ale z drugiej strony to jakieś takie dziwne, do czego raczej nie jestem przyzwyczajony.

Planów na weekend nie mam, w tym tygodniu są wyścigi Formuły 1 więc pewnie trochę pooglądam TV, no i oczywiście pośpię sobie troszkę ;) Niestety znowu zabrali mi fonię z BBC World, więc jedyny anglojęzyczny program w TV to CNN :(




2008.04.01 21:34:06 link

Weekend minął czas na pracę. W niedziele wybrałem się na mały spacer po Mainz, bardzo fajne miasto, sporo ciekawych rzeczy, rotunda, cytadela, fort ;) Ciekawe czy w okolicy jest jakiś poligon? ;) W poniedziałek w pracy porozmawiałem trochę z swoim szefem przy obiedzie. Okazało się, że gość też kolekcjnouje różnego rodzaju dziwne rzeczy. W zeszły weekend kupił jakieś 4 stare motory, poza tym kolekcjonuje stare chromowane tostery :D Ma mi dać namiar na jakiś pchli targ, wybiorę się to może uda mi się coś kupić z Gleiwitz.

W pracy niezły natłok obowiązków. Ciężko mi zaplanować dzień, bo ciągle przychodzą jakieś nowe maile. Dobrze, że nie dzwonią telefony. Tak czy inaczej ciągle się od czegoś odrywam, do czegoś wracam, etc. Dziś w pracy byłem dłużej niż zwykle. To dlatego, że rano wybrałem się wyrobić sobie nowego badge'a, po to by codziennie rano nie musieć odbierać visitora. Myślałem, że wyrobienie nowego badge'a zajmie jakieś max. 10 minut. Okazało się, że zajeło prawie 1h. Chętnych było wielu, a kolejka taka jak na poczcie, z numerkami w kolejce włącznie.

Dziś doszły mi też kolejne obowiązki. Oprócz tego, że follow-up'uje części z Azji (Chiny, Korea, Japonia) to teraz jeszcze będę odpowiedzialny za matching. Matchingiem zajmuje się Maurice. Żonke jego przywiało tu z US, jest jakąś szychą w HRach to ściągneła męża. Maż ma około 190 cm, myślę że lekko waży dwukrotnie tyle co ja. Przypomina mi trochę tego murzynka co grał w filmie "Zielona Mila".

Odnośnie ludzi w pracy to jest jedna fajna rzecz. Patrze sobie na PeopleFinder'a (taki GMowy system w którym można wyszukać ludzi, jest fotka, imie, nazwisko, adres, dane kontaktowe, link do struktury organizacyjnej, itp.), idę do pokoju w którym dany delikwent siedzi. Szukam, chodze jak głupi, pytam w końcu okazuje się, że szukany przeze mnie osobnik właśnie ze mną rozmawia. Gdzie tkwi problem? Otóż ludzie tu pracujący to trochę takie antyki, staż pracy średnio jakieś 20-30 lat, więc gdy ktoś wkleja swoją fotę gdy miał lat 30, a teraz ma 55 to ciężko czasami kogoś poznać ;)

Odnośnie ludzi, śmiać mi się chciało w niedzielę. Ide sobie ulicą a tu naraz 3 gości, takie bałwanki, tzn. w pasie więcej obwodu niż wzrostu, murzynki, koszulka oczywiście z flagą USA, a na piersiach krzyż, wielki niczym moja dłoń niby złoty, na łanuchu (oczywiście złotym) podobnym do tych na jakich pasą się u nas krasule na łące. Niezli agenci, myśle sobie jacyś misjonarze od Bush'a czy coś w ten deseń ;D

Trzeba też tutaj przywyknąć do kolesi spacerujących po ulicy trzymających się za ręcę i całujących się za rogiem. Fuuu, ochyda. Oczywiście kolczyk w uchu, włosy na żeliku. Wypas...

Kobiety też tu są spoko, podchodzę dziś do kasy w Realu (czynny do 20:00 - bo oczywiście w Germanii, germaniec przepracować się nie może), myśle sobie dość dziwny koleś, gdy się odezwał to spostrzegłem, że to babka :) Kurcze romansując tu to trzeba pewnie na maxa uważać. Idziesz na randke z babką, a potem okazuje się facet, który nie rozumie pewnie potem oburzenia. Tragedia... śmiem twierdzić, że jeśli jakimś dziwnym przypadkiem minie się na ulicy jakąś kobietę, której człowiek się nie wystraszy, to napewno jest ona przyjezdna. Ponoć Mainz to miasto studenckie, tak też mówił Dawid, ale gdzie tu studentki? Chyba nie w bibilotece? ;)




2008.03.29 21:01:12 link

Od czwartku jestem już w Germanii, podróż minęła bez żadnych problemów, do hotelu łatwo było trafić z dworca, trochę zaskoczyła mnie jedynie pogoda. Z Polski wyruszyłem ubrany w polar i kurtkę, gdy wylądowałem to okazało się, że tu jest wiosennie, więc trochę było mi cieplutko. Poza tym na dzień przed wylot z Polski dowiedziałem się, że mój kolega z pracy zaraża ospą. Grrrr.... trochę się przeraziłem bo raczej nie miałem ospy, chociaż moja mama zapewnia mnie, że miałem jak byłem mały. Cóż nie pamiętam tego chyba, więc muszę zaufać mamie i liczyć na to, że żadne pryszcze mi na ciele nie wyskoczą.

Hotel jest w sumie OK, troche brakuje podstawowego wyposażenia w kuchni typu: czajnik bezprzewodowy, czy kuchenka mikrofalowa. Wodę trzeba więc gotować w garnku, a o kupnie mrożonej pizzy raczej można zapomnieć. Widok z okna jest taki średni :( ale sam pokoik dość przyjemny, chociaż osoba ktora urządzała pokoje miała dość kiepski gust :/

W Hotelu miał być za darmo Internet, ale niestety nie ma. Można sobie kupić ale cena jest taka sobie średnia, więc o ciągłym siedzeniu na necie to można raczej zapomnieć.

W piątek już był normalny dzień w pracy. Rano wstałem więc, poszłapałem na piechotę na dworzec kolejowy i pociągiem dojechałem do pracy. W pracy o dziwo jakieś pustki, swojego szefa w ogóle nie zobaczyłem :) Sprawdziłem zaległe maile z czwartku, potem był obiad, a potem wybrałem się po odbiór samochodu. Miałem nadzieje, że trafi mi się Antara którą miał mój poprzednik Dawid, niestety trafiła mi się zupełnie nowa Corsa. Dobrze, że 5-cio drzwiowa, fajnie że automat, super że z nawigacją która gada po angielski, autko ma klimę manualną, jedynie czego nie ma to dobrego silnika. Silnik 1.2 80KM to trochę kiepskawo, patrząc na to, że tutaj na autostradach w wielu miejsach nie ma ograniczeń prędkości.

Dziś wstałem dość późno, to jest koło godziny 12, zjadłem śniadanko, pograłem chwilkę (dobrze, że sobie pare gier wziąłem na CD, to przynajmniej zabijam jakoś czas. Potem wybrałem się piechotką na zakupy, upatrzyłem sobie dwa sklepy. Jeden który już odwiedziłem w czwartek (jakieś 7 minut od hotelu) oraz Plusa. Z mapy wynikało, że jest trochę dalej ale pogoda była dziś bardzo wiosenna więc postanowiłem wybrać się na mały spacerek. Gdy dotarłem na miejsce okazało się, że sklep owszem jest, ale pusty, tzn. nie bangla już raczej, szydl zdjęty, okna zaklejone. Musiałem więc wybrać wariant awaryjny i iść do sklepu, który odwiedziłem w czwartek. Sklep mieści się koło stadionu, gdy szedłem do Plusa widziałem z daleka, że na stadionie coś się dzieje i że pewnie jest dziś jakiś mecz. No nic, ide sobie więc do sklepu widzę już pełno policji, o dziwo 60% stanowią panie policjantki. Trochę niecodzienny widok, u nas kobiety w prewencji (kaski, pałki, tarcze) to raczej niecodzienny widok. No ale nie wadząc nikomu idę sobie na zakupy kupić deseczkę do krojenia, jakieś owoce, olej i piersi z kurczaka. Idąc sobie spokojnie ulicą zatrzymali mnie panowie policjanci. Pewnie zaciekawiło ich dlaczego jestem ubrany w ciapki. Panom wręczyłem grzecznie polski dowód osobisty, a oni od razu zaprosili mnie do radiowozu. Przed wejściem do radiowozu kazali jeszcze rozpiąć kurtkę, pan policjant grzecznie zapytał czy posiadam pistolet bądź narkotyki. Po uzyskaniu odpowiedzi, zostałem przeszukany, a potem drugi policjant przyszedł z psem, który pewnie pracował jako drugdetector ;) Panowie policjanci zadali kilka pytań i po 15 minutach wrócił drugi z policjantów z moim dowodem, grzecznie podziękowano mi za współpracę i przeproszono za problem. Trochę niecodzienna sytuacja, nie pamiętam bym kiedykolwiek w Polsce został zatrzymany przez policję do jakiejkolwiek kontroli. Ale może tu to normalne, być może właśnie dzięki takim akcjom jest tutaj bezpieczniej niż w Polsce.

W sklepie kupiłem co trzeba, z wyjątkiem deseczki do krojenia. Wróciłem do hotelu i zrobiłem sobie chińszczyznę. Jutro będą na obiad odsmażane ziemniaczki z jajecznicą. Oczywiście będzie też rosół w wersji gorący kubek :)

Generalnie jak narazie jest OK, jedynie kilka rzeczy mnie tutaj zaskoczyło:

- do sklepu trzeba przyjść z własną torbą lub reklamówką.
- w sklepie jest chyba z 5 rodzajów ziemniaków, bez znajomości niemieckiego miałem pewien problem z wyborem :)
- w sklepie nie ma kawy rozpuszczalnej typu 3w1 :(
- w sklepie jest naliczana kaucja za butelki plastikowe - na przykład takie po wodzie mineralnej 1.5l Widzę że ludzie przychodzą do sklepu z pustymi butelkami które wrzucają do automatu który je niszczy. W poniedziałek zapytam w pracy na jakiej zasadzie to działa i co robić z butelkami szklanymi.
- w pociągach ludzie podróżujący nie patrzą na siebie, panuje jakaś taka dziwna cisza, nikt z nikim nie gada.
- zaraz obok hotelu jest kościół. Zauważyłem dopiero dziś gdy dzwony zaczęły bić. Co dziwnego, z zewnątrz podobne jest to do naszej gliwickiej stołówki studenckiej :)

Aaa w ogóle to obok hotelu są pozostałości jakiegoś statego fortu, niestety chyba nie można go zbytnio eksplorować. Znaczy się może się gdzieś da na dziko, tylko nie wiem czy potem znowu panowie policjanci nie zaproszą mnie po takiej eksploracji do radiowozu, więc raczej wolę nie ryzykować ;)




2008.03.19 23:14:04 link

Wyjazd do Częstochowy i Run@Rate ukończony z wynikiem pozytywnym. Wczoraj wypad do Jeleśni i audit Long Range Sils też zakończony z wynikiem pozytywnym. Dziś praca w biurze, końcówka dnia już mniej pozytywna, a jutrzejszy poranek będzie pewnie dość gorący.

Żona zgłosiła kaizen by piątek wziąć dzień wolnego (i tak mam pare dni urlopu jeszcze z zeszłego roku) więc jak nic się jutro w pracy nie wydarzy to będę miał trochę dłuższy weekend :)

Jakoś dziś jestem totalnie wykończony i wypluty, chyba pójdę wcześniej spać to jutro będę bardziej wypoczęty.




2008.03.17 00:06:03 link

Miniony weekend, mimo iż był początkowo bez planów, był spontaniczny i aktywny. W piatęk po basanie Magda przyjechała z Ewą i Maćkiem na małe conieco. Znaczy się miało być piwko i pizza, skończyło się na spożywaniu 0.7 :) Sobota była eksploracyjno-wycieczkowa. Najpierw z tolukiem zwiedziliśmy sobie antykwariat, a potem poszukiwaliśmy pozostałości zamku na ulicy Zamkowej. Z racji tego, że pogoda była fajna to postanowiliśmy w sobotę około 17:00 aby pojechać sobie w góry na weekend. Więc spakowaliśmy się i wyruszyliśmy sobie w drogę. Weekend w górach był bardzo fajny, ale o wiośnie to jeszcze nie można powiedzieć.

Potem tydzień w pracy, w zasadzie to tydzień wyjazdowy tak jak to było w planach, Skawina, Świdnica, Germania. Odnośnie wyjazdu do Germanii to miałem zorientować się co będzie należało do moich obowiązków w trakcie mojego 3 miesięcznego pobytu. Dowiedziałem się tylko tyle, że obowiązki pojawiają się z dnia na dzień i nie ma jakość sztywnie przydzielonych zadań. Wszystko jest flexible. Z dobrych informacji to taka, że są nadgodziny. To znaczy, że za długą nasiadówę w biurze przysługuje później dzień wolny :) Team w Germanii z którym będę współpracował wydaje się być OK. Sama Insignia, której launch będę wspomagał też niczego sobie :D
Co do samej wizyty w DE to bardzo pozytywnie, pierwszy raz leciałem samolotem gdy za oknem było jasno, fajne uczucie. Odnośnie podróży to zirytowały mnie tylko kolejki i mnóstwo kontroli we Frankfurcie.
Z Niemiec wróciłem w piątek, ku mojemu zdziwieniu żona Magda stwierdziła, że nie będzie mnie oczekiwać w domu ale u Ewy, więc tam też się wybrałem. Były dobre frytki i chili con carne :)
Sobota upłynęła zakupowo, to znaczy chciałem jechać sobie rano z Tomkiem na zakupy do Katowic by zaopatrzyć się w kolejną parę spodni w ciapki (czyt. moro). Cały organizacja wyjazdu była trochę dziwna, w piątek jakoś specjalnie na sobotę z Tomkiem się nie umawiałem ale zadzwonił w sobotę przed południem gdy ja byłem pod prysznicem. Z Tomkiem pokonwersowała moja żona Magda i powiedziała, że Tomek jedzie do Katowic do sklepu z militariami i czy chce jechać z nim. Potwierdziłem chęć i umówiłem się z tolukiem za pośrednictwem żony. Po wyjściu z pod prysznica dostałem reprymendę, że mam czelność jechania gdzieś z Tomkiem, a w ogóle po co mi kolejna para spodni, a w ogóle to mamy jechać na zakupy celem kupna kuchenki mikrofalowej i odkurzacza. Szybko więc zadzwoniłem do Tomka i skorygowałem plany, mając przy tym świadomość że na 99% już przed swoim wyjazdem do Germanii 27/III kolejnej pary ciapków raczej nie kupie. Całą sobotę w zasadzie więc zaplanowała mi żona. Koło południa były więc zakupy, a potem była impreza imieninowa u teściowej, a na sam koniec wizyta u znajomych :)
Niedziela upłynęła natomiast obiadowo u mamy i kolacyjnie-telewizyjnie u znajomych.

Więc z ostatniego weekendu nasuwają się mi następujące wnioski:
- przed zakupem sobie ciuchów muszę złożyć wniosek o zgodę na zakup :)
- czas wolny planuje żona, może jeśli będę grzeczny to dostanę z godzinę lub dwie do samodzielnego zagospodarowania :)
- termin, długość i sam fakt wizyty u teściowej nie podlega jakiejkolwiek dyskusji bądź też negocjacjom :P

Plany na ten tydzień jakoś takie w rozsypce: poniedziałek wyjazd do Częstochowy, we wtorek wyjazd do Jeleśni, środa wizyta w TRW za miedzą, czwartek i piątek narazie nie obstawiony i mam nadzieje że tak też pozostanie, bo trzeba by też od czasu do czasu trochę w biurze posiedzieć.

Za tydzień już święta, w tym roku trochę szybciej niż zazwyczaj. Mimo iż jest dodatkowy dzień wolnego to raczej nie liczę na odpoczynek. Zamiast korzystać z dnia wolnego to nie będzie mi dane sobie pospać. Pobudka zaplanowana jest pewnie gdzie na 8:00 bo trzeba iść na śniadanie do teściów. Oczywiście z chęcią pójdę na przykład na godzinę 11:00, żona też nie chce wstawać tak wcześnie, ale oczywiście termin i godzina wizyty nie podległa żadnej dyskusji. Trochę to dziwne wszystko, czuje się iż weekendy planowane mam odgórnie, kwestie zakupów rzeczy chyba też. Może zaliczę jakiś powrót do przeszłości, to znaczy jak miałem lat np.: 14 to ciuchy kupowała mi mama, może teraz o kupnie ciuchów będzie decydować żona :)
Koniec tego narzekania bo jeszcze ktoś pomyśli, że mi jest źle z żoną i może jeszcze nawet ktoś się pokusi o telefon na błękitną linię odnośnie przemocy w rodzinie :D Nie nie nie, nic z tych rzeczy. Z żoną jest naprawdę super, jedynie co mnie bardzo boli to jest fakt, że nasze sprawy, decyzje ograniczane są przez osoby trzecie. Miałem nadzieje, że gdy już zamieszkamy razem i będziemy rodziną, że to wszystko się jakoś zmieni. Ale widzę, że się nie zmieniło, swoje decyzję musimy podporządkowywać pod innych bo komuś tam będzie przykro. Zastanawia mnie więc fakt czy to działa w dwie strony, tzn. czy ktoś też myśli iż może w niektórych przypadkach/okolicznościach nam/mi też będzie przykro albo coś nie na rekę? To pytanie pozostawię na razie sobie pod rozważanie, mimo iż odpowiedź już nasuwa mi się samoczynnie.




2008.03.07 00:08:10 link

Dziś o mało nie umarłem, dobrze że Scorpiona mnie uratowała, ratowała mnie bo jakoś tak słabo mi się zrobiło na wieść o tym, że mój ząbek będzie musiał być leczony kanałowo. Było znieczulenie, była wierartka i był też ból, który trzymał mnie później przez pół dnia.

W pracy jakoś się tak spokojniej zrobiło po wyspie reklamacji z zeszłego tygodnia. Następny tydzień zapowiada się znowu wyjazdowo. Plany są następujące:

poniedziałek - kurs do Skawiny
wtorek - na miejscu w biurze
środa - wylot do Ruesselsheim
czwartek - handover w Ruesselsheim
piątek - dalsza część h/o + spotkanie z inżynierami od tabelek*

*Inżynier od tabelek - czyt. traker - to taki ktoś, niby inżynier kto siedzi za biurkiem w Germani, zarabia tyle kasy w miesiąc, że ja o takiej kwocie to tylko pomarzyć mogę. Traker nic nie robi co przyniosłoby jakąkolwiek wartość dodaną. Jedyne co robi to puszuje innych inżynierów.

Koleżanka w pracy ma urodziny, powstał więc pomysł by coś jej kupić w prezencie. Robimy więc ściepke, zaproponowałem by kupić 45 czekolad bo na tyle nam starczy budżetu ale pomysł jakoś nie przeszedł. Koleżanka jest, że tak powiem "maszketna", pomaszkeciłaby ona i pewnie przy okazju też my ;)

A jutro już piątek i weekend ;) Chociaż lepiej nie robić planów weekendowych, ostatnio jakoś moje oczekiwania się nie spełanią, dlatego lepiej nic nie planować o!




2008.03.02 21:32:37 link

Weekend przebiega jakoś bezstresowo, z leksza powoli mimo iż za oknem wieje dość ostro. W piątek jakoś po pracy byłem dość mocno zmęczony, skutek był taki, że już około godziny 23:30 byłem w łóżeczku. Żona dołączyła później tylko do dziś nie wiem czy dołączyła z chęci, ze zmęczenia czy też może dlatego, że prądu brakło (już po raz drugi w tym tygodniu).

Sobota upłyneła zakupowo-imprezowo. Najpierw zakupy potem odpoczynek, a następnie małe spotkanie urodzinowe u Marysi. Było OK, jedynie na samym końcu żona poparzyła się wodą z kranu i było trzeba podjąć akcję reanimacyjną ;)

Niedzila też leniwa, pobudka, potem obiad u mamy, wizyta u rodziców Magdy, a wieczór spędzany przed TV/laptopem.

Tydzień w pracy zapowiada się jakoś spokojnie, narazie plany tylko na poniedziałek i wtorek ale coś mi się wydaje, że będę się musiał wybrać do Ostrowa Wielkopolskiego z powodu ostatniej reklamacji. Szkoda, że nie wiedziałem o reklamacji w czwartek (wtedy też została ona wystawiona) bo byłem wtedy w Ostrzeszowie i do Ostrowa miałem jakieś 20-30 km. A tak znowu czeka mnie jazda prawie 200 km w jedną stronę.

W tym tygodniu żona zaczyna miesięczną praktykę w RZGW, zobaczymy jak to będzie ;)




2008.02.28 23:58:19 link

Ech, cały tydzień prawie poza biurem. Plan z 20/02 wciąż aktualny, tylko z jedną drobną zmianą. Jutro przed wizytą w Legnicy muszę zahaczyć jeszcze o Jelcz-Laskowice. W ogóle to mam pecha, przez prawie ostatnie dwa tygodnie cisza i nuda, wyjechałem do Białegostoku na delegacje i reklamacje na firmy które mam pod sobą posypały się jak z rękawa. Jeszcze co najlepsze to mam wystawioną reklamację na dyche audytową. W ogóle to jakiś czas temu uzmysłowiłem sobie w końcu dlaczego jako SQE Current mam namniej firm porównując z innymi SQE Current z mojej grupy. Sęk tkwi w tym, żę zajmując się dostawcami z grupy Thermal/Electric prawie wszyscy z nich produkują części "safety". Kumpel dostanie reklamacje na 10 braketów z powodu złego otworu i nic, zadzwoni, pogada, koniec tematu. Na mojego dostawcę wystawią reklamację na 1 sztukę i od razu musze być onsite... Cóż takie życie, dziś w biurze na spotkaniu porannym było mało osób, bo prawie wszyscy w rozjazdach. Spotkanie trwało może z 10 minut, z czego ja mówiłem przez osiem. Jak tak dalej pójdzie to chyba będę musiał szukać sobie nowej pracy ;) bo pewnie za niedługo mój managier powie mi, iż sobie nie radzę bo najwięcej reklamacji wpada na moje firmy.
W ogóle to fajnie jest gdzieś czasami wyjechać ale cały tydzień spędzić poza biurem to z leksza kicha. Rozumiem, że można w domu sporadycznie sprawdzać maile ale jak się biuro przenosi do domu to już zbytnio nie wygląda to zbyt kolorowo.

Wczoraj jakiś z dupy wzięty wieczór bo mój popieprzony ojciec chyba coś sobie wciągnał albo wypił za dużo i na żarty mu się zebrało. Nie wiem co trzeba wciągnać lub wypić by mieć taką fantazję jak on. Mój ojciec to coś jak bolący ząb, przypomina o swoim istnieniu w najmniej odpowiednim momencie.

Chciabłym bardzo przy żonie zapomnieć o trudach dnia...




2008.02.25 21:34:40 link

Weekend minął jakoś spokojnie. W piątek zaliczyłem szybką wizytę u fryzjerki, która sprawiła że znowu wyglądam jak człowiek. Piątek wieczór spędziliśmy u rodziców Magdy, jakoś tak wyszło ;)

Sobota dość zakręcona, rano pojechaliśmy z żona do Zabrza, gdyż żona miała sprytny plan by w weekend poużerać się z prowadzącym, niestety potyczka skończyła się wynikiem 1:0 dla prowadzącego ;( Reszta soboty to szybki wypad z Ewą i Maćkiem by popstrykać fotki w Gliwicach, a potem resztę dnia spędziłem jakoś tak leniwie w domu.

W niedziele taki sam repertuar dnia jak przed tygodniem. Czyli najpierw wypad do mamy na obiad, a potem wizyta w kościele by uczestniczyć w dwugodzinnym sensie pt. "nauki przedmałżeńskie". Wczorajszy seans poświęcony był głównie metodom antykoncepcji i momentami czułem się jak na seansie Kaszpirowskiego.

Dziś poniedziałek-pojebałek. Najpierw rano wizyta w biurze, a potem podróż do Białegostoku. Myślałem, że tutaj też będzie tak wiosennie i ciepło jak u nas i niestety żałuję, że nie wziąłem cieplejszej kurtki :(

Jutro czeka mnie pewnie całodniowy audyt, a w środę powrót do żonki ;)




2008.02.21 22:38:10 link

Dziś był dzień przeznaczony na maintenance, czyli wybrałem się do scorpiony na przegląd techniczny ząbków. Scorpiona wzieła te swoje wierterłka i inne propiteta i naprawiła ząbki sztuk dwie, kolejna akcja naprawy jest już w planach.

W pracy jakoś spokojny dzień, tylko ktoś znowu popsuł części z TRW, jutro czeka mnie więc wizyta u kolegów za miedzą i analiza defektu.

Planów na weekend jakoś nie ma, miał być wyjazd w góry, który został przełożony z poprzedniego weekendu ale w sobote gdzieś tam muszę żona zawieźć, poza tym myśle o wybraniu się do fryzjera bo włosy mam już chyba za długie i przestaje być atrakcyjny ;P

Żona pomalowała paznokcie na mój ulubiony kolor... ;)




2008.02.20 23:24:22 link

W pracy jakoś spokój, chociaż w następnym tygodniu schedule wyjazdów dość napięty:

pon: Białystok (transfer z Gliwic)
wt: Białystok
śr: Białystok (transfer do Gliwic)
cz: Ostrzeszów
pt: Legnica

Dziś była wizyta w Skawinie, Valeo Ci od wycieraczek, trochę niewyspany byłem głowa mnie bolała, kolega jechał więc ja kimałem na fotelu pasażera. Nie ma to jak legalne spanie w pracy ;P

Jutro czeka mnie naprawianie ząbków u scorpiony ;)

Z dialogów gadugadowych żonatych facetów ;)

warp (22:43) ide pozmywac zara jezdem
Zbirkos (22:43) pantofel
warp (23:11) cicho, to moj jednyny obowiazek domowy :)
Zbirkos (23:11) hahaha musze tez zglosic ten postulat ;P
warp (23:11) no
warp (23:12) i co pantoflu?
Zbirkos (23:12) cicho, zona w lozku, zara bedzie wolac :)
warp (23:12) moja tez
warp (23:12) ale zamulam ja serialami
Zbirkos (23:13) moja odkad zamieszkalismy razem z leksza zmienila mi repertuar telewizyjny
warp (23:13) nie ma juz miejsca na swiat w/g bundych?
Zbirkos (23:14) jakos nie ogladam
warp (23:14) a to taki dobry seksistowski serial :)
Zbirkos (23:15)
Ty to moze zona pozniej wieksza ochote bedzie miala jak zobaczy, zdiagnozowales skutki uboczne takiej kuracji?
warp (23:16) moja zawsze ma ochote
warp (23:16) nie ma to jak mlodsza
Zbirkos (23:16) moja tez jest jeszcze mlodsza ;P


Rise, keep on rising...




2008.02.18 22:47:11 link

Bilans problemów znowu na zero. To znaczy jeden został rozwiązany, a kolejny doszedł, to znaczy odebrałem dziś autko z naprawy - foka została wskrzeszona do życia, silnik już nie kaszle i da się jeździć. Nowy problem który się pojawił to lampa GLIMT z IKEI, która mamy w salonie. Okazało się dziś, że lampa częściowo odmówiła posłuszeństwa, a co za tym idzie należałoby złożyć reklamację. Problem polega tylko na tym, że żona po trzymaniu paragonu przez pół roku w torebce jakiś tydzień temu go wyrzuciła. Więc teraz zacząłem zabawę w śledzczego i rozyptuje na różnego rodzaju forach dyskusyjnych czy ktoś posiada takową lampę i paragon, co by można go sobie "pożyczyć" i pojechać do IKEI z reklamacją.

5S

整理
整頓
清掃
清潔





2008.02.15 00:10:20 link

Foka chora w garażu pokrzyżowała moje plany walentynkowe. Dziś Magdalena żona moja kochana zaskoczyła mnie bardzo z samego rana, bardzo pozytywnie :) W ogóle jedyne pozytywy dnia to wszystko to co z żoną, reszta jakoś tak przez chorą fokę tak chorobliwie-pesymistycznie.

Coś mi się wydaje, że każda połowa najbliższego miesiąca również przyniesie jakieś "zaskakujące zwroty akcji", aż strach pomyśleć co wydarzy się w połowie marca...

Nie lubię gdy nie wiem, nie wiem mimo iż wiedzieć powinienem bo przecież przekaz jest jasny, czysty i klarowny, a tak naprawdę rzeczywistość całkiem inna... jakoś nie mogę się odnaleźć w tym, nie rozumiem podstaw działania, mimo iż co jakiś czas jestem o nich wprost informowany. Albo więc informację źle interpetuję albo przekaz informacji jakiś taki niezbyt ten teges.

Człowiek uczy się przez całe życie, wyciąga wnioski, analizuje, uczy się na błędach, takie lessons learned, od pewnego czasu moje lessons learned są bardzo bogate.

Ja i żona Magda, a reszta gdzieś w tyle...




2008.02.13 22:23:53 link

Tydzień awarii.

Na początku tygodnia ustaliłem, iż od jakiegoś czasu nasza lodówka nie odpoczywa. To znaczy agregat pracuje non-stop, a lodówka się nie rozmraża. Z jednej strony to chyba powinienem się cieszyć, że lodówka ma taki power, że działa 24h na dobę przez 7 dni w tygodniu, ale z drugiej strony trochę mi jej żal i chciałbym by co jakiś czas sobie odpoczywała. W najbliższym czasie czeka więc nas wizyta Pana speca od lodówki.

Oczywiście zgodnie z prawami Murphy'ego w tym tygodniu nie skończyło się tylko na usterce lodówki. Dziś samochodzik odmówił posłuszeństwa. Coś się stało, silnik pracuje jakby na 25% mocy, ciężko autko odpalić, a o jeździe nie ma mowy, W sobotę czeka mnie więc zaholowania autka do mechanika.

Żona lekko przeziębiona, już od paru dni pokaszluje ale oczywiście małżonka zignorowała moje sugestię dotyczące konieczności wzięcia jakiś medykamentów no i teraz stosujemy przyspieszoną kurację pod tytułem "nie dać się przeziębieniu i grypie". Krok 1: grzane piwo ;)




2008.02.11 22:59:31 link

Za niedługo będzie połowa lutego. Dziwna ta zima tego roku, niby zima, a za oknem wygląda jakby wiosna miałabyć lada dzień. W pracy jakoś nawyraz spokojny okres, bez żadnych akcji typu CS2, NBH i tym podobnych. Nowy szef okazał się być bardziej wporzo niż zakładałem, nie wtrąca się niepotrzebnie, nie narzuca się, jednym słowem ja mam swoje i on, wymiana zdań i poglądów odbywa się jasno, wprost, bez owijania w bawełne i traktowania drugiego "z góry".

Koledze w pracy urodził się dzidziuś, więc teraz codziennie słucham w pracy różnego rodzaju opowiadań o małym dziecku. Opowiadania ciekawe i fajne, pewnie to fajnie jest mieć dzidziusia, pewnie za jakiś czas sam dorosnę może do myśli bycia ojcem.

Z powodu wizyt na obiadach niedzielnych u rodziców Magdy chyba będę zobligowany by przyzwyczaić się do nieco innego menu. Odkąd pamiętam w domu, u dziadków, zawsze w niedziele jak w typowo śląskim domu, był rosół, a na drugie danie kluski śląskie z jakimś mięsem i kapustą. Teraz to się ma zmienić, a mi jakoś ciężko się do tego przyzwyczaić. Jak to zwykł mawiać mój dziadek "obiad w niedzielę bez rosołu to nie obiad" i mi ciężko się z tym niezgodzić.

W domu jakoś tak napotkalismy chyba na barierę nie do przeskoczenia jeśli chodzi o remont. Do zrobienia zostały w zasadzie trzy rzeczy:

1) Poprawka gładzi w przedpokoju (sam nie jestem w stanie tego zrobić)
2) Przeniesienie licznika energii elektrycznej z przedpokoju na klatkę schodową (sam nie jestem w stanie tego zrobić)
3) Malowanie kuchni (od biedy sam to zrobię)

Co do punktów 1 i 2 to tutaj kluczową postacią projektu jest ojciec Magdy...

Jeśli zakończymy punkty 1, 2, 3 to ruszym dalej z kolejnymi punktami: kupno nowego TV, kupno nowego odkurzacza, kupno kuchenki mikrofalowej, kupno dywanów.

Zastanawiałem się ostatnio nad dialogiem między ludzkim. Jak to jest, że z niektórymi ludźmi bez problemu, bez żadnych kłopotów można się porozumieć, a z niektórymi w ogóle nie ma o czym rozmawiać i lepiej jest milczeć?
Chyba sęk tkwi w podejściu do drugiego człowieka i w światopoglądzie. Są sytuacje gdy od razu można przybrać skorupę, opkopać się na swojej pozycji i pod żadnym pozorem nie zmieniać zdania. Są sytuacje gdy ktoś jest otwarty na dialog i rzeczową argumentację bez sięgania po techniki "nie bo nie".
Lubię więc ludzi otwartych, trzeźwo i rzeczowo patrzących na świat, ludzi którzy lubią dyskusję na poziomie i którzy potrafią w racjonalny, konkretnie uargumentowany sposób obronić swoje stanowisko.

Trafiam na same dziwne przypadki, chyba dlatego, że sam jestem nadwyraz dziwnym przypadkiem.




2008.01.27 22:51:36 link

Styczeń mija szybko ale też bardzo burzliwie. Generalnie to jest schemat dom-praca-wyjazd-dom-praca, i tak na okrągło, czasami po drodze w ramach przerywnika pojawi się jakiś weekend. W przeciągu ostatnich 2 tygodni zrobiłem autem służbowym tyle, co swoim Focusem pod września 2007 roku.

Dwa tygodnie temu była podróż samochodem do Niemiec, łącznie z jakieś 1900 km w obie strony, za parę tygodni pojadę albo polecę znowu, a potem pod koniec marca zacznę swój 3 miesięczny turnus.

Jutro w planach z żoną mamy wizytę w kancelarii parafialnej celem zaklepania daty ślubu kościelnego. Ślub kościelny jest dla mnie bardzo ważną rzeczą ale ta cała otoczka wkurza mnie maksymalnie. Ksiądź powie co łaska, ale mniej niż 500 zł dać nie można. W ogóle to ta chora instytucja wyciąga łape po wszystko. By ministrant w czasie ślubu nie zbierał datków na tace to oczywiście trzeba za to zapłacić. Wystrój w kościele też na własny koszt - to tak jakbym poszedł do restauracji zapłacił za kolację dla 2 osób 300 zł ale sztućce i talerze musiałbym przynieść swoje. A i jeszcze oczywiście to bardzo ważne nauki przedślubne na których to stara panna w wieku 60-ciu lat będzie mówić o zakładaniu rodziny, metodzie kalendarzyka jako jedynej słusznej metodzie antykoncepcji w XIX wieku oraz na sam koniec uświadomi wszystkich, że stosunek przerywany jest jednym z powodów raka szyjki macicy. Poza tym oczywiście będę też musiał wypełnić zadanie domowe, czyli codziennie przed wyjściem z pracy będę musiał mierzyć żonie temeraturkę i będę również organoleptycznie badał śluz. Jak nie odrobie zadania domowego to mnie pani wyprosi z zajęć i będę musiał przyjść z rodzicami...

Jeśli chodzi o życie rodzinne to ostatnimi czasy wiele się działo, ale dobrze bo czasami trzeba siąść i zrobić mały rachunek sumienia, wyciągnąć wnioski i zmienić się na lepszę, by w przyszłości być szczęśliwy razem z najbliższą sobie osobą.

W ogóle to ostatnimi czasy wiele rozmyślałem o życiu, o rodzinie, o związku z Magdą. Odnośnie Madzi to ostatni miesiąć wspólnego mieszkania potwierdził w 100%, że jest ona dla mnie najważniejszą osobą w życiu. Nikogo nigdy nie kochałem tak bardzo i wiem, że jest ona dla mnie całym światem.
Odnośnie spraw typowo życiowych to prawdą jest, że człowiek uczy się na błędach przez cały życie. Ostatnimi czasy szczególnie rozmyślalem nad tym co było kiedyś i wiem dziś, że gdybym wtedy miał ten rozum co teraz to pewne sprawy napewno potoczyłyby się w inny sposób.
Jeśli chodzi o rodzinę to oczywiście żonka jest dla mnie na pierwszym miejscu i uważam to za fakt bezsprzeczny i bezdyskusyjny. Zdanie mojej mamy dotyczące pewnych aspektów mojego życia traktuje już nieco drugoplanowo, teraz najbardziej dla mnie liczy się to co myślimy i planujemy wspólnie z Magdą, a reszta jest gdzieś tam z tyłu za nami. Mama nieco zmieniła się żyjąc z babcią pod jednym dachem. Brak psa dodatkowo też nieco ją zmienił. Już nie jest tak jak to kiedyś było, w ogóle te zmiany ostatnio pędzą jak szalone, jesienią zeszłego roku w życiu nie podejrzewałbym, że pewne sprawy będą wyglądać tak, a nie inaczej.




2008.01.06 23:54:14 link

Nowy 2008 Rok, jak to mówi mój kolega z pracy "nowy rok, w nowy krok" ;)
Nowy Rok przywitałem wraz z małżonką i znajomymi w górach. Było super, było dobre amam, były, ładne widoki, był też śnieg i białe szaleństwo na nartach. Były tez oczywiście drobne niesnaski i fochy... jak to w małżeństwie ;)
W ogóle to z żoną pod jednym dachem jakoś tak lepiej, raźniej, poprostu tak we dwoje ;) Rodzice żony oczywiście nie akceptują tego, że mieszkamy razem bo to przecież tak nie po bożemu itp. W ogóle to przecież nie do pomyślenia, żeby w 2008 roku po ślubie cywilnym dwoje dorosłych ludzi mieszkało razem...
W naszym mieszkanku czeka nas jeszcze dokończenie remontu :/ oraz jego dalsze urządzanie. Dziś były zakupy w IKEI, jeszcze trochę nam potrzeba ale nasze mieszkanko wygląda coraz to lepiej.
W drugim kwartale roku czeka mnie 3 miesięczny wyjazd do centrali Opla w Russelsheim celem wspomagania kolegów z Germanii podczas uruchamiania nowego modelu Opel Insignia. Z planów na rok 2008 r. to będzie jeszcze ślub 27/09, tym razem będzie to wersja kościelna ;)




2007.12.17 23:45:40 link

Biegniemy sobie razem po tęczy, a on się wcale nie męczy...




2007.12.09 23:25:58 link

Remont już prawie zakończony. Zostało w zasadzie tylko i wyłącznie przeniesienie licznika energii elektrycznej i dokończenie przedpokoju, w kuchni szybkie malowanie, w małym pokoju trzeba posprzątać oraz zamontować listwy przypodłogowe.

Do świąt jakieś 2 tygodnie, Madzia za tydzień się chce przeprowadzić i nie wiadomo czy z tym wszystkim zdążymy do świąt. Poza tym jak najszybciej muszę wziąć Zbira od mamy spowrotem do nas. Biedak ma problemy z łapą i nie może zbytnio chodzić po schodach, a u mamy w klatce często winda się psuje i piesio się meczy :(

Pojawiła się możliwość wyjazdu do Ruesselsheim aby wspomagać prace związane z uruchomieniem następcy Vectry czyli Opla Insignia. Są trzy turnusy :) styczeń-marzec, kwiecień-czerwiec oraz lipiec-wrzesień. Patrząc na obecną sytuację w zasadzie pozostaje tylko i wyłącznie możliwość wyjazdu od kwietnia do czerwca. 3 miesiące szybko miną, w końcu już prawie u nas remont trwa 3 miesiące i ten czas jakoś szybko zleciał.

Tydzień zapowiada się trochę leniwie, nie ma żadnych wyjazdów, jedynie w piątek szkolenie z asertywności i spotkanie wigilijne z ludźmi z pracy. A w tygodniu przed świętami zapalnowane mam 2 dniowe szkolenie z QSB w TRW.




2007.11.20 23:30:10 link

Znowu dużo się dzieje. Chyba nawet za dużo. W minionym tygodniu pojawił się nieplanowany wypad do Warszawy, a w zasadzie to do Wyszkowa. Praktycznie połowa dnia spędzona w pociągu raczej nie należała do super atrakcji.
W sobote była dalsza część remontu oraz mecz, a w niedziele kolejne zakupy w Ikei. Odnośnie remontu to już chyba powoli zbliżamy się do końca. Kafelki w przedpokoju położone i zafugowane, zostały drobne poprawki w dużym pokoju oraz pomalowanie przedpokoju, kuchni i łazienki, a no i trzeba jeszcze nowy licznik energi elektrycznej zainstalować. Remont być może skończy się w tym tygodniu, a potem zaczną się porządki i urządzanie mieszkania.

Prócz atrakcji w pracy oraz w domu pojawiła się też kwestia ślubu cywilnego tak aby uniknąć wyższego progu podatkowego w roku 2008. Myślałem, że ze ślubem to idzie się do USC, składa wniosek, wnosi opłatę i wybiera termin, a tu się okazuje, że po złożeniu wniosku trzeba czekać jeszcze dodatkowo aż miesiąc, co teraz stawia pod dużym znakiem zapytania nasz ślub w tym roku...

Zbyt wiele spraw dzieje się na raz, w pracy, w domu, u mamy, w życiu. Marzy mi się by skończyć już remont w domu, by uniezależnić się od wizyt u mamy i by sobie poprostu odpocząć przez pare dni. Odnośnie wizyt u mamy to chciałbym je jak najszybciej ograniczyć. Wspólne zamieszkanie mamy z babcią powoduje, że jak to Ewa sprytnie ujęła - mama babcinieje. Ten fakt bardzo mi się nie podoba bo od samego początku byłem przeciwny by mama mieszkała razem z babcią ale moje tłumaczenia i rozmowy na nic się zdały, a na zmiany to teraz już trochę późno.

W zasadzie został miesiąc do świąt, potem sylwester, który już trzeba zacząć planować. A potem przyjdzie kolejny nowy rok kolejnych zmian...




2007.11.13 00:19:14 link

Remontu ciąg dalszy. Niby końca nie widać ale jednak chyba pojawia się jakieś światełko w tunelu. Drzwi już wymienione. Mały pokój jest praktycznie już skończony, zostało tylko parę kosmetycznych poprawek, montaż gniazdek i listew przypodłogowych. W dużym pokoju tak jak i w małym są już gładzie, pozostało tylko wszystko raz jeszcze przemalować, potem montaż oświetlenia i gniazdek oraz listew przypodłogowych. W przedpokoju teraz prace idą pełną parą, są już płyty kartonowo-gipsowe, jest wylewka, jest podwieszany sufit, jutro zaczyna się etap układania kafelek na podłodze. Potem tylko szybkie malowanie przedpokoju, mały remoncik w łazience, instalacja w przedpokoju nowego licznika energii elektrycznej i malowanie kuchni. Robotnicy mówili w zeszłym tygodniu, że w tym tygodniu wszystko skończą ale jakoś wątpie by się udało...

W zeszłym tygodniu wybrałem się na podróż do Anglii, początkowo praktycznie wzbraniałem się rękami i nogami przed tą podróżą, ale bardzo dobrze, że w końcu kolega z pracy mnie namówił bym wybrał się do UK na szkolenie z Red X. Poza paroma dziwnymi sytuacjami na lotnisku wszystko było OK. Luton pod Londynem to małe sympatyczne miasteczko, w którym 1/3 ludzi to Polacy :) Obawiałem się troche, że będę miał problemy ze zrozumieniem anglików ale obyło się bez poważniejszych problemów. W czwartek korzystając z wolnej chwili po zajęciach wybrałem się na szybką wycieczkę do Londynu. Pogoda dopisała zwiedziłem sobie pare ciekawych miejsc, których pewnie zbyt prędko ponownie nie zobaczę.

Jeśli chodzi o atmosferę w pracy to jest troche dziwnie jakoś tak... tak coś mi to przypomina trochę taką powtórkę z rozrywki ale mam nadzieję, że najbliższe tygodnie przyniosą poprawę.

Faken shit, okazało się, że jakiś tam próg podatkowy przekroczyłem i teraz Państwo kradnie z mojej pensji jeszcze więcej niż dotychczas. Szlag by to jasny trafił, człowiek haruje jak dziki osioł to jeszcze coś mu ukradną z pensji na jakiś darmozjadów... co za kraj... czekam na podatek liniowy lub na ślub ;)

Ostatnio jakoś przez natłok różnego rodzaju spraw i zdarzeń jakoś nie umiem znaleźć pozytywnych stron dnia. Do tego wszystkiego dochodzą jakieś tam troski np.: dotyczące chorego pieska, który już coraz gorzej chodzi, aż mama zastanawia się powoli czy go nie uśpić. Z wizyt u babci i u mamy wychodzę jakiś lekko przygnębiony, w zasadzie ta przeprowadzka mamy chyba jak narazie ma więcej minusów niżli plusów i jakoś tak potwierdza moje pewne obawy. Od jakiegoś czasu obserwuję relację mama-bacia i coś mi się wydaje, że po skończonym remoncie chyba ilość moich wizyt u mamy mocno się ograniczy. Zastanawiam się też nad zabraniem psa od mamy do nas spoworotem. Babcia ciągle płacze o psa przez co wzbudza w mamie jakieś negatywne i niepotrzebne moim zdaniem emocję.

Tak jak myślałem wcześniej ten rok przyniósł w porównaniu z minionym wiele zmian, zarówno tych pozytywnych jak i negatywnych. Ostatnio całe to remontowe zamieszanie i przemęczenie sprawiają, że uwidaczniają się chyba w moich oczach chyba coraz bardziej te negatywne aspekty... chciałbym zasnąć i obudzić się za miesiąc lub dwa...




2007.10.18 00:01:38 link

Za mną kolejny aktywnie spędzony weekend. Tym razem weekend typowo imoprezowo-integracyjny w Wiśle. Tak jak i rok temu tak i w tym roku postanowiłem zorganizować imprezę integracyjną w Wiśle, impreza była fajna, tylko nieco przeszkadzał nam chłód za oknem. Ale i tak mimo niezbyt wysokich temperatur zrobiliśmy sobie grilla i bawiliśmy się dobrze. W nocy z piątku na sobotę na imprezie pojawił się też Toluk z Ewą :)

Remontu ciąg dalszy i chyba końca nie widać chociaż prawdę mówiąc chyba widzę światełko w tunelu ;) Remont małego pokoju zakończy się jutro, więc po 3 tygodniach prac mogę powiedzieć, że 1/5 już za mną. Teraz pozostał duży pokój, przedpokój, malowanie kuchni oraz łazienki.

Kolejny tygodnie minęły a wraz z nimi pojawiły się kolejne propozycje zmiany stanowiska pracy. Narazie z ofert zrezygnowałem, ale co będzie dalej, za miesiąc, dwa, trzy? Za kilkanaście dni w firmie pojawi się nowy szef, nastąpią pewne zmiany i wtedy zweryfikuję obecną sytuację i podejme decyzję czy zrobić kolejny krok na przód już teraz, czy może odczekać jeszcze mała chwilkę.

W ogóle to teraz mam jakiś taki szalony czas szkoleń. W tym tygoniu uczestniczyłem w szkoleniu "Auditora wewnętrznego zaintegrowanego systemu zarządzania jakością ISO 9001:2000", a za kilka tygodni czeka mnie podróż do Angli na szkolenie Red X.

Marzy mi się taki mały powrót do źródeł... wyciszenie, uspokojenie, wsłuchanie się...




2007.10.01 23:20:07 link

Weekend minal pod znakiem zakupow. Tych duzych i tych mniejszych, jedynym slowem do przodu. W zeszly piatek wzialem urlop, mialem wiec czas na 2 zagruntowanie pokoju i skucie kafelek w przedpokoju. Sobota uplynela pod znakiem zakupow w IKEI. Kupilismy sobie z Madzia sofe do duzego pokoju i lozko do sypialni. Poza tym kupilismy takze drzwi i oscieznice. Teraz zostalo tylko zrobic elektryke, kupic kafelki i wystartowac z malowaniem. Problem jest niestety z okablowaniem mieszkania jesli chodzi o kable pod RTV i do komputera. Z RTV jest taki problem, ze chcemy kablowke sobie zalozyc ale niestety obecnie w naszej klatce schodowej nie ma jeszcze kablowki, a moi "wspaniali" sasiedzi pewnie nie zgodza sie na przylacze UPC. Poza tym problem tez jest i z Internetem bo dowiedzialem sie o planach zmiany przylacza z kabla BNC na swiatlowod. Czasu malo, a trzeba poustalac pare rzeczy by ruszyc z remontem dalej ;)




2007.09.23 23:49:22 link

Napiete timingi... rozbudowany action plan z kilkoma zasadniczymi brakami... brak odpowiednich narzedzi... Do tego wszystkiego jeszcze powinny dojsc nieustanne pretensje z powodu tez, ze mam wlasne zdanie i umiem je wyrazac wprost.

Z kazdym dniem jestem coraz bardziej zmeczony, chyba musze urlop wziaz na jeden dzien w tym tygodniu bo inaczej to za cholere nie dam rady. Czuje sie jakbym byl sam...




2007.09.17 23:49:52 link

Wrzesien szybko mija. Juz prawie jesien. Ta jesien przyniesie wiele zmian. W pracy zmiana stanowiska z Plant Support Engineer na Supplier Quality Engineer, niestety zmiana stanowiska i obowiazkow to nie koniec GMowych zmian. Niestety z dniem 1 pazdziernika zmieni sie nasz szef. Takiego szefa jakiego mialem teraz to naprawde chyba przyslowiowo ze swieca trzeba szukac. Malo jest firm kiedy szef traktuje swoich podwladnych po partnersku, z odpowiednim szaczunkiem i docenieniem staran i poswiecen dla dobra firmy. Ciekawe czy jeszcze kiedykolwiek trafie na takiego szefa jak moj obecny, ktory bedzie zdawal sobie sprawe, ze trzonem firmy jest kadra, a nie majatek, procedury, itp. rzeczy.

Kolejne zmiany procz zmian w pracy to zmiany w domu. Za kilka dni mama sie wyprowadza i zostane sam. Zacznie sie czas remontu, zakupu potrzebnych rzeczy, a potem mam nadzieje, ze Magdalena sie do mnie wprowadzi.

Czeka mnie rowniez zmiana srodka lokomocji. Mama zabiera auto, moj rower zostal mi ukradziony pare tygodni temu, wiec teraz jedyny srodek transportu to autobus lub piechtolot :)

Ostatnio jestem dosc mocno przybity. Magdy rodzice wtracaja sie chyba w kazda mozliwa sprawe, poczawszy od remontu, poprzez kwestie naszych planow zyciowych, zamieszkania razem ze soba, przez planowanie slubu a na miejscu organizowania wesela skonczywszy. Bardzo mi sie nie podoba fakt, ze ktos ingeruje bezposrednio w nasze sprawy i stara sie za wszelka cene zmienic nasze wspolne ustalenia.
Z dnia na dzien mam coraz to mniej sily, prawie kazda noc musi sie konczyc sporem z Magda, ktorego powodem sa dziwne pomysly jej rodzicow. Kilka miesiec temu wiedzialem, ze to lato i jesien beda dosc ciezkie, niestety nie zdawalem sobie sprawy, ze az tak bardzo...




2007.08.19 23:49:59 link

Koniec wakacji, w zasadzie w cudzyslowiu i w przenosni. W tym roku po raz pierwszy od 2 lat mialem wakacje :) Wybralismy sie z Magdalena do Poznania, bylo wolne mieszkanie w super apartamentowcu z basenem wiec skorzystalismy. Poznan jest swietnym miastem, czlowiek nie narzeka tam w ogole na nude. Jest tam mnostwo ciekawych miejsc wartych uwagi. Poza tym to nie to co Gliwice, wszedzie w Poznaniu mozna sie latwo przemiszczac tania komunikacja miejska. Szkoda, ze na miejscu nie mielismy samochodu bo napewno pozwiedzalibysmy sobie jescze wiecej no ale nie mozna miec wszystkiego. W te wakacje jeszcze mamy zaplanowany wypad do Budapesztu ze znajomymi na 3 dni: 31.VIII - 2.IX, a potem czekac bedzie nas remont w mieszkaniu. Narazie z racji ograniczonych funduszy remont bedzie w salonie (malowanie + nowe meble + sofa, itp.) oraz w przedpokoju (nowe plytki, malowanie, zabudowa szafy), dodatkowo chcemy tez wymienic w mieszkaniu wszystkie drzwi. Do tego wszystkiego dojda jakies zakupy sprzetu AGD typu zelazko, kuchenka mikrofalowa, odkurzacz, itp. wiec uzbiera sie z tego wszystkiego niezla kwota. Niestety z racji dosc powaznych wydatkow, ktore nas czekaj w najblizszym czasie musimy chyba zrezygnowac z wstepnie zaplanowanego sylwesta w Egipcie, ktory kosztowalby nas przynajmniej 5500 zl.

Bardzo sie ciesze, ze zamieszkam razem z Madzia w najblizszym czasie. Troche martwi mnie jedynie podejscie rodzicow Magdaleny do tego wszystkiego, ktorzy to uwazaja, ze mieszkanie razem bez slubu jest czyms bardzo zlym i nie na miejscu (sic!). Nie wiemy tez obecnie czy bedziemy mogli liczyc na jakakolwiek pomoc ze strony rodzicow Magdy ale wiem, ze samemu tez sobie jakos poradzimy z tym wszystkim.

Lato 2007 to taki okres duzych zmian w moim zyciu. Czeka mnie sporo nowych rzeczy, poczawszy od zamieszkania z Magda, zakupie swojego pierwszego samochodu, remoncie naszego mieszkanka, a na nowym szefie i nowym stanowisku pracy skonczywszy. Dodatkowo dochodza pomalu kwestie organizacyjne naszego slubu, ktory zaplanowalismy na wrzesien 2008 :D Poczatkowo planowalem wziac slub z Madzia na jesien 2009, potem latem 2009, nastepnie wiosna 2009 ale w koncu nie ma na co czekac i wezmiemy slub juz za rok. Troche mnie to wszystko przeraza bo zmiany w zyciu tocza sie bardzo szybko: slub, mieszkanie wspolne, remont, nowy samochod, zmiany w pracy... ale jestem dobrej mysli :)

Kurcze musze w koncu zrobic sobie jakiegos nowego skina na nloga, chociaz z drugiej strony chyba poczekam na nowa wersje nloga, ktora zacznie powstawac niebawem :)




2007.07.03 17:29:22 link

Przez tydzien bylem pozbawiony dostepu do Internetu w domu poniewaz jakies menele postanowily ukrasc 40 m mojego kabla. Nie wiem ile za to mozna dostac w skupie zlomu ale pare flaszek jabcoka napewno pozniej za to mozna kupic.

W pracy ostatnimi czasy spoto sie dzieje. Czasy kiedy to wychodzilem codziennie punktualnie z pracy o godzinie 15:50 pozostaly juz tylko wspomnieniem. Teraz pojawiaja sie rozne ciekawe i mniej ciekawe tematy.

Wolny czas? Weekendy? Jakos te ostatnie spedzamy z M. bardzo aktywnie, poprzedni weekend w Krakowie na Festiwalu Kultury Zydowskiej, w srodku czerwca bylismy na weselu znajomych, a poczatek ubieglego miesiaca uplynal pod znakiem imprezy integracyjnej w Wisle.

Wakacje przyniosa chyba dosc sporo zmian. Jak wszystko pojdzie OK to moja mama wyprowadzi sie jakos na przelomie wrzesnia i pazdziernika, co bedzie oznaczalo, ze pozostawi mi mieszkanie do mojej dyspozycji ;)

Na forum trwa goraca dyskusja, ktorej motywem przewodnim sa niedobrzy admini nloga, ktorzy nie chca oddac nloga za darmo osobom trzecim. Coz wypowiadalem sie juz parokrotnie na forum w tym temacie i wszystko co mialem napisac to juz napisalem. EOT.




2007.05.17 23:19:23 link

Znowu sporo sie dzieje. Majowy weekend byl udany. Znowu wypad na MRu po raz czwarty. Po drodze albo tez i nie po drodze zahaczylismy o Lwowek Slaski oraz Zamek Czocha. Sama eksploracja MRU bardzo ciekawa. Zobaczylismy nowe bunkry nowe wejscia do podziemi, sama insenizacja walk bylo o wiele lepsza nizeli ta zrobiona z koncem stycznia. Nie bylo teraz co prawda czolgu ale byly samoloty i inne atrakcje. Troche gorzej bylo z powrotem bo jakos poprostu pewne klimaty pelne pretensji i uwag wypowiadanych w specificznym tonie jakos srednio mi odpowiadaja. A moze poprostu nie jestem do takiego zachowania przyzwyczajony... w sumie to mam sie z czego cieszyc, ze Magda jest o wiele bardziej spokojna, a swoje uwagi wypowiada w diametralnie inny sposob.

W pracy duzo zajec, mam juz dosc problemow z uszczelkami i zostawiania w pracy z tego powodu o 2-3 godziny dluzej niz zwykle. Ten tydzien mija jakos ekspresowo tylko dom-sen-praca-dom i tak w kolko. Mam nadzieje, ze problemu uda sie jutro juz definitywnie rozwiazac.




2007.04.24 00:20:39 link

W tym roku kwiecien nie jest zbyt milym miesiacem. Co prawda na poczatku miesiaca mialem az jeden dzien wolnego w zwiazku ze swietami ale niestety 12 kwietnia zginal w wypadku samochodowym moj kolega z pracy. W zasadzie to mozna by powiedziec byly kolega z pracy. Daniel pracowal w GMie juz w momencie gdy mnie zatrudniono, 1 kwietnia jednak Daniel zmienil prace i niestety dane mu bylo cieszenie sie z niej tylko kilka dni. To smutne wydarzenie przybilo mnie dosc powaznie. W zeszlym tygodniu musialem odwiedziec firme w Nisku kolo Stalowej Woli i prawde mowiac mialem pewne opory by wsiasc w samochod i spedzic prawie 4.5h w trasie.

Z pozostalych rzecz zwiazanych z praca to jakos powoli klaruje sie wszystko. Wydaje mi sie, ze wiem na czym stoje. Dokladniej mowiac to chodzi o to, ze szefostwo zdecydowalo jaki bedzie zakres moich obowiazkow i czym sie bede zajmowal w niedalekiej przyszlosci.

Jakis czas temu zaczalem szukac zrodla problemu ktory powoduje, ze na mojej twarzy nie ma usmiechu. Okazalo sie, ze rozwiazanie zagadki jest blizej niz myslalem. Po przemysleniu sobie tego i owego uznalem, ze zrodlem problemu jest brak jednolitych i spojnych ustalen odnosnie przyszlego zycia i zwiazku z Magda. Temat slubu, mieszkania razem wraca jak bumerang przy roznych okazajch. Wydawac by sie moglo, ze wszystko juz sobie ustalilismy, niestety nasze ustalenia i pomysly nie sa trwale gdyz brak jest odpowiednich fundamentow. Opieramy swoje plany jedynie na domyslach i insynuacjach, ktore tak naprawde chyba moga sie w ogole nie sprawdzic. Brak nam pewnosci i to powoduje pewne dziwne zamieszanie, z ktorym jak dotad nie potrafimy sobie dac rady.

Zbliza sie powoli dlugi weekend, niby juz mamy zaplanowany wyjazd w okolice MRU. Trzeba tylko w ciagu najblizszych dni dograc wszystkie szczegoly i wyruszycz w trase :)

Jak juz wspominalem, w zeszlym tygodniu odwiedzilem firme Toora z Niska. Trase Gliwice>Nisko>Gliwice pokonalem Chevroletem Epica. Z poczatku niezbyt optymistycznie podchodzilem do tego samochodu ale jednak musze przyznac, ze 24-zaworowy 6-cio cylindrowy silnik DOHC o pojemnosci 2.0l i 144KM sprawdza sie swietnie. Silnik pracuje cichutko i bez problemu, jedyny mankament to, ze autko nabiera mocy dopiero przy wykreceniu okolo 3-3.5 tys. obrotow.

Jak dotad odnosnie naszych GM'owych poolcar'ow to najlepiej mi sie jezdzilo Zafira 1.9l diesel 150KM, ale teraz jesli bede mial wybor miedzy Zafira, a Epica to jednak chyba moj wybor bedzie padal na ten 2 samochod. Jedyna wada w Epice to brak tylnich czujnikow parkowania, ktore przydalby sie w miescie podczas parkowania ;)




2007.03.26 18:38:28 link

Kolejny miesiac szybko minaja. W marcu sporo sie dzialo, bylo kilka wyjazdow slubowych, przerzucanie 5 ton felg z jednej palety na druga i inne zabawne akcje. Bylo niestety tez przeziebienie, kilka rozczarowan i patowych sytuacji.

Kwiecien mam nadzieje, ze przyniesie ciekawe wyjazdy (nie do konca sluzbowe), ekscytujace weekendy, cieplo i slonce za oknem. Napewno przyniesie tez dodatkowe obowiazki, a co za tym idzie pracy bedzie niestety troche wiecej, a wyjazdow sluzbowych troche mniej albo tez wcale.

Nadal z Magda chodzimy na kurs tanca, ukonczylismy III stopien i teraz chodzimy sobie na tzw. grupe hobby. Uklady taneczne sa juz coraz to bardziej zlozone, dochodza nowe figury, ale dajemy jeszcze jakos rade. Najgorsze tylko jest to, ze kurs tanca zaczyna sie troche pozno :(

Ostatnimi czasy jakos sporo rozmyslalem nad ubiegajacym czasem, glowe zaprzataly mi mysli o tym co jest, bylo i o tym co bedzie. Tak sobie uzmyslowilem, ze w roznym wieku czlowiek ma rozne problemy ktore nigdy go nie opuszczaja. Bedac w szkole podstawowej moja glowe zaprzataly takie rzeczy jak odrobienie zadania, klasowka, nauka angielskiego. Bedac w LO dokuczal mi brak pieniedzy (kieszonkowego), staralem sie wiec dorobic troche grosza tu i tam. Oczywiscie caly czas wazna byla nauka, w LO juz nie bylo tak latwo jak w SP. Poza tym nadal byl azny angielski, zblizajaca sie matura, egzaminy na studia, niestety doszly problemy rodzinne w domu, dziwne klotnie i spory ale byla tez paczka znajomych i dzialalnosc w stowarzyszeniu.
W czasie studiow bylo jeszcze inaczej, doszly rozne rzeczy typu kolokwia, wyklady, egzaminy, sesje, problemy rodzinne troche sie zmniejszyly, byly jakies pierwsze uczucia, rozterki i nadal proby dorobienia paru groszy, ale byly tez stypendia, wakacje trwajace 3 miesiace, wloczenie sie po sadach, adwokatach no i w koncu byla praca dyplomowa i szukanie pracy ktore wcale nie bylo takie trudne.
Teraz jest okres pracy, nie szukam juz dodatkowego zrodla dochodu, ze swojej pensji jestem zadowolony (chociaz oczywiscie moglaby byc wyzsza), niestety teraz praca pochlania wiele czasu, juz nie ma takich luzniejszych dni jak to byly na studiach kiedy to nie bylo zajec lub tez jedynie jeden wyklad i jedna godzina laborki w danym dniu. Juz niestety nie ma dlugich wakacji, za to jest 26 dni urlopu w skali roku, sa za to premie, nie ma juz paczki znajomych, chodzenia na imprezy do knajp lub na imprezy do kogos w domu, sa za to eksploracje bunkrow, podziemi, ciekawych miejsc. Jest rozmyslanie o slubie, rodzinie, kombinowanie swojego wlasnego lokum, itp.

Kazdy z tych okresow mial oczywiscie swoje plusy i minusy, za niektorymi rzeczami troche teskno mi, zaluje ze nie mam czasu na cwiczenie karate, troche tez mi smutno ze paczka znajomych z czasow LO i z czasow studiow sie rozpadla. W ogole to ostatnio jakos stwierdzilem, ze moje zycie towarzyskie jest bardzo ubogie w porownaniu z tym co bylo kiedys. Juz nie ma takich znajomosci jak za czasow studiow, ze znajomymi z pracy jakiegos wiekszego kontaktu nie mam, wychodzi sie na jakies wspolne piwo raz na jakies 2-3 miesiace. Czekam nadal az mama sie wyprowadzi chociaz to czekanie jest bardzo dlugie, a efekt czekania moze byc watpliwy. Czekam tez na moment az Magda skonczy studia, gdy znajdzie pierwsza prace, gdy zamieszkamy razem... Dobrze, ze dni w pracy szyblo leca, kwartki kalendarza przewracam tygodniami, a tygodnie uplywaja w tempie ekspresowym. Ledwo zaczela sie wiosna, a pewnie w oka mgnieniu minie lato i bedzie jesien...




2007.02.26 00:38:38 link

Ostatni tydzien lutego, do wiosy juz coraz to blizej. Wczoraj wybralem sie z Magdalena i z psem na spacer w pola. Powoli juz sie robi tak wiosennie, dzien jest coraz dluzszy, przed domem na trawniku rosna przebisniegi. Czekam juz na wiosne, na dluzsze dni, na wycieczki rowerowe i nie tylko.

Czas jak zawsze leci bardzo szybko, weekend ostatni tez szybko minal. Piatek u mnie w domku z Magda, sobota spotkaniowo-eskapadowa, niedziele spacerowo-filmowo-telewizyjna. Wczoraj mialem dosc dziwny nastroj bo nie wstalem o zaplanowanej 10.00 ale dopiero okolo 14.00 i juz od momentu wstania z wyrka bylem zly sam na siebie. W ogole jakis dziwny humor mialem no i ciagle mi cieplo, ciagle wietrze w pokoju i ciagle mi cieplo.
Ogladalismy wczoraj z Magdalena film p.t. "Swiadek Koronny". Dla mnie film sredni, Magdzie sie nieco bardziej spodobal.

W tym tygodniu zapowiada sie troche pracy, zarowno w firmie jak i w domu. W tym tygodniu bede w pracy jakby sam gdyz moja kolezanka z ktora razem wykonujemy obowiazki Plant Supporta wziela sobie urlop. Oczywiscie jak kazda sytuacja tak samo i ta posiada swoje dobre jak i zle strony. Tak czy inaczej zaplanowalem sobie, ze skoro tydzien ma byc meczacy to wezme sobie wolne w piatek. To bedzie juz marzec, a ja mam do wybrania do konca marca 6 dni zaleglego urlopu za miniony rok.

Ostatnio znowu zaczalem zyc jakos marzeniami, czasami takimi prostymi i niby blachymi z natury mogloby sie wydawac prostymi do spelnienia, i tez tymi nieco bardziej powaznymi, ktore juz ciezej spelnic. Takim pierdu pierdu marzeniem (chociaz nie wiem czy marzenie to odpowiednie slowo w tym miejscu) jest aby nlog mial funkcjonalnosc WordPressa. Niestety chyba sie na to nie zanosi, bo nikomu nic sie z nlogiem nie chce zrobic. Szkoda szkoda...

So many ideas and dreams...




2007.02.19 23:51:00 link

Ostatnia sobota karnawalu uplynela pod znakiem imprezy w licealno/gimnazjalnym gronie. Wybralismy sie ze znajomymi do pewnej knajpki, gdzie srednia wieku nie byla zbyt duza i oscylowala w granicach 17-19 lat w porywach do 20-stu. Dziwnie sie czulem bedac jednym z najwyzszych ludzi na parkiecie uwzgledniajac fakt, ze mam okolo 173 cm wzrostu ;)

Poczatek nowe tygodnia i poczatek przeziebienia. Cos mnie chyba sieklo przez weekend wiec sie kuruje zazywajac roznego rodzaju specyfiki farmakologiczne :P
Jutro sledzik w gronie znajomych, mam nadzieje ze cos uda sie w klubie potanczyc bo dzis niestety na kursie tanca Madzia miala migrene i tak srednio bylo.




2007.02.17 14:35:25 link

Nowy rok wiec pora na nowy skin :) Pracuje nad nim od jakiegos czasu ale ostatnio czasu niewiele wiec ciezko mi go ukonczyc. Nowy rok zaczal sie niezbyt pomyslnie, na poczatku stycznia cos dziwnego mnie dobilo, potem byly krotkie przerywniki w pracy czyli wyjazdy do dostawcow. Nie bylo tych wyjazdow zbyt wiele ale mam nadzieje, ze w najblizszym czasie bedzie ich wiecej bo kazdy wyjazd to mozliwosc nauczenia sie i poznania czego nowego ;)

W pracy bywa roznie raz lepiej raz gorzej, raz sa lekkie i przyjemne dni, a potem pojawia sie tez takie gdzie jest mnostwo dzwiwnych problemow dosc ciezkich do rozwiazania.

Ostatni weekend stycznia spedzilem aktywnie z tolukiem i ekipa. Pojechalismy trzeci raz na MRU, tym razem zobaczyc insenizacje przelamnia linii obrony Miedzyrzeckiego Rejonu Umocnionego przez wojska radzieckie. Warunki bytowe podczas wypadu byly dosc ciezkie, w mieszkanku w ktorym bylismy temperatura oscylowala okolo 16 stopni, a w kranie byla tylko zimna woda. Pogoda nam tez srednio dopisala bo niestety podczas insenizacji byla odwilz, padal deszcz, a snieg szybko zamienial sie w chlape. Chociaz w sobote kiedy wyruszylismy to snieg padal dosc solidnie, zastanawialem sie wtedy czy w ogole nasz wyjazd dojdzie do skutku. Procz MRU zwiedzilismy takze pozostalosci po rosyjskiej bazie w ktorej w czasach PRL byly przechowywane pociski nuklearne. Baza robila wrazenie, zwlaszcza ze nie jest zbyt zdewastowana.
Niestety moj wujek sie na mnie obrazil z powodu tego wyjazdu na MRU poniewaz brukowiec Fakt (czyt. Fuck) opisal cala impreze nie jako insenizacje walk, ktora odbyla sie przy wsparciu gminy, sejmiku wojewodztwa i wojska tylko jako spend nazistow ktorzy przebrani w mundury SS biegali po polach udajac jakas bitwe.

Styczen byl tez ciekawy jesli chodzi o moja dzialalnosc spoleczna. Prezes Marian, ktoremu woda uderzyla do glowy wyrzucil ze Stowarzyszenia "Gliwickie Metamorfozy" toluka, Magde, mnie i jeszcze pare innych osob. Na walne zebranie ktore sie odbylo Marian zapisal dodatkowe osoby by miec wiekszosc glosow. Niestety wielu osobom taki obraz stowarzyszenia sie nie spodobal i wiele osob zrezygnowalo z czlonkostwa w stowarzyszeniu. Obecnie albo zalozymy swoje wlasne odlamowe stowarzyszenie albo nawiazemy wspolprace z pewna grupa ludzi, ktorzy tez maja ciekawe pomysly.

Nadal chodzimy z Magda na kurs tanca, za niedlugo skonczymy 3 stopien i zapiszemy sie do grupy hobby :) W ogole to kurs tanca jest super, tylko termin w poniedzialki o 20.00 jakos sredni mi odpowiada. Wolalbym by to byla godzina 19.00 ;)

Cos musze chyba czesciej robic wpisy w swoim nlogu bo juz kilka osob pytalo czemu sie zaniedbalem ;)




2006.12.26 13:02:55 link

Ciekawa zime mamy tego roku, zima wyglada prawie jak wiosna, oby wiosna nie wygladala jak zima :) W sumie z jedenj strony swieta bez sniegu sa jakies takie dziwne, a z drugiej strony jakos kompletnie na to nie narzekam bo przynajmniej nie ma zadnych problemow na drogach. Pamietam ten sniezny koszmar w styczniu i lutym tego roku i na sama mysl nie chce juz sniegu :)

Szybkimi krokami zbliza sie koniec roku. Grudzien mija chyba szybciej jeszcze niz poprzedni miesiac. W tygodniu 50 prawie mnie w ogole w pracy nie bylo bo bylem sobie na szkoleniu 7XR w Szczyrku przez 4 dni. Bylo fajnie, skrecalismy takie male samochodziki liczyla sie praca ustandaryzowana, dobra organiazacja pracy, nieustanne doskonalnie, jakosc, itp. Byla fajna zabawa chociaz momentami mialem dosc. Po powrocie ze szkolenia czekaly mnie urodzinki. Oczywiscie wszystko byloby OK gdyby nie wybryk mojego ojca... Stwierdzilem, ze musze pewnie kwestie zalatwic z nim raz na zawsze bo problemy z ojcem wracaja jak bumerang z szczestotliwoscia co kilka tygodni. Mam juz tego dosc, zaraz i ja jak i mama wiec napisze ojcu mily list i wytlumacze wszystko co i jak. Mam nadzieje, ze zrozumie chociaz obserwujac cala ta sytuacje to z jego zdolnosc rozumienia i pojmowania niektorych spraw moze byc mocno ograniczona, ale jak to mowia nie dowiesz sie poki nie sprobojesz.

W tym roku mialem 4 wigilie, dwie w pracy w czwartek: najpierw w Eurescie, a potem w Starym Browarze. A w ta prawdziwa wigilie 24-tego najpierw Madzia przyszla do mnie, potem na chwile odwiedzilismy mojego wujka, a potem pojechalismy do dziadkow Magdy. Wszystkie wigilie byly fajne, tylko ta w Starym browarze taka troche kichowata. Porownujac rok temu nasza wigilie GMowa w Bytomiu to tam bylo o wiele lepiej, bo co ta wigilia jak bogata firma ogranicza budzet i pozniej kazdy musi sam sobie placic. A jedzenia bylo tak malo, ze do domu wrocilem glodny.

Za mniej niz tydzien bedzie Sylwester, w sumie to jakis czas temu chcielismy z Magda gdzies sobie pojechac jeszcze dodatkowo z jakas ekipa ale zaden pomysl sie nie urodzil i gdzies tam pojdziemy sobie na jakas impreze do restauracji. W sumie nastawiony na ta impreze jestem tak nijako ale zobaczymy jak to bedzie. Z racji zblizajacego sie konca roku to chyba nastala pora aby wyznaczyc sobie cele na Nowy Rok :) napewno jednym z nich bedzie nowy skin na nlogu bo Elio cos skopal i teraz moj skin nie dziala tak jak powinien :)




2006.12.07 00:03:33 link

I juz grudzien. Czas na nowym stanowisku leci o wiele szybciej. W pracy sporo sie dzieje. Od 1.XII pracuje juz na nowym stanowisku Plant Supporta. Jest troche inaczej niz na moim poprzednim stanowisku. Tu jest wiecej spraw do zrobienia, bardziej napiety plan dnia, czestsze wizyty dostawcow. Z pracy wracam troche bardziej zmeczony ale mi sie podoba. Dzis na mikoljaki dostalem od swoich gm-owych rodzicow saperke plant supporta po to bym mogl pod kims dolki kopac, w razie kryzysu bym sie mogl okopac, a w razie juz katastroficznej sytuacji bym mial mozliwosc zdzielic wroga po lbie :D GM-owe siostry dostaly natomiast slodycze i testy ciazowe :D

Ciekawy mamy grudzien tego roku, za oknem jest bardziej wiosennie niz zimowo. Z jednej strony bardzo sie ciesze bo przynajmniej nie musze odsniezac samochodu, z drugiej strony martwie sie natomiast, ze znowu dowalic pewnie moze sniegiem tak jak to bylo rok temu...

Zastanawia mnie czasami brak asertywnosci u ludzi. Poprostu ktos tam nie wytrzymuje, peka, przestaje byc asertwyny a po paru tygodniach znowu dostanie w dupe i znowu wszystko zacznie sie od nowa... dziwne dziwne bardzo dziwne, tak troche jakby ze skrajnosci w skrajnosc a ja nie lubie takich akcji. Ja lubie stabilizacje i zycie jakims jednym rytmem bez zbytnich rewolucji i zwrotow akcji o 180 stopni.

Sylwester coraz blizej, planow nadal nie ma, moze ktos nas przygarnie z Magda? :P




2006.11.21 23:45:47 link

Prawie juz koniec listopada. Za oknem jakis taki jesienny klimat sie zrobil, wychodze do pracy to jeszcze prawie jest ciemno, a jak wracam z pracy to juz jest prawie ciemno, za tydzien dwa bedzie jeszcze gorzej. Taka dosc dziwna pogoda, i jakies przeziebienie mi sie przypaletalo. Wzialem sobie wolne w ostatni piatek by wydobrzec i sie udalo :P
W pracy troche duzo spraw do zalatwienia, 2 tygodnie temu byl workshop i pojawily sie nowe tematy, zadania. Team powiekszyl sie o 3 nowe osoby z czego 2 juz pracuja, a ja w raz z nimi. Bo trzeba wiele rzeczy omowic, wytlumaczyc, pokazac, nauczyc. Dzis sie dowiedzialem, ze od 1 grudnia oficjalnie zmienie stanowisko pracy i juz za pare dni odbiore pewnie nowa umowe. Musze sie jeszcze oczywiscie nauczyc paru nowych rzeczy przed tym 1 grudnia wiec koniec miesiaca bedzie przynajmniej w pracy dosc goracy.

Z Magda chodzimy dalej na kurs tanca, I stopien juz ukonczony wiec teraz sobie chodzimy na II. Nauka tanca daje wiele radosci, chociaz by tanczyc tak jak Ci w "Tancu z gwiazdami" to jeszcze dlugo nie bedziemy potrafili.

Ostatnio interegruje sie ekipa z pracy. Planowalismy juz pare razy wyjscie na kregle ale za kazdym razem nie mozemy znalezc wolnego terminu by zarezerwowac sobie tor wiec chodzimy na bilard. Bylismy juz dwa razy i bylo fajnie, w planach jest ciagle to wyjscie na kregle ale tez i na lodowisko. W najbliszy piatek wypad do knajpy na mala wyzerke, w piatek za tydzien wypad do klubu na mala impreze piatkowo-andrzejkowa. Szkoda tylko, ze nie mamy z Magda zadnych planow sylwestrowych, ale mam nadzieje ze byc moze to sie zmieni w najblizszym czasie.

Zycie przynosi ciagle zmiany, sa wzloty i upadki, zastanawiam sie coraz bardziej jak bedzie za rok badz dwa, skoro rok temu w ogole nie przypuszczalem, ze terazniejszosc bedzie taka jak jest w chwili obecnej...




2006.11.04 14:33:19 link

Z cyklu nic nowego czas szybko leci to trzebaby napisac, ze mamy juz listopad a wraz z nim w ramach promocji snieg za oknem. Oczywiscie nie zmienilem jeszcze opon na zimowe, kolejki u wulkanizatora takie, ze umowilem sie dopiero na srode.

1 listopada minal jakos tak spokojnie, odwiedzilem tylko groby dziadkow, na grob dziadka do Bielska pojechalismy w niedziele 29.X. Przynajmniej na drogach nie bylo zbyt duzego ruchu i korkow. W tym tygodniu mam taki dluzszy weekend wlasnie od srody, wczwartek i piatek wzialem wolne wiec sobie odpoczywam w domku :)

Po awansie na plant supporta zastanawialem sie nad tym co jeszcze w zyciu jestem w stanie osiagnac, a takze pomyslalem sobie o tym czego juz nigdy nie bede w stanie osiagnac/miec/posiadac. Nie wiem czy bilans przyszlych zyskow i strat wyszedl na 0, chyba jednak jest lekko ujemny bo przeciez kasa to nie wszystko...

Zastanawiajace jest, ze czasami w przypadkach jakis tam problemow najprostsze rozwiazanie czlowiek ma przyslowiowo pod nosem, a rozwiazania szuka nie wiadomo gdzie z czego w efekcie jest jeszcze wiecej problemow. To juz chyba taka natura czlowieka, ze zamiast wybrac najprostsze rozwiazanie to wybiera chyba nieswiadomie najtrudniejsza droge pelna przeszkod i problemow, ktora jeszcze w dodatku nie zawsze prowadzi do rozwiazania.
Czasami mam ochote podpowiedziec jakies rozwiazanie, nakreslic kierunek wyjscia z patowej sytuacji ale juz sie bede powstrzymywal od takich akcji, bo potem tylko jest gadanie, ze ciagle cos krytykuje, etc. Wiec jakis czas temu postanowilem sobie, ze nie bede krytykowal, i nie bede robil zadnych uwag wiec jak ma byc tak bedzie i tyle...




2006.10.23 23:31:11 link

Ostatnie weekendy mijaja bardzo wyjazdowo. Weekend 6-8.X uplynal pod znakiem imprezy w Wisle, o ktorej to pisalem w poprzednim wpisie, 14.X zaliczylem razem z tolukiem mini wypad zakupowy do Ostravy, a w zeszly weekend 20-22.X bylem na drugiej czesci eksploracji MRU. Wyjazd byl super, mimo poczatkowych kwasow z powodu jakis chorych ambicji i urazonej dumy, ale potem bylo juz giciorsko. Pogoda dopisala, ekipa tez, miejsca mega ciekawe i w ogole jednym slowem wypad rewelacyjny. Co najlepsze chyba na drugiej czesci MRU sie nie skonczy i na wiosne albo w lecie zrobimy MRU part III, chociaz w planach sa tez Mazury, Borne Sulinowo. Jak to wszystko wyjdzie to pewnie okaze sie gdzies za pol roku.

W zeszlym wpisie wspominalem o wolnym stanowisku Plant Support'a, wiec zlozylem papiery, byla rozmowa i jest juz decyzja jak najbardziej dla mnie pozytywna :) Ciesze sie wiec, mimo tego ze inni sie nie ciesza. Kolejny awans bedzie pewnie nie predzej niz za okolo 2 lata, ale i tak nie dosc, ze jestem jedna z najmlodszych osob w dziale to jak dotad chyba najszybciej ze wszystkich awansuje co oczywiscie daje powody do zadowolenia :)

Sylwester zbliza sie powoli, a oczywiscie planow jak nie bylo tak nie ma. Szkoda, ja lubie wiedziec wczesniej co i jak...




2006.10.11 23:32:08 link

Jesien jesien, idzie jesien. Zrobil sie juz pazdziernik, lato przelecialo nawet nie wiem kiedy. Ehh ten czas tak szybko leci w tej pracy, z jednej strony to i fajnie, ale z drugiej? hmm....

Kursu tanca ciag dalszy, w sumie to bardzo fajnie jest, tylko juz zdalem sobie sprawe, ze ten pierwszy stopien to to beda jedynie takie zupelne podstawy wiec bedzie trzeba pomyslec pozniej o drugim stopniu :P

W miniony weekend byl wypad do Wisly z ekipa z GMu na mala impreze integracyjna. Pogoda dopisala, klimat i humory byly OK wiec mozna powiedziec, ze caly wyjazd byl bardzo udany i bardzo na plus. Zaliczylismy ciagle grillowanie, imprezowanie i spacer po gorach. Moze uda sie zrobic jeszcze jakis wypadzik w listopadzie, a jak nie listopad to jakos dopiero potem na wiosne :)

Po poltora roku pracy na swoim stanowisku specjalisty w dziale zakupow stwierdzilem, ze chyba fajnie byloby pracowac na stanowisku inzyniera wiec dzis zlozylem wniosek o awans na wolne stanowisko. W najblizszych dniach zobaczymy co z tego wszystkiego wyjdzie :)




2006.09.28 23:24:33 link

Czuje sie kurwa jakis wymiety. Wczoraj byl dzien swira, ale po dzisiejszym dniu musze stwierdzic, ze to chyba tydzien swira, a nie tylko dzien.

Mowi sie, ze najlepsza obrona jest atak, zwlaszcza wtedy kiedy nie ma racjonalnych argumentow. Tak tak wtedy to najlepiej jest wywlec jakas z dupy wzieta pierdu pierdu sprawe, ktora nie trzyma sie ani kupy ani dupy. Ale przynajmniej jest gadka i obrazanie ale co tam przwyklem juz w dziecinstwie do tego wiec mnie to ani ziebi ani grzeje. Jesli komus sprawa radosc i sadysfakcje obrazanie mnie to feel free, co tam...

Mial byc wyjazd w gory na weekend, ba wzialem nawet jutro pol dnia wolnego z tej okazji. Do wyjazdu nie dojdzie bo na chwile obecna nie wiem nawet gdzie za ile, kiedy, jak i z kim mialbym jechac. Wiec nie jedziemy. Niemilosiernie irytuje mnie fakt, gdy ktos sie czegos podejmuje dobrowolnie, a nastepnie wykonuje swoje dzialania w sposob calkowicie nieudolny ponizej jakiejkolwiek krytyki...

W ogole to moje zycie uklada sie niczym klocki domino, niestety chozi o te przerwcajace sie klocki domino. Moze to jestem w stanie jakos zmienic zyjac z dnia na dzien, nie majac zadnych ambitnych planow na przyszlosc, moze wtedy bedzie lepiej, moze zaczne sie cieszyc z malych sukcesow osiaganych kazdego dnia, a przestane smucic sie porazkami majacymi swoje odbicie w czasie...

Bylem dzis u Scorpiony, i naprawila mi zabki :) To chyba jedyny pozytywny aspekt ostatnich dni.

Nie chce sie miec tego co sie juz ma, nie zazdrosci sie komus tego co samemu sie juz posiada...

Mam dosc, dobranoc...




2006.09.20 23:56:53 link

Srodek tygodnia, a co za tym idzie do weekendu coraz to blizej. Ten tydzien jakos zabiegany, w pracy duzo spraw i obowiazkow, wiec czekam na te planowane juz wypady weekendowe w gory. Mam tylko nadzieje, ze pogoda dopisze. Wczoraj na spacerze z psem niezle zmoklem, chyba juz dawno nie bylem tak przemoczony, wygladalem jakbym wpadl do basenu z woda, a buty juz 24 godziny sie susza i wciaz sa mokre :(

Zycie jest jak gra, trzeba stale ja kontrolowac i umiejetnie dokonywac kolejnych posuniec, gdyz jeden blad moze przyniesc nieodwracalne skutki i brak mozliwosci dalszych posuniec w jakims tam okresie czasu, jednym slowem kombinuje tak by bylo dobrze. Potrzeba mi troche optymizmu, ale jak tu byc optymistycznym gdy kazdy dzien mowi mi: "nie nie nie, to sie nie uda?". Lekka padaka... no ale nie mozna miec wszystkiego - od takie powiedzenie w ramach pocieszania sie :)




2006.09.13 21:32:46 link

Ojoj lato juz chyba minelo i nadeszla jesien. Znowu poranki i wieczory sa chlodne, robi sie coraz szybciej ciemno. Lato minelo nawet nie wiem kiedy, nie tak dawno byl czerwiec, byl mundial a tu prosze juz prawie polowa wrzesnia.

Ten tydzien jest jakis taki nijaki, ni w 5 ni w 10, w pracy mimo iz nie ma natloku obowiazkow to tak jakos mi dziwnie...

W miniona niedziele wybralismy sie z Magda na zakupy celem zapoatrzenia mnie w kurtke jesienna i buty. Kurtka byla ale nie bylo mojego rozmiaru, a buty jakos zadne mi sie nie spodobaly :( Ehhh... w rezultacie na wyprzedazy kupilem sobie dwa podkoszulki, a Magdzie zakiet :)

Jak slysze wypowiedzi w stylu "stluklo sie", "zlamalo sie", "wylalo sie" to mnie krew jasna zalewa. Jak moj plyn do golenia, ktory stoi na w lazience mogl sie stluc, sam z siebie od tak bez powodu? No jak? Chyba jedyne wytlumaczenie jest takie, ze ten plyn mieszkal sobie w IV RP, w ktorej wszystko jest mozliwe.

Zbliza sie weekend, sa juz plany piatkowe i sobotnie, ciekaw jestem jaki ten weekend bedzie im plus czy im minus? Mam tylko nadzieje, ze w piatek o 15.30 nie pojawia sie znowu mysli, ze lepiej byloby chyba zostac w pracy i sobie popracowac jeszcze nizeli wracac do domu...




2006.09.03 23:50:00 link

Aktywny weekend dobiega konca. Piatek byl taki niemrawy i zakrecony. Piatkowy dzien uswiadomil mi, ze moje puzzle niby juz ulozone, a tutaj jednak brakowalo paru elementow, a te co zostaly nijak nie pasowaly do reszty, ale w sumie juz troche sytuacja sie wyprostowala.

Sobota bardzo aktywna, rano Family Day w GMie, duzo atrakcji, duzo ciekawych rzeczy, duzo ludzi i fajny koncer Golcow. Po powrocie z GMu chwila relaksu w domu, a nastepnie wizyta na lotnisku aeroklubu, ale tam juz na pikniku lotniczym nie bylo tak fajnie jak w GMie wiec wrocilismy z Magda do mnie. Bylo piwo, mecz w sumie nudny i badziewny jak to mecz polskiej reprezentacji, wiec druga polowa byla ogladana na przemian z TVN :)

Niedziela tez mila, od samego rana mila, co jest rzadkoscia, praktycznie po pozny wieczor. Jedynie bardzo pozny wieczor znowu przywlokl na tapete praktycznie coniedzielne rozwazana na temat bezsensownosci zycia w tym kraju zwanym IV RP.

Jutro znowu do pracy, a w tym tygodniu znowu czeka mnie wyplata, dzieki ktorej bedzie mnie stac na zakup 1 metra kwadratowego mieszkania w moim cudownym miescie. Planow na najblizszy weekend nie ma zadnych, za to sa pewne plany jesienno-zimowe. Z karate jednak chyba zrezygnuje, ale zastapie go kursem tanca i wypadami na lyzwy :)




2006.08.30 00:24:45 link

Praca w pracy, praca w domu. Wtorkowy dzien uplynal wiec pracowicie, w pracy nawet lekko, a w domu najpierw uruchamianie forum.gliwiczanie.pl, a potem webdesign. Jesli chodzi o tematy designowe to jest wporzo, fajne zlecenia, fajna kasa tylko terminy mniej fajnie wiec czeka mnie w najblizszym czasie lekki zapieprz, ale mysle, ze warto :)

Sroda srodek tygodnia wiec do weekendu juz tuz tuz. Ten weekend zapowiada sie dosc atrakcyjnie, zwlaszcza jesli chodzi o sobote bo bedzie Family Day w pracy i piknij na lotnisku aeroklubu.

Ehh ten kraj z kazdym dniem schodzi coraz bardziej na psy, yyy znaczy na kaczory chcialem powiedziec...




2006.08.29 00:10:22 link

I znowu poniedzialek. I znowu w pracy :) Tym razem zapowiada sie jakis lzeszjy koniec tygodnia, poniewaz przed Family Day, ktory ma byc 2.IX, w zasadzie caly plant bedzie mial wolne.

Od wczoraj walcze z Mattim przy uruchomieniu nowej wersji silnika forum na gliwiczanie.pl, ale niestety okazalo sie, ze admin dal super uprawnienia do konta w bazie MySQL i takimi oto sposobem mozemy tylko tworzyc tabele, usuwac tabele, ale za cholere nie mozemy dodawac nowych pol do tabeli juz istniejacych :) Admin ma dodac uprawienia tak, ze jutro pewnie wieczorem uda sie w koncu nowe forum uruchomic :)

Aby osiagnac w zyciu cel trzeba dac z siebie wszystko...




2006.08.23 23:52:53 link

W zyciu chyba tak jest, ze jak sie przez dlugi okres czasu na wszelkie propozycje mowi "nie", to potem ciezko jest chyba sie przedrzec by "tak" zostalo uslyszane.

Sroda minela, polowa tygodnia zaliczona, ale w sumie w tym tygodniu to najchetniej popracowalbym nawet w weekend bo jakos tak wyszlo, ze w pracy chyba lepiej niz gdziekolwiek indziej.

A od jutra wprowadze w zycie swojego kaizen'a i bedzie mi w pracy jeszcze lepiej nizeli dotychczas... :) Alez ja madry jestem nie? Jak ja cos wymysle, to hoho :)))

I tym milym humorystycznym akcentem koncze wpis i zaraz moj dzien i udaje sie spac snic sobie o tym i owym :)




2006.08.22 00:11:31 link

Pojebalek czyli tygodnia poczatek. Oczywiscie w pracy no bo jakze inaczej. W pracy jakos szybko minelo, troche maili, pare telefonow, wypita kawa, lekko niesmaczny na wpol zimny obiad w Eurescie tudziez zwanym restauracja, pare usmiechow, pare wydrukow, troche konwersacji, wypleniony wniosek na Integracje Grupowa, odebrana kasa z banku, spacer moja ulubiona trasa G5>Lab, Lab>G5, potem Alt+F4 - Shut Down kompa zasuniecie krzesla i do domu. Jak bedzie wygladal moj jutrzejszy dzien? Pewnie niemal w 80% bedzie wygladal podobnie ale co zrobic takie zycie...

Ogolnie to od wczoraj jakos w glowie mi sie przelewa od tego co bylo, tego co jest teraz, tego co nie ma teraz, tego co bedzie i od tego czego nigdy nie bedzie. Efekt taki, ze chyba jakas burza trwa w mojej glowie bo jakos popadam chyba myslowo ze skrajonosci w skrajnosc.

Na gg znowu jakies dupeczki (Magda niecierpi tego okreslenia) zagadywaly, nie wiadomo po co, dlaczego i w jakim celu, wiec po kilku minutach dziwnej konwersacji puscilem ulubione haslo, ze zone musze puscic do kompa, co oczywiscie w wiekszosci wypadkow wywoluje pojawienie sie na monitorze wiadomosci sponsorowanych przez literki Pe oraz A.

Z kazdym kolejnym tygodniem dochodze do wniosku, ze zycie w tym kraju to to jest jakas straszna kicha. W zeszlym tygodniu z racji sledzenia newsow z branzy automotive czytalem raport, z ktorego wynika, ze wsrod krajow UE ceny aut u nas sa dosc wysoki. Przykladowo u przyjaciol z poludnia auta sa tansze o 5%, a w stosunku do kolegow zza Odry mamy auta tansze jedynie o 2%. Ale i tak do dupy, bo 2% od kwoty 75000 zl za sredniej klasy auto to 1500 zl wiec taki majatek, ze hoho. Oczywiscie jesli moj kolega z Niemiec zarabia sredni miesniecznie z 2500 ojro to liczac prostym rachunkiem 30000 Euro bedzie mial na miesiac nie liczac premii, czyli przy kursie 3,91 / 1 Euro da to okolo 117000 zl rocznie. Wiec jeden rok i jest auto, oczywiscie pracujac w naszym kochanym kraju rzadzonym przez Endriu, skserowanych braci i czlowieka z glowa konia aby zapracowac na samochod warty 75000 przy dobrych wiatrach nic nie wydajac musialbym pewnie pracowac okolo dwukrotnie tyle co moj kolega z DE. Nasuwa mi sie teraz pytanie dlaczego tak jest, w czym ja jestem gorszy niz moj fumfel z DE, albo w czym on jest ode mnie lepszy? To jakas totalna paranoja.

Jakis czas temu dowiedzialem sie, ze idac w Krakowie do budynku przy ul. Stolarskiej 9 przed ktorym lopocze niebiesko bialo czerwona flaga z 50 gwiazdami, na haslo "I'm working for GM" w paszporcie pojawia sie wiza nieimigracjyjna wydwana na 10 lat uprawnianiajaca do wielokrotnego przekreaczania granicy USA. Wszystko pieknie ale jakos USA nigdy nie bylo i chyba nie bedzie moim targetem wycieczkowym...

Chyba koniec na dzis rozwazan, a na koniec wpisu podziele sie z Wami mysla, ze czarna bielizna pod jasnymi spodniami wyglada idiotycznie ;)




2006.08.17 19:52:00 link

Alez ten czas ma przyspieszenie niezle, od 1-szego do 31-szego w niecale pare chwil...

Na poczatku sierpnia wsplnie z grupa znajomych udalo sie zaliczyc MRU. Pogoda byla srednia ale w sumie i tak interesowaly nas podziemia. Bylo ciekawie, niezapomniana wycieczka, niezapomniane wrazenia. Co prawda gdyby pogoda byla lepsza i gdyby wycieczka byla dluzsza o jeden dzien to mysle, ze wypad na MRU bylby lepszy nizeli wypad na Riese rowny rok temu.
Oczywiscie na eksploracji MRU nie zabraklo przygod, do najbardziej hardcorowych mozna chyba uznac fakt, ze uwalil mnie w glowe szerszen :) ale na cale szczescie skonczylo sie tylko na strachu. Gorzej mial moj kolega, ktory na dwa dni przed wyjazdem odganial sierpem ose i efekt byl taki, ze uwalila go i osa i sierp ktory wyladowal w jego nodze. W ogole to z owadami w paski jakas plaga w tym roku, pare dni temu pogotowie zabralo spod mojego bloku robotnika, ktory pracuje przy remoncie elewacji mojego bloku. Robotnika uzadlila pszczola kolo oka i pogotowie zabralo go po kilku minutach od ukaszenia na wpol przytomnego.

W pracy szczesliwie skonczyl sie juz shutdown. Haha dla tych co byli na wakacjach to pewnie niestety juz sie skonczyl, ale ja mialem juz dosyc wzglednego luzu. Czas sie znowu rozpedzic i w wirze pracy i obowiazkow dotrwac do konca roku. Jak to po shutdownie bywa bylo sporo pracy wczoraj i dzis, zamieszanie, odgrzewanie jakis starych spraw, itp. Troche zaluje, ze nie poszedlem na urlop i ze nie jestem tak wypoczety i opalony jak moje kolezanki i koledzy, no ale mowi sie trudno. Moze jak dobrze pojdzie to urlop bedzie za rok.

Ciagle szukam pomyslu...




2006.07.25 23:41:56 link

Kurde nie lubie takich dni jak dzisiejszy, tzn jest pewien moment pewna minuta od ktorej wszystko sie zaczyna pieprzyc lawinowo przez co pod koniec dnia mam na maksa zryty humor. Chociaz w sumie 4 dni dobrego humoru pod rzad to chyba max ile da sie od zycia wyciagnac w moim przypadko, o 5 czy 6 dniach nie ma co mowic bo to poprostu impossible. Tak sie moze zastanawiam czy nie lepiej byloby zrobic to tak, ze w dni parzyste mialbym humor im plus, a w nieparzystem im minus, no ale niestety tak sie nie da.

Z cyklu grunt to pesymistyczne myslenie:
Ostatnio takie malo optysmityczne wzorce zachowan podlpauje mimowolnie wiec z lekkim przekasem pesymizmu stwierdzam, ze jutro tez bedzie z dupy wziety dzien mimo iz jeszcze sie nie zaczal. A no i weekend tez bedzie z dupy wziety mimo, ze do weekendu jeszcze 3 dni. Grunt to wiedziec na zapas...

Chyba juz pojde spac, moze chociaz sny okaza sie byc bardziej friendly nizeli rzeczywistosc.




2006.07.23 23:46:38 link

Znowu opuscilem sie w pisaniu na nlogu, nie dopsz nie dopsz, ale moze dlatego ze raczej nic ciekawego sie nie dzieje. Od poniedzialku do piatku praca i koszmar siedzenia w biurze bez klimatyzacji bo cost saving. W ogole to cost saving jest wyrazeniem, ktore szczerze znienawidzilem po pracy w korporacji.

Tydzien temub yl wyjazd mini integracyjny do Istebnej z ekipa z GM, bylo fajnie, piwko, grill, spiewanie do rana... Szkoda tylko, ze pojechalo niezbyt wiele osob ale co zrobic. Tak sie w sumie zastanawiam ale juz chyba nie bede juz organizowal kolejnej imprezy integracyjnej bo zamieszania przy tym jest troche a w koncu okazuje sie potem, ze osob zainteresowanych wyjazd z 20 robi sie 10.

Wczoraj byla praca na cmentarzu, rozkopywalem jakis grob :D a potem byla mini ekspoloracja,w zasadzie to w centrum miasta pare krokow ode mnie. Czasami to jest tak, ze czlowiek ma cos pod nosem a tego nie zna... Po eksploracji byly kebaby, najpierw jeden taki pyszny, a potem drugi troche mniej :)

A dzis byly zakupy, udane zakupy, fajne zakupy :) po zakupach lody i spacer z psem :D

Kurcze czemu jest tak cieplo? Budze sie zmeczony i w ogole nic mi sie nie chce, w nocy powinno byc przynajmniej nieco chlodniej nizeli w dzien. Ale jak zwykle tydzien w pracy szybko minie, a w weekend moze na MRU w koncu z tolukiem siewybierzemy :)




2006.06.25 15:37:56 link

Ojoj chyba troche ostatnimi czasy zapomnialo mi sie o nlogu, moze dlatego, ze teraz gdy juz stala praca to taka troche monotonia sie wdarla w moje zycie. Mimo iz w pracy ciagle pojawiaja sie nowe tematy to zawsze dotycza one przewaznie tego samego wiec chyba nie warto o tym pisac.

Wyjazd do Niemiec juz mam za soba, 900 km samochodem w jedna strone to troche meczace ale wazne, ze udalo sie ustalic w Ruesselsheim kilka waznych rzeczy. Byc moze w lipcu znowu bedzie kroil sie kolejny wyjazd. Jesli mowa o pracy to mam dosc gdy sobie pomysle jak cieplo jest w biurze, a oczywiscie z racji cost saving na zainstalowanie klimatyzacji nie ma co liczyc. Wiec efekt jest taki, ze o 13 juz kazdy ma dosc i nie mozna sie na niczym skupic...

Zaczely sie wakacje, w pracy summer shutdown juz za mniej niz poltora miesiaca wiec teraz procz tematow mundialowych sa tez tematy wakacyjne, padaja pytania gdzie jedziesz, kiedy, itp. W moim przypadku odpowiedz jest jedna i zawsze ta sama: nigdzie. No bo wlasnie nigdzie na wakacje nie wyjezdzam, chcialbym gdzies tam na weekendowo gdzies wyskoczyc jakos w lipcu i w sierpniu. Z racji tego, ze zastepuje swojego szefa, ktory wzial 3 tygodnie urlopu to do polowy lipca jestem uziemiony, a potem sie zobaczy. Nigdzie na dlugo nie chcialbym jechac, bo po powrocie mialbym duzo zaleglosci, juz widze te tony maili i mnostwo spraw. Dzis temat wakacji tez padl przy konsumpcji rosolu, ale z mala nuta ironi powiadomilem moja mame wraz z babcia, ze na wakacje nigdzie nie wyjezdzam, ze ja tylko w domu odpoczywam, bo przeciez jakbym gdzies wyjechal na wakacje na jakis tydzien to przeciez bym swira dostal, bo nikt nie gadalby mi nad glowa, do spokoju i siedzenia w jednym miejscu nie jestem przyzwyczajony, wiec po co jechac na wakacje i sie katowac?

To chyba tyle jesli chodzi o GM i wakacje, ogolnie chyba jakas niemoc tworcza mnie ogarnela, chociaz nie wiem czy to dobre okreslenie mojego obecnego stanu, ktorego raczej nie jestem w stanie zbytnio zdefiniowac. Generalnie cele dzialania sa, ale narzedzi ich realizacji mi brak. Z pewnymi sytuacjami chyba nigdy nie bede sie w stanie pogodzic poniewaz nie jestem w stanie ich zrozumiec, no ale tak to wlasnie bywa, ze sa rzeczy, ktorych chyba nigdy nie da sie jakos logicznie zrozumiec. Coz ja niestety mam chyba alergie na wszelkie dzialania pozbawione logiki lub brak dzialan z powodu rowniez braku logiki, jednym slowem jak nigdy irytuje mnie brak dzialania i skupianie mysli tylko wokol wlasnej dupy i wlasnego interesu, chociaz z drugiej strony w dzisiejszych czasach przeciez w ogole nie powinno mnie to dziwic... trudne czasy...




2006.06.06 00:02:11 link

I sobie poniedzialek minal tak jakos nijako, w pracy i po pracy, jednym slowem jakis taki niewyrazny nijaki dzien...

Kroi sie chyba wyjazd do Niemiec, jutro trzeba bedzie dogadac szczegoly w pracy.

Z cyklu rozwazania poduszkowe dzis zapraszam na odcinek pod tytulem: czy moje zycie jest zdalnie sterowane?

Dobrej nocy...




2006.06.01 23:37:23 link

Czerwiec, to znaczy, ze maj juz minal, minal szybko. Ehhh w tej pracy czlowiek chyba sie szybko starzeje, miesiac leci za miesiacem...

Chyba dzis pojde spac, jutro zapowiada sie aktywny dzien, a ja cos padam juz na twarz...

Mysle sobie, ciagle mysle i nie moge wyjsc z tego kregu myslenia.

Straight - there is no other way...




2006.05.31 21:45:58 link

Kurcze cos sie chlodno za oknem zrobilo. Troche mi sie to nie podoba, zimno w pracy, zimno w domu, najchetniej to bym spal ciagle tak jak dzis po poludniu.

Nie cierpie awarii dyskow twardych... dobrze, ze nie stracilem zbyt wielu cennych danych.

W sobote 10.VI ide do pracy, bo nasze wspaniale przepisy kaza mi odpracowac jeden z dni 1 lub 3 maja bo za duzo wolnych dni wyszlo w tym miesiacu. Ehhh i tak mam tylko 20 dni urlopu, a tu jeszcze karza pracowac... pewnie i tak nie bedzie nic do roboty, no ale jak mus to mus. Wspominam czasy studiow jak to sie mialo mnostwo wolnego, a 20 dni w roku to jakos bardzo malo. Liczac dni w ktorych trzeba wziac urlop: dni miedzy swietami a weekendami to zostaje do wziecia jakies 15 dni, ale juz za rok dojdzie mi kolejne 6 dni do urlopu. Ahhh co ja zrobie z az 26-cioma dniami urlopu, chyba sie bede nudzil :>

Motto tygodnia: I co tu myslec o fejkowych kobietach? :)




2006.05.23 23:55:59 link

Eh kurcze w zeszlym tygodniu we wtorek grajac z kolegami w pilke po pracy, skrecilem noge. boli mnie do dnia dzisiejszego, ale mam nadzieje, ze do weekendu juz wszystko bedzie OK i ze dam rade gdzies pojezdzic troche na rowerze, chociaz do konca nie wiem jak to bedzie bo ponoc pogoda ma byc taka troche niezbyt.

Ostatnimi czasy jakos duzo czasu poswiecam na design, mam wene tworcza, pare pomyslow, ktore chce jak najszybciej zrealizowac. Co z tego wszystkiego bedzie to zobaczymy, jak wszysytko pojdzie dobrze to moze i trafi sie jakis pieniazek :)

W zeszly weekend z racji uzmienienia z powodu skreconej kostki siedzialem raczej w domu, wiec mialem troche czasu na poogladania kilku filmow. W piatek z Magda ogladalismy film pod tytulem Siostry, a w sobote dosc ciezki ale super zrobiony film Wszyscy jestesmy Chrystusami. Niedziela uplynela troche bardziej aktywnie bo wybralem sie z Magda na zakupy do Zabrza. Przy okazji wymienilismy plyn do soczewek, bo ten ktory Magda uzywa zostal wycowany z rynku. Zakupy dosc udane, ja 3 t-shirty, a Magda 2 :)

Ten tydzien w pracy uplywa jak dotad dosc lajtowo, wszystkie gorace sprawe, ktore byly do rozwiania juz zostaly rozwiazane wiec teraz mozna powiedziec, ze czekam na przyplyw nowych zadan i targetow. Jak tylko dotrze plik z lista Cr6+ to zacznie sie niezly mlyn, ktory potrawc moze nawet dobrych kilkanascie lub kilkadziesiat tygodnii.

Takie jedno male mam zyczenie... :)




2006.05.15 23:24:21 link

Kolejny aktywny weekend juz za mna. Piatek uplynal troche w pracy, troche w domu i troche na wolnym powietrzu. Wybralem sie z Magda na pl. Krakowski aby zobaczyc sobie spektakl uliczny pod tytulem Tsunami. Bardzo ciekawe i przejmujace widowsko ze swietna gra aktorska, potem poszlismy szybciutko na piwkole, tzn. one piwko, ja cole :) Sobota tez sie milo zaczela, najpierw maly wypadzik na zakupy do Katowic bo sklepu z militariami, potem powrot do domu, pyszny obiadek, nastepnie rowerki i filmik :) Niedziala tez aktywnie spedzona, rano z ekipa z Gliwiczan zaliczylismy eksploracje kopalni "Krolowa Luiza" w Zabrzu. Zobaczylismy dzialajaca maszyne parowa, zeszlismy troche pod ziemie, porobilismy troche fotek :) Wieczorem maly wypad do kolegi z pracy w celu obgadania paru szczegolow wspolnego webowego projektu.

Dzis poniedzialek pracowicie w pracy, jutro tez do pracy ale potem mamy zapalnowane pograc troche w pilke. We srode z ekipa z pracy juz zapalnowalismy wypad do pubu na final ligii mistrzow, w czwartek hmmm chyba tez po pracy bede grac w pilke, a w piatek... narazie nie mam planow.

Fajna jest pogoda za oknem, zazielenilo sie i jest milo i przyjemnie, szkoda tylko, ze noca nie sa troche cieplejsze, wtedy pozwolilbym sobie na nieco dluzsze spacer z psem.

Turcja, Grecja, Egipt, Tunezja, Meksyk, hmmm... Wisla?




2006.05.03 23:51:10 link

Tzw. dlugi weekend uplynal pod znakiem duzej aktywnosci turystyczno-przygodowej. W piatek postanowilem wybrac sie z Magda na mala przejzdzke rowerowa. Zrobilismy cos okolo 25 km, bylo fajnie, pogoda w sam raz, troche tylko przeszkadzal nam wiart ale bylo ok. W sobote byl wypad do Spirali ze znajomymi na imprezke. Imprezka w sumie fajna, ja zwinalem sie o 1.00 bo juz bylem wypluty, a reszta ekipy zostala balowac do 3.00. W niedziele bylo pochmurno wiec wypad na rower raczej nie wchodzi w gre, ale wypad na mini eksploracje bunkow, a nastepnie pyszne jedzonko, to juz jak najbardziej :D Poniedzialek uplynal podrozniczo-konsumpcyjnie, najpierw ciacho w Nysie, potem pstrag w Pstraznej, potem ser kozi w Czermnej, potem lody w Kudowie Zdroju, a nastepnie BigMac we Wroclawiu :) We wtorek byla juz lepsza pogoda (przynajmniej za dnia) wiec wybralismy sie na przejzdzke rowerowa poza Gliwice, na liczniku bylo prawie 41 km. Nasza trasa wiodla przez pola, laki, lasy, a takze kawalek kolo autostrady A4, bylo troche blota, ale najgorzej bylo w drodze powrotnej gdyz zlapala nas po drodze burza. Gdy dojechalismy do domku bylo okolo 15 min na umycie sie i przebranie, a potem pojechalismy sobie do kina na Epoke Lodowcowa 2. A dzis byla super pogoda, wiec byl wypad nad jeziorko na grilla i piwko, a potem na lody. Jednym slowem dlugi weekend bardzo udany, a kolejny weekend juz za 2 dni :D




2006.04.23 23:22:15 link

Czas leci szybiuctko bardzo, swieta minely juz, dodatkowy dzien wypoczynku wyszedl mi na dobre, w zasadzie to czas tak szybko leci, ze wiosna juz nastala :)

Wyznaczylem sobie cele do ktorych daze, wiec chyba coraz to lepiej bedzie. Troche musze popracowac przez maj i czerwiec aby odpalic pewien projekt, jesli ow projekt wypali i bedzie z tego jakis tam drobny pieniazek to bedzie fajnie :]

Jutro znowu do pracy, ale juz dlugi weekend tuz tuz. Niestety chyba na ow dlugi weekend nigdzie nie pojade, ale moze chociaz jak bedzie dobra pogoda to moze na rowerku cos pojezdze ;)




2006.04.12 00:04:16 link

Czuje sie jakbym byl w jakiejs klatce bez mozliwosci zrobienia czegokolwiek. Patowa sytuacja...

Nic wiecej nie chce mi sie pisac, gdyz nie mam w zasadzie pomyslu na to co by tu napisac. Ooo... powiem tylko tyle, ze weekend ostatni spedzilem w Wisle.

Czas spac...




2006.04.04 00:04:32 link

I znowu kolejny tydzien. Ehhh jak te dni szybko leca. Weekend calkiem OK, znaczy moglby byc jeszcze bardziej OK ale mnie chyba jakies fatum ostatnio przesladuje, bo nie ma chyba dnia, ktory bylby w calosci OK, zawsze musi byc jakis kwas i macenie wody bo zawsze sie znajdzie jakis powod, do glupich dyskusji i tak dalej. Juz mi sie chce zygac na sama mysl o problemach dnia kolejnego, powoli mam chyba dosc i zaczynam sie wypalac. Dziwna rzecz, mianowicie lepiej mi jest w pracy nizeli w domu. Tam wiem, ze nawet jak ktos zglasza jakis problem to jest on do rozwiania, nie jest to problem wyssany z palca ale prawdziwy, na ktory od razu mozna znalezc rozwiazanie lub obrac droge prowadzaca do rozwiania.
Zawsze stawialem na szczerosc i nie owijanie w przyslowia bawelne, a ostatnie dni raczej bardziej motywuja nie do klamstwa, co tak naprawde jest w gruncie rzeczy chore. No ale tak to jest, czasami sa ludzie ktorzy wola uslyszec slodkie klamstwo nizeli prawde.

Czuje sie osaczony, ciagle ktos cos ode mnie chce, poza praca czuje wieksza presje nizeli w pracy, wiec co za tym idzie w pracy czuje sie lepiej nizeli poza nia. Wiem wiem... idiotyczne ale co zrobic. Lubie sobie zyc powoli, nie szkodzac nikomu ale widocznie narazie mi to nie jest pisane.

Odebralem w sobote dyplom, tu oczywiscie sytuacja tez byla problematyczna, bo jakze by inaczej. Magda oczywiscie zrobila teatrzyk i oburzyla sie czemu to ide sam na rozdanie dyplomow a jej nie biore, w gruncie rzeczy teraz zamiast mile wspominac rozdanie dyplomow i zakonczenie studiow to bede mial juz pewnie do konca zycia przed oczami ten mini show.

Cos mi sie wydaje, ze potrzebuje odpoczynku, takiej izolacji na jakis tydzien lub dwa bo jak tak dalej pojdzie w tym kierunku w ktorym teraz to wszystko zmierza, czyli ciaglych niczym nieuzsadnionych i blachych pretensji kierowanych w moja strone, to raczej nie bedzie kolorowo...




2006.03.26 23:14:57 link

Dziwny tydzien, dziwny dzien, chyba powoli zbliza sie wielkimi krokami twor stwor o imieniu "przesilenie wiosenne", ktore udziela sie to i owdzie.

W zasadzie to nie mam o czym pisac, przytlacza mnie beznadziejny krajobraz za oknem oraz beznadziejne zachowania ludzi w okol. Moge tylko powiedziec, ze moje marzenia to moj jedyny na chwile obecna azyl.
Jest takie powiedzenie mowiace o tym, ze kazdy medal ma dwie strony, w domysle i ta dobra i ta zla, a ja chyba ostatnio stalem sie kolekcjonerem medali obustronnie zwalonych na maksa...

Chyba za szybko ucieklem w przyszlosc, a inni zostali z tylu albo gdzies odeszli na bok, efekt jest taki ze w przyszlosc ide sobie sam... W zasadzie to na poczatku bieglem, teraz juz ide, myslac o tym co bedzie za tydzien, za miesiac, za pol roku to dochodze do wniosku, ze moze sie kiedys do tej lepszej przyszlosci jakos dowloke jesli jeszcze starczy mi sil. To chyba jest tak jak spiewa Nick Jagger - I can't get no satisaction...




2006.03.19 13:52:41 link

Znowu weekend i znowu tydzien szybko minal. Ciesze sie, ze moj bol plecow juz ustapil, teraz nic a nic nie boli juz i jest fajnie.

Czekam juz na wiosne, mam dosc zimy, a co ciekawe sprawdzalem kilka dni temu prognoze pogody i byla informacja, ze w piatek 23.03 bedzie maksymalnie w Gliwicach okolo 11 stopni, wczoraj ta sama prognoza pokazywala juz na piatek stopni 8, a dzis juz tylko 6 :) ciekawe. Az boje sie zobaczyc co pokaze jutro :D

Pare dni temu przypomnialem sobie, ze weekend majowy tego roku moze byc bardzo dlugi, w zasadzie gdy wezmie sie 2 dni wolnego to weekend bedzie trwac od 28.04 do 7.05, wszystko fajnie tylko ciekawe jaka pogoda wtedy bedzie. Pasowaloby wiec zaplanowac sobie jakis wypad albo cos w tym stylu...

Chyba znowu pojawila sie jakas dizajnowa wena tworcza :P




2006.03.14 23:31:40 link

Chyba zycie plynie zbyt szybko... poza tym odczuwam, ze ono plynie wlasnym torem, na ktory ja raczej wplywu nie mam, przynajmniej tak mi sie wydaje, ze nie mam......

Straszna melancholia...

broken...




2006.03.08 23:24:35 link

Cholera od niedzieli bola mnie plecy, tak bola ze ledwo siedze, a posmarowac nie ma kto. Ehhhh ehhh jak mi nie przejdzie do poniedzialku to chyba pojde do lekarza, bo czasami nie moge z bolu wytrzymac.

Znowu czas szybciutko leci, juz sroda, jutro czwartek wiec do weekendu coraz to blizej. Dzis byl mily dzien, zwlaszcza wieczor, takie klimaty moglby byc zawsze. Niby nic a jednak milo i fajnie...

Wczoraj byl dzien dobrych wiadomosci w GM. Dowiedzialem sie, ze po zakonczeniu produkcji Agili w lecie 2007, wpuscimy jako MY07 jako jedyny plan Astre III w wersji notchback. Wiec zapowiada sie troche pracy, ciekaw jestem kto bedzie odpowiedzialny za PPAP.

Czas spac, jutro czeka mnie przeprawa z dostawcami i chromem szesciowartosciowym.




2006.03.05 13:56:25 link

Znowu niedziela i znowu tydzien szybciutko minal. Pewnie w glownej mierze minal szybko z powodu mojego wypadu do Russelsheim gdzie miesci sie jeden z wiekszych zakladow produkcyjnych GM w Europie. Zaklad to nie to co nasz gliwicki plant, tam by dostac sie z jednego konca fabryki na drugi trzeba jechac samochodem albo isc ponad 30 minut. Z zewnatrz plant nie wyglada tak okazale jak nasz, bo sa to glownie stare budynki, ktore w wiekszosci sa juz puste. Z racji automatyzacji produkcji i obecnej wszedzie cost reduction obecnie zaklad zatrudnia okolo 8 tys. pracownikow, ktorzy pracuja na 1 zmiane, kiedys ponoc pracowalo tam 30 tys. osob. W Russelsheim zalatwilismy wszystko co bylo do zalatwienia, pojawily sie nowe perspektywy, nowe wyzwania, wiec moze zdarzy sie ze za jakis czas znowu bede musial poleciec do R'heimu na jeden dzien by zalatwic pare spraw. Podczas podrozy fajne tez bylo to, ze widzialem Prage, co prawda z lotu ptaka ale widzialem i to sie liczy :P

Co do samych Niemiec to juz niestety nie jest tam tak jak to bylo przed wprowadzeniem Euro. Ceny w supermarketach sa podobne do naszych ale liczylem na to, ze slodycze beda tansze ale sie przeliczylem, wiec kupilem pare smakolykow, ktorych raczej nie mozna dostac w Polsce.

Kurcze przydalaby sie juz wiosna, mama dosc juz tej zimy... w Niemczech nie ma juz w ogole sniegu ale pogoda tez nie rozpieszcza.

Ten tydzien zapowiada sie znowu pracowicie ale chyba nie bedzie juz takiej presji czasu, zobaczymy...




2006.02.27 21:57:53 link

Kurcze ale ten czas szybko leci. Jak bylem na studiach to tak szybko nie lecial, a teraz gdy pracuje to nie tyle co dni mijaja szybko ale tygodnie. Ledwie sie tydzien zacznie a tu juz piatek i weekend. O wlasnie ostatni weekend w porownaniu z ostatnimi minal fajnie, milo i spokojnie. W piatek bylo spotkanie ze znajomymi, a po spotkaniu mini eksploracja nastawni kolejowych w Gliwicach. Sobota uplynela rowniez milo poniewaz odwiedzila mnie Magda i potem zobaczylismy sobie film pt. "Monachium". Poza tym wypilismy piwko i bylo milo. Niedziela tez w sumie byla mila tylko, ze pogoda za oknem moglaby byc lepsza poniewaz zazwyczaj jak jest szaro i smutno za oknem to mi takze jest smutno.

Przez caly zeszly tydzien mialem mnostwo spraw do zalatwienia w pracy. W sumie to w dalszym ciagu mam sporo spraw, dodatkowo tydzien temu mialem szkolenie, a co za tym idzie pracowalem tylko po 4 godziny dziennie, co w efekcie dalo cala czerowna skrzynke w Lotus Notes, ktora udalo mi sie w calosci przejrzec w zasadzie w piatek popoludniu.

W tym tygodniu czeka mnie wyjazd do Ruesselsheim, niby tylko na jeden dzien, ale i tak plan bedzie napiety dosyc i na miejscu bedzie mnostwo rzeczy do zrobienia...

Ehh chcialbym by juz byla wiosna, dobija mnie ta pogoda troche, nie mam co prawda dola ale jakos tak z tygodnia na tydzien popadam w coraz to bardziej melancholijny nastroj. Patrzac wstecz niestety niektore spraw mnie przygnebiaja, czasami jest mi smutno, ze w zyciu ulozylo mi sie tak a nie inaczej, no i troche zaluje ze studia sie juz skonczyly... teraz jest taka szara rzeczywistosc... sen... praca... odpoczynek... sen... praca i tak w kolko, czasami jest jeszcze weekend i potem znowu wszystko od nowa. Dobrze, ze przynajmniej pieniazek z tego jakis jest, chociaz wlasnie cos mi sie tak wydaje, ze jednak pieniadze szczescia nie daja. Nawet gdybym zarabial dwukrotnie wiecej niz teraz to pewnie po jakis 3-4 miesiacach znowu by mi sie znudzilo chodzenie do pracy, a eufira z powodu wyzeszj pensji szybko by przeminela. Tak to wlasnie jest, to co daje radosc w przeszlosci nie koniecznie musi dawac radosc i zadowolenie teraz.

Fantazje...




2006.02.21 00:13:14 link

I weekend minal dosc szybko, oczywiscie nie brakowalo dziwnych momentow, ktore skutecznie zaburzyly sielankowy klimat weekendnowy :/

Piatek spedzilem z Magda w domu, sobota uplynela pod znakiem zalatwienia kilku spraw zwiaznych z CU, a wieczor minal urodzinowowo-imprezowo u Marysi. W niedziele natomiast walczylem u Magdy z jej komputerem ponieważ Magda zapragnela miec nowy dysk, wiec trzeba bylo wszystko zainstalowac, poprzerzucac i takie tam...

Ten tydzien w pracy szybko chyba minie, szybko szybciutko, w piatek szykuj sie spotkanie stowarzyszeniowe, a w nastepnym tygodniu podroz sluzbowa do Niemiec.

Czasami zaluje, ze nie mam normalnej rodziny, takiej w ktorej ma sie normalna mama i normalnego tate. Mi jak widac nie dane jest obecnie miec normalna rodzine i normalny dom, ale przyszlosc przede mna wiec moze za pare lat zaloze swoja normalna rodzine... czas pokaze.

Jestem jakis spokojny dzis, napisalem kilka zaleglych maili, zalatwilem pare starych spraw. Trzeba dzialac, nie mozna stac w miejscu, a tuz tuz wiosna zapuka do drzwi :)




2006.02.15 18:19:09 link

I niestety dzis dowiedzielismy sie, ze kierownictwo GM Europe zdecydowalo, ze nowa wersja Opel Meriva nie bedzie budowana w Gliwicach. Rywalizacje wygrala Saragossa, w sumie to pewnie dlatego, ze gliwicki plant trzebaby rozbudowac, co niesie ze soba dosc duze wydatki inwestycyjne. Dobrze byloby gdyby cala Zafire przeniesi do Gliwic. Jutro mamy spotkanie z dyrektorem wiec pewnie uslyszymy troche ciekawych rzeczy ;)

W tym tygodniu w pracy wzgledny spokoj, dobrze ze mamy juz srodek tygodnia, a do weekendu pozostaly dwa dni. Weekend zapowiada sie chyba lepiej nizeli ostatni, napewno jesli chodzi o sobote :) Tym razem idziemy z Magda na urodziny do Maryski. Najpierw do domu, a potem do Spirali...

Coraz wiecej mowie w domu o tym by sie mama wyprowadzila :) Dzis poruszylem ten temat przy okazji rozmowy o wiosennym remoncie. Po co mama ma robic remont i wydawac kase, skoro gdy sie wyprowadzi :) to i tak ja zrobie remont po swojemu. A jest co robic, trzeba zaczac od wymiany niektorych podlog, drzwi, a zakonczy sie pewnie wszystko na podwieszanych sufitach. Napewno nie wszystko od razu, ale krok po kroku az do celu :)

Ostatnio duzo jem, chyba za duzo nawet ale dziwne jest to, ze ciagle jestem glodny...




2006.02.09 20:44:27 link

Dziwny dzien i dziwny tydzien. Od taki sobie dziwny w calej swojej dziwnosci. Wczoraj byl dzien na "nie" ale najlepsze w nim bylo nie to, ze ja bylem na "nie" ale, ze swiat w okol mnie byl na nie:

nie zainteresowana... mama byla, jak to zwykle bywa,
nie zamykajacy sie... garaz byl, bo ciezko go zamknac,
nie czysta... kurtka bo oczywscie musiala sie ubrudzic,
nie dobra... dostawca, bo chyba kazda dostawca jest nie dobra,
nie zdecydowana... Magda, ale ona zawsze taka jest,
nie madra... Magda bo zamiast lezec gdzies tam sie wloczyla,
nie dzialajacy... piecyk ogrzewajacy wode, co za tym idzie cieplej wody nie bylo,
nie smaczny... obiad, bo zimny,
nie ladna... pogoda,
nie zrozumialy... sen, chociaz bardzo ciekawy i interesujacy.

Nie wiem kiedy bedzie dzien na plus, chyba moze w weekend, cos ponoc w prognozie mowili.

Dzis dzien w pracy dosc ciezki, w zasadzie byl to dzien wiszenia na telefonie. Irytowaly mnie rozmowy na komorke, bo zanim sie do kogos udalo zadzwonic musialem probowac z 10 razy zanim sie polaczylem.

Ponoc niektorzy maja wolne, fajnie fajnie jest miec wolne, fajnie maja tez Ci co gdzies jada... bo moga, bo chca, bo im sie nalezy...




2006.02.02 18:40:24 link

Dzis byl dzien troche luzniejszy ale tez caly mialem wypelniony od poczatku do konca. Jutro juz bedzie mniej pracy z racji wylaczenia systemu IMDS, ktory obecnie stanowi trzon moich dzialan.

Od paru dni zastanawiam sie nad tym jak postrzegaja mnie inni, a moze raczej nad tym jak inni mnie nie postrzegaja, no bo raczej tak naprawde nikt mnie nie widzi. Z jednej strony fajnie, a z drugiej?

Czasami gdy trzeba zachowac jakas tam powage chwili lubie gdy do konkretnych spraw, rzeczy podchodzi sie z nalezytym szacunkiem. Wiec co za tym idzie nie lubie dziwnych okreslen, ktore nigdy nie sa na miejscu. Nie akceptuje tez wiec slownika mojej babci, do ktorej od dzis chyba bede mowil per "oma" bo nie lubie jak zamiast chlopak mowi sie chłopoczyna (w wersji uprzejmej) lub chłopok (w wersji mniej uprzejmej), dziewczyna nigdy nie jest dziewczyna tylko okreslana jest jako dziołcha lub dziołszka (w wersji lajtowej) i jako dziewa (w wersji hardkorowej). Ehhh rece czasami opadaja. Ekstemalnie juz jest jak wracam czasami po pracy i od drzwi slysze pytanie: "Bedziesz jod?", od razu wtedy na usta cisnie mi sie odpowiedz: "Nie, bede wegiel"...

Obserwuje gdy nikt nie patrzy,
Mowie gdy nikt nie slucha...




2006.02.02 00:10:14 link

Do weekendu coraz to blizej. W sumie to sie ciesze poniewaz wczorajszy dzien byl dosc ciezki. Nawet nie mialem czasu zjesc obiadu w pracy. Po przyjsciu do domu poogladalem troche TV, a potem poszedlem sie zdrzemnac. Przyznam szczerze, ze drzemka wyszla mi na dobre :) Jutro tez w pracy nie bedzie latwo ale mam nadzieje, ze lzej niz dzis.

Trzeba uskutecznic akcje mieszkanie, po wczorajszej rozmowie z mama i po poniedzialkowej rozmowie z babcia chyba juz wiem co jest grane :P

mmmmmm Martini baby?




2006.01.30 22:56:52 link

Weekend znowu spedzony prawie w calosci z Magda. W piatek po pracy gdy wrocilem do domu to Magda juz byla, chcialem sie troche przespac bo bylem bardzo zmeczony z racji ciezkiego piatku w pracy, no ale Magda mi nie pozwolila. Mi nie pozwolila spac, ale sama to sie przespala, od tak sobie poprostu. Po przebudzeniu Magdy zobaczylismy film pod tytulem Shadow of Fear, film totalnie zakrecony i taki jakis dziwny. Przyznam szczerze, ze srednio mi sie podobal. Sobota tez w calosci spedzona z Magda, o 10.00 umowieni bylismy z ekipa gliwiczan na odwiedziny budynku, w ktorym kiedys byla szkola, a za niedlugo bedzie sad. budynek dodatkowa slawe zyskal gdyz w latach 90-siatych uciekl tamtedy niejaki Najmrodzki, o ktorym dosc glosno bylo swojego czasu w programie 997 emitowanym w TVP. Po eksploracji w sadzie wrocilismy do mnie, ja troche rzeczy porobilem, a Magda pokotlowala sie jak zwykle w moim wyrku :) O 16.30 wyszlismy na spotkanie z ekipa gliwiczan w Casa Austria, spotkanie bylo OK, poza piwem. Zamowilismy sobie grzanca, ale na poczatku to co przyniesiono nie sposob bylo nazwac grzancem. Jesli to byl grzaniec to stal z 20 minut przy otwartym oknie, ale smakowal dobrze, wiec zamowilem drugiego z tym ze poprosilem o dodatkowe podgrzanie. Po zakonczonym spotkaniu bylo pare pomyslow na spedzenie reszty dnia, ale w koncu udalismy sie do Bartka i Kasi dosc liczna ekipa. Podczas spotkania piwkowego doszla do nas wiadomosc o tragicznych wydarzeniach w Katowicach :(
Niedziela w zasadzie takze spedzona z Magda, wstalem sobie jak to zwykle w niedziele okolo 13.20, zrobilem co tam mialem zrobic i Magda przyszla kolo 18.00. W ramach rozluznienia zobaczylismy film Must love dogs, ktory tez do suer hiper zaliczyc nie mozna, no ale byl lepszy nizeli wspomniany wczesniej Shadow of fear.

Poniedzialek w pracy minal szybko, pewnie z powodu duzej ilosc spraw ktore mialem zalatwic. O 14.30 mielismy zaplanowana audio konferencje z ludzmi z GPSC GM Europe, wiec dzien mianl jakby szybciej. Jutro tez czeka mnie sporo pracy...

Nie wiem czemu ale nie lubie, a wrecz nie znosze paru slow i najchetniej pozbylbym ich sie z naszego slownika. Nie ciepie wiec slowa "musze/musiec", uwazam ze czlowiek musi tylko umrzec, a reszte innych rzeczy jedynie "moze".

Dzis uzmyslowilem sobie takze, ze nie lubie byc oklamnywanym, to pewnie niezbyt odkrywcze bo zapewne nikt nie lubi byc oklamywanym, niestety mnie takie male, niby niewinne klamstwa spotykaja dosc czesto. Niestety z przykroscia musze stwierdzic, ze dzieje sie to nie tylko w pracy ale takze i w domu...

Ciagle sie poddaje, a jak tylko do tego dochodzi to sie mobilizuje, chociaz na pare chwil, chociaz na pare godzin. Wiem, ze to glupie i niezbyt pozytywne ale nic innego jakos nie przychodzi mi do glowy. Wydaje mi sie, ze sie nieco w tym wszystkim pogubilem, a to dlatego, ze nie jest tak jakbym chcial zeby bylo...

Ehhh chaotyczny jakis ten wpis, chyba lepiej juz skoncze moje wypociny i udam sie na nocny spacer z psem...




2006.01.25 18:16:17 link

Juz sroda, wiec do weekendu juz blizej nizeli dalej :) W pracy teraz goracy okres, jest robota w zwiazku z Zafira, Vectra w R'heim, Saab w Szwecji, a jutro pewnie dojdzie jeszcze Agila i Astra T3000. No ale i tak lepiej jak jest praca, bo wtedy jakos dzien tak szybciej mija i w ogole jest lepiej :)

Mam do zrobienia rozpiske odnosnie nlog v.05, rozpiska jest potrzebna by dokladnie wiedziec co jest do zrobienia i kto czym ma sie zajac. Mam nadzieje, ze starczy mi czasu by taka rozpiske zrobic w tym tygodniu :)

Dziwnie sie czuje odmawiajac gdy przeciez odmowic nie powinienem. Powod odmowy byl przyznam dosc dziwny, ale bynajmniej prawdziwy, niewyimaginowany...




2006.01.21 02:36:22 link

Co ja to mialem napisac? :) Aha no tak, ze mamy juz nowy rok i ze przez ostatni miesiac wiele sie dzialo. Sylwestra spedzilem w Zakopanym, bylo super, byla dobra ekipa, byla dobra zabawa i takiego sylwestra bylo mi trzeba. W zasadzie to od maja 2005 to byl moj pierwszy taki dluzszy wypoczynek. Troche ciezko bylo wrocic do pracy, zwlaszcza w pierwszym tygodniu mialem przewalone bo musialem jezdzic do pracy autobusem, poniewaz w Gliwicach spadlo tyle sniegu, ze nie dalo sie wyjechac z garazu :)

Nowy rok przyniosl w pracy nowe perspektywy, nowe wyzwania. Od 1 stycznia zatrudnia mnie korporacja, co wiaze sie z wieksza pensja i awansem na wyzszy poziom. Doszedl do zrealizowania projekt dla SAAB o numerze 407, pod ktorym ukrywa sie w zasadzie Model year 07 SAABa 9-3. jest troche pracy, wiec sie nie nudze. Czasami zdazaja sie tez dziwne piatki takie jak wczoraj :)

Ostatnie weekendy spedzam aktywnie, albo jakis wypad na zakupy albo jakies male wypady z Tolukiem, generalnie wszystko jest fajnie tylko mam juz dosc tej zimy i bardzo bym chcial by juz byla wiosna.

Magda ma sesje wiec bedzie ciezko przez najblizsze 2-3 tygodnie, no ale coz, sesja rzecz konieczna...

Ostatnio zastanawiam sie z czym sie spotykam? Z brakiem zainteresowania, z pogarda, z niechecia, empatia? Napewno spotykam sie z realnoscia prawie kazdego dnia ale co zrobic, takie zycie...

Mmmm.... Martini baby?




2005.12.26 00:11:05 link

Swieta swieta i zaraz bedzie po swietach. Ciagle tylko sie objadam jakims przysmakami.

W piatek wczesniej wyszedlem z pracy, przyszla Magda, zobaczylismy film, a potem udalismy sie na nocne zakupy do Tesco. W Tesco po polnocy ludzi niezbyt wielu ale za to syf straszny.

Sobota uplynela dosc spokojnie, na wigili jak zwykle same przysmaki w tym tez moj ulubiony barszcz z uszkami :)

Wczorajszy dzien tez uplynal na obzarstwie :) najpier w domu, a potem na kolacji u Magdy :D

Net szwankuje jak to zwykle jest podczas wolnych dni, poza tym boli buzia, ojj boli, ehhhhh...




2005.12.21 22:49:17 link

W zwiazku ze swietami cos mi sie lekko humor rozjechal w lewo i w prawo.

Od piatku mam nowe IP, w zwiazku z podpieciem nowego lacza w ramach sieci 3s.pl, niestety chyba sa jeszcze jakies niedociagniecia poniewaz wystepuja jeszcze co jakis czas przerwy w dzialaniu internetu no i cos nie tak jest w moim DNSem.

Jeszcze tylko jutro i pojutrze do pracy i potem wolne, chociaz z drugiej strony zastanawiam sie czy nie lepiej byloby isc jednak do pracy... Dzis dostalem pochwale od management'u :) wiec nabralem dodatkowej ochoty do pracy, poniewaz fajnie jest gdy ktos dostrzega starania i dziekuje za wklad i poswiecenie.




2005.12.18 14:43:37 link

Ojj znowu troche nloga zaniedbalem, a to wszystko dlatego, ze ostatnio znowu plan dnia bardzo napiety i czasu raczej niezbyt wiele. Tydzien w pracy byl taki na przemian raz lajtowy raz ciezki, ale w piatek wzialem sobie wolne wiec mozna powiedziec, ze mialem dlugi weekend, ktory zaczal sie juz w czwartek po pracy. Co prawda z domu wyszedlem w czwartek, a wroclem dopiero w piatek poniewaz zaraz po pracy jechalismy do Bytomia do Sportowej Doliny na kolacje wigilijna, ktora trwala od 18 do 24. Bylo fajnie, dobre towarzystwo, smaczne jedzonko i napoje w postaci Martini :D

W piatek wstalem troszke wczesniej, zawiozlem mame do pracy, zahaczylem o Tesco, a nastepnie pojechalem do Pani Malgosi podpisac umowe z II filarem OFE i od razu wzialem tez sobie III filar wraz z ubezpieczeniem NNW. W styczniu zastanawiam sie nad zalozeniem jakiejs lokaty, wiec w najblizszych dniach bede sie musial rozeznac w sytuacji co i gdzie sie oplaca bardziej. Po wizycie u Pani Malgosi na szybko pojechalem do Pani Kasi do kancelari, zrobilem co mialem zrobic i na reszte prac umowilem sie na 27 grudnia. W koncu gdy juz wszystko zrobilem pojechalem po Magde i nastepnie przyjechalismy do mnie. Zobaczylismy film pod tytulem Plan Lotu, zrobilismy salatke i takie tam inne rzeczy. Odporowadzilem magde do domu okolo polnocy, wjal ostry wiatr, ale co tam...

W sobote rano o 11.00 mielismy ustawiona przez Toluka eksploracje Kino Teatru X. Ekspoloracja byla swietna, dyrektor teatru opowiadal nam o szystkim i oprowadzil od piwnic az po strych. Szkoda, ze lata swietnosci STG juz minely ale dowiedzielismy sie, ze budynek bedzie wyremontowany wiec moze jakis remont cokolwiek bedzie w stanie poprawic. Po ekspoloracji szybki kebab wraz z extra dodatkiem w postaci winka, a po kebabie obiadek w domu, a po obiadku w domu kolacja w Sphinxie wiec objadlem sie niezle :) Jedynym slowem ostatnie dni bylby bardzo bardzo. Od piateku jestestem starszy o rok, w sumie to przez ostatni rok bardzo duzo sie zmienilo w moim zyciu, powoli trzeba zrobic jakies male roczne podsumowanie i trzebaby wyznaczyc sobie cele na rok kolejny.

Zastanawiajace wizyty...




2005.12.13 00:14:00 link

Wyglada na to, ze dzis nie tylko ja mialem zryty dzien ale coz i takie dni bywaja. W pracy troche sie dzieje roznych akcji i zapowiada sie taki luznawo-pracowity tydzien. Takich tygodni nie lubie najbardziej, sa godziny w ktorych jest luzno, a potem pod koniec dnia robi sie ciasno i goraco.

W sobote byla impreza u Marcina, spotkalismy sie taka mala ekipa ze studiow, a mi towarzyszyla Magda wiec bylo tym bardziej fajnie. Impreza skonczyla sie kolo 3.00, poszlismy spac, a rano juz na nas czekala straz. Na strazy pozarnej bylo tak sobie, spodziewalem sie troche czegos lepszego. Niedzielne polodnie tez bylo bardzo fajne, najpierw z Tolukiem mala eksploracja w Zernikach, a potem w drodze powotnej zawinelismy po Magde, ktora zostala u mnie do 21.00.

Z racji, ze ostatnio nie mam zbytnio czasu na lyzwy to mysle o zebraniu jakiejs ekipy i uderzeniu na curling, ktory jest nocami od 21.30 :P

Dzis 24 rocznica... [i]

Sylwester i swieta coraz to blizej...




2005.12.10 12:50:18 link

I znowu tydzien szybciutko mianl i znowu mamy weekend. Tydzien nie byl za bardzo napiety, to byl raczej tydzien luzu przed swiatecznego w pracy. Za tydzien w czwartek wybieramy sie prawnie 60-cio osobowa ekipa do knajpy w DSD w Bytomiu na mala kolacje wigilijna. Uwazam, ze moze byc calkiem fajnie mimo tego, ze do Bytomia jest jednak kawalek, a wiekszosc ludzi jest z Gliwic.

Wczoraj oczywiscie wieczor spedzony z Magda. Zobaczylismy sobie film pod tytulem American History X z E.Nortonem. Film dosc ciekawy ale jak dla mnie troche taki zbytnio wyidealizowany.

Ostatnio jakos wciagnely mnie zakupy na allegro, w zasadzie to kupuje ostatnio jakies tam rzeczy dla Magdy wiec prosze o nie zadawanie pytan czy lubie sie ubierac w damskie ciuszki :D

A wczoraj zaskoczyla mnie pewna sytuacja, niby naturalna ale jednak zaskakujaca w jakims tam sensie, wiec czuje sie nlogowo podwojnie zaskoczony i promocyjnie jeszcze raz :P razem razy 3...

Dzis czeka mnie mala impreza u Marcina, a jutro z rana szykuje sie zwiedzanie Strazy Pozarnej.




2005.12.04 15:41:07 link

Znowu dawno nic nie pisalem, a to przez to, ze ostatnio malo co bywam w domu :)

Od 29.XI do 1.XII bylem na szkoleniu w Szczrku. Pojechalismy tam 16 osobowa ekipa ludzi z GMu. Bylo fajnie, co prawda Hotel Panorama Centrum z hotelem i centrum nie mial nic wspolnego. Jedynie co to panorama byla ladna, bo mialem ladny widok na Skrzyczne. Pogoda byla calkiem ok, nie padalo, zbyt zimno nie bylo, zreszta i tak tylko raz wybralismy sie na dluzszy spracer, bo tak to ciagle tylko w "hotelu" i na szkoleniu. Byla impreza, bylo ognisko, jednym slowem fajnie bylo :P Jesli chodzi o samo szkolenie to bardzo bardzo ciekawe i przydatne.

Do Gliwic wrocilismy w czwartek wieczorem, piatek jak zwykle praca, a potem odpoczynek. W piatek przyszla Magda i zostala dosc dlugo, odwiozlem ja okolo polnocy.

Sobota tez spedzona w zasadzie w calosci z Lena, pojechalem do Leny okolo 14.30 poniewaz na 15.00 bylismy umowieni z grupa z gliwiczanie.pl na male spotkanie organizacyjne w sprawnie zrobienia nowej strony WWW naszego stowarzyszenia. Spotkanie trawlo od 15.00 do 17.45, a po spotkaniu zaproponowano bym poszedl z Lena do Teatru Muzycznego na musical "42nd Street". Wiec pojechalismy do mnie do domku, na szybko cos zjedlismy i razem z ekipa z gliwiczanie.pl spotkalismy sie w teatrze. Przedstawienie bylo naprawde super, a po spektaklu pojechalismy z Lena i z Tolukiem na kebabika :P Potem mialbyc jeszcze jakies eksploracje ale w zasadzie nie mielismy zadnego pomyslu i Toluk odwiozl nas do domu. Madzia posiedziala prawie do 1.00, zjedlismy grzaneczki czosnkowe, poogladalismy TV no i odprowadzilem Lene do domu.

Planow na dzis raczej nie mam, pewnie odwiedze wieczorem Magde.

Tak sobie wczoraj uswiadomilem, ze do swiat to juz tuz tuz, w zasadzie sa to 3 tygodnie, ktore bardzo szybko mina. Ehhh nie wiem... chyba nie lubie swiat...




2005.11.29 00:31:04 link

bang bang I hit the ground,
bang bang that awful sound,
bang bang me babe shot me down...





2005.11.27 20:19:42 link

Ostatni tydzien minal w pracy dosc ciezko, moze dlatego ze pracy jest dosc sporo, a terminy gonia, w tym tygodniu wchodza dwie opcja AP7 i MJ5, za dwa tygodnie wejdzie C61, w styczniu wchodzi nowy Trim dla Astry T3000, a w lutym color 2GU Pomegranate, wiec naprawe jest cos robic. Dodatkowo ciagle trackinguje sprawy PPAPowe z Russelsheim.

Za oknem brzyda pogoda, zamiast sniegu kapie deszcz i jest poprostu ochydnie, ze gorzej to juz byc nie moze. Wczoraj i dzis zaliczylem z Tolukiem mala eksploracje. Troche zle sie eksploruje gdy pada deszcz, no ale trzeba sie poswiecic :P W sobote pojechalismy tez z Tolukiem i z Ewa do Katowic, najpierw odwiedziny w sklepie z militariami, ktore zaowocowaly zakupem spodni i kurtki dla Magdy, a potem odwiedzilismy jeszcze IKEE.

W tym tygodniu czeka mnie wyjazd na szkolenie do Szczyrku, wiec praktycznie nie bedzie mnie od wtorku do czwartku, wiec w sumie bedzie fajnie fajnie :P Jutro bedzie mnie czekalo pakowanko.

A w ogole to przez ta pogode nic mi sie nie chce, jestem jakis taki rozbity.

Bang...bang...




2005.11.22 22:48:46 link

Nie moge spac w nocy, to chyba przez to, ze ostatnio chodze nieco wczesniej spac. Budze sie okolo godziny 5.00 i juz mi sie w zasadzie nie chce spac. Tak czy inaczej drzemie sobie jeszcze do godziny 6.36, o ktorej dzwoni to moj budzik.

Tak sie zastanawiam czy to przez ten snieg za oknem mam taki melancholijny nastroj czy jak...
Ostatnio mysle o rzeczach, ktore minely i ktore juz nigdy nie powroca. Mysle sobie co robilem pare lat temu i zastanawiam sie co bede robil na przyklad za lat 5 czy 10... czas tak szybko leci...

Rozbraja mnie spojrzenie, usmiech i spokoj duszy. Moje zmeczenie koi mila i spokojna rozmowa prowadzona na zasadzie otwartego dialogu...




2005.11.22 17:45:07 link

Kolejny tydzien sobie leci, juz CW47, wiec zanim sie nie obejrze to bedzie juz CW52. W pracy jak to w pracy, spory zapieprz, dwie opcje AP7 (Park Assist) i MJ5 (skrzynia biegow) wchodza jako pilot w nastepnym tygodniu. C61 (klima) wchodzi jako pilot w CW50 i z tym jest najgorzej poniewaz jest sporo pracy, troche niepowyjasnianych rzeczy, itp.
Na nastepna srode jeszcze jest zaplanowany conference call do R'heimu. Lyknalem ostatnio temat na Vectre wiec tez jest co robic. Jutro zapewne zostane dluzej w pracy, poniewaz w nastepnym tygodniu bede na szkoleniu przez 2 dni, a tematy nie moga od tak sobie czekac.

Miniony weekend byl OK, praktycznie codziennie widzialem sie z Lena :)

Czasami irytuje mnie moja rodzinka swoim dziwnym zachowaniem. Nie chodzi tutaj o to, ze babcia jest zbyt glosno, itp. Chodzi raczej o zachowanie nie przemyslane, wywolujace jakies tam dziwne uczucie. Niby dwa slowa, niby calkiem tak bez zadnej aluzji, a jednak wypowiedziane w ogole nie na miejscu. Dziwne, dziwne. Jeszcze nie raz pewnie cos takiego mnie zaskoczy...

Troche zostalem zszokowany ostatnimi czasy. Juz jakis czas temu zostalem pewnym faktem zaskoczony, ale jakos kompletnie sie tym nie przejalem, pare dni temu tak jakos zostaly mi pewne sprawy przedstawione jak to sie mowi czarno na bialym i kontrast byl ogromny. Maly szok, ale jakze potrzebny i w zasadzie pozytywny mimo iz sam fakt mial obraz negatywny w calej swojej okazalosci obrazowej...

A dzis bylem u fryzjera :) I mam krotkie wloski znowu :P




2005.11.16 23:57:09 link

Ojj ciezki tydzien, duzo pracy, wczoraj jeszcze caly dzien szkolenia BHP. Dzis czeka mnie wizyta dostawcy i pewnie zajme sie czyszczeniem syfow PPAPowych z R'heimu. Poza tym nic ciekawego sie raczej nie wydarzylo. Zimo coraz to bardziej, dobrze, ze wymienilem w poniedzialek opony w aucie z letnich na zimowe.

Na chwile chyba jak bumerang znowu wrocil temat zakupu domu. Musze przekonac mama, ze za taka kasa jaka my dysponujemy to na 100% zadnego domu w Gliwicach nie kupimy. W Gliwicach ceny mieszkan sa chyba najdrozsze na Slasku, na obrzezach Gliwic 10-20 km od centrum juz jest taniej i mozna naprawde znalezc ciekawa oferte w rozsadnej cenie na nasza kieszen. Problem polega tylko na tym, ze dla mamy te 10-20 km to jest za duzo...

Szykuje sie eksploracja Strazy Pozarnej w Gliwicach, mam nadzieje, ze jutro uda sie cos ustalic i zalatwic legalne wejscie :)




2005.11.13 15:36:50 link

Juz powoli sie konczy dlugi weekend. Najblizsze dni wolne to dopiero beda w czasie swiat w grudniu ale co tam szybko minie ten listopada. Poza tym mam duzo wolnego wiec nie wiem czy sobie nie zafunduje jakiegos dlugiego weekendu w najblizszym czasie :)

Ostatnie dni minely dosc ciekawie, wczoraj zrobilismy z Magda pyszne grzanki czosnkowe, wczesniej umylismy samochod. W tym tygodniu czeka mnie wymiana opon z letnich na zimowe, nie mam za bardzo na to czasu ale chyba jutro gdzies po pracy bede musial podjechac na jakas podmianke.

Nie lubie takiej pogody jak dzis, gdy za oknem jest szaro i buro. Wole jak swieci sloneczko wtedy jest jakos tak inaczej.




2005.11.09 00:39:24 link

Sa czasami w pracy ciezkie dni. Wlasnie wczoraj byl taki ciezki dzien. Sporo spraw, sporo zamieszania, sporo telefonow i emaili i tez sporo po 16.00 wyszedlem z pracy. Ale co tam do dluzszego weekendu juz coraz to blizej.

Dzis tez bedzie dosc ciezki dzien poniewaz po pracy musze zalatwic jeszcze jedna wazna rzecz w miescie.

Nie lubie pytan do mnie, na ktore pytajacy sam udziela odpowiedzi. W zasadzie pytanie bylo retoryczne, a pytajacy sam sobie zaprzeczyl. Dziwne rzeczy sie dzieja na tym swiecie i nie do konca jestem w stanie wszystko zrozumiec. Troche szkoda ale przeciez nikt nie wie wszystkiego.

Marzenia byly, sa i beda. Te co sa jeszcze dzis jutro juz okresle jako te co byly... od taka sobie szara rzeczywistosc.

Z cyklu SMSowo-porankowo: wady ma kazdy i Ty i ja i tak juz bedzie poniewaz nikt nie jest bez wad.

Zastanawiam sie czasami w jaki sposob odebrac slowa, ktore wydaja sie byc bez pokrycia. Czy odebrac je jako zart i forma zabawy czy moze doszukiwac sie sensu i dazyc za wszelka cene do tego by jednak owe slowa mialy swoje odzwierciedlenie w rzeczywistosci...

Elite Model Look...




2005.11.07 00:21:40 link

I minal juz weekend. I znowu trzeba do pracy :D Dobrze, ze tylko 4 dni w tym tygodniu :P

W sobote bylismy z Magda na urodzinach Toluka. Byla swietna impreza, a Toluk sie super bawil wiec tym lepsza byla atmosfera.

Niedziela minela dosc tak nijako przed kompem, troche u Magdy, troche w irytacji, troche w smutku, a troche tez w smiechu. Jednym slowem wszystkiego bylo po trochu, taki maly misz-masz.

Mam juz dosc mowienia o pewnych sprawach po raz n-ty, wiec chyba poprostu nie bede juz o nich mowil poniewaz i tak sie nic nie zmieni. Troche szkoda no ale co zrobic. Chyba juz tak a nie inaczej musi byc.

Chyba dostrzegam w sobie coraz to wiecej wad nizeli zalet. Dziwne...




2005.11.05 01:15:08 link

Nastal weekend... to byl fajny tydzien tylko trzy dni w pracy, ktore minely bardzo szybko. A po weekendzie jeszcze tylko cztery dni w pracy i 3 dni wolnego - tzw. dluzszy weekend. Dzis zdalem sobie sprawe, ze do swiat i do sylwestra coraz to blizej.

Dzis zapowiada sie ciekawa impreza u Tomka z racji jego 30-stych urodzin.

Zastnawiaja mnie liczby, liczby ktore mnie otaczaja, a ktorych tak naprawde niedostrzegam... 1, 2, 3, a moze 5 lub 10? Moze 20, eeee 20 to utopia. Obstawiam 5-6 na 2-3...

Autobus - dawno nie jechalem nigdzie autobusem, a teraz prosze caly tydzien jezdzilem autobusem do pracy. I musze przyznac, ze wcale a wcale nie mialem powodow do narzekan. Autobus tez jest fajny :P




2005.11.02 23:49:51 link

Ciezkie sa powroty do pracy po tzw. dluzszym weekendzie. Ale pocieszam sie, ze jeszcze tylko dzis i jutro i znowu weekend :P

Jesli chodzi o minione dni to tak jak pisalem, udalo mi sie w poniedzialek kupic okulary ;), wtorkowy dzien prawie caly spedzilem z Magda. Odwiedzilismy pare cmentarzy, a najwiecej czasu spedzilismy na cmentarzu zydowskim.

Wczoraj jakis taki dziwny dzien byl, jakis taki rozbity bylem, nie lubie takich dni.

Raz sa dni lepsze, raz sa gorsze, czasami jest tak jakos poprostu dziwnie. Ostatnio doszedlem do wniosku, ze fascynuje mnie indywidualnosc i cos co wyodrebnia nas z tlumu. Cos co sprawia, ze na 100 osob wyrozniaja sie 2-3 osoby, a cala reszta wyglada na pierwszy rzut oka tak samo.

Znowu uciekam w jakas tam sfere marzen, najgorsze jest to, ze te marzenia sa z miesiaca na miesiac coraz to bardziej dziwne.

Real Femme Fatal...




2005.10.31 00:23:35 link

Zeszly tydzien byl tygodniem bardzo pracowitym i mozna powiedziec, ze z niecierpliwoscia czekalem az nastanie piatek, a wraz z nim tak zwany dlugi weekend.

W piatek po pracy wrocilem do domu i przyszla Magda, potem pojechalem po Tomka i poszlismy legalnie zwiedzac jednostke w Gliwicach. Potem wpadlismy na pomysl by wyskoczyc sobie na bocznice kolo dworca PKP i zwiedzic stara nieczynna juz nastawnie kolejowa. Mnie od zawsze ciekawila taka prawdziwa dzialajaca nastawnia bramowa. No i udalo sie, Toluk z Budda poszli i zalatwili legalne wejscie. W srodku nastawni panowal dosc dziwny klimat, taki PRL lat 50-tych. Poza tym bylo tak nadymione od papierosow, ze niektore knajpy to sie nie umywaja nawet. Mila obsluga dala nam pokierowac ruchem pociagow. Takich prawdziwych, bylo super spedzilismy tak z 1.5 godziny i musimy to jeszcze kiedys powtorzyc. Wrocilem do domu kolo 23.00, a potem zaraz kladlem sie spac poniewaz na godzine 6.00 zaplanowalismy kolejny wyjazd na troche dalsza eksploracje z cyklu "wykopki".

W sobote o swicie tak jak bylismy umowieni tak tez pojechalismy, Toluk troche zaspal dlatego od razu mielismy juz 0.5 godziny spoznienia. Na miejsce dotarlismy po dziewiatej, rzekomo mial byc to pewne traf i w lesie mialybyc jakies poniemieckie militaria, tak czy inaczej niestety nie znalezlismy nic. Bylismy caly czas glodni bo nie wzielismy prowiantu, wiec podczas spaceru na lonie natury rozmawialismy non-stop o jakis pysznosciach z cyklu kebabik, kurczaczek, itp. :)

Niedziela minela dosc spokojnie, najpierw wybralem sie do Bielska-Bialej by odwiedzic grob dziadka, potem po powrocie do Gliwic od razu pojechalem po Magde i pojechalismy na cmentarz hutniczy. Tam spotkalismy cala ekipe i miedzy innymi Toluka wraz z Ewa i Mackiem. Ja bylem troche glodny wiec udalismy sie do Chorzowa do Bereketu na male conieco. Potem po powrocie z Chorzowa posiedzialem jeszcze troche u Magdy i wrocilem do domu. Jednym slowem niedziela udana tak jak i sobota i piatek.

Dzis planuje jakies tam zakupy, moze w koncu uda mi sie kupic okulary...

Czas na sen :)




2005.10.24 21:43:05 link

Poniedzialek minal w pracy bardzo ekspresowo. Myslalem, ze dzien sie bedzie bardziej ciagnal, a tu prosze raz dwa i koniec pracy - do domu.

Mialem pewne plany na dzisiejszy wieczor ale mama mi je pokrzyzowala i zabrala samochod i pojechala sobie do pracy. A chcialem jechac z Magda na zakupy i kupic sobie w koncu okulary bo juz mi sie te monitory w domu i w pracy daja lekko we znaki.

Zastanawiam sie czemu tak jest, ze raz jest tak, a raz inaczej. Poza tym ciagle mnie cos zaskakuje.

Gdzies tam...




2005.10.23 01:53:34 link

W piatek po pracy bylo eskapadowo znowu :) Tym razem nieco wieksza ekipa wybralismy sie do Zabrza i zwiedzalismy... hmm w sumie to nie wiem co zwiedzalismy :P ale bylo ciekawie. Potem wieksza ekipa uderzylismy na wieze cisnien na terenach bylej huty 1 maja, potem zaliczylismy jeszcze osadniki za byla kopalnia i halde. Eksploracje bardzo udane, wrocilem do domu spiacy i wykonczony :)

A wczorajszy dzien prawie w calosc spedzilem z M., dzis chyba tez sie zobaczymy chociaz to wyjdzie w praniu, bo ja musialbym w koncu troszke popracowac i nadrobic zaleglosci...

Jestem spiacy, chyba czas spac...




2005.10.21 00:12:35 link

Dzis juz piatek czyli poczatek weekendu. W przeciwienstwie do ostatniego to na ten kompletnie nie mam zadnych planow. Tydzien zlecial jak zawsze, troche na poczatku mialem roboty w pracy, a jutro zapowiada sie luz. Co prawda z tych zapowiedzi moze zbyt duzo nie wynikac i w rzeczywistosci moze byc calkiem inaczej.

Bylem wczoraj dwukrotnie na spacerze z psem, z nocnego spaceru wrocilem pare minut temu i bylo super. Ani tak cieplo, ani zimna, tak w sam raz przyjemnie, liscie i prawie pelnia ksiezyca. Szkoda, ze ksiezyc byl zasloniety i ze nie wial lekki chlodny wiaterek to byloby super, uwielbiam taki klimat :), zreszta pisalem juz tutaj o tym nie raz.

W domu nadal bez zmian, kibelek popsuty jaki byl taki jest :))), znaczy dzialac dziala, korzystac mozna ale spluczka nie dziala i pewnie tak juz zostanie przez pare miesiecy, ale co tam wali mnie to kompletnie. Mama wczoraj sie na mnie troche obrazila, ze nie chcialem z Nia jechac do Praktikera, ale prawda jest taka, ze mama chce kupic nowy kompakt, owszem ja tez jestem za tym zakupem z tym, ze mi sie podobaja takie za 500-600 zl, a mama chce kupic taki za 200 zl. W zwiazku z tym nie pojechalem bo po co mam jechac skoro i tak nie kupimy takiego jak mi sie podoba i pewnie musialbym sie zgodzic na cos co jest srednie. Tak czy inaczej nie pojechalem. Ogladalem film w srode i w czwartek na TVN "Karol, czlowiek ktory zostal papiezem". Widzialem ten film w kinie ale jakos zapragnalem go zobaczyc raz jeszcze w telewizji i wcale nie zaluje. Co do remontu u mnie w pokoju to juz chyba padaka, remontu nie bedzie i pewnie bede musial czekac do wiosny. W zwiazku z tym bede musial zrobic jakis maly porzadek w akwarium bo myslalem, ze na czas remontu wyniose rybki do Magdy i spuszcze wode z baniaka, no ale tak sie nie stanie, a akwarium wymaga pielegnacji.

Tak sobie ostatnio marze....




2005.10.18 19:55:43 link

Dzis pracowity dzien byl. Moja biurkowa kolezanka wybrala sie na urlop i w zwiazku z tym musialem sie tez troche zajac jej czesciami. Jest pewna sprawa ktora okreslam jako krytyczna ale mysle, ze dam rade ja jutro wyjasnic.

Z pytan dnia dzisiejszego:
Q: Masz tak duzo pracy, ze musisz zostac "po godzinach"?
A: Tak, mam troche case'ow.
Q: Ale przeciez mozesz je zrobic jutro, a nadgodzin i tak u nas nie placa :)
A: Owszem, ale za powrot i siedzenie w domu tez mi nikt nie placi...

Ogarnal mnie jakis jesienny klimat...




2005.10.18 00:37:17 link

I znowu weekend szybko minal. Sobota byla bardzo ciekawa ale i wyczerpujaca. Rano byla wycieczka do lasu, pochodzilismy sobie z wykrywaczem metalu i znalezlismy maly "smietnik" kuchenny z okolo 1940 roku. Duzo rzeczy bylo porozbijanych ale pare ciekawych butelek udalo sie wyciagnac. Po powrocie do domu zjadlem zupe i poszedlem sie przespac, pozniej byla pobudka przed 20.00 i dalsza czesc eksploracji, a mianowicie stara strzelnica i tereny ZNTK. Eksploracje skonczylismy na malym wypadzie do pubu na piwko :) byly checi by zaliczyc jeszcze restauracje grcka czynna do 2.00, ale juz nie starczylo sil.

W niedziele udalismy sie do Nysy by sobie eksplorowac fort. To co ujrzalem przewyzszalo znacznie moje wczesniejsze oczekiwania. Bylo super, pogoda tez dopisala, chociaz mogloby byc troche cieplej.

Jednym slowem weekend pelen wrazen ale w pelni udany.

Dzis juz wtorek, wiec do weekendu coraz to blizej. Nie wiem czemu ale ostatnimi czasy jakos dziwnie mi sie wraca do domu, chyba przez ta jesien jestem lekko zirytowany/poddenerwowany.

Wczoraj zostalem nie mile zaskoczony ale co zrobic takie zycie, raz jest sie mile, a raz nie mile zaskoczonym i chyba nic sie nie da z tym zrobic.

Podjalem walke, czy ja wygram? Chcialbym...




2005.10.15 00:58:59 link

I znowu mamy weekend. Piatek i czwartek dosc pracowicie minely. Jak juz wspominalem mam dosc duzo pracy teraz, a w poniedzialek jeszcze jakas wizyta sie zapowiada. Szef GPSC do nas przyjedzie i bedzie tam jakies spotkanie.

Troche jestem zmeczony i mam nadzieje odpoczac sobie przez ten tydzien, szkoda tylko, ze pogoda ma sie pogorszyc.

Wczoraj mielismy pojezdzic sobie Syrena z Tolukiem ale Toluk zlamal dzwignie zmiany biegow przy kierownicy no i sobie nie pojezdzilismy :(




2005.10.12 00:17:05 link

Wczoraj byl ostry dzien w pracy. Mam sporo roboty teraz i jesli dobrze pojdzie to na nude nie bede narzekal gdzies przez conajmniej dwa tygodnie. Z drugiej strony pewnie w ciagu tych dwoch tygodni zwali mi sie cos nowego na glowe. Wczoraj bylem dosc zmeczony, ze az padlem po poludniu mimo iz tak w zasadzie to pasc nie chcialem, bo potem przesypiam wieksza czesc tego co z dnia mi pozostalo.

W dniu wczorajszym odwiedzila mnie Magda, posiedziala troche, poogladalismy TV i odprowadzilem Magde do domu zaliczajac drugi spacer z psem. Pierwszy byl po poludniu zaraz po pracy, chociaz niestety wczoraj juz tak slonko nie swiecilo mocno jak w poniedzialek.

Dzis przez chwile zastanawiam sie jak to jest z kobietami, ktore spotykam na swojej drodze. Czy to sa takie prawdziwe kobiety czy moze sa to tylko osoby, ktore dzieki pewnym atrybutom kobiecym staraja sie byc kobietami. Inna para butow to taka, ze czasami i tych atrybutow na prozno jest szukac...

Czas spac, dzis pojde nieco wczesniej znowu by byc wyspanym. Niestety rano nie pamietam swoich snow, co bardzo mnie smuci, poniewaz ja bardzo lubie swoje sny.




2005.10.10 23:00:09 link

Juz nie ma tak jak pare miesiecy temu, kiedy wstawalem slonko budzilo mnie swoimi promykami. Teraz gdy sie budze to za oknem jest jeszcze ciemnawo, swieca latarnie i w ogole taka padaka. Jak dojezdzam do pracy to slonko juz wychodzi zza horyzontu. Gdy wychodze z pracy to slonko juz praktycznie zachodzi, swieci jeszcze z jakies 1.5 - 2.0 godziny. Staram sie wiec lapac ostatnie promyczki slonca przed zima, dzis na przyklad poszedlem sobie z psem w pola na taki spacerek, ktory byl dluzszy niz zwykle. Co ciekawe moj piesio boi sie krowy :)

Mialem dzis dostac stype z PolSl, ale nie dostalem. A Madzia ponoc zalatwila tak, ze mialem dostac no i kurcze zonk no...

Doluje mnie ostatnio ludzki upor i dzialanie na glupiej zasadzie: nie bo nie. Ehhhh, czekam czekam ale pewnie juz nie dlugo, juz za chwilke...

Irytuje mnie ostatnio babcia, a raczej jej nic nie robienie, ja nie wiem jak tak mozna marnowac swoj czas. Dzis na przyklad przyszedlem z pracy przed 17.00 to siedziala w kuchni i patrzyla w okno. Zapytala czy chce jesc ale odpowiedzialem, ze nie mam ochoty. Wyszedlem z psem, wrocilem babcia konczyla jesc, pomyla naczynia, umyla piec, pozniej poszla do pokoju i po ciemku siedziala ponad godzine patrzac pewnie w okno. Irytuje mnie strasznie takie zachowanie...

Lzawia mi oczy, chyba nawet mnie troche bola, ciekawe dlaczego...

Tak sie zastanawiam nad jedna rzecza, jest cos takiego jak reverse engineering czyli wsteczne projektowanie. Zainteresowalo mnie to dosc powaznie przy okazji paru tam spraw.

Chyba musze przestawic wlacznik czasowy w moim akwarium i chodzic nieco wczesniej spac. Dzis znowu zasnalem po poludniu.

W ogole to chce w koncu zrobic jakis remont w moim pokoju, posprzatac i odnowic wystroj w akwarium. A tak poza tym to chcialbym by mama sie wyprowadzila i bym mogl sobie z kims zamieszkac.

Koniec wpisu bo i tak strasznie dolujacy i pesymistyczny wyszedl, nie wiedziec czemu :p




2005.10.08 00:54:25 link

Ten tydzien jest bardziej ciekawszy niz przypuszczalem. Byly, a raczej dalej sa wzloty i upadki, dziwne rozmowy, dziwne konwersacje, dziwne sprawy, dziwne opcje... moze wiec nie tylko co ten tydzien jest ciekawy ale poprostu chyba dziwny :)

Tak powaznie to ten tydzien momentami bardziej meczy mnie psychicznie nizeli fizycznie no ale takie zycie jest czasami i nic sie na to nie poradzi.

W czwartek z racji tego, ze mialem dostep do auta sluzbowego wybralem sie z pewnym sentymentem do Wisly. Wycieczka byla fajna, zalatwilem pare spraw, pojawila sie nowa opcja sylwestrowa, ktora w zasadzie jeszcze szybciej znikla.

Czas przeszly -5 > wnioski > czas przyszyly +1? +2?




2005.10.03 00:28:06 link

Juz prawie wyzdrowialem i takimi sposobem pojde jutro sobie do pracy :) Ten tydzien zapowiada sie dosc ciekawie, jest wiele do zrobienia ale jeszcze niczego nie zaplanowalem i to troche tak wszystko wyjdzie albo tez nie wyjdzie w praniu. Zobaczymy :)

Niedziela, ehhh lubie taka ciepla jesienna niedziele, bylem na spacerze z psem w polach, ladnie slonko swiecilo i bylo tak cieplo. Nie wiem jaka ma byc pogoda w tym tygodniu ale chcialbym by taka ciepla, zlota jesien trwala jak najdluzej.

Tyle pomyslow, tyle marzen, tyle pragnien, tylko jak je tu zrealizowac jesli niektore sa niemozliwe do zrealizowania.

I want to admier...




2005.10.02 01:42:53 link

Ehhh w srode chyba zrobilem najglupsza rzecz pod slonce, a mianowicie poszedlem zaszczepic sie przeciw grypie. Mielismy w GM darmowe szczepienia wiec w sumie pomyslalem, ze skorzystam. Poszedlem, pani pigula zrobila zastrzyk, wrocilem do domu, poszedlem spac bo bylem zmeczony, obudzilem sie po 2h z bolem gardla i dosc dziwnym samopoczuciem. Tak czy inaczej zgadalismy sie z Tolukiem i zrobilismy eksploracje nocna Carbochemu, potem pojechalismy na hute by wejsc noca na wieze, czyli zaliczylismy taka powtorke z niedzieli tylko, ze w wiekszym gronie. Po hucie pojechalismy na opuszczony basen Montochemu. Okazalo sie, ze z wejsciem nie bylo zbyt latwo ale poradzilismy sobie. Na miejscu zobaczylismy, ze ktos kupil chyba ow basen i go zasypuje by zrobic tam jakas hale. Eksploracja Montochemu bylaby fajna gdyby nie pojawila sie grupa interwencyjna z jakiejs firmy ochroniarskiej. Kolesie zaczeli swiecic na nas latarkami i ledwo umknelismy, wiec byla nie lada adrenalina.

W czwartek czulem sie w pracy fatalnie, wiec wzialem wolne sobie w piatek. Piatek minal domowo, odwiedzila mnie Magda, zobaczylismy pare rzeczy w TV i bylo w sumie fajnie. A co do TV to TVP2 zeszla chyba juz ponizej zera - mam tu na mysli program "Zaloz sie".

Sobota - troche siedzialem nad stronkami www, potem przyszla Magda, a o 17.00 przyjechal Toluk i pojechalismy do takiej knajpy, chyba jednej z ostatnich "mordowni" w Gliwicach skad wieje PRLem na kilometr. Spotkalismy sie z ludzmi ze stowarzyszenia, pogadalismy, podziwialismy wspanialy lokal, ktory ma ubikacje bez drzwi, a zamiast drzwi sa zaslonki :) Po rozmowach pojechalismy zwiedzic dach jednego z wyzszych budynkow w Gliwicach ale niestety nie udalo sie wejsc, moze w tym tygodniu sie uda - kombinujemy klucze. Tak wiec pojechalismy sobie zwiedzic cmentarz zydowski i dom przedpogrzebowy, bylo fajnie. Potem zapragnelismy eksploracji dachow w centrum miasta ale niestety nie udalo sie wejsc. Szkoda szkoda.

Dzis juz niedziela, po przeziebieniu nie ma juz praktycznie sladu z czego sie bardzo ciesze. Tak czy inaczej kuruje sie jeszcze tabletkami i owockami :)




2005.09.27 22:44:20 link

Niedziela byla swietna, najpierw wizyta w ruinach huty z Tolukiem. Weszlimy tak troche na lewo, zdobylismy wieze cisnien i bylo fajnie, potem zahaczylismy o Magde i pojechalismy na Carbochem, w ktorym jeszcze 20-scia lat temu moj dziadek wyrabial 125% normy. Na terenach Carbochemu byl kiedys oboz koncentracyjny - podoboz Auschwitz, odkryslismy podziemny kompleks dziwnych tuneli, niestety nie mielismy latatki i planujemy powrot do Carbochemu na dokladniejsze eksploracje :)

Poniedzialek minal w pracy spokojnie, po pracy jakos tez tak szybko dzien zlecial. Dzisiejszy dzien byl mniej ciekawy, zmeczylem sie w pracy strasznie bo bardzo chcialo mi sie spac, sam nie wiem czemu. Chyba im dluzej sie w nocy spi tym bardziej sie chce spac w dzien :P

Jutro juz sroda, w sumie to juz polowa tygodnia, a do weekendu coraz to blizej. Ale jutro niestety w pracy z pewnego powodu juz nie bedzie tak ciekawie jak w ostatnich dniach.

Szukam chaty na sylwestra, powysylalem maile, otrzymalem negatywne odpowiedzi, wiec pieknie.




2005.09.25 12:15:48 link

Sny byly ciekawe i fajne, gdyby tak wszystko bylo tez w rzeczywistosci to byloby calkiem spoko.

Planow na dzis poza wyborami brak jakos ostatnio nie mam na nic ochoty. Zycie umyka mi miedzy palcami, a w tym wszystkim ja czuje sie jakos zabugiony. Doszedlem do wniosku, ze albo ja sie zgubilem albo ktos wyprowadzil mnie na przyslowiowe manowce.

Moze to zabrzmi jakos paradoksalnie ale wieksza satysfakcje daje mi praca, wiec w zasadzie ciesze sie gdy w poniedzialek wstaje rano i codziennie do piatku chodze do pracy, gdzie cos osiagam, gdzie realizuje jakies cele, ktore przynosza jakies tam wyniki. Cieszy mnie to, lubie robic cos co ma jakis skutek, tam sie spelniam. Owszem nie ma sielanki, czasami jest lekko, czasami ciezko, a czasami tez nerwowo, ale to jest to. W zasadzie to srodek tygodnia jest lepszy niz weekendy, ktore sa jakos takie dziwne ostatnimi czasy. Chyba dzieje sie tak odkad zaczalem pracowac w GM i odkad obronilem dyplom. Owszem zapewne ktos po takim tekscie napisze mi albo powie, ze ze mnie jest prawdziwy pracocholik. Nie nie, nic z tych rzeczy, praca mnie meczy i nie chce pracowac dluzej niz te 8.5h dziennie od poniedzialku do piatku, tutaj chodzi calkiem o cos innego i to cos napewno nie nazywa sie pieniadz. Tutaj chodzi o satysfakcje i o osiagniecie czegos i dobry humor, nawet kosztem wysilku i nerwow.

"Odkladaj pieniadze" - ok, oszczedzam i odkladam, pytanie tylko po co je odkladam? By kupic sobie nowy samochod - tyle co ja jezdze to praktycznie nie potrzebny mi nowy samochodu. Komputer - mam taki jak mam i lepszy mi nie potrzebny. Nie mam jakis wielu pragnien materialnych z wyjatkiem chyba remontu w pokoju ale to zbyt duzo pieniedzy nie pochlonie, bo wymalowanie pokoju o pow okolo 15 m.kw. chyba nie jest jakos astronomiczno drogie. Aaa no i tak mam pragnienie, lyzwy sobie kupie - 200 zl na to przeznacze. Wiec tak sie zastanawiam, a moze lepiej bylo gdybym jednak nie pracowal w GM, gdybym sie nie obronil i mial 4 lata w plecy na uczelni i 5 zl w portfelu?
Kolo mnie otwarli jakas knajpe, mam doslownie rzut kamieniem, 15 m. wiec moze ja powinienem spozywac wiecej zlocistego trunku, ostatnio malo co spozywam, wiec moze gdy bede spozywal wiecej zycie wolnym czasie rowniez stanie sie kolorwe takie jak w pracy?

Cofam sie, juz nie stoje w miejscu tylko sie cofam. Musze zrobic porzadek z paroma sprawami i od nowego roku zaczac cos robic, zaczac wprowadzac jakies zmiany, bo tak dalej byc nie moze.

A i nie pytaj mnie czemu tak, a nie inaczej, czemu napisalem to i to, juz pare razy sie na ten temat wypowiadalem i nie mam zamiaru wypowiadac sie po raz kolejny gdyz nie mam ochoty na jakiekolwiek dodatkowe komentarze i tlumaczenia - KROPKA




2005.09.25 02:42:35 link

Mam dosc.....

...ide spac.

Zycze sobie milych i ciekawych snow.




2005.09.23 00:29:00 link

Dzis juz piatunio, wiec weekend tuz tuz. W pracy ostatnio troche roznych dziwnych case'ow zwiazanych z nowymi opcjami do Zafiry. Praktycznie kazda opcja, ktora powinna wejsc ma jakas obsuwe z powodu niewyjasnionych kwesti PPAPowych. A to brak przedlozenia, a to wygasl interim, a to brak IMDSa, ciagle braki, ale juz powoli wyprowadzam to na prosta. W zasadzie to nie z mojego powodu sa obsuwy, sa jacys tam Follow-up'i ale malo co robia wiec ja ich jakby supprotuje, cos w tym stylu. MPC ciagle naciska by zwolnic opcje jak najszybciej, a z racji tego, ze mam malo pracy w zwiazku z Astra to sie zajalem Zafira.

Mielismy sobie isc na kregle w tym tygodniu ale znowu nie poszlismy, moze pojdziemy dzis, a moze nie, nikt nie wie, eh...

Czas zaplanowac Sylwestra, najlepiej gdzies w Czechy albo na Slowacje sobie pojechac, albo gdzies w gory, wszystko byleby nie siedziec w domu.

Mysle coraz bardziej i intensywnie o roznych sprawach o ktorych jakos wczesniej nie myslalem. Chyba cos sie kroi i zycie zmierza ku lepszemu.

Candy...




2005.09.20 00:42:41 link

Zmeczony jestem, ciezki dzien, w zaadzie to ostatnio dni bardziej mecza mnie psychicznie niz fizycznie.

Zycie to nieustanna sztuka wyboru. Oczywiscie kunszt przejawia sie w slusznosci i efektach takiej a nie innej decyzji. Z tym wiaze sie tez bezposrednio rzecz mowiaca o tym, ze decyzje z przeszlosci, przynosza odpowiednie skutki w przyszlosci.

Pojawil sie sprzeczny konflikt interesow.

Czas pod prysznic i spac, moze jutro bedzie lepszy dzien...




2005.09.19 00:24:24 link

I minal sobie kolejny weekend. Strasznie szybko mi ten czas leci, a jakos rozrywki ostatnio mam tylko i wylacznie w weekendy. W piatek nic nie robilem po pracy, bo pogoda byla jakas taka paskudna i zbytnio nie zachecala do czegokolwiek. W piatek mielismy w fabryce SOP Zafiry, przyjechali jacys oficjele i generalnie wszyscy latali jak z pieprzem. Nas na oficjalne SOP nie zaproszono, ale co tam.

W sobote rano przyjechal Toluk, podskoczylismy po Magde, a nastepnie pojechalismy do portu i zalapalismy sie na rejs statkiem po kanale gliwickim, potem odwiedzilismy koscil sw. Bartlomieja ale niestety nie udalo sie nam wejsc zbyt wysoko na wieze. Szkoda ale i tak conieco zobaczylismy, potem pojechalismy do kosciola sw. Antoniego, tutaj wieza byla dostepna. Zwiedzalem ja po raz drugi ale widoki byly super. Po sw. Antonim naszedl czas na kateder sw. Piotra i Pawla, tutaj na wieze nie weszlismy z powodu zbyt dlugiej kolejki oczekujacych. Udalismy sie wiec przed Zameczek Piastowski, byly pokazy rycerzy, Maciek (synek Toluka) lepil cos z gliny, w niedziele mieli owe wyroby wypalac ale cos mi sie wydaje, ze jednak nie doszlo do tego. Po lepieniu gliny i zobaczeniu walk rycerzy pojechalismy na pizze i dlugo sie zasiedzielismy z tego powodu, ze 7 letni synek Toluka na sile zjadl dwie male pizze, przy czym gdy ja zjem jedna to mam juz dosc ;)

W niedziele zwiedzilismy 3 LO. W sumie tak troche nic ciekawego, gdyby moze chodzil do tego LO to jakos lepiej by bylo, a tak bylo tak jakos nijako. Po wizycie w 3 LO pojechalismy na cmentarz Centralny, tutaj nie moglismy sie naczekac na przewodnika wiec zdecydowalismy z Magda i z Tolukiem by podjechac nieopodal do opuszczonego i zapomnianego parku Szwajcaria. Tam troche pozwiedzalismy i w koncu wrocilismy na Centralny. Przewodnik byl sredni, bo to byl poprostu wolonatiusz z wiedza ulotkowa. Spodziewalem sie czegos wiecej no ale coz, niedosyt informacji zaspokoila pewna starsza pani, ktora opowiadala duzo roznych ciekawych rzeczy. Reszte niedzieli spedzilem odpowiednio w wyrku na drzemce, na spacerach z psem, przed kompem i przed TV. Generalnie jak zawsze tak i dzis mowilem, ze nie lubie niedziel.

Jutro poniedzialek wiec znowu praca, w sumie fajnie, a z drugiej strony jakos tak dziwnie. Czuje sie troche przybity/dobity. Nie dlatego, ze pracy nie lubie, albo ze mam juz dosc, nie nie nic z tych rzeczy, poprostu tak jakos dziwnie sie czuje ostatnio. Stoje w miejscu, nie ide do przodu, a patrzac w przyszlosc wydaje mi sie, ze chyba za niedlugo zaczne sie cofac co nie jest zbyt optymistyczne. Nie wiem sam dlaczego tak jest.

Mielismy planowac Sylwestra, ale cos mi sie wydaje, ze znowu na planowaniu sie zakonczy. I znowu bede skazany na jakis "sukces", niczym Jozefowicz. Z jednej strony chcialbym pojechac gdzies ze znajomymi, ale pewnie znajomi nie do konca beda wiedziec czy chca jechac, beda problemy, niejasnosci i grymaszenie wiec ciezko to widze. Z drugiej strony pojechalbym gdzies moze na narty, moze do Austrii albo do Wloch, no ale oczywiscie Magda nie dysponuje funduszami wiec pewnie nic z tego, no a samego mnie oczywiscie nie pusci w ramach programu "ogrodnik". Wiec pewnie bedzie tak, ze tam gdzie chce jechac to jechac mogl z takich a nie innych powodow nie bede, znajomi pewnie beda robic problemy wiec skonczy sie na tym, ze 30.XII nie bede mial planow sylwestrowych i zalapie sie na jakas impreze z tak zwanej koniecznosci, ktora oczywiscie bedzie srednia. Taka jest oto moja optymistyczna wizja Sylwestra po doswiadczeniach zeszlorocznych. A do Sylwestra coraz to blizej i za chwile bedziemy mieli polowe listopada bo to szybko minie, a wtedy o jakims wolnych kwaterach w ciekawym miejscu bedzie juz mozna zapomniec.

Nie mam kasy w portfelu :) Co za tym idzie czeka mnie wizyta w bankomacie, przydaloby sie tez pojsc do fryzjera, bo patrzac w lustro stwierdzilem, ze wygladam malo korzystnie. Zreszta wizyta u fryzjera tez tego nie zmieni, no ale moze w minimalnym stopniu bede czul sie nieco lepiej.

W sobote dzwonil moj ojciec. Przypomnialo mu sie o mnie, z jednej strony to chyba dobrze, a z drugiej sam nie wiem co o tym telefonie mam myslec. Zaluje znowu, ze nie mam jakiegos takiego normalnego ojca.

Z rozwazan: wiem, ze sam nie dam rady, a pomocy z nikad. A deklaracje, ze bedzie dobrze jakos na mnie nie dzialaja gdy patrze na terazniejszosc. Chyba ardziej powinienem patrzyc na siebie, a nie na innych. Moze to brzmi egoistycznie ale chcac ruszyc z miejsca cos musze zrobic, a najlepiej jak to mowia zaczac od siebie wiec chyba zaczne...




2005.09.14 23:50:54 link

Ostry zapieprz bo inaczej nie mozna okreslic wyjscia z domu pare minut po godzinie 7.00 i powrotu okolo godziny 19.00, nie lubie takich dni kiedy wracam totalnie zmeczony. Mialem plany by dzis conieco porobic i na planach sie skonczylo niestety.

A jutro jest 15.IX, taka troche breakpoint'owa data przyznam szerze. Ale ma tez swoje plusy :) jutro stanieje paliwo i moze zatankuje sobie do pelna.

Oczywiscie mialem pecha i nie wylosowano mnie bym otrzymal auto na weekend, wiec zapisalem sie na sluzbowa Astre miedzy 5, a 7 pazdziernika. Moze wezme czwartek wolny i gdzies sie udam celem odpoczynku/relaksu lub tez innej rownie przyjemnej rzeczy ;)

Pan Cipek zwany tez gdzie niegdzie Cimkiem zrezygnowal z udzialu w wyborach i to chyba byla najlepsza rzecz jaka zrobil dla ojczyzny w ciagu calej swojej pseudokariery politycznej.

Zastanawia mnie i bardzo mnie kreci fenomen misia i fanek przytulanek...

Be cool, be trendy...




2005.09.13 00:47:48 link

I znowu kolejny weekend minial. Miniony byl dosc ciekawy, w piatek wybralem sie z Magda i Tolukiem na Rajd MUTT na poligon. Spotaklismy tam Zibiasa, zrobilismy troche fotek, potem Toluk odwiozl Magde na rynek, ja jeszcze podjechalem do Toluka do chaty na chwile, a potem gralismy z Tolukiem w Woflensteina. Ja wymieklem o 3.30, a Tomek nieco pozniej kolo 4.30.

W sobote kolo 10.30 przyjechal Toluk i pojechalismy na druga czesc rajdu MUTT do Kotlarni, ale niestety rajdu nie zobaczylismy, wiec pojechalismy w kierunku Blachowni by zobaczyc ruiny obozu koncentracyjnego oraz pare okolicznych dziwnych budowli ukrytych w lesie. Po powrocie z Kotlarni podjechalismy po synka Toluka i po Magde i wybralismy sie na lotnisko gdzie odbywal sie piknik lotniczy. Bylo fajnie, wlasnie jak przyjechalismy to trwal wystep grupy Zelazny, swietna sprawa, warto bylo zobaczyc. Pokrecilismy sie troche i wrocilismy do domu. Wieczorem umyslimy autko i pozniej zobaczylismy dwa filmy, jeden to byl dokument o Gliwiach p.t. "Cien radiostacji", a drugi film to "11:14".

Niedziela uplynela tak jakos nijako, pewnie przez pogode. Tak czy inaczej haslem przewodnim niedzieli bylo "nie ludzie niedziel" :)

Wczoraj w pracy poszlo wszystko dosc sprawnie i szybko, jedyne co mnie zirytowalo to niedzialajacy Global Quality Tracking System, ktory jest podstawowym narzedziem mojej pracy. Z pracy wyszedlem godzinke szybicje niz zwykle poniewaz mialem sprawe do zalatwienia w prokuraturze. Na czescie wszystko zalatwilem i tym samym definitywnie zakonczylem sprawy zwiazen z ojcem.

Tak sie wczoraj zastanawialem wlasnie nad obecnym kontakcie z moim ojcem, on ani nie wie, ze pracuje ani tez, ze sie obronilem. W sumie chyba jak sie ozenie i bede mial dziecko to on tez o tym nic nie bedzie widzial. Dziwne... czasami mi brakuje takiego normalnego ojca (i w cale nie mam tu na mysli dokladnie osoby mego ojca).

Wczoraj przed snem cos mi chodzilo po glowie o czym chcialem napisac, ale oczywiscie nie zanotowalem mysli w moim zeszyciku i przez to mi ona umknela.




2005.09.09 00:09:19 link

Wczoraj w pracy byl mily dzien, mialem malo spraw do zalatwienia, a jednak zrobilem wiele rzeczy. Do SOP Zafiry zostaly juz tylko 3 dni w zwiazku z tym w nastepnym tygodniu ma byc jakis meeting z dyrektorem plantu i do tego jakis maly poczestunek.

Zbliza sie weekend, w Gliwicach sporo atrakcji sie zapowiada ale jeszcze nie wiem jak bede spedzal wolny czas. Moze gdzies wyjde, moze nie, sie zobaczy...

Mam wiele mysli, chyba generalnie za duzo mysle, czuje sie jakis taki przybity, dobity, pobity, nabity, mam troche dosc.

Zdalem sobie dzis sprawe, ze nic nie jest wieczne, w zasadzie to oczywiste, ale poprostu jakos tak czasami mam, ze bardzo trafia do mnie ta mysl i pozniej siedzi gdzies w glowie, ale dobrze... dobrze, ze tak jest.

In the middle of nowhere...

Batch&Hold




2005.09.08 00:56:17 link

Czas pojsc spac, jestem zmeczony, zmeczony dzisiejszym dniem i odgrzewanymi daniami tez zmeczony jestem. Moze jutro bedzie lepszy dzien, a moze nie? Ogolnie chyba ostatnio nie ma lepszych dni. Czekam i czekam i chyba sie nie doczekam, miedzy innymi na ow lepszy dzien.

25th hour...




2005.09.07 00:03:49 link

Dzis byl dostawca z Wloch, w sumie dalem ostro ciala bo nie zaprosilem go na spaghetti, ktore dzis serwowali na stolowce. Z drugiej strony gdybym go zaprosil to zapewne traumatyczne kulinarne przezycia skutecznie zniechecilyby go od kolejnych wizyt w naszym plantcie.

Na blacie ciagle lezy otwarte case'y zwiazane z Zafira i opcjami 1RU oraz YH0. Mam nadzieje, ze readiness czesci na 1RU wyjasni sie jutro, a po zakonczeniu 1RU i YH0 czekaja kolejne opcje w kolejce.

Dowiedzialem sie, ze istnieje mozliwosc by wziac sobie Astre do jazd testowych. Jutro musze wybadac co i jak i zapisze sie na jakies jazdy moze na jakis weekend, co by sobie gdzies wyskoczyc. Moze gory, moze Wisla, a moze Wroclaw albo Krakow, zobaczy sie.

Stronki WWW jakies mam na tapecie, w sumie fajnie, dodatkowy pieniazek zawsze sie przyda, chociazby na maly remoncik w pokoju, ktory zamierzam przeprowadzic jeszcze w tym miesiacu. Chociaz z drugiej strony znajac moj zapal do pracy i do organizacji czegokolwiek to moze to byc dosc ciezka sprawa.

Marzy mi sie lekka nuta romantyzmu z dodatkiem szalenstwa oraz szczypta tego czegos... jak to mowia potocznie "marzyc zawsze mozna"... i takim oto realistycznym akcentem pragne zakonczyc niniejszy nlogowy wpis.




2005.09.06 01:23:13 link

Czuje sie jakos dziwnie, czuje sie jakby mnie walec przjechal.

Pytanie na dobranoc: czym charakteryzuje sie brak zaufania?




2005.09.05 00:10:05 link

Kolejny wweekend znowu minal. W piatek pojechalem do Syrata, byl tez Toluk, probowalismy sobie w cos pograc na sieci, z roznym skutkiem, ale na przyszlosc juz jestesmy madrzejsi :) W sobote przyszla Magda po basenie, a pod wieczor przyjechal Toluk i udalismy sie do Wilczego Gardla na cmentarz, a potem do Pilchowic zwiedzic bunkry. Po Pilchowicach zahaczylismy jeszcze o Nieborowice, nie ma to jak pochodzic sobie w nocy po lesie :) Nastepnie wrocilismy sobie do domku, zobaczylismy kijowy wystep Mandaryny i pojechalismy po Flesia, a nastepnie juz z Flesiem udalismy sie na kebaba :P Wrocilem do domku, myslalem, ze mnie odwiedzi Toluk celem wspolnego grania ale ani on ani ja nie mielismy juz sily. Wiec wypilem piwko, posiedzialem przed kompem i poszedlem spac. Niedziela uplynela milo, najpierw spacer z psem w pola, potem wizyta u Magdy, spacer z Flesiem, powrot do domu i spacer ze Zbirkiem :P

A dzis znowu do pracy, mam troche pracy wiec pewnie czas szybko zleci, a po pracy druga praca.

Nie moge sie doczekac kiedy znowu zacznie dzialac lodowisko. Zastanawiam sie czy przypadkiem nie zapisac sie znowu na karate, chociaz moge byc zmeczony po pracy, a przez to bede opuszczal treningi. Hmmm nie wiem nie wiem.

Magda mowi, ze czas zaplanowac sylwestra, no w sumie by juz cos trzeba planowac. Chociaz znajac nasza wspaniala ekipe to jak zwykle bedzie to jedno z najbardziej trudnych i niewdziecznych zadan w roku. No ale coz...




2005.08.30 00:09:45 link

W sobote byl grill u Basi. Najpierw jednak poszlismy z Basia do centrum :) bo byly obchody 700 lecia Pilchwowic. Zrobilem pare zdjec, posmialem sie, popatrzylem i potem wrocilismy na grilla do Basi. A grill byl pyszniutki, szaszlyczki, kielbaski, piersi z kurczaka, chlebus pieczony, salatka, wszystko mniam mniam, ahh i ohh.

Niedziela minela na poczatku dosc pracowicie bo robilem stronke dla karczmy "Ondraszkowa Izba" w Wisle. Potem pojechalem do Magdy, poszlismy na spacer, wrocilismy, zjadlem lody i po raz ktorys z rzedu probowalem wcielic sie w role psychiatry. Skutek moich wcielen byl rozny, tak czy inaczej odkrylem w sobie, ze chyba mam angielskie oraz czarne poczucie humory, anyway bylo minelo. Musze chyba przyjac do wiadomosc, ze Madzia wspanialomyslnie musi sobie raz na pol roku postwarzac.

Weekend byl wiec bardzo udany.

Pojebalek zlecial w pracy dosc szybko, a po pracy powrot do domu, a nastepnie zakupy. Kupilem sobie spodnie, buty oraz statyw :) Chcialem kupic sobie tez i kurtke ale nie bylo zadnej ktora by mi sie spodobala.

A jutro juz wtorek... moze jak dobrze pojdzie to pojedziemy gdzies w weekend, moze MRU? :)




2005.08.27 00:07:34 link

Dzis byl mily i spokojny dzien. Rano troche nerwowo w pracy ale im blizej godziny 16.00 tym robilo sie coraz bardzo spokojnie. Ostatnia godzina minela na 2 rozmowach telefonicznych ktore razem trwaly ponad 1h. Zaluje, ze nie mam headsetu i musze korzystac ze zwyklej sluchawki, bolala mnie reka i ucho :) Dzis tak myslalem ile kasy musialbym wydac gdybym to ja z wlasnej kasy placil za rozmowy telefoniczne prowadzone z mojego telefonu. Praktycznie 2/3 dnia czasami wisze na telefonie i dzwonie praktycznie wszedzie od Hiszpani, przez Anglie, Niemcy, Wegry, Szwecje na Korei i Japoni skonczywszy. Ostatnio zauwazylem, ze podniosly sie moje umiejetnosci poslugiwania sie jezykiem angielskim. Moze odnosze zludne wrazenie bo calkiem mozliwe, ze ciagle posluguje sie takim samym slownictwem i leca ciagle te same slowka: case, issue, contact, consider, problem, input, proper, report, itp. Tak czy inaczej posluguje sie angielskim swobodnie, czasami jeszcze sie troche zacinam by znalezc proper word :)

Procz dnia w pracy okolo 4 godzin spedzilem na integracji z ludzmi ze swojej grupy Advanced Supplier Quality & Readiness byla tez grupa ludzi z SQ ktorzy tak jak my wchodzi w sklad GM Europe - Global Purchasing & Supply Chain. Spotkalismy sie 18-sto osobowa grupa w Gazdowce, pojedlismy, popilismy, pogadalismy, posmialismy :P

A jutro sobota, mam nadzieje, ze pogoda dopisze bo w planach jest grill u Basi.

B. touch...




2005.08.24 00:33:26 link

Hmmm ludzie zwracaja mi uwage, ze zaniedbalem swojego nloga. No coz nie wypada mi sie nie zgodzic bo w zasadzie to prawda. Pora wiec na to by opisac wydarzenia, ktore juz mialy miejsce.

Na tzw. dlugi sierpniowy weekend czyli 12-15 sierpnia wybralem sie ze znajomymi na mala eskapade w Dolny Slask, odwiedzilismy wiele ciekawych miejsc, zwiedzilismy obiekty Riese, weszlismy noca na Bledne Skaly, zobaczylismy kilka twierdz, zabytkowych mostow, nie obylo sie tez bez eksploracji podziemi. Towarzystwo bardzo dopisalo, a z Sylwkiem i Tomkiem nie sposob sie nudzic. Juz na poczatku wycieczki rozbolal mnie brzuch od smiechu, tak czy inaczej bardzo pozytywne wrazenia i zwierdzone bardzo ciekawe miejsca.

W zeszly weekend w piatek w zasadzie odespalem miniony dlugi weekend sierpniowy. W sobote spedzilem dzien z Magda, a w niedziele wybralismy sie na spotkanie grupowe gliwiczanie.pl. Bylo bardzo fajnie, zobaczylem wiele zdjec i uslyszalem wiele ciekawych opowiesci.

Ogolnie to czuje sie coraz bardziej dziwnie. Mam jakas glupia swiadomosc, ze osiagnalem jak narazie wszystko to co obecnie moglem osiagnac. Jest ciekawa praca, studia ukonczone, problem z ojcem nareszcie rozwiazany z wynikiem pomyslnym. Mam jakies dziwne cele, ktore sa do zrealizowania w bardzoooooo dalekiej przyszlosci badz tez w ogole nie mozliwe do zrealizowania w zwiazku z czym jest mi troche zle. Miotam sie, sam nie wiem co robic, czym sie zajac, najchetniej bym spal. Po pracy mam mnostwo czasu ale nic mi sie raczej robic nie chce bo mam dziwna swiadomosc, ze czasu nie mam. Potrzebuje jakiejs adrenaliny, od wrzesnia chcialem sie zapisac znowu na karate ale juz mi ten pomysl przeszedl i teraz juz mi sie nie chce. Ehhh beznadziejnie sie czuje, praktycznie znikad zadnej satysfakcji...

Zastanawia mnie pewna dziwna rzecz niby kazda akcja powoduje reakcje, zastanawia mnie tylko dlaczego kazda akcja przynosci reakcje wprost proporcjonalnie nie oczekiwana i nie chciana. Nie oczekiwana nie odnosi sie w tym sensie do czegos niespodziewanego/zaskakujacego, raczej mam tu na mysli oczekiwanie czegos innego, na zasadzie oczekuje jutro slonecznej pogody, a jak wstane to bedzie padac.

Czegos mi brak... czasami zle mi z powodu, ze moje zycie potoczylo sie tak a nie inaczej. Niby zawsze mowia, ze nalezy patrzec w przyszlosc, a nie w przeszlosc, sek w tym ze patrzac w przod niczego nie widze. Patrzec gdzies trzeba wiec wypada patrzec w tyl, bo patrzec nigdzie sie nie da... to tyle moich filozoficznych rozwazan.




2005.08.10 00:33:44 link

Wtorek, wtorek to dosc fajny dzien w pracy, jest co robic, jest mala doza adrenaliny jest w koncu PPAP meeting. Sa nowe zadania do wykonania, nowe cele, nowe firmy, nowe kontakty, wiec back to workin' after shutdown.

Dziwnie dziwnie, jakos tak nie swojo. Ogarnia mnie dziwny nastroj, coraz wiecej sie zaczynam zastanawiac i zastanawiac, wnioski do jakich dochodze nie sa zbyt ciekawe no ale raczej nic na to nie poradze.

Nie lubie niezdecydowania, poprostu nie cierpie, wniosek jest jeden - ja bede zdecydowany.

Wyjazd na wycieczke do Czarnobyla, brzmi fajnie czy brzmi glupio? A moze tak wyjazd do Pragi na pare dni we wrzesniu brzmi fajnie? Jak myslisz?

Dzis meeting o 16.30, ciekawe co bedzie i jak bedzie.

B. stanowczo B. Kontakt wzrokowy i usmiech...




2005.08.08 23:20:44 link

Kurcze odczuwam jakis niedobor celow z zyciu. Praca jest, dyplom jest, nudzi mi sie. Nie mam jakis celow przez co zyje tak z dnia na dzien i niezbyt mi to odpowiada. Po gwaltownym wzroscie sukcesow teraz nastapila jakas stabilizacja, ktora pewnie zbyt dlugo nie potrwa i przewiduje, ze za pare tygodni zacznie sie tendencja spadkowa. W zwiazku z tym poszukuje celow, byc moze nawet celow samych w sobie, niestety w okolo cicho, szaro, glucho.

Strasznie nie lubie momentow w ktorych jedynym celem jest utrzymanie stanu obecnego i tkwienie w niczym nieuzasadnionym przekonaniu, ze jutrzejszy dzien bedzie lepszy bez robienia czegokolwiek. Przeszlosc nauczyla mnie, ze cel osiaga sie praca, bo bez pracy to sie niczego nie osiagnie. Nie raz juz sie o tym przekonalem. Polsrodkow zaradczych raczej tez nie lubie wiec jedynym wyjsciem na chwile obecna jest nowy cel, jakas zmiana, cos nowego.

Jesli dobrze pojdzie to w tym tygodniu zakoncze moje przygody z moim pieprznietym ojcem, bedzie asa, bedzie koniec sprawy i w koncu bede mial problem z glowy.

Chcialbym tak....




2005.08.07 00:06:24 link

W piatek byla impreza urodzinowa Magdy, fajnie bylo, bylo piwo, bylo Martini. W sobote byl kolejny rozrywkowy dzien, najpierw byly kregle i bylo swietnie, potem byl bilard i bylo juz mniej ciekawie, zapewne z powodu miejsca no i humoru Magdy. Weekend wiec od piatku bardzo udany. Ciekawe jaki jutro bedzie dzien. Za tydzien wyjazd w Dolny Slask aby pozwiedzac sobie obiekty Riese, mam nadzieje, ze pogoda nam dopisze.

Od poniedzialku koniec shutdownu i mam nadzieje, ze bedzie ciekawiej niz w czasie shutdownu. Czasami mialem malo pracy i mi sie nudzilo, a nudzic sie nie lubie.




2005.08.01 23:16:36 link

Weekend spedzilem w calosci z Magda, praktycznie wiecej niz weekend bo czwartek juz praktycznie tez. Dobre towarzystwo, dobre napoje i dobre jedzonko tylko szkoda, ze pizzy nie bylo.

W pracy dzis nareszcie upal mniejszy i dalo sie jakos spokojnie wysiedziec. Dzis nawet praca byla i ciekawie bylo o!. Lubie takie poniedzialki. A po pracy znowu z Magda, Magda zrobila ciasto na nalesniki ktore byly mniam, a potem drzemka, praktycznie znowu z Magda ;P




2005.07.25 22:37:13 link

Czuje sie jakos dziwnie, tak nijako. Pol dnia w pracy, troche przed kompem, troche przed telewizorem, reszta dnia przespana. Teraz chyba tak beda wygladaly moje dni. Dzis pierwszy raz nie chcialo mi sie isc do pracy a to dlatego, ze pracy malo i nie ma co robic...

Jutro bedzie tak samo, bedzie do zrobienia jeszcze mniej niz dzisiaj.




2005.07.24 16:01:43 link

Czas leci szybko, szybciutko, troche tak za szybko. Na dluzsza mete troche przeraza mnie taki szybku uplyw czasu.

Ostatni tydzien minal troche dziwnie, to wszystko przez obrone, poza tym w piatek w pracy nie bylo zbyt ciekawie. A w sobote impreza w Spirali, ludzi nie bylo zbyt wielu ale impreza nawet udana.

Hmmm... mam jakies dziwne smaki, zjadlbym jakiegos dobrego kebaba albo jakas dobra pizze ;)

Chodzi mi ostatnio po glowie ciekawe pomysly i chyba je moze w zycie wprowadze. Zobaczymy jeszcze ;)

Najblizszy tydzien zapowiada sie byc troche dziwny, w pracy nie bedzie zbyt duzo zadan poniewaz w fabryce jest shutdown i tylko pare dzialow pracuje m.in. takze moj. Co lepsze w poniedzialek nie beda dzialaly kompy wiec tym bardziej nie wiem co bede robil w pracy przez caly dzien. Pewnie beda pusowal biurko i zrobie porzadek w szafie ;) Moze wyjasnie tez kwestie umowy o prace.

Trzeba zaplanowac wolne weekendy by gdzies sobie pojechac ;)




2005.07.20 23:38:42 link

Pewien etap zycia za mna, pewien etap zycia przede mna... od wczoraj moge sie podpisywac tytulem mgr inz. Z jednej strony fajnie, ze juz studia sie skonczyly, a z drugiej strony taki jakis dziwny nastroj mnie ogranal. Ze studiami mam zwiazanych tyle pieknych wspomnien, to niewatpliwie byl okres ktory z pewnoscia dobrze zapamietam. Byly pewne wzloty i upadki ale tak to wlasnie w zyciu czasami bywa zgodnie z przyslowiem raz na wozie, a raz pod wozem. Teraz sa inne cele w zyciu, nie sesja, nie studia, praca hmmm... ciezko to nazwa celem bo prace mam i jestem z niej bardzo zadowolony. Problemy zostawiam w biurze o godzinie 16.00 i ide do domu, wiec pod tym wzgledem jest super. Kolejny cel to chyba nastepne wakacje, w tym roku wakacji jako takich mial raczej nie bede, a za rok chcialbym gdzies pojechac. Magda cos wspomina o Egipcie :) w sumie fajnie byloby zobaczyc piramidy :) Sa tez cele bardziej odlegle w czasie, jakis dom, rodzina. Celow typowo materialnych praktycznie nie mam w ogole. Musze sobie kupic pare rzeczy na zasadzie spodnie, buty i to wszystko. Musze sobie w koncu sprawic okulary i umowic sie ze Scorpiona na dalsza czesc leczenia moich zabkow :)

Zapowiada sie, ze za tydzien mama pojedzie i bede sobie sam, znaczy z Magda :)




2005.07.18 22:33:19 link

Miniony weekend minal bardzo ciekawie. W piatek przyszla Magda i ogladalismy film, znaczy Magda ogladala bo mnie film pod tytulem Wojna Swiatow wybitnie nie zaciekawil.

W sobote bylo fajnie, byl grill, byla zabawa. Praktycznie to sobota byla wstepem do niedzieli. W niedziele wybralismy sie do Rybnika poplywac sobie na zaglowkach. W sumie plywanie bardzo fajne tylko tak troche dziwnie jest plywac bez celu. Magda mowil, ze na Mazurach jest nieco inny klimat. Hmmm... wiec moze uda sie nam wybrac na Mazury za rok.

Jutro zapowiada sie ciekawy dzien ;]




2005.07.14 23:03:10 link

Kurcze meczy mnie jakas alergia, cale czolo mnie boli, z nosa leje sie jakas woda i w ogole ledwo dzis wytrzymalem w pracy. Nie pamietam kiedy po raz ostatni mialem taki katar. Dzis wiec w pracy nie tyle co zmeczyla mnie praca ale poprostu zmeczyl mnie katar, ktorego mam juz dosc.

Jutro juz znowu weekend, moze jakis grill bedzie w sobote.

Kurcze chcialbym gdzies sie wybrac na pare dni na weekend, ale nie wiem czy to bedzie mozliwe bo musze pogodzic moj wyjazd z wyjazdem mamy. Niby wszystko proste ale moja mama sama nie wie kiedy chce jechac i czy w ogole pojedzie i ja niestety przez takie jej zachowanie tez w pewien sposob nie moge niczego planowac na 100%. Ehhh bardzo nie lubie takich sytuacji i strasznie mnie takie zachowania irytuja.




2005.07.13 00:30:40 link

Poniedzialek uplynal na zakupach :) Wybralem sie z Magda i z mama, kazdy cos kupil, znaczy hmmm... jak kazdemu cos kupilem, sobie rowniez. Po zakupach byl kebab, jak zwykle pyszny z sosem czosnkowym :) Mniam mniam :)

Wtorek uplynal dosc pracowicie, musialem rozwiazac pare spraw, poza tym wrocilem do domu troche zmeczony.

Lubie podczas spacerow z psem patrzec w niebo. Sporo samolotow lata nad Gliwicami w nocy, dzis jeden lecial bardzo nisko. W ogole to lubie patrzec w gwiazdy, lubie kolor nieba w nocy.

Dzis czeka mnie pracowity dzien, musze zalatwic pare waznych spraw.

Musze sobie kupic kabelek do komorki i powgrywac jakies dzwoniki :)

So smooth, so softy...




2005.07.11 00:23:57 link

Sunday bloody sunday...

Weekend minal, niby fajny, niby wszystko OK, a jednak czuje jakis niesmak. Nie lubie robic czegos nieosiagajac zamierzonych efektow. Jedyny plus to, ze praktycznie caly weekend spedzilem w milym towarzystwie.

Czas spac, dzis do pracy znowu trzeba :)




2005.07.09 13:55:42 link

Do przodu do przodu, ciagle trzeba do przodu. Jest dobrze powiedzial bym nawet bardzo dobrze, jeszcze pare dni i mam nadzieje, ze bedzie swietnie.

Ciesze sie, ze to juz weekend mamy, ten tydzien byl troche hardcore'owy, malo spalem, duzo pracowalem.

Hmmm moze gdzies sie wyrwe na weekend za dwa tygodnie bo odpoczynek sie nalezy.

A Grzeniu mi nadal na maila nie odpisal, niedobry chlopak kombinuje teraz jak przyslowiowy kon pod gore by wyjsc z twarza ale chyba ciezko mu bedzie to zrobic.

Nadal jakas tam obsesja, hmmm...




2005.07.05 22:45:47 link

Dziwne to wszystko troche, sam nie wiem czemu tak sie dzieje ale dzieje sie dosc dziwnie. Strasznie nie lubie niczym nieuzasadnionej pewnosci siebie, uwazam ze to wlasnie ta nieuzsadaniona pewnosc najczesciej prowadzi do zguby.

Ostatnio swiat mnie zaskakuje w coraz to wiekszym stopniu, z jednej strony zaskakuje mnie pozytywnie z innej negatywnie. Cos sie ostatnio rypie w mojej czaszcze poniewaz ostatnimi czasy glownie dostrzegam same negatywy. Chaos jednym slowem i tyle, a chcialbym by bylo tak jak byc powinno...




2005.07.05 01:05:21 link

Kurcze niezly zapieprz, ciagle cos, ciagle jakies dziwne kwestie.

Zerwalem lancuszek, znacyz pies mi zerwal, ehh ten lancuszek sciagam kilka razy w roku i dziwnie mi jakos bez niego. Dzis koniecznie trzeba odwiedzic zlotnika, fryzjera no i bankomat. W srode pewnie wizyta u fotografa, w piatek kursy na uczelnie, ehhh ehhh.

O duzo za duzo tej pracy.




2005.07.01 01:43:39 link

No i znowu z mama bylem na spacerze. Ehhh a wole chodzic sam z psem, wtedy moge sobie spokojnie porozmyslac o tym i owym.

Wczoraj pracowity dzien, ale w sumie udalo mi sie zalatwic to czego potrzebowalem.

seiken, seiken bo wlasnie czasami trzeba i nie ma innego wyjscia.




2005.06.30 00:38:10 link

Tska sobie nostalgia, z jednej strony lubie wspomnienia, a z drugiej strony to tak hmmm...

W pracy troche spraw wyszlo nowych wiec dzis mam co robic, na nude nie narzekam :)

Chcialbym miec wakacje i sobie gdzies pojechac chociaz na pare dni. Moze moze sie uda gdzies myknac z koncem lipca, w sumie fajnie by bylo. A teraz czas spac, bo jutro pobudka wczesnie rano. Nie wiem dlaczego ale ostatnio od dwoch dni przebudzam sie o godzinie 5.20 i potem juz praktycznie tylko drzemie do 6.30 :)

A dzis taka ladna, ciepla noc :)




2005.06.29 00:39:35 link

Z cyklu skromnosci - jestem z siebie dumny :)

W pracy jako to w pracy, wczoraj PPAP mtg., co mtg. to mniej zajec, w sumie fajnie :)

Jesli chodzi o moja best kolezanke yhyhy to nic sie nie zmienilo, nadal jest yhyhy i zero kompetencji, a niby inteligentna dziewczyna. No coz widac, czasami mozna sie pomylic i kogos zle ocenic, ale mam to gdzies.

Dzis sroda, juz srodek tygodnia, wiec do weekendu coraz to blizej :)

Wczoraj spacer z psem byl nijaki, troche przez mame bo poszla ze mna i zalecila pojscie krotsza droga. Ale dzis to sobie nadrobie i pojde wieczorem ta droga co zawsze.

Chcialbym kiedys kogos czyms pozytywnym zaskoczyc...




2005.06.27 17:59:05 link

Praca, praca, duzoooo pracy :) A wakacji ani widu ani slychu, ale co tam bedzie dobrze bo inaczej byc nie moze.

Ostatnio nawet nie mam czasu zbytnio na nloga, sam nie wiem czemu, poprostu zapracowany jestem i tyle.

Weekend minal ciekawie, w piatek i niedziele praca, a w niedziele byl wypad do kina na film Karol, czlowiek ktory zostal papiezem.

Kurcze chcialbym gdzies wyjechac na weekend, odpoczac sobie, hmmmm...




2005.06.22 00:02:55 link

Hej ho, hej ho do pracy by sie szlo :)

Kurcze dzis tak sobie pomyslalem, moze by dalo wziac z 2 dni bezplatnego urlopu podczas shutdown'u na przelomie lipca i sierpnia. Hmmm... byloby fajnie gdzies sobie pojechac na weekend prawda? :)

Ostatnio cos autorzy nlogowi, ktorych mam w ulubionych cos rzadko pisza notki, chyba musze dodac do ulubionych pare nowych osob ;) Oglaszam tym samym liste chetnych, mam zapotrzebowanie na 5 nowych autorow/autorek :)

A dzis lodzikow nie jadlem, a jeszcze mam dwa w zamrazalniku :) Mamusia dba o mnie i mi lodziki w czekoladzie kupuje, kosztuja tylko 50 groszy i sa pyszne :)

Wiesz Misiowi smutno troche, ale pomysli o Tobie przed snem i mu przejdzie ;)




2005.06.20 22:59:46 link

I juz po weekendzie. Weekend byl pelen wrazen, nie bylo czasu na nude. W piatek pizza i potem pub, w sobote porzadki w akwarium a nastepnie wypad do clubu. Niedziela uplynela czesciowo na pracy, czesciowo na przyjemnosciach :) Wieczorem piwko, pizza i mecz siatkowki w telewizji. Szkoda, ze wtopilismy z Grecja no ale co zrobic.

Tydzien w pracy zapowiada sie hmm... z jednej strony myslalem, ze bede mial dzis luzy, a z drugiej doszlo troche pracy i jeden problem. Ale oczywiscie lepiej jak sie cos dzieje, wtedy przynajmniej sie nie nudze :)

Kurcze dzis jakos zdolowala mnie mysl, ze w to lato nie bede mial wakacji :( Szkoda szkoda no.

W najblizszy weekend zapowiada sie wypad do kina ;)




2005.06.17 16:55:32 link

I mamy weekend, fajnie? Tydzien minal dosc szybko, w pracy wszystko ok, calkiem milo i bez wiekszych stresow. jedynie musialem dluzej troche zostac w pracy w srode bo czekalem na dane do pickup sheeta. Poza tym nic niepokojacego sie nie dzialo. Dzis byla audiokonference z prezesem GM, bylo dosc ciekawie.

W srode z powodu burzy nie mialem netu, ale nie ma tego zlego co by na dobre nie wyszlo, jednym slowem odpoczalem sobie od kompa. W ogole przez moja prace jakos ostatnio nie ciagnie mnie do siedzenia przed kompem :)

Jutro mial byc wypad do kina na film pod tytulem "Karol - czlowiek, ktory został Papiezem" ale wypad zostal przesuniety wstepnie na przyszly weekend.

Czasami odechciewa mi sie pewnych rzeczy i wlasnie chyba dzis mi sie czegos odechcialo.

Obserwuje w pracy pewien fenomen, no moze fenomen to zbyt przesadne slowo ale ta rzecz ktora jest obiektem moich obserwacji jest dosc ciekawa i przyznam, ze z tygodnia na tydzien coraz bardziej mi sie podoba. Szkoda tylko, ze poza praca nie mam zbytnio szans obserwacji, no ale... jak to mowia nie mozna miec wszystkiego.

So smooth, so softy...

Glupi Mis wykasowal sobie notke i musial pisac jeszcze raz :)




2005.06.13 21:33:51 link

Dzis mily dzien w pracy, dzis mily dzien za oknem bo nareszcie slonko swiecilo i bylo cieplo, w ogole dzis byl fajny dzien, nawet nie spalem po poludniu :)

Mialem sie dzis przeprowadzic, ale przeprowadze sie dopiero jutro, z jednej strony troche nie jestem zadowolony z przeprowadzki, bo tam gdzie teraz siedze jest super, ale z drugiej strony uwazam, ze wlasnie nadszedl juz czas na przeprowadzke i samodzielnosc.

Mam nadzieje, ze z serwerem uda sie zrobic wszystko przed weekendem, fajnie by bylo. A ten weekend zapowiada sie calkiem OK.




2005.06.12 22:27:16 link

Wczoraj bardzo ciekawy i udany wypad w dolomity. Weszlismy w zalany labirynt chodnikow wykutych w dolomicie. Szlismy w szesc osob, szla z nami tez Magda i bylem pelen podziwu jej udzialu w naszej wyprawie, poniewaz byla ona jedyna kobieta. Wycieczka czasami byla ciezka, a momentami ekstremalna, zalane do kolan chodniki, studnie glebokie na 20 metrow, szyb 15 metrow w dol, i przejscie obok niego pochylym, 30 centymetrowym, sliskim, gliniastym przejsciem nie nalezalo do zadan w 100% bezpiecznych. Ale udalo sie, wszyscy po ponad 4 godzinej wycieczce wyszli calo i zdrowo. Czasami chodniki bylo trzeba pokonywac kucajac, niektorzy czasami szli na czworaka, niektorych sie opuszczalo, a potem wciagalo na linie do gory. Podsumowujac bylo bardzo ciekawie, nie ma to jak weekend z aktywnym wypoczynkiem. Co prawda po tym aktywnym wypoczynku dzis mnie troche uda bola ale co tam :)

Dzis troche czasu poswiecilem zaleglym sprawom zwiazanym z WWW i w sumie wszystko co mialem do zrobienia to skonczylem wiec nie jest zle :)

Jutro poniedzialek = czas do pracy, jutro dodatkowo czeka mnie przeprowadzka, bede mial juz swoje biurko, szkoda tylko, ze nie od okna ale co tam, nie wolno marudzic :)




2005.06.11 12:11:42 link

Od wczoraj weekend, wszystko prawie OK ale pogoda cos nie ten teges i prawie w ogole nie widac jakby lao mialo sie rozpoczac za 2 tygodnie.

W pracy jest coraz ciekawiej, podoba mi sie, ostatnio mam troche luzu bo ze spotkan PPAPowych coraz mniej zadan jest, ale to tylko pewnie chwilowe. Caly Model Year 06 tez juz prawie gotowy wiec nie jest zle, jedynie z Hiszpanami pewne problemy. Mam nadzieje, ze owe problemy znikna w CW24.

Dzis szykuje sie maly wypad w dolomity ;P




2005.06.09 00:28:56 link

A ja jak zwykle zapracowany. Dzis czekaja mnie dwa spotkania w GM, jedno spotkanie PPAP'owe, a potem spotkanie dotyczace zmian inzynieryjnych wiec mozna spodziewac sie, ze bedzie troche nowej pracy. Poza tym pogoda mnie dobija i tyle.




2005.06.06 00:03:50 link

Niedziela, dzien mily mimo iz za oknem pochmurno i deszczowo. Kurcze czemu ja nie lubie niedziel, grrrrr. Chyba nie lubie niedziele wtedy kiedy w poniedzialek musze cos zrobic - jesli mam wolne poniedzialki to niedziela najczesciej jest lajtowa. Sek w tym, ze obecnie raczej napewno poniedzialkow wolnych miec nie bede.

Wiec dzis raczej zapowiada sie pracowity poniedzialek, praca > uczelnia > praca > dom > ... co potem nie wiem. Moze odwiedze Magde ;)

Cos mi net wolno dziala, nie lubie jak wolno dziala i nie lubie gdy musze czekac az sie laskawie cos otworzy.

Sie ostatnio tak jakos rozmazylem, hmmm... dobra herbata, smaczne pieczywo, swieze powietrze, szum lasu, zapach trawy i drzewa, szum wody, zolte liscie w lesie, cieple slonce, pyszne maliny i jagody, zimna woda w potoku, mila i spokojna noc, gwiazdziste niebo, ksiezyc na dobranoc, wspanialy zachod slonca... jednym slowem niepowtarzalny blogi stan ktory ciagle gdzies tam jest w moich myslach...




2005.06.04 15:34:02 link

W piatek pracowity dzien. Mialem duzo spraw do zalatwienia i pojawilo sie kilka powaznych problemow, mam nadzieje, ze w poniedzialek uda sie je juz calkowicie rozwiazac.

Wieczorem odwiedzila mnie magda i zobaczylismy bardzo fajny film pod tytulem "Assault on Precinct 13". Potem oczywiscie nocny spacer przez miasto :)

Dzis troche poklikac musze, ale prawie zrobilem juz wszystko co mialem zalanowane na dzien dzisiejszy, no i sie wyspalem porzadnie :)

Ostatnio patrze na to co jest tredny. Chociaz niestety w kilku przypadkach spotyka cos co nazwalbym zaprzeczeniem i proba laczenia stylow trendy vs. non-trendy. W sumie zlapalem sie na tym, ze owe trendy cos zaczyna mnie krecic chociaz nigdy nie przypuszczalem, ze cos takiego nastapi.

Podsumowujac ostatnie wydarzenia stwierdzam, ze wszystko prowadzi do tego, ze w koncu wszystko bedzie si tak jak byc si powinno.

Smile, uwielbiam smile, poprostu keep smilin ;>

Montserrat - piekne imie, ostatnio poznaje coraz to wiecej pieknych imion :) Hmm... Spain...

Thinkin' about femme fatal?




2005.06.04 01:42:46 link

Wpis offline 3.VI.2005 - 1.00

Taki jakis pracowity dzien mialem, ze po powrocie z pracy zjadlem i poszedlem od razu spac bo nie mialem sily i sobie pospalem dosc dlugo. Z jednej strony minelo i mozna powiedziec, ze ucieklo mi troche dnia ale przynajmniej sobie odpoczalem. Jak dobrze wiadomo to jak czlowiek jest wypoczety to i lepiej sie pracuje i w ogole wszystko lepiej.

Od kilku dni zastanawiam sie nad paroma dziwnymi rzeczami, ktorych do konca zrozumiec nie moge, dziwne to jest troche ale przeciez nikt nie mowi, ze swiat jest prosty i ze wszystkie procesy oraz sprawy ktore maja miejsce na tym swiecie mozna zrozumiec w ciagu ulamku sekund. Bedac tuz tuz pewnego etapu zastanawiam sie nad sensem i kierunkiem dalszego postepowania. Z jednej strony mam jakas taka wewnetrzna motywacje do dzialania, z drugiej zas strony zastanawiam sie co z tym wszystkim bedzie, czy jest sens tego dzialania? Moze znowu strace tylko czas i energie? Moze znowu nic sie nie zmieni i wszystko bedzie po staremu? Ale przeciez przyznasz mi zapewne racje, ze niektore cele osiaga sie poprzez dlugotrwaly i ciezki wysilek w mysl powiedzenia, ze bez pracy nie ma kolaczy? Wiec moze tak jest juz nalezyta pora aby wziac sie do pracy, ktora przyniesie zamierzone efekty. Efekty, ktore tak realnie patrzac sa bardzo mozliwe do osiagniecia, ba rzeklbym ze w 99% jestem przekonany, ze poprzez prace te zamierzone efekty mozna bedzie uzyskac. Wiec co myslisz - czas wziac sie do pracy?

A z pewnymi kawalkami mam zwiazane pewne wspomnienia i to jest fajne.

Franek, nadal Franek, jednym slowem Franek RoX ;)




2005.05.31 13:50:10 link

Dzis dzien wolny od pracy, w sumie dobrze bo wczoraj w tym okropnym skwarze prawie sie ugotowalem w pracy bo niestety nie ammy klimy :( Dzis co prawda dzien wolny od pracy ale nie wolny od zajec, uczelnia, seminarium, kolos :) Ostatni kolos w zyciu, poszedl dobrze bo bylo lajtowo :) Odebralem juz karte i dzis bede mial juz moze 2 z 5 wpisow :)

Czekam sobie na listonosza, czekam czekam i sie doczekac nie moge, a sprawa jest dosc pilna...

Michal, Michal ciagle tylko Michal, moze tak dla odmiany Franek bo chyba na nic innego liczyc nie mozna prawda?

Analizuje, mysle, kombinuje, glowkuje, idealizuje...

Wczoraj doszedlem do wniosku, ze rola, a moze zadaniem hmmm... brakuje mi odpowiedniego slowa, moze powinnoscia kobiety jest fakt by sie podobac, by dbac o siebie, o swoj wyglad. Szkoda, ze nie kazda kobieta to rozumie i ze nie kazdej kobiecie sie chce dbac o siebie nie wiem czy jest to spowodowane obojetnoscia, brakiem czasu na zadbanie o siebie czy moze poprostu ktos jest slepy i nie widzi pewnych rzeczy, ktore wszystkich wokolo raza po oczach. Dziwny jest ten swiat i tyle, albo to moze ja jestem dziwny prawda?




2005.05.30 00:07:19 link

I byl sobie weekend. Generalnie weekend byl bardzo udany, piatek, sobota oraz niedziela spedzona swietnie w towarzystwie Magdy.

Dzis znowu do pracy, z jednej strony pobyczylbym sie dalej, z drugiej strony chcialbym isc do pracy :) Dzis zapewne bedzie czekac mnie mala przeprowadzka wiec beda zmiany. Generalnie zmiany sa fajne i chyba juz czas na nie :)

Znowu jest cieplo, wrecz upalnie za oknem, pelno zieleni i w ogole super. Ale sa dwa minusy, pierwszy to taki ze nie bede mial wakacji w tym roku. Szkoda, ze nie mamy domu w Wisle to bym sobie jezdzil na wypady weekendowe. Drugi minus to taki, ze znowu pelno robactwa lata i siada na ekranie monitora czego szczerze nie nawidze.

A dzies bedzie 34'C, wiec bede sie smazyl w pracy, a w srode znowu bedzie zimno, a we wtorek deszczowo...




2005.05.27 11:16:04 link

Znowu ciekawy i fajny sen. Takie sny moglby mi sie snic codziennie. Dzis wstalem wczesniej bo mam pare obowiazkow.

Dzis znowu ladna pogoda za oknem i pewnie znowu nie bedzie mi sie chcialo siedziec w domu :) ale co zrobic obowiazki obowiazkami.

Czasami zaluje ze urwal mi sie kontakt z osobami, z ktorymi kiedys ten kontakt byl swietny. Pomyslalem sobie, ze moze by tak warto odnowi niektore znajomosci, zreszta za pare dni bedzie ku temu swietna okazja wiec moze moze...




2005.05.26 22:38:24 link

Wolne nareszcie wolne. Odpoczywam sobie w domu w tzw. dlugi weekend :) Dzis co prawda obudzilem sie o godzinie 7.00 i pierwsza mysl jaka mi sie nasunela to, ze spoznie sie do pracy :D

W pracy w tym tygodniu bylo tak sobie, zlapalem sie na tym, ze czasami biore zbyt do siebie to co ktos do mnie mowi ale coz taki juz jestem.

Wczoraj mecz AC Milan FC Liverpool, i wspanialy Jerzy Dudek do tego piwo i pizza w milym towarzystwie. Tylko juz potem podczas nocnego spaceru zasypialem na stojaco :)

Musze zrobic elaborat przez ten weekend i skonczyc stronke dla CRSu.




2005.05.23 21:53:45 link

Dzis troche myslalem sobie o tym i owym. Doszedlem do wniosku, ze akceptuje tylko kobiety ktore dbaja o siebie, o wlasny wyglad, o swoja higiene, o ubior, o ladna prezencje. Co za tym idzie nie lubie, a wrecz nie akceptuje kobiet ktore stronia od utrzymania swojego ciala w nalezytej higienie, zwlaszcza w cieple takie jak dzis dni. Kobieta ma pewne atrybuty swojej kobiecosci i nie mowie tutaj o takich rzeczach na ktore kobieta nie ma bezposredniego wplywu - na przyklad wzrost, kolor wlosow, kolo oczu, dlugie nogi, duzy biust. Ale kobieta ma wplyw na to jak postrzegaja ja inni - moze wiec miec ladne i zadbane wlosy, moze miec ladny makijaz, moze sie ladnie ubierac, moze zadbac o swoja cere, o swoje paznokcie, stopy, o to by miec gladkie nogi. To wszystko wiaze sie z bezposrednia higiena i dbaniem o siebie. W dzisiejszych czasach zdominowanych przez roznego typu reklamy mowiace o wspanialych specyfikach sluzacych poprawie urody wydawaloby sie, ze ciezko jest znalezc kobiete w mlodym wieku, ktora nie dba o siebie, a przez to nie jest postrzegana jako atrakcyjna. No chyba, ze ktos ma jakiegos rodzaju odchyly i poprostu lubi niezbyt czyste i niezbyt zadbane kobiety. Poza tym w pisamch kolorywch i w prasie kobiecej ciagle jest lansowany typ zadbanej, eleganckiej, modnej, blyskotliwej kobiet z seksapilem zastanawiam sie wiec czy niektore kobiety sa slepe, czy moze gluche? A moze poprostu nie maja w domu lustra, albo generalnie zwisa im czy sa ladnie ubrane czy nie, czy sa zadbane a czy moze brzydko pachna.

Coz dziwny jest ten swiat, a moze to ja poprostu jestem troche dziwny i nie do konca rozumie zasady panujace na tym swiecie...

Jutro znowu do pracy :)




2005.05.23 06:59:06 link

I znowu trzeba isc do pracy... nie wiem czy to przez to, ze dzis jest poniedzialek czy z jakiegos innego powodu ale wyjatkowo dzis nie chcialo mi sie wstawac o 6.30, mimo iz w weekend codziennie budzilem sie okolo 8.00 juz wyspany. Dzis troche kijoow bo nie spalem zbyt twardym snem i obudzilem sie dwukrotnie :(

Snily mi sie jakies pierdoly, wiec nie moge powiedziec bym wstal wypoczety.

Ciekawe co dzis bede robil w pracy, jesli dzis nie dostane juz swojego komputera to bedzie pasta, ze tak powiem.

Dobrze przynajmniej tyle, ze swieci sloneczko i zapowiada sie mily cieply dzionek :)




2005.05.22 16:27:15 link

Weekend, odpoczywam sobie. Wczoraj bylem taka mala ekipa w Tarnowskich Gorach na wyrobiskach dolomitow. Niezly widok, robi dosc spore wrazenie. Toluk namawia mnie bysmy weszli do starych wyrobisk dolomitow, jesli wszystko wypali to wejdziemy zorganizowana wycieczka do tych chodnikow od strony Bytomia.

Piatek byl ciekawym dniem, w pracy bylo ok w koncu dano mi cos ciekawego do roboty. Podzwonilem troche zalatwilem kilka spraw, jedyny zonk to ze Czesi i Slowacy w niektorych przypadkach w ogole nie rozumia jezyka angielskiego :) Wiec spraw z nimi da s9ie zalatwic po polsku nizeli po angielsku :)
Piatkowy wieczor spedzilem z Magda, zobaczylismy sobie film pod tyutlem Aleksander :)

Dzis pewnie wybiore sie do Magdy by zlozyc jej nowego kompa :)

Snia mi sie ostatnio jakies dziwne rzeczy. Dosc dziwne to jest ale co zrobic nie ma sie wplywu na swoje sny niestety, chociaz kiedys gdzies czytalem, ze ponoc mozna sobie wypracowac jakis sposob i sni nam sie to czego sobie zyczymy :)

A Andrzej dal straszna plame, dobrze ze nie siedzialem do rana czekajac na walke tylko dzis zobaczylem sobie powtorke :)




2005.05.19 00:27:58 link

Jestem zmeczony, od dwoch dni w pracy zasypuja mnie roznymi skrotami typu GPS (nie chodzi tu o Global Positioning System), GMO, E-Squared, IQTS, PPAP, EVO, itp. itd. jest tego cale mnostwo i narazie jestem przerazony tym wszystkim.

Dzis czeka mnie spotkanie w Labie i pewnie dostaniemy juz jakis przydzial obowiazkow, mam nadzieje ze dzis przyjdzie tez z USA moj login do systemow oraz net_id. Troche pasta, ze w pracy nie mozna korzystac z gadu :)))) chociaz z drugiej strony to chyba tez zaleta.

Wczoraj mialem sie pojawic u Magdy przed 18.00 ale nie dotarlem :( Zasnalem w fotelu :((( Wczorajszy dzien mnie wykonczyl, w pracy nie bylo mozna duzo do zrobienia ale mozg mi sie przegrzewa z powodu ilosci danych jakie ktos mi przekazuje, poza tym pogoda dziala na mnie stresujaco. Za oknem pogoda niczym w pazdzierniku i nic nie wskazuje, ze juz polowa maja.

Ide spac bo potem jestem niewyspany, musze sie przyzwyczaic do wstawania wczesnie i chodzenia spac przed godzina 1.00 :)




2005.05.16 06:49:16 link

Ehhh i znowu do pracy na 7.25, a tak chetnie bym sobie pospal. Mam nadzieje, ze dzisiejszy dzien przejdzie mi gladko bo mam wiele spraw roznych do zalatwienia. Poza tym bede sie musial porzadnie wyspac bo we wtorek czeka mnie pobudka o godzienie 5.00 bo do pracy na 6.00... nice... :)

Wczoraj jak bylem na spacerze z Magda Flesio sie wytarzał w czyms okrutnie, pozniej go bylo trzeba myc, niestety mycie wstepne nic nie dalo wiec wpadlem na pomysl by go wyszorowac na dworze. Wszystko bylo ok ale pod koniec szorowania rozwalilem nieco paluszka i niezle boli :(




2005.05.15 13:14:22 link

Nie lubie jak mi sie snia jakies chore sny, takie wlasnie snily mi sie wczoraj i dzis, porazka. Nie lubie budzic sie zmeczony swoimi snami.

Wczoraj byl fajny dzien, najpierw zawiozlem kompa do sasiada Marka, potem do Magdy i zaliczylismy spacer po miescie i lody, potem przyjechalismy do mnie na pizze, film i piwo :)mPizza i piwo jak zwykle OK, film taki luzny p.t. Welcome To Mooseport.

Dzis musze troche popracowac, mam nadzieje, ze w najblizszym tygodniu wyjasni sie sprawa konkursu na nloga z odjechana nagroda :)

Kurcze nie lubie sie mscic, ale cos mi chodzi po glowie, hmmmm...




2005.05.14 01:00:54 link

Brak zainsteresowania intensywnym kolorem, brak jakiejkolwiek inicjatywy czyt. rece w kieszeni polaczone z mina 98 - pogarda, pytanie z serii o czym do mnie mowisz, jednym slowem olewka na maksa.

W czwartek swietny film w telewizji pod tytulem Kino Paradiso, uwazam ze jest to jednen z najlepszych filmow jakie kiedykolwiek ogladalem.

Piatek byl dosc szarpanym dniem, rano Opel plant, potem prokurator, potem spowrotem Opel plant i podpisanie umowy o prace na stanowisku specjalista d/s zaopatrzenia od 11.V.2005 do 11.IX.2005. Mam nadzieje, ze uda mi sie 11.IX.2005 podpisac umowe z GM-MP na rok, 12.IX.2005 rusza produkcja Zafiry, skoro bede robil zakupy wlasnie do tego modelu to mam nadzieje, ze nie bedzie zadnych problemow z przedluzeniem zatrudnienia. W drodze powrotnej do domu wizyta w Tesco, w domu dwie Magdy. Jedna poszla do siebie, a druga zostala. Bylismy z Flesiem u weterynarza, szkoda ze Zbirek nie polubil Flesia :(

Planow na dzis narazie brak. Zaraz ide spac bo padam, to troche nie podobne do mnie ale pobudki o 6.25 robia swoje :)

Let yourself be beautiful




2005.05.12 00:44:10 link

Zmeczony i zapracowany, pobudki o 6.25, praca od 7.20 do 15.50, nie mam czasu na nic w tym tez na nloga.

Poniedzialek - GM-MP, koniec badan, spirometry, ekg i inne pierdoly, ale zostalem dopuszczony do pracy do maja 2007, tylko musze sobie okularki sprawic do pracy przed kompem. W poniedzialek pod wieczor wybralem sie do Magdy, potem przyjechal Toluk i eksplorowalismy most na Tarnogorskiej.

Wtorek - uczelnia od rana, potem CRS, potem praca w domu.

Sroda - GM-MP, od 7.20 szkolenia do 14.50, potem dom na chwile, potem CRS od 15.45 do 18.15, potem wizyta u Marka do 19.30, a nastepnie wizyta u Magdy, powrot do domu po 20.00, obiad, chwila przed TV, praca, no i teraz wypada isc spac, bo za niedlugo znowu pobudka :)




2005.05.08 19:47:41 link

Wczoraj znowu odwiedzila mnie Magda, tym razem zobaczylismy film pod tytulem Zmiana Pasa. Film troszke ciezki ale ciekawy. O polnocy o maly wlos a pojechalibysmy na eksploracje mostu, ale tolukowi zona nie pozwolila, wiec mam nadzieje, ze wyprawa uda sie dzis :) Tylko, ze dzis jest jakos cholernie zimno za oknem, pogoda nie taka jak w polowie maja ale raczej jak w polowie listopada :)

A jutro Opel na 9.00 rano, a potem pewnie bedzie CRS i decyzja czy jeszcze tam pracuje czy juz nie...




2005.05.07 01:46:06 link

Wczoraj kolejne czesc podboju Opla :) Tym razem bylem na badaniach, rano krew i siusiu, potem musialem jechac na RTG klatki piersiowej, a kolo 17.00 mialem wrocic do Opla na badania u okulisty. Wrocilem wiec po RTG do domu kolo 9.00, zrobilem szybko co mialem zrobic i przed 12.00 wyruszylem pozalatwiac pare spraw na uczelni oraz w miescie, zachaczylem o Magde, ktora towarzyszyla mi wczoraj przez caly dzien i zalatwilem wiele spraw, lacznie z badaniem okulistycznym o godzinie 17.00. Wieczorem z Magda zobaczylismy film pod tytulem Vinci. Sam film to nic ciekawego, taki sredni polski film, na ktory napewno nie oplacalo sie isc do kina :)

Dalsza czesc badan czeka mnie w poniedzialek o godzinie 9.00, jesli lekarz podpisze dokumenty, ze nie ma zadnych przeciwskazan bym pracowal w Oplu, to od razu w poniedzialek pojde na szkolenie, a pewnie od srody jak dobrze pojdzie zaczne prace :)




2005.05.05 14:02:01 link

Dlugi weekend spedzilem bardzo aktywnie. Eksploracja mostow udala sie, grill u Basi takze. W poniedzialek korzystajac z dobrej pogody poszlismy z Basia, Magda i Sabina na lody, pozniej na spacer do parku, a na koncu wyladowalismy na rynku.

W rano poniedzialek dostalem telefon z Adecco, ze mam sie stawic w srode o 10.00 w Oplu na rozmowe z pracodawca.

We wtorek przyszla do mnie Magda wieczorem i wspolnie ogladalismy w TV swietny mecz Liverpool z Chelsea Londyn.

Sroda rano - rozmowa w Oplu, od razu dowiedzialem sie, ze kontrakt bedzie na 12-scie miesiecy i zostanie podpisany z firma Adecco, po 12-stu miesiacach kontrakt bedzie mogl zostac przedluzony albo Opel bedzie mnie mogl wykupic i wtedy od razu przejde do pracy w GM Opel Polska. Dowiedzialem sie, ze osoby ktorej szukaja bedzie pracowala w tzw. dziale zamowien i gotowosci. Do obowiazkow osoby pracujacej bedzie nalezalo zamawianie czesci do nowego modelu Zafiry. Poza tym bedzie trzeba miec staly kontakt z dzialem jakosci, z laboratorium i oczywiscie z dostawcami. Praca codziennie od godziny 7.20 do 15.50. Pan rozmawiajacy ze mna byl bardzo mily i powiedzial, ze odezwie sie do mnie gdy podejmie jakas decyzje.

Reszte srody spedzilem z Tolukiem na eksploracjach Gliwic, pojechalismy z Tomkiem na ul. Pszczynska by wejsc do starej opuszczonej piwnicy jakiegos domu po ktorym zostala tylko owa piwnica i fundamenty. Zabralismy ze soba sprzet. Na miejscu okazalo sie, ze wejscie jest zasypane czesciowo, ale porobilismy fotki cyfrakiem i widac bylo, ze w srodku jest sporo miejsca i mozna bez problemu wejsc po odkopaniu wejscia. Odkopalismy wejscie i Tomek wpadl na genialny pomysl by sie tam wsunac, ale nie mielismy nic na czym moznaby sie polozyc i wsunac do owej piwnicy, a czolganie sie po blocie do przyjemnosci nie nalezy. Wsiedlismy w auto i podjechalismy do okolicznego Lidla i dostalismy tam takie tekturowe przegrodki na ktorych ustawia sie wody mineralne, soki, itp. Wrocilismy na miejsce zbrodni :) Toluk wsunal sie jako pierwszy, znaczy sie wjechal na owej tekturowej podkladce do srodka niczym na sankach, wiec mialem niezla polewke. Wrzucilismy reszte sprzetu i wsunalem sie ja, w srodku zapalilismy pochodnie i pozwiedzialismy piwnice. Opuscilismy miejsce zbrodni :) i pojechalismy na Tarnogorska, gdzie jest fajny most do ktorego mozna wejsc. Niestety nie mielismy drabiny wiec wpadlismy na pomysl by pojechac do Mariana by pozyczyc drabine. Na ul. Robotniczej gdy bylismy jakies 50 metrow przed domem Mariana slyszymy z tylu syrene, wyprzedza nas cywilne auto z kogutem na dachu, wysiadaja panowie, podchodza prezentuja odznaki, kaza wyjsc z auta. Ja ubrany w spodnie moro, kurtke z munduru policyjnego Tomek ubrany podobnie, jechalismy czarna sportowa Honda, przyciemniane szyby, te sprawy, z tylu lopaty i szpadel, panowie policjanci dosc dziwnie na nas patrzyli. Toluk chcial zrobic im zdjecie ale panowie stwierdzili z oburzeniem, ze to nie jest kabaret, a my dalej brecht. Panowie spisali nas i zabrali dokumenty do radiowozu by sprawdzic czy nie bylismy karani. Pozniej nam wytlumaczyli, ze zatrzymali nas do rutynowej kontroli bo zauwazyli nowe auto na dzielnicy. W sumie moglo to wygladac, ze ukradlismy komus ta bryke, a wlasciciela zakopalismy w lesie :) W kazdym badz razie polewka byla niezla. Dotarlismy do Mariana, ten mowil, ze pol dzielnicy w oknach bylo bo syrena wyla dosc glosno, a on widzial cala sprawe. Niestety drabiny nie pozyczyl bo tak malej nie mial. Wjec pojechalismy z Tolukiem w dalsza czesc podrozy eksploracyjnej po Gleiwitz, pojechalismy na Toszecka by zobaczyc czy tamten most przypadkiem tez nie ma wejsc, potem podjechalismy na ul. Dworska by zobaczyc dworek, potem na Portowa by zobaczyc stary mlyn i osadniki przy Klodnicy, a potem do Labed gdzie Toluk pokazal mi stara latarnie gazowa. Tak wyglada moja srodowa przygoda.

Dzis rano zadzwonili z Opla bym jeszcze dzis sie u nich pojawil, wiec pojechalem, rozmowa byla krotka, po angielsku pani pytala mnie o moje plany na przyszlosc, o studia, moja wiedze, pare dziwnych pytan zadala i powiedzieli, ze zadzwonia do mnie jeszcze dzis lub jutro. Zadzwonili dzis, jutro mam isc na badania co za tym idzie jesli przejde badania to bede mial prace, w nastepnym tygodniu czeka mnie szkolenie i podpisanie umowy o prace :)
Podsumowujac, trafie do 2-osobowego zespolu odpowiedzialnego, za sciagniecie czesci do Zafiry, ktorej produkcja ruszy w Oplu w te wakacje. Te dwie osoby lacznie ze mna zostaly wybrane z grupy 20-stu kandydatow, ktorzy przeszli wszystkie wczesniejsze etapy w Adecco, wiec moge byc z siebie dumny :) W sumie to pierwsza praca na etat w dosc powaznej firmie :)




2005.05.01 13:45:15 link

Duzo sie dzieje u mnie ostatnio i nie mam czasu na wpisy :)

28.IV w czwartek bylem w Adecco na testach grupowych AC, poszlo mi mysle OK, czekam teraz az kto mi da znac co i jak. Maja zadzwonic obojetnie od decyzji do 2 tygodni wiec czekam :)
Po Adecco w czwartek mialem troche pracy w kancelarii, ale poszlo dosc szybko i sprawnie.

W piatek wstalem dosc pozno bo wyspalem sie porzadnie do 15.00, a pote,m odwiedzilem Magde.

Sobota byla strasznie zaganianym dniem, od 9.00 do 12.00 udzielalem sie spolecznie na cmentarzu hutniczym, potem pojechalem do Magdy, pryszyla do Magdy druga Magda z siostra, cos pogadalismy i potem pojechalismy na pysznie pierozki, potem do mnie, u mnie troche poklikalem i do Tesco na zakupy, odwiozlem Magde z jej siostra i potem spowrotem do mnie, u mnie pakowanko i do Leny, u Leny prysznic i robienie salatki i wyjscie do Spirali :)

Plany na dzis to eksploracja mostow czesc II, a potem grill u Basi :)

Nie ma to jak aktywnie spedzac dlugi weekend :)




2005.04.27 01:56:17 link

Dziwny sen mialem z niedzieli na poniedzialek, sen taki bardzo rzeczywisty, wszystko widzialem dokladnie i wszystko tez dokladnie pamietalem nawet po przebudzeniu. Dziwne plamy, jak zwykle dziwne spojrzenie, dziwna klodka grajaca, podroz samochodem i dziwny bukiet kwiatow. Od razu mi w snie cos nie gralo mimo iz na poczatku mialem wrazenie jakoby wszystko dzialo sie na prawde, w rzeczywistym swiecie. Juz od razu we snie nasunelo mi sie pytanie: co, jak, dlaczego i po co?

Poniedzialek spedzilem w pracy, nastepnie odwiedzilem an chwile Magde. W poniedzialek zadzwonila pani z Adecco i powiedziala, ze we wtorek rano mam rozmowe kwalifikacyjna. Wczoraj (we wtorek) poszedlem rano na rozmowe, bylo dosc spoko, 1 etap rekrutacji juz za mna, w czwartek czeka mnie drugi etap w ktorym bede sie musial wykazac w pracy grupowej. Mam nadzieje, ze wszystko pojdzie OK i ze zostane przyjety do pracy.

Wczoraj byla bardzo kijowa pogoda, nie lubie jak jest szaro i deszczowo. Szaro jeszcze od biedy moze byc ale jak pada do tego wszystkiego deszcz i jest chlodno to jakos dziwnie tak jest brrrrr.

Dzis sroda, zapowiada sie wizyta w CRSie, a potem w kancelarii. Jak spedze reszte dnia jeszcze nie wiem. W sobote jak bedzie fajna pogoda to wybiore sie z Basia i Magda na mala wycieczke do Krakowa :)




2005.04.24 03:40:59 link

Sam nie wiem czemu ostatnio tak rzadko pisze notki na nlogu. Co do nloga to ostatnio mysle co by tu zmienic, co by tu dodac i co by tu zrobic by w koncu zaczac przebudowe nloga...

Czwartek - tak jak pisalem w poprzedniej notce dzien nie zaczal sie zbyt mile, ale po poludniu postanowilem odwiedzic Magde, do ktorej miala przyjsc Magda z Ewa. Pogadalem troche z Magda po angielsku bo ma za niedlugo mature i m.in. zdaje ustnie angielski. Poza tym Magda mowila, ze angielskiego prawie w ogole nie zna bo nigdy sie go nie uczyla, a idzie jej nawet niezle. Potem pojechalem z Magda do salonu Toyoty by umowic sie na piatek na wymiane tego nieszczesnego radia.
Reszte czwartkowego dnia spedzilem na pisaniu CV w wersji polskiej i angielskiej. Magdy namowily mnie bym wyslal CV w zwiazku z oferta z biura karier studenckich, ktora mnie zaciekawila. Za namowa Magd napisalem wiec owe CV bo przeciez nie mam nic do stracenia.

Na efekty napisania CV nie bylo trzeba dlugo czekac, zadzwonil do mnie bardzo mily pan z firmy Opel Polska, powiedzial conieco o pracy i poprosil o napisanie listu motywacyjnego. List napisalem w piatek i wyslalem go tego samego dnia, obecnie czekam na jakas odpowiedz, ktora mysle ze uzyskam w poniedzialek badz we wtorek. W piatkowy dzien mielismy zamiar isc z Basia i Magda na lodowisko. Owszem do lodowiska dotarlismy, ale okazalo sie, ze w ten weekend jest nieczynne no i klapa :( Ale wrocilismy do domu Magdy i postanowilismy, ze pojdziemy do miasta, wiec poszlismy na rynek, zawitalismy do Empiku, a potem na nalesniki do nalesnikarni. Potem odwiedzilismy park i odprowadzilismy Bas na autobus :) Nastepnie wrocilismy do Magdy i pojechalismy do salonu Toyoty na umowiona dzien wczesniej wymiane radia. Potem z Magda przyjechalismy do mnie i tak zlecial caly piatek.

Sobota zleciala mi na spaniu (wstalem dosc pozno ;)), na klikaniu, na wizycie u Magdy oraz na ogladaniu w TV filmu pod tytulem Piekny Umysl. Film juz kiedys widzialem w kinie ale podoba mi sie wiec postanowilem, ze nic nie zaszkodzi zobaczyc go raz jeszcze :)




2005.04.21 14:47:08 link

Wtorek minal calkiem w porzadku, bylem na uczelni, przedstawialem zalozenia swojej pracy dyplomowej i dostalem 5, nie wiem co dostalem natomiast z prezentacji wynikow swojej drugiej pracy przejsciowej, bo wtedy bylo zastepstwo i na seminarium nie byl profesor tylko jakis inny doktorek. We wtorek byla tez praca, calkiem nie dlugo mi zeszlo w CRSie bo tylko 1h ale zawsze jakis pieniazek :)

W nocy z wtorku na srode mialem calkiem mily sen, nie wiem tylko czy to byl sen proroczy czy tez nie proroczy, bo na przyklad dzis mialem sen proroczy, sprawdzil sie od razu po wstaniu z wyrka, a ciekawe czy sprawdza sie tez inne rzeczy, ktore mi sie przysnily tej nocy.

Dziwnie sie czuje, ale nie chce o tym pisac bo to sensu nie ma, musze sie wziac w garsc i podjac jakies kolejne decyzje...




2005.04.19 01:05:02 link

W niedziele zaliczylismy z Magda dlugi spacer, ponoc zrobilismy okolo 16km ale nie chce mi sie tak do konca zbytnio w to wierzyc :)
Wycieczka skonczyla sie grillem, bylo calkiem OK, fajne towarzystwo wiec i niedziela byla fajna.

Wczoraj udalem sie w koncu do Katowic po UPSa, jak zwykle korki i jeszcze raz korki ale udalo mi sie obrocic w 2 strony w 2h wiec nie jest az tak zle.

Bylem w domu dopiero kolo 18.00 i praktycznie ciagle byli goscie :)

Wczoraj popracowalem tez nad dyplomem i zrobilem mala prezentacje na jutro :)

W ogole to jestem zmeczony bo postanowilem, ze bede wstawal wczesniej i tak oto wspanilomyslnie wczoraj wstalem kolo 9.30 by porobic rano pare rzeczy :)

Czekam...czekam...




2005.04.17 04:29:00 link

I znowu nie mam czasu, w sumie zadna nowosc. Chyba musze drastycznie obnizyc ilosc snu z 10h na godzin 7. W tygodniu taka zmiana da mi 15h dodatkowego czasu :)

Piatek uplynal w pracy, mialem jechac do Katowic skonczylo sie na 3h w pracy i odbieraniu auta z serwisu. Pracownicy CRSu maja bardzo przykre tendencje do rozbijania aut firmowych :)

W piatek wieczorem przyszla Magda, zobaczylismy film "Dom Latajacych Sztyletow", zjedlismy pizze, wypilismy Stronga i spedzilismy milo czas :)

Wczoraj natomiast zrobilem porzadek z roslinami w akwarium. Cos sie nie dobrego dzieje w moim baniaczku bo sie pojawily jakies dziwne glony i musze sie ich jak najszybciej pozbyc, bo jak roslinki mi rosna to musze usuwac inne czesci roslinek zarazone tymi glonami wiec w sumie bilans wzrostu roslin jest zerowy. W sobote wieczor pojechalismy z Magda do Basi na deser tiramisu. Deser byl pyszny :) Pogadalismy troche z Bas, a potem wrocilismy do Magdy gdzie mialem przyjemnosc poznac ciotke Magdy i zjesc lody oraz winogrona :)

Plany moje na dzien dzisiejszy zaleza od pogody. Jak bedzie ladna pogoda to ide z Magda na mala eksploracje historyczna Gliwic, a jak bedzie padac to siedze w domu i klikam :)

Mysle ciagle nad rozkreceniem jakiegos interesu, hmmm...




2005.04.14 16:37:48 link

Jakis dziwny dzien dzisiaj. Troche tak nic mi sie nie chce, a pracy troche jest.
W srode zlozylem wizyte w CRSie, wszystko poszlo sprawnie i szybko 2h i do domku :) Mam za zadanie stworzenie angielskiej wersji prezentacji firmy no i tez strony internetowej.

Aszek nie przyjedzie do mnie weekend :( wiec plany z wypadem do Wroclawia zostana odlozone na pozniej. Moze w niedziele jak bedzie fajna pogoda udam sie z gliwiczanami pod mosty ;P

Dzis musze jechac do serwisu Toyoty :/ cos mi radio nawalilo :(




2005.04.13 01:06:34 link

Poniedzialek - dzien lajtowy, najpierw CRS, szybko przyszlo szybko poszlo, potem troche czasu stracilem w salonie Toyoty na wymianie rozrusznika i klem przy akumulatorze. Wrocilem do domu, cos poklikalem i pod wieczor odwiedzila mnie Magda.

Wtorkowy dzien uplynal glownie pod haslem, cos przemija, cos odchodzi, cos sie konczy cos nowego sie zaczyna. Nie chce mi sie rozwijac tej mysli gdyz nie widze takowej potrzeby. Wiem tylko, ze teraz bedzie sie musial liczyc pomysl, pomysl na jakas kase i to najlepiej bym wpadl na ten pomysl mozliwie jak najszybciej.
Bylem na targach pracy, moja wizyte moge podsumowac w kilku slowach, albo ktos szuka specjalisty w waskiej dziedzinie, albo wymagane jest jakies mega doswiadczenie. Jesli juz sie znajdzie cos ciekawego to okazuje sie, ze praca bylaby minimum z 40 km od mojego miejsca zamieszkania. 40 km to i tak przy dobrych wiatrach, najczesciej odleglosc waha sie w okolicach 100 - 150 km, nice...

Planow na srodowy dzien procz wizyty w CRSie raczej nie posiadam. Czuje sie jakis rozbity, zagubiony troche, czuje pustke ktora mnie otacza. Nie jest zbyt dobrze...




2005.04.10 03:22:01 link

Piatkowy dzien byl pelen zadumy, w piatek 8.IV byl pogrzeb Papieza, ogladalem relacje w TV i praktycznie caly dzien rozmyslalem, mialem odwiedzic Magde ale jakos nie mialem ochoty do wyjscia z domu. Ciekawi mnie bardzo jaki bedzie kolejny papiez, czy bedzie tak samo otwarty na ludzi i na swiat jak nasz Papiez Jan Pawel II, czy moze znowu Watykan zamknie sie na swiat i na wiernych...

W sobote mialem ochoty na lody, wiec kupilem lody i odwiedzilem Madzie. U Magdy spedzilem praktycznie caly wieczor i wyszedlem dosc pozno.

Dobila mnie pogoda, nie lubie jak pada, za niedlugo pewnie znowu nawiedza nas burze i znowu beda problemy z netem.

Dzis niedziela, nie lubie tego dnia...

Ciagle czekam... mam nadzieje, ze sie w koncu doczekam...




2005.04.08 02:54:28 link

Srodowa wizyta w salonie Toyoty nie okazala sie tak dluga jak myslalem. Panowie sprawdzili wszystko, wymienili olej oraz filtr oleju, sprawdzili tarcze i klocki, wymienili opony z zimowych na letnie, wymienili piora wycieraczek przednich. W poniedzialek musze drugi raz jechac do serwisu bo zwrocilem uwage na rzenie rozrusznika podczas rozruchu na zimno wiec panowie serwisanci stwierdzili, ze najlepiej bedzie dac nowy rozrusznik - oczywiscie za darmo w ramach gwarancji. W ramach gwarancji w poniedzialek zostanie wymieiona tez czesc instalacji elektrycznej kolo akumulatora oraz klemy + oraz -, ktore troche zaatakowala korozja. W srode odwiedzilem tez na chwile Magde, do Magdy przyszla Magda i sobie porozmawialismy troche.

Czwartkowy dzien uplynal pod znakiem wziecia udzialu w marszu spod koscila akademickiego az na lotnisko, gdzie w dniu 17 czerwca 1999 odwiedzil moje miasto Papiez Jan Pawel II.
Papiez odwiedzil Gliwice na krotko, w drodze na Jasna Gore, mial przyjechac do Gliwic 15 czerwca, dwa dni wczesniej ale z powodu choroby nie przyjechal. Tutaj dostepny jest plik dzwiekowy z nagraniem dialogu Papieza z wiernymi.

Potem tlum ludzi ruszyl w lotniska na pl.Krakowski gdzie odbyla sie msza zalobna odprawiona przez gliwickich biskupow. Na mszy bylo mnostwo ludzi, tak jak i na marszu. Na marszu byli glownie studenci, a na mszy byli juz zarowno ludzie mlodsi jak i starsi, byli tez ludzie ubrani na sportowo, nie adekwatnie do sytuacji (czyt. w dresach), niektorzy chyba pomylili msze zalobna z piknikiem i okazja do pogadania ze znajomymi i pobluzgania przy tym. Coz nie wszyscy dorosli. A podczas mszy wial taki cieply wiaterek, w ogole dzis w nocy bylo jakos cieplo. Chyba to byl pierwszy tak cieply wiosenny wieczor i noc.

Muzyka Terence Blanchard'a kojarzyla mi sie dotad z filem "25-ta godzina" z swietna rola Edwarda Nortona. T.Blanchard stworzyl sciezke dzwiekowa do tego filmu, soundtrack z filmu - opening title zostal uzyty przez ekipe TVN jako podklad dzwiekowy do krotkiego intro przed Faktami w dniu 1.IV.2005, kiedy to papiez jeszcze zyl. Teraz z soundtrackiem z filmu "25-ta godzina" bede mial podwojne skojarzenia...

A babcia moja zbiera gazety dla potomnych, mysle ze TVN wyda tez za jakis czas jakis CD poswiecony Papiezowi, oczywiscie zaopatrze sie w ow CD jesli tylko pojawi sie, pewnie bedzie w dodatku do Gazety Wyborczej ;)




2005.04.06 03:40:34 link

Nie wiem czemu ale mam takie dni, ze czuje sie jakby mnie pociag conajmniej potracil. Dziwne to jest i mi to przeszkadza. Nie nie, to nie jest zaden dol ani nic z tych rzeczy, to poprostu jakas taka pustka, moja pustka po srodku swiata. Stoje, patrze w okol, gdzies ide, podrozuje ale tak w gruncie rzeczy do nikad podazam. Czuje sie ograniczony w pewien sposob przez otaczajaca mnie rzeczywistosc, sek w tym ze to ograniczenie jest takie nienamacalne, otacza mnie niby z kazdej strony, a jednak jak patrze to nic nie widze, zamkykajac oczy czuje je, z kazdej strony, coraz blizej, coraz blizej mnie, coraz blizej mnie brak przestrzeni do zycia, brak przestrzeni by zaczerpnac oddech swiezego powietrza. Noca marze, snie, rowniez o Tobie, poniewaz i dla Ciebie jest tez miejsce w moich snach, nie zawsze sa to sny mile i pozytywne, ale dzieki nim rano moge wstac z usmiechem na ustach, z usmiechem poniewaz widzialem Cie w snach.

Dzis przede mna zapewne z 3 godziny pobycie w salonie Toyoty na przegladzie gwarancyjnym, nie chce mi sie, ale trzeba. Wczoraj bylem na uczelni, tez trzeba, a tez mi sie nie chce... ale nie nie, by sobie ktos nie pomyslal czytajac to, ze mi sie nic nie chce, otoz chce mi sie i to wiele rzeczy, Ty wiesz prawda?




2005.04.05 00:07:50 link

Dni smutku, dni pustki.

Duzo pracy mam, ale przez weekend nic nie zrobilem, jakos nie moglem sie skupic i nadal w pelni nie moge wiec projekty sobie leza. Jedyne co to zrobilem prezentacje dla firmy CRS, zrobilem bo wolalem zrobic i miec to juz za soba, co prawda jeszcze dzis musze zrobic drobne poprawki ale juz nie jest tego zbyt wiele.

Dzis uczelnia, w sumie chyba fajnie.

Zastanawialem sie czy nie jechac do Rzymu, bo mam taka mozliwosc, ale nie dosc, ze ma padac, to jeszcze na 99% na pl. Sw. Piotra bym sie nie dopchal i pewnie bym stal na jakims placu przed telebimem, wiec chyba lepiej zostac w domu.

W czwartek w Gliwicach szykuje sie marsz z lotniska, na ktorym w 1999 roku odwiedzil nas Papiez, az do centrum, gdzie na pl. Krakowskim biskupii gliwiccy odprawia msze.




2005.03.31 03:01:08 link

Czuje sie jakis przybity ostatnimi dniami. Zastanawialem sie dzis co jest powodem takiego mojego samopoczucia, oklamuje sie, ze jest to niby tzw. przesilenie wiosenne ale gowno prawda. Tak naprawde to jestem przybity bo ostatnio wybitnie mi nic nie wychodzi, jakos w ogole nie odnosze jakichkolwiek sukcesow i tak zyje z dnia na dzien. Musze cos w koncu zaczac robic z moim dyplomem, bo troche w miejscu stoje i czas trace na jakies dziwne rzeczy, wiec od dzisiaj rzuce sie w wir pracy. Wtedy moze mi cos wyjdzie, moze z czegos bede zadowolony. W ogole to jak bylem mlodszy to zawsze chcialem byc juz dorosly, miec prace i takie tam inne pierdoly, teraz stwierdzam, ze o wiele lepiej bylo wtedy - nie mialem jakis wiekszych problemow i praktycznie niczym sie nie martwilem, a zycie plynelo calkiem innym tempem. Brakuje mi jakiejs odskoczni od rzeczywistosci, czegos co sprawiloby, ze moglbym uciec chcociaz na chwile od otaczajacych mnie roznych spraw i problemow. Zaluje, ze nie chodze na treningi karate, ale jesli tylko czas pozwoli to napewno reaktywuje sie od jesien. Treningi Kyokushin byly fajne, moglem sie wyzyc przez 2h i nie myslalem wtedy o otaczajacych mnie problemach, o tym co jeszcze musze zrobic, itp. itd. Moje zycie niby jest proste, niby pozornie niczego mi nie brak, a tu jednak jakas taka pustka wypelnia mnie od srodka, dziwne dziwne...

Wczoraj bylem u Magdy i wytlumaczylem drugiej Magdzie na czym polega prawdopodobienstwo, no przynajmniej staralem sie jej to wytlumaczyc. Pozniej poszlismy z Magda na spacer z Flesiem. Flesio jest swietnym stworzeniem slini sie i zapluwa wszystko co napotka w swoim otoczeniu, poczawszy od moich spodni, poprzez moje buty a na zderzaku mojego samochodu skonczywszy. Poprostu genialny pies, ktory cierpi na nadmiar sliny w pysku, ale i tak go lubie ;)

Musze robic prezentacje dla CRSu, na sama mysl o firmie CRS tak mi sie chce, ze az mi sie nie chce... A CRS to w skrocie firma ktora mozna podsumowac jednym prostym powiedzeniem - nie wszystko zloto co sie swieci.

Ide cos dzialac z prezentacja bo czas leci :)
Ziewa mi sie ale co tam, trzeba workin' nie ma to tam to :)




2005.03.27 23:34:41 link

Nareszcie wiosna zawitala do nas w pelni. Co prawda dzisiejszego dnia zmiane czasu odczulem dosc dziwnie bo caly dzien bylem senny ale i tak jestem zadowolony, ze teraz dzien bedzie coraz to dluzszy.

Przyszla dzis Magda i poszlismy w pola na spacer ze Zbirkiem, bylo fajnie. Jutro zapowiedziala sie u nas ciotka Sabina wiec zrobie pewnie ewakuacje do Magdy :) Jesli jutro bedzie tak samo cieplo jak i dzis to bardzo bede sie cieszyl z tego faktu.
Dziwne jakos te swieta wielkanocne, w ogole nie czuje jakiegos swiatecznego klimatu. Hmmm...




2005.03.27 01:00:22 link

Znowu jakos zaniedbalem nloga.

W czwartek byl fajny dzien, w pracy wszystko poszlo sprawnie i szybko, potem policja - niestety moj pieprzniety ojciec znowu sie nie stawil, wiec teraz akta wrocily do prokuratora i to prokuator zadecyduje co z tym fantem dalej zrobic. Wiec albo doprowadza mojego ojca albo sprawa od razu wyladuje w sadzie bez zbednych konfrontacji, itp.
Czwartek byl bardzo fajnym dniem, poszlimy z Magda na lodowiskol. Poszlismy, a nie pojechalismy bo byla swietna taka wiosenna pogoda. Wieczorem Magda mnie odwiedzila i zobaczylismy film pod tytulem Constantine. Film ciekawy aczkolwiek ciezki.

Piatek uplynal w domu, troche na klikaniu, troche na rozmowach przez telefon z firma CRS :) Jakis cud sie stal i kierownik mial troche czasu na rozmowe ze mna, szkoda ze telefoniczna przez co dzwonil z 4 razy i zajal mi z 40 minut czasu ale lepsze to juz niz nic.
Jak to Magda napisala w piatek siedzialem w domu i nie robilem nic :)

W sobote bylem z Magda poswiecic koszyk w katedrze, poza tym jakis smetny i pochmurny dzien.

Dzis przesuwamy zegarki, bede spal o godzine krocej, ale ciesze sie bo bedzie teraz dluzej jasno ;D

Wczoraj snilo mi sie, ze jechalem pociagiem do Irlandii. W ogole to padl ostatnio jakis pomysl by na dlugi weekend pojechac do Drezna. Przyznam szczerze, ze pomysl bardzo ciekawy.




2005.03.24 01:25:30 link

Zapomniane niezapomniane kawalki, lubie czasami do nich wracac. Jakies mp3 ktore mam na plytach. Plyty wypalone prawie 4 lata temu w marcu 2001 roku a na nich kawalki lat 80/90.

We wtorek przyszly dwie Magdy, jedna wyszla wczesniej z mama, a druga pozniej osobiscie odprowadzilem do domu. We wtorek na uczelni przentowalem efekty mojej pracy przejsciowej, nie wiem co dostalem bo bylo zastepstwo i nie bylo profesora tak jak zawsze tylko byl doktor :/

Sroda uplynela pracowicie, 4 godziny poswiecilem w firmie Polstage na opowiadaniu o firmie CRS, mam troche juz generalnie dosc pracy w firmie CRS bo coraz bardziej irytuje mnie cala sytuacja i klimat w tej firmie, juz na dzien dzisiejszy moge powiedziec ze jesli w tej firmie nic sie nie zmieni (mam tu na mysli daleko idace zmiany w sposobie zarzadzania firma i kierowania personelem) to na poczatku lipca nie podpisze umowy na drugie polrocze.

W ogole to dzis stwierdzilem, ze musze sie zaczac rozgladac za jakas ciekawa praca. Najchetniej chcialbym pracowac w dziale jakosci albo w dziale IT, gdzies w helpdesku albo w dziale doradztwa, kontaktow z klientem, byc moze tez jako grafik. Z Marcinem cos gadalem o otwarciu wlasnej firmy, co prawda nie z profilu IT ale chyba pomysl ciekawy.

Dzis praca, policja i lodowisko. Niezle trio sie zapowiada ;)




2005.03.22 02:58:29 link

Pierwszy dzien wiosny minal dosc dziwnie. Zamierzalem wstac kolo 11.30 ale w koncu wstalem kolo 14.00. Straszne pierdoly mi sie snily, myslalem, ze mama wstanie kolo 12.00 to tez bym wstal a tu mama dzis wstala prawie o 13.30 co rzadko sie jej zdarza. W ogole to nie zauwazylem jakos by dzis byl 1 dzien wiosny, nadal jakos dziwnie zimno za oknem. Kurcze malo czasu mam, a musze w niedalekim czasie umowic sie na 3 przeglad gwarancyjny w serwisie Toyoty, wypadaloby tez za niedlugo zimowki wymienic na letnie opony.

Dzis uczelnia, nie chce mi sie no ale nie ma wyjscia, trzeba i tyle.

Dzis musze sie w koncu umowic na wyjazd srodowy do Katowic.

Jakos w ogole nie mamy z Magda czasu by isc na lodowisko, nie dopsz nie dopsz.

Ponoc swieta sa w najbliszy weekend, fajnie??




2005.03.20 04:18:42 link

Dawno nic nie pisalem bo jakos czasu nie bylo zbytnio :(

Czwartek byl dziwnym dniem. Rano wszystko szybko i sprawnie poszlo w CRSie, wieczor byl mily ale nie do konca udany, ale nie chce mi sie o tym pisac. Muzyka Irlandzka jest ok :) To chyba najlepszy wniosek z czwartkowego wieczoru.

W piatek zaliczylem kurs do Katowic, musze wykonac jeszcze jeden w srode. W Katowicach kupilem nowy sprzet dla siebie i wymienilem pamiec do serwera. W Katowicach jak zwykle korki niestety przez co podroz sie dosc wydluzyla. Po powrocie z Katowic pojechalem do CRSu, zrobilem co mialem zrobic i wrocilem do domu. W domu zajalem sie wymiana czesci w kompie, pozniej przyszla Madzia i towarzyszyla mi. Zakonczylem instalowanie i w nocy odprowadzilem Magde do domku. Znowu bylo czuc wiosne w powietrzu i ptaszki spiewaly ;)

Sobota byla udanym dniem, tylko ze mialem nadzieje, ze za oknem bedzie cieplo, niestety rozczarowalem sie po wyjsciu z domu. Sobote spedzilem w calosci na konfiguracji kompa swojego i rowniez Marka. Wieczorem odwiedzilem Madzie i wyciagnalem ja na kolacje do knajpki.

Jesli o kompa chodzi to obecna maszyna to

procek: Intel Celeron D335-J 2,8 GHz

RAM: TwinMOS 512 DRAM P3200 400 MHz

plyta glowna: GA-8IPE775G - na plycie 8-kanalowa k.dzwiekowa i 1Gbitowa k.sieciowa oraz 8*USB

k.graficzna: GeCube Radeon 9200 128 MB 128bit AGPx8

modem: Request 56k flex - tak na wszelki wypadek jak net padnie ;)

monitor: Compaq P910 - 19'' na kineskopie Sony Trinitron

glosniki: Creative Inspire P5800 5.1 5 glosnikow + subwoofer

dyski twarde: 120GB SATA Maxtor, 40GB EIDE Seagate

nagrywarka: LG GCE-8526B

W zwiazku z przebuowa kompa mam do sprzedania czesci:

1) PROCESOR Intel® Celeron™ 1.3 GHz wraz z radiatorem i coolerem - Szyna systemowa (FSB): 100 MHz, Jadro procesora: Tualatin, Technologia wykonania: 0.13 microna, Zlacze: Socket370 FC-PGA2 - PROCESOR NIGDY NIE BYL PODKRECANY!

2) PLYTA GLOWNA firmy COMPAQ z modelu EVO D300V Series - chipset: Intel 815, zlacze: S370 FC-PGA2, na plycie zintegorwana karta graficzna NVIDIA VANTA 16 MB SDRAM AGP, karta dzwiekowa AC'97: we/wy 1 line out, 1 line in, 1 mic, karta sieciowa INTEL PRO 100/VE RJ45. Procz tego 2*USB, 3*PCI 1*AGPx4, 2*DIMM. PLYTA DOSKONALE WSPOLPRACUJE Z PROCESOREM INTEL CELERON 1.3!

3) KARTA SIECIOWA PCI RTL8029(AS) RJ45/BNC

4) RAM - 256 MB SDRAM PC133

5) CD-ROM Creative 48x - wymaga wyczyszczenia, czasami nie czyta plyt!

6) KARTA DZWIEKOWA - Sound Blaster LIVE! CT4830 PCI - Czestotliwosc probkowania: 48 kHz. Zgodnosc z: SoundBlaster PRO/16, DirectX , EAX. Zlacza na karcie: CD-In, AUX-In, TAD. Rodzaje we/ww: - interfejs: MIDI/joystick,line-in, mic, S/PDIF, line-out x2

Jesli ktos chetny to zapraszam do kontaktu :)




2005.03.17 03:23:39 link

Ciezkie dni z cyklu On the run, duzo pracy, malo snu, jestem przytloczony jakimis terminami, spotkaniami, telefonami, mailami, wyjazdami, itp. Troche sie tego uzbieralo w tym tygodniu. Mam nadzieje, ze nastepny tydzien bedzie bardziej lajtowy od obecnego.

Wczoraj praca w CRSie, potem wizyta u Magdy, potem do Marka. Dzis naszczescie ide do pracy na 10.00, a nie na 9.00 co oznacza 1h snu wiecej, po pracy wizyta na Policji, wieczorem moze jakies wyjscie do pubu, w koncu dzis St. Patrick's Day.

W piatek czeka mnie kurs do Katowic po czesci do komputerow w firmie i po czesci do mojego nowego kompa.

Najlepsze lekarstwo na zmeczenie i znuzenie to smiech :) Jak sobie przypomne Lene eksplodujaca rosolem na monitor i klawiature to od razu mi sie chce brechtac. A Lenka w ogole jest swietna, szybko i latwo ja mozna wkrecic, dodatkowo ona reaguje z takim histerycznym przejeciem :) Lena jest chyba jedyna osoba, ktora nie do konca rozpoznaje chwile w ktorych zartuje, a w ktorych nie i dzieki temu czasami skutecznie mi poprawia humor. W ogole Lena to paskud gdyz nie pozwala Flesiowi obgryzac paznokci u nog :D

Wiosna w powietrzu, coraz mniej sniegu na dworze, niestety widze minus tej calej sytuacji, mianowicie Zbir brudzi sobie lapy podczas spaceru :/ i ja niezbyt jestem zadowolony i szczesliwy z powodu tej sytuacji.

Irytuje mnie bardzo brak zaufania w stosunku do drugiej osoby, taka kurewska niczym nieuzasadniona podejzliwosc i chec bycia waznym i posiadania kontroli nad wszystkim i nad kazdym. Obudzila sie we mnie ignorancja, arogancja polaczona z bezczelnoscia, szydercznym usmiechem i lekcewazacym spojrzeniem. Ohhh yeah I like this game, and life it's only a great game!

I don't need no arms arround me
I don't need no drugs to call me
I have seen the writings on the wall
Don't think I need anything at all
No, don't think I need anything at all
All in all it was just a brick in the wall
All in all it was just a brick in the wall





2005.03.15 02:50:01 link

Poniedzialek uplynal dosc pracowicie.
Wstalem wczesniej :) to jest o 11.30, generalnie to o tej godzinie obudzil mnie Jarek :) Wstalem wiec od razu i wzialem sie do roboty - zrobilem pare projektow dizajnow w koncu jakas kase przydaloby sie zarobic :)

Mama poszla zaniesc PITy do Urzedu Skarbowego, w sumie mam nadzieje, ze w tym roku fiskus zwroci mi okolo 600 zl nadplaconego podatku ;p

Wieczorem pojechalem do Tomka troche pogadalem, zrobilem co mialem zrobic i wrocilem do domu ;)

Dziwne, ze czasami czlowiek dochodzi do pewnych wnioskow po fakcie, osmieszajac sie przy tym. Dodatkowo gdy robi to dorosla i oczytana osoba to sprawa wyglada bynajmniej dziwnie...

Dzis czeka mnie uczelnia ;)




2005.03.14 03:14:40 link

Kurcze nie ladnie postapilem bo zaniedbalem dosc mocno swojego nloga :)

W sobote nie pojechalem ani do kina, ani tez do knajpy ale z Magda postanowilismy odwiedzic Basie. W ogole to sobota byla fajnym dniem, Magda opula mnie bezczelnie zupa, tak ze mialem reke od lokcia po konce palcow cala w wyplutym przez Magde rosole, poza tym rosol wyladowal tez na polowie biurka wliczajac klawiature, myszke oraz monitor. Nie wiedzialem, ze Magda jest zdolna do takich zachowan ale teraz juz wiem, ze mozna sie po niej roznych dziwnych rzeczy spodziewac, ktore mi nigdy przez mysl by nie przeszly.

Niedziela minela mi pod znakime ostrej pracy, wstalem wczesniej niz zwykle, wyszedlem z psem i caly dzien spedzilem przed kompem robiac projekty stron internetowych.

Babcia przychodzi do nas teraz z pieskiem od ciotki Sabiny. Ciotka Sabina jest chora wiec babcia opiekuje sie jej pieskiem. Nie byloby w tym nic zlego gdyby nie fakt, ze dwa ujadajace psy w domu dzialaja mi lekko na nerwy. Ale jest tez plus calej sytuacji, mianowicie babcia wychodzi od nas o okolo 1.5 h wczesniej nie zwykle.

Strasznie mnie wnerwiaja dziwne zachowania zwiazane z uprzedzeniami do kogos, czegos. Nie lubie gdy ktos mnie ocenia zanim mnie osobiscie pozna tak samo jak nie lubie gdy jakas osoba kompletnie zmienia do mnie nastawienie z powodu jakis tam zdarzen badz sytuacji na ktore nie mialem bezposredniego wplywu. Wnerwia mnie takie zachowanie, uwazam ze to jakies takie prozne i prostackie. Prawda jest taka, ze czasami zaskakuje mnie osoby po ktorych niczego zlego bym sie nigdy nie spodziewal, a tu prosze taka niespodzianka. I nie wierze tym razem w jakas skleroze badz tez nieumiejetnosc kojarzenia faktow, zdarzen, imion, etc. Podsumowujac - jestem niemile rozczarowany... ciekawe ciekawe...




2005.03.12 04:05:44 link

W czwartek zeszlo mi troche dnia w pracy, po pracy od razu pojechalem do Scorpiony na naprawe zabkow. Tym razem Scorpiona naprawila mi kolejne 3 zabki :)

Piatek uplynal dosc leniwie, wstalem wczesniej niz zwykle bo w poludnie musialem byc na policji celem konfrontacji z moim pieprznietym ojcem, co bylo do przewidzenia moj pieprzniety ojciec sie nie stawil. Dowiedzialem sie, ze sprawa juz w polowie lutego zostala przkazana do prokuratora ale prokurator odeslal akta na komende policji celem przeprowadzenia konfrontaji. Mam nadzieje, ze konfrontacja nastapi dosc szybko i ze jeszcze w marcu zostanie wyznaczony termin rozprawy sadowej.
Po powrocie do domu z komendy troche poklikalem i przespalem sie z godzinke, wieczorem odwiedzilem Magde :)

Mam juz dosc tej zimy, ciagle tylko snieg snieg i zimno ciagle wciaz. Dzis wjal taki fajny wiatr, tak fajnie szumialo, wszystko byloby ok gdyby ten wiatr byl cieply, a nie taki lodowaty i mrozny.

Sciagnalem duzo fotek starych Gliwic. Moje miasto kiedys nalezalo do Niemiec i nazywalo sie Gleiwitz, Gliwice byly wtedy piekne, szkoda ze teraz to takie dziwne i niezbyt ladne miasto chociaz chyba w porownaniu z innymi miastami Gornego Slaska Gliwice nie wypadaja wcale zle na tle innych miast.

Plany na sobote? Moze jakas knajpa? Moze kino?




2005.03.10 02:54:30 link

Bylismy wczoraj z Magda u okulisty. Dowiedzialem sie, ze mam podwojny astygmatyzm. Widze zle w dali i zle blisko, co prawda wada wzroku jest niewielka. Mialem do wyboru czy chce szkla, w ktorych lepiej bede widzial blisko, czy tez szkla w ktorych lepiej bede widzial daleko. Wybralem te pierwsze gdyz najczesciej patrze na obiekty, ktore znajduje sie dosc blisko mnie (czyt. monitor). Pani doktor przepisala takze kropelki do oczu, ktore powinny pomoc mi w nocnej pracy przy kompie. Narazie okularow kupowal nie bede, zobaczymy czy pomoga mi cos owe kropelki.

Wczoraj wieczorem zaliczylem meczyk w TV, ale uwazam, ze wtorkowy meczyk byl lepszy.

Plany na dzis? Pewnie pojade do pracy, a wieczorem do Zabrza do Scorpiony na naprawe kolejnych zabkow :)

Kreci mnie ostatnio dobra muzyka, jakos lubie cisze ale dobra niezbyt glosna i ciezka muzyka bardzo mnie relaksuje.

Mysle, mysle...




2005.03.09 12:12:49 link

Koniec prac i zajec na dzis. Rano szybko sobie poradzilem z konfiguracja routera w kancelarii, pozniej jeszcze myk szybko do drugiej firmy, szybkim backup i juz jestem wolny, a myslalem ze mi to zajmie wiecej czasu.

W CRSie znowu nie uzyskalem blogoslawienstwa kierownika na zalatwienie kilku spraw i znowu sie zirytowalem. Ehhh wnerwia mnie ta sytuacja coraz bardziej wnerwia...

Planow na dalsza czesc dzisiejszego dnia brak, moze Magde odwiedze, a moze bede ogladal meczyk w TV, nie wiem jeszcze.

Wczoraj lajtowy dzien, jedyny dzien spedzony na uczelni, mialy byc wyklad, okazalo sie, ze wykladu nie ma wiec byla tylko seminarka. Pozniej naczekalem sie na profesora ale bardzo sie ciesze bo udalo mi sie wczoraj wszystko szybko i sprawie zalatwic.

Wiesz, nadal czekam, jestem cierpliwmy wiec poczekam jeszcze troszke ;)




2005.03.08 00:43:37 link

Ciekawy dzien, niby nic nie zrobilem a jednak jestem jakis zmeczony i za niedlugo pojde spac. Pora troche wczesna jak dla mnie ale dzis musze isc rano na uczelnie. Wczoraj wybralem sie z Magda na lyzwy, fajnie bylo, na lodowisko bylo chyba 12 osob lacznie z nami wiec sie swietnie jezdzilo.

Dostalem wezwanie na policje w celu komfrontacji, nie wiem jak i z kim bo sygnatura akt inna niz w sprawie mojego ojca. Dzis zadzwonie i sie zapytam o co chodzi i w jakiej sprawie jestem wezwany.

Znowu sniegu napadalo, mam troche juz dosc tej zimy. Przydalaby sie juz wiosna albo jakies sloneczne dni bo juz mam dosc tej szaruwy za oknem.

Mama mi cos wspominala, ze postara mi sie zalatwic na wakacje prace w Irlandii, hmmmm...




2005.03.07 00:25:55 link

Znowu sobie pospalem porzadnie. W sobote wstalem kolo 15.00, a w niedziele obudzila mnie babcia kolo 13.00, ale niestety od razu zaczela trajkotac wiec postanowilem, ze spedze jeszcze jakis czas w lozku. W sobote odwiedzila mnie Magda i pomogla mi zrobic porzadek w moim akwarium, a w niedziele tez mnie odwiedzila Magda, znaczy najpierw poszlismy na spacer z moim psem, pozniej odwiedzila mnie Magda, a potem ja odwiedzilem Magde :) W takiej kolejnosci :)

Znowu jakos tak szybko weekend minal, nie mam zielonego pojecia dlaczego te dni tak szybko leca, moze to dlatego, ze mam duzo pracy albo moze tez dlatego, ze pozno wstaje w weekendy. Tak czy inaczej sa plusy tej sytuacji bo coraz to mniej dni pozostaje do wiosny i tym samym coraz to mniej dni pozostaje do wakacji.

Wczoraj wpadlem na pomysl by zamiast bezskutecznego szukania jakies pracy, otworzyc jakas wlasna firme...

Planow na ten tydzien raczej zadnych nie mam, poza tym ze we wtorek ide na uczelnie i mam zamiar odwiedzic promotora oraz ze w czwartek czeka mnie wizyta u Scorpiony na kolejnej naprawie zabkow ;)

Zbliza sie dlugi weekend, fajnie byloby gdzies pojechac, pytanie tylko gdzie i z kim...




2005.03.05 17:45:33 link

Piatek minal mi jakos dosc predko. Najpierw praca w kancelarii, nastepnie wizyta w CRSie i testowanie kosci pamieci. Okazalo sie, ze nie dziala zbyt dobrze i ze bedzie je trzeba wymienic wiec zapewne w najblizszym tygodniu czeka mnie kurs do Katowic, moze przy okazji kupie od razu nowego UPSa do firmy. Po wizycie w CRSie powrot do centrum celem zakupienia skretki, switcha i kart sieciowych, z miasta do domu. W domu zdazylem zjesc obiad i porozmawiac chwile z ciocia ktora znalazla chwile czasu by nas odwiedzic. Pojechalem wieczorem do Marka i podlaczylem u jego sasiada net, wszystko przebieglo sprawnie i szybko.

W drodze powrotnej od Marka pojechalem po Magde, przyjechalismy do mnie i zobaczylismy Wladce Pierscieni na TVN, a potem film na kompie pod tytulem Zaginiony Batalion.

Plany na sobote to porzadki w akwarium :)




2005.03.04 01:29:54 link

Cos zapomnialem troche o nlogu. Sroda okazala sie byc maskaryczna i uplynela w glownej mierze pod haslem awaria serwera w pracy :/ Co jak co ale awarii to ja niecierpie. Mialem calkiem innym plan dnia ale z polowy rzeczy musialem zrezygnowac. W srode w nocy postanowilem zrobic pyszna salatke, dzis odwiedzi mnie moze Magda wiec pewnie sobie poje :) Poza tym w nocy z srody na czwartek siedzialem do 5.00 nad ranem pracujac nad swoim dyplomem, bylem w czwartek na uczelni celem konsultacji tego co udalo mi sie zrobic, niestety moj promotor jest chory i go nie bylo ;(

Czwartkowy dzien uplynal pod haslem zmagania sie z routerem i neostrada w kancelarii radcow prawnych, a wieczorem pojechalem do Scorpiony by jej troszke pomoc w tabelkach ;)

Planow na piatek raczej brak, co prawda czeka mnie jeszcze troche pracy w kancelarii ale mam nadzieje, ze sie szybko z tym uwine.

Jestem zmeczony, ide zaraz spac. Pora dosc wczesna jak na mnie ale juz pada na pyszczek...




2005.03.02 02:23:43 link

Wtorek to jedyny dzien tygodnia w ktorym mam miec zajecia na uczelni. Dzis niestety nie mialem seminarium, na pierwszy wyklad nie chcialo mi sie isc :) Zreszta na pierwszy wyklad mial przyjs prowadzacy z ktorym mielismy zajecia w zeszlym semestrze, ludzie czekali niedaleko sali, okazalo sie, ze przyszla jakas pani otwarla drzwi do sali i weszlo jedynie kilka osob, a reszta zostala czekajac na owego doktora, ktory w koncu w ogole sie nie zjawil. Po 40 minutach ktos z sali wyslal smsa do kogos z osob czekajacych pod sala czemu nie wchodza i wtedy ponoc cala ekipa wladowala sie do sali ku wielkiemu zdziwieniu prowadzacej. W ogole na pytanie o zaliczenie prowadzaca ponoc odpowiedziala ze zaliczenia zadnego nie bedzie :) Na uczelnie pojechalem na drugi wyklad, ktory prowadzi dosc smieszny doktor o wygladzie i poczuciu humoru zblizonym do Cezarego Pazury z serialu 13-sty posterunek. Prowadzacy wychodzil z sali chyba czterokrotnie celem przeprowadzenia rozmowy przez telefon komorkowy ktory dzwonil w odstepach okolo 15 minutowych. Poza tym prowadzacy stwierdzil, ze nie ma sensu sie spotykac na wykladach co tydzien (tak mam miec wg. planu) wiec by umilic sobie zycie bedziemy sie spotykac co 2 tygodnie, wyklady zostana nam udostepnione, a przedmiot bedzie zaliczany na podstawie elaboratu, ktory bedzie trzeba napisac na wybrany przez siebie temat z listy stworzonej przez prowadzacego.

Poza tym wczoraj odwiedzilem Magde, biedny Flesio ma chore uszko i bardzo mi go zal, bo to bardzo pocieszny piesek jest i tak bardzo sie cieszy na moj widok i fajnie macha ogonkiem. W ogole to piesek Magdy cos strasznie chorowity jest bo ciagle tylko musi odwiedzac pana weterynarza.

Dzis czas popracowac conieco, rano czeka mnie pobudka i wizyta w CRSie, a potem po poludniu wizyta w kancelarii adwokackiej.

Dobija mnie to zimno za oknem, pamietam jak chyba z 2 lata temu w marcu na dzien kobiet bylo juz tak fajnie cieplo, ze chodzilem w letniej kurtce, a teraz jest mroz wiekszy niz w grudniu, dziwna strasznie ta pogoda za oknem.




2005.03.01 04:18:43 link

Wczoraj byl tak zwany luzny poniedzialek. Wstalem kolo 12.00, w ogole to mam plan by w tygodniu wstawac nieco wczesniej tak kolo godziny 10.00 bym mial wiecej czasu dla siebie. Wczoraj wybralem sie z Magda na lodowisko, poza tym cos tam poklikalem, wyjasnilem Magdzie jak grac w cos co nazywa sie Kolejarz, dokonalem przelewu na bilet dla Misia, zobaczylem "M jak Milosc", bylem z psem na nocnym nieco dluzszym niz zwykle spacerze i jakos tak dzien zlecial.

W Radiu Zet byla w Sensacjach XX wieku B.Woloszanski opowiadal dzis o akcji niemieckich kryptologow, bardzo fajan i ciekawa audycja.

Wakacje zblizaja sie powoli malymi krokami, zastnawiam sie juz powoli jakie beda te moje wakacje. Planow konkretnych zadnych nie mam jak narazie, moze bede mial jakas prace i nie bedzie w ogole wakacji... jesli natomiast bede mial wakacje to chetnie bym sie wybral w gory i oczywiscie do Pragi. W ogole to uslyszalem wczoraj, ze w tym roku w lecie w Warszawie bedzie Cowparade :) Cowparade byla swietna w 2004 r. w Pradze, moze jakims trafem uda mi sie zawitac do Wawy w wakacje i zobaczyc Parade Krow :)

Cos sie rozpadlo, nie ma tego co bylo kiedys i co mnie tak fascynowalo. To juz chyba nie wroci niestety, co zrobic niektore rzeczy na swiecie zmieniaja sie na plus, a inne niestety na minus.

Troche mi tak jakos smutno, troche taki jakby maly zal mam do pewnej osoby, chyba w ogole nie mam prawa do tej osoby miec zalu ale jednak jakos tak dziwnie hmmm...

Dzis wtorek, nie chce mi sie isc na uczelnie, niezle sie rozleniwilem... ide spac bo juz pora pozna albo tez wczesna, zalezy z ktorej strony na to spojrzec. Fajnie net bangla w nocy ;P




2005.02.27 16:29:44 link

Wczoraj byl calkiem mily dzien, najpierw odwiedzilem Marka, porozmawialem z nim troche w sprawie pracy, a nastepnie obadalem sytuacje przeciagniecia netu do jego sasiada pietro nizej. Sytuacja zostala obadana z wynikiem pozytywnym wiec w najblizszym tygodniu czeka mnie troche pracy. Po wizycie u Marka wybralem sie z Magda do Multikina na Aviatora. Bardzo fajny i ciekawy film, troche zakrecony i momentami trudny ale by to byla az taka rewelacja na 11 nominacji do Oscara to bym nie powiedzial.

Planow na dzis raczej nie mam, zaraz zjem obiadek i pojde na spacer z psem w pola, bo tak ladnie slonko swieci. Od paru dni dziwnie boli mnie gardlo. Hmmm...




2005.02.26 14:10:12 link

Piatkowy dzien nie okazal sie byc az tak straszny. Wstalem cos kolo godziny 8.00 bo musialem pojechac do pracy na godzine 9.00, zalatwilem kilka spraw, kilka nie zalatwilem bo oczywiscie kierownik nie mial dla mnie czasu wiec musialem podzwonic w kilka miejsc i odwolac pare akcji z pwoodu tego, ze kierownik nie ma czasu. Troche mnie to irytuje, ze o byle jaka pierdole musze prosic kierownika o przyjecie na rozmowy, ktora wyglada niczym audiencja, firma ma w cholere i troche kasy a sciubia kazda zlotowke, ehhh... a pozniej jest gadania, ze z tematem na przyklad zakupu UPS pieprzymy sie miesiac. Ale jak mam go kupic skoro kierownik o byle pierdole chce gadac. W ogole to ostatnio zauwazylem, ze pracownicy traca mnostwo czasu na czekanie na audiencje do kierownika, kazdy mu pieprzy pol godziny i zdaje relacje. W tej firmie jest pelna permanetna inwigilacja, zero zaufania do swoich pracownikow, kontrola na kazdym kroku dlatego tak jakos nie kwapi mi sie by ugiegac sie o stala prace w CRSie po zakonczeniu studiow. Wracajac do piatku, podzwonilem do chyba 15 -stu firm z zapytaniem czy realizuja jakiekolwiek projekty w technologi .NET z wykorzystaniem bazy Microsoft SQL, pojechalem od razu w piatek na rozmowy bo pogadac o szczegolach. Firma fajna, widac, ze sie znaja na rzeczy, zaproponowali wiele ciekawych rozwiazan, ale pewnie nie skorzystamy z ich uslug bo bedzie trzeba za owe uslugi zaplacic jakies 10-15 tys. Moze to i duzo, ale nie wiem czy dla takiej firmy jak CRS ktora miala chyba z 4 miliony (tak to nie pomylka) zlotych zysku za zeszly rok. I takim sposobem temat realizacji programu dla CRSU bede ciagnac do maja pewnie, a temat w ogole zaczal sie w pazdzierniku 2004. Kierownik to najchetniej wycalowalby mnie gdybym znalazl jakas firma ktora zrobi to za 1 zl ale niestety to nierealne.

Po pracy wrocilem do domku zjadlem obiadek i jakos tak dziwnie zasnalem w fotelu ogladajac skoki Adama, ktoremu chyba znowu nie wyszlo. W ogole to zasnalem na maksa gdyz obudzilem sie cos kolo godziny 21.00. Reszte piatkowego dnia spedzilem przed kompem i na nocnym spacerze z psem.

Dzis udalo mi sie wstc wczesnie to znaczy o 12.45, nie chcialem spac do 14.00 czy 15.00 bo pozniej duzo dnia mi sie traci. Dzis mamy jechac do kina na Aviatora, mielismy jechac tez z Basia ale on jak zwykle nie chce.

GG nie dziala, w sumie nawet dobrze bo przynajmniej nikt mi glowy nie zawraca.

Poszukiwany << ZOBACZ KONIECZNIE << POMOZ W POSZUKIWANIACH !




2005.02.25 01:52:40 link

Wczoraj niezly dzionek. Wstalem wczesniej to jest kolo 13.00 prysznic, klikanie, itp. Zapomnialbym, ze rano mnie odbuidzl Marek bo niby cos tam z mailami bylo nie tak. Chyba w firmie wprowadze jakas procedure postepowania zanim ktos do mnie wspanialomyslnie zadzwoni i obudzi w srodku nocy :)

Bylem u Scorpiony na naprawie zabkow, Scorpiona naprawila od razu dwa, reszta zabkow czeka w kolejce, nastepna naprawa bedzie za 2 tygodnie :)

Potem pojechalem do Magdy, a nastepnie do Platana na promocje, kupilem spodnie, sweterek, koszule i koszulke :) jestem zadowolony z zakupow, spodobaly mi sie pewne buty, chyba sobie kupie na wiosne ;)

Dzis zapowiada sie niezly dzien, zaraz mykam spac bo na 9.00 do pracy, potem na 15.00 tez do pracy.
W sobote chcemy isc z Magda do kina na Aviatora.

Ide spac, moze mi sie cos milego i ciekawego przysni... jakos dawno nie snilem o Tobie wiec...




2005.02.24 02:15:49 link

Ehhh nie lubie takich dni jak wczoraj. Po pierwsze to snily mi sie jakies straszne pierdoly, mialem zamiar wstac o 12.50 gdyz na ta godzine nastawilem sobie budzik ale niestety podbudka o tej porze sie nie udala i w koncu wstalem okolo 14.00. Planowalem, ze wybiore sie do pracy kolo 16.00 po pracy odwiedze Marka, a nastepnie kolo 19.30 pojade z Magda do Platana do Zabrza by sobie cos kupic na wyprzedazach. Niestety moje plany legly w gruzach poniewaz w pracy bylem od 15.45 az do 20.15 wiec cale plany poszly sie pasac.

Dzis odwiedzam w Zabrzu Scorpione, ma mi naprawic moje zabka :) Juz sie boje :)

Ostatnimi czasy jakos coraz czescie mysle o tym co bylo albo o tym co bedzie, a jakos kompletnie nie skupiam sie na terazniejszosci, nie wiem czy do dobrze czy to zle ale to troche dziwne tak ciagle myslec o przeszlosci, bo o przyszlosci to chyba jest to jeszcze ok.

Cos mi sie zdaje, ze juz sobie odpuszcze definitywnie, chociaz ja bardzo rzadko cos sobie odpuszczam ale w obecnej sytuacji chyba nie mam innego wyboru. Co prawda ostatnio pojawilo sie pare ciekawych nowych rzeczy ale to takie dziwne sprzecznosci, a ja jakos nie przepadam za sprzecznosciami wiec najlepiej bedzie gdy sie w koncu zdecydujesz i jakos konkretnie okreslisz...




2005.02.22 13:55:32 link

Wczoraj niby ciezki dzien, bo najpierw sad, pozniej RTG, pozniej praca na koncu lodowisko ale tak czy inaczej dzionek minal calkiem calkiem oki. Na lodowisku bylo super, kupilismy z Magda karnet na slizgawki tak by bylo taniej, a na samej slizgawce bylo malo ludzi i moglem troche sie znowu podszkolic w samodzielnej jezdzie. Zastanawiam sie teraz czy przypadkiem nie zakupic sobie lyzew.

Od wczoraj szukam pracy, nawet wyslalem dzis CV i list motywacyjny, zobaczymy co z tego wszystkiego bedzie.

Dzis uczelnia, rano mialem seminarium dyplomowe i dowiedzialem sie kilku ciekawych rzeczy, jak dobrze pojdzie to byc moze bede mial 5.0 na dyplomie :) Poza tym wprowadzono oceny czastkowe wiec jak nie bedzie 5.0 to bedzie 4.5 a przeciez 4.5 to tez dobra ocenka.

Odwolali dzis wyklad z marketingu stad tez jestem w domu, jak mi sie zachce to pojade znowu na uczelnie na 16.00 :)




2005.02.20 20:10:49 link

I juz po feriach. W Rajczy bylo fajnie, szkoda ze tak krotko tam bylismy, tydzien bardzo szybko zlecial ale fajnie bylo sobie odpoczac i poleniuchowac nawet przez te 7 dni. W czasie pobytu w Rajczy jakies przeziebienie mnie dopadlo, pewnie dlatego ze jak przyjechalismy to w domku bylo zaledwie 9 stopni, ale szybko sie wykurowalem. Kolejnym zonkiem byl problem z niskim cisnieniem wody, troche bylo kombinowania z myciem sie ale i tak bylo milo. Co prawda uwazam, ze o wiele lepiej jest w Rajczy w lecie, ale w gruncie rzeczy w zimie tez jest calkiem ok :) Odpoczalem sobie od pracy, od domu i takze od netu :)

Mam juz plan zajec na swoj X ostatni semestr. Zajecia mam tylko we wtorek, a w reszte dni tygodnia mam wolne :) W sumie to dobrze, bo bede mial wiele czasu na zajecie sie swoja praca dyplomowa.

Jutro czeka mnie wizyta w sadzie, nastepnie RTG zeba, ktorego to Scorpiona zreperuje mi w czwartek :) Potem chyba pojdziemy z Magda na lodowisko.

Chcialbym nauczyc sie obojetnosci. Wiem, ze w niektorych przypadkach nie jest to zbyt dobra cecha ale uwazam, ze obecnie brak mi jej. Gdybym byl obojetny nie przejmowalbym sie wieloma kwestiami, ktore czasami potrafia mi popsuc humor.




2005.02.12 11:44:59 link

Wczoraj byl koszmary dzien. Najpierw lodowisko, pozniej mialem zaplanowany dzien i myslalem, ze wroce do domu gdzies kolo godziny 18-19 ale niestety moja mama tak pieknie zmienila mi plany, ze do domu wrocilem dopiero kolo 22.00. A Jak wrcalem to byla u mnie taka mega mgla, ze prawie nic nie bylo widac. Ale bylo czadersko, moj pies fajnie reagowal ;)

Kupilismy chyba z Magda wszystko co trzeba, wiec nie powinno byc zle.

Czasami sa sytuacje gdy mam jakis wybor, miedzy jednym rozwiazaniem, a drugim - nie lubie tylko dni w ktorych z tych dwojga rozwiazan mozna wybrac tylko jedno, bo drugie niby jest ale tak w gruncie rzeczy to nie daje sie go wybrac...

Spakowalem sie, wiec moge jechac, wiec dzis jedziemy do Milowki.




2005.02.11 01:54:24 link

W czwartek byl nieco innym dniem poniewaz wstalem dosc wczesnie przed 12.00. Rodzinka jechala ogladac kolejny dom w brzezince, ale ja nie pojechalem bo jakos czulem, ze nie mam po co jechac i czasu tracic. Rzeczywiscie mialem racje, dom jakis dziwny a cena dosc wysoka.

Mialem niby jechac do pracy bo dzwonili, ale udalo sie problem rozwiazac przez telefon przez co nie musialem jechac do firmy. Wiec mialem troche czasu i poszedlem do fryzjera. Juz i tak planowalem wyjscie do fryzjera i sie udalo :) Znowu mam krotkie wloski z czego oczywiscie bardzo jestem zadowolony.

Czwartkowy wieczor uplynal na malej wycieczce do knajpy tureckiej do Chorzowa na pyszne jedzonko. Jedzonko bylo mniam mniam, towarzystwo znakomite, wiec wyjazd, a tym samym wieczor byl bardzo udany. Marysia sie nagadala, ale jej sie nie dziwie. Wyjezdza za niedlugo na stypendium do hiszpani wiec pewnie troche bedzie jej brakowalo naszego towarzystwa.

Dzis jak co piatek lyzwy, potem zakupy w Tesco i pewnie pakowanko poniewaz kolo poludnia w sobote czeka mnie wyjazd do Milowki.

Lubisz Misie? :)




2005.02.09 12:12:55 link

Wczoraj ostatki byly, wybralem sie do Marcina na bibe sesyjno-sledziowa. Wiec pilismy za zaliczenie prkatycznie ostatniej w zyciu sesji no i pilismy z okazji ostatkow. Imprezke zaczelismy kolo 20.00,poszlismy spac po 6.00. Byl dobry alkohol i dobre jedzonko wiec same plusy. O dziwo mnie dzis glowa nie boli, jedynie mi sie chce troche spac, bo spalem moze z 3h.

Marcin zapowiedzial, ze troche trzeba bedzie u niego pobalowac czesciej :)




2005.02.07 17:40:03 link

Sobota minela na malej imprezie w Spirali, o dziwo zaskoczyla mnie liczba osob w klubie. Ostatnio rzadko bywam w Spirali ale dawno nie widzialem tam tylu ludzi, nie wliczajac oczywiscie sylwestra.

Niedziela, hmmm co ja robilem w niedziele. Aha klikalem i byczylem sie w domu, wiec w sumie chyba nic ciekawego :)

A dzisiejszy dzien jakis taki dziwny. Z zakupem domu chyba to nic nie wypali, bo pan wlasciciel jeszcze podniosl cene, a kwestia z poddaszem nie jest tak kolorowa jakby sie to moglo wydawac. Bylem dwukrotnie w pracy no i na uczelni takze bylem. Zostawilem indeksy i oddalem wniosek o stypendium na X semestr. W sumie taki jakis dziwny dzien.
Jesli chodzi o zakup domu to znowu chyba potwierdzily sie moje slowa, ze bylo trzeba we wrzesniu zakupic dzialke i zaczac budowe. Zeszly rok byl dobrym rokiem na budowe bo praktycznie z racji dobrej pogody do swiat w grudniu bylo mozna walczyc z budowa. No ale coz... ja jestem sam przeciwko 2 babom, wiec mam marne szanse na przebicie sie z wlasnym zdaniem :(




2005.02.05 18:40:48 link

Znowu troche zaniedbalem nloga.

W czwartek wstalem dosc pozno, znowu przestawila mi sie doba i wstalem kolo 16.00

W piatek wstalem wczesniej kolo 10.00 i wybralem sie na uczelnie po odbior indeksu. To pierwsza taka, sesja w moim zyciu - na dziewiec zaliczen mam piec 5-tek, jedna 4.5, dwie 4-ki i jedna 3.5. Wiec naprawde jestem bardzo zadowolony, troche kijowo, ze za ten V rok nie dostane stypendium ale chce w tej sprawie zadzwonic w pare miejsc ;)

Po uczelni odwiedzilem Lene i pojechalismy na lodowisko. Po lodowisku wrocilem do domu bo mielismy na 16.00 jechac obgadac jeszcze sprawy zakupu domu, ale okazalo sie, ze obecni wlasciciele gdzies wyjezdzaja na weekend i przesunelismy wizyte na poniedzialek rano. Troche sie zdrzemnalem i wieczorem przyszla Lena, zobaczylismy w TVP1 James'a Bonda, a pozniej na kompie zobaczylismy Ekspres Polarny.

Dzis znowu pozno wstalem, dlatego ze poszedlem znowu pozno spac. Objadlem sie na noc zaraz przed snem, Lena mowila, ze jak sie ktos naje przed snem to pozniej ma jakies dziwne sny, a moje sny tej nocy byly wspaniale i piekne. We snie pojawila sie pewna nutka zastanowienia, ale pamietam, ze w koncu po dlugim wahaniu sie podjalem decyzje i mysle, ze gdyby ta sytuacja wydarzyla sie naprawde to podjalbym tez taka sama decyzje jak we snie, bez wzgledu na konsekwencje, ahhh...

Chyba ciagle za duzo mysle...




2005.02.03 03:13:34 link

Sroda okazala sie byc na maksa pokreconym dniem... pojechalem do pracy na godzine 8.00, zrobilem co mialem zrobic i skonczylem workin' okolo 13.45. Pojechalem do Magdy na chwile, troche pogadalem i zadzwonilem do salonu Toyotu, bo cos w autku dziwnie stukalo. Od Magdy wzialem ksiazke Boguslawa Woloszanskiego "Ten okrutny wiek" i mam ja zamiar zaczac czytac :)

Wrocilem do domu, mama powiedziala mi, ze ogladala fajne mieszkanie do kupienia, pietro domu ale trzeba sie decydowac na zakup w przeciagu paru dni. Wiec pogadalem z Magda i pojechalismy w czworke (Magda, Magdy tata, mama i ja) zobaczyc ow domek. Domek calkiem fajny, po remoncie, odnowiony z mozliwoscia adaptacji strychu na ktorym chcialbym sobie zrobic pokoj i lazienke. Praktycznie decyzja o kupnie domu zostala juz podjeta, a opinia taty Magdy na temat stanu technicznego domku tym bardziej utkwila nas w slusznosci dokonania transakcji wiazacej :)

Po obadaniu domu udalem sie z Magda do salonu Toyoty, troche nam tam zeszlo, myslalem ze zejdzie mi tam szybciej, a tym czasem okazalo sie, ze ow nieprzyjemny stukot to efekt dwoch srub ktore dziwnym trafem wbily sie w tylnie dwie opony centralnie na srodku bieznika... nie wiem jakie jest prawdopodobienstwo, ze wbilo mi sie to gdzies na ulicy, raczej twierdze, ze ktos specjalnie to wbil. Na szczescie skonczylo sie tylko na kolkowaniu opon i wszystko jest ok.

Troche sie sprawy pokomplikowaly jesli chodzi o wyjazd na ferie do Milowki, ale mam nadzieje, ze jednak uda sie wyjechac...

Planow na dzis nie mam, poslucham "Sensacji XX wieku w Radiu Zet" i ide spac. Aaaa przypomnialo mi sie, dzis moze pojade na bibe do Marcina z okazji zaliczenia ostatniej w zyciu sesji :)

Zapomnialbym o jednej waznej rzeczy, wczoraj bardzo sie ucieszylem z pewnego SMSa :)




2005.02.02 07:34:52 link

Ojjj dawno juz nie wstalem przed 8.00 :)
Jakies straszne pierdoly mi sie snily w nocy, dla polepszenia humoru pije sobie kawe i zaraz zmykam do pracy. Ale takich koszmarow jak dzis to dawno nie mialem. Chyba za cieplo mam w pokoju, dzis bede musial troche zrobic przeciagu przed snem.

Ehhh wczoraj taka mnie sennosc ogarnela, ze nie dotrwalem do 3.10 i nie sluchalem B.Woloszanskiego :( ale juz wiem, ze leciala audycja Achille Lauro. Dzis sobie sciagne i poslucham :)

Kurcze nie czytam ksiazek ;) mam u Aszki wielkiego minusa za to :) wiec dla odmiany chyba sobie kupie jakas lekture Woloszanskiego, bo gosc poprostu jest swietny.

Sciagnalem wczoraj liste Wildsteina, nie ma mnie tam, nie wiem czy to dobrze czy zle :p

Jade do pracy, ale nie tak jak w piosence Wilkow, nie jade bo chce :)




2005.02.01 03:15:36 link

I juz luty, kurcze styczen zlecial w tempie ekspresowym :) Dzis lajtowy dzien, wstalem dosc wczesnie poniewaz przed 11.00 :) Rano nie moglem poklikac prawie w ogole bo ciagle wlaczali i wylaczali prady ;) W pracy dosc lajtowo, po pracy zakupy w Tesco, obiadek w domu, wyjazd do Leny + postoj w korku + odwiedziny sklepu zoologicznego. U Leny tez spoko, zrobilem Lenie mini zestaw do produkcji bimbru :) Odwiedzilismy dwie apteki i Plusa :) Lena ma swietnego psa - Flesio jest poprostu the best. Wczoraj Aszka pytala czy czasem intuicyjnie cos czuje, wlasnie wczoraj tak bylo, bo ja wiedzialem wrecz, ze Flesio wejdzie do pokoju i porwie cos z lozka ;) i tak tez sie stalo ;/

Wczoraj dowiedzialem sie takze, ze zaliczylem sesje :) i takim oto sposobem mam wolne az do 21.II.2005 :) Z jednej strony sie bardzo ciesze, a z drugiej jakos smutno, bo to przeciez praktycznie ostatnia moja sesja, bo sesje w X semestrze ciezko nazwac sesja, to juz raczej obrona dyplomu ;/ Pamietam jak zdawalem 1 sesje, czuje jakby to bylo tydzien temu, a tu prosze 4 lata minely szybciutko a mi sie wydaje, ze to bylo jakis tydzien temu. 4 lata to mnostwo czasu, wiele sie zdarzylo, troche zaluje pewnych rzeczy, zaluje ze nie wykorzystalem pierwszego i drugiego roku studiow na tzw. "zycie studenckie". Ciekawe co wpisze w swoim nlogu w lutym 2005.

Sensacje XX wieku w Radiu Zet RoX. Slucham audycji B. Woloszanskiego co noc. Dla ciekawych co noc o 3.10 oczywiscie w Radiu Zet :)

Planow na dzis nie ma, ale troche zlecen mam i chyba pora sie za nie zabrac.

Usmiecham sie, usmiecham sie bo lubie, bardzo lubie... nie tyle co lubie usmiechac sie, ale lubie bardzo...
Znowu chyba mysle za duzo przed snem :) Jak myslisz, dobrze robie czy zle?




2005.01.31 00:30:38 link

Sobota byla dniem swietnym.

Wstalem okolo 16.30. Wyspalem sie za wszystkie czasy, nie ruszyl mnie nawet z wyra odkurzasz ani pies :) Poprostu slodkie lenistwo. Wieczorem w sobote odwiedzilem Lene, poszlismy z Flesiem do parku na spacer.

Niedziela uplynela czesciowo na klikaniu, czesciowo na ogladaniu TV i na rozmowie z Lena, ktora mnie odwiedzila.

Od soboty bawie sie PSI, klientem jabbera, jest fajny ale nie wiem czy bede w stanie sie przeniesc z gg, ktore co chwila zalicza padake. Moze tak skorzystac z tlenu i w nim zapodac sobie gg?

Dzis czeka mnie praca, a potem wizyta u Magdy. Musimy cos wyczaic z akwa u Leny bo cos nie tak jest. Ja wczoraj czyscilem swoje i znowu jest piekne ahhhh, ohhh :)

Lena zalatwila wyjazd do Milowki, wiec jest spoko.

Chyba sie rozleniwiam. Hmm czas cos porobic ciekawego. Dzis tematem jest dizajn :)




2005.01.29 04:38:50 link

Kurcze nie lubie jak sie do mojego zycia wkrada chaos albo dezorganizacja. Mialem takie fajne plany na wczorajszy dzien i wszystko kurde wzielo w leb. Zawiozlem mame do pracy gdzies kolo 9.30, pozniej sam pojechalem do pracy i zostalem az do 14.00 czekajac az mama skonczy prace w Oplu by nie musiala wracac autobusem. W miedzy czasie zrobilem zakupy w Tesco - czyt. kupilem Warke Strong i Lays'y. Ku mojemu zaskoczeniu zauwazylem w Tesco, ze stanialo Martini :)

Po powrocie do domu cos tam poklikalem, zjadlem zupe i poszedlem spac. Przebudzilem sie pare razy i w koncu wstalem kolo godziny 18.30. Pospalem sobie z 3h, a w nocy z czwartku na piatek spalem moze lacznie z 3.5h :/

Pojechalem na poczte odebrac list polecony, okazalo sie, ze zostalem wezwany do Sadu Rejonowego w charakterze swiadka, tym razem nie w sprawie ojca.

W ogole jakos mi sie doba rozprogramowala, w nocy ide pozno spac i malo spie, a w dzien spie duzo i ciagle jestem spiacy ehh... Ostatnio nie wiem czemu mam wielka potrzebe spania z kims, hmmm... hmmm... nie wiem czemu, chyba brak mi bliskosci drugiej osoby, cos bym musial zrobic w tej kwestii, pytanie tylko co??

Tak sobie dzis zerknalem troche w przeszlosc. Czasy w ktorych bawilem sie w radiunet, a potem w e-stacji byly swietne, troche zaluje, ze sie juz tam nie bawie, no ale czasy sie zmieniaja.

Chyba coraz bardziej wyrabiam sobie nowe typy i jestem z tego faktu bardzo zadowolony. Znowu zaczalem dostrzegac szczegoly, z jednej strony jest to moze niedobre ale z drugiej strony to przeciez owe szczegoly tworza piekna i wspaniala calosc. Prawda?

Oki ide spac, zamierzam wstac kolo godziny 12.00, mam nadzieje, ze mi sie uda spelnic moje zamierzenie ;)




2005.01.28 08:52:07 link

Mam zdezorganizowala mi znowu prawie caly dzien. Nie nawidze tego. Mialem sie wyspac do 11.00 i pojechac kolo 12.00 do CRSu z zamierzeniem, ze wroce kolo 15.00 na obiad. Mama mowila, wczoraj, ze Opel dzis nie pracuje bo maja wolny dzien z racji tego, ze w Sylwestra musieli pracowac. No i gowno, poszedlem spac kolo 5.00 i pospalem moze z 3h i teraz musze mame zawiezc do pracy id od razu jechac do CRSu. Gdyby mamy nie zawiozl do Opla teraz i czekal az wroci to bym sie pewnie nie doczekal dlatego nie mam innego wyjscia. Ehh mam nadzieje, ze to szybko zejdzie mi i ze wroce kolo 11.00 i pojde dalej spac :)

Nie lubie takich zmian planow... grr...




2005.01.27 15:27:48 link

Sroda minela dosc spokojnie. Najpierw uczelnia - oddalem elaborat, potem odwiedzilem Lene, a potem pojechalem do pracy gdzie wyznaczono mi nowe zadania strategiczne :) Wiec jutro musze sie pojawic w pracy i cos porobic, ale ciesze sie bo kasa bedzie :)

Dzis na uczelni byl egzamin, pytania takie dosc dziwne, poszlo mi dosc srednio ale mam nadzieje, ze zalicze. Planow jakis szczechoglnych na dzien dzisiejszy nie mam ale chyba cos nad dizajnami posiedze.

Ehh czasami mama mi powie cos niepotrzebnie i potem ja mysle o tym co mi powiedziala przez pare dni. Nie lubie wracac do przeszlosci, bo poprostu pewne sprawy juz zamknalem i nie lubie do nich wracac.




2005.01.26 02:32:16 link

Cos mi sie wydaje, ze zaniedbuje dosc swojego nloga. Poprostu ostatnio nie mam jakos czasu. Poniedzialek byl dziwnym dniem, mama pojechala kolo poludnia do pracy i musialem sie psem opiekowac. Wiec poszedlem z nim na spacer 3 razy o 13.00, 16.00 i 23.00. Poniedzialek spedzilem na pisaniu elaboratu, a pozniej na przepisywaniu owego elaboratu z kompa na kartke bo nie wiem w koncu czy profesor nie zazyczy sobie przez przypadek elaboratow pisanych recznie.

W poniedzilek poogladalem tez troche telewizji, jakies rozdanie Telekamer bylo, a potem Fakty XIX wieku. O wlasnie przypomnialo mi sie, ze mialem sobie dzis kupic Wyborcza z dolaczonym CD :/

Wtorek spedzilem na klikaniu. Wstalem kolo 13.00 obudzil mnie telefon wujka z Rzeszowa. Wzialem prysznic, troche poklikalem i pojechalem do Leny. Po powrocie od Leny zjadlem obiad i zajalem sie przepisywaniem dalszej czesci elaboratu, w przerwach w pisaniu zobaczylem Fakty i oczywiscie "M jak Milosc". Nie wiem czemu ale cos stwierdzam, ze ten serial powoli schodzi na psy.

Dzis zrobilem male info o rozdzielczosci w przyszlej wersji nloga. Cale info dostepne jest tutaj. Na nloga zrobilem tez specjalny nowy baner z odwolaniem do tej stronki.

Dzis jakis dziwny dzien sie zapowiada. Najpierw w planach uczelnia na godzine 9.00. Mam jechac i oddac elaborat z globalizacji, ktory pisalem w poniedzialek i wtorek. Mam nadzieje, ze gosc nie bedzie odpytywal tylko poprostu zbierze elaboraty. Potem mam zamiar odwiedzic Lene i udac sie z Nia do sklepu ZOO, potem pewnie pojade na chwile do CRSu zainstalowac drukarke Gosce, bo dzwoni do mnie od 2 dni. Reszta srody zapowiada sie zapewne na sleczeniu nad zeszytem z przedmiotu Metody ograniczania drgan i halasu z ktorego to przedmiotu mam egzamin w formie testu w czwartek rano. Nie wiem czy sie cieszyc z takiej, a nie innej formy zaliczenia tego przedmiotu poniewaz wiem, ze testy bywaja dosc dziwne, no ale tak czy inaczej bedzie sie trzeba pouczyc. Mam nadzieje, ze uda mi sie juz cala sesje zamknac w tym tygodniu.

Chcialbym o czyms napisac ale jakos nie bardzo umiem w tej chwili zebrac mysli, wiec napisze cos w kolejnej notce...




2005.01.24 01:22:31 link

Niedziela minela - dzien taki dosc dziwny, mimo iz jutro mam wolne to jakos caly dzien dolowalem sie faktem, ze znowu bedzie poniedzialek :/

Pospalem sobie nie wiem do ktorej ale zapewne wstalem gdzies kolo godziny 15.00. Do 6.00m rano rozmawialem z 2l2d na gg :) Snily mi sie osoby ktore juz nie zyja - na przyklad moj dziadek, ktory sni mi sie bardzo rzadko. Nie wiem skad takie sny, moze stad, ze cos we mnie umarlo?

Niedziela minela leniwie, poszedlem z psem w pola i zaluje, ze nie wzialem cyfraka, bo tak ladnie ksiezyc swiecil i takie ladne chmurki byly na niebie.
Drugi raz poszedlem na spacer kolo polnocy, popstrykalem paredziesiat fotek ale niektore tylko wyszly fajne.

Napisalem list motywacyjny i auktualnilem swoje CV, wyslalem, czekam na odpowiedz, mam nadzieje, ze nadejdzie dzis.

Nie wie czemu ale jestem senny i chyba za niedlugo udam sie do wyrka.




2005.01.23 03:47:05 link

To byl straszny tydzien - zaczal sie dla mnie tak na powaznie we wtorek o godzinie 8.30 a skonczyl w piatek okolo 17.00

Srodowa noc w calosci spedzilem nad poprawkim do pracy przejsciowej. W czwartek mialem zamiar wstac o godzinie 10.00 ale nie dalem rady i w efekcie wstalem okolo 12.00. W tym samym mniej wiecej czasie pojawily sie telefony z CRSu, ze cos tam padlo. Niestety nie dalem rady pojechac do CRSu od razu bo musialem isc do profesora oddac prace przejsciowa. Pojawilem sie na uczelni kolo 14.00, wypalilem prace na plycie cd, wydrukowalem, zabindowalem :) Na wydziale od razu sie lekko zdolowalem bo okazalo sie, ze nie zaliczylem kolosa z globalizacji, ktorego pisalem tydzien temu. Pozniej czekalem dosc dlugo na profesora, ale w koncu mnie przyjal. W trakcie czekania oczywiscie zadzwonili kilkakrotnie z CRSu :/ Profesor ocenil moja prace przejsciowa na 5 (bdb) wiec jestem bardzo zadowolony. Po wyjsciu z gabinetu profesora od razu pojechalem do CRSu, tu dosc szybko poradzilem sobie z problelem padnietego routera. Ktos z firmy pojechal do sklepu i kupil nowy router bo myslalem, wczesniej ze to wlasnie tu jest wina. W firmie bylo jakies przepiecie, wiele kompow sie zresetowalo, czesc sie nie zresetowalo bo zadzialal ups. Widac jakis impuls spowodowal reset routera i tym samym jego ustawien. Po ustawieniu wszystkiego wzialem router i pojechalem go oddac do sklepu ale okazalo sie, ze zapomnialem instrukcji routera i facet w sklepie nie przyjal mi sprzetu spowrotem :(

W piatek mialem jechac do pracy ale planowalem wizyte w CRSie kolo 12.00 okazalo sie niestety, ze w czwartek nie ustawilem wszystkiego tak jak nalezy i po kilku podbudkach w godzinach 8.30 - 10.00 bylem zmuszony byc w firmie do godziny 11.00. Pojechalem wiec i zostalem w pracy az do godziny 17.00. Po pracy pojechalem oddac sprzet i wrocilem do domu. Kimnalem sie jakies 1.5h i potem przyszla Magda. Wyplismy piwko i zobaczylismy film Przyjaciel Gangstera.
Sniegu napadalo niezle wiec odprowadzalem Magde do domu chodnikami pokrytymi sniegiem, Zbirek byl caly bialy ;) Dziwne w tym to, ze jak odprowadzalem Magde do domu dwa tygodnie wczesniej to byl iscie wiosenny klimat.

W sobote wstalem pozno bo okolo godziny 16.00 wiec wyspalem sie za caly tydzien. Najpierw pojechalem do kolezanki moje mamy by naprawic jej kompa niestety niezbyt wiele zdzialalem bo niechodzacy cd-rom to raczej male pole manewru. Okolo 21.30 pojawilem sie u Magdy, pojechalismy do apteki bo cos Magdy ojciec ciezko chory na jakas dziwna wersje grypy :(

Teraz spedzam czas na klikaniu na fotka.pl bo na akceptacje oczekuje okolo 2500 zdjec :/

Dzis musze napisac list motywacyjny. Znalazlem w czwartkowych Nowinach Gliwickich ciekawe ogloszenie, juz dzwonilem, porozmawialem troszke, wysle CV oraz list motywacyjny i bede czekal na odpowiedz. Mam nadzieje, ze bedzie dobrze, znowu bedzie kasa, tylko cos sie dzis tak zastanawiam po co ta kasa?

Czemu to jest tak, ze tak ciezko osiagnac mi cel, ze tak ciezko jest spelnic mi swoje marzenia (nie mam na mysli tutaj tych marzen materialnych). Nie wiem czy jakies fatum mnie przesladuje czy cos ale mam juz troche po dziurki w nosie tej calej sytuacji. Chyba szukam takiego idealnego, perfekcyjnego polaczenia ale nie wiem czemu mam dziwne przeswiadczenie, ze takiego polaczenia nie znajde nigdy. Jesli juz widze jakies promienie na horyzoncie to jednak okazuje sie, ze chmury szybko przykrywaja te promyki. Jesli niczego natomiast nie szukam to pala mnie doglebnie jakies dziwne promienie sloneczne.
Ciekawe ile jeszcze bede mial energii i checi na szukanie czegos. A moze nie warto szukac? Czasami slysze powiedzenie, ze co ma byc to bedzie. No niby tak, ale obecnie mam dosc pesymistyczne wizje tego co sie zapowiada... jednym slowem dzis sobie uswiadomilem, ze ciagle mam jakies zonki...




2005.01.19 21:24:26 link

Kurcze, myslalem ze to poniedzialek jest najgorszym dniem tygodnia, ale to nic bardziej mylnego. Tak jak myslalem wczesniej ten tydzien to jakis mega koszmar. Wczoraj wtorek - sprdzilem na uczelni prawie 10h w oczekiwaniu na prowadzacego. Okazalo sie, ze zaliczyl nam jeden projekt, a jeden odrzucil do poprawki. Do 4.00 w nocy poprawilem projekt by moc go dzis rano oddac. Oddalismy projekt przyjety, pozostalo jeszcze tylko jutro oddac sprawozdanie.

Dzis odpisal mi moj promotor, musze poprawic prace i oddac ja jutro :/ wiec ciezka noc przede mna, a strasznie mi sie chce spac bo zeszlej nocy pospalem moze z 4h.

Mysle, ze okreslilem juz typ. Fenomenalnie i nawet sam nie wiem w jaki sposob ale stalo sie to w ciagu 3 dni. Wiec juz chyba jest ok.

Zima, ehhh wyszedlem z psem o 5.00 nie bylo ani grama sniegu, wstalem rano przed 9.00 i napadane. Jechalem na uczelnie przez 25 minut, koszmar... chce juz wiosne.

Czuje sie jakby mnie cos zjadlo i wyplulo... co za tydzien...




2005.01.18 00:23:18 link

I minal sobie chyba najgorszy dzien tygodnia jakim jest poniedzialek. Chociaz ten poniedzialek nie byl wcale taki zly, na uczelni dosc luzacko, najpierw angielski gdzie pani doktor tlumaczyla, ze w angieslkim CV przy polu SEX nie nalezy pisac yes lub no ale nalezy wpisac male albo female :) Potem przerwa i laborka dosc lajtowa. Po laborce poszedlem do profesora sie przypomniec bo nadal nie otrzymalem e-maila z odpowiedzia. Ponoc dostane cos dzis, zobaczymy jak to bedzie. Na uczelni dowiedzialem sie tez kilka rzeczy na temat obrony pracy dyplomowej i niestety dotarlo do mnie wczoraj, ze nie ma ocen polowkowych na dyplomie wiec w najlepszy wypadku bede mial 4 :/ a liczylem na 4.5 ale coz, takie zycie.

Wczoraj sie dowiedzialem sie takze o tym, ze ponoc dzis mam egzamin :)

Dziwne dziwne... czegos mi brakuje...




2005.01.17 09:21:32 link

Dlaczego to tak jest, ze przed snem gdy juz leze w wyrku i mysle sobie o tym czy owym to wszystko jest takie latwe, proste i zrozumiale? A jak wstaje to znowu wszystko jest takie pokrecone, dziwne i jakies takie nie latwe? Cos lub ktos mnie przesladuje, mam jakies takie dziwne wrazenie. Wczoraj nie chcialo mi sie zbytnio rozmyslac przed snem, bo po co? Mysli myslami, a rzeczywistosc rzeczywistoscia, jak zwykle pewnie nie i tym razem uda mi sie osiagnac tego na czym mi ostatnio mi zalezy... Ehhh gdyby tak kilka spraw zalezalo tylko i wylacznie ode mnie to moj swiat zapewne bylby o wiele bardziej piekniejszy.

Ide na uczelnie, dzis angol i jakas laborka - grrr... nie lubie laborek.




2005.01.16 22:16:05 link

No i juz prawie po weekendzie. Sobotnie wiecor spedzony jednak u Magdy, a nie w Spirali, znowu towarzystwo sie nie umial dogadac...

Po powrocie od Magdy przyszla niespodziewanie sasiadka Kaska i zajela mi niestety az godzine czasu. W nocy dorwalismy sie z Elio do nloga i takimi oto sposobem nlog lezy sobie na nowym serwerku.

Niedziela uplywal mi prawie w calosci na klikaniu, troche na nlogu, troche na fotce, troche gdzies tam pobuszowalem w necie. Troche jestem smutny bo caly ostatni weekend siedzialem i robilem prace przejsciowa by wyslac profesorowi do sprawdzenia. Wyslalem tydzien temu, a do dzis nie otrzymalem niestety odpowiedzi :(

Jutro poniedzialek i znowu cos mi sie wydaje, ze czeka mnie pracowity tydzien :/

Zabladzilem, a moze zgubilem sie? A moze to ktos mnie zgubil badz tez ktos mnie nie odnalazl...




2005.01.15 16:13:54 link

Ehhh nie ma to jak sie porzadnie wyspac przez hmmmm 12 godzin :) Jak to sie mowi wyspalem sie na twardo, ale przynajmniej odespalem kilka godzin. Kark juz praktycznie nie boli. Dzis byly plany by isc sie troche pobawic z ekipa do Spirali no ale pewnie tylko na planach sie skonczy bo ekipa mimo iz wczoraj chciala isc to dzis juz nie chce, no wiec pasta. Tak to jest wlasnie z moimi znajomymi, ze bardzo czesto zmieniaja zdanie...

Dowiedzialem sie dzis, ze jestem za stary :)))))))

Cookies ;)




2005.01.15 03:18:15 link

Wczorajszy dzien jakos szybko minal. Wstalem o godzinie 10.00 i o dziwo nie chcialo mi sie nadal spac. Chociaz nie wstalem od razu analizowalem to co mi sie przysnilo. Nie wiem czemu ale w czwartek o 10.00 jakos bardziej mi sie chcialo spac nizeli wczoraj, ale co tam nie bede tutaj tworzyl jakis filozofii na ten temat. Pojechalem do pracy, cos tam porobilem, zadzwonilem w jedno miejsce, skonsultowalem problem i zabralem dupe spowrotem do domu. Po drodze zaplacilem za net i zahaczylem o kancelarie radcow prawnych - bede sie tam musial pojawic w nastepnym tygodniu i naprawic kompa.

Bylem z Magda na lodowisku, jakos kijowo mi szlo, nie wiem czy lyzwy nie takie jak trzeba, czy lod nie sliski czy moze ja jakis lewy jestem i nigdy nie naucze sie jezdzic bez pomocy Magdy, no nic trudno, ponoc trening czyni mistrza wiec trzeba trenowac. Ale teraz z powodu ferii nie bedziemy chodzic na lodowisko bo pewnie duzo leboni bedzie. Dzis tez bylo duzo dzieciarni i dziewczynek w wieku max. 12 lat zachowujacych sie jak prostytutki, ehhhhh ze tez rodzice maja w dupie co poczynaja i jak ubieraja sie ich pociechy.

Po powrocie z lodowiska jakos zachcialo mi sie spac wiec zasnalem na kanapie przed TV ale cos zle sie polozylem bo boli mnie kark :(

A ja wciaz mam ochote na cos slodkiego... ale ponoc teraz jest moda na to by nie jesc nic slodkiego wiec sam juz nie wiem...




2005.01.14 01:14:09 link

Wczoraj byl jakis taki dziwny dzien.Wstalem kolo 10.00 z planami by sie uczyc na kolosa z globalizacji. Oczywiscie cos sie tam pouczylem ale generalnie bylem spiacy przez pol dnia mimo iz spalem ponad 7 godzin. Pojechalem na uczelnie kolo godziny 13.30, po drodze podrzucilem mame do miasta, bo miala isc na komisariat. Na uczelni troche naczekalem sie na profesora, pozniej kolosik - poszedl jako tako, po kolosie zalatwilem jeszcze klika rzeczy i pojechalem do Magdy. Generalnie mialem wczoraj jakis taki dobry humor, dopiero po powrocie do domu chyba z przemeczenia (tak to sobie tlumacze) moj humor sie nieco zwalil ale co tam...

Plany na dzisiaj to praca i przekonywanie kierownika nad wyzszoscia systemu Win 2003 SBS nad Win XP Pro, juz mam dosc sluchania, ze sie ciagle cos zawiesza...

Juz chyba znam przyczyne calej tej dziwnej sytuacji, ehhh co zrobic no... czasami o czyms nie pomysle i pozniej sa problemy. W srode zapoznalem sie z pewna instrukcja, ktora bardzo mnie zaciekawila wiec w sumie chyba powinienem sie do niej dostosowac celem osiagniecia jakis wymiernych skutkow.

Czasami na potwierdzenie swej wlasnej tezy/zalozenia czekam sporo czasu. Oczywiscie z uplywajacym czasem mam nadzieje, ze jednak moja teza nie potwierdzi sie (generalnie teza jest negatywna wiec nie czekam na jej potwierdzenie) ale widac, ze poprostu mam pecha i tyle. Nie wiem czy chce mi sie znowu probowac obalic moja teze po raz kolejny, nudzi mnie praca z ktorej nie ma najmniejszych pozytywnych efektow, no coz...

Wiec mowisz, ze nie lubisz slodyczy? A moze jednak je lubisz tylko poprostu wolisz by ciacho zjadl kto inny?




2005.01.12 15:43:55 link

Tak jak podejrzewalem ten tydzien w ogole nie jest taki lajtowy na jaki sie zapowiadal. Wczoraj niezly zapieprzy, pojechalem na uczelnie mimo iz jechac nie musialem. Stracilem sporo czasu no ale doktor jednak sprawdzil nam czesc projektow. Po powrocie do domu chcialem je poprawic bo doktor zglosil pare poprawek, niestety w domu nie bylem w stanie pracowac wiec troche sie we mnie zagotowalo i pojechalem do pracy. Po pracy postanowilem pojechac do Magdy bo miala byc kolenda. Pojechalem wiec do Magdy, posiedzialem chwile, wrocilem do domu a tu zonk, okazalo sie, ze kolendy nie bylo i ze bedzie ona dzis, wiec zaraz sie musze ewakuowac z psem w pola ;)
Projekty poprawilem w nocy, siedzialem do 5.30 ale skonczylem wszystko, skonczylbym troche wczesniej ale jakos tak wyszlo, ze jednak skonczylem pozniej :)

Dzis obudzilem sie o 14.00, czuje sie jakby mnie walec przejechal, chce mi sie spac i w ogole beeee... a dzis musze sie uczyc na jutrzejszego kolosa, ale tez poucze sie jutro.

Kurde nie odpisal mi profesor na maila, ktorego mu poslalem w niedziele, wiec nie jest dobrze...

Sztuka komunikacji - przekonac wspaniala osobe, ze jest wspaniala ;)




2005.01.11 01:21:41 link

Wiec czy teraz nadal bede mogl rozpisywac sie o "girl with gold hair"? A moze juz lepiej bedzie gdy sie powstrzymam by nie narobic jakiegos bigosu, hmmm...

Ide spac, dosc myslenia...




2005.01.11 00:09:12 link

Dziwny dzien, taki dosc nietypowy rzeklbym, pelen niespodziewanych zwrotow akcji.

Na 10.00 uczelnia, w sumie lajtowo, kartkowka z angola i potem nudy, potem zonk i spotkanie pewnej osoby, ktore juz dawno nie widzialem, kiwnalem glowa, powiedzialem dzien dobry i na tym koniec. Potem wyklad i powrot do domu. W domku klikanie z Aszka i spacer z psem w polach. Zrobilem kilka fotek zachodzacego slonca i pstryknalem tez kilka fotek Zbirkowi, dzis byl nieco bardziej spokojny niz ostatnio przez co fotki nie wyszly takie rozmazane.

Wracajac ze spaceru zadzwonil do mnie moj pieprzniety ojciec :/ z dosc niecodzienna propozycja. Jutro mu odpowiem i dam mu znac co i jak, ciekawe co z tego wyjdzie. Juz dzis wiem, ze nic no ale zobaczymy jak sie rozwinie sytuacja.
Dzis mama byla na policji celem przesluchania jako swiadek w sprawie, ktora zlozylem w prokuraturze - chodzi o nalozenie kary na mego pieprznietego ojca za notoryczne uchylanie sie od obowiazku aliemntacyjnego. Mama wrocila po 22.00 bo od razu po wizycie na komisariacie pojechala do pracy, na komisariacie dowiedziala sie, ze moj pieprzniety ojciec ma wezwanie na jutro, wiec mu pewnie dupa zmiekla i dlatego zadzwonil.

Plany na jutro to uczelnia i moze wizyta w pracy. Dzis ukonczylem kolejny projekt i znowu jestem z siebie dumny :)

Chcialem dzis odwiedzic Magde, ale niestety nie myslalem, ze mama pojedzie do pracy i ze tym samym nie bede mial dostepu do samochodu od godziny 14.00 do godziny 22.00, no coz moze jutro.

Wieczorem znowu spacer z psem, znowu bylo cieplo i nie wiem czemu ale ostatnio spotykam wielu rowerzystow. Dzis znowu jakis facet wiozl jakies dupne pudlo, a tydzien temu widzialem goscia, ktory wiozl pudlo wieksze nizeli rower :) Dobrze, ze nie wialo bo moglby spokojnie robic za latawca.

Zastanawiam sie, rozwazam mozliwosci, nie wiem czemu ale jakos pesymizm dominuje alezobaczymy jak to bedzie... chociaz jakos ciezko to wszystko widze.

Wiesz, ciagle mysle o tych Twoich zlotych wlosach i jakos przestac myslec nie moge. Ahhh... ohhh...




2005.01.10 00:31:31 link

Pracowita niedziela, przez to, ze zajalem sie praca w ten weekend to wcale a wcale nie zauwazylem, ze wczoraj byla niedziela, a ja przeciez nie lubie niedziel. Generalnie weekend byl bardzo pozytywny, w piatek lyzwy, a potem film ;), sobota projekty, niedziela tez projekty. W sumie to sporo pracy, ale jakos nawet dobrze. Zrobilem dwa projekty stronek WWW, ukonczylem juz prawie moja prace przejsciowa, dzis jeszcze zrobie projekt z naweglania i bedzie super.

Tydzien zapowiada sie dosc dziwnie, dzis troche zajec, jutro chyba wolne, w srode tez, w czwartek jedno kolo, w piatek wolne ale mam jakies dziwne przeczucia jesli chodzi o ten tydzien. Pewnie znowu beda jakies zonki i zamiast tygodnia lajtowego bedzie ostry zapierdziel ;)

Bylem z pieskiem wczoraj w polach, podziwialem piekny zachod slonca, ahhh jeszcze gdyby tylko tak cieplej bylo albo gdyby isc na spacer z towarzyszka to byloby milo :)

Jakos nie jest tak jak przedtem, czegos brak, a moze to nie czegos brak tylko czegos pozytywny nadmiar? Tak czy owak jest teraz jakos inaczej, nie wiem tylko jeszcze czy to dobrze czy zle. Wtedy bylo kompletnie inaczej, wtedy mi to przeszkadzalo, teraz nie przeszkadza, nie wiem sam co o tym sadzic... jestem w kropce... czas pokaze.




2005.01.09 00:13:52 link

Wczoraj trzykrotnie bylem na spacerze z psem. Pierwszy raz kolo 3.00 jak odprowadzalem Magde do domu, pozniej okolo godziny 15.30 poszedlem w pola. Uchwycilem obrazek zachodzacego slonce na cyfraku i wrocilem do domu. Ostatni spacer zaliczylem oczywiscie po 23.00. W ogole to cieplo jakos, na nocnym spacerze spotkalem 2 spacerujace pare, jakies 2 panie na rowerach i paru innych ludzi. W powietrzu czuc wiosne, lubie ten zapach, tak samo jak bardzo lubie zapach takiej wczesnej jesieni. Ostatnie nocne wyglada jak nieco chlodne kwietniowe noce, a tu styczen mamy. Niezle sa te anomalie pogodowe. Pamietam jak kilkanascie lat temu jechalem na ferie w gory do dziadkow do Wisly, wtedy to byly tam metrowe zaspy sniezne, a teraz? 20 cm sniegu i to i tak jest dobrze.

Chce gdzies wyjechac na ferie, niestety pewnie tylko na planach sie ten wyjazd skonczy bo nie bedzie pewnie ekipy ktora chcialaby pojechac.

Wspomnienia pozostaly juz tylko i wylacznie wspomnieniami, to co bylo juz bezpowrotnie umarlo. Juz nie mysle, juz nie rozmyslam, czuje duza ulge, jest mi lekko i dobrze...

Projekty projekty, kilka juz zrobionych, kilka jeszcze przede mna, generalnie pracowity weekend.




2005.01.08 14:46:56 link

Wczoraj lyzwy i pierwszy raz zaliczylem glebe, ale na szczescie niezbyt powazna i nie bolalo prawie wcale. Po lodowisku mnie troche zmoglo i postanowilem sie zdrzemnac tak z 2.5 godzinki, drzemka wyszla mi na dobre oczywiscie. Juz zaplanowalem, ze w nastepnym tygodniu tez sie wybiore na lyzwy, moze wezme mame tez. Wieczorem przyszla Magda, pomogla mi zrobic porzadek w moim zarosnietym akwarium, a potem zobaczylismy film pod tytulem Rybki z ferajny W ogole wczoraj byl fajny i mily dzien. Odprowadzilem Magde do domu kolo godziny 3.00 i o dziwo ptaki tak ladnie spiewaly, bylo cieplo, prawie jak noc w marcu albo kwietniu. Rozumiem, ze zima tego roku zostala odwolana :)

Plany na dzis to klikanie zwiazane z uczelnia, chociaz piekne sloneczko za oknem skutecznie mnie do tego zniecheca, no ale jak mus to mus :)

Dzis juz nie mialem takiego fajnego snu jak ostatnio, dzis snily mi sie jakies pierdoly.

hmmm... mysle.

532...




2005.01.07 11:47:36 link

Ajjj pierwszy raz mi sie zdarzyla taka sytuacja od niepamietnych czasow. Budzik sobie nastawilem na 8.20, przebudzilem sie rano, zobaczylem ze na zegarku wyswietla sie 7.04 wiec stwierdzilem, ze mam jeszcxze godzine snu. Zasnalem, snil mi sie piekny sen, poprostu takie sny snia sie bardzo bardzo rzadko, we snie oczywiscie ona z tym swoim pieknym usmiechem i cudownymi zlotymi wlosami. O 8.20 wylaczylem budzik ale jakos sil wyzsza zmusila mnie do dalszego snu. O 9.15 sie przebudzilem i stwierdzilem, ze za 15 minut zaczynaja sie zajecia, wiec musialem sie w trybie awaryjnym ubrac i pojechac na uczelnie. Spoznilem sie tylko o 6 minut ale dopiero bedac na uczelni przestalem myslec o niej... ahhh ohhh... oby wiecej takich snow. No i dzis nie pada i jest fajny dzionek i dostalem tez tysiac buziakow. Czyli dzis bedzie super dzien, oby nikt ani nic mi go nie zepsulo, tego sobie zycze.

Na uczelni z projektu 5, a ze ta ocene mam przepisana na drugi przedmiot, wiec mam juz dwie 5, z jednego zaliczenia jestem zwolniony, z angielskiego tez bedzie 5 (prosze sie nie smiac ;]), generalnie same plusy. Super, super dzien, jeszcze jakby sloneczko wygladalo czesciej zza chmur to byloby superowo.

Pozytywy pozytywy, gdyby jeszcze tak tylko hmmmmmm... ahhh rozmarzylem sie...




2005.01.07 00:41:53 link

Czwartek - coraz szybciej mi czas leci ale to chyba dobrze bo szybciej bedzie wiosna. Prawie wczoraj byly moje urodziny a to juz 3 tygodnie minelo.

Dzisiejszy dzien troche zakrecony, za pozno troszke wstalem ale co tam. Bylem na uczelni, bylem u profesora, troche porozmawialem na temat mojej pracy dyplomowej i jak dobrze pojdzie przez weekend calosc skoncze. Prace trzeba oddac do 23.I ale ja mam nadzieje, ze oddam calosc pod koniec nastepnego tygodnia, musze sie tylko sprezyc przez weekend i ja dokonczyc.

Zawiozlem nagrywarke do serwisu, mam nadzieje ze wymienia mi na kompletnie nowa. Bede musial wypalic na plycie swoja prace przejsciowa i bede mial z tym problem, hmmm...

Bylem u Beaty, probowalem cos zdzialac z jej kompem ale nie wiele te moje dzialania przyniosly, ponioslem porazke, nie wiem czemu nie mozna korzystac przez siec z zasobow komputera skoro wszystko jest prawidlowo udostepnione.

Pozniej bylem u sasiada walczyc z jego kompem, juz drugi dzien walcze i jeszcze wszystkiego nie skonczylem, dzis znowu musze isc ale mam nadzieje, ze nie na dlugo.

W zyciu jak w grze, kilka razy ponioslem porazke, zaliczylem jedno zwyciestwo, dwa razy zaliczylem tez KO, kilka razy postanowilem sie poddac przez walkover ciekawe co bedzie tym razem. Chociaz prawde mowiac ciagle zastanawiam sie czy ma sens moja obecnosc na ringu, moze ta walke sobie odpuszcze, bo z gory jest skazana na porazke?




2005.01.05 15:14:56 link

Ostatnie dni tez jakies takie meczace. Slonce w ogole nie swieci, ciagle szaro i szaro moze to dlatego mi sie nic nie chce, najchetniej to bym spal i odpoczywal ale sie nie da, bo ciagle telefony, maile, ciagle ktos cos ode mnie chce. A mi sie poprostu nie chce, juz o tym pisalem bardzo ale to bardzo nie lubie jak ktos mnie wykorzystuje, grrrr... chcialbym pojechac gdzies, odpoczac sobie w milym towarzystwie...

Wtorek minal szybko, najpierw uczelnia - ehhh wstalem po to o 7.00 by 15 minut spedzic na uczelni, grrr, potem spanie, potem serwis i wizyta u Magdy. Chyba trace sporo z dnia, bo za pozno wstaje, hmmm...

Dzis praca, a potem nic nie robie - bo mi sie nie chce. Pierdole...

Odpisal profesor, to co zrobilem jesli chodzi juz o dyplom jest ok, pora zadzialac dalej.

Lubie mile wiadomosci na dziadu-dziadu, zwlaszcza gdy czekaja na mnie od razu po przebudzeniu. Co prawda lepszy od gg jest szept, no ale...

Jakies pierdoly mi sie snily, ale we snie byl ktos, nie wiem wlasnie kto to byl, nie widzialem twarzy, ale to chyba byla ona...




2005.01.03 23:50:35 link

Co za dzien, zjebany na maksa, poczawszy od poranku chyba po polnoc skonczywszy. Nie lubie awari, wrecz nie nawidze. Jakies telefony do domu i prosze by Michal przyszedl naprawic, a Michal nie pojdzie bo raz, ze mu sie nie chce, dwa ze nie potrzebuje pieniedzy bo ma ich juz pod dostatkiem, trzy ze Michal ma to w dupie, cztery jesli klientowi bedzie zalezec to poczeka chociazby i tydzien albo dwa. Mam dosc ludzi ktorzy proboja mnie wyruchac na kazdym kroku, jak Michal jest potrzebny to ciagle beda nalegac, prosic, itp. a jak Michal niepotrzebny to generalnie maja Michala w dupie, ooo. Niestety stwierdzilem, ze takich ludzi coraz to wiecej w moim otoczeniu czy czas wiec zmienic towarzystwo na nowe?

Jedyny plus dzisiejszego dnia to wiadomosc o tym, ze mam juz zaliczony jeden przedmiot.

Chyba sie poddam bo to nie ma sensu...




2005.01.01 18:33:24 link

No i mamy Nowy 2005 Rok. Rok w ktorym chyba wiele sie zmieni, tak cos czuje. Oczywiscie wszystko bedzie opisane na nlogu, wiec jesli ktos ciekaw to jak zwykle zapraszam do odwiedzin ;)




2004.12.31 02:32:32 link

Srodowy dzien pelen wrazen. Najpierw praca na godzine 8.00. W pracy klikanie, a potem odsuwanie szaf i przeciagnie nowych kabli. Na szczescie wszystko poszlo latwo i sprawnie, prezes wpadl na chwile i jak zwykle porazil mnie tym swoim "pieknym haslem": "I jak kurwa dziala to?". Dobrze, ze to haslo nie zaskakuje juz mnie nawet w najmniejszym stopniu. Po pracy tesco na chwilke, po Tesco kurs po Magde i wypad do Tarnowskich Gor po cyfraka. Kupilem wiec Canona Power Shota A95 + karta 256 MB + akumulatorki + ladowarka. Pojechalem z Magda bo wzialem wszystko na firme Magdy ciotki tak co by sobie VAT odliczyc, a za kase ze zwrotu VAT Magda bedzie miec nowe szkla kontaktowe, ktorej jej obiecalem. Po poludniu w czwartek Malysz w TV, a potem serwis kompa. Wrocilem do domu kolo 22.00, a o polnocy mialem tak dosc, ze poszedlem spac. W sumie dawno nie pamietam bym o tak wczesnej porze szedl spac, ale sie przynajmniej wyspalem. Obudzilem sie o 6.00 bo bylo mi troche za cieplo, rozszczelnilem okno, napilem sie i poszedlem nadal kimac. Jakies pierdoly mi sie snily ale to szczegol.

W czwartek wstalem dosc wczesnie kolo 10.00. Wstalem wczesnie bo na 12.00 bylem umowiony z Basia oraz z Magda na lodowisko. Troche sie obawialem bo myslalem, ze bede tylko lezal na tafli ale obylo sie bez "wypadkow", wrocilem calo i zdrowo do domku, a na lodowisku bardzo mi sie podobalo i w nastepny piatek idziemy znowu :) Po slizgawce wizyta u Magdy, potem wizyta u mnie, kurs do Tesco na zakupy sylwestrowe, kurs na poczte - wyslalem memu pieprznietemu ojcu piekny list, potem do Magdy z zakupami no i do domku. I tak oto minal mi dzien.

Dzis 31.XII, koniec 2004 roku. Jaki on byl? Hmm nietypowy? To okreslenie chyba najbardziej oddaje obraz mijajacego roku. Wiele sie wydarzylo, poznalem calkiem nowe towarzystwo, dostalem stypendium naukowe, bardzo szybko zaliczylem sesje, osiagnalem dobry wynik finansowy, milo spedzilem majowy weekend oraz wakacje. Wakacje spedzilem czesciowo w Gliwicach, na Plawniowicach, w Milowce, w Wisle oraz w Pradze. Sprawy z pieprznietym ojcem zarowno im plus jak i im minus, komornik zajal i zlicytowal samochod ojca, sad odrzucil ojca rozczenia o przywrocenie terminu na odowlanie sie od wyroku zaocznego. W 2004 r. poznalem kilka osob, ktore w pewien sposob przyzycznily sie do kilku waznych zmian w moim zyciu. Babcia sprzedala dom w Wisle, troche mi smutno z tego powodu gdyz bardzo mile wspominam czasy spedzone w Wisle. Cos w tym roku zrozumialem, troche waznych spraw zalatwilem, pewnie i sam sie tez zmienilem, nie wiem tylko czy na dobre czy na zle, ale nie mi to oceniac. Kilka waznych spraw i osob nadal zaprzata mi glowe. Ciagle mysle, oby z tego myslenia wyniklo w 2005 roku cos pozytywnego. W ogole to zastanawiam sie jaki bedzie 2005 rok, ale narazie nie chce o tym pisac bo troche sie obawiam tego zblizajacego sie Nowego Roku.

Troche mi przykro... troche mysle chyba nie o tym o czym powinienem, ale cos mi sie wydaje, ze zawiode sie na tych swoich myslach i skrzywdze sam siebie przy okazji. Z drugiej jednak strony kto nie ryzykuje ten nic nie zyska wiec ryzykuje - jeszcze mi sie chce ryzykowac, pytanie tylko jak dlugo jeszcze mi sie bedzie chciec...




2004.12.29 08:29:15 link

Na nic nie mam czasu, wczorajszy dzien rowniez byl jakis taki zonkowy, prawie taki jak poniedzialek. Sylwia obudzila mnie okolo godziny 9.00, po godzinie 10.00 bylem juz w pracy. Grzegorz zlecil mi pare rzeczy m.in zmiana okablowania, postawienie routera, zmiana konfiguracji sieci. Wiec byly zakupy i praca do 17.00, po pracy wrocilem do domu na chwile zjadlem obiad, chwile odpoczalem i pojechalem do Marka bo juz od dluzszego czasu mnie prosil bym przyjechal i zobaczyl sobie co sie dzieje z jego kompem. Pojechalem troche pokombinowalem i w koncu stwierdzilem, ze najlepiej, najprosciej i najszybciej bedzie zrobic format i postawic system od nowa co oczywiscie zrobilem. Pogadalem z Markiem jak zwykle o zyciu, wyciagnalem jakies wnioski i tyle... Wrocilem do domu o godzinie 22.30 i nie mialem juz prawie na nic ochoty. Aha w nocy z poniedzialku na wtorek spalem nieco niewiele niz 3 godziny.




2004.12.28 04:54:55 link

Koniec z podrywaniem kolezanek na fotka.pl :) Czas spac. A wlasnie mi sie niedawno przypomnialo, ze dzis na 10.00 ide do pracy :))))))

Przegladnalem dzis fotki okolo 1000 kobiet, dziwne tylko to, ze wsrod tych 1000 moze jakies 20, no gora 30 jakos bardziej mnie zainteresowalo. Czy ze mna jest cos nie tak? Ja chyba naprawde jestem zjebany genetycznie :P

I tym milym akcentem koncze wpis i udaje sie snij o Niej ;)




2004.12.27 21:28:56 link

Ehhh dzis chyba jakies fatum ciazy nade mna. Strasznie strasznie zjebany na maksa dzien. Najpierw jakies straszne pierdoly mi sie snia, po przebudzeniu nadal okazuje sie, ze admin nic nie zrobil z moim IP, pozniej zonk z lodowiskiem, jak sie juz wybralem na lodowisko to wrocilem do domu bo okazalo sie, ze kolejka dupna i ze nie ma juz lyzew. Jutro mam isc do pracy, mialem sie spotkac z pewnym gosciem, a okazalo sie, ze ow gosciu nie ma jutro czasu, wiec znowu zonk. Ciagle cos, straszne dzien, pogoda za oknem jeszcze bardziej straszna. Uhhhh mam dosc.

Czuje sie generalnie jakby mnie potracil jakis pociag... to chyba czesc tej mojej pokuty...




2004.12.27 03:51:04 link

Kurcze, admin cos skopal i teraz porazka jest :( nie moge sie zalogowac na panel fotkowy :(

Jak to mowia swieta swieta i po swietach. Dosc szybko to minelo, dzis juz poniedzialek, za pare dni sylwester, pozniej nowy rok i jazda znowu z praca, uczelnia, obowiazkami, itp.

Wczorajszy dzien uplynal pod znakiem dizajnu. Siedze od paru dni nad nowym dizajnem do point81.com, chce zrobic cos naprawde odjechanego, co sie bedzie podobac nie tylko mi :) Prace sa w toku :)

Bylem wczoraj u Magdy, troche pogadalem, nie wiem czemu ale cos mi sie wydaje, ze zanudzam ja swoja gadka. Na dzis umowilem sie na lyzwy, nie byloby w tym nic dziwnego gdyby nie fakt, ze ja na lyzwach nigdy nie jezdzilem, wiec nie wiem jak to bedzie. Albo sie zraze po 1-wszym razie, albo mi sie spodoba. Innej mozliwosci nie ma.

W ogole to Magdzie cos odbija, nie wiem czemu, chyba musze przyjac apriori, ze ten typ tak ma...

Wczoraj dziwny sen, w zasadzie to pare snow nie powiazanych ze soba. Obudzilem sie gdy zobaczylem we snie twarz. Twarz ktora bardzo mnie zaskoczyla. Zaskoczyla mnie tak bardzo, ze postanowilem dluzej nie spac i wstac z lozka. Hmmm...

Zapowiada sie, ze w tym tygodniu pojade do sklepu w koncu kupic cyfraka :)

Martini sie skonczylo, czas wstawic do lodowki kolejna butelke ;P




2004.12.25 17:44:01 link

Juz praktycznie polowa swiat za nami. Wczoraj wigilia, jak zwykle pyszne jedzonko, zwlaszcza moj ulubiony barszczyk z uszkami. O dziwo w tym roku nie bylo jakis dziwnych prezentow pod choinka w stylu cieple skarpety i tym podobone rzeczy ;) Dostalem jedynie slodycze i Martini ;) Wczoraj zreszta wypilem Martini, ktore jeszcze zalegalo w lodowce od urodzin ;)

Dzis wstalem dosc pozno, jakies dziwne sny mi sie snily i nawet moj pieprzniety tatus sie w nich pojawil, grrrr...

Obiadek i spacer z psem, moj piesio sie boi spacerowac teraz bo strzelaja dzieciaki petardami i piesek ma stresy. Jak byl maly to sie nie bal, a teraz na starosc sie boi, porazka...

Wczoraj spedzilem dzien czesciowo na klikaniu i na robieniu nowego dizjanu point81.com ale cos jakby mi sie nie podoba wiec nie wiem co w efekcie z tego wyjdzie ;)




2004.12.24 14:39:43 link

Poszedlem spac dosc pozno, bylo gdzies kolo 4.00. Robilem stronke dla p. Henka, ktory jest kolega Pawla dla ktorego robie rozne stronki www. Wiec zeszlej nocy robilem wlasnie dizajn i calkiem calkiem nawet mi sie podoba. Polozylem sie do wyrka ale nie moglem zasnac, ostatnio gdzies tam uciekam myslami dosc daleko.
Sny dosc dziwne, jakies totalnie dziwne, ale czesciowo tez pozytywne. Postanowilem wstac wczesniej to znaczy po godzinie 12.00. W wigilie nie wypada wstac kolo 14.00 - 15.00 bo tak troche szkoda dnia.

Po przebudzeniu wlaczylem telefon i przyszly smsy z zyczeniami swiatecznymi od wielu osob. Najbardziej ucieszylem sie z dwoch smsow ;) Powoli chyba odkrywam caly ten fenomen Misia.

Nie wiem dlaczego ale zastanawiam sie jakby to bylo gdybym zamieszkal za jakis czas w Wisle. W sumie z Wisla mam bardzo mile wspomnienia, wychowalem sie tam, tam spedzalem wielokrotnie wakacje, tam dorastalem, zawsze mi sie podobala Wisla, praktycznie o kazdej porze roku. W wakacje i w ferie gwar i wielu turystow a normalnie to cisza spokoj i zycie plynac swoim wlasnym wolnym rytmem niczym jak Wisla. Pytanie tylko co ja moglbym robic w Wisle?...




2004.12.24 01:04:06 link

Czwartek - no nareszcie jakis dzien ktory praktycznie caly spedzilem w domu, bez zadnych tam wypadow do pracy, na uczelnie, itp. Bylem tylko 2 razy z psem, a tak siedzialem w domku i porzadkowalem swoj pokoj oraz swoje akwa. Rybkom zrobilem swiateczny porzadek i zafundowalem im dawke CO2 z bimbrowni.

Dzis wiglia, chyba pisze to co roku ale naprawde srednio przepadam za swietami. Moze, a raczej chyba napewno, gdy bede mial swoja rodzine to beda to takie swieta jakich bym sobie zyczyl, a nie takie na odpieprz, cos tam ugotowac, cos tam zjesc i po swietach. Tak to niestety wyglada u mnie w domu, zero jakiegokolwiek rodzinnego klimatu, itp. rzeczy. Wszystko jest dziwne, takie sztuczne, takie na sile, takie "bo tak trzeba" poniewaz tradycja tego wymaga. Troche mnie to irytuje gdy tak rodzinka moja robi cos na sile.

Czekam...




2004.12.23 01:12:57 link

Sroda minela pod znakiem pracy. Najpierw CRS, potem na chwile dom, SerbitarGroup nastepnie bank, sklep komputerowy i znowu CRS. Wrocilem do domu niezbyt pozno bo okolo 17.00. Niestety w nocy z wtorku na srode sredni sie wyspalem i okolo 19.30 zasnelo mi sie. Obudzilem sie o 21.00 i teraz srednio mi sie chce spac :) i pewnie znowu dlugo posiedzie.

Dzis czwartek, troche obowiazkow mnie czeka, musze posprzatac w pokoju i ubrac choinke no i wypadaloby cos chociaz troche pomoc.

Zycie nadal rozdaje karty, ostatnio niezbyt pomyslne, zastanawiam sie czy przy najblizszym rozdaniu nie powiedziec "pas" bo dalsza gra chyba nie ma sensu, ale z drugiej strony...




2004.12.22 00:21:28 link

Wczoraj poniedzialek. Poniedzialek mozna powiedziec, ze udany bo szybko zlecial. Na poczatku zajecia na uczelni, najpierw jakas glupia kartkowka na ktora odpowiedzi nie bylo w wykladach wiec srednio na jeza mi poszlo bo dostalem 3,5. Troche to zanizylo moja srednia z laborek, ale mam nadzieje, ze bede mial to 4 na koniec i ze zostane zwolniony z kolokwium. Na laborce robilismy bardzo ale to bardzo pasjonujace zadanie, mianowicie przez 40 minut 13 osob lacznie ze mna rzucalo ping-pongiem do pudelka po papierze do drukarki. Bardzo ale to bardzo ciekawe zajecie, tym sie wlasnie zajmuja studenci na V roku. Po laborce angielski. Lubie angielski ale jakos tak dziwnie na tych zajeciach z angola. Chyba dlatego, ze poziom grupu jest bardzo zroznicowany, w efekcie sie nudze. W przerwie miedzy zajeciami poszedlem do doktora zapytac jak tam moj mail, ktory wyslalem mu w zeszlym tygodniu, ale ponoc go nie dostal wiec w poniedzialek po powrocie do domu wyslalem go raz jeszcze, ale nadal nie mam odpowiedzi :( wiec cos mi sie wydaje, ze znowu nie doszlo. Na wyklad poniedzialkowy nie poszedlem, bo w sumie siedzi sie na nim jak na tureckim kazaniu, ciagle jakies tabelki, wykresy, nie ma co notowac. Troche sie obawiam egzaminu z tego przedmiotu :/

W poniedzialek pojechalem wieczorem do Magdy, pojechalem po zarowke, ktorej zapomnialem wziac. A zanim pojechalem do Magdy odwiedzilem Jarka, troche pogadalem, popytalem. W sumie dawno u Jarka nie bylem wiec odwiedziny jak najbardziej wporzo.

Poniedzialkowy wieczor oczywiscie bez netu. Wyslalem maila do admina, dostalem odpowiedz, ze ktos floduje albo ma cos zwalone z karta sieciowa. Dzis tez sie net walil ale juz nie tak jak w poniedzialek.

Dzisiejszy dzien dosc luzny, budzik nastawilem na godzine bodajze 10.15 ale wstalem dopiero kolo godziny 13.00. Wzialem prysznic i pojechalem do pracy, w pracy luzno, zeszlo 3h, wrocilem do domu, zjadlem obiad, pojechalem do Magdy, uratowalem troche sytuacje z akwa, wzialem zarowke ;) i wrocilem do domu. W domciu od razu przystapilem do majsterkowania i na szczescie okazalo sie, ze lampka nie dzialala jednak z powodu spalonej zarowki :)

Jutrzejszy dzien tez zapowiada sie luzno, rano praca na 8.00, zajmie mi to pewnie z 2-3 godzinki, a potem luzik.

Bardzo nie lubie gdy ktos sobie przypomina o moim istnieniu tylko wtedy kiedy ma do mnie jakas sprawe. Uwazam, ze to srednio mile, ale coz sa ludzie ktorzy tak postepuja i ja tego nie zmienie.

Szybko ten czas leci, bardzo szybko do sylwestra zostalo jeszcze tylko 9 dni.

Nadal cos nie tak sie dzieje w moim akwa, hmm nie wiem czy przypadkiem nie bede musial wymienic czesci zwirku.

Dostalem od Basi pierwszy prezent swiateczny w tym roku ;) Stroik na choinke w ksztalcie aniolka :)

Wlasnie myslalem co by tu mojej rodzince sprawcic pod choinke. Uwazam, ze nalepszym prezentem byly taki napis jak w tej reklamie simplusa z zakonnikami - "regula milczenia", ooo taakkk to bylby najlepszy chyba ze wszystkich mozliwych prezentow.

Moja mysl dnia to: pieniadze szczescia nie daja...

W tym roku zostala mi jeszcze pokuta. Niestety dyspenzy chyba nie bedzie, a pokute trzeba wypelnic. No coz, takie zycie...

Telefon dzwonil, odebralem, padalo pytanie: co robisz, czekam odpowiedzialem, a jak dlugo bedziesz czekal zapytal mily glos w sluchawce, natychmiast odpowiedzialem, bede czekal tyle ile bedzie trzeba czekac... wiec czekam sobie...




2004.12.20 00:34:23 link

I niedziela minela, szybko, przelotnie, prawie bezbolesnie. Wstalem kolo 13.00, poklikalem troche, zjadlem obiad, poszedlem z psem na spacer. W polach bialo, ksiezyc wygladal zza chmur i odbijal sie w sniegu przez co w polach bylo jasniej niz zazwyczaj. Zimno zimno, piesek wytarzal sie na sniegu i wrocilismy do domu. Od paru dni mam problem z netem, net znika na jakies 2-3h, znaczy moze nie tyle co znika ale lacze nie dziala tak jak powinno, czas dostepu 2000 ms do gatewaya jest porazka. Fakt, ze nie dziala net postanowilem jakos produktywnie wykorzystac w zwiazku z czym zajalem sie praca przejsciowa, stworzylem prawie 1/3 w niecalem 4h. Jestem z siebie dumny, wyslalem do profesora, ciekawe co mi odpowie.

Wieczornym spacer z psem, nadal zimno, snieg juz nie padal, na ulicy slisko, chmurki szybko lecialy po niebie, ksiezyc usmiechal sie do mnie serdecznie. Spadla tez gwiazdka, taka gwiazdka z nieba, pomyslalem sobie zyczenie, ale i tak pewnie sie nie spelni bo nigdy nie spelnilo sie zyczenia od gwiazdki. Moze ta gwiazdka nie byla adresowana do mnie, nie wiem...

Dzis poniedzialek, ostatni dzien na uczelni jesli chodzi o zajecia w tym roku. Pamietam jak calkiem niedawno byl taki dzien na uczelni na 1 roku. Pamietam ostatni dzien na uczelni w roku 2000. Pamietam jakby to bylo miesiac temu, strasznie szybko czas zlecial, bardzo bardzo szybko. Pamietam, ze wtedy na przelomie 2000/2001 wiele rzeczy sie zmienilo, kazdy dzien odciskal duze pietno na moim zyciu, nie tak jak teraz. Chociaz kto to wie, co bedzie jutro, co bedzie pojutrze. Ostatnio mam marzenia, takie niby z jednej strony mozliwe do spelnienia, chociaz z drugiej strony nie wierze w ich spelnienie, nie wiem czy to dobre, ale staram sie myslec w sposob racjonalny. To moze jest dziwne miec marzenia, ktore sie z gory nie spelnia, no ale... czasami sa dni i godziny i jednak wierze w ich spelnienie, chociaz z dnia na dzien panuje we mnie coraz to wiekszy pesymizm jesli chodzi o ta sprawe.

Dzisiejszy i jutrzejszy dzien mam zaznacozny w kalendarzu na czerwono, ale to juz tylko w tej chwili znaczek na kalendarzu, mimo iz te dwa dni sa zaznaczone na czerwono to juz w tej chwili nic waznego nie musze robic w te dni, mialem jakies plany, ale niestety one tylko byly planami w mojej glowie...

Chcialbym uslyszec mily i cieply szept, to taki pomysl na spedzenie chlodnych dni...




2004.12.19 02:54:25 link

Przyzwyczailem sie do lez. Ostatnio jakos prawie co noc tak jakos dziwnie splywaja mi po policzkach, pojedynczo, w kolejce. Nie placze, nie martwie sie, nie mam dola, nie mam wiekszych problemow, nie mam wiekszych zmartwien, one same leca, wydaje mi sie, ze chyba wiem czemu leca...

... Maybe I'm just too demanding...




2004.12.18 23:26:09 link

Dziwne dni, pracowite dni.

Piatek rano do Marcina, a potem na uczelnie oddac projekt, potem do pracy. W pracy jak to w pracy duzo zajec, dodatkowo padl serwer wiec musialem go wiezc do Katowic, dzis musialem jechac go odebrac. Dobrze, ze tak szybko go naprawili bo bylaby w poniedzialek kleska w pracy bez serwera :)

Troche jestem wypluty przez te dwa dni, troche inaczej planowalem sobie weekend, ale co zrobic awaria to awaria, zdarzenie losowe, tylko troche trudno, ze takie zdarzenia niszcza wszystkie moje plany i zamierzenia. Wczoraj dodatkowo netu nie mialem po powrocie z Katowic, wiec juz totalna porazka :/ ale przynajmniej mialem chwilke czasu na kilka rzeczy. Jeszcze dzis rano moja lampka biurkowa odmowila posluszenstwa :( Mam nadzieje, ze to tylko zarowka, bo jesli cos wiecej to bede musial kupic sobie nowa.

Jestem lekko senny, nie wiem czemu ale ostatnio jakos spanie mnie bierze miedzy godzina 23-24, dziwne troche, nie podobne to do mnie :)

Wczoraj kladac sie spac chcialem o czyms napisac na nlogu, nie zapisalem swoich mysli i znowu nie pamietam co tu chcialem wklepac :(




2004.12.17 01:40:55 link

Sroda 15.XII.2004 - dzien minal dosc spokojnie mimo iz musialem wczesnie wstac bo na godzine 7.30 bylem umowiony w pracy. Po pracy zakupy w Tesco, zahaczylem o miasto celem dokonania oplaty za net i wrocilem do domku. Zdrzemnalem sie, pozniej pojechalem do babci, na zakupy z mama i na chwile do Magdy. Po powrocie od Magdy klikanie, skonczylem projekt jeden i wyszedlem na nocny spacer z pieskiem.

O polnocy zaczalem swietowac swoje 23-cie urodziny. Nikogo nie zaprosilem bo nie chcialem nikogo zapraszac, noc spedzilem na rozmyslaniach saczac martini z cytrynka i z lodem. Bardzo sie ucieszylem, ze tak wiele osob zlozylo mi zyczenia, byly telefony, smsy, maile oraz zyczenia na gg. Najbardziej ucieszylem sie z zyczen od osob z ktorymi nie mam juz tak dobrego kontaktu jak kiedys, ale bardzo to mile, ze ktos o mnie pamietam. Byly tez minusy, bo jednak pare osob zapomnialo, a bylem pewien prawie, ze te osoby nie zapomna, no ale co zrobic. Dla niektorych to poprostu zwykly dzien.

To moje juz ostatnie takie urodziny poniewaz niestety nie wiem co bedzie za rok. Rok temu 16.XII.2003 mniej wiecej moglem okreslic jak beda wygladaly moje 23-cie urodziny, teraz nie mam zielonego pojecia jak beda wygladaly moje 24-te urodzinki. Moze nie spedze ich w domu, moze w ogole spedze je w jakims innym miescie albo kraju, moze bede wtedy w pracy, a moze spedze je wspolnie z Nia, poprostu nie wiem. Za pol roku byc moze bede juz po obronie pracy dyplomowej, moje zycie przestanie plynac obecnym rytmem czyli na 1 miejscu uczelnia, a na 2 pracy. Mam jakies dziwne przeczucie, ze sie cos zmieni, ze sie cos waznego stanie w moim zyciu. Mam pewne marzenia jesli chodzi o przyszlosc, tych marzen jest kilka ale nie bede pisal co to za marzenia by nie zapeszyc niczego bo byc moze sie nie spelnia i wtedy bedzie mi przykro. Wiem tyle, ze od 1.I.2005 bede dazyl do spelnienia tych swoich marzen. Ostatnio rozwazam pewna sytuacje, rozwazam za i przeciw, raz wydaje mi sie, ze to zupelnie nie ma sensu, a za pare godzin dociera do mnie, ze jednak ma sens, wiec taka troche chustawka nastrojow i niepewnosci, ale jednak sie nie poddam i bede dazyl do zrealizowania swoich planow i zamierzen. Jesli sie nie uda to troche skrzywdze sam siebie i bedzie mi przykro, ale ponoc nic sie nie osiagnie bez chociaz czastki ryzyka. Pozostaje czas czekania... wiec czekam...

Mama mnie zaskoczyla w srode kilkoma pytaniami, zaskoczyla mnie bardzo, tak bardzo, ze dopiero po parunastu minutach dotarlo do mnie co mi powiedziala. Nigdy nie spodziewalbym sie czegos takiego po mojej mamie, coz jednak moga byc jakies pozytywy, wlasnie takie rzeczy napedzaja mnie do coraz to bardziej odwazniejszego i konkretniejszego dzialania.

Miesnie mi drgaja, zjadlem czekolade i uzupelmnilem troszke niedobor magnezu, dzis musze kupic asmag w aptece.

Plany na dzis: rano wizyta u Marcina, potem uczelnia, praca. Potem? Nie wiem co potem, to sie okaze.

Czas spac, czas snic ;)




2004.12.15 00:31:27 link

Myslalem, ze wczoraj bedzie bardzo ciezki dzien, a jednak poszlo dosc luzno. Na uczelni zrobilem projekt z Lukaszem, w sprawie drugiego projektu dr powiedzial, ze widzi ze cos robimy i byl chyba zadowolony mimo iz nic generalnie mu nie pokazalismy.

Po wizycie na uczelni pojechalem najpierw do Beaty, a potem do CRSu. W CRSie poklikalem troche i wrocilem do domku. W domku tez poklikalem i poszedlem spac. A wieczor uplynal na malych porzadkach akwariowych. Zaraz musze napisac pare rzeczy i zmykam spac bo musze wstac kolo 7.00 bo na 7.30 musze byc w pracy.

Patrze w dal, w dal lepiej widac...




2004.12.14 07:54:25 link

Gdzie sa moje mysli, skoro sa gdzies daleko, czuje jakby nie bylo ich przy mnie, czuje jakby je ktos porwal, a moze same sie porwaly?

Zaraz polibuda bedzie mnie wzywac, strasznie mi sie nie chce ale co coz... stwierdzilem, ze pojade autem, po uczelni od razu zalatwie wszystkie dziwne sprawy i pojde sobie spac bo mam dosc.

Znowu sie dziwnie czuje. Zanim zasne wszystko ukladam sobie w glowie, wstaje i znowu mam wszystko poprzestawiane, znowu caly dzien ukladam wszystko i znowu rano wstane i znowu bedzie maly balaganik. I tak ciagle ta sytuacja sie powtarza, sam nie wiem co z tym zrobic. Chyba za duzo mysle ostatnio, a moze poprostu tak ma byc... hmmm chyba nie, zbyt trudno mi uwierzyc w rzeczy raczej nie mozliwe, ojjj biedny ja...

Chyba sobie zaloze konto w mBanku =)




2004.12.13 23:38:33 link

Wpisz offline, 13.XII.2004 okolo 1.00

Dzis nastapila pewnego rodzaju dziwnosc niedzieli, calkiem przez przypadek uzyskalem odpowiedz na nurtujaca mnie od kilku dni kwestie. Niestety odpowiedz nie byla tak czysto przypadkowa poniewaz tak naprawe to wiedzialem, ze wlasnie bedzie taka a nie inna. Jesli chodzi o moja rodzine to tak wlasnie jest, ze w 90% przypadkow przed zadaniem pytania juz z gory znam odpowiedz. Kiedys ludzilem sie, ze moze jednak bede pozytywnie zaskoczony, ze odpowiedz bedzie taka jakby tego sobie zyczyl. Niestety obecnie praktycznie wole juz nie pytac poniewaz nie widze w moim zachowaniu najmniejszego sensu, a uzyskiwanie ciagle niezadowalajacych mnie odpowiedzi nie jest tak na dluzsza mete niczym przyjemnym. A jeszcze gorsze jest uzyskiwanie dziwnych odpowiedzi na pytania, ktorych w ogole nie zadalem, to juz normalne czary z mleka. Moja rodzina doszla do perfekcji jesli chodzi o powyzsza kwestie.

Zblizaja sie swieta, nie specjalnie przepadam za prezentami ale jesli moglbym miec jakies zyczenie to napewno poprosilbym o to bysmy sie tylko mijali w drzwiach wejsciowych do domu. Poprosilbym o spokoj, spokoj ktorego ciagle mi brak. Zastanawialem sie czy w domu panowalby wiekszy spokoj gdyby moja rodzina byla bardziej liczna. Nie mam w tym momencie na mysli sytuacji w ktorej moj ojciec mieszkalby nadal z nami, bardziej zastanawia mnie w tej chwili kwestia jakby to bylo gdybym mial jakies rodzenstwo. Czasami sa dni kiedy brakuje mi jakiejs bliskiej osoby. ale nie chce by to byla osoba ktorej mialbym sie zalic, chcialbym bardzo by byla to osoba z ktora mozna szczerze i zupelnie otwarcie porozmawiac. Taka osobka, ktora po pierwsze chcialby sluchac, taka brania dusza. Niestety obecnie brak takiej osoby w moim zyciu poniewaz albo otaczaja mnie osoby ktore maja juz dosc swoich problemow, a ja nie lubie byc dla nikogo dodatkowym ciezarem, badz tez sa to osoby z ktorymi nie moge lub tez nie jestem w stanie byc tak w 100% szczery. Brakuje mi wiec takie osoby do szczerych rozmow. Moze gdybym mial rodzenstwo byloby mi o wiele latwiej, moze sytuacja w domu bylaby calkiem inna, moze...

Mam na imie Michal, mam jedenascie lat, za pare dni bede mial dwadziescia trzy lata ale kogo to tak naprawde moze obchodzic?

Mimo iz do wakacji jeszcze bardzo daleko bo ponad 6 miesiecy to zastanawialem sie juz dzis przez chwile jakie beda te najblizsze wakacje, wnioski do jakich doszedlem na chwile obecna sa w 100% pesymistyczne. Prawda jest taka, ze ja narazie nie bede mial wakacji. Jedyna szansa na wakacje jest wyjazd ale nie na wycieczke lecz taki wyjazd na dluzej.

Chcialem isc na kawe, taka pyszna, aromatyczna o pieknym kawowym kolorze. Nie poszedlem i to nie z powodu braku pieniedzy, brzydkiej pogody, braku czasu... nie poszedlem gdyz mi wstyd, wstyd mi ale nie za siebie i absolutnie tez nie za osoba z ktora bym poszedl, wstyd mi...
wiec chyba nici z kawy, wypijemy ja wiec osobno chyba...

Koniec wpisu

---------------

Dzis dzien bardzo meczacy, rano uczelnia, potem na chwile dom, praca, klikanie i usuwanie trojanow i jakiegos spywar'owego syfu bo komus sie zachcialo klikac na YES bez zapoznania sie z trescia komunikatu. Potem dom, klikanie, kolacja, spacer z psem no i teraz klikanie i tak pewnie bedzie owe klikanie do 2.00 albo do 3.00, a jutro tez ciezki dzien. W ogole to czuje sie jakby mnie walec przejechal, dzis prawie nic mi nie wyszlo, szkoda troche...




2004.12.12 20:08:21 link

Wczoraj imprezka w Spirali, bylo calkiem wporzo, troche tylko zdziwilem sie, ze imprezka zakonczyla sie o godzinie 2.40, a nie tak jak zawsze o godzinie 3.oo badz 4.00. Posiedzielismy troche, pogralismy w Jenge, poplotkowalismy, wyszlo pare ciekawych i interesujacych kwestii i ogolnie wieczor uznalem, za udany.

Dzis niedziela, niedziela sux, prawie jak co tydzien. Nie wiem dlaczego ale ja strasznie strasznie nienawidze niedzieli, grrrrr. W ogole to w niedziele zawsze cos tam jakiegos lekkiego dolka lapie, dzis na przyklad uzmyslowilem sobie, ze mam wiele pracy na uczelni, a nigdy nie mam czasu. W tym tygodniu bede musial ostro przysiasc i nadrobic zaleglosci, bo sesja juz tuz tuz i terminy oddania roznych dziwnych projektow zblizaja sie dosc duzymi krokami.

Szukalem dzis ofert domow do kupienia, ale jak zwykle porazka. Zastanowilem sie przez chwilke czy nie lepiej kupic na przyklad jakies mieszkanie duze. Dwa mieszkania wynajac i kase za wynajem dwoch mieszkan przeznaczyc na oplaty za mieszkanie w ktorym bysmy mieszkali.

Troche mam pod gorke w zyciu ostatnio, moze wiecej niz troche, to wina mojej mamy i babci. Asia powiedziala, ze byc moze jestem zbyt wymagajacy w stosunku do swoich bliskich, moze to i racja, ze sporo wymagam, ale wymaganie zdrowego rozsadku i odpowiedniego (zyciowego) podejscia do niektorych spraw chyba nie powinno byc czyms bardzo wygorowanym. Mam pecha poprostu i tyle, takie zycie...




2004.12.11 02:16:33 link

Dni leca, coraz blizej do swiat. Jakos chyba troszke bardziej polubilem swieta w przeciagu minionego roku. Ale jest pewna dziwna rzecz, mianowicie strasznie mi ten rok jakos zlecial, tak szybko, jak przez palce, rok minal a niby tak naprawde nic sie nie zmienilo, no moze z wyjatkiem kilku rzeczy, ktorych nie bede tutaj opisywal. Wiadomo kolejny rok to nowe doswiadczenia, nowe rzeczy, itp. Troszke bagaz doswiadczen sie powiekszyl, troche tez sie nauczylem zycia, troche inaczej patrze na swiat i troche optymizmu sie wdarlo do mojego zycia. Ciekawe jakie beda te swieta, jak sniegu nie bedzie to bedzie pasta. Sylwester tez sie zbliza coraz to wiekszymy krokami, a ja kompletnie nie mam planow. Mielismy isc do Spirali z ekipa, to mialo byc takie wyjscie awaryjne, ale niestety Maryska zachowala sie nie fair i obecnie zostalem na lodzie. Jeszcze pare dni i temat sylwestra zacznie mi sie odbijac czkawka... porazajaca porazka... trudno sie mowi... przykre ale co zrobic, takie zycie.

Jesli chodzi o mijajace dni to czwartek uplynal dosc luzno, nie pojechalem na uczelnie bo nie mialem takiej potrzeby, w pracy tez nie bylem bo nie bylo potrzeby, jedynie wieczorem w czwartek odwiedzilem p.Kasie ale niestety nie udalo mi sie wszystkie naprawic. Wczorajszy dzien tez dosc luzny, najpierw uczelnia, potem na chwile w pracy, potem Tesco, wizyta u Magdy, zakupu na miescie, dom. Mama zaprzegla mnie znowu do pracy i znowu montowalem rolete, tym razem w kuchni na szczescie to juz ostatnia roleta i wiecej sie nie bede meczyl. W nocy jak zwykle spacer z pieskiem i klikanie.

Plany na dzis w sumie takie konkretne o 11.00 wizyta u p.Kasi, a wieczor zapowiada sie w Spirali na malej imprezce urodzinowej Basi.

Zapytalem o godzine, bylem swiecie przekonany ze jest poludnie, baaa bylem prawie w 100% tego pewien. Niestety odpowiedz jaka uzyskalem kompletnie mnie zaskoczyla, bo odpowiedz brzamiala, ze jest 13.30 co dla mnie bylo dosc dziwnie. Zapytalem jeszcze raz dla potwierdzenia ale odpowiedz znowu byla taka sama... Chyba ostatnio moja intuicja i wewnetrzne przeczucie mnie zawodzi, a moze... a moze to owa osoba ktora zapytalem o godzine sie mylila... a moze celowo wprowadzila mnie w blad?
Kiedys tez pytalem o godzine i tez bylem pewien, ze jest punktualnie poludnie, odpowiedz jaka uzyskalem zaskoczyla mnie, ale po jakims czasie osoba jednak przyznala sie do bledu i powiedziala, ze jest poludnie, problem w tym, ze niestety wtedy bylo juz 5 minut po... ciekawe wiec czy powinienem z tego wyciagnac jakies wnioski na przyszlosc? A moze powinienem pytac o godzine tylko wtedy kiedy mam 100% pewnosc, ze jest polnoc? Intrygujace... a moze tak poprostu lepiej w ogole nie pytac... chociaz z drugiej strony dopoki nie zapytam to nie poznam odpowiedzi. Ojj chyba zbyt wiele znakow zapytania jak na 1 wpis, pora skonczyc moje dywagacje, tak czy inaczej troche przykro.

Analizuje wszystkie za i przeciw, pojawiaja sie pewnie sprzecznosci ale coz, taki juz moj los...

Poza tym mam na imie Michal, to taka drobna mala informacja, jakby ktos nie wiedzial.

Przeszlo 40000 odwiedzin na moim nlogu od 15.IX.2000, ponad 2150 wpisow. Dziekuje wszystkim tym co odwiedzali i tym co odwiedzaja mojego nloga obecnie.




2004.12.09 14:35:45 link

Wczoraj byl mily dzien. Mily z kilku powodow: nie bylem w pracy, siedzialem w domku, a pod wieczor odwiedzilem Scorpione, a w drodze do domu odwiedzilem jeszcze Magde. Wczoraj mialem isc na serwis kompa na godzine 20.00 ale niestety p.Kasia odwolala wizyte i przesunela ja na dzis, co prawde mowiac srednio mi pasuje no ale juz trudno.

Ze Scorpiona jak zwykle milo sobie porozmawialem, ustalilismy jak ma wygladac serwis www dla gabinetu stomatologicznego jej mamy i ogolnie tak jak zwykle troche pogadalismy o tym i owym.

Wczoraj uslyszalem pare bardzo milych rzeczy od Asi i w sumie dotarlo do mnie ze mam okazje uslyszec takie rzeczy bardzo rzadko, baaa nawet w moim zyciu uslyszalem rownie podobne rzeczy od bardzo niewielu osob, ktore praktycznie moglbym zliczyc na palcach jednej reki.

Cierpie ostatnimi czasy bardzo poniewaz nie pamietam swoich snow. Nie wiem kompletnie czym to moze byc/jest spowodowane. Asia mowi, ze byc moze przyczyna jest to, ze budze sie w niewlasciwym momencie snu. Znaczy wiem, ze mi sie cos sni, cos tam pamietam, ale moja pamiec jest strasznie niewielka i udaje mi sie zapamietac jedynie pojedyncze fragmenty snu, a calosc gdzies znika nie wiadomo gdzie.

Zaczalem sie zastanawiac co mnie tak naprawde kreci w kobietach, czy kreci mnie wyglad ogolny, czy twarz, kolor wlosow, itp. To strasznie zlozona kwestia ale stwierdzam obecnie, ze najbardziej co mnie kreci i porusza to ciekawa osobowosc i charakter. Najbardziej kreca mnie osoby wesole, mile, inteligentne majace wlasne zdanie ktore umia wprost wyrazic. Wyglad chyba schodzi na dalszy plan, poza tym wyglad z czasem przeminie, a jednak ludzka psychika chociaz poczesci z wiekiem pozostanie taka jak na poczatku. Chyba kompletnie przestal mnie krecic typ szarej myszki co to sie wszystkiego boi i w ogole...

Hmmm... a planow na sylwestra nadal nie mam... ale to przeciez nie wazne :)

Mysle sobie...




2004.12.08 00:34:10 link

Wczorajszy dzien uplynal bardzo luzacko. Na 10.oo mialem isc do pracy, ale nie bylo mozliwosci bym poszedl na 10.oo wiec poszedlem dopiero na 11.oo, pozalatwialem pare spraw i wyszedlem z pracy na pare minut przed 14.oo. Zadzwonilem do Magdy, pozniej do Ryska i pojechalem szybko do niego po wiertarke bo mama mnie molestowala przez caly poniedzialek bym jak najszybciej powiesil rolety. Wiec chcialem to zrobic jak najszybciej i miec to juz z glowy. Wiec wczoraj montowalem rolety, bylem tez u Magdy, w domu klikalem, tv ogladalem no i alkohol pilem, bo jakos naszla mnie ochota, oczywiscie jak co noc zaliczylem spacer z psem.

Dzis zapowiada sie rownie lajtowy dzien, co prawda musze cos tam poklikac, byc moze odwiedze Scorpione albo ona mnie, wieczorem praca umowiona na 20.oo.

Myslalem dosc powaznie wczoraj nad analiza potrzeby. Potrzeba zostala skrupulatnie przeanalizowana. Opracowalem kilka koncepcji wraz z rowiazaniami, niestety kazde rozwiazanie mniej lub bardziej wydawalo mi sie nie sluszne albo tez niemozliwe do zrealizowania, w zwiazku z czym za kazdym razem powracalem do punktu poczatkowego moich rozwazan. Troche to dziwne, tkwi w jakiejs nakrecajacej sie spirali, z ktorej narazie nie widze ucieczki...

Mam prawie 23 lata, cos sie w moim zyciu zmienia, a z drugiej strony wszystko stoi w miejscu. Patrzac w przeszlosc moje pole mozliwych rozwiazan czesto przedstawia sie w takim sam sposob w jaki przedstawialo sie gdy mialem lat 17 - 18. Od tamtego czasu wiele sie zmienilo, oczywiscie zmiany byly zarowno im plus jak im minus ale byly, jakies wnioski wyciagnalem z zycia na przelomie tych lat, cos w sobie zmienilem, poprawilem... ale jak widac niektore kwestie pozostaly bez zmian, poniewaz wlasnie sa takie kwestie na ktore wplywu ja niestety nie mam. Moze sie cos zmieni w niedalekiej przyszlosci, moze sie nic nie zmieni, a moze poprostu nie bede mial potrzeby zmieniania czegokolwiek bo przeciez moze nadejsc ten dzien, ktory zmieni wszystko i moze to byc chociazby dzis czy jutro. Z drugiej zas strony moze sam jestem sobie winien, a moze tez jestem zbyt krytczny wobec samego siebie i swoich bliskich? Chyba za duzo tych znakow zapytania...

Czekam... ponoc wiele mozna odczytac z moich oczu... wiec czekam na zapalona czytelniczke...




2004.12.07 02:38:57 link

Co za dzien co za dni.
W niedziele wieczor wrocilem z Warszawy, bynajmniej nie jestem z tego faktu zadowolony, bo w Wawie w swietnym towarzystwie Asi bylo bardzo milo, no ale jak kazdy weekend tak i ten sie skonczyl. Poza tym to co dobre nigdy nie trwa wiecznie, taka dosc dziwna regula, ktora mnie zawsze dobija ale zapewne nie tylko mnie.

Jesli chodzi o wyjazd do Wawy to nie bede sie tutaj za bardzo rozwlekal na ten temat poniewaz to co chcialem to powiedzialem Asi jeszcze w Warszawie. Podsumowujac w telegraficznym skrocie to Warszawa absolutnie mnie nie kreci, trzeba pokonywac jakies chore duze odleglosci i ciagle czekac na autobus. Generalnie w Wawie zobaczylem to co chcialem zobaczyc, spotkalem sie z ludzmi z nloga i jestem z tego faktu bardzo zadowolony. Praga jako stolica bija Wawe o stokroc razy. Oczywiscie jestem tez bardzo zadowolony, ze w koncu poznalem Asie na zywo :) Jesli chodzi o Asie to nie bede jej tu obgadywal, napisze tylko, ze to wspaniala kobieta... szkoda ze takich kobiet znam tylko kilka, mimo iz znam dosc sporo kobiet.

Wyjazd do Warszawy mial tez swoje zle strony, ale o tych zlych stronach wiedzialem jeszcze zanim wyjechalem. Oczywiscie te zle strony to pojawily sie dopiero po powrocie, ale coz takie zycie...

Wczoraj jakis dziwny dzien, od wczoraj mam wielka ochote komus przypierdolic, na szczescie sie uspokoila troche sytuacja. Dzis mam nadzieje przyjda jakies maile w sprawie sylwestra, bo to teraz taki dosc spory zonk. Moje towarzystwo wymyslilo w koncu pojscie do Spirali (pomysl z dupy wziety, tzw. pojscie na latwizne, bo do Spirali chodzimy srednio co drugi, trzeci weekend). Wczesniej ja zlozylem 3 propozycje: gory, Praga, Aquapark, niestety zadna z moich propozycji nie zadowolila wszechwladnej i wymagajacej p. Marysi wraz z szanownym p. Maciejem. W sumie qmpluje sie z tym towarzystwem od marca 2004, nigdy sie na nich tak nie przejechalem jak teraz, wczoraj tak naprawde dotarlo to do mnie dotarlo. Teraz jesli chodzi o relacje miedzy nami juz pewnie nie bedzie tak jak wczesniej ale generalnie mi to zwisa, jesli ktos ma gleboko w dupie mnie to i ja nie pozostaje zazwyczaj dluzny. Wiem tez tyle, ze tej ekipie juz nigdy nie zloze zadnej propozycji wyjazdu, wyjscia do kina, na impreze, itp. itd. bo poprostu na to nie zasluguja. W ogole to cos musze sobie chyba nieco nowego towarzystwa poszukac, bo to obecne teraz srednio zasluguje na moj szacunek... Ale pokaze im "klase" w weekend, ohhh yeah czasami zemsta bywa sweet like honey, a kto jak kto ale ja uwielbiam sie mscic z pelna swiadomoscia i premedytacja w stosunku oczywiscie do tych ktorzy na taka zemste solidnie sobie zapracowali.

Juz mi troche przeszedl zly nastroj wiec zaraz pojde spac, a dzis moze komus zrobie mala niespodzianke, hmmm... cos mi ciekawego chodzi po glowie ;)

Blask ksiezyca delikatnie rozswietlil mglista i szara rzeczywistosc. Bardzo lubie ksiezyc w pelni, swiat jest wtedy piekniejszy i bardziej doskonaly. Mimo iz noca jest ciemniej niz w dzien to jednak czasami wiecej udaje mi sie zobaczyc wlasnie noca.
Tamtej nocy procz pelni ksiezyca wial tez zimny aczkolwiek delikatny wiatr, ktory lagodnie muskal moje policzki. Idac tak owej nocy droga wyznaczona przez blask ksiezyca spotkalem ja, to bylo jak deja vu... zapytala dokad idziesz... odpowiedzialem, ze do nikad poniewaz w zasadzie nie szedlem nigdzie konkretnie, szedlem przed siebie. Ona popatrzyla na mnie swoim dziwnym wzrokiem i zapytala, znowu bladzisz?... Tym razem moja odpowiedz ja chyba zaskoczyla, poniewaz powiedzialem, ze nie bladze, ze poprostu ide przed siebie, tam gdzie prowadzi mnie blask pelni ksiezyca, poza tym dodalem, ze ciagle mowilem, ze nie lubie stac w miejscu. Oczywiscie ona chcac mi dogryzc powiedziala bym szedl i nie wracal, odparlem krotko i stanowczo, napewno nie wroce bo tam dokad zmierzam jest zbyt pieknie by myslec o jakimkolwiek powrocie. Szedlem wiec dalej, przed siebie, a ksiezyc usmiechal sie coraz to bardziej, ja tez z kazdym krokiem czulem sie coraz lepiej...




2004.12.05 11:42:31 link

Niedziela, jeszcze 12.00 nie ma, a ja juz na nogach :) To troche takie nie do pomyslenia, bo z zalozenia nie wstaje w niedziele szybciej nizeli o 12.00. Tak czy inaczej stwierdzam, ze pobudka rano przed 12.00 ma swoje plusy i minusy, moze po powrocie do domu jednak bede szybciej wstawal z wyrka :)

Wczoraj byla dalsza czesc zwiedzania Wawy. Poszlismy z Asia do miasta, zrobilem zakupy na Nowym Swiecie, nastepnie zobaczylismy starowke, barbakan, Biblioteke UW w ktorej byla dosc fajna wystawa plakatow, Asia pokazala mi jeszcze fajny wydzial prawa na UW. Pozniej obiadek i spotkanko z nlogowiczami. Nie pojawili sie wszyscy, ale byla acha, sugar, 2l2d, on_i_on no i ja. Poszlismy do calkiem fajnej knajpki i troche pogawedzilismy, bylo spoko. W ogole to wczoraj planowalismy wizyte w Muzeum Narodowym, ale cos chyba jakas wystawa jest bo niezla byla kolejka.

Dzis czas wracac do domu i wrocic do szarej rzeczywistosci, to znaczy jutro juz uczelnia, a nastepnie sporo pracy i tak juz pewnie do swiat. Troche tutaj myslalem by inaczej rozplanowywac sobie plan dnia i chyba jeszcze jak nad tym tak glebiej pomysle to jednak conieco zmienie. Tutaj ludzie zyja chyba troszeczke inaczej, zycie ma inne tempo, ma to oczywiscie swoje dobre i zle strony, ale ja jakos nie chcialbym tu mieszkac. Jesli na przyklad chodzi o porownanie stolic Europejskich Praga vs. Warszawa, to stanowczo, bez zastanowienia wybieram ta pierwsza.

Jesli chodzi o to na czym sie zawiodlem, chcociaz nie wiem czy zawiodlem jest dobrym slowem, ale poprostu wydawalo mi sie, ze ludzie w Warszawie chodza nieco inaczej ubrani nizeli w Gliwicach no ale jednak takich roznic nie ma. Zdarza sie spotkac osobnika, ktory wyglada nieco inaczej niz reszta otaczajacego go tlumu ale to tylko jednostki.

Hmmm... ;)




2004.12.04 10:37:30 link

Hmm 10.00 rano i juz na nogach, ostatnio niezbyt czesto mi sie to zdarza ale w koncu przyjechalem do Wawy sobie cos pozwiedzac i sie wyluzowac, a nie spac :)

Wczoraj po wypadzie do Zuzy - 1,5 godziny podrozy trzema autobusami, znaczy sie wiecej bylo stania na przysanku i oczekiwania na wlasciwy autobus nizeli jazdy samym autobusem, ale bylo git :) Jak przyszlismy z Asia na impreze to juz wlasnie polowa ludzi wychodzila, ale co tam. Wypilismy winko, Zuza powrozyla Asi z kart (powrozyla to moze slowo uzyte nadwyrost, nie wiem czy to mozna bylo nazwac wrozeniem, no ale zostanmy juz przy tej wersji) i nastepnie wrocilismy do domu taksowka, by nie zaliczyc kolejnej dluugggieejjj podroz noca po Wawie. W domu kolacja, herbatka no i martini wraz z rozmowami ma hmmm... wszelakie intersujace i mniej interesujace kwestie, tematy zyciowe, itp. itd. Kolo 2.30 moja organizm (zreszta nie tylko moj, ale Asi juz tez) zaczal domagac sie snu wiec poszlismy spac.

Plany na dzis to zwiedzanie starowki, no a o 17.00 spotkanie nlogowe. Dzis tez maly rajd po sklepach chce zaliczyc, chce odwiedzic jakas fajna perfumerie i pare innych sklepow, no i chce Magdzie dzis kupic obiecany prezent :)

Jesli chodzi o Asie to prawie wcale jej rzeczywisty wizerunek nie odbiega od wizerunku ktory sobie wyobrazilem podczas klikania na gg. Dalszy ciag tego watku chyba dopiero bede kontynuowal po powrocie do Gliwic :)




2004.12.03 19:21:17 link

No i juz jestem w Warszawie. Strasznie zimno jest w stolicy, w miescie nic tylko sklepy i pelno ludzi. Juz poznalem pare warszawskich zwyczajow: jazda niezgodnie z przepisami ruchu drogowego, przechodzenie na czerwonym swietle i tendencje do nierozmawiania w srodkach komunikacji miejskiej :)

Bylismy z Asia w Muzeum Powstania Warszawskiego, bardzo chcialem to muzeum zobaczyc i z czystym sumieniem moge stwierdzic, ze warto bylo je odwiedzic. Swietnie przygotowana ekopozycja, ciekawa, ladnie i w ciekawy sposob skomponowana. Sam wystroj muzeum jest swietny.

Dzis za chwile wypad z Asia do Zuzi na mala impreze andrzejkowa. Troche jestem zmeczony ale kimnalem sie na chwilke, zobaczylem Agate w "Rozmowach w toku", a teraz czekam na Asie az wroci z lotniska :)

Hmmm... ;)




2004.12.02 00:49:52 link

Kolejny dziwny dzien z cyklu dzien meczacy. W pracy niezly zapieprz, po pracy dom, spacer z psem, drzemka w fotelu, wizyta u Magdy, kurs do Opla, zakupy w Tesco i powrot do domu. Nastepnie obiadokolacja, spacer z psem i klikanie.

Dzis tez do pracy sie wybieram, ale na krocej, musze odwiedzic fryzjera i sie spakowac bo w piatek kierunek Wawa.

A dzis mnie Magda zaskoczyla ciekawym tekstem na GG :) Rozbroilo mnie to ;)




2004.12.01 01:29:24 link

Ogolnie to ciezki dzien, nie lubie takich dni, ale ostatnio mam same ciezkie dni. Wstalem rano kolo 8.oo i wybralem sie do pracy na godzine 9.oo. Mialem nadzieje, ze zajme sie norma ISO, ale niestety awaria kompa, archiwizacja danych, zbieranie dokumentacji do wdrozenia WIN 2003 SBE PE i tak mi zeszlo dosc sporo czasu.

Potem dom, w domu maly zonk, spacer z psem, po spacerze obiad, TV, drzemka i wizyta u Lukasza w akademiku i dlubanie nad projektem. Potem powrot do domu i chwile relaxu. Mama mnie troche do wiatru wystawila, nie lubie jak sie tak zachowuje no ale co zrobic, takie zycie.

Zmeczony jestem i tyle, nic mi sie nie chce.

Ostatnio zaczalem sie zastanawiac jaki typ kobiety mi sie podoba, jaki typ kobiety mnie kreci. Doszedlem do wniosku, ze chyba powinna to byc kobieta ktora wie czego chce, powinna byc inteligentna i wygadana z duzym poczuciem humoru, najlepiej gdyby w tym wszystkim byla kokieteryjna :) Ciekawe tylko gdzie mozna taka kobiete poznac.

Dzis uslyszalem fajne haslo od znajomka: biust z miseczka "A" to mozna okreslic jako tak zwana wersje demo :)))




2004.11.29 00:06:53 link

Dziwne dni ostatnio. Dzis zrobilem cos pozytecznego, otoz zrobilem projekt stronki www dla Beaty. Mam nadzieje, ze stronke uda mi sie zlozyc w przeciagu dwoch tygodni. Dzis tez zaliczylem coniedzielny nocny spacer z psem oraz pobyczylem sie troche przez telewizorkiem.

Wczorajszy dzien (sobota) byl dziwny. Wstalem dosc pozno, bylo kolo 15.00, bylem zmeczony i musialem odespac niesprzespany i pelen wyzysku miniony tydzien. Wyczyscilem akwarium bo ciagle walcze z plaga okrzemek ale dzis juz zaobserwowalem, ze sie nadal osadzaja. Dodatkowo w dniu wczorajszym zauwazylem, ze brakuje mi w obsadzie jednego otoska :( do dzis go nie umiem znalezc :( Smutno mi z tego powodu. Sobote wieczor spedzilem u Magdy, miala przyjsc Marysia z Mackiem, ale w koncu jednak nie przyszli wiec spedzilem wieczor tylko z Magda glownie na rozmowach o przeszlosci.

Piatkowy dzien spedzilem czesciowo na uczelni, a czesciowo w pracy, tym razem zajmowalem sie norma ISO.

W ogole to juz troche mi ta cala praktyka bokiem wychodzi. Na praktyke zdecydowalem sie pod koniec pazdziernika i myslalem, ze na praktyce bede tylko w listopadzie. Niestety w listopadzie zarzucili mnie tez inna robota i wyszlo na to, ze obecnie przepracowalem blisko 40h, a 35h spedzilem na praktyce. Myslalem, ze bedzie calkiem inaczej, ze przez listopad wyrobie sobie jakies 60-70h praktyk i na tym moja praktyka sie zakonczy. Nie wiem jak to bedzie teraz. Moze jeszcze przez najblizszy tydzien bede na praktyce i cos tam porobie z ISO, a pozniej zajme sie tylko praca jako informatyk tak jak to bylo dotychczas. Przez ta praktyke mam malo czasu dla siebie. Generalnie ostatnio to jest tak, ze rano uczelnia, a potem CRS do 16.00, na dluzsza mete troche wysiadam. Mam troche obowiazkow, w kolejce sa minimum 3 strony www do zrobienia i to najlepiej do swiat, dodatkowo musze tez sie zajac przejsciowka, projektami na uczelni, itp. wiec podsumowujac nie jest dobrze z moim wolnym czasem. Prawda jest taka, ze na uczelni mam mniej zajec niz w zeszlym semestrze, a czasu dla siebie mam coraz to mniej. Moze tez ma na moje samopoczucie wplyw szybko uplywajacy dzien, bo juz przeciez o 16.00 jest ciemno niestety.
Ten tydzien jeszcze jakos przeboleje w tej pracy, a od nastepnego tygodnia po powrocie z Warszawy zrobie jakies ruchy by miec wiecej czasu.

do zrobienia w tym roku
- praca przejsciowa
- www dla Personal Office
- www dla Dom Wczasowy Izabella
- www dla Scorpiony
- www dla CRS
- prezentacja dla CRS
- nowa wersja www Point81.com

Troche sie wiec tego nazbieralo. Moze czesc rzeczy uda mi sie przesunac jakos na styczen bo napewno sie nie wyrobie jesli nic w moim planie dnia sie nie zmieni.

Mam nadzieje, ze w nastepny weekend w Wawie sobie odpoczne troche.




2004.11.26 02:39:47 link

Wczoraj dosc dziwny dzien, taki z jednej stronie zabiegany, s x drugiej strony dajacy wiele do myslenia. Mialem wstac o godzinie 8.45 ale juz o 8.30 postanowila mnie obudzic gabrysia w sprawie instalacji neostrady w Krosnie, wiec 15 minutowa konsultacja telefoniczna musiala sie odbyc. Okazalo sie, ze jednak w srode udzielilem dobrych instrukcji, a zonk polegal na tym, ze byl uszkodzony kabel laczacy modem z gniazdkiem. Wymienili kabel i wszystko dziala, ale tak czy inaczej wczoraj i w srode z jakies 1.5h przegadalem przez telefon, dobrze ze nie na swoj koszt, a drugie dobrze to to, ze mi jeszcze za to zaplaca :)

PO konsultacji telefoniczej wybralem sie na dworzec PKP celem zakupu biletu na Intercity do Warszawy. Pojechalem rano poniewaz w srode dowiedzialem sie, ze aby skorzystac z promocji to trzeba sie zalapac na pule biletow. Czyli moze sie zdarzyc tak, ze na dany dzien pula biletow jest juz wykorzystana i ze ja juz nie bede mogl skorzystac z tej fajnej oferty. Tak czy inaczej wszystko wypalilo i udalo mi sie kupic bilety na Intercity, 2 klasa do Warszawy i spowrotem za cene 72 zl z czego oczywiscie jestem bardzo zadowolony. Kupujac normalny bilet ze znizka musialbym zaplacic jakies 50-60 zl za bilet w jedna strone.

Po wizycie na dworcu PKP pojechalem do CRSu, gdzie mialem troche pracy, zostalem mile zaskoczony propozycja premii, wrocilem do domu na obiad. Zjadlem obiadek i pojechalem na uczelnie by spotkac sie z promotorem. Przedstawilem mu 2 kartki A5 z moimi zapiskami. Promotor chyba byl pod wrazeniem bo powiedzial, ze widzi, ze cos zrobilem i powiedzial, ze jest zadowolony i ze ma nadzieje, ze skoro mi to tak sprawnie poszlo to, ze juz prace przejsciowa oddam przed swietami :) Bylem pod duzym wrazeniem, bo owe dwie kartki stworzylem z nocy z srody na czwartek w przeciagu 10 min. Inna sprawa, ze nad systemem myslalem w wolnych chwilach przez caly miesiac. Tak czy inaczej jest dobrze, jestem zadowolony ja i mam nadzieje, ze rowniez zadowolony jest moj promotor. Po wizycie u profesora na konsultacjach poszedlem na wyklad, troche sie spoznilem ale co tam :) Po wykladzie pojechalem do Magdy i zeszlo mi u niej prawie 4h. Tak czy inaczej efekty mojej wizyty byly, co prawda nie takie jakbym sobie zyczyl tego ja oraz zarowno Magda, ale co nieco dobrego zrobilem.

Wczoraj przyslal ojciec 400 zl. Znaczy niby przyslala jego konkubina i jego znajomy, ale przekazy wyslane zostaly na tej samej poczcie, w tym samym dniu, a druki byly wypelnione bardzo podobnym pismem. Na odwrocie kazdego przekazu widniala informacja (alimenty na prosbe taty). 400 zl to zawsze jakas kasa, oczywiscie jest to polowa kwoty jaka powinien mi co miesiac placic moj ojciec. Co prawa ojciec wzial sie na sposob i placi po 200 zl, czyli po tyle na ile on sie zgodzil placic. Jest to kwota o 600 zl mniejsza nizeli sad zasadzil, ale tak czy inaczej ojciec bedzie mial dlug, ktory bedzie narastal wraz z odsetkami. Ja cos czuje, ze pewnie nigdy tych pieniedzy nie zobacze. Ojcu chyba poprostu dupa zmiekla jak zczal sie nim interesowac prokurator. W styczniu 2005 maja sie ponoc zmienic przepisy jesli chodzi o alimenty wiec moze wtedy bede mial jakies dodatkowe pole manewru. A tak naprawde to zastanawiam sie czy przypadkiem nie utrudnic mojemu ojcu tak w jakis sposob zycia. Chyba mu sie za dobrze zyje, a skoro on utrudnia mi, to ja chetnie utrudnie i jemu.

Zycie jest czasami bardzo niesprawiedliwe, cos chyba we mnie peklo, zrobilem dobry uczynek lubie robic dobre uczynki... Czas isc spac...




2004.11.25 02:21:24 link

Ehhh moze nie byc tak latwo jak mi sie wydawalo, w zwiazku z czym jestem zmuszony zmienic nieco porzadek dnia dzisiejszego. Zobaczymy co z tego bedzie, mam nadzieje, ze wszystko bedzie OK i ze nie bedzie zadnego dziwnego zonka. Hmmm... ze tez sie dopiero dzis skapnalem, ehhh glupek ze mnie i tyle.

Ide spac, bo musze stac kolo godziny 9.00.
Powinienem wziac wzor z mojego psa :) wrocil ze spaceru i od razu kimono, jedyne co to zmienia miejsce w ktorym spi :) Ale mi wystarczy moje lozko ;)




2004.11.24 15:33:38 link

Zima, ta zima jest popsuta? Czemu popsuta, otoz popsuta dlatego, ze nie ma sniegu, innymi slowy Awaria agregatu - sniegu brak. Ale nawet jak nie ma sniegu to pizga ostro tej zimy, bo taki wiatr jest, ze pizga ostro. Ale jest tez plus, ze niebo jest ladne w nocy jak nie ma chmur, ze ksiezyc tak ladnie swieci i jest tak fajnie jasno, gwiazdy widac :) Fajnie jest lubie jak ksiezyc swieci i jak gwiazdy widac.

Moja rodzina jest jak zwierzeta w ZOO. Piszac rodzina mam na mysli mame i babcie. Mamy co prawda duzo rodzine, w Rzeszowie, w Gliwicach ale moja rodzinka jest odiziolowana. Kazdy dzien mojej mamy i babci wyglada tak samo, praktycznie w ciagu roku jest moze kilka dni, ze moja rodzina sie spotyka. Babcia ma brata, ktory mieszka w Gliwicach jakies 15 minut drogi ode mnie, babcia odwiedza go moze 2-3 razy w roku, no bo po co czesciej. Jedyne spotkania rodzine, ktore zdarzaja sie jakos czesciej to jedynie spotkania z ciocia Nela, ktora czasami u nas bywa. Dziwne, w innych rodzinach jest to calkiem inaczej, ale w mojej zawsze tak bylo i juz chyba zawsze tak bedzie i zmieni sie to chyba dopiero wtedy gdy ja zaloze swoja rodzine. Stwierdzam wiec dzis, ze moja rodzina jest arodzinna i nietowarzyska.

Wczoraj polibuda, dosc krotko i szybko poszlo, potem praca w CRSie, a potem wizyta u Magdy. A jutro wizyta u promotora.

Plus dzisiejszego dnia to to, ze juz prawie ukonczylem stronke dla Salezjan.




2004.11.23 00:24:16 link

Zmeczony, zmeczony zmeczeniem - to motto mego wczorajszego dnia. Niby tylko pare zajec na uczelni, ale jakis taki z dupy do dupy przybity dzien. Uczelnia, wyklad, cwiczenia, biblioteka i zonk. Bo prawie niczego w tej bibliotece nie znalazlem. W drodze z uczelni do domu wizyta w sklepie akwa. Wydalem przeszlo 80 zl na 4 testy akwarystyczne na kH, gH, Ph oraz NO2. To co wyszlo to bylo straszne, woda na maksa twarda zarowno w skali ogolnej jak i weglanowej wiec bede musial dolac destylatu albo zdobyc w Gliwicach od kogos wode z filtra odwroconej osmozy. Ph okolo 8 wiec w sumie srednio, jedynie co to NO2 w jak najlepszej normie pewnie dzieki filtrowi kubelkowemu. Zrobilem w niedziele bimbrownie, bimbrownia dziala ale babelki nie leca - powod? Nieszczelna instalacja, a probowalem wszystkiego: wosku kleju z glue-gun'a i gowno, nadal nieszczelne. Dzis pojade do Magdy i uszczelnie to silikonem, moze to cos pomoze. Jesli nie to nie mam innego pomyslu w jaki sposob uszczelnisc wtyk igly przy nakretce butelki PET.

Dzis czeka mnie uczelnia rano, niby tylko 1.5 h ale mam nadzieje, ze pojdzie to gladko i ze nie okaze sie, ze musze zostawac jeszcze jakos popoludniu. Poza tym chce isc do promotora i cos wypytac w kwesti przejsciowki i dyplomu, mam nadzieje ze uda mi sie jutro dorwac promotora na konsultacjach.

Poza tym zrobilem wczoraj sajt dla Salezjan, jeszcze dzis go dokoncze i dzis juz sie zajme stronka www dla Personal Office, moze w tym tygodniu przydaloby sie zlozyc wizyte Scorpionie.

Zmeczony jestem calym swoim zmeczeniem.

Ostatnio mi brak pewnej rzeczy, dziwne dziwne... troche mnie to irytuje i nie daje spokoju, ale co tam, takie zycie niestety, a moze stety...




2004.11.21 18:33:06 link

Sobota uplynela pod znakiem wizyty w kinie na filmie pod tytulem Bridget Jones: W pogoni za rozumem. Film troche przereklamowany, a reklamy przed filmem typowo tendencyjne. Jak nie podpaski, to czekoladki, jak nie czekoladki to prezerwatywy, pozniej oczywiscie perfumy, no i jakies kremy, pozniej znowu slodycze, pozniej znowu podpaski i tak ciagle, prawie przez pol godzin :)

Po filmie, ktory byl sredni udalismy sie na jedyna w Gliwicach pizze z kamiennego piezza. Na pizze czekalismy dosc dlugo, jedynym atutem pizzy byla tylko i wylacznie jej wielkosc. Cena raczej powiedzialbym miedzy srednia, a wysoka. Pizza taka sobie, niestety pizza nawet nie byla zbyt ciepla, bo zanim skonczylem jesc to juz zdazyla wystygnac. Ogolnie chyba juz tam raczej na pizze nie pojde, pozniej stwierdzilem, ze lepszym pomyslem bylaby wizyta w Casa Austria badz tez w Gazdowce lub w Nalesnikarni.

Zjedlismy pizze i pojechalem jeszcze z Magda na chwile do Spirali, bo niestety obecnie nie mam zadnych planow sylwestrowych :/ wiec moze pojdziemy ekipa do Spirali. Wjazd 50 zl ale musze sie dowiedziec co jest w tej cenie. A jak bylem w Spirali to uslyszalem dosc nietypowa propozycje spedzenia sylwestra w aquaparku w Dabrowie Gorniczej za 60 zl. Mysle, ze sylwek w aquaparku moglby byc ciekawym doswiadczeniem wiec bede musial sie zastanowic nad ta propozycja.

Dzis sunday bloody sunday, jakies straszne pierdoly snily mi sie w nocy. Dzis dzien klikania i TV. Bylem z pieskiem na spacerze w polach, bylo juz ciemno, snieg juz lezy, zimno, hmmm... fajnie?




2004.11.20 00:50:40 link

Czwartek - dziwny dzien, strasznie zabiegany. Mialem isc do pracy na godzine 10.00 ale jakos tak bylem malo wyspany i postanowilem isc do pracy na godzine 11.00. To pewnie dlatego tez, ze z srody na czwartek oczywiscie byla awaria w lazience i sie niezle nameczylem z jej usunieciem. W czwartek, ani w piatek nie mialem czasu by zakonczyc naprawy wiec bede to musial zrobic dzis. Wiec w czwartek praca, po pracy wizyta na obiedzie w domu, a po obiedzie wizyta na sesji plakatowej AI-METH 2004. Po AI-METH zajecia i wizyta u Magdy. Dzien meczacy, w nocy z czwartku na piatek czulem sie taki jakby wympompowany, cos jakby powietrze ze mnie zupelnie uszlo.

Piatek - dzien pod znakiem kataklizmu. Na 8.00 bylem umowiony w pracy, wiec wstalem dosc wczesnie. Rano nawet ladna pogoda. Pracowalem do 11.00, pozniej w ramach praktyki przez 1.5 h zajalem sie ISO. Nastepnie udalem sie do Beaty celem skonsultowania paru szczegolow dotyczacych zrobienia stronki WWW dla jej firmy. I u Beaty nastal kataklizm, za oknem rozszalala sie jakas straszna zawieja sniezna. Beata musiala na chwile wyjsc i odwiezc swojego boya do Opla, wiec ja zostalem i porobilem jeszcze to co mialem do zrobienia u niej w biurze. W biurze ciagle sie wylaczyly kompy bo byly spadki napiec, wiec juz wtedy zrozumialem, ze nie jest dobrze. Jak Beata wrocila i powiedziala, ze tam sie wrecz jechac nie da to sie lekko przerazilem ale jednak zaryzykowalem powrot do domu. Powrot straszny, malo co widac, straszny wiatr, pelno galezi spadajacych na droge ale jakos udalo mi sie na szczescie calo i bezpiecznie dotrzec do domu. Niestety tutaj zonk, chialem zaparkowac auto w garazu ale silny wiatr niestety skutecznie uniemozliwily mi otwarcie drzwi od garazu, wiec musialem isc do domu i prosic o pomoc babcie i mame. W domu zjadlem obiad i na szczescie przestalo tak wiac, zawiozlem babcie do domu i pojechalem do pracy. Juz bedac parenascie metrow przed siedziba firmy widzialem jak ze slupu energetycznego w taki bardzo ladny i efektowny sposob sypia sie iskry. Wiec pomyslalem chwile, ciekawe czy prad bedzie w firmie. Ale podjezdzam po firme, widze ze swiatla sie swieca wiec mysle sobie, ze nie ma sie czym martwic. Wchodze do firmy i widze ze cos pelno kabli wisi od lamp z sufitu i pelno przedluzaczy. Od razu skumalem, ze cos jest nie tak, a kolega powiedzial mi, ze fazy nie ma i ze lecimy na zasilaniu jednie z tak zwanej pajeczynki, ze nie dziala cala sieci i ze jedynie fax, serwer, serwer neostrady i centralka abonencka chodza podtrzymywane z UPSa. Po 1h dyskoteki swietlnej udalo mi sie odpalic siec i dolozyc do serwera dodatkowy ram i dysk. Teraz sprawa wyglada bardzo fajnie 1 GB RAMu 400 MHz, 2.6 P IV, 200 GB powierzchni dyskowej S-ATA. A do tego dojdzie za pare dni router z firewallem, a do konca roku bedzie stal na tym system Win 2003 SBE PE+. Po 17 przyszedl gosc z ktorym siedzielismy nad SQLem, a ze nie dzialalo 3/4 sieci to zeszlo nam az do 20.00.

Wiec tak generalnie podsumowujac to caly dzien spedzilem w pracy i mysle o tym by zaraz udac sie do wyrka bo mam dosc. A dzis tez mam sporo rzeczy do zrobienia ale tym razem w domu, a wieczorem szykuje sie wyjazd do Multi, chociaz jak to ostatnio bywa z mym cudownym towarzystwem, ktore ostatnio w ogole nie wie czego chce, ow wyjazd moze w ostatniej chwili stanac pod wielkim znakiem zapytania. No ale zobaczymy co to bedzie :)

Ladnie jest jak jest bialo, oby tylko zbyt dlugo bialo nie bylo.




2004.11.18 02:21:11 link

Kurcze co za dzien. Najpierw uczelnia i sympozjum AI-METH 2004, fajny ciekawy wyklad rektora AGH pana Tadeusiewicza. Potem praca, w pracy zamieszanie. Powrot do domu, zmoglo mnie i zasnalem. Potem klikanie, spacer z psem, klikanie i awaria w lazience ktora pochlanela mnie na 2h. W efekcie czego na dzis chcialem zrobic pare rzeczy, a tu zonk i brak czasu, bo zaraz musze sie udac do lozka, bo dzisiejszy dzien tez jakos nie zapowiada sie by byl latwy lekki i przyjemny. Rano praca, potem dom i obiadek, sympozjum no i uczelnia do wieczora. Wiec musze byc wyspany.

Jedyny plus dnia wczorajszego, ze wymienilem opony letnie na zimowe :) Za 500 zl promocyjnie kupilem nowki Vikinga ;)




2004.11.16 01:28:46 link

Dzien szybko minal na uczelni. Nie myslalem, ze minie tak szybko, nastawialem sie na o wiele gorsze perypetie uczelniane, ale jakos poszlo. Dzis tez uczelnia, tak naprawde to nie wiem od ktorej i do ktorej wiec to sie wyjasni jak to mowia w praniu. Dzis czeka mnie tez wizyta u promotora w sprawie pracy przejsciowej, bedzie to moja druga wizyta od odebrania tematu.

W tym tygodniu raczej nie bede codzienie w CRSie, w srode zaczyna sie na moim wydziale konferencja naukowa AI-Meth 2004 na ktorej chce byc. Konferencja w calosci po angielsku ale jakos nie przeraza mnie ten fakt.

Poza tym cos sie odezwalo moje przeziebienie, bylo juz dobrze a znowu mnie cos gardelko boli :(

Wycieczka do Warszawy wstepnie zaplanowana na 3.XII.2004, mam nadzieje, ze sie nic nie zmieni w tej kwesti, bo za tydzien chce kupic "Super bilet" po to by obrocic do Wawy InterCity za jedyne 36 zl, no chyba, ze szarpne sie na 1 klase to wtedy 54 zl :)




2004.11.15 01:17:33 link

Nic sie nie zmienia. Czas tak jakby w miejscu stanal, jedynie co to zmienia sie godzina i data na kalendarzu, a poza tym to chyba sie nic nie zmienia. Nie dawno byly Swieta Bozego Narodzenia, pare dni temu byl Sylwester, a wakacje byly przed wczoraj.

Zastanawia mnie jeden fakt, jedno posuniecie, zastanawia mnie reakcja, glownie mojej mamy, a moze odczekac z tym posunieciem tak do wiosny... hmmm...

Chyba czas spac... za duzo myslenia jak na jeden dzien.




2004.11.15 00:12:46 link

Tak... dziwne rzeczy sie dzieja. Nie wiem dlaczego ale jakos ostatnio nabralem duzo obojetnosci do otaczajacego mnie swiata. Mozna by powiedziec, ze zachlysnalem sie obojetnoscia dnia codzienniego. Praktycznie wali mnie czy jutro bedzie padal deszcz czy tez bedzie swiecic slonce. Gdzies wyczytalem kilka dni temu, ze to byc moze przez listopad, bo to taki przygnebiajacy i smutny miesiac, ale ja tam nie wiem czy to tylko wina owego listopada. Moze to cos wiecej, a nie tylko taki powod stricte miesieczny. Czesto ostatnio powtarzam to, ze jeden dzien moze odmienic zycie czlowieka, wlasnie moze ja tez niedawno mialem taki jeden dzien? Z jednej strony jestem zadowolony, ze taki dzien wystapil w moim kalendarzu, z drugiej zas strony czuje jakis dziwny niesmak. Moze niesmak to zle slowo, ale czuje pewne zagubienie i nie umiem sie odnalezc w tej nowej sytuacji w ktorej postawilo mnie zycie. Niby nic wielkiego a jednak zawsze cos.

Coraz zimniej za oknem, coraz to zimniej na spacerach. Zima idzie... znowu powieje chlodem...




2004.11.14 02:50:27 link

W piatek nawet spoko dzien. Rano sie troche zirytowalem bo pojechalem do pracy i okazalo sie, ze pojechalem tam zupelnie niepotrzebnie. Mialem porozmawiac z kolezanka na temat prezentacji dla CRSu oraz mialem zaczac robic dalej mierniki, ale co sie okazalo moja kolezanka wyjechala sobie w piatek do Krakowa. Co wiecej w srode jak bylem w pracy to prosilem jej meza, ze gdyby Kasia zdecydowala sie nie przyjsc do pracy w piatek by mi dala o tym znac, tak co bym nie musial specjalnie przychodzic do pracy. No ale trudno sie mowi, przyszedlem do pracy i Kasi nie bylo, nie bylo tez Grzegorza, ale zadzwonilem do niego i chyba go obudzilem, ale kij z tym, on tez czesto mnie budzi dzwoniac do mnie w godzinach rannych. Po pracy powrot do domu i klikanie, pozniej spacer z psem i nadal kliknie. Wieczorem przyszla Magda, wypilismy grzane piwo i zobaczylismy sobie film pod tytulem People i know.

Dzis wstalem kolo godziny 12.oo. Przyjechala do nas ciocia z kilkoma rzeczami dla babci. Robila czystki w domu swojej mamy, ktora zmarla tydzien temu no i cos bylo teraz trzeba zrobic z jej rzeczami. Dzien praktycznie mizerny, za oknem juz typowa jesien, nawet z psem nie poszedlem tylko poszla mama. Wieczorem pojechalem do Magdy pomoc jej przy akwarium i takze zajalem sie kompem Magdy. Biedny piesio flesio jest chory i nawet sie dzis nie cieszyl do mnie tak bardzo jak zawsze.

Nadal mysle, ciagle mysle i dalej nic nie wiem. Zastanawia mnie fakt, czy jeden raz moze tworzyc wyjatek od reguly, a moze tym razem ow jeden raz stanie sie juz regula. Po kilku dniach myslenia stwierdzam, ze to duzy plus w kazdym badz razie :)

Planow na dzien dzisiejszy brak. Chcialem ogladac walke Enriu o 5.oo ale chyba jutro wczesniej wstane na powtorke, tylko musze sie jeszcze zorientowac dokladnie o ktorej ona jest :)




2004.11.12 01:01:56 link

Jestem zmeczony codziennoscia dnia. Czuje, ze bladze, a sciezka ktora podazam raczej wydaje mi sie coraz to bardziej dziwna z kazdym kolejnym moim krokiem. W dali widze tez inna droge, ktora pojawila sie jakis czasu temu, niestety ta inna droga mimo iz kuszaca i ciekawa wydaje sie byc malorealna do przejscia, troche mi smutno z tego powodu, ale co zrobic, takie zycie skoro nie to nie.

Bylem wczoraj ogladac domek w Pilchowicach niestety nie spodobal sie, wiec poszukiwania trzeba zaczac od nowa. Wczoraj uzmyslowilem sobie, ze szybciej pewnie bym juz sie rozgladnal za jakas dzialka pod budowe i za jakims ciekawym planem nizeli za jakims domem do kupienia. Plany zakupu domu to bedzie moja kula u nogi, ups pomylka... to jest moja kula u nogi.

Plany na dzis: praca, a co pozniej? Nie wiem...




2004.11.10 22:34:41 link

Wczorajszy dzien na maksa zawalony praca i obowiazkami. Rano pogrzeb, pozniej stypa, po stypie wizyta u Beaty, potem agencja nieruchomosci, praca, dom, klikanie, klikanie, prysznic i takim sposobem poszedlem spac gdzies kolo godziny 3.oo

Dzis obudzilem sie z lekkim bolem gardla ktory nasilil sie przez caly dzien. Bylem w pracy, walczylem z miernikami i efekt moich walki sa bardzo pozytywne bo zrobilem wszystko to co mialem zrobic. Generalnie jesli o prace chodzi to dzisiejszy dzien jak najradziej OK. Szkoda tylko, ze to gardlo mnie boli, ale zaraz zaaplikuje sobie piwo grzane z gozdzikami, miodem oraz cynaomnem :)




2004.11.09 01:45:41 link

Wczorajszy dzien szybko minal. Rano uczelnia, w ogole to rano niezle pizgalo za oknem, musze jak najszybciej zamontowac jakis termometr, bo nawet nie wiem ile stopni jest za oknem. Na uczelni rano odebralem papiery w sprawie pracy przejsciowej oraz dyplomu. Pozniej wyklad, angielski oraz wyklad. Zakonczylo sie wszystko pare minut po 13.00. W drodze do domu zahaczylem o bank by sprawdzic czy przyszly przelewy z PolSl na moje konto. W banku nastalem sie dosc dlugo bo byla spora kolejka, a no i do banku przyszla taka starsza pani z takim fajnym psiakiem, to chyba byl czarny labrador krotkowlosy, ale byl sliczny, taka ladna czarna mordka, siedzial sobie grzecznie w koncie i obserwowal. Wracajac do kwestii banku, bardzo ucieszylem sie bo mam juz przelew na swoim koncie. Suma dosc spora i ciesze sie, ze nawet mimo tego, ze ojciec w ogole nie wykazal sie jakakolwiek inicjatywa by cokolwiek mi pomoc bym dostal nalezne mi stypendium to i tak sie udalo i nawet bez jego pomocy to sobie zalatwilem, wiec nie sie ugryzie w dupe.
W domu klikanie, pozniej spacer w pola z psem, pozniej TV i klikanie i czkawka netowa. W ogole to mialem dzis sporo klikania bo na fotka.pl nie dalo sie sciagnac maili od piatku i dzis sie sciagnely, wszystkie zalegle. Odpowiadalem na zalegle maile wiec prawie 7h i nawet nie zdazylem odpowiedziec na wszystkie.
Troche mam roboty teraz, prezentacja dla CRSu, stronka WWW dla Pawla, dzis musze tez uzgodnic z Beata szczegoly realizacji WWW dla niej, a wieczorem byc moze wybiore sie do Scorpionu do Zabrza tez w interesach. Dobrze, ze dlugi weekend to przynajmniej zdaze, bo inaczej to ciezko ciezko z czasem.

Tak mi jakos od paru dni rozne dziwne mysli po glowie chodza, coraz wiecej sie pojawia znakow zapytania z przeszlosc.

Z cytatow dnia dzisiejszego: "pojawiles się Ty i boję sie ze sie .....zakocham :)"

Uff powyzszy cytat moze jest zartem, moze byl napisany tylko od tak sobie, tak czy inaczej zastanawia mnie teraz fakt, czy ktos kiedykolwiek byl we mnie tak naprawde zakochany? Tak szczerze, bez zadnej sciemy, pustych badz klamliwych slow i zwrotow uslyszanych gdzies tam lub wypatrzonych w tandentych filmach z happy endem. Tak szczerze i prawdziwie... niestety chyba nigdy sie nie dowiem jak to bylo w przeszlosci, ale przyszlosc przeciez dopiero przede mna, wiec moze moze, moze czas pokaze...

Ide sobie snic...




2004.11.08 00:49:40 link

Niedziela minela szybko ale milo. Wstalem kolo 13.00 nie pamietam zbytnio co mi sie snilo w nocy, ale chyba jakies pierdoly. Poklikalem troche na necie, pozniej obiadek, spacerek z psem w polach. Jest juz niestety coraz to zimniej, wieje taki nie mily chlodny wiatr. Bedac na spacerze w polach wpadlem na pomysl by pojechac do Multikina na Upadek. Wiec po spacerku zapytalem Magde czy chce jechac, zadzwonilem do kina i po 4 minutach sluchania automatu udalo mi sie zarezerwowac bilet na godzine 18.00. W kinie mnostwo ludzi w kolejce do kasy, ale w koncu sie dopchalismy i o dziwo nasza rezerwacja jeszcze byla mimo iz kupowalismy bilet na pare minut przed 18.00, a ponoc rezerwacje sa anulowane jesli sie nie odbierze biletow na pol godziny przed seansem. Poza tym cos nie tak bylo z moja karta Multikinomaniaka i pani dala mi nowa, ale mam nadzieje, ze przeniesie mi punkty ze starej karty bo troche ich juz mialem.

Film Upadek bardzo interesujacy. Film dobrze zrobiony, zmusza widza do przemyslen i do analizy zachowan bohaterow. Napewno nie jest to film lekki i przyjemny, wymaga skupienia. Z kina wyszedlem z mieszanymi uczuciami, ale generalnie film mnie zaciekawil swoja fabula i moge go z czystym sumieniem polecic.

W najblizszym tygodniu czeka mnie pewnie jeszcze wypad na druga czesc B.Jones, po krotkiej reklamowce uznalem, ze moze to byc ciekawe.

Meczy mnie troche temat "kupno domu"... uwazam, ze to bedzie ciezko orzech do zgryzienia. Ale kto powiedzial, ze zycie jest latwe.

Dzis czeka mnie uczelnia, jak przystalo na studenta V roku mowie - nie chce mi sie ;)




2004.11.07 02:44:26 link

Ciagle cos sie dzieje. Ostatnio doszedlem do wniosku, ze przez ta moja praktyke w CRSie mam troche malo czasu dla siebie.

W czwartek wybralismy sie z mama na zakupy. Pojechalismy kupic rolety do okien, ale w koncu nie kupilismy, bo albo byly za drogie, albo byly takie ktore sie nam nie podobaly.

W piatek rano zawiozlem psa do babci bo u nas w domu miala byc wymiana okien. Zawiozlem wiec psa i pojechalem na uczelnie. Chcialem zalatwic najpierw skierowanie na praktyke z dziekantu. Ale pani w okienku zrobila wielkie oczy, bo chyba w zyciu nie spotkala sie z kims kto chcial dobrowolnie isc na dodatkowo praktyke, wiec powiedziala, ze ona mi zadnego skierowanie dac nie moze bo poprostu nie ma ku temu zadnych podstaw prawnych. Wiec ZONK, bede musial porozmawiac teraz z Grzeskiem i cos wymyslic. Potem poszedlem do sekretariatu katedry na ktorej pisze prace dyplomowa, po odebranie druku z tematem pracy, niestety sekretariat byl zamkniety, nastalem sie pol godziny ale kolejny ZONK, pojechalem wiec lekko zdenerwowany do CRSu. W CRSie klikanie i oczywiscie mnostwo dodatkowych zadan, prosb, pytan, itp. Po CRSie kurs na poczte, bo prosili mnie bym wyslal paczki. Podszedlem do okienka i pani w okienku wlasnie je zamykala i powiedziala, ze teraz przerwa i ze czynne bedzie znowu za pol godzin. Wiec musialem czekac pol godzin. Po wizycie na poczcie postanowilem zrobic kurs do miasta celem zakupu rolety. Odwiedzilem dwa sklepy i wybralem granatowa. Po drodze do domu zahaczylem o bar, zjadlem porcje pierogow ruskich (byly mniam, ale bylo ich strasznie duzo). W domu fachowcy wlasnie konczyli montaz okna. Mama zlecila im jeszcze montaz mojej rolety, ale panowie wybitnie spieprzyli sprawe, wbijajac sruby 8 mm mlotkiem w sciane, pozniej okazalo sie, ze zle w ogole wymierzyli i powiedzieli bym sobie sam to zamontowal i pojechali. Przez godzine meczylem sie z odkreceniem wbitych w sciane srub i w koncu musialem je uciac. Nastepnie wywiercilem otwory i zamocowalem rolete. Potem oczywiscie sprzatanie, skonczylem o godzinie 22.30. Troche szkoda, ze tak to wszystko wyszlo bo chcialem isc do Starego Browaru na koncert Carrantuohill. Niestety koncert byl na 19.00 i tylko na checiach sie skonczylo.

Wczoraj cos poklikalem, bylem z psem i potem pojechalem z Magda do Basi. U Basi byli juz Marysia i Maciej. Milo spedzilem wieczor, w ogole nastawilem sie, ze wczoraj pojedziemy ekipa do kina na film "Upadek" ale niestety plany sie zmienily i do kina w efekcie nie trafilem. Szkoda, moze jakos w tygodniu sie z kims wybiore, bo samemu mi sie nie chce, a na wieksza ekipe nie ma co liczyc.

Planow na sylwestra jak nie bylo tak nie ma...

Jest duzy plus, bo mam w glowie koncepcje na nowa wersje point81.com, wiec moze w trakcie dlugiego weekendu uda mi sie cos zdzialac.




2004.11.04 13:16:01 link

Wczoraj spoko dzien. No moze nie tak calkiem spoko bo bylo pracowicie ale co tam. Wyszedlem z domu o 7.30 bo jeszcze umowilem sie z Magda, ze zawioze ja do sciekowni co oczywiscie uczynilem. Potem klikanie w pracy do 12.00 bo o 12.00 musialem wyjsc na pewne spotkanie, kolo 13.00 wrocilem do pracy i zostalem do 17.00. Wrocilem do domu lekko zmeczony, poza tym to w pracy wyczailem podlaczenie sie do mojego PCta w domu przez Puplit Zdalny, fajnie to dziala :P

Po pracy pojechalismy z mama na zakupy, mielismy kupic rolety materialowe na okno, ale nie kupilismy w koncu, bo w jednym sklepie byly fajne i w miare po przystepnej cenie, ale postanowislimy odwiedzic inne sklepy, tak czy inaczej w innych sklepach nie bylo odpowiednich rolet, a jesli juz byly to cena byla 2 razy wyzsza nizeli w pierwszym sklepie. Tak czy inaczej do tego pierwszego sklepu juz nie wrocilismy bo nie zdazylismy. Efektem wypadu na zakupy bylo jedynie to, ze kupilem sobie balsam po goleniu.

Dzis dzien wolny od pracy, ale musze isc na uczelnie i oczywiscie bardzooo bardzoooo mi sie nie chce, poniewaz odzwyczailem sie juz troche od przebywania na uczelni :P

Dzis musze takze troche zrobic miejsca w pokoju bo jutro przychodza okno wymienic, jeszcze musze wywiezc dzis akwarium do Magdy.

Do Sylwestra zostalo 59 dni, a ja nadal nie mam zadnych planow w zwiazku z tym zastanawiam sie nad jakims wyjsciem awaryjnym z tej dosc kiepskiej sytuacji. W sumie doszedlem do wniosku, ze lepiej spedzic sylwestra za granica nizeli w kraju...




2004.11.03 01:07:04 link

Fuckin' disaster... w poniedzialek chcialem zrobic wpis, ale oczywiscie moj net sie zbuntowal i odmowil poszluszenstwa. Wiec tak po kolei:

poniedzialek - dziwny dzien, dziwna pogoda, dzien dziwnego nastroju. Cos tam mi ciagle po glowie chodzilo jakies dziwne mysli nieuporzadkowane. Odwiedziny na grobach bliskich, chwila zadumy, refleksji. Zreszta wczoraj stwierdzilem, ze za duzo dumam. Wieczorem czulem sie zle, zle fizycznie, mdlilo mnie, brzuch niby nie bolal, ale cos nie ten teges. Wypilem miete i mi na szczescie przeszlo.

wtorek - pracowity dzien, rano do pracy, przed praca wizyta w Tesco po ciepla bagietke z sezamem, mniam mniam. Pozniej praca, jak to w pracy nawal obowiazkow na glowie, kazdy czegos chce. Po pracy praca w domu, troche TV, troche klikanie, troche TV, spacer z psem i tak jakos zlecialo. Poza tym sasiadka mi oznajmila, ze moj ojciec znowu w nocy z czwartku na piatek bawil sie w szpiega szoguna i zagladal mi w nocy do okien. Ehhh duren jeden.

dzis sroda - znowu praca i pewnie zakupy wieczorem. W piatek przychodza mi wymienic windowsy wiec rolety jakies przydaloby sie kupic.

Ide spac, ogolnie chyba jakas jesienna deprecha mnie lamie, ale co tam, damy rade :)




2004.11.01 01:09:12 link

Sobota - pracowity dzien, od rana klikanie zwiazane z dizajnami, pozniej przepisywanie tekstu do czwartkowego elaboratu. W miedzy czasie spacer z psem, bo nalezy korzystac byc moze z ostatnich takich cieplych i pogodnych dni w roku. Wieczorem impreza w Spirali, o dziwo bylo sporo ludzi.

Niedziela - kurs do Bielska-Bialej na grob Dziadka. Szybko czas leci, to juz przeszlo 10 lat odkad Dziadek zmarl i zawsze zaluje pewnych rzeczy, ze za zycia nie mialem zbyt dobrego kontaktu z Dziadkiem. Zwlaszcza pod koniec, wszystko przez mego pieprznietego ojca...
Droga do Bielska-Bialej w tamta strone jeszcze jako taka, w Bielsku cos same stluczki widzialem prawie co 200 metrow. Powrot z Bielska-Bialej juz raczej nie tak przyjemny, deszcz, ciemno, slaba widocznosc - szczegolnie jadac sznurkiem 80 km/h prawym pasem, wiec wybralem wariant troche bardziej stresujacy i pociskanie lewym pasem jakies 100-110 km/h. Za Pszczyna maly zonk, ograniczenie do 80 km/h wiec zwalniam do 85 km/h dojezdzam do skrzyzowania i zapla sie zolte, szybka orientacja w sytuacji i pomysl: przejade. Ku mojemu zdziwieniu zolte swiecilo sie nie dluzej niz 1 sekunde, hamowac nie bylo po co bo zatrzymalbym sie na srodku skrzyzowania, wiec wybralem wariant przejechania skrzyzowania na czerwonym. Jakby bylo sucho to bym wyhamowal. Ale bardzo mnie zdziwilo, ze tak krotko swiecilo sie zolte, no chyba, ze swiatla byly ustawione tak, ze dlugo sie jeszcze swiecilo czerwone zanim zapalilo sie zielone dla innej strony. Poza tym to dosc dziwne jest dla mnie, ze na glowym szlaku komunikacyjnej - krajowej jedynce Cieszyn - Gdansk co chwila jest skrzyzowanie i ograniczenie do 80 km/h. To juz o niebo lepiej jest jechac z Cieszyna D-81 do Katowic i tam dopiero na krajowa jedynke. D-81 o wiele lepsza, mniej skrzyzowan, mniejszy ruch, lepsze oznakowanie, lepsza nawierzchnia.

Plany na dzis: groby oraz praca.

W ogole to jestem zmeczony, wedlug starego czasu to juz po 2.oo, wiec pora do wyrka.




2004.10.30 01:45:20 link

Meczacy dzien wczoraj. Pobudka po 8.00, kurs do Ustronia, pozniej kurs do Wisly, w Wisle interesy - ostatnio wszedzie robie interesy, chyba sprzedam za niedlugo wlasne sumienie na allegro :P
Powrot do Gliwic, bank, dom, stanie w korku pol godzin bo sie ludziom zachcialo na groby jechac. Praca 3h, powrot do domu, obiadokolacja numer 1, tv, internet, tv, obiadokolacja numer 2, telefony, tv, internet, tv, internet, spacer z psem, internet :)
To tak w telegraficznym skrocie.

No i juz nie ma domku w Wisle, troche szkoda i smutno, moze bedzie jakis domek w okolicach Gliwic ale niestety nie wiem jak szybko.

Za oknem cieplo i w ogole wyglada to jak wakacje. Wyszedlem z psem, bylo po 23.oo, cieplo jak cholera, jacys ludzie liscie grabili przed domeme, kilku ludzi z psami, para z malym dzieckiem + wozek. Pamietam, ze rok temu tez byla taka pogoda mniej wiecej w listopadzie.

A teraz ide juz spac, bo jutro troche rzeczy mam do zrobienia.




2004.10.29 00:12:49 link

Ogolnie brak czasu, moze nie tyle co brak czasu, ale poprostu uklad dnia mam wypelniony maksymalnie. Niby nie ma co narzekac, ale czasami warto sie polenic w domu :)
Sroda uplynela w CRSie na praktykach, wczorajszy dzien uplynal czesciowo na komisariacie, czesciowo w CRSie no i czesciowo na uczelni. Dzis tez sporo spraw do zalatwienia, ale dobrze, ze mam weekend. W ogole to w nastepnym tygodniu ide na uczelnie tylko w czwartek na 2 i potem mam wolne do poniedzialku 8.XI :) Jednym slowem lenistwo, ale pewnie i tak codziennie do CRSu bede jezdzic.

Jestem zmeczony, chyba czas na prysznic i podunia-podunia. Ostatnio jakosc czesciej chodze spac i to jest chyba bardziej im plus nizeli im minus.




2004.10.27 01:00:17 link

Taki dziwny dzien no. Zycie jest jak zegarke, non stop tyka, az kiedys w koncu stanie. Wiadomo, ze w zegarku sa tryby, trybki, zebatki, sprezynki i tym podobne rzeczy. Wystarczy, ze jeden element sie popsuje i zegarek zaczyna od razu szwankowac. Tak samo w zyciu, jakis element sie wali i juz cos nie dziala tak jak powinno. Wlasnie tak tez jest w moim zyciu, niby wszystko ok, a jednak pewne trybki nie pracuja tak jakbym ja sobie tego zyczyl. Troche wkurwiajace no ale co zrobic, takie jest zycie, troche do dupy ostatnio. Cos sie wali, cos sie psuje...

Musze sie pobawic chyba w zegarmistrza i zmienic kilka rzeczy, albo wymienic kilka trybikow na nowe, bo stare sie juz zuzyly, a naprawa ich raczej nie przyniesie rzadanych efektow...




2004.10.26 18:23:42 link

Ja pierdole, zrobilem wpis i mi zezarlo, bo net u mnie chodzi znowu jakby chcial a nie mogl.

W dupe no, juz mi sie nie chce pisac drugi raz tego samego.

W telegraficznym skrocie napisze, ze mnie zirytowala mama i ze mam juz temat dyplomu.




2004.10.25 18:29:16 link

Poprzez wyjazd do Krakowa nauczylem sie chyba wczesniej chodzic spac. Wczoraj poszedlem spac kolo 0.30, co rzadko sie zadarza.

Dzis dosc luzny dzien na uczelni, po uczelni CRS, zakupy w TESCO i powrot do domu. Z TESCO odwiedzilem sklep zoologiczny i kupilem jedna kosiarke i 2 otoski.
Dzis mama ma urodziny, wiec zlozylem jej oczywiscie zyczenia, poza tym mama ma dzis chyba wolne wiec przynajmniej sobie odpocznie.

Jutro musze sie pojawic na uczelni okolo 10.oo i isc do promotora w sprawie II pracy przejsciowej oraz od razu w sprawie magisterki.

Plany na ten tydzien wygladaja nastepujaco:
wtorek - uczlenia + czas wolny
sroda - praktyka w CRSie.
czwartek - prokuratura + praktyka w CRSie.
piatek - wyjazd do Ustronia
sobota - planow brak
niedziela - wyjazd do Starconki

Wiec generalnie na nude nie narzekam. Szkoda, ze ekipa nie ma kasy na wyjazd do Berlina bo chetnie wyskoczylbym na weekend na jakas wycieczke.

Mama wczoraj byla na spotkaniu z psiapsiolami, wrocila lekko podpita i zaczela mnie irytowac swoja gadka. Uhhh czesto tak jest jak ona cos wypije, na szczescie zdarza sie jej to nie czesciej niz raz na pol roku.




2004.10.23 22:05:10 link

No i juz wrocilem. Troche zmeczony jestem i srednio sie czuje, nie wiem czy mnie dzis zbytnio nie zawialo.

Wpis zanotowany na kartce dnia 23.X.2004, godzina wczesno poranna cos kolo 7.00:

Trzeci dzien w Krakowie, trzeci dzien pracy w elektrowni. Nie ma to jak siedzenie sobie na kanalach spalinowych, ktore nonstop drgaja, a za plecami dupny elektrofiltr z fajnie huczacymi pompami tloczacymi. Kanal spalin to nic innego jak zawieszony w powietrzu tunel, w srodku leca w nim spaliny do komina, ktory jest jakis 2m ode mnie. Komin tez jest fajny 250 m w niebo :) Kanal jest dosc waski jakies 2 do 2,5 m. W okol mnie nie ma barierek ochronnych bo ktos kiedys chcial zaoszczedzic na materiale. W dol jest jakies 8m, jedynie pomosty sa ogrodzone, ale tam malo miejsca jest i tam nie przebywam bo nie chce przeszkadzac innym. Siedze wiec przy stoliku na kanale i operuje laptopem, ktory jest podlaczony do sondy. Sprzet dosc drogi ale bardzo praktyczby, podaje fajne i ciekawe dane.
W pierwszy dzien pracy padalo, ale mialem lepsze stanowisko, siedzialem na takim malym kominku, ktory jest na kanale spalin. Jedyny plus tego byl taki, ze w kanale spaliny maja okolo 150'C wiec kominek jest z blachy i szybko sie nagrzewa wiec cieplo w tylek mi bylo :) Poza tym moglem sie polozyc nawet na tym kominku. O spaniu nie bylo mowy chociaz przysnalem ze dwa razy, jedyny zonk to taki, ze jakbym zasnal i stracil rownowage to bym polecial w dol jakies 10m. W pierwszym dniu siedzielismy na kanale, ktory byl najwyzszy.
Wczoraj byl fajny dzien bo zobaczylem elektrownie od srodka, mlyny weglowe, turybiny chlodzone wodorem, elektrofiltry, itp. Bylem tez w nastawni i fajnie wyglada panel LCD na pol sciany. Dzis mam nadzieje, ze skonczymy juz prace kolo 16 wiec jak dobrze bedzie to bede w domu kolo godziny 19.00. W ogole to ciesze sie, ze tu przyjechalem, procz dosc sporych pieniazkow wiele ciekawych rzeczy udalo mi sie zobaczyc.

Siedzac ponad 10h dziennie na kanle i tylko od czasu do czasu zerkajac na laptopa mam wiele czasu dla siebie wiec moge sobie pomyslec o roznych rzeczach. Dzis mialem dziwny sen, pojawilo sie w nim sporo bliskich mi osob, budzac sie do pracy o 5.30 mialem przekonanie, ze ten sen cos glebszego oznaczal. Snila mi sie Ona, dawno o Niej nie snilem i bardzo dlugo sie juz z Nia nie widzialem. Parenascie dni temu usyszalem opinie, ze czlowiek moze sie zakochac tak naprawde tylko raz w zyciu, jesli to prawda to wlasnie Ona byla ta w ktorej ja sie tak zakochalem. Chyba postaram sie wygospodarowac troche czasu i udac sie na male spotkanie. Zastanawiam sie jakby to bylo gdybym poznal ja teraz. Mam wiecej lat i jestem bardziej doswiadczonym zyciem nizeli 7 lat temu. Do wielu spraw podchodze inaczej, bardzo wiele sie zmienilo przez ten czas. Ona zapewne tez sie zmienila. Tak czy owak mimo zakochania sie w Niej wiedzialem, ze to nie jest Ona, dzis nie wiem jak jest, 4 lata to kawal czasu, moze dzis gdybym ja poznal powiedzialbym, ze to wlasnie Ona to ta wymarzona, naj i w ogole. Wiele znakow zapytania...




2004.10.20 22:56:38 link

Wczoraj pracowity dzien. W pracy spedzilem prawie 9h i nie zdazylem w ogole do komornika. Ale nie zdazylem wczoraj to musialem jechac dzis. Zalatwilem dzis sprawy zwiazane ze stypendium i teraz oczekuje na poczatku listopada wyplaty stypendium za pazdziernik. Poza tym dzis tez napiety plan dnia.

A teraz zmykam pod prysznic i spac, bo o 3.00 wyjezdzam do Krakowa, wroce najprawdopodobniej w niedziele.




2004.10.19 00:27:49 link

Pracowity i meczacy dzien. Od 8.30 do 15.00 na uczelni. Dwie kartkowki, jedna poszla super, druga tak srednio. Powrot z uczelni do domu, telefon i wyjazd do CRSu po kompa, powrot do domu, obiad chwila przed TV, wyjazd do Sosnicy, powrot do domu po 21.00, format kompa i reinstall systemu, TV, spacer z psem, klikanie. Tak wygladal moj wczorajszy dzien. Strasznie wypluty jestem i zmeczony. Zaraz chyba pojde spac, bo dzis tez ciezki dzien sie zapowiada, rano uczelnia, potem sklepy, potem komornik, potem CRS, nastepnie uczelnia i pewnie wroce do domu dopiero kolo 18.00. Ale mam nadzieje, ze jutro zajecia beda tylko rano, a tych popoludniowych nie bedzie. Przynajmniej tydzien temu tak miala pierwsza sekcja, wiec moze i nam sie poszczesci.

Dzis i w srode troche pracy mnie czeka, a w czwartek rano wyjazd do Krakowa. Ponoc ma byc ladna pogoda, wiec jest w tym wszystkim jakis plus.

Wczoraj o dziwo moja mama przegladala jakies oferty nieruchomosci, wiec byc moze nie jest tak zle jak przypuszczalem.

Nadal nic nie przyszlo z prokuratury :(




2004.10.17 23:54:49 link

Dziwnie sie czuje, doskwiera mi pewien brak czegos. Czegos czego nie umiem sprecyzowac, dlatego ostatnio tak czesto patrze wstecz, i to wstecz miesiac jak i 4 czy nawet 6 lat temu. Cos sie dzieje dziwnego, cos zupelnie odmiennego, z czym nigdy wczesniej nie mialem stycznosci. Dlatego wlasnie czuje jakas pustke w sobie ale nie mam zadnego pomyslu na wypelnienie tejze luki. Moze to poprostu uplywajacy czas, a moze to cos wiecej. Niby wszystko jest OK, a jednak nie jest, dni mijaja coraz szybciej, powoli trace rachube czasu. Przykladowo ten weekend minal bardzo szybko, szybciej nize ostatni, sam nie wiem dlaczego. Troche trace tez poczucie daty, musze sie kilka razy zastanowic zanim odpowiem sam sobie na pytanie: "ktorego dzisiaj mamy".

Dzis bylem w Wisle, przewiezlismy reszte rzeczy i prawda jest taka, ze to chyba byla moja ostatnia wizyta w domu w Wisle, w ktorym badz co badz spedzilem wiekszosc swojego dziecinstwa, a takze inne, mile, niezapomniane i piekne chwile. Cos sie jakby skonczylo. Niektorzy mowia, ze gdy cos sie konczy to zaczyna sie cos innego, cos nowego, ale ja co prawda zadnej szansy i perspektyw na cos nowego nie widze. Rodzinka miala sie niby przeprowadzic do nowego domu, ale obserwujac kompletny brak zapalu w poszukiwaniu jakiegos nowego domu dochodze do wniosku, ze raczej zbyt predko nowego domu nie bedzie. Baaa nawet z kazdym dniem i z tym co dociera do mnie przekonanie, ze pewnie sie skonczy na tym co jest. To znaczy, ze babcia sprzeda dom w Wisle, rodzinka niczego nie kupi w Gliwicach i bedzie tak jak bylo, czyli my z mama tutaj, a babcia na sikorniku, no i babcia bedzie nas codziennie teraz odwiedzac, nawet przez wakacje. Wiec jedyna szansa na odpoczynek w czasie moich wakacji w roku 2005 to wyjazd z Gliwic, bo tutaj z babcia i z mama napewno sobie nie odpoczne. Najlepsza sytuacja bylaby taka, jakby mama z babcia wyprowadzily sie do nowego domu jeszcze przed wakacjami 2005r., ale srednio moge na to liczyc.

Jutro uczelnia, jeszcze sie dzis musze pouczyc troche, a strasznie mi sie nie chce.

Pies cos sie wczoraj przeziebil, lalo dwa razy i niezle przemokl. Dzis chyba go katar dopadl, wiec musze mu zaaplikowac jakas witamine C.




2004.10.17 02:26:35 link

Pogoda za oknem swietna, pada, wiec najlepiej zrobic sobie herbaty z malinowym sokiem, wziac jakies ciastka i wskoczyc pod cieply koc i oblookac jakies filmy na kompie. Ale niestety jest kilka ale, ktore nie pozowlily na spelnienie tego planu, a mianowicie:

- w domu nie ma soku malinowego - bede musial kupic zapas na cala zime :)
- nie mam zadnego fajnego filmu na kompie - ostatnio nic nie pozyczam ani nie sciagam bo nie mam czasu na ogladanie filmow.
- ciastek w domu brak, jest tylko czekolada, ale mam juz dosc czekolady.
- czasu na to wszystko brak, bo kurde pracowac trzeba :)

Troche dobija mnie wizja, spedzenia 4 dni poza domem w nastepnym tygodniu. Znaczy sie z jednej strony sie ciesze, odpoczne sobie od tej krzataniny domowej. Pewnie bede mial sporo czasu by sobie przemyslec to i owo i wyciagnac jakies konstruktywne wnioski.

Dzis pracowalem nad stronka Sol-System, juz nie daleko do konca, juz tuz tuz.

Bylem z psem, zlapal nas deszcz, pies zmokl totalnie, nie wiedzial co sie dzieje, co kilka krokow wytrzepywal z futra wode. Ja mialem basen w butach ale co tam, wrocilem do domu i wypilem ciepla herbatke i jest git.

W akwarium pojawily sie okrzemki, nie wiadomo po co i skad. Wiec bede musial dorwac w poniedzialek jakiegos stworka, ktory wyzre ten caly syf :)

A w ogole to w piatek listonosz nie przyniosl mi upragnionego listu z prokuratury, zonk no. Moze przyniesie w poniedzialek.

Dziwne to wszystko, dzis rzeklbym, ze tak troche wpadlem chyba z deszczu pod rynne, wiec moze pora poszukac jakiegos suche lokum, bo dalsze ulewy moga byc dosc nieprzyjemne. Hmmm... ciekawa sprawa...

Dzis czeka mnie wyjazd do Wisly, nie chce mi sie no ale co zrobic, trzeba jechac i tyle.




2004.10.16 16:44:59 link

Wczoraj lajtowy dzien byl. Najpierw uczelnia, tutaj przedstawilismy prowadzacemu projekt uruchomienia przedsiebiorstwa, ktore zajmowac sie bedzie wynamowaniem maszyn budowlanych. Po uczelni pojechalem do pracy, troche poklikalem i wrocilem do domu. I wlasnie tu byl blad, bo wstawiajac auto do garazu mialem dziwne uczucie, ze gdzies jeszcze mialem jechac. Jak tylko wszedlem do domu to przypomnialem sobie, ze mialem sie udac do komornika celem zalatwienia sobie kolejnego zaswiadczenia o bezskutecznej egzekucji, ktore tym razem musze zlozyc na uczelni w celu otrzymania stypendium socjalnego. Zadzwonilem wiec do komornika, ale niestety odebrala jakas niezbyt mila pani, ktora powiedziala, ze trzeba takie rzeczy zalatwiac osobiscie w sekretariacie. Wiec musialem jednak pojechac do komornika. Co wiecej dluzej zajela mi podroz i szukanie miejsca parkingowego nizeli sama wizyta w sekretariacie. Mily pan powiedzial, ze zaswiadczenie bedzie gotowe na wtorek. Wiec we wtorek je zloze u kierowniczki dziekanatu i na tym pewnie problemy z otrzymaniem stypendium sie skoncza, a na poczatku listopada na moje konto wplynie stypa socjalna i naukowa :)

Potem byla drzemka, w ogole teraz tez najchetniej wrocilbym do wyrka, mimo iz opuscilem je jakies 1,5h temu. Pogoda za oknem rzeklbym, ze jest bardzo senna. Ciagle leje, pochmurno i w ogole do dupy, az sie nie chce nigdzie wychodzic.

Wczoraj popracowalem troche nad ulepszeniem dizajnu do nloga v.05, dzis jeszcze inne poprawki nanioslem i za niedlugo udostepnie do oceny wersje chyba RC1 :)




2004.10.15 01:05:21 link

Wczorajszy dzien jakos mi szybko zlecial. Wstalem kolo 11.00 troche poklikalem, potem wybralem sie na uczelnie. Zajecia co prawda zaczynalem dopiero o godzinie 16.00 ale musialem byc na uczelni przed 14.00 w kilku powodow. Najpierw musialem zalatwic kwestie zwiazana z uzyskaniem tematu II pracy przejsciowej i tym samym pracy magisterskiej, po drugie o 14.30 bylem umowiony z ekipa z piatkowej sekcji z ktora mamy robic jakies tam fikcyjne przedsiebiorstwo. Wszystko ustalilismy, sprawe z przejsciowka zalatwilem, potem kolega mi powiedzial, ze wisze na liscie i mam sie zglosic do dziekanatu. Wiec poszedlem, pani w okienku od razu mnie rozpoznala i troche zabila mnie tekstem, ze mam doniesc do komornika pismo stwierdzajace, ze ojciec mi zalega kase. Problem tylko w tym, ze ja w ogole nie pisalem ani slowa we wniosku o tym, ze ojciec ma placic na mnie jakiekolwiek alimenty, ale wiem kto to zalatwil i takim sposobem wystarczy, ze doniose to pismo i bede mial stypendium socjalne z czego oczywiscie sie bardzo ciesze. Na uczelni poszlo wszystko dosc szybko i sprawnie i zamiast wrocic do domu o godzinie 20.30 to wrocilem juz o 18.15 z czego sie oczywiscie bardzo ucieszylem. A dodatkowo ucieszylem sie faktu, ze gdy wrocilem do domu to nikogo nie zastalem, tylko psa.
Dowiedzialem sie, ze za tydzien mam wolny czwartek i piatek wiec wybiore sie jednak z p.Henrykiem do Krakowa do pracy.
Wczoraj niestety zaden list z prokuratury rejonowej do mnie nie dotarl, ale mam nadzieje, ze dzis cos bedzie w skrzynce.

Wpis z notatki zrobionej wczoraj na uczelni:

###

Dzis zastanawialem sie nad tym co moglem zmienic w swoim dotychczasowym zyciu. Moze to i zle aby tracic czas na zastanawianiu sie nad tym co bylo kiedys bo pewnie lepiej jest zastanowic sie nad tym co bedzie lub nad tym co jest teraz, ale co mi tam :) Czasem chyba warto tez zastanowic sie nad tym co bylo i wyciagnac z tych rozwiazan wnioski na przyszlosc.
Chyba najwiecej w moim zyciu moglem zrobic zarad po zdaniu matury i po dostaniu sie na studia. To chyba wtedy byl czas w ktorym dokonalem zlych wyborow patrzac oczywiscie z perspektywy dnia dzisiejszego. Moze wtedy jesienia 2000 r. wybierajac inna droge moje zycie potoczyloby sie calkiem innym torem. Popelnilem wtedy sporo bledow ktorych teraz napewno bym nie popelnil ale jak to mowia madry Polak po szkodzie. Teraz juz troche ciezko z wprowadzaniem drastycznych zmian, ktore nadalby mojemu zyciu zupelnie inny bieg. Juz nie mam 19 lat ale za kilkadziesiat dni to bedzie juz niestety 23 lata na karku i to juz chyba czas kiedy mysli sie nieco innymi kategoriami nizeli 4 lata temu. Najgorsze jest to, ze obecnie juz nie mam zadnego konkretnego pomyslu na dalsze zycie, jestem teraz niejako zawieszony w prozni lecz zdaje sobie w pelni sprawe, ze teraz to zawieszenie moze i jest pozytywne ale kiedys zapewnie przestanie takowe byc.
Chyba najlepiej byloby zaczac wszystko od poczatku ale to niestety nie jest taka prosta sprawa. Cos mi wewnatrz mowi, ze czas podjac jakies decyzje byc moze beda one trudne i ciezkie ale lepsze juz chyba takie nizeli zadne. Na chwile obecna najlepszym wyjscie dla mnie bedzie oczywiscie poza ukonczeniem studiow i obrona dyplomu wyjazd z tego syfiatego kraju. Moze wtedy problem i reszta tej calej syfiatej otoczki, ktorej mam juz po przyslowiowe dziurki w nosie zostana tutaj, a ja zaczalbym poniekad wszystko od nowa. Pewnie na poczatku bedzie trudno i ciezko ale kto powiedzial, ze zycie jest latwe? Nie ciagnie mnie do jakiegos konkretnego kraju, wiem ze napewno nie przeprowadzilbym sie do USA, napewno tez nie zmienilbym miejsca pobytu jedynie w obrebie Polski bo mam dosc tego pieprzonego kraju w ktorym praktycznie nic ciekawego co mogloby mi dac jakakolwiek szanse rozwoju i porzadnego startu w przyszlosc po ukonczeniu studiow, sie nie dzieje.
Jesli wszystko dobrze pojdzie to do czerwca 2005r. uda mi sie odlozyc dosc spora sume pieniedzy, za ta kase moglbym spokojnie w Polsce zyc przez rok nie robiac zupelnie nic, wiec skoro w Polsce bez pracy z taka suma moglbym przezyc rok to mysle, ze za granica bez pracy za taka kase udaloby mi sie spokojnie przezyc przynajmniej z pol roku. A pol roku to chyba sporo czasu by znalezc jakakolwiek prace.
Czas powoli wyniesc sie z tego syfu rzadzonego przez glaboglowych.
Czas pokaze jak to bedzie...

###




2004.10.14 00:37:54 link

Wczoraj jakis leniwy dzien. Sam nie wiem czemu. Wstalem jakos przed godzina 13.00 wiec w sumie nie tak pozno. Troche poklikalem i pojechalem do pracy. Tam tez troche poklikalem wzialem laptopa, ktorego jutro sprawdze i pojade znowu do pracy w piatek. Dowiedzialem sie, ze dzis mam tylko jeden wyklad i cwiczenia, pewnie beda to w dodatku cwiczenia iscie organizacyjne wiec mam nadzieje, ze na uczelni nie bede siedzial zbyt dlugo. Mam nadzieje, ze dzis dowiem sie wszystkiego jak sytuacja bedzie wygladala na uczelni za tydzien, w zwiazku z tym bede mogl zadzwonic do p. Henryka i umowic sie w sprawie wyjazdu do Krakowa za tydzien na pomiary. Jesli dobrze pojdzie to moze uda sie tez wziac Magde.

Ogladalem wczoraj mecz Polska:Walia, nasza druzyna i tak jest slaba. Pierwsze 10 minut niezle, potem 60 minut fatalne, koncowka meczu nawet spoko. Efekt taki, ze 2/3 meczu nie warte bylo ogladania.

Za oknem juz prawdziwa jesien, coraz chlodniej, liscie juz opadaja, coraz to szybciej zachodzi zmrok. Doszedlem do wniosku, ze strasznie szybko minely mi te moje wakacje. Ale w gruncie rzeczy i tak oceniam minione wakacje bardzo pozytywnie poniewaz mile spedzilem czas.

Ostatnio mama mi zaczyna wiercic przyslowiowa dziure w brzuchu, moze ma racje, moze racji nie ma, moze... Tak czy owak dziwnie sie z tym czuje.

Czekam na list z prokuratury, moze dzis listonosz wrzuci cos do mojej skrzynki.




2004.10.12 21:31:30 link

Pracowity dzien, budzik zadzwonil kolo 11.oo ale nie chcialo mi sie wstawac z wyrka wiec polezalem nieco dluzej. Efekt byl taki, ze wstalem zbyt pozno i prawie sie spoznilem do pracy na umowione spotkanie. W pracy troche chaotycznie i nerwowo, no ale jak to w pracy. Po pracy kurs do miasta, kupilem swietlowke nowa Philips Aquarelle. Teraz w akwarium mam Hagena Aqua Glo oraz Philipsa Aquarelle, swiatlo jest ladne, o jasnej cieplej barwie i mi sie bardzo podoba. Po zakupach w miescie kurs do Sosnicy do Pana Henryka. Jak wszystko dobrze pojdzie to wyjade za tydzien w czwartek z p.Henrykiem do Krakowa na pomiary kalibracyjne.

Dzis mialem dzien wolny od zajec, jutro teraz brak zajec i wolny dzien wiec nie jest zle. Jak dobrze pojdzie to moze i piatek bedzie wolny.

Zimno mi, nie wiem czy przypadkiem mnie jakies przeziebienie nie lapie. Moze sobie zrobie w nocy grzanego piwa, jak narazie upijam sie goraca herbatka z cytryna :)

Zastanawiam sie nad zmianami w liscie ulubionych osob z nloga. Dawno nikogo nie usunalem ani nie dodalem do listy wiec nie wiem czy nie warto moze zrobic jakis zmian i korekt :)




2004.10.11 01:11:55 link

Tak tak, nie mam czasu na nloga. Ogolnie ostatnio mam malo czasu. Generalnie ten weekend szybko minal, ale dzieki pomocy Magdy odwalilem kawal dobrej roboty. Praktycznie caly piatek i cala sobote poswiecilem na zakladanie nowego akwarium. Rybki juz plywaja w nowym domku, akwarium stare 90l stoi obok, dzis je umyje i pewnie w niedlugim czasie zawioze do Magdy. Jesli chodzi o moje nowe akwa to jeszcze dzis musze sie pobawic troche z folia. Dzis czeka mnie tez wizyta w sklepie by wypatrzyc nowe swietlowki, bo te co mam teraz maja troche dziwna barwe swiatla ktora tak do konca mi sie nie podoba. Dzis tez najprawodpodobniej wymienie wate celulozowa ktora obecnie jest w filtrze na wate perlonowa. Celuluzowej uzylem tylko na chwile by wylapac caly syf i osad ze zbiornika.

Ten tydzien zapowiada sie fajnie na uczelni, jak dobrze pojdzie to odwiedze uczelnie tylko dzis i w czwartek :)

Dzis tez czeka mnie wypad do pracy, a strasznie mi sie nie chce. Ostatnimi czasy ciagle jestem zmeczony, nie wiem czy ta pogoda mnie tak dobija czy co. Najchetniej to ciagle bym spal, albo zapadlbym w sen zimowy i obudzilbym sie w marcu. To byloby chyba najlepsze rozwiazanie.

Rok temu mniej wiecej o tej potrze zastanawialem sie nad tym "co bedzie za rok", teraz zastanawiam sie nad tym "jak bedzie za rok". Coraz to bardziej przytlacza mnie wizja tego, ze za mniej wiecej rok bede musial isc do pracy. Owszem do pracy chce isc, tylko cos mi mowi, ze z ta praca bedzie problem, a scislej mowiac to z jej znalezieniem.




2004.10.09 16:51:10 link

Wczoraj pracowity dzien. Najpierw uczelnia, tutaj zleciala godzina. Potem poszedlm do biblioteki ale wielkosc kolejki mnie dobila i jakos zrezygnowalem z stania w niej po odbior zamowionej ksiazki. Moze w poniedzialek jeszcze bedzie owa ksiazka czekac na mnie. Wiec zrobilem maly kurs do miasta, kupilem 5 metrow belki 3*3 cm by wzmocnic szafke pod akwarium. Kupilem 12 kg zwirku do akwarium oraz tlo strukrutalne. A po poludniu pojechalem do Karoliny po akwarium. No i tak wczoraj caly dzien mi zlecial na wzmocnieniu szafki na przygotowaniu kilku rzeczy do dzisiejszej przeprowadzki baniaka.

Wczoraj jak zwykle wieczorem net sie zwalil, jestem ciekawe kiedy w koncu postawia tego bridge'a.

Dzis znowu pracowity dzien pt. zmaganie z akwa.

Nie wiem czemu ale snil mi sie dosc dziwny sen i pewna osoba w nim wystepujaca byla bardzo zlosliwa i nie mila w stosunku do mnie, no ale to juz chyba takie standardowe zachowaniej tej osoby.

Marzy mi sie sen pod kocem, a potem dobra herbata... mmmmm...




2004.10.08 01:42:52 link

Meczacy dzien. Pobudka juz kolo 9.00 bo obudzil mnie komp, ktory podniosl sie po braku energii w gniazdku. Pobudka kolo 11.oo, prysznic, uczelnia. Na uczelni spedzilem tylko chwile, wrocilem do domu, po drodze spotkalem kuriera z przesylka dla mnie. Pozniej znowu na uczelnie na 17.30, w ogole nie wiem po co i na jaka cholere, bo pokazalo sie, ze prowadzacy zachorowal. Tak jakby tej informacji nikt nie byl w stanie nam przekazac nieco wczesniej. Niektorzy musieli specjalnie czekac 4h na zajecia ktore sie nie odbyly. Po uczelni pojechalem do Magdy, a potem do Agnieszki z kompem.

Generalnie dzien meczacy. Duzy plus wczorajszego dnia to fakt, ze w koncu udalo mi sie zlozyc wniosek w prokuraturze o sciagnie mego ojca za uchylanie sie od nalozonego obowiazku alimentacyjnego. W zasadzie to wniosek zlozyla mama, ale tak czy inaczej ciesze sie, ze ze sprwa mego ojca cos sie ruszy do przodu.

Dzis zapowiada sie misja akwarium czesc 1, czesc 2 bedzie w sobote.

Chyba cos zjem i pojde spac, bo zmeczony i senny jestem. Dzis uczelnia tylko na chwilke, wiec nie jest zle :)




2004.10.07 05:01:23 link

Jesien, budzac sie widze za oknem wspaniale drzewo pokryte zlotymi liscmi, jeszcze cieply powiew wiatru podczas nocnego spacerku z psem, jeszcze mozna wyjsc w krotkim rekawku z domu, jeszcze okno szeroko otwarte w pokoju tylko niestety ciemno coraz to szybciej. Poza tym irytuja mnie reklamy w TV, w wakacje byly fajne ciagle jakies piwko, a teraz non stop jakas chemia wraz z haslem "przed zazyciem prosze zapoznac sie z trescia ulotki lub skonsultowac sie z lekarzem lub faramceuta". Ogladalem wczoraj TV i byla wlasnie taka fajna przerwa reklamowa, najpierw rutinoscorbin, potem cholinex, potem mala przerwa na ktores tam urodziny Ery, pozniej cholinex, nastepnie jakis lek na prostate i na koniec jakis inny syf na zgage. Nic tylko zachorowac, polozyc sie w wyrku przed TV i ogladac wspaniale reklamy zachecajace do szybkiego powrotu do zdrowia :)

Wczoraj byl w zasadzie nudny dzien. Wstalem kolo 13.00, poklikalem troche, kupilem filtr Fluval 204 MSF na aukcji, wyslalem pieniazki, zjadlem obiad i pojechalem do Agnieszki. U Agi troche zeszlo, ale poddalem sie i przytachalem kompa do domu. W domu klikanie, nastepnie "M jak Milosc" w trakcie format C: + reinstall windozy. Ku mojemu zdziwieniu moj stary monitor odmowil posluszenstwa i chyba nadaje sie juz tylko na zlom. Podczas gdy bylem u Agi byl p.Krzysiek, przywiozl plyte pod nowe akwarium i powiedzial mamie co zrobic by wzmocnic szafke. Poza tym male rybki w akwarium rosna dosc szybko, roslinki tez sie rozrastaja wiec jestem happy.

Podczas nocnego spaceru z psem zastanawialem sie ile razy w zyciu mozna sie tak naprawde zakochac. Czy moze tylko raz, czy moze dwa razy, a moze nie ma jakiegos ograniczenia. Pare dni temu spotkalem sie z opinia, ze ponoc tak naprawde naprawde mozna zakochac sie tylko raz. W sumie jesli to mialbym odniesc do swojego zycia to raczej bym sie z tym faktem nie zgodzil. Ja tak naprawde naprawde bylem zakochany dwa razy i chyba tylko raz to moje zakochanie sie bylo odwzajemnione, a moze sie jednak myle? Sam nie wiem. Wczoraj wychodzac od Agi widzialem jakas pare spacerujaca z psem. Milo bylo na nich sobie popatrzec, wygladali przesympatycznie, usmiechnieci, radnosci, weseli, zastanowilem sie przez chwile czy ja kiedykolwiek tez tak wygladalem.

Poza tym czuje, ze cos sie jakby rozpada, moze to efekt tego, ze wakacje sie skonczyly, a moze to poprostu naturalna kolej rzecz, a moze poprostu to tylko jakis taki chwilowy impas?

Zastanawiam sie tez ostatnio coraz wiecej nad misja "zmiana domu". Wiem, ze plany przeprowadzki mojej mamy i babci spadna tez czesciowo na mnie, ojj ciezko to widze, bardzo ciezko.

Wczoraj oczywiscie znowu dopadl mnie pech, szkoda szkoda...

Ide juz spac, bo dzis nie czeka mnie zbyt latwy dzien jesli chodzi o Polibude.




2004.10.06 02:38:18 link

Nie tak dawno pisalem na swoim nlogu, ze czasami jeden dzien w zyciu moze zmienic wiele rzeczy. Nie rozpatruje czy te rzeczy moga sie zmienic im plus czy im minus, ale ogolnie. Wczoraj wlasnie byl poniekad dla mnie taki dzien. Dowiedzialem sie kilku niezlych rzeczy, narazie tutaj ich nie opisze, gdyz poczekam na rozwoj wydarzen. Ale tak z jednej strony fajnie, bo bede mial wiecej pracy za jakis czas wiec bedzie kasa, co z mama to srednio wiadomo ale jestem dobrej mysli. Natomiast troche zal mi dobrego qmpla i znajomego, no ale roznie to w zyciu bywa.

Wczoraj na uczelni poszlo szybko, mile i przyjemnie. Troche tylko nie poszlo po mojej mysli jesli chodzi o prowadzacych przedmioty, no ale nie mozna miec przeciez wszystkiego. Poza tym wczoraj udalo mi sie pozalatwiac kilka waznych spraw. A dzis mam wolne i nie musze isc na uczelnie.

Dzis ma mi pan Krzysiek przywiezc blat, ktorym dam na gore szafki na ktorej stoi akwarium. W ogole to bede musial wzmocnic szafke. dzis chyba tez kupie filtr na allegro i mam nadzieje, ze przyjdzie w piatek juz do mnie. W piatek tez pojade po akwarium najprawdopodobniej do Karoliny. Zostanie wiec tylko kupno jakiegos tla strukturalnego i zwirku, wiec moze dzis wybiore sie na zakupy.




2004.10.05 01:33:51 link

Co za dzien. Polozylem sie spac wczoraj okolo 1.15 zasnalem od razu bo bylem zmeczony. Pospalem bardzo dlugo bo az do godziny 3.40. Wtedy sie obudzilem i uznalem, ze po pierwsze jest mi cieplo, a po drugie nie chce mi sie juz spac. Rzucalem sie wiec po wyrku z lewej na prawa, z prawej na lewa strone az do 5.50. O tej wlasnie porze udalo mi sie zasnac. Budzik zadzwonil o 7.15 i stwierdzilem, ze jestem niewyspany :) Kurde no co za zycie :)

Na uczelni lajtowo, mogloby byc co prawda jeszcze bardziej lajtowo ale nie mozna zbyt wiele wymagac :) Skonczylem zajecia o godzinie 12.00 a musialem zalatwic spraw w dziekanacie ale dziekanat byl czynny dopiero od 13.00 wiec mialem 1h przerwy. Poszedlem z Marcinem do miasta rozgladnac sie za butami. Buty jak zwykle ochydne i tylko chyba jedna para na dluzsza chwile przyciagnela moja uwage, poszedlem tez do Outlet i chyba sprawie sobie tam spodnie bo kosztuja troche mniej nizeli w zwyklym firmowym sklepie.
Po zakupach powrot na uczelnie, oczywiscie poczekalem chwile w kolejcem bo przeciez zalatwic cos bez stania w kolecje to w naszym kraju hanba i zbrodnia wobec narodu. Wiec postalem raz, pozniej drugi raz i dowiedzialem sie, ze pani da mi zaswiadczenie dopiero w czwartek. I znowu zonk bo znowu o 2 dni pozniej zlozoe to pieprzone doniesienie do prokuratury na mego pieprznietego ojca. Ale co to, z drugiej strony co sie odwlecze to nie uciecze.

W drodze powrotnej z uczelni na pl. Krakowskim spotkalem Basie i Magde, posiedzialem chwile, pogadalem i poszedlem do chaty, bo zrobilo sie pozno, a ja jeszcze mialem w planach jechac do CRSu. W drodze do domu zahaczylem o sklep akwarystyczny wybadalem ceny filtrow. Najprawdopodobniej kupie filtr Fluvala 204. W internetowych sklepach akwarystycznych chodza takie po 280 - 295 zl. W Gliwicach wyczailem najtaniej za 302 zl, w Tesco w ZOO-Africa bylo najdrozej bo 365 zl, wiec cena mocno przebita.

W CRSie spokojnie, tu przynajmniej nie musze czekac na jakies swistki gdyz sa mi dawane od reki i to lubie.

Jutro na obiedzie bedzie ciotka Sabina, wiec troche zonk. Mama sie mnie najpierw pyta, co chce jutro na obiad, wiec mowie, ze Canelloni, bo bede jechal do Tesco i kupie makaron, a mama mowi, ze nie bo bedzie ciotka Sabina. Na to sie zirytowalem i stwierdzilem, ze po cholere pyta mnie co bym chcial zjesc na obiad skoro i tak to co chce nie bedzie zrobione bo przyjezdza ciotka Sabina, ktora sie poprostu wprosila. Znaczy wprosila sie do babci, ale ta oczywiscie nie ugosci ciotki u siebie tylko przyjdzie z nia do nas. jednak czasem sprawadza sie powiedzenie, ze z rodzina to najlepiej wychodzi sie na zdjeciach..

A jednak to, ze sie w nocy nie wyspalem dalo o sobie znac. Zdrzemnalem sie miedzy 19.20, a 21.00 i teraz wcale nie chce mi sie spac :)

Jutro ciezki dzien, najpierw uczelnia, pozniej kancelaria, pozniej dom, pozniej uczelnia, i dom. Jutro mam troche pracy, musze zobaczyc co z dyskiem od Agnieszki, musze dokonczyc stronke Sol, jak narazie prace ze stronka postepuja dobrze no i musze zadzwonic do P.Krzysia bo prosil bym zadzwonil jutro w sprawie blatu. Zanim wymienie akwarium musze troche wzmocnic szafke na ktorej stoi moje obecne akwarium.

Z dzisjeszych przemyslen:

W zyciu jest tak, ze niektore rzeczy mozna stracic, jest tez tak, ze niektorych rzeczy stracic nie mozna, zwlaszcza tych ktorych sie nie ma i to jest duzy plus. Poza tym nie mozna tez rozwiazac problemu ktorego nie ma. Troche to wszystko zakrecone, ale musze troche zmienic pewne zasady gry i postawic jakies twarde reguly, bo obecna sytuacja coraz bardziej mnie irytuje, no ale tak to juz niestety z wyciu bywa.




2004.10.03 03:56:33 link

Sobota minela szybko, w zasadzie wiekszosc czasu zajal mi kurs do Wisly, co gorsza kurs nie ostatni gdyz przynajmniej jeszcze raz bede musial tam jechac. Ehhh cos mi sie wydaje, ze ta cala akcja ze sprzedaza domu w Wisle i kupnem lub budowa czegos w okolicy Gliwic to bedzie jeden wielki problem na mojej glowie. Dlatego juz na sama mysl odechciewa mi sie czegokolwiek.

Nadal boli mnie reka, ale pewnie przestanie za kilka dni.




2004.10.01 15:34:08 link

Fak fak fak, zbyt duzo pracy, zbyt duzo planow, ciagle w rozjazdach, ciagle praca, ciagle klikanie, nowych klientow umawiam dopiero na za tydzien. Nowy tydzien sie jeszcze nie rozpoczal, a mam juz zaplanowane wszystko az do srody. Wiec teraz najwczesniej jakakolwiek sprawe do zalatwienia wcisne dopiero na czwartek. Ladne foto na kalndarzu na karcie pazdziernik, oczywiscie pieski, tym razem Kaukaz i jakis fafik przypominajacy labradora, nice.

Za oknem wciaz pogoda z serii "ciagle pada" nananana nanana i tak dalej w ten desen.

Wczoraj zalatwienie zaswiadczen, jazda za rybkami, urodziny wujka i workin do 5.40 rano bo terminy gonia.

Dzis tez praca i tez jazda za rybkami, no co zrobic. Takie zycie.




2004.09.28 23:52:08 link

Poniedzialek, dziwny dzien, zaliczyc moge go do dni ktorych bardzo ale to bardzo nie lubie.
Wstalem kolo 12.00, wycieczka do dziekanatu, w dziekanacie bylem cos kolo 12.50 i stalem w kolejce az do 14.30 by zamienic z pania w okienku dwa slowa i wreczyc jej 4 swistki, ktore musialem doniesc. Powrot do domu w ktorym czekal na mnie juz fryzjer, koszulka zamowiona w butiku :)
Czekala tez na mnie kasa, ktora czekac na mnie nie powinna. Dostalem 200 zl przekazem pocztowym, na poczatku nie wiedzialem od kogo, a imie i nazwisko na odcinku pocztowym niczego mi nie mowilo. Dopiero po chwili skojarzylem, ze to z Poznania moja ciotka wyslala mi pieniadze. Problem w tym, ze ja ciotki w zyciu na oczy nie widzialem, baa nawet nigdy z nia slowa nie zamienilem nawet w rozmowie telefonicznej. Zweszylem wiec jakis podstep mego piprznietego ojca. Na 913 dostalem numer telefonu do cioci, probowalem sie dodzwonic przez caly dzien ale udalo mi sie to dopiero pod wieczor. No i ciocia powiedziala mi, ze moj ojciec ja prosil by mi wysyalala co miesiac 200 zl o dziwo ciocia nie wiedziala o tym, ze ojciec juz 2 raz wyprowadzil sie od nas do jakiejs mlodej kurwy, nie wiedziala, ze mnie "wypierdolil" od siebie z pracy, nie wiedziala tez, ze ojciec musi mi placic alimenty. Ciotka troche byla zaskoczona bo ojciec jej oczy zamydli. Mowila mi, ze nadal bedzie wysylac co miesiac po 200 zl, ale podziekowalem i powiedzialem by nie wysylala tych pieniedzy poniewaz ja ich nie bede przyjmowac bo czuje sie bardzo niezrecznie w tej sytuacji. Oczywiscie po spacerze z psem, po polnocy moj pieprzniety tatus zadzwonil do mnie z pretensjami czemu ja nie chce brac pieniedzy od ciotki, ale ostro na niego wsiadlem i cham rzucil sluchawka.

Dzis rano praca, po pracy klikanie oraz TV. Dzis mam zamiar napisac jeszcze podanie do prokuratury rejonowej o ukaranie ojca za uchylanie sie od obowiazku alimentacyjnego.

Poza tym troche mam zajec na glowie, jutro musze jechac zalatwic kwestie papierow od komornika, ktore mi sa potrzebne do zlozenia podania w prokuraturze. Musze tez isc do Urzedu Miejskiego po odpis z aktu chrztu urodzenia.

W czwartek najpierw musze zrobic operacje "rybki", potem wizyta na uczelni, a pod koniec dnia czeka mnie wizyta u Wujka na urodzinach, z ktorej to wizyty ja w ogole Cie nie ciesze.

W piatek dalsza czesc operacji "rybki" i mam nadzieje, ze uda mi sie zlozyc juz donos do prokuratora.

Natomiast w sobote chyba znowu bede musial jechac do Wisly.

A no i jeszcze w miedzy czasie musze zrobic strone internetowa. Wiec fajnie :)




2004.09.27 04:05:53 link

Heh obudzilem sie o godzinie 7.00 i nie wiem czemu ale w ogole mi sie nie chcialo spac. Moze to dlatego, ze poszedlem spac o godzinie 2.30, a nie jak ostatnio kolo 4.00. Poza tym snil mi sie dziwny sen w ktorym byly nici, sprawdzilem w senniku co oznaczaja nici i dowiedzialem sie, ze:

Nici
- zwijać - nieszczęście
- używać - pokonasz przeciwników
- rozwijać - miej cierpliwość

Problem ze ja ani nie zwijalem ani nie uzywalem ani tez nie rozwijalem. Poprostu je mialem, a dokladniej to mialem je rozdac tysiacu ludzi, ktorych adres dostalem, taki jakby kolportaz :) Tak czy inaczej sen byl dosc realistyczny i po przebudzeniu zastanawialem sie przez chwile czy to co mi sie snilo to prawda czy sen :)

Wstalem w koncu kolo 14.00 zjadlem obiad, a pozniej wyszedlem z psem. Dzis zauwazylem, ze plecy mnie nie bola od razu po wstaniu z lozka, tylko jak troche pochodze i sie poschylam to bol plecow daje znac o sobie. Co prawda i tak boli mnej nizeli w piatek. Spacerek z psem bardzo udany, dzis w polach bylo sucho wiec poszlismy z pieskiem troche dalej niz zwykle.

Pod wieczor odwiedzilem Magde i troche poplotkowalismy. Gdy bylem u Magdy biedny Flesio (piesio od Magdy, taki fajny bokserek) wylal na siebie goraca herbate i biedny sie poparzyl wiec bylo trzeba ratowac fajtlape :) Na szczescie skonczylo sie dobrze.

Po powrocie od Magdy ogladalem TV, najpierw "Pod napieciem". Troche mnie dziwi to wszystko co sie dzieje w naszym kraju. W czerwcu o ile pamiec mnie nie myli bylo glosno o przywroceniu kary smierci i o zaostrzeniu kodeksu karnego gdy byl ten incydent co to tych dwoch kolesi wyrzucilo z pociagu mloda dziewczyne ktora jechala chyba zdawac egzaminy na studia. I wtedy to wszyscy politycy mowili, ze to zle, itp. I co sie zmienilo? Ano nic sie nie zmienilo, w "Pod napieciem" pokazywali Kielce, gdzie to dwoch 17-sto latkow zabilo ponoc dla zabawy jakiegos chlopaka i znowu na nowo dyskusja o tym, ze bandytyzm sie szerzy, etc. a politycy jak nic nie zrobili tak i nic nie zrobia. Konczy sie wszystko na pustych deklaracjach i sprawa przycicha az do nastepnej tragedii. Nie wiem ale jakos pamietam, ze z 5-6 lat temu w ogole czegos takiego nie bylo, przynajmniej w moim miescie. Bylo spokojnie, mozna bylo wracac do domu nawet pozno. A teraz? Strach sie bac. Pelno jakis dziwnych typow kreci sie po ulicy noca, pewnie szukajac taniej rozrywki badz tez wypatrujac okazji na skrojenie kogos. Ze tez pewien element naszego polskiego spoleczenstwa siegnal takiego dna, ze juz sie praktycznie zabija dla 300-400 zl (telefon komorkowy + jakas drobna kasa w portfelu). Zastanawialem sie skad to sie bierze, ale to chyba efekt "bezstresowego wychowania" no i tez wszystko sie z domu wyciaga. Marcin Wrona dobrze dzis powiedzial, ze jakby on wrocil do domu w wieku 17, 18 lat bedac kompletnie pijanym to pewnie dostalby tak, ze przez miesiac siedziec by nie mogl. Ja zostalem wychowany podobnie, owszem majac 17 lat wychodzilem juz na jakies piwo, ale zawsze wracalem do domu trzezwy. A teraz, sam nie wiem co sie dzieje na tym swiecie, rodzice oczu nie maja, czy moze nie chca widziec badz wiedziec co wieczorem wyprawiaja ich pociechy. Problem tez lezy w tym, ze tacy ludzie czuja sie bezkarni, a respekt przed policja jest praktycznie zerowy. Policja mowi, ze to spoleczenstwo ma informowac o wszelkich przejawach bandytyzmu, OK zgodze sie, ale po co ja mam traci czas na informowanie kogokolwiek jak policja i tak nie zareaguje jak zalezy. Przede wszystkim najpierw nalezy zmienic zasady dzialania Policji, a dopiero potem prosic spoleczenstwo o pomoc. Mama mi mowila, ze dawniej za jej mlodzienczych czasow nie bylo czegos takiego. Ze milicja chodzila po kawiarniach )wtedy nie bylo pubow) i legitymowala kazdego kto mial mniej niz 18-scie lat, a jak juz dorwali kogos niepelnoletniego w pubie po 22.00 to od razu w suke i do domu i rodzice odpowiadali czemu ich pociecha po 22.oo byla w jakiejs kawiarni. W ogole to mama mowila, ze jesli byla jakakolwiek bojka (bo wtedy tez sie takie zdazaly, co prawda nie tak czesto jak dzis) i gdy przyjezdzala milicja to wszyscy uczestnicy owej bojki chcieli sobie nogi polamac uciekajac przed milicjantami bo wiadomo bylo, ze jak milicjant zlapie to zanim o cokolwiek zapyta to przynajmniej kilka razy zdzieli pala po plecach. Owszem, ze czasami te dzialania milicji byloy okrutne i bezprawne, glownie chodzi tu o represje wobec dzialaczy opozycyjnych, itp. Ale wydaje mi sie z tego co slyszalem z opowiadan mamy, ze wtedy dzialania milicji wobec zwyklych przestepst typu napad, rozboj, bojka, wlamanie, kradziez, itp. byly o wiele bardziej skuteczne nizeli obecne dzialania policji w tych kwestiach. A przeciez teraz policja dysponuje nowsza technika, sa lepiej niby uzbrojeni, etc. Tak czy inaczej moze warto zapytac swoich rodzicow, czy w ich latach mlodzienczych byl na przyklad jakis huliganizm na stadionach sportowych?

Po programie "Pod napieciem" przyszla kolej na Kube W. w programie byla Otylia Jedrzejczak i Marek Borowski, program jak zwykle swietny, to chyba jeden z lepszych odcinkow Kuby W. W ogole to bardzo lubie p. M.Borowskiego mimo iz reprezentuje on poglady lewicowe. Bardzo szanuje tego polityka.

Potem nocny spacerek z psem, bylo super bo na niebie jasno ksiezyc swiecil, pewnie dzis albo jutro bedzie pelnia. Na niebie nie bylo ani jednej chmurki, w sumie zaluje, ze nie poszedlem z psem w pola, bo tam jest super klimat jesli chodzi o takie spacery w blasku ksiezyca. Tylko jedyny mankament to taki, ze juz troche zimno sie robi, zwlaszcza noca.

Po spacerku oczywiscie nocne klikanie, az do teraz. Ale jestem juz spiacy i za chwile uderzam do wyrka. A no i w domu nadal zimno, siedze przed kompem w polarze i oczywiscie lewa reka ciepla, bo pod biurkiem na klawiaturze, a prawa reka na myszcze lodowata, bo wieje od okna. Ciekawe czy w koncu wymienimy okna jeszcze przed zima.

Doszedlem do wniosku, ze brakuje mi dwoch rzeczy, mego zielonego kubka i cieplej pysznej herbaty przy lampce. Poza tym nie brak mi niczego...




2004.09.25 18:22:20 link

Ufff dzis obudzilem sie kolo 12.oo ale postanowilem, ze dluzej poleze w lozku tak co by mnie plecki przestaly bolec. Polezalem wiec do godziny 15.oo, no troche pospalem tez :) tak czy inaczej plecki na szczescie juz nie bola.

Znowu snily mi sie jakies glupie sny ale co zrobic. Gdzies czytalem, ze ponoc mozna miec wplyw na wlasne sny, ale nie probowalem zadnych metod wiec teraz jestem skazany na to co samo mi sie przysni :)

Pogoda za oknem taka sobie, ani nie pada, ani tez nie swieci slonce, ale kurde no ciemno sie juz robi i troche mnie to boli...




2004.09.25 03:53:46 link

Format zrobiony, zainstalowany od razu windows xp z service packiem 2. Jak narazie wszystko chodzi swietnie. Zastanawiam sie tylko jakiego antivirusa zainstalowac. W ogole to powodem formatu byl zonk z wypalaniem plyt, ktore za cholere wypalac sie nie chcialy. Probowalem cos wykombinowac ale moje zmagania spezly na niczym wiec postanowilem rozprawic sie z moim systemem. Probowalem przed chwila wypalic plytke CD-RW i poszlo bez problemu. Jutro sprawdze jak to jest z CD-R.

Zimno nadal w domu, za oknem kapie, pogoda syfiata.

W ogole to wczoraj chcialem jechac na noc filmowa do Multikina, ale probowalem zalatwic jakis transport, bo wiedzialem, ze mama pojedzie na noc do Opla, transportu niestety nie zalatwilem i takim oto sposobem zostalem w domu.

W nocy z czwartku na piatek snil mi sie jakis mega rabniety sen. Ehhh...

Z dzisiejszych przemyslen:
Mieszkam w bloku w ktorym przewazaja ludzie starsi. W ogole w calym bloku (18 mieszkan) mieszkaja jedynie 2 osoby, ktore sa mlodsze ode mnie. Co za tym idzie zdecydowana wiekszosc moich sasiadow jest juz tak w wieku okolo 65-75 lat. I co rusz wymyslaja jakies nowe dziwne rzeczy. Pare dni temu mimo iz co nos jest coraz zimniej trzech starych pierdafonow ustalilo, ze beda grzac dopiero od 1 pazdziernika. Nie wiem w ogole skad taka decyzja, bo skoro jest zimno to trzeba grzac, a nie czekac na niewiadomo co. Wczoraj kolo 11.oo halas pod blokiem, okazalo sie, ze sasiad ktory mieszka na ostatnim (drugim) pietrze stwierdzil, ze ma za malo swiatla w mieszkaniu (sic!) i kazal wyciac orzecha. Orzech rosl odkad sie urodzilem i o dziwo rosl w pewnej odleglosci od bloku, a rozpietoscia galezi siegal nieco ponad 1 pietro, wiec nie wiem to sasiadowi przeszkadzalo. Widac na starosc poprostu kazdemu odbija. Z innych pomyslow moich cudownych sasiadow z ktorych wielu jest emerytowanymi zolnierzami (mieszkam w bloku wojskowym), zaliczyc mozna pomysl odgrodzenia naszego bloku plotem od bloku rownoleglego, tak by to jak mowia owi sasiedzi "odgrodzic sie od choloty". No porazka, z kazdym rokiem coraz bardziej sie obawiam "nowatorskich" pomyslow moich sasiadow. Ciekawe czy ja na starosc tez tak bede mial nasrane w glowie. Mam nadzieje, ze jednak nie :) Moze zanim jak ja dozyje starosci to wymysla jakis lek na dlugowiecznosc ;)

Poza tym dzis mnie napierdzielaja plecy, dokladniej mowiac miedzy lopatkami, nie wiem czy to jakis bol od kregoslupa, czy poprostu zle spalem w nocy. Najlepiej byloby gdyby ktos mi wymasowal plecy, no ale mamy niestety nie ma :(




2004.09.23 21:06:55 link

Bylem dzis na uczelni ale gowno zalatwilem. Przyjechalem na uczelnie o 15.10, dziekanat mial byc otwarty do 15.30 i owszem byl, z wyjatkiem okienka d/s socjalnych. Zonk, jutro jest dziekanat czynny od 8 do 10 ale nie bedzie mi sie chcialo tak wczesnie jechac wiec pojade dopiero w poniedzialek.

Pogoda typowo jesienna juz sie zrobila, dzis niezle padalo. W domu nadal zimno. Dowiedzialem sie dzis, ze grzac juz moga, ale nasza wspaniala rada blokowa ustalila, ze beda grzac dopiero od pazdziernika, ehhh idiotym ale co zrobic, takie zycie.

Chcialem jechac jutro do kina na noc filmowa, ale chyba nie pojade z powodu braku transportu, bo pewnie mama pojedzie na noc do Opla.

Z Sol-System sie sprawa ruszyla, jak dobrze pojdzie to skoncze to WWW dla nich w nastepnym tygodniu. Prawie juz dokonczylem projekt dla nlog v.05, wiec teraz kolej na dizajn nowy do point81.com

A dzis jeszcze musze plytki powypalac, bo coraz mniej miejsca na dysku.




2004.09.22 19:57:32 link

Pogoda w kratke, raz slonce raz deszcz, no i zimno, znowu mi zimno i siedze sobie w polarze. Ponoc cieple kaloryfery maja byc juz za tydzien w piatek.

Odwiedzil mnie dzis Krzysiek, niestety mial niezbyt mile informacje, ta stronka nad ktora sie meczylem wczoraj w ogole sie nie spodobala no i pani szefowa zmienila znowu cala wizje strony i dzis musze sie znowu z tym babrac, a strasznie mi sie nie chce.

Jak dobrze pojdzie to w nastepnym tygodniu bedzie kolejne zlecenie na WWW, ale jeszcze w ten weekend bede musial skonczyc definitywnie z projektem layoutu dla nlog v05 na ktorym prace maja ruszyc od nastepnego tygodnia, tak przynajmniej utrzymuje Warp.

Poza tym to nadal nikt nie chce nigdzie piranii wiec nie wiem czy w koncu kupie od Karoliny owe akwa.

Dzis przyslali z butik.pl wiadomosc o tym, ze moje zamowienie zostalo wyslane, wiec pewnie przed weekendem przyjdzie zamiowiona przeze mnie koszulka.

Mama byla w Osrodku Pomocy Spolecznej i zalatwila papier informujacy o tym, ze nie korzystamy w ogole z dzialanosci tej instytucji, w zwiazku z tym jutro bede musial wyruszyc na podboj dziekanatu z tymi papierami i definitywnie zakonczyc kwestie zalatwiania sobie stypendium socjalnego. Odnosnie stypendium naukowego to mam nadzieje, ze pierwsze wyplaca juz w pazdzierniku, ale nie wiem. Hmmm... moge sie mylic.

Poza tym ja cos ostatnio chyba za duzo mysle i to nie jest zbyt pozytywne.

Szukalem na allegro wczoraj i dzis bluzy M65 Woodland, ale nie ma takiej jak chce, a jesli juz jest to cena jakas z nieba.




2004.09.22 02:59:58 link

Spoko dzien wczoraj. Tylko pogoda za oknem cos taka z dupy, koledzy w pracy mowia mi, ze to taka jesien, ale ja mam gleboko taka jesien. Wczoraj najpierw praca, pozniej dom i klikanie i dizajn pt. projekt z kijowym logotypem i kijowymi kolorami, ale cos sie jednak udalo z tego zrobic. Przyszla Magda, troche posiedziala, pozniej ja odprowadzilem z pieskiem.

Planow na jutro brak, moze zaczne robic w koncu dizajn nowego point81.com.

W ogole to dotarlo do mnie jakis pare dni temu, ze o moim istnieniu przpomina sie komus prawie zawsze w momencie gdy ow ktos ma jakis problem albo jakis interes do mnie. Wiec sa osoby, ktore wcale sie do mnie nie odzywaja na gg, a jednak jak maja jakis problem to uderzaja zaraz z tym do mnie. Z jednej strony to jest OK bo wiem, ze moge komus pomoc, a z drugiej strony to jakies takie glupie, ze ktos przypomina sobie o mnie tylko w momencie w ktorym moze "wykorzystac" znajomosc ze mna.

Dziwne, niektore utwory kojarza mi sie z konkretna sytuacja w przeszlosci, z jednej strony fajne, z jednej nie fajne. I takie jest cale zycie, sa niestety sprawy ktore sa zarazem plusem jak i minusem.




2004.09.21 03:43:48 link

Poniedzialek - pobudka, papiery, uczelnia, dziekanat, kolejka. W koncu przyszla moja kolej, pani wziela dokument, pokiwala glowa, westchnela powiedziala, ze przyjmie ale nie wie co z tym bedzie, kazala doniesc jak najszybciej kolejne trzy badziewne i niepotrzebne papiery. Wrocilem do domu, zjadlem zupke i okazalo sie, ze mama ma jechac do pracy. No i pojechala okolo 15.oo i do teraz jej nie ma, wroci pewnie jakos po 6.oo. Zostalem sam z babcia, babcia mnie troche irytuje swoim zachowaniem, znaczy nic do niej nie mam, jest mila, nic mi nie mowi, nie robi zadnych uwag, ale jednak swoim dziwnym zachowaniem zwraca moja uwage na siebe i wtedy zaczynam sie troche irytowac, czego bardzo nie lubie. Bylem z psem dwa razy, w polach bylo fajnie dzis, cieply wiaterek, Zbirek sie wybiegal. Strasznie lubie spacerowac ze swoim pieskiem.

Dzis CRS i projekt WWW dla Solsystem. Innych planow brak.

Net znowu kulal dzis niestety...

Nie wiem dlaczego ale ostatnio moje wpisy sa coraz krotsze, glownie opisuje co robilem w danym dniu, nie wiem dlaczego ale jakos nie chce mi sie pisac jakis moich wewnetrznych przemyslen, troche dziwnie sie z tym czuje i bede musial cos z tym fantem zrobic w niedalekiej przyszlosci.




2004.09.19 19:08:27 link

Wczoraj imprezka u Bas, fajnie bylo, ostatnio co weekend gdzies wybywam z domu. Wychodze w sobote, wracam w niedziele. mama narazie nic mi na szczescie nie mowi.

Mam troche roboty, musze zajac sie kompem Grzegorza, ale mi sie nie chce.

Jutro jade zalatwiac stype socjalna.




2004.09.18 03:19:33 link

Wczoraj pracowalem do godziny 5.30 nad skinem do nloga, ktorego wlasnie koncze. Mialem zamiar wtac okolo 11.oo ale niestety sie nie udalo i wstalem po 13.oo. Pobudka, mycie, obiad, klikanie no i pozniej praca w CRSie. Pozniej wizyta w Tesco, zrobilem szybkie zakupy: piwo, chipsy, rurki do Canelloni, ktore dzis bedziemy jest na imprezce u Bas oraz 2 cytrynki, ktore bedziemy dodawac do Cin Cin'a :) Kupilem tez pianke do golenia, bo juz mi sie skonczyla :) W Tesco cos dziwnego mi sie stalo, spotkalem znajoma, a pozniej wszedzie sie rozgladalem po ludziach bo mialem jakies przeczucie, ze ktos mnie obserwuje. W ogole to przy kupowaniu pianki do golenia zastanawialem sie czy jest sens ja kupowac, bo moze bym tak jakas brode zapusil albo cus :P

Powrot do domu z Tesco, TV, klikanie, pozniej zobaczylem Bonda, Jamesa Bonda, co prawda film dosc stary, ale ja lubie Bonda. Pozniej spacer z psem. Dzis dosc dziwnie bylo na spacerze, bo pelno jakis typow sie krecilo i ciagle samolot latal tak strasznie nisko. Zaluje, ze nie poszedlem w pola z lornetka bo fajnie byloby poobserwowac. W ogole z lornetka to fajna sprawa jest, mozna troche popatrzec tu i tam. Poza tym zastanawiam sie czy nie sprzedac tej lornetki i nie kupic jakies z lepszym zoomem.

Interesuje mnie biologia, zwlaszcza anatomia kobieca :)

W ogole to hmm.. hmmmmmmmm....




2004.09.16 21:08:04 link

Ostatnio nie mam czasu. Wczoraj sroda, kurs do Wisly po babcie, bede musial zrobic jeszcze jeden bo znowu wszystkiego nie zmiescilismy. Po powrocie z Wisly standard, obiad, klikanie, TV, kolacja, klikanie, spacer z psem, klikanie.

Dzis pobudka po 9.oo, najpierw jedno miejsce, dluga rozmowa no i moze do kieszeni wpadnie 500 zl, pozniej szybko CRS, 1h w pracy, komp pod pache, ktory musze zrobic na przyszly tydzien no i umowienie sie na jutro na 16.oo, oczywiscie do pracy. Powrot z CRSu do domu, klikanie, spacer z psem, obiad, klikanie, drzemka no i wlasnie wstalem. Drzemka trwala dosc sporo, ale kurcze ostatnio za malo spie. Klade sie spac po 4.oo, a budze sie, kolo 9.oo-10.oo i niestety jak dla mnie to troche malo. Pamietam jak kiedys spalem o wiele dluzej do 13.oo, do 14.oo a teraz juz tak nie ma. Zbyt duzo spraw do zalatwienia, zbyt duzo pracy. Z jednej strony narzekam, ale z drugiej jest ok, jak sie mam nudzic i bezmyslnie klikac albo patrzyc w TV to wole juz robic cos produktywnego z czego bedzie jakis tam hajs.

Dzis minelo juz 10 lat od smierci dziadka. Strasznie czas leci, bardzo szybko...

Kurde no, nie ma to jak miec pecha:

Rezultaty gry z dnia: 2004-09-14

Typowane przez Ciebie numery: 45, 32, 26, 21, 15, 5

Numery które wygrały: 45, 20, 31, 4, 26, 42

I tak nadal wierze, ze w Otoloto losowane sa liczby wedlug jakiegos systemu.




2004.09.15 02:12:36 link

Pobudka, praca, praca, obiad, klikanie, TV, kolacja, klikanie, spacer, TV, 2 kolacja, klikanie.

Dzis podczas spaceru jakos cieplej bylo, czulem sie jak w letnia noc na spacerze, ciekawe przez ile nocy bedzie cieplo. Dzis czytalem na onecie, ze ponoc w styczniu z powodu El Ninio ma byc +20'C.

Troszeczke jakies wspomienia dziwne wrocily...

Dzis tak jak rok temu 15.IX wyjazd do Wisly, oby w tym roku 15.IX nie byl takim 15.IX jak rok temu.

Zainstalowalem dzis Win XP Service Pack II, nie wiem co mi to dalo ale jest.

Prace nad nlog v05 powoli do przodu.




2004.09.14 00:26:13 link

Dzien wczorajszy dokladnie taki jak wczesniej planowalem, czyli pobudka > uczelnia > urzad skarbowy > praca > klikanie. No moze z ta roznica, ze miedzy klikaniem bylo tez ogladanie TV. Ogladame na TVN "Bitwa o Anglie", ehhh niezli sa ci Polacy, a pozniej dziwia sie, ze Polakiem za granica sie pomiata. No ja rozumiem, ze kazdy chce pracy i pieniazko, no ale.... wlasnie ja dlatego nie chcialem nigdzie w ciemno jechac do pracy.

Jutro znowu praca, tym razem kanclaria.

Czuje, ze to juz koniec wakacji, coraz zimniej za oknem, pogoda sie psuje, liscie z drzew opadaja, jednym slowem jesien. Nie wiem dlaczego ale przytlacza mnie wizja, ze to juz niestety ostatni rok mego studiowania. Za kilkanascie dni bede studentem V roku, a pomyslec, ze niedawno bylem na I. Strasznie szybko ten czas leci, cztery lata, tak wiele sie wydazylo, tak wiele sie zmienilo...




2004.09.13 01:23:23 link

Wczoraj mala imprezka u Magdy, bylo spoko, jak zwykle Flesio szalal troche :)

Wczoraj po powrocie od Madzi klikanie, TV, klikanie, spacer z psem, mapki do MSLa, klikanie.

Plany na dzis: uczelnia, Urzad Skarbowy, CRS Polska i pewnie wieczorem klikanie.

Plany na wtorek: kancelaria radcow prawnych.

Plany na srode: znowu Wisla.

Pogoda zaczyna juz byc typowo jesienna, hmm.. wiec to naprawde koniec wakacji...




2004.09.11 18:25:19 link

Sen jest fajny, lubie spac i lubie jak mi sie cos sni ciekawego, dzis wlasnie mialem taki ciekawy sen. Snila mi sie osoba, ktora znam tylko z fotek :) Fajna jazda :)

Wkurwia mnie pewna osoba, doprowadza mnie do szalu swoim zachowaniem, sposobem wypowiadania sie i zwracania sie do mnie. Najgorsze jest to, ze musze pracowac z ta osoba, glupia ciota z zadartym do gory nosem. Fuckin szit.

Jestem spiacy, mimo iz spalem dosc duzo to jestem spiacy i praktycznie nic mi sie nie chce, najchetniej polozylbym sie spac.

Taki troche see-saw, hustawka nastroju, raz jest ok, raz jest do dupy, pasta taka troche.




2004.09.11 01:33:27 link

Wczorajszy dzien pelen pracy. Wstalem rano poniewaz bylem umowiony na godzine 10.00 w kancelarii. Tam szybko i sprawnie wszystko poszlo, kolejne zadania w kanceralii we wtorek kolo poludnia. Wrocilem z kancelarii do domku i zajalem sie dizajnem, wczesniej pogadalem z Adomasem na temat informacji, ktora widniala na blog.pl informujaca o tym, ze blog.pl to pierwszy w Polsce serwis blogowy. Adomas okazal sie byc bardzo milym czlowiekiem i milo bylo z nim porozmawiac, nieprawdziwa informacja zniknela ze stron blog.pl. Nastepnie wzialem sie za nowy dizajn do point81.com niestety troche sie napracowalem, a efekt mojej pracy obecnie mi sie srednio podoba :( Wiec pewnie w najbliszych dniach zajme sie nowym projektem, a stary wyladuje w koszu.

Popoludniu zadzwonili z CRSu, ze cos sie stalo z kompem i bym przyjechal do firmy. W firmie zwykla reinstallka Windowsa, porozmawialem tez z Grzegorzem o rozbudowie sieci w najblizszych kilku tygodniach.

Potrm powrot do domu i klikanie nadal w tym tez fotka.pl. Teraz dokoncze fotke i mykam do pracy nad nowym layoutem dla nloga. Z sondy juz jasno wynika, ze wiekszosc userow uzywa rozdzielczosci przynajmniej 1024x768 wiec dostosuje nowy layout do tej wlasnie rozdzielczosci :)

Dzis szykuje sie imprezka u Madzi, musze sie zastanowic co ugotowac, bo spaghetti wychodzi mi juz troche bokiem :)




2004.09.09 15:13:31 link

Plan B w dziekanacie wypalil, wiec nie powinno byc problemow z uzyskaniem stypy socjalnej. Stypa naukowa juz zalatwiona. Ale dzis sie dowiedzialem w dziekanacie, ze zmienily sie druki, wiec jesli chce miec troche wieksza stype socjalna to jeszcze raz musze odwiedzic Urzad Skarbowy.

Planow na dzis nie mam konkretnych, ale troszke musze popracowac.

Snilo mi sie, ze moj pies wylysial :) Znaczy mial resztki futra cos a'la owlosiona swinka. Wygladal nieciekawie :) Zreszta nie wyobrazam sobie jakby moj futrzak mogl wylysiec :)




2004.09.08 20:05:11 link

Dziwny dzis dzien. Droga taka jak ostatnio, mianowicie ostatnia droga ostatnich wakacji. Prawie tak jak rok temu, no niespelna rok temu, ale prawie identycznie nie wliczajac kilka szczegolow. Slonce ladnie swiecilo, byl to cieply dzionek, pod koniec drogi nie chcialo mi sie juz jechac dalej samemu wiec zrobilem dobry uczynek i wzialem dwojke autostopowiczow. Koniec wakacji, koniec wakacji chyba na dlugi czas. Babcia sprzedaje dom w Wisle jeszcze przed listopadem. Troche smutno, bo w sumie jakies wspomnienia, bo sie tam wychowywalem, spedzalem tam wakacje gdy bylem jeszcze w podstawowce. Bedac w LO tez oczywiscie odwiedzialem babcie wczasie wakacji, nawet na studiach tez jezdzilem do Wisly. Teraz nie bedzie gdzie jezdzic, smutno jednym slowem. Co prawda babcia mowi, ze jesli chce to da mi dom w Wisle, ale ja nie chce. Co ja bede w Wisle robil? Nawet po studiach? Jesli juz znalazlbym jakas prace to pewnie musialbym codziennie dojezdzac do Cieszyna albo do Bielska, jesli nie dalej.
Mama z babcia chca kupic jakis dom w okolicy Gliwic, problem w tym, ze moze to nastapic nie tak szybko jakbym ja tego sobie zyczyl, w zwiazku z tym zapowiada sie teraz wizja codziennych odwiedzin babci, ktorych bede mial juz pewnie dosc za jakis miesiac albo dwa. Problem w tym, ze codzienne odwiedziny babci nie skoncza sie w maju, ani tez w czerwcu ale beda trwac az do momentu w ktorym rodzinka nie kupi sobie jakiegos domu, a z tym chyba nie bedzie tak latwo. Przynajmniej stwierdzam tak po obecnych obserwacjach. W ogole zadnych fajnych domow nie ma w okolicy, bo albo za duze, albo za male, albo do remontu, albo gdzies na totalnym zadupiu. Jedyny plus tego wszystkiego to taki, ze nie musze sobie kupowac TV na jesien, tak jak planowalem. Babcia uszczesliwi mnie TV ktory przywiezie sie z Wisly. Poza tym jak sie dzis tez dowiedzialem, babcia planuje zostawic mi Yariska, a mamie kupic nowa Corolle, w sumie uklad calkiem dla mnie w porzo. Ale jest ale, jak zawsze ale ale, jedno ale. Kiedys, juz spory czas temu slyszalem z ust babci rownie podobne zapewnienia, niestety szkoda, ze tak nie wiele z tych zapewnien sie sprawdzilo. Co zrobic takie zycie.

Mama byla u komornika ale niestety nic nie zalatwila, wiec sytuacja sie nieco skomplikowala, jutro proba planu B, mam nadzieje, ze wypali. Jesli nie wypali poprzez glupote mego pieprznietego ojca bede w plecy o jakies 3000 zl.

... mila okolica, spokoj, cisza, kilka domow wokolo, mily chlod wiejacy z lasu, spiew ptakow, zapach ognisk na polach, woda chlupiaca w potoku, trzask drzewa w piecu weglowym, zapach pysznego jedzenia w calym domu, szelest lisci za oknem, zapach trawy i lasu, ksiezyc swiecacy nad lasem, pyszny chleb z chrupka skorka, ciepla herbata owocowa na dobranoc, skrzypiaca podloga, usmiech na twarzy, lzy kapiace po policzku, radosc i niezapomniane chwile ...

Jakby na to nie patrzec jeden dzien moze calkowicie zmienic zycie czlowieka, chociaz nie wiem czy to stwierdzenie napawa mnie optymizmem czy moze pesymizmem patrzac na ostatnie takie "jedne dni" w moim zyciu.




2004.09.08 03:42:15 link

Wczorajszy dzien minal jakos dziwnie, wstalem wczesnie, a mimo to nie bylem i nie jestem spiacy. Jakby na to nie patrzec jestem na nogach juz 18h i nic :) zero objawow sennosci. Ale musze isc spac za chwile bo czeka mnie dzis podroz do Wisly bo babcie i ciotke. Tym samym codziennie pewnie juz teraz bede mial na glowie babcie, wiec moje wakacje tak naprawde koncza sie z dniem dzisiejszym. Rok temu skonczyly sie o tydzien pozniej bo 15.IX, no ale w koncu z racji tego, ze to moje ostatnie wakacje to pewnie ktos sobie pomyslal "po co maja trwac tak dlugo?".

Tak czy inaczej wizja zakonczonych wakacji w ogole mi sie nie usmiecha. No coz trudno, myslalem ze moze jeszcze uda sie gdzies wyjechac we wrzesniu, gdzies w gorki na jakis weekend, itp. a tu pasta. Siedze w domu, na brak zajec co prawda nie narzekam, no ale ile mozna w domu siedziec?

Wczoraj przyszedl zwrot listu poleconego ktory wyslalem do mojego ojca, wiec troche pasta no. Dzis mama ma isc do komornika w mojej sprawie i mam nadzieje, ze uda sie jej cos zalatwic.

Czy zaluje? Otoz nie zaluje, bo nadal uwazam, ze nie ma czego zalowac.




2004.09.07 10:25:23 link

Wstalem rano, specjalnie wczesniej sie zwloklem z lozka, o swicie bym rzekl. Na zegarku byla 9.15. Wstalem by jechac na uczelnie po pieprzony wniosek o stype socjalna i dowiedziec sie jak wyglada sprawa ze stypdendium naukowym. Pojechalem i kurde zonk no. W dupe, dziekanat nieczynny, chyba w ogole wydzial nie czynny, bo nikogo nie wpuszczali. W dupe, takie kurde porzadki eh...

Nie wiem co dzis bede robil, nie mam planow, zirytowalem sie i to od samego rana, nie dobrze...




2004.09.07 01:22:54 link

Chyba sie koncza moje wakacje. Cos mi jakis glos wewnatrz mowi, ze dzis bedzie ostatni dzien mych wakacji. Chyba zreszta ostatnich wakacji w zyciu, bo za rok o tej porze pewnie juz bede dawno po obronie pracy dyplomowej i bedzie trzeba szukac jakiejs pracy co by hajs zarabiac.

Nie wiem czemu ale mimo iz te wakacje jeszcze trwaja przez okolo 4 tygodnie to juz mowie o nich w czasie przeszlym, sam nie wiem dlaczego.

Jutro musze jechac na uczelnie, zalatwic kilka spraw. Wiec musze wstac cos kolo godziny 9.oo :(

Dzis sie nameczylem nad mapka Rosji, ale w koncu ja zrobilem. Na dniach zaczne prace nad nowa wersja Point81.com.




2004.09.05 17:59:51 link

Wczoraj jakos dzien szybko zlecial. Wstalen troche pozno, poklikalem na fotka.pl i wybralem sie do Marysi, bo miala byc imprezka. U Marysi byla juz Ania i Magda i poszedlem z nimi do Spirali, ze Spirali wrocilismy do Maryski ugotowalismy nasza potrawe imprezowa, czyli spaghetti i poszlismy spac. Niestety najpierw nie moglem zasnac z powodu jezdzacych ciezarowek (Marysia mieszka kolo duzego skrzyzowania) ale jak juz udalo mi sie zasnac to obudzily mnie jakies wrzeszczace dzieci za oknem :(

Dzis klikanie, ale zaraz chyba pojde sie zdrzemnac bo senny jestem.

W srode mam jechac do Wisly po babcie i ciotke. Za dwa tygodnie szykuje sie imprezka u Basi, mam nadzieje, ze imprezka dojdzie do skutku bo jak narazie sa pewne znaki zapytania.

Poza tym stwierdzam z cala stanowczoscia, ze niejaki pan M. to straszny mamlas. Przynajmniej tak wnioskuje z maili.




2004.09.03 13:03:16 link

Wczoraj oczywiscie tak jak w dniach poprzednich klikanie, wczoraj co prawda glownie fotka.pl, bo na MSLa nie starczylo czasu.

Wczoraj wybralem sie do Zabrza do Scorpiony, tak w odwiedziny, a dodatkowo dalem Scorpionie kabel, co by sobie mogla podlaczyc laptopa z telewizorkiem swoim :)

Mottem wizyty u Scorpiony jest haslo, ze "Rude sa falszywe i zdradliwe" :) Poza tym cos tak musze stwierdzic, ze Scorpiona czesto ma racje :)

Wyralem sie wczoraj na dosc niecodzienny spacer z psem w nocy. Zamiast isc na alejki tak jak zwykle, poszlismy w pola, popatrzyc sobie na Gliwice noca. Bylo dosc chlodno, ale swiecil jasno ksiezyc i w sumie nie bylo calkiem ciemno. Piesio sie przynajmniej wybiegal.

Dzis pewnie tez caly dzien spedze na klikaniu.




2004.09.02 02:04:54 link

Dzien minal jakos sennie, moze dlatego iz musialem wczesnie wstac by jechac do komornika, a nastepnie do Urzedu Miejskiego, powrot do domu, obiad, klikanie, TV, sennosc, klikanie, praca, spacer z psem, kolacja, klikanie :)

Zastanawialem sie dzis jak rozwiazac kwestie stypendium socjalnego w tym roku akademickim. Mam ciezki orzech do zgryzienia, ale mam nadzieje, ze jakos sobie dam rade. Bede musial sie wybrac chyba jeszcze raz do komornika i wypytac o kilka rzeczy.

Dzis lekko zirytowala mnie moja mama, chyba za duzo czasu spedzamy w swoim towarzystwie. Bo jak jest rok akademicki to przynajmniej mam jakies oderwanie sie od domowej atmosfery na uczelni. Moja mama jest czasami bardzo nieporadna, ale co zrobic... Dobrze, ze przynajmniej ja wiem co i jak zalatwic bo jakbym mial tylko i wylacznie polegac na mojej matce to byloby nam strasznie ciezko pod gorke w zyciu.

"Don't let yourself be hurt this time..."




2004.09.01 00:58:18 link

Nie mam ostatnio czasu na nloga. W poniedzialek klikanie, praca, mapki do MSLa, tym razem cala linia brzegowa Afryki do zrobienia. W poniedzialek zrobilem troche panstw, dzis bede walczyl z kolejnymi.

Wczoraj wybralem sie z Magda na wyprzedaze, efekt taki, ze wrocilem z dwoma T-Shirtami, chcialem kupic spodnie, ale oczywiscie na obnizkach nie bylo wymiaru mojego czyli W:30 L:32, wiec pasta. Za butami patrzylem ale zadne mi sie nie podobaly - tez standard w tej kwestii.
Zaliczylem odwiedziny w kilku sklepach zoologicznych, pytalem czy nie chca kupic Pirani Czerwonobrzuchych ale nie chca niestety. Wpadlem z Madzia na pomysl, ze jesli nikt nie zechce owych dwoch rybek to moze wysle maila do chorzowskiego zoo, moze tam beda chcieli.

Kupilem styropian pod akwarium, na dniach bede musial zajac sie podreperowaniem szafki na ktorej stoi moj obecny baniaczek. Na dniach zajme sie tez zrobieniem nocnego oswietlenia do akwarium na niebieskich diodach LED.

Poza tym jestem zmeczony, bo malo spalem w nocy tylko okolo 5-6h. Dzis czeka mnie tez dzien pelen zadan, Urzad Skarbowy, Komornik, a pozniej pewnie dalsza czesc mapek do MSLa.




2004.08.29 20:39:17 link

Niedziela mija sobie tak od, bez wiekszych senacji i tym podobnych rzeczy. Moja sasiadka wrocila znad morza i przywiozla mi pyszny kawalek wedzonego lososia i jeszcze bardziej pyszny kawalek wedzonego wegorza :) Mniam mniam.

A na gg ciagle ktos pisze, jak nie problem ze skinem na nlogu, to problem z kontem na fotka.pl i tak ciagle w kolko, jakby moje gg to byl jakis koncert zyczen. Chyba jakis flitr+autoresponder zaloze, bo juz mam tego dosc :)




2004.08.28 17:48:20 link

Sie wyspalem na twardo :) Jakies 11 godzin od godziny 5.oo do godziny 16.oo :)

A dzis cos pochmurny dzien, ale i tak zaraz pojde z psem w pola. Wlasnie w polach juz widac powoli zblizajaca sie jesien, juz porzadki po zniwach, porzadkowanie rzysk, ostatnie koszenia trawy i za niedlugo juz jesien.

Wczoraj dokonalem pierwszej w mojej prawie 4 letniej karierze nlogowej, blokady IP na mojego nloga. I dobrze mi z tym.

Zasypiajac wczoraj dziwnym trafem chodzila mi po glowie muzyka z serialu Twin Peaks.

Planow na dzis nie mam zadnych, ale moze sie zajme nowym dizajnem point81.com bo czas juz najwyzszy ;)




2004.08.27 16:50:51 link

Co nie zniszczy to wzmocni.
Mam kolejna czesc ukladanki, obraz sie juz wyklarowal dostatecznie dobrze, ze bez dalszych czesci wiem juz jak wyglada calosc. Calosc mimo iz jakas taka zapackana, szara i brudna wydaje sie byc w gruncie rzeczy pozytywna dla mnie. Mimo iz na tle obrazku widac permanetne klamstwo, strach w oczach i brudna gre pelna oszustw to i tak jest dobrze. Teraz owe wszystkie puzle nie ukladane i nie ogladane juz spory okres czasu troszke sie odkurzyly, ale wedruja juz do kosza i nigdy do nich juz nie siegne.

Jakos nigdy nie lubialem byc oklamywany i to co sobie najbardziej cenie w ludziach to szerosc, prawda jest tez taka, ze ludzie ktorzy mnie perfidnie oklamuja i sa wobec mnie nie szczerzy nie zasluguja absolutnie na moj szacunek. Poza tym teraz juz mam 100% potwierdzenie gdzie tkwil blad i czyja to tak naprawde byla wina. Czy powiem "czesc" przy spotkaniu na ulicy? Nie wiem, nie wiem czy chociaz na to zaslugujesz w tym momencie.




2004.08.27 15:10:41 link

Mialem dzis wstac i pojechac na zakupy do M1, a pozniej do Platana. W sumie chcialem sobie kupic moze jakies koszulki, jakies spodenki, z 2 pary spodni, tak na letnich wyprzedazach, ale wstalem rano i mi sie odechcialo wiec nie pojechalem bo po co?

Od wczoraj mam zwalony humor i tak juz pewnie pozostanie przez kilka najblizszych dni, moze sie wybiore gdzies na zakupy w poniedzialek.

Zginal mi Chip 7/2004. Szukalem wszedzie i nie ma, cos mi sie zdaje, ze komus pozyczylem, ale nie wiem komu. Bede musial zrobic jakies dochodzenie.




2004.08.27 00:35:36 link

Ja pierdole co za z dupy wziety dzien. Maile nadal nie dzialaja, musze wyslac 4 a sie nie da. Pisalem wczoraj do admina i zonk.

Chcialem sie jutro, a w zasadzie juz dzis wybrac na zakupy ale nie wiem czy sie wybiore. Najchetniej to wybralbym sie do Labedowa do mego pieprznietego ojca i powiesilbym go za kulki na zyradolu.
W poniedzialek pewnie moja cierpliwosc sie skonczy i udam sie do prokuratury celem zawiadomienia o lamaniu wyroku sadowego przez mego pieprznietego ojca.




2004.08.26 15:55:22 link

Kolejny dzien wakacji. Ostatnio zyje moimi snami, dzis tez mialem dziwny sen, w zasadzie to byl to sen zlozony z 4 roznych snow o kompletnie roznym watku tematycznym.

Pierwsze z tego co pamietam to snilo mi sie, ze spotkalem na ulicy znajoma, z ktora juz bardzo dlugo sie nie widzialem, pozniej jakos mialem pojechac na grilla do Marcina, ale zaczelo strasznie padac, gdy juz znalazlem Marcina na jakims osiedlu (grill na osiedlu?) Marcin powiedzial mi, ze mamy sie spotkac w calkiem innej sprawie. Zaprowadzil mnie do jakiegos pomieszczenia, bylo to mieszkanie, ale takie jakby konspiracyjne, duzo roznego sprzetu komputerowego, troche facetow w mundurach, Marcin powiedzial, ze namierzaja kogos za rozsylanie wirusow w sieci i bym im pomogl. O dziwo w tym tez pokoju znalazl sie pozniej moj ojciec, z tego co zobaczylem to wiekszosc ludzi zasalutowala, wiec moj ojciec byl tam chyba jakas szycha. Tak czy inaczej po chwili skapnalem sie, ze sprzet ktory z daleka wyglada na nowy to stary zlom komputerowy na ktorym w ogole nie da sie pracowac, wiec podziekowalem i wyszedlem. Swoja droga to chyba bylo jakies pomieszczenie dla ludzi z gatunku strefa11, wlasnie ten fakt tlumaczy tam obecnosc mego pieprznietego ojca. Tak czy inaczej pozniej kolejny sen to kino, ale takie dupne, 3D, nie wiem gdzie, nie wiem nawet jaki film wyswietlali. Wiem, ze przerwali wyswietlanie filmu by nadac wiadomosc o 3 wojnie swiatowej albo o jakims kataklizmie pogodowym (cos jakby sceny z filmu Pojutrze). Zbyt wiele nie pamietam, jedyne co mi zostalo w pamieci to na maxa wygodne fotele w owym kinie. Kolejny sen byl jeszcze bardziej dziwny od poprzednich. Snilo mi sie, ze jechalem w jakims konwoju, plandeka, pod plandeka 6 zolnierzy i jeden facet napakowany w jakas wypasiona kamizelke kuloodporna z walizka przykuta do reki, wychylilem sie by zobaczyc tyl ciezarowki ktora jechalismy i zobaczylem ciemne pole, byla noc, jedynie ksiezyc oswitlal wszystko dookola, w oddali bylo slchac jakies strzaly, chyba mozdzierze. Jechalismy dosc dlugo (zaczelo mi sie nudzic), zobaczylem zza plandeki zarysy meczetu :) wtedy tez rozlegly sie strzaly tuz wokol nas, ciezarowka przyspieszyla wjezdzajac do miasta, jakis inny samochod jechal za nami i jacyc ludzie zaczeli strzelac. Zolnierze siedzacy obok mnie odpowiedzieli ogniem, szybko z samochodu za nami zrobila sie duza kula ognia, ktora uderzyla nastepnie w mur. Dojechalismy wreszcie do jakiejs bazy, dziwne, ze na maszcie powiewala flaga Wloska. Kolejny sen byl jeszcze bardziej glupi. Znalazlem sie juz w domu w Gliwicach, nie wiem gdzie dokladnie, ale na ulicy bylo mnostwo sniegu, ktory zaczal dosc szybko topniec, ludzi na ulicy w ogole nie bylo. Na swojej drodze spotkalem kolege, on powiedzial, ze fajnie, ze juz snieg topnieje i ze bedzie mozna znowu wyjsc z domu. Odparlem, ze w sumie to fajnie i poszedlem dalej, w sumie to juz dokladnie wiedzialem gdzie jestem, zobaczylem idaca w moja strone kumpele ze studiow, gdy podeszla blizej okazala sie to byc calkiem inna qmpela nizeli ta ze studiow, troche sie rozczarowalem i cos mi w tym snie zaczelo nie pasowac, wtedy sie obudzilem :)

I takie sa oto moje nocne wrazenia :) ciekawe co przysni mi sie dzis :)

Mama znowu pojechala do pracy, najpierw do Opticomu, pozniej pojedzie pewnie na noc do Opla, wiec znowu musze sie zaopiekowac psem i wyjsc z nim dwukrotnie na spacer. Mialem dzis jechac na piwo do Scorpiony ale bez transportu i z psem na karku nie rusze sie z domu :(

Wczoraj mialem pecha:

Rezultaty gry z dnia: 2004-08-25

Typowane przez Ciebie numery: 43, 38, 30, 23, 18, 11
Numery które wygrały: 43, 11, 22, 17, 42, 36

Do wygranej nie duzo brakowalo. Nadal smiem twierdzic, ze otoloto generuje liczby wedlug jakiejs pewnej prawidlowosci, zreszta juz kiedys o to pytalem prowadzeco przedmiot z sieci neuronowych. Jesli liczy sa losowane albo generowane przez komputer to byc moze zachodzi pewna prawidlowosc, jesli sa losowane przez jakis automat lub czlowieka (cos w stylu lotto) to nie ma zadnej prawidlowosci. W sumie mam zapisane wszystkie wyniki z otoloto z przeciagu prawie dwoch lat i widze, ze jednak cos tam trybi miedzy poszczegolnymi losowaniami.




2004.08.25 15:21:42 link

Kolejny dziwny dzien z kolejnym dziwnym snem. Najpierw snil mi sie taki bardzo bardzo zielony las, pozniej snila mi sie jakas chata, jakies zakupy na rynku i na koncu wyciag krzeselkowy i narty :) Taki sen przez wszystkie pory roku chyba, a no i moj pieprzniety ojciec tez mi sie snil :(

W ogole to przed wyjazdem do Pragi wyslalem ojcu listem poleconym podanie :) by wypelnil w Urzedzie Skarbowym i odeslal mi do 13.IX zaswiadczenie o zarobkach za 2003r. ktore jest mi potrzebne celem uzyskania stypendium socjalnego w kwocie okolo 300 zl na miesiac. Wyslalem przesylke listem poleconym ze zwrotnym potwierdzeniem odbioru no i jak narazie echo. Zobaczymy, czy mi to odesle czy nie, bo jesli nie to bedzie zonk w postaci takiej, ze 300 zl * 10 miesiecy przedpadnie :( wiec bede o 3000 zl w plecy dzieki mojemu wspanialemu pieprznietemu tatusiowi.

Wczoraj bylem u Marka, chcielismy skleic moja polke bagaznikowa z yarisa, ktora pekla w miejscu w ktorym przychodzi taka guma. Guma owa opiera sie o klape bagaznike przez co polka nie skacze w czasie jazdy. Niestety polka zrobiona jest z jakiegos gowna, ktore ciezko czymkolwiek skleic. Dzis Marek ma na Oplu poszukac na dziale napraw jakis nokow polek z astry to cos dzisiaj jeszcze pokombinujemy moze. Pytalem na pl.misc.samochody i doradzili mi bym to skleil jakas zywica epoksydowa.

Poza tym I'm gmailed :)
zbirkos@gmail.com - 1 GB poczty za free :) Oczywiscie by google.com

Wiecej szczegolow www.gmail.com

Wczoraj tez rozmawialem z Andrzejem na temat zakupu aparatu cyfrowego. Andrzej poleca tylko Canona wiec nie wiem czy sie nie skusze w pazdzierniku na ten lub ten model.

Planow na dzis jakos brak.




2004.08.24 15:33:30 link

Wyspalem sie na twardo, bite 12 godzin. Pogoda za oknem troche do bani, mamy ciagle w domu nie ma bo ciagle w pracy, wiec teraz troche wyglada to tak jakbym sam ciagle byl w domu. Mama idzie do pracy o 21, wraca jak spie, wychodzac do pracy na 15 budzi mnie informujac mnie o tym fakcie, wroci pewnie kolo 22 i pojdzie spac.

Jedynie co to teraz mam obowiazek by chodzic z pieskiem na spacery, ale ja to lubie, on takze, wiec nie ma co narzekac.

Powpoli szykuje sie do zmiany dizajnu na point81.com, a tym samym do zmiany dizajnu na nlogu.




2004.08.23 21:05:30 link

Dzis spoko dzionek. W zasadzie to po 12.oo obudzila mnie jakas upierdliwa mucha, ktora permanetnie siadala mi na glowie. Pobudka, sniadanko, klikanie, wizyta w bibilotece PolSl celem oddania ksiazki, nastepnie 1.5 godzinki w pracy, potem mecz siatkowki w TV i takimi oto sposobem minal mi caly dzien.

Zauwazylem, ze juz coraz wczesnie robi sie ciemno, jeszcze niedawno sciemnialo sie dopiero kolo 21, a tu prosze, 20 dochodzi i juz ciemno za oknem. Troche pasta ale co zrobic.

Mama wprowadzila mnie swoim humorem w niezbyt dobry nastroj ale coz, czasami moja mama tak ma, ze dziwnie sie zachowuje, a potem zly humor udziela sie takze i mi.

Nadal ciagle szukam zagubionych kawalkow ukladanki.




2004.08.22 20:40:21 link

Odnajduje jakos w dziwny sposob kolejne czesci ukladanki z ktorych powstanie troche czarny i niezbyt mily obraz klamstwa. W sumie to teraz tylko jeszcze bardziej mam pretensje nizeli przed tem, coraz wiecej rzeczy zaczyna jakos do siebie pasowac i ukladac sie w jedna syfiata calosc. Ale jak zwykle rada na przyszlosc, by nie byc tak kompletnie zapatrzonym i by nie ufac bezgranicznie innej osobie, bo jak widac latwo sie przejechac, niby calkiem przez przypadek, przez mozna by powiedziec jedna drobna chwile nieuwagi. Teraz nie jest juz ciezko, ale w przyszlosci chyba lzej nie bedzie. Takie oto ciekawostki dnia dzisiejszego.

Bylem z pieskiem na spacerze w polach, dawno z nim nie spacerowalem.

Zastanawiam sie co bede robil przez najblizsze tygodnie, bo przeciez do pazdziernika jeszcze sporo czasu pozostalo.

Niczego tak naprawde mi nie brak, z czego sie bardzo ciesze. Jakos pozytywnie do zycia jestem nastawiony.




2004.08.22 01:55:50 link

I juz po wycieczce do Pragi. Bylo swietnie, 5 wspanialych dni w najwspanialszej stolicy Europejskiej. Trzeci raz bylem w Pradze i ten trzeci raz byl najlepszy ze wszystkich dotychczasowych moich wizyt w tym miescie. Z Basia, Magda i Marysia obeszlismy prawie cala Prage, zwiedzilismy prawie wszystko to co w Pradze mozna zwiedzic, poczawszy od Hradczanow, przez Mala Stane, Stare i Nowe Miasto az po Wyszehrad. Pogoda dopisala, caly czas bylo bardzo cieplo i slonecznie, tylko w dzien wyjazdu troche padalo.
Ten wyjazd byl calkiem inny, moze dlatego, ze byl dluzszy, moze tez dlatego, ze chodzilismy i zwiedzalismy to co sami chcielismy zwiedzic, a nie to co chcial pokazac przewodnik (jak bylo na dwoch poprzednich moich wycieczkach do Pragi). A moze bylo inaczej bo nie musialem sie niczego wstydzic i niczym sie przejmowac?
Podroz do Pragi w obie strony bardzo mila, w Pradze wszystko jak najbardziej OK, zadnych problemow, no jedynie niewielkie rozczarowania jesli chodzi o konsumpcje posilkow w miescie, ale poza tym wszystko bylo super. Zastanawiam sie znowu czy przypadkiem nie wybrac sie do Pragi za rok. Jesli chodzi o moje wydatki to poszlo na wszystko okolo 2500 CZK, wiec w sumie nie tak duzo.

W ogole to zamierzam zrobic mala stronke z info o wycieczce do Pragi. Przed wyjazdem wiele sie w necie naszukalem na temat Pragi wiec by zaoszczedzic czas innym osobom planujacym podroz do tego miasta planuje zrobic jakis www z opisem podroz, zwiedzania, itp.

Teraz zastanawiam sie co robic we wrzesniu, jeszcze caly miesiac wakacji wiec nie wypada by siedziec w domu. Zreszta jak dzis sobie uzmyslowilem to juz ostatnie takie wakacje w moim zyciu. Za rok po obronie dyplomu bede sie musial zastanawiac nad jakas praca.

Doszedlem do wniosku, ze jeden miesiac moze bardzo wiele zmienic w zyciu czlowieka wiec jestem dobrej mysli.




2004.08.15 11:45:08 link

Lista rzeczy, ktore musze wziac do Pragi juz zrobiona, pozostaje mi sie tylko za chwile spakowac, cos zjesc, zawiezc komputer Markowi, zawiezc rzeczy+kompa Marysi do Magdy i udac sie do Wisly. Tam obiadek, piwko, kolacja, kimonko i pobudka okolo 3.30, bo na 4.30 jestem umowiony w Ustroniu, a o 5.35 mamy pociag z Czeskiego Cieszyna do Pragi.

Wiec znowu prawie tak jak rok temu zapowiadaja sie cudowne dni w miescie stu wiez, co prawda teraz bedzie lepiej bo bede w Pradze nieco dluzej niz za pierwszym i drugim razem. Pogoda zapowiada sie bardzo fajna, tylko we wtorek ma pokropic jakis deszczyk, a tak to sloneczko, chmurek troche i temperatury od okolo 26 do 30 stopni :)

Plan zwiedzania Pragi czesciowo zrobiony, lista punktow, ktore odwiedzimy tez zrobiona, mam nadzieje, ze wyjazd bedzie udany, zreszta musi taki byc :)

No to mykam sie pakowac :)

Szkoda tylko, ze nie udalo mi sie wyciagnac od A. naszej mapy Pragi, ktora kupilismy podczas pierwszej wizyty w Pradze, no ale coz. Znowu zostalem zrobiony w walka, ale to juz nie ma wiekszego znaczenia w tym momencie, jedynie ten fakt potwierdzil jakies tam moje luzne przemyslenia.




2004.08.14 01:17:14 link

W koncu oddali mi net.
Dzis jestem juz zmeczony i chyba za niedlugo pojde spac. Troche sie dzis nachodzilem.




2004.08.11 15:32:48 link

Cholera i nadal nie ma netu, moze bedzie jutro. Jesli do weekendu go nie zrobia to wracam do Wisly w piatek wieczor albo w sobote kolo poludnia bo nie oplaca mi sie siedziec bezczynnie w domu.

Wczoraj z nudow zaczalem czytac moje poczatkowe wpisy. To byly czasy, ciagle tylko imprezki i imprezki, nie tak jak teraz, chyba sie zestarzalem. No i na poczatku w wpisach pisalem wiele prywatnych rzeczy, teraz jak widac ograniczam sie.
Poza tym w wpisach jest wiele literowek i ciaglego powtarzania "szczerze mowiac", musze przestac naduzywac tego slowa. Ostatnio zwrocilem uwage, ze zbyt czesto mowie "generalnie" :)




2004.08.10 20:53:28 link

Znowu byla burza i znowu nie ma netu. Nie dosc, ze sam w chacie siedze to jeszcze nuda. Co za dzien, pasta jednym slowem, jeszcze mi dzis Aga napisala, ze jednak nie pojedzie do Pragi no pieknie...




2004.08.09 13:42:48 link

Wczoraj luzny dzien, zreszta prawie tak samo luzny jak i dzien dzisiejszy. Wczoraj korzystajac z wolnej chaty odbyla sie u mnie mala imprezka w waskim gronie znajomych. Bylo piwko, byla pizza, byly filmy i bylo ciekawie :)

A dzis dzien prawie caly przelezany w lozku, straszny len sie zrobilem :) Ale w koncu przeciez sa wakacje, a to najlepszy czas na lenistwo.

Wlasnie dotarly do mnie fotki z wakacji w Wisle i Milowce, moze wrzuce niektore na serwer za niedlugo :)

Jutro poniedzialek, pewnie tez bedzie leniwy dzien :)
W tym tygodniu musze sie zaczac szykowac na wyjazd do Pragi.




2004.08.08 07:56:28 link

Piatek minal czesciowo w pracy czesciowo w domu. Widac, ze w pracy gdy mnie nie ma w Gliwicach w ogole sobie rady dac nie moga. Byli jacys pseudoinformatycy z jakiejs pseudoinformatycznej firmy i zostawili mi informacje w stylu: "Prosze ponownie zainstalowac system operacyjny gdyz zostal on uszkodzony podczas proby usuwania trojana" :) Piekna informacja, o malo nie padlem na podloge :)

Po pracy szybki kurs do Labed i na Kopernika w celach detektywistycznych, niestety efekt dzialan ujemny. Pozniej wizyta w knajpie - nie chcialo mi sie obiadu robic, w koncu prawie przez 10 dni mam byc sam w chacie wiec nie chce mi sie gotowac :) A obiad w knajpie byl mniam mniam, za 1 i 2 danie 7 zl :)

A w domku wiadomo - klikanie. Dzis szykuje sie jakas mala imprezka, cos by trzeba upichcic ale nie mam pomyslu :)




2004.08.07 05:29:28 link

Juz czesciowo po wakacjach. Z wakacji w Milowce, czy w Rajczy - w sumie nie wiem gdzie bylem, chyba to byla jeszcze Milowka, zrobily sie tez wakacje w Wisle. Chata rodzinki Magdy byla swietna, chcialbym miec taki wypasiony house :) Zabawilismy w Milowce przez tydzien, troche pasta bo byla dosc pogoda z dupy, ale co zrobic. W ogole to mielismy byc 2 tygodnie tam, ale byl maly zonk i musielismy sie zwijac i zwolinic chate i udac sie do Wisly. Zatrzymalismy sie u babci i w sumie tez bylo spoko. W Milowce gotowalismy ja i Maciek, Basia raz zrobila wypasione nalesniki. Generalnie bylo tak, ze ja z Maciejem gotowalismy, a dziewczyny sprzataly, byl grill, byly cycki z grilla, boczuc z ziolami i pieczarkami, chinszczyzna, wspomniane juz nalesniki, spaghetti (przypominajace leczo) ktore troche nie wyszlo z powodu felnernego miesa. Byly tez rozne desery galaretkowe i bita smietana o 3.30 w nocy. Generalnie plan dnia w Milowce wygladal w sposob nastepujacy:

13.oo - 14.oo pobuda
okolo 14.oo - sniadanie
14.oo - 15.oo - zastanawiamy sie co robic i co zjesc na obiad
15.oo - 16.oo - obijanie sie - najczesciej drzemka
16.oo - 18.oo - przygotowywanie obiadu
18.oo - 20.oo - konsumpcja i sprzatanie + odpoczynek poobiedni
20.oo - 22.oo - piwko
22.oo - 23.oo - posilek - kolacja
23.oo - 1.oo - piwko
1.oo - 2.oo - posilek - 2 kolacja :)
2.oo - 4.oo - szykowanie sie do spania ;p

I tak dzien w dzien, jedzenie, picie, odpoczynek, myslenie o tym co by tu zjesc/wypic, jedzenie, ... itd. :)

W Wisle robilismy natomiast wypady wieczorne do pubu, albo do miasta na Tydzien Kultury Beskidzkiej albo na bilard, w sumie bylo fajnie.
Aha no i zaliczylem drugi raz w zyciu wejscie na Barania Gore - fajnie sie szlo, w sumie prawie 6 godzin marszu, wejscie szlakiem przy Czarnej Wiselce, a zejscie Biala Wiselka, bylo swietnie, pogoda dopisala i w ogole nice :)

Szkoda, ze trzeba bylo wracac. Teraz za niespelna dwa tygodnie wyjazd do Pragi sie szykuje :)

26.VII - byly imieniny Anny, oczywiscie zlozylem zyczenia, w tym roku tylko jednej Annie i czulem sie z tym faktem bardzo dobrze :)

Prawie 600 maili juz przetrawionych, jutro bedzie odpisywanko.

Fotki z Milowki i Wisly pewnie beda na poczatku nastepnego tygodnia.




2004.07.26 16:51:08 link

Wczoraj efekty specjalne, czyli dzwon niedaleko domu, pieprznelo niezle, huk byl swietny, nie ma to jak wjezdzac autem z predkoscia 170 km/h do zamknietego garazu :D

Dzis kierunek Wisla, a nastepnia Rajcza, albo Milowka, cholera nie wiem nawet gdzie jade, czy do Rajczy, czy do Milowki, ale jeden kit.

Zaraz koniec pakowanka i odjazd na pare dni wakacji i byczenia sie :)




2004.07.25 18:29:28 link

Wczoraj zaliczony fryzjer, posprzatany pokoj (tak tak, to nie zart prima aprilisowy) skonczony dizajn stronki, skonczone mapki, na dzis zostaly tylko jeszcze 4 do zrobienia i wakacje :) W sobote jade jesli wszystko dobrze pojdzie, chociaz wczoraj mama oczywiscie powiedziala, ze moj pobyt w Milowce moze ulec skroceniu gdyz dzwonila ciocia i powiedziala, ze z Wujkiem jest juz bardzo zle i ze nie wiadomo czy w najblizszym czasie nie bedziemy sie szykowac na pogrzeb... No coz wiadomosc bardzo smutna, ale prawde mowiac od dluzszego czasu jestesmy na to przygotowani, gdyz stan mego Wujka nie ulega poprawie ale wrecz pogorszeniu. Przykro ale co zrobic.

Dzis czekaja mnie jeszcze tylko zakupy, kolaz dla Jabolki i owe mapki i pewnie pakowanko :)

Od kilku dni sie zastanawiam czemu zawsze jest zle, czemu mi sie to nie widzi, czemu na poczatku cieszy oko, a pozniej jest pasta. Doszedlem do wniosku, ze wazna rzecza jest kolorystyka, a poza kolorystyka to proporcje. Proporcje sa najwazniejsze, dzieki nim wszystko wyglada dobrze, jesli wiec proporcje nie sa dobrane prawdilowo to jest tak zwana pasta. Niestety najczesciej to wlasnie wszystko tkwi w proporcjach i zadko udaje mi sie dobrac odpowiednie, ale coz staram sie jak moge i bede sie staral jeszcze bardziej, bo w koncu trening czyni mistrza. Chyba tez zmienie strategie dzialania i najpierw zaczne od proporcji, a dopiero pozniej sie skupie na kolorystyce, tak chyba bedzie najlepiej, zaoszczedze sobie w ten sposob troszke czasu i kilku problemow.

Czasem powracaja mysli, wspomnienia i zastanawiam sie czemu bylo tak, a nie inaczej, nasuwaja mi sie wtedy rozne wnioski, ale generalnie wszystko im minus i chyba dobrze, ze im minus, ale troche pasta, ze doszedlem do tych wnioskow tak pozno. Co prawda niektorzy mowia, ze lepiej pozno niz wcale no i wlasnie w tym miejscu kompletnie sie z tym zgadzam.

Juz wiele razy pisalem o tym, ale napisze jeszcze raz poniewaz ja bardzo, ale to bardzo bardzo lubie problemy ktore sie same rozwiazuja i wlasnie zyczylbym sobie tylko takich problemow samorozwiazujacych sie :)

Usmiech, ladny usmiech, intrygujace spojrzenie wywolujace dreszczyk emocji, gest, sposob mowienia, czemu jesli znajduje te rzeczy juz to najczesciej u roznych osob, a nie u tej jednej?




2004.07.24 08:45:28 link

Dziwny dzien, do pozna siedzialem nad dizajnem, znaczy w sumie nie wiem czy jak sie kladlem spac czy bylo pozno czy tez wczesnie, anyway na budziku wyidniala godzina 5.oo a za oknem slonceczko juz dawno wstalo, ale co tam, trzeba pracowac :)

4.5 godziny snu - wstalem o 9.30 :)
pobudka = wlaczenie kompa
przyszedl mail z Czech - potwierdzenie rejestracji hostelu w Pradze
prysznic
golenie - w koncu bylo trzeba, gole sie ostatnio trzy razy na dwa tygodnie :)
poszukiwanie pieprzonego swistka z macro - efekt poszukiwan negatywny
wyprawa do Zabrza
zakupy w Macro, glownie chipsy i piwo - rachunek 240 zl z czego 150 pln to piwa i 30 pln winka:)
zakupy w Praktikerze - wylacznik czasowy by rybki mialy jasno - 14.99 pln ;)
CCC - nowe papcie - 19.99 pln :D
Real - jakies zarcie - okolo 80 pln :)
Powrot do domu
Klikanie
Obiad
Klikanie
Spacer z psem
Klikanie

I to tyle z dzisiejszych podrozy i zakupow, nie kupilem kilku rzeczy, m.in jkis slipow albo bokserek, w sumie to u mnie ciezko z zakupami ciuchow bo malo rzeczy mi sie podoba :)

Mial byc dzis fryzjer ale nie bylo, bedzie jutro :)

No i znowu zaraz czeka mnie praca :)




2004.07.22 19:57:28 link

Wczoraj bylo sporo pracy, zreszta dzis tez, zrobielm juz chyba z 4 mapki i jeszcze mam troche roboty. Poszedlem spac po 5.oo bo do 5.oo robilem stronke WWW ktora o dziwo sie spodobala.

Piesio byl dzis u weterynarza na szczepieniu i wszystko jest ok, pani weterynarz obiecla mu tez pazury wiec przynajmniej sie teraz nie obawiam, ze chodzac po krzaczorach zachaczy o cos.

Nic mi sie nie chce, zmeczony jestem :) Najchetniej poszedlbym spac. W sobote chyba pojedziemy w gorki, wiec tam sobie pospie, mam nadzieje :)




2004.07.21 18:39:28 link

Pieknie, sa wakacje a ja na nic nie mam czasu. Masa pracy, masa obowiazkow. Nawet czasu na wpisy do nloga nie mam.

W piatek udalo mi sie sprzedac samochod, od razu zalatwilem wszystkie sprawy z komornikiem i przynajmniej ta sprawa jest juz zamkniets. Po poludniu pojechalismy z Magda na wycieczke za granice, znaczy sie do Czech. Pojechalismy do Czeskiego Cieszyna wybadac pociag i cene za bilet do Pragi, pozniej myk do Wisly, wzielismy drzwi od Toyoty nowe, ktore musze pchnac jakos na gieldzie, w miescie szybko pizza i powrot do Gliwic. No i praca, wieczorem net padl niestety i troche stanalem z robota, poszedlem spac dosc wczesnie bo okolo 2.30

Wczoraj tez dziwny dzionek, wstalem poklikalem, wieczorkiem chcialem jechac na grilla na plawko, ale reszta ekipy nie chciala jechac wiec pasta. Zadzwonilem do Marka, okazalo sie, ze jest w domu, wiec wybralem sie do niego by mu zawiezc owe drzwi nowe od Toyoty, po ktore w piatek jechalismy z Magda do Wisly. Marek troche zmeczony, bo w piatek mial impreze, no i kurde mialem jechac do Marka na chwile, a z owej chwili zrobily sie 3h - kolacja i picie, ale ja nic nie pilem niestety bo w koncu ktos musial robic za kierowce :)
A w nocy zachcialo mi sie jednak isc na impreze do Magdy, wypilismy piwko, zobaczylismy Pojutrze i zrobilismy spaghetti o 2.00 nad ranem :)

A dzis znowu czeka mnie praca.
W ogole to 24 szykuje sie wyjazd na 10 dni w goy, a ja do tego czasu mam mase spraw do zalatwienia. Chyba bede musial wstawac wczesniej nizeli o 13.30 ;) Chyba zaplanuje sobie pobudke na godzine 11.00 :)

Dzis chyba prawdziwe lato sie zaczelo :)




2004.07.19 11:42:48 link

Cholera jasna, zawsze jak net potrzebny to go nie ma. Wczoraj cos sie net zbuntowal i przestal dzialac kolo godziny 22.oo, zadzwonilem do admina, ale ten nie byl w stanie mi pomoc, ehh to juz ktorys taki przypadek w ciagu ostatnich kilkunastu dni, jesli tak dalej bedzie, to sie przerzuce na jakas neostrade lub tym podobne. Admin co prawda utrzymuje, ze to wina mojego kompa, ale to troche dziwne, ze w dzien wszystko dziala bez zarzutu, a z nadejsciem nocy sie wszystko pierdzieli, no coz.
Przez wczorajszy zonk z internetem na dzis mam mnostwo roboty, ale dzis nie mam zbytnio czasu, bo musze zalatwic kilka spraw, a pozniej czeka mnie kurs do Wisly, wiec pewnie w domu dopiero bede kolo godziny 18.oo, no coz... jak to mowia, jak nie urok to sraczka.




2004.07.18 10:17:08 link

Chyba czas spac, moze przysni mi sie cos milego tej nocy :)

Dzis pewnie wstane kolo 13.00 ale dzien nie zapowiada sie zbyt przyjemnie, pare waznych spraw czeka do zalatwienia, poza tym terminy gonia, Madzia powiedziala, ze bedziemy wyjezdzac nie 26 ale 22 lub 24 lipca, wiec jestem o 2 lub 4 dni w plecy.




2004.07.17 23:02:28 link

Bylem rano u komornika, prawde mowiac nic nie zalatwilem, ale i tak jest spoko, jutro sprzedaje samochod i pozbywam sie tym samym w pewnym sensie tego pieprzonego problemu.

W miescie jak zwykle po sklepach maly rekonseans, ale jak zwykle nic ciekawego, zaplacilem wiec za net i wrocilem do domu. No i po powrocie oczywiscie zonk. Zawsze jak oplace net i wracam do domu to net nie dziala, fuckin disaster, oni to chyba specjalnie robia.

Dzis panowie fachofcy napierdalali mi za sciana jakims ciezszym sprzetem, generalnie byly fajne wibracje i o malo co, a bym na lozku swoim wlasnym podskakiwal lezac...

Zainteresowanie wyjazdem do Pragi dosc spore, ale i tak pewnie w wiekszosci przypadkow jedynie skonczy sie na zainteresowaniu i na pytaniach, no ale co zrobic :)

Znowu dziwny sen, juz drugi raz w ciagu tego miesiaca sni mi sie ona, znaczy nie mam tutaj na mysli A., znaczy ta co mi sie sni to tez na A., ale to diametralnie inna A. :)




2004.07.16 18:55:48 link

Nosz ja pierdole, co za dzien, jak ja nie nawidze takich dni, bosz. Od samego rana, odkad jeszcze w lozeczku sobie lezalem juz zonk i tak pewnie bedzie zonk do wieczora.
Ehhh ciagle mam na glowie jakies problemy. Wnerwia mnie to bardzo poniewaz zasadnicza rzecza jest to, ze to nie sa moje problemy, tylko czyjesc, ktos jakby to powiedzie "w promocji" nimi mnie obarczyl. Nic tylko sie pociac, uwielbiam takie jazdy.

Wczoraj w nocy zrobilem rekonseans cen nocleglow Pradze, bo chcemy sie wybrac tak okolo 16.VIII na 3-4 dni do Pragi, ceny w sumie srednie, okolo 30 zl za nocleg, przejazd w jedna strone okolo 30 zl wiec nie az taki majatek.

Cos ciezko dzis u mnie z dobrym humorem...




2004.07.15 23:07:28 link

Poczytalem sobie ostatni wpis Pani I. i doszedlem do wniosku, ze bardzo dobrze mi w zyciu. Nikt nie napierdala nad glowa, nikt nie ma o nic pretensji, jak chce to mowie tak, jak nie chce to mowie nie i wszystko jest piekne. Nikt nie drze ryja, nikt sie o nic nie czepia, normalnie wypasiona sytuacja. Zero jakichkolwiek problemow damsko-meskich to sie nazywa chyba utopia :)

Ostatnimi czasy jakos nie chce mi sie pisac nic w nlogu, sam nie wiem czemu. Ciagle mam cos do roboty, nie narzekam na nude, no w sumie jedynie na co moge narzekac to na fakt, ze skonczyly sie mecze Euro 2004, bo tak co wieczorek bylo co ogladac w TV :) Generalnie codziennie robie jakies mapki, dzis walcze z Filipinami i z Grecja, wieczorkiem siade nad jakis dizajnem bo 3 stronki czekaja w kolecje - Global Waste Management, nlog v.05 oraz nowy dizajn na point81.com by sie przydal. No skiny szablonowe do nloga tez by sie jakies przydaly. Procz mapek, layoutow ciagle walcze z dziwnymi pytaniami userow na fotka.pl, ale co zrobic, pieniazek z tego jest wiec nie ma co narzekac.

Jacys fachofcy ponoc napierdalaja pod domem od 8.00 rano, ale nic nie wiem o tym, mimo iz spie przy scianie przy ktorej napierdalaja, jestem zbyt zmeczony bym chcial owe napierdalanie slyszec, wiec go nie slysze :) Spalo sie dobrze, troche wczoraj pospalem pod wieczor wiec dzis poszedlem spac dopiero o 5.00, wstalem o 13.00 ale co tam :) wakacje sa, mozna wiec pospac dluzej. Jedyny minus calej sytuacji zwiazanej ze spaniem to jakies dziwne sny ostatnimi czasy, ale co zrobic...

Dziwne dziwne, jak widze wady to nie widze zalet, jak widze zalety to nie widze wad i tak w kolko. Juz mnie to troche nudzi cala ta sytuacja, ale co zrobic. Poza tym wczoraj chyba zrozumialem w czym tkwi moj problem, dzis jeszcze tylko musze troche pomyslec nad tym i zastanowic sie czy mam racje czy tez moze sie myle.

Zjadlem sobie czekolade, cala czekolade, tak dla poprawy humoru i nastroju, kurde tyle kalorii moze przytyje przez to, w sumie chcialbym przytyc pare kilo. W TV ciagle tylko reklamy jakis swinstw do odchudzania, w gazetach ciagle tylko jakies diety cud niby na zrzucenie 5 kg przez 2 tygodnie, a czlowiek sie katuje i moze zrzuci z 2 lub 3 kg. Czemu nie ma przepisow jak przytyc o 5 kg w dwa tygodnie? Jak ktos zna jakies metody na przytycie to prosze mi zapuscic maila na moj adres mailowy.




2004.07.14 03:10:08 link

Chcialem by wczoraj byl normalny dzien, ale otoz nie, jak zwykle przez mego pieprznietego ojca cos musialo byc nie tak, cos musialo byc nie tak jak sobie zaplanowalem. Jednym slowem porazka, teraz mam dodatkowy problem na glownie ale moze moze, jak dobrze pojdzie to sie tego problemu pozbede w najblizszym czasie. Tak czy inaczej znowu sie musialem najesc wstyd przez mojego pieprznietego ojca, szkoda gadac. Przynajmniej jedyny plus byl w sadzie, ze nareszcie rozprawa dobiegla konca. Sedzina powiedziala, ze nie bedziemy czekac do grudnia (bo strona ojca wniosla o to bysmy wyznaczli kolejny termin rozprawy ale dopiero na grudzien) i ze ojciec w ogole sie nie stawil na zadnej rozprawie, a to w jego interesie powinno byc, wiec koniec kropka i papa.

A dzis, nie wiem co dzie bede robil.

W ogole to jest tak, ze o jednych rzeczach w nlogu wspominam, a o innych nie, od tak sobie :)

Poza tym wczoraj wymienilem laptopa na 8 strongow :)




2004.07.12 06:57:28 link

Telefony, telefonu, nie lubie porannych telefonow, zawsze mnie budza i mam schizy pozniej. Dzis dzwonil Marek, bylo po 9.30 mama odebrala, a on pyta czemu nie ma tej licytacji samochodu, biedny Marek, zapomnial, ze licytacja samochodu nie dzis lub jutro.
Jutro tez procz licytacji rozprawa w sadzie, czyli parodii ciag dalszy.

Dzis cieplo, powiedzialbym nawet, ze parno, pewnie bedzie padac w nocy.

Mecze kolejne mapki, skonczylem juz Niemiec i Szwecji, w kolejce czekaja Sri Lanka oraz Dania.

Znowu userzy fotka.pl ktorzy korzystaja z fotka.studio przegieli pale, zwlaszcza kobiety podsylaja ciekawe fotki i maja tez fajne wymagania, szczuplejsza talia, bielsze zeby, inaczej ulozona grzywka, wiekszy biust, etc. Co ja kurde pan bog jestem czy jak? Uhhh...




2004.07.11 03:29:08 link

Z cyklu notatek nocno-porannych do zeszyciku przy wyrku:

Tak jak kiedys tak i teraz zostalem zrobiony w walka, co prawda 100% pewnosci co do tego nie mam, ale wedlug wszystkich znakow na niebie tak wlasnie sie stalo. Coz obecnie nic juz na to nie poradze i prawde mowiac lekko mi to zwiewa i powiewa. Jak widac na pewne rzeczy z czasem ulegaja zmianie, a pewnie nie... co zrobic... takie zycie.

Dzis dzionek przy kompie, nadal drazony jest ciagle pomysl wypadu w gory, ale jednak chyba ja teraz nigdzie nie pojade. Madzia napisala cos dzis o jakiejs chacie tez w gorach i to w sumie moze byc interesujaca propozcja, tylko musze sie dowiedziec jak u mnie z praca bedzie.
Poza tym dzis swietna pogoda, wybralem sie z pieskiem na spacer i obserowalem blekitne niebo, ani jednej chmurki nie bylo, jedyne co na niebie bylo to sloneczko i siedem szybowcow :) Fajny widoczek :)




2004.07.10 14:50:08 link

Kolejny dzionek wakacji w plecy. Wczoraj sie dowiedzialem, ze jednak praca w CRSie na wakacje na etat nie wypali. Szef powiedzial, ze moze mnie wezma jak ktos pojdzie na urlop, ale nie wiadomo ile w tym prawdy a ile blefu, wiec jednym slowem z pracy nici. Niby plus, bo to ostatnie moje wakacje, jakby na to nie patrzec :) A minus bo nie bedzie pieniazka. Chociaz jak narazie na brak pracy nie narzekam. W CRSie kroi sie zmiana oprogramowania na serwerze z WIN XP PRO na WIN 2003 Small Business Server wiec bedzie z tym troche roboty.

Wczoraj padl pomysl wypadu w gory na weekend, a w czasie wypadu w gory dodatkowo wypad do Czech na jakies baseny, chetnie bym pojechal, ale koszt owej przyjemnosci troche za duzy, glownie ze wzgledu na paliwo. Ale nie wiem jeszcze sie zastanawiam, gdyby bylo wiecej osob chetnych na podroz to pewnie bym pojechal.

Sprawilem sobie nowy monitorek Compaq P910, nie ma to jak 19'' cali na biurku :) Troche sporo miejsca zajmuje ale jest przyjemnie :)

Dziwne sa czasami chwile, zaskakuja czlowieka, zmuszaja do dzialania, do podejmowania ryzykownych decyzji, ktore czesto bywaja nie przemyslane, ale coz tak to juz jest w zyciu. Dziwnie sie czuje...




2004.07.08 11:05:08 link

Dawno nic nie pisalem, bo jakos czasu nie bylo.

W piatek wieczor jak zwykle imprezka w Spirali, w sobote ogladalem filmiki z Madzia, zobaczylismy najpierw na TVP2 List w butelce, a pozniej na kompie Shrek II. A wczorajszy dzien mijal na klikaniu na necie, a pozniej na ogladaniu finalu Euro2004 w TV. W sumie to dziwny byl ten final. Bardziej bylem za Grecja niz za Portugalia, ale tak czy inaczej nie kibicowalem ani jednym ani drugim, mialem nadzieje, ze puchar zgarna Czesi, a tu pasta, bo oliwkarze wygrali.

Dzis koniec laby w domu bo wraca mama z Wisly, a ja dzis musze wyjasnic kwestie swojej pracy na wakacje w CRSie, a wieczorkiem musze sie umowic na deal z monitorkiem.

Wczoraj mialem ochoty na lody i jak juz poszedlem do sklepu to okazalo sie, ze zamkniety juz :(

Chyba czas na jakas kolacje :)




2004.07.05 09:21:28 link

Czesi przegrali. No porazka, sedzia tylko ciagle gwizdal jak tylko ktorys z Czechow dotknal Greka, poza tym za faul na Kollerze w polu karnym powinen byc karniak. Ehhh i teraz mamy finaly Grecja - Portugalia i pewnie nie bede chyba ogladal meczyku bo nie kibicuje zadnej z tych druzyn.

Wczoraj przyszla odpowiedz, ze jednak z praca wakacyjna na Isle of Man nici. Wiec porazka, bo teraz musze sobie ta prace w biurze w CRSie zalatwic.

Wczoraj znowu dzien przed kompem, klikanie, spacer z pieskiem, klikanie, TV, klikanie, TV, klikanie, mecz, spacer z pieskiem, klikanie. No i znowu sie pogoda popsula do bani.

Na dzien dzisiejszy nie mam planow, chcialem jechac po monitorek ale dopiero w poniedzialek pojade. Mama miala jechac na weekend do Wisly ale skoro taka pogoda to nie wie czy pojdzie.

Musze sprawdzic jedna rzecz bo bardzo mnie zastanawia pewien dosc dziwny fakt.

Net znowu dziala jakby chcial, a nie mogl. Chyba jest na cos chory, bo to juz drugi raz w ciagu tygodnia ten sam objaw. Ehhhhhh......




2004.07.04 07:48:08 link

Wczoraj jakis inny dzionek byl, moze dlatego, ze wstalem o godzinie 11.30, a nie o godzinie 14.30 tak jak ostatnio. Generalnie dzien spedzony przed kompem, pozniej spacer z psem. Wczoraj byla fajna pogoda, w sam raz do spaceru, ani nie za cieplo ani nie za zimno :) Po spacerze nadal klikanie, a wieczorkiem TV, najpierw meczyk Holandia - Portugalia. No i kibicowalem Holandii, ale coz wygrala niestety Portugalia, dzis meczyk Czechy - Grecja, oczywiscie mam nadzieje, ze wygraja Czesi :) Po meczyku serial na TVN - Band of Brothers (Kompania Braci), juz kiedys widzialem bo to powtorka jest, ale nie widzialem wszystkich odcinkow, poza tym serial bardzo ciekawy wiec bede ogladac co tydzien ;)

No i mamy juz lipiec, tylko co to za lipiec, gdy pogoda przypomina raczej pazdziernik albo kwiecien, jakos w powietrzu nie czuje sie wakacji, ale z tego co tam pare dni temu slyszalem w Lato z Radiem to ponoc tegoroczne lato nie ma byc zbyt upalne.

Wczoraj przekalkulowalem zyski wyboru wariantu B - czyli pozostania w Polsce na wakacje, hmmm zyski sa nawet calkiem calkiem. Ale i tak wolalbym wyjechac ale cos nie widze tego mojego wyjazdu. Poza tym skoro zostaje w Gliwicach na wakacje to musze w koncu kupic ten nowy monitorek, bo przy tym oslepne za pare tygodnii.




2004.07.02 23:36:08 link

Dziwna rzecz - mimo iz wczesniej poszedlem spac to pozniej wstalem i w efekcie czego ogolnie jakos dziwnie sennie sie czuje. Zastanawiam sie czy nie lepiej byloby gdybym chodzil spac okolo godzin 1.00 i bym wstawal okolo godzinki 10.00 wtedy jakos wiecej skorzystalbym z dnia, a moze sie tylko myle... sam nie wiem.

Zastnawialem sie nad moimi wakacjami. Jesli ta praca za granica nie wypali to bede zmuszony do pracy w Gliwicach, co oznacza prace 5 dni w tygodniu po 8h. Innymi slowy zero wakacji, bo urlopu na 2 tygodnie mi nie dadza. Wiec zero jakichkolwiek wyjazdow gdzies na dluzej, pozostana jakies wypady weekendowe... huh... i tak zle i tak nie dobrze no.




2004.07.01 03:46:28 link

Juz po pracy, 1,5h minelo szybko i gladko. Dzis pewne rozmowy nad wariantem B., czyli wariant ktory musze wybrac w momencie kiedy nie wypali wariant A. pod tytulem "wyjazd do pracy na wyspe Man". W sumie wariant B. tez nie jest zly ale oczywiscie wariant A. jest bardziej kuszacy :)))

Spiacy jestem, cos nie moglem w nocy zasnac... chyba musze pomyslec o jakiejs malutkiej drzemce :)




2004.06.30 09:14:48 link

I chyba dobrze, ze sie jednak wczoraj wybralem na to grillowanie nad jezioroko. Wszystko bylo fajnie, tylko towarzystwo kolo nas bylo lekko nie do zniesienia, glownie przez to, ze przez cala noc, poranek, rano i popoludnie sluchalem hiphopu, no moze od godziny 20 w sobote do godziny 10.00 w niedziele byla jakas 2 godzinna przerwa. Wiem jedno mam dosc muzyki hiphopowej na najblizszych kilka tygodni. Poza tym stwierdzilem, ze tak w sumie to chyba czesciej powinienem sie wybierac na jakis weekendzik pod namiocki, na grilla, etc. Tylko, ze nastepnym razem musze pamietac o tym, zeby wziac karimatke no i by sie odpowiednio ubrac, bo rano w namiocie z powodu slonecznej pogody robi sie nieprzyjemnie duszno.




2004.06.28 19:17:48 link

Aaaa dupa mnie boli. Buuuuu... chyba pojde spac.

A to, ze boli mnie dupa to moze oznaczac, ze pewne sprawy mam w dupie, od tak sobie poprostu...

Jutro chyba grilla nad jeziorkiem sie szykuje...

Ide spac bo padam, no i ta dupa mnie boli... przydalby sie jakis masazyk :)




2004.06.28 07:17:08 link

Generalnie to smetny jakis dzien. Nic nie robie, spalem dzis znowu do 14.00
Spacer z psem, klikanie, obiad, klikanie, tv, klikanie. Planow na wieczor zero, planow na jutro tez zero, planow na niedziele takze zero, jednym slowem zapowiada sie zerowy weekend. Nic mi sie nie chce, praktycznie co mialem zrobic to juz zrobilem i teraz mam mnostwo wolnego czasu i nie mam pomyslu na to jak ten wolny czas mozna w jakis fajny sposob wykorzystac.

W poniedzialek jade sobie sprawic nowy monitorek, zdecydowalem sie, ze kupie jakas 19-stke na Trinitronie, co prawda nie nowa ale 2 letnia ale zawsze cos :)

Pogoda sie cos chrzani za oknem...




2004.06.27 08:55:28 link

Dzisiejszy dzien mija spokojnie. Bylem na uczelni, oddalem indeks, podziekowalem panu doktorowi za mozliwosc poprawy oceny, ale niestety z tej mozliwosci nie skorzystalem.

Jutro pewnie bedzie przelew pieniazkow za 2 stronki ktore ostatnio robilem, w sam raz bedzie na nowy monitorek :) Tym razem przerzucam sie na 19-scie cali :)

Jesli chodzi o rozmowy niekontrolowane, no to znowu krytyka, znowu pusta gadka, znowu pseudo tajemnicze rzucanie pol slowkami na zasadzie domysl sie lub sie nie domysl. No i znowu niedopowiedziane wypowiedzi. Jedynie tym razem jakis calosciowy inny poglad na sprawe, jedynie pare atutow, doslownie mowiac to jedynie dwa, no moze trzy atuty, reszta to wady. Znowu to dziwne zachowanie i niepotrzebne sytuacje, mam dosc... dobrze, ze mam to juz za soba.

Zaczyna mi sie nudzic w domu, czyli jednym slowem nie jest dobrze. Jesli nie dojdzie do tego wyjazdu do pracy na wakacje to nie wiem co bede robil. Kompletnie nie mam planow na to lato. Wiem, ze napewno jesli zostane w Polsce to bede sie staral by wybrac sie na kilka dni do Pragi juz po raz trzeci ale co tam. Piekne miasto, ale kurcze wlasnie tym razem nie chcialbym jechac z wycieczka, wolalbym sobie sam pozwiedzac. Wycieczki maja to do siebie, ze narzucaja straszne tempo, Praga jest zbyt duza by zobaczyc wszystko w 1 czy 2 dni. No moze by zobaczyc tak na szybko to jednak sie uda, ale by podelektowac sie pieknem i wspanialym klimatem tego miasta to zdecydowanie 1 albo 2 dni to za malo. Moze sa jacyc chetni na wakacyjny wyjazd do czeskiej stolicy? :) Jesli tak to wiadomo gdzie sa dane kontaktowe :)




2004.06.26 09:40:08 link

Kolejny nudny dzien mam juz za soba. Ostatnio chodze spac coraz to pozniej i wstaje tez coraz pozniej. Dzis wstalem dopiero o 14.00 ale jakos nie mialem powodu by wstawac wczesniej. Sasiad jak codzien napierdalal wiertarka od 8.00 ale po 15 minutach przyzwyczajam sie do tego i spie nadal.

Jesli o dizajny chodzi to juz zostaly tylko drobne poprawki i mam nadzieje, ze dzis wreszcie skonczy sie definitywnie kwestia owych poprawek bo juz mam troche dosc :)

Wczoraj spotkanie z A. by oddac w koncu reszte rzeczy. Spotkanie krotkie, zamienionych kilka slow, kilka pytan i nic poza tym...

Dzis piekny mecz Czechy - Niemcy, mam nadzieje, ze Czesi zdobeda puchar :)

Zastanowilem sie nad ostatnimi miesiacami mego zycia. Ogolnie doszedlem do chyba pozytywnych wnioskow. Ogolnie niczego mi nie brak, bo na uczelni wszystko OK, na brak pracy i pieniazkow tez nie narzekam, na brak milego i ciekawego towarzystwa tez nie. Jedynie teraz chcialbym by z ojcem w koncu wszystko bylo tak jak byc powinno czyli by placil te cholerne alimenty na mnie. No i chcialbym takze by ten wyjazd na wakacje do pracy wypalil w koncu. Poza tym to chyba niczego do szczescia mi nie brakuje. Jest pare materialnych rzeczy, ale juz za niedlugo sobie je kupie i ich takze nie bedzie mi brakowac.

Mysle powoli o kategorii A :) Mama sie nie usmiecha gdy slyszy o tym moim pomysle, no ale co zrobic :) Takie zycie :)

W sobote zapowiada sie imprezka i znowu bede sie pewnie musial wcielic w role kucharza :P Chcialem zrobic chinszczyzne ale cos mi sie wydaje, ze znowu bede musial zrobic spaghetti, ktore tak do konca mi jeszcze nie wychodzi tak jak wychodzic powinno :)




2004.06.25 05:25:48 link

Ciezki wczoraj dzien. Rano na uczelni, naczekalem sie na doktorka i w koncu nie podniosl mi ocenkiz 3,5 na 4,0 wiec trudno bede mial nizsze stypendium. Co prawda doktorek wyznaczyl mi mozliwy termin poprawy, ale to jest 29 czerwca, czyli ostatni dzien na oddanie indeksu do dziekanatu. Poza tym musialbym poprawic 2 testy, a jak mi nie pojdzie to da mi nizsza ocene, wiec chyba wole nie ryzykowac w takim razie.

Wczoraj znowu zasiedzialem sie w pracy, ale juz prawie wszystko skonczylem co mialem do zrobienia.

A dzis juz skonczylem z dizjnami EnPro i Goodwina.

Kurde mama mnie nakarmila czyms i mnie brzucho bolal, na szczescie pomogla ciepla gorzka herbatka.

Czyli generalnie juz po sesji, teraz wypadaloby to jakos uczcic (czyt. oblac).

Z wyjazdem na Isle of Man nadal nic nie wiadomo, nie dobrze, nie dobrze...

Chyba czas isc spac.

A w ogole to wczoraj bylem zaskoczony, ale to takie dziwne zaskoczenie. W ogole patrzylem na to wszystko z boku, z jednej strony dziwne uczucie, a z drugiej jakas radosc, ze juz cale prawie 10 centymetrow nad tym syfem...




2004.06.23 21:06:08 link

Wczorajszy dzien nie byl wcale taki ciezki jak myslalem. Co prawda poszedlm dosc pozno spac, a moze raczej wczesnie? :) Tak czy owak zasnalem o godzinie 4.30 a okolo 8.00 przewalalem sie z jednego konca wyra na drugi bo sasiad na drugim pietrze napierdalal napirw mlotkiem jakims, a pozniej jakims udarem w sciane i sie kurde nie wyspalem. Kolo poludnia pojechalem na uczelnie, spotkalem doktorka jak wlasnie wychodzil, kazal mi przyjsc dzis o 9.00 wiec zaraz zmykam do wyrka co by nie zaspac rano, jeszcze tylko na wszelki wypadek sobie poczytam conieco z tej metodologii co by nie byc kompletnie zielonym :) Po uczelni wrocilem do domu, troche poklikalem i pojechalem do pracy. Reinstall systemu przebiegl sprawnie i gladko, ale dzis jeszcze musze jechac do pracy dokonczyc pare rzeczy :)

Zanotowalem wczoraj o 4.30 nad ranem w moim "nocnym zeszycie" pewne mysli, ktore dzis staralem sie rozwinac:

Ostatnio jakos znowu mysle, zreszta nie tylko myslalem nad ranem, ale takze popoludniu i wieczorem. Mysle, ale juz teraz troche innymi katerogriami, juz nie ma zalu, smutku, rozpaczy. Mimo iz tak naprawde nie stalo sie nic to teraz jest juz jakos zupelnie inaczej, tak jakby spokojniej, ciszej.
Scorpiona miala racje, ze pozniej pozostaja tylko dobre i te mile wspomnienia...




2004.06.22 14:49:08 link

Kolejny pracowity dzien praktycznie w calosci spedzony w domu przed monitorem. Tylko wieczorkiem zrobilem przerwe na mecz Portugalia - Hiszpania i na spacer z psem, ale ciesze sie, bo dwa dizajny ktore mialem do zrobienia sa juz zrobione. Wczoraj caly dzien spedzilem nad flashem i powiem, ze efekt jest zadowalajacy :)
Dzis pewnie jeszcze beda jakies drobne poprawki, ale to wieczorkiem.

W ogole dzis czeka mnie ciezki dzien. Kolo poludnia chce jechac na uczelnie i isc do doktora by zapytac czy da mi szanse poprawic ocene z 3.5 na 4.0. Dzieki temu mialbym wyzsza srednia, dzieki ktorej zalapalbym sie na wyzszy prog stypendium naukowego. W sumie myslalem by w ogole olac ta kwestie, bo nie lubie nigdzie chodzic nie potrzebnie i dupy zawracac, ale w koncu miec wiecej o 400 zl to jednak troche jest. Dlatego jutro wlasnie mam zamiar isc, w koncu nic nie mam do stracenia, najwyzej mi doktorek powie, ze nie i tyle. Pozniej czeka mnie jeszcze zdanie indeksu w dziekanacie, no chyba, ze wczesniej z doktorkiem cos zalatwie, wiec moze bede musial isc anulowac wpis ktory mam w indeksie i w karcie po to by wziac nowy.

Po zalatwieniu spraw na uczelni czeka mnie jeszcze praca w CRSie i reinstall systemu, ktorego sie troche obawiam, bo nie wiem czy po reinstallu wszystko bedzie dzialac tak jak powinno, no ale to sie okaze w praniu.

Poza tym to nadal szukam osoby, ktora zastapilaby mnie w CRSie podczas mojej wakacyjnej nieobecnosci.

Then I saw your face
Then I saw your smile

Don't let yourself be hurt this time
Don't let yourself be hurt this time

Then your kiss so soft
Then your touch so warm

Falling, Falling
Falling, Falling...





2004.06.21 09:33:28 link

Wczoraj byl pracowity dzien. Mialem pare zaleglosci w zleceniach na dizajny, wiec 2 powstaly, dzis zostal juz tylko flash do zrobienia i koniec z tym.

Monitor mi sie sypie musze koniecznie pomyslec o nowym tylko nie wiem czy kupic cos przed wyjazdem czy po powrocie z wakacji. W sumie to teraz zastanawiam sie nad zakupem 17'' albo 19'' calowego monitorka CRT, ale po powrocie byc moze nawet bym sie szarpnal na 17'' LCD. Ale coz musze poczekac jeszcze pare dni az sie wyjasni czy pojedziemy na Man czy tez nie.

O czym to ja chcialem jeszcze napisac? Aha, no wlasnie o nlogu, kurcze wczoraj dosc spore wrazenie zrobil na mnie film pod tytulem Efekt Motyla, glowny bohater pisal pamietniki i przyszlo mi do glowy, ze ja w sumie tez przeciez pisze swojego rodzaju pamietnik jakim jest nlog. Co prawda nie pisze go od 7 roku zycia, ale za niedlugo bedzie 4 lata. Moze jakies urodziny zrobie, albo cos :))) Troche sie nad tym wlasnie zadumalem, bo jakby na to nie patrzec to 4 lata zycia to jest dosc sporo, praktycznie cale swoje studia tutaj opisalem. Co wiecej jakos nigdy nie przeczytalem nloga od poczatku, czasami wracam do jakis pojedynczych wpisow, ale nigdy nie czytalem od poczatku, zastanawiam sie czy nie wydrukowac sobie wszystkich wpisow i nie wziac ze soba jako lektury wakacyjnej :) Ale jakos cos chyba jeszcze nie czas na czytanie nloga od poczatku. Kiedys napewno poczytam sobie i powspominam.

Wczoraj piekny mecz Czechy - Holandia, i w pieknym stylu wygrali moi faworyci. W ogole kibicuje naszym poludniowym sasiadom w calym Euro2004.

Odkrylem wczoraj chyba dlaczego boli mnie moja prawa noga :) za duzo siedze przed kompem opierajac wysoko noge na biurku w efekcie czego dochodzi do tzw. przeprostu stawu kolanowego :)

Chyba za niedlugo pojde spac, bo czas juz najwyzszy, a i tak za chwilke zrobi sie juz jasno za oknem...




2004.06.20 12:28:28 link

Juz po nocnym seansie w Multikinie. Dwa swietne filmy: Efekt Motyla oraz Memento, na oba filmy bardzo warto sie wybrac, goraco polecam, szczegolnie pierwszy film.

Chodzi za mna pewna sciezka muzyczna z filmu, sek w tym, ze nie jestem sobie w stanie przypomniec co to za film. Ale kurcze no charakterystyczne skrzypce i powtarzany w kolko jeden i ten sam rytm. Nie wiem czy przypadkiem nie jest to soundtrack z Insomnii.

A dzis czeka mnie pracowity dzien...

Musze uporzadkowac pewne sprawy... nie wiem tylko czy sam potrafie, troche glupie, ale chyba bedze musial skorzystac z pomocy fachowca.




2004.06.20 03:16:28 link

No i mam juz wakacje. Dzis uzyskalem ostatni brakujacy wpis z metod heurystycznych. Dzieki temu wpisowi mam srednia 4.0 i wliczajac o wiele wyzsza srednia z semestru zimowego bede mial pierwszy raz w swojej studenckiej karierze stypendium naukowe :) Poza tym jakos niezbyt sie ciesze, ze jestem juz teoretycznie na V roku. No bo co, ostatni rok studiow, napisze dyplom, obronie sie... i co dalej? Zasile szeregi ludzi bezrobotnych? W tym pieprzonym kraju nie ma zadnych perspektyw. Dno totalne.

Wiec teraz skoro sprawy uczelniane mam juz za soba musze pozalatwiac do konca ten wyjazd do pracy na wakacje. Czeka mnie tez zalatwienie reszty spraw w CRSie i znalezienie jakiejs osoby, ktora zastapi mnie na okres mojej nieobecnosci. Co prawda chce przed wyjazdem dopiac wszystko jak to sie mowi na ostatni guzik, ale znajac umiejetnosci co niektorych osob w CRSie to napewno sie cos spierdzieli i bedzie potrzebna czyjas pomoc. Problem w tym, ze raczej nie mam nikogo na oku kogo moglbym polecic, wiec kolejnym problemem bedzie znalezienie jakiejs odpowiedzialnej osoby.

A dzis noc filmowa w Multikinie, mialem jechac z Aga, poniewaz chcialem sie z Nia jeszcze spotkac przed moim wyjazdem wakacyjnym, ktory byc moze dojdzie do skutku, ale Aga nie moze jechac wiec pojade z Madzia, gdyz ta ponoc takze ma ochote na kino :P




2004.06.18 12:41:08 link

Co za dzien. Juz rano sciagneli mnie do pracy bo mala awaria byla. Ale pojechalem szybko naprawilem i wrocilem i poszedlem spac, bo jakos sie nie wyspalem. Pozniej troche poklikalem, zalatwilem pare spraw, wrocilem do domku, odsikalem psa i ogladalem meczyki. Wieczorkiem musialem zrobic kurs do Baski po jej paszport. Z praca na wakacje coraz lepiej, jak wszystko dobrze pojdzie to bedziemy pracowac w wakacje na wyspie Man miedzy Anglia i Irlandia.

Chcialem pojechac w piatek w nocy do Multi na noc filmowa, ale cos chetnych nie ma zbytnio wiec pewnie nie pojade.

Dzis wyniki z heurystyki, hmmmm... hm... hm... zobaczymy.




2004.06.16 21:42:48 link

Kurde strasznie pierdoly mi sie snily. Snilo mi sie ze zglosilem sie do szpitala po to by oddac krew. Nie byloby w tym nic zlego gdyby nie fakt, ze pani pigula chciala mi spuscic krwi przez podciecie nadgarstka jakas brzytwa czy skalpelem. Nie wiem jak sie w koncu udalo albo sposcili mi ta krew i dostalem duzy przezroczysty worek przypominajacy reklamowke w ktorym byla wlasnie ta moja krew.

Sprawdzilem w senniku:
Krew - płynąca - dobre wiadomosci

Sprawdzilem tez znaczenie innych rzeczy ktore mi sie snily:
Pociąg - szybkie spelnienie zyczen
Fabryka - gdy ja zobaczysz - przepowiada Ci powodzenie

Haaaa moze to zwiastuje, ze jednak w czwartek okaze sie, ze zaliczylem heurystyke :)

Dzis bylem na uczelni, okazalo sie, ze zaliczylem wczorajszy egzam, ale niestety mam tylko 3.5 na koniec ale i tak bede mial stype.
Na uczelni nie chcialo mi sie czekac na wpisy wiec ewakuowalem sie do pracy by powypalac plytki CD.

Z mysli przedsennych ktore zanotowalem sobie w zeszyciku:

Ogolnie to chyba nie jest zle, lubie posiadac problemy ktore w dosc krotkim czasie od ich pojawienia same sie rozwiazuja :)

Poza tym stwierdzilem, ze nie cierpie ludzi, zwlaszcza kobiet, bo to jest domena kobiet, ktorzy uwazaja sie za osmy cud swiata. Nie wiem czemu ale gardze takimi ludzmi, uwazam, ze takie osoby nie zasluguja na moj szacunek z powodu wywyzszania sie i swej proznosci. Na szczescia ja w swoim najblizszym otoczeniu nie posiadam takowych osobnikow. W ogole to doszedlem do wniosku, ze otaczaja mnie ludzie raczej normalni ;)

Zastnawialem sie nad pewna kwestia, ciekawe o czym ona teraz mysli, czy zastnawia sie nad tym co sie dzieje, co sie dzialo i co bedzie sie dziac. Czy moze zwisa jej to kompletnie, hmmm... moze sie kiedys dowiem.

Ide na mecz :)




2004.06.14 14:15:53 link

Wczorajszy dzien minal na siedzeniu w komisji wyborczej. W sumie nawet spoko bylo szybko policzylismy glosy, poza tym byla niska frekwencja wiec wszystko poszlo szybciutko i sprawnie. wrocilem do domu co prawda po godzinie 2.00 ale to dlatego, ze wystalem sie w Urzedzi Miejskim w kolejce do zdania protokolow. Poza tym pod Urzedem Miejskim panowie policjanci chcieli mi wlepic mandacik za zawracanie na podwojnej ciaglej - mialo byc 200 zl :,0) ale w koncu nie zaplacilem. W ogole to wzieli mi prawko i dowod rejestracyjny i kazali isc zalatwic srawy do UM, a pozniej wrocic, wiec zalatwilem wszystko, wracam, patrze a ich nie ma, i musialem wydzawniac gdzies i czekac na nich. Pozniej 15 minutowe przesluchanie w radiowozie, wypytywanie i inne pierdoly, panowie policjanci mysleli pewnie, ze przez przypadek znajde z tylu w radiowozie jakis banknot na podlodze, ktory zapewne moglby wypasc osobie, ktora wczesniej siedziala na moim miejscu ale takowego banknotu nie znalazlem...

Dzis na uczelni bylo kolo z heurystyki i egzamin z systemow zarzadzania srodowiskiem. Egzamin jakos pojdzie, gorzej z heurystyka, ale moze i tutaj tez mi sie poszczesci.

Zaraz ide spac bo strasznie zmeczony jestem i malo spalem w nocy.




2004.06.13 21:54:08 link

12.VI.04 - 1:03
< start >

Zgodnie z moim wczesniejszym pomyslem bede zapisywal swoje mysli przedsenne :) ciekawe co z tego wyjdzie? Moze jakies glebsze przemyslenia, wnioski, etc. Zobaczymy co czas pokaze. Dzis byl dziwny dzien, nie wyspalem sie bo z czwartku na piatek imprezowalem u Magdy i nie dosc, ze pozno poszlismy spac i pozno zasnalem :) to jeszcze rano wczesnie obudzil mnie telefon. Imprezka byla fajna, zrobilem spaghetti, bylo nawet calkiem calkiem, mimo iz Magda prawie ugotowala miesko w mikrofalowce i po jego wyjeciu w kuchni unosil sie bardzo przykry zapach :) Ale jakos udalo mi sie miesko uratowac winkiem :) Na imprezce ogladalismy film 25-ta godzina z E.Nortonem. Widzialem juz ten film wczesniej, ale uwazam, ze warto bylo zobaczyc go po raz drugi. Kolo 11.00 przyjechala po mnie mama bo na 12.00 mialem jechac do pracy. Po drodze od Magdy do domu zahaczylem o Magsoft poniewaz bo czartkowej burzy padl net.
Moze wiec wczorajszy dzien byl dziwny bo netu nie bylo? A moze za duzo mialem roboty z dizajnami? - ostatnio cos nie mam weny tworczej na dizajny. A moze to poprostu stres poniedzialkowego kolokwium i egzaminu tak na mnie dziala? A moze to cos zupelnie innego?

Wczoraj odwiedzila nas ciocia i powiedziala, ze u Wujka byl lekarz i stwierdzil, ze Wujek juz dlugo nie pozyje...

Zastanawia mnie fakt kim jest Ania G... W ogole to ostatnio zastanawia mnie wiele rzeczy, doszedlem do wniosku, ze do szczescia obecnie potrzebne mi 3 rzeczy, a jedna z nich jest mozliwosc pracy w wakacje za granica.

Ostatnio jakos zal mi wielu rzeczy, znaczy nie chodzi o przeszlosc, zal mi tego co dostrzegam w okol siebie. Sam nie wiem skad te mysli. Czuje sie nieco zagubiony w tym swiecie, zyje z dnia na dzien, bez celu, bez planow, czuje ze chyba trace najlepsze lata swego zycia...

Mam balagan by nie powiedziec "burde" na biurku :) Musze cos z tym fantem zrobic w najblizszej wolnej chwili.

Chcialbym by czasami zycie bylo prostsze, ale to pewnie kazdy by tego sobie zyczyl :)

Ide spac bo jutro ciezki dzien mnie czeka

< end >

A dzis sie uczyc musze :) Nie chce mi sie, ale trzeba sie uczyc :)
Takie zycie :P





2004.06.12 15:53:23 link

No i nareszcie necik zaczal dzialac :,0)
W sumie to jedynie wczoraj byl dzien bez netu :,0)

Wiecej napisze wieczorkiem :,0)




2004.06.10 09:41:48 link

Dzien dziwny, dzien ciezki. Noc dziwna, noc ciezka, sny dziwno-ciezkie. Jednym slowem wstalem z niezbyt dobrym nastrojem. Sen byl tak ciekawy, ze az przypieprzylem glowa w sciane po 7.00 rano. Na szczescie nie mam zadnych siniakow, ani innego typu obrazen twarzy. Wlasnie - musze sprawdzic w sennik co oznacza moj sen. E no i dupa, gowno sie dowiedzialem, anyway sen byl porabany, ale to szczegol. Zjadlem sniadanko, ogolilem sie - ostatnio rzadko sie gole, kiedys golilem sie co 2-3 dni, teraz gole sie co 4-5, ale oplacalo sie dzis ogolic :) Pojechalem na uczelnie, odebralem indeks, wyczekalem sie po wpis, w koncu musialem juz jechac do sadu wiec indeks zostawilem kumplowi. W sadzie jak to w sadzie, ojciec sie znowu nie stawil na rozprawie - no bo niby po co. Swiadek byl natomiast, zeznal, ze zawozil ojca do Wloch, ze niby swiadek zalatwil ojcu prace, ale ani nie umial powiedziec swiadek na ile ta prace zalatwil, w jakiej miejscowosci, etc. Nie umial tez odpowiedziec czy moj ojciec wrocil z Wloch do Polski, czy od razu z Wloch wylecial do Islandii, jednym slowem dupa nie swiadek wiec sedzina uznala, ze zeznania niczego nie wnosza do sprawy. Sedzina wiec dala dwa rozwiazania - albo zakonczyc sprawe i zwrocic czesc kasy za koszty rozprawy ojcu, by mogl zalozyc sprawe o zmniejszenie kwoty alimentow lub tez powiedziala, ze sprawa moze sie nadal ciagnac, ale na nastepnym terminie 9 lipca ojciec ma sie stawic na rozprawie pod rygorem pominiecia zezna. Jesli sie stawi to zobaczymy co dalej, a jesli nie to sprawa zostanie zakonczona. Tak czy inaczej adwokat ojca uznala, ze ciagniemy sprawe dalej i spotkamy sie ponownie w sadzie 9 lipca, ale wtedy juz chyba mnie nie bedzie.
Po zalatwieniu sprawy w sadzie pojechalem do CRS, troche poklikalem no i jednak musze wziac kompa do siebie, wiec dzis jeszcze jade po kompa i musze go zrobic do piatku. Po CRSie pojechalem do Serbitar Group, dostalem troche roboty - 2 dizajny w tym jeden musze zlozyc od zera, a drugi poprawic - czas na zadanie: 7 dni. Wiec mam co robic przez najblizsze dni.

Chyba zaloze jakis zeszyt i nazwe go zeszytem przedsennym :) Zawsze jak leze w lozko przychodza mi na mysl dziwne rzeczy, ktore chcialbym opisac na nlogu, a jak wstaje rano to nie pamietam o nich. Wiec chyba kupie sobie jakis notatnik i bede notowal swoje mysli przedsenne :)

A w ogole to sie chmurzy i bedzie padac, oby tylko burzy nie bylo bo net padnie... poza tym dzisiejszy dzien mial bardzo pozytywny aspekt, mianowicie stwierdzam, z czystym sumieniem iz na tym swiecie istnieja jeszcze piekne, mile, inteligentne i wrazliwe kobiety. Niestety takie okazy sa juz prawie na wymarciu ale jak widac czasami mozna spotkac taki okaz na swojej drodze i wtedy sa ahhhhyyyy i ohhhhyyy. Dzisiejszy okaz byl very very, ale troche za very mial lat w dowodzie bo tak juz niedaleko do trojki z przodu, ale i tak pozytywy very very.

Jesli chodzi o prace w Irlandii to echooooooo.... halo!!!!! jest tam kto? Dziwni ludzie, wysylam maile, a oni nie odpowiadaja. Ehhh co za niekulturalny narod.




2004.06.09 06:05:48 link

Bylem na uczelni, zalatwilem sobie pare wpisow, zostawilem indeks po wpis z angola i musze jutro rano jechac i odebrac indeks i wziac wpis ze sztucznej inteligencji. Dzis wlasnie byly wyniki z egzaminu i dostalem 4.5 :), a z drugiego kolsa dostalem 3.5 ale na koniec mam 4. Wiec nie jest zle :) Narazie plan ocenek potrzebny do sredniej realizuje z mala nadwyzka wiec jestem z siebie bardzooo zadowolony.

Dzis sie cos tez ruszylo z praca na wakacje. Jakis odzew byl nawet spory, bo dostalem 5 maili, z czego 3 odmowna, a na 2 odpowiedzialem i wyslalem CV. Teraz pozostaje czekac.

Fajny dzien, troche cieplo, poszedlem z psem na spacer a ten len usiadl i nie chcial dalej isc wiec musielismy wrocic do domu bo pieskowi sie znudzil spacerek :)

Dzis na obiadek zrobilem spaghetti - mniam mniam :)




2004.06.08 06:27:28 link

Plany na dzisiejszy dzien pokrzyzywoala mi mama, w efekcie czego nie pojechalem na uczelnie i bede musial jechac jutro. Ponoc juz sa wyniki ze sztucznej inteligencji, mam nadzieje, ze minimum bedzie 4.0. Jutro tez musze zrobic sobie pare wpisow.

Poza tym dzis mily spacerek z Magda i z pieskiem, bardzo ladna pogoda byla. A no i w domu zrobilem troche porzadkow z akwarium.

Kurcze a odnosnie pracy w Irlandii nadal pasta, ciezko jest, nie jest zbyt dobrze.




2004.06.06 12:40:28 link

Straszne pierdoly mi sie snily w nocy. Uhhh porazka straszna z tymi moimi snami. Wczoraj gadalem z niejaka Marie z Irlandii prawie do 2.30 w nocy, ale przynajmniej dowiedzialem sie kilku ciekawych rzeczy. Czas ucieka, a ja mam jednak nadzieje, ze cos z ta wakacyjna praca w Irlandii sie wyjasni i ze wszystko bedzie ok. Chociaz odzew na maila jest znikomy.

A dzis niedziela, dobrze, ze nie musze sie niczego uczyc na jutro, jednym slowem lenistwo :P




2004.06.05 20:10:42 link

Na grillu bylo dosc fajnie, pogoda dopisala, towarzystwo w zasadzie tez bylo spoko, jednym slowem grill udany. Troche pozno poszlem spac i troche pozno zasnalem i w ogole malo spalem, a spalem w namiociku i musialem po powrocie odespac, wiec odespalem sobie jakies 3 godzinki.

Nie wiem czemu ale wczoraj caly czas myslalem, ze mamy juz sobote, dzis mysle, ze mamy niedziele :P bez sensu.

Mam jakas wene tworcza dzis, wiec moze jakies dizajny nowego point81.com popykam.




2004.06.04 15:24:56 link

Bylem u lekarza - powiedzial, ze jest o.k. chcial mi wrzucic jakas fizykoterapie ale sobie darowalem, nie chce mi sie chodzic na jakies cuda na kiju ktore nic nie daja, szanuje swoj czas :,0) Kazal wykupic kolejny zel, wiec jak sie skonczy ten co teraz uzywam to pojde i kupie sobie i bede sie szmarowal kolejnym swinstwem :,0) Oczywiscie jak zwykle w przychodni ubaw, patrze i smieje sie z ludzi. Przy drzwiach siedziala starsza kobieta ktora ledwo sie w tych drzwiach miescila, dodatkowy urok byl taki, ze miala moze gdzies z 150 cm wzrostu, a jej budowa ciala przypominala jedna wielka duza kule. Szkoda, ze sie nie toczyla, tylko tak pociesznie chodzila, tak czy inaczej owa pani siadla przy drziwach ktore wiadomo toporne, stare nie naoliwione z zepsuta klamka otwieraly sie nadwyraz ciezko i topornie, no i ta pani oczywiscie wydzierala sie na kazdego kto musial sie z tymi drzwiami zmagac, swietnie... Oczywiscie nasluchalem sie rozwazan o tym, ze nasz rzad do dupy, ze fundusz zdrowia to zlodzieje, ze po cholere wojsko w Iraku no i na sam koniec dowiedzialem sie, ze idac do urn wyborczych 13 czerwca nalezy skreslic jakiegos kandydata z listy Samoobrony albo z Ligi Polskich Rodzin. Uzasadnienia tego dzialania nie uslyszalem, mimo iz pewien pan zapytal sie owej pani ktora wyglosila takie zdanie, dlaczego akurat te partie. Starsza kobieta z zawinieta prawa dlonia (ponoc ja pies ugryzl,0) powiedziala: "bo tak trzeba skreslac". Wiec nie wiem, mam nadzieje, ze ta pani jednak jest praworeczna i ze nie pojdzie do wyborow i nie skresli jakis "inteligentow", ktorzy po angielsku umieja powiedziec "haj" oraz "gudbaj".

Po wizycie u lekarza na ktorego naczekalem sie ponad godzine udalem sie do sklepu by zrobic zakupy na dzisiejszego grilla i tez sie wystalem 15 minut, kurde jakies fatum czy co? ciagle czekac, nie lubie czekac, irytuje mnie to bardzo.

No a jak wspomnialem dzis ma byc grill, pogoda jest srednia, z tego co wyczytalem na onecie ma padac, wiec hmmm... w sumie to srednio, srednio srednio...




2004.06.03 12:04:49 link

O zgrozo, juz dawno nie pamietam kiedy zaliczalem cos w trzecim terminie, a tu prosze zonk. Nie zaliczylem heurystyki i ja i paru mi podobnych niedobitkow bedzie walczyc z heurystyka w poniedzialek 14.VI na 3 terminie. Ehhh nie byloby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, ze ta cala heurystyka to taki dziwny troche przedmiot, wyklady byly niby co tydzien po 45 miniut, wszystkie sa w sieci, ale co z tego, ze sa skoro w tych materialach praktycznie nic nie ma. Poza tym 14.VI mam tez egzamin z systemow zarzadzania srodowiskiem, a tak w ogole to 13.VI siedze w komisji wyborczej. Nie ma to jak sesja. Ehhh ciezko ciezko, zawsze mi zostanie jakis badziewny przedmiot, ktory sie ciagnie w nieskonczonosc, tak jak w ostatnim semestrze cholerne bazy danych, zniecheca mnie to na maxa.

Dzis planowanie przedsiewziec, pouczylem sie troche, mam nadzieje, ze przynajmniej tutaj bedzie wszystko dobrze. No nic czas isc na uczelnie.




2004.06.02 15:27:59 link

Juz po WFie i mam juz pierwszy wpis z WFu - ocenka bdb :,0) czekam dzis na ocene z heurystyki, kurcze chcialbym to zaliczyc no, kurde no jestem ciekaw czy zalicze...

Bylem w pracy na chwilke, moze na nastepny weekend bede mial wiecej pracy.

Dzis czeka mnie nauka na jutrzejszy kolos z planowania przedsiewziec.

Znowu jestem zmeczony i znowu mi sie nic nie chce, dobrze, ze sie sesja zaczyna od nastepnego poniedzialku to sobie odpoczne. W ogole to sie dzis dowiedzialem, ze nie mamy kapanii wrzesniowej w ogole bo dziekan nie zgodzil sie na jakiekolwiek zaliczenia i egzaminy we wrzesniu - dobre, tylko na moim powalonym wydziale sa mozliwe takie rzeczy, poza tym zawsze podobaly mi sie studia na moim wydziale, wszystko bylo ok, ale teraz przez to, ze sa takie, a nie inne akcje to ciesze sie, ze juz blizej konca niz poczatku i raczej nikomu bym nie polecal studiow na moim wydziale. Tydzien temu zebrala sie rada wydzialu i ustalili, ze jesli ktos bierze warunek z egzaminu to niezaleznie od punktacji ECTS danego przedmiotu (dotychczasowo bylo, ze za 1 punkt ECTS placi sie 100 zl,0) nalezy zaplacic minimum 500 zl. A jak sie ktos z dyplom nie obroni do czerwca to musi pisac podanie o mozliwosc obrony we wrzesniu, jak sie ktos we wrzesniu natomiast nie obroni to moze sie bronic za rok, ale musi zaplacic okolo 3500 zl za tzw. reaktywacje. Nie ma to jak na maxa zdzierac kase od biednych studentow...

Sam nie wiem...




2004.06.01 21:09:15 link

Egzamin byl jednak pisemny, nie byl zbyt trudny, byl przyjemny :,0) mam nadzieje, ze zalicze na jakas dobra ocenke. Po egzaminie mialem mnostwo czasu wiec wyciagnalem Magda na piwko do Spirali, a na 17.00 zwinalem sie do Urzedu Miejskiego na szkolenie do komisji wyborczej i znowu mnie wkrecili w przewodniczacego ale co tam, trudno sie mowi :,0)

Na jutro nie mam nauki, poza tym jakos zmeczony jestem, a pol godzinna drzemka raczej nie wiele mi dala, a dzis jeszcze mam troche klikania.

Zjadlbym cos dobrego, bo glodny jestem, dzis jadlem obiadek po 12.00 :,0)

Fajna pogoda sie zrobila, nareszcie jest cieplo i przyjemnie, czuje lato, oby tylko sesje szybciutko zaliczyc.




2004.05.31 18:57:45 link

Dzisiejszy dzien szybko mi mija. Nawet na uczelni mi sie czas nie dluzyl. Na poczatku test z heurystyki i troche sie zalamalem, bo bedzie gorzej zaliczyc nizeli za pierwsyzm razem, pozniej szybkie ocenki z angielskiego - dostalem bdb na koniec. Pozniej test z metodologii - mam na koniec 3.5, troche szkoda, bo liczylem na wyzsza ocenke, no ale trudno. Po zajeciach zostalem na uczelni celem oddania projektu z przedsiewziec, a pozniej jeszcze wystalem sie w dziekanacie ale w koncu mam juz karte zaliczeniowa, a wczesniej odpisalem sobie wzory wpisow do indeksu :,0)

Jedyna niezbyt mila wiadomosc, to ze jutro jest egzamin w formie pisemnej, a nie ustnej, troche glupio no ale coz.

Albo jestem przeziebiony albo na cos uczulony, ehhh... wszystko przez ta pieprzona pogode i ten chlod w domu.




2004.05.30 22:01:12 link

Weekend upylnal na robieniu projektu, na klikaniu no i na ogladaniu filmow. Zobaczylismy z Magda: Mafiozi na emeryturze oraz Stursky & Hutch - oba filmy takie sobie, w sam raz do zobaczenia sobie na kompie, bo w kinie to tak srednio.

Dzis udalo mi sie zakonczyl projekt z planowania przedsiewziec, poza tym dzis czeka mnie jeszcze nauka na jutrzejszy 2 termin z metod heurystycznych.

Pogoda sie poprawila, jest dobrze bo na nastepny weekend mala bibka sie zapowiada :,0)




2004.05.29 02:25:15 link

Heh, dobrze, ze to nie ja tylko moja mama urwala zderzak przy wyjezdzaniu z garazu. Gdybym to zrobil ja to pewnie zebralbym ciezko opierdol, a tak to nie moj problem ale problem mojej mamy, bo dzis miala jechac do Wisly, ale w tej sytuacji to nie wiem czy pojedzie.
Czasami postepowanie mojej mamy sprawia, ze opadaja mi rece, opadaja mi ponizej kostek, porazka...

Chodza sluchy, ze za niedlugo nie bedzie juz imprez Niebieskich w Spirali...




2004.05.28 18:48:01 link

Dzis jakis antykoncepcyjny dzien, to znaczy dzien bez koncepcji. Wstalem rano, przyszlo pare maili z Irlandii, zjadlem sniadanko, ubralem sie i pojechalem do chirurga na kontrole, ale okazalo sie, ze dzis chirurg przyjmuje tylko 1h i przyjmuje tylko nagle wypadki i musze przyjechac za tydzien. Wiec pojechalem do pracy, troche poklikalem i wrocilem do domu bo mama na 15.00 musiala jechac do Opla.

Bylem z piesiem w polach i fajnie tak 3 szybowce sobie lataly po niebie :,0) Ale kurcze znowu pogoda sie popsula.

Nadal nie wiem co zrobic z weekendem, hmmmm... W ogole to ostatnio wielu cos rzeczy nie wiem...




2004.05.27 21:01:14 link

Juz po kolosie z technik podejmowania decyzji, poszlo jako tako, mam nadzieje, ze uda mi sie zaliczyc.

Poza tym mama byc moze pojedzie na pol czerwca do pracy do Niemiec, wiec bede sam z pieskiem, nie wiem czy fajnie czy nie, z jednej strony ok, a z drugiej chyba tez ok.

Malo spalem w nocy wiec sie wyspalem, ponad 3h. W nocy za to bede mogl posiedziec dluzej.

Pogoda wraca do normy i robi sie coraz to cieplej. Wiec bardzo sie ciesze, gdyby jeszcze w domu bylo fajnie cieplo to byloby juz super.

Jutro czeka mnie wizyta u lekarza...




2004.05.26 16:45:04 link

Kazda cisza jest ulotna. Tak i moja cisza uleciala dzis gdzies szybko, bardzo szybko. Ale wiem, ze wroci, wroci i to na dobre w sobote.

Kolejne fresh info od komornika, ehhh nie chce mi sie juz pisac ciagle o tym samym bo to nie ma najmniejszego sensu.

Sa wyniki z poniedzialkowego testu - niestety mialem pecha i nie zaliczylem, trudno sie mowi, jeszcze 2 terminy mnie czekaja.

W mastepny wtorek mam zerowke na 14.00, a na 17.00 musze isc do Urzedu Miejskiego w zwiazku ze szkoleniem do Komisji Wyborczych. Mam nadzieje, ze zdaze.

Zastanawiam sie co zrobic z najblizszym weekendem. Hmmmmm...




2004.05.26 11:40:12 link

Fajny sen mialem. Znaczy generalnie to to byl taki przerywnik. Bo nastawilem budzik na 10.00 ale stwierdzilem, ze co mi szkodzi pospac do 11.00 i wlasnie ta godzina byla bardzo fajna :,0) Hmmmm... dziwne...

Ehhh strasznie mi sie nie chce jechac na WF, ale coz, to juz bedzie moj ostatni WF na PolSl :,0)

A dzis czeka mnie zakuwanko na jutrzejszy kolos, grrr...




2004.05.26 02:13:37 link

Od dwoch dni poszukiwanie pracy na wakacje w Irlandi. Niestety poszukiwania nie ida tak jakbym sobie tego zyczyl, ale jakos jeszcze jestem dobrej mysli.

Dzien na uczelni minal dosc spokojnie - niecale 1.5h i do domku. Dowiedzialem sie, ze z jednego poniedzialkowego testu dostalem 4, ale jakos to mi zwisa, bardziej interesuje mnie ocena z drugiego testu ale narazie nie ma.

Dzis tylko WF i zakuwanie na czwartkowy kolos.

Troche zmeczony jestem, pogoda mnie dobija, gdzie to nadchodzace lato? Czuje sie jakby miala nadejsc zima.




2004.05.24 19:13:38 link

No i juz po kolokwiach. Test z heurystki okazal sie byc totalna wyliczanka, dobrze ze nie stracilem wiecej czasu na nauke bo i tak nie wiele bym sie nauczyl. Spech na angielskim poszedl lekko, gladko i przyjemnie. Test na metodologii projektowania poszedl jako tako. Jutro nie ma pierwszych zajec wiec sie wyspie. Pojde na uczelnie gdzies na 14.00 a wroce pewnie kolo 15.00 i to bedzie koniec zajec w dniu jutrzejszym. Sroda tez lajtowa bo tylko WF, w czwartek natomiast kolo, wiec trzeba sie bedzie pouczyc troszke.

Polska to dziwny kraj, a polacy to dziwni ludzie. Nie wiem czemu ale od jakiegos dluzszego czasu nic mnie nie zacheca do mieszkania i pracowania w Polsce. Baaa nawet swojego miasta rodzinnego mam dosc. Powaznie zaczalem mysle o tym by po ukonczeniu studiow wyjechac z tego kraju gdzies na stale za granice. W tym pieprzonym kraju nic ciekawego sie nie dzieje, poza tym, ze u wladzy siedzi pelno jakis lapowkarzy, zlodziei, ludzi wobec ktorych tocza sie postepowania karne. Sluzba zdrowia w naszym kraju jest fatalna, sadownictwo, ehhh lepiej nie mowic, bandytyzm na ulicy - porazka totalna. No i ta pieprzona biurokracja cholerna - stosy podan, pism, papierow, etc. Brak pracy, brak mozliwosci rozwoju, jednym slowem wszystko do dupy.

Dzis w TV mowili, ze wiezienia sa przepelnione, a ze prawie 30.000 skazanych czeka w kolejce. I ze niby co ma nasze panstwo robic, czy nie wydawac kar pozbawienia wolnosci czy moze budowac nowe wiezienia. Ja tam uwazam, ze ani jedno ani drugie, bo budowa nowych wiezien leci z pieniedzy podatnikow, to juz wole by ta kasa poszla na sluzbe zdrowia albo na biedne dzieci w domu dziecka. Ponadto chyba wiezniowie maja wieksza stawke zywieniowa nizeli ludzie przbywajacy w szpitalu. To glupie, moim zdaniem w wiezieniu powinno byc tak jak w wiezieniach byc powinno, a nie jak na wakacjach. Czemu wiezniowie siedza w pierdlu i zyja za pieniadze spoleczenstwa, a nic dla tego spoleczenstwa nie robia pozytecznego? Dlaczego nie pracuja za free na rzecz panstwa, na przyklad w zieleni miejskiej, niech chocby zamiataja ulice, albo zbieraja smieci po parkach. Ludzi zamykaja w pierdlu za podrobienie legitymacji szkolnej, a gwalciciele i zlodzieje chodza na wolnosci. Moim zdaniem powinny byc jakies kategorie ciezkich przestepstw np.: zabojstwo, gwalt, rozboj, napasc na policjanta, etc. Delikwent skazany za takie przestepstwo powinien miec dodatkowe atrakcje w wiezieniu (palowanie 3 razy dziennie - po sniadaniu, obiedzie i kolacji, raz w tygodniu doba w karcerze o powierzchni metr na metr i wysokosci 1.5 metra, tak by inni ludzie wiedzieli jak jest w wiezieniu i by za wszelka cene robili wszystko by przypadkiem nie zlamac prawa i by tam nie trafic.

Jakies pare tygodni temu ogladalem reportaz o tym, jak to biedny kibic bedacy na meczu rzucal czyms w policjantow (bo byla zadyma,0) no i ow 'biedny' kibic teraz ma pretensje do policji bo przez przypadek wszedl na linie ognia i dostal gumowa kula wystrzelona z policyjnej broni gladkolufowej w glowe i stracil oko. I od razu nagonka na policje, ze niby oni cos zle zrobili. To moim zdaniem tez glupota, bo policja jest od tego wlasnie by pilnowac porzadku, a jak ktos go zakloca powinien miec swiadomosc tego, ze ponosi ryzyko doznania obrazen w momencie kiedy policjanci uzyja srodkow przymusu bezposredniego by zaprowadzic porzadek. To tak jakby bokser poszedl na walke na ringu i po pierwszej rundzie mial pretensje do sedziow, ze przeciwnik zapodal mu lewego sierpowego przez co ma rozwalony luk brwiowy. Istny absurd i wlasnie wnerwia mnie, ze w tym kraju jest pelno takich popieprzonych absurdow. Po cholere spoleczenstwo wydaje kase z podatkow na policje, skoro policja nie dziala tak jak powinna lub tez w ogole nie dziala? Po co wiec wyrzucac kase w bloto?

Dlaczego gdy ogladam jakis mecz w TV, na przyklad puchar UEFA - Valencia CF : Olympique Marsylia dlaczego kibice obu druzyn nie sa oddzieleni wielkimi kratami i metrami drutow kolczastych? Czemu ogladajac mecze ligi angielskiej miedzy trybunami a murawa stadionu nie ma 3 metrowych krat? Czy te inne narody zachodniej Europy maja wiecej oleju w glowie czy jak?

Podsumowujac uwazam, ze w tym kraju nie ma nic procz bandytyzmu i zlodziejstwa, stale rosnacego bezrobocia, wszechobecnego lapowkarstwa i popieprzonej biurokracji. Nie chce mieszkac ani pracowac w tym kraju, nie chce by moje dzieci wychowywaly sie w tym syfie. Tyle mialem do powiedzienia.

A dzis przez poniekad popieprzona biurokracje jestem o prawie 1000 pln w plecy. Fackkkkkkk...




2004.05.23 17:47:06 link

Wczoraj znowu Spirala - tym razem urodziny BESTu, ktore jakos tak srednio mi sie podobaly, w zwiazku z czym urwalismy sie z Basia i Magda do Cafe13 na lody :,0) Pozniej wrocilismy jeszcze na chwile do Spirali :,0) Zjadlem galaretki i pojechalem do domu, zrobilem wczoraj projekt, dzis przyjechal Marcin i wspolnymi silami prawie go dokonczylismy.

Wczoraj, a to juz w zasadzie dzis gdy szedlem spac okolo 4.00 zauwazylem, ze juz robi sie jasno. Pamietam te czasy rok temu gdy chodzilem spac kolo 4.00 - 5.00 i gdy juz jasno bylo za oknem. W ogogle to niektore sprawy rok temu wygladaly tak samo, a niektore inaczej...

Life. It's a great game :,0)




2004.05.22 20:01:38 link

Sam nie wiem czemu ale ostatnio nie mam weny na wpisy. Wczoraj znowu imprezka w Spirali, jakos nawet bylo lepiej nizeli w czwartek, dzis tez imprezka w Spirali ale jakos niezbyt chce mi sie jechac. Chce wczesniej wrocic bo musze projekt pisac, jutro tez mnie czeka ciezki dzien poniewaz mam sporo nauki na poniedzialek: dwa kolosy no i spech z angielskiego, projekt tez powinienem oddac w poniedzialek ale nie wiem czy sie z nim wyrobie.

Dzis mam dwa psy w domu :,0) Albo jeden placze albo drugi :,0) Urwanie glowy :,0)




2004.05.21 13:28:52 link

Wczoraj Igry w Spirali, ale to byla troche inna imprezka bo ogranizowana przez samorzad studencki i wolontariusze mieli male problemy z opanowaniem sytuacji, dzis nasza impreza w Spirali wiec znowu bedzie ql :,0)

Dostalem w koncu moja nagrode z durexa za superlapcza miesiaca kwietnia. Nagroda okazal sie byc fajny srebrny brelok do kluczy oczywiscie z durexowym plemnikiem zrobiony przez firme W.Kruk
Wiec jak ktos chce "wygrac" taki brelok to wiadomo jak sie ze mna skontaktowac - pierwszej osobie ktora sie ze mna skontaktuje nabije okolo 700 punktow w durexowym superlapaczu :,0)




2004.05.20 14:59:02 link

Oddali mi net w koncu :,0)
Dzis Igry, chyba sie wybiore, a moze sie nie wybiore? Sam nie wiem, zbyt duzo znakow zapytania ostatnimi czasy.
Kurde prawie 10 dni w tyl, nie dobrze, bardzo nie dobrze....




2004.05.18 01:09:03 link

Nadal brak netu, irytuje mnie to powoli bo ile mozna czekac, rozumiem dzien, no dwa dni, ale juz od tygodnia nie mam neta, pasta totalna, nie zebymy byl uzalezniony, bo nie majac netu mam wiele czasu na inne rzeczy, ale kurcze potrzebny mi net do nauki. Zastanawiamy sie ze znajomkami nad drugim laczem albo nad neostrada.

W sobote bardzo udany i mily dzien. Troja to bardzo fajny filmik, goraco polecam, po kinie byl maly wypad na male conieco do nalesnikarni, mniam mniam :,0) Szkoda tylko, ze w sobote byla taka brzydka pogoda.

Niedziela minela w domu leniwie na odpoczynku. A dzis szybciutko dzionek zlecial na uczelni.

Jesli o wyniki chodzi z kolosow z zeszlego tygodnia, to z jednego kolosa mam 5, z projektu 5, czekam na ocene z kolosa z ISO 14000, jak bede mial z niego 4 to juz jedne egzamin mam za soba. Dzis pisalem kolo z metodologii projektowania, poszlo nawet o.k. ale watpie by bylo 5 :,0)

Ogolnie nie narzekam, dostrzeglem plus nieposiadania netu :,0) ale niestety jest tez minus...

Pogoda cos nie taka jakbym tego chcial, ehhh dobrze, ze juz dzis troszke cieplej bylo :,0)




2004.05.15 14:54:23 link

Ehh nadal nie mam netu, co prawde mowiac troche mnie irytuje, ale co tam...

Dobrze, ze juz po kolosach jestem, dobrze, ze juz weekend, tylko szkoda, ze taka troszke smutna pogoda za oknem.

Wczoraj mialem zabiegany dzien, uczelnia, zakupy, praca, a pozniej od lekarza do lekarza. Okazalo sie, ze problem z moim kolanem wiaze sie z nadwyrezeniem zespolu miesniowo naczyniowego, mam masc i tabletki, za 2 tyg. do kontroli, jak nie pomoze do zastrzyki i szyna :(

Dzis wypad na Troje do Multi :,0)




2004.05.13 22:43:14 link

Wkurwilem sie, wkurwilem sie na maksa. Pieprzona biurokracja przez nia jestem w tyl o ponad 600 zl, bo moja ukochana Polibuda nie wyplaca mi stypy w semestrze letnim bo niby nie zlozyl o to prosby. Ehhh nigdy nie skladalem prosby i wyplacali nadal w semestrze letnim, a teraz zonk, ide jutro sie poklocic do dziekanatu, ehhhhh... biurokracja, papiery, podania, wnioski, to cos co urzednicy i grube panie w okienkach lubia najbardziej. Popieprzony jest ten kraj.

Poza tym net dalej nie dziala. Jutro pojade i zrobie mala afere. Ogolnie jestem nabuzowany. Dzis z projektu dostalem 5, kolo z technik decyzji poszlo OK, kolo z systemow zarzadzania srodowiskiem rowniez poszlo ok ale jakos w ogole sie nie ciesze z tego powodu. Porazka...

Jutro jeszcze kolejne kolokwium, wizyta w dziekanacie, zakupy, wizyta w magsyfie, wizyta u lekarza, a pozniej pewnie zgon, ehhhhh...




2004.05.11 18:16:22 link

Mama zadzwonila dzis rano do adwokata i okazalo sie, ze jutrzejsza licytacja normalnie sie odbedzie, o ile oczywiscie stawi sie na nia popieprzeniec.

Bylem dzis znowu w banku, wszystko zalatwilem, tak w gruncie rzeczy to nie wiem po co mnie wzywali. Kurde w tym tygodniu musze odwiedzic pania w dziekanacie, ktora zajmuje sie sprawami socjalnymi poniewaz nie wiem z jakiego powodu ale nie dostalem przelewu ze stypendium za miesiac kwiecien, co niezbyt mi sie podoba.

Dzis mialem sie niby wybrac na obchody dnia elektrona z Magda, ale jakos zmeczony jestem i nie chce mi sie nigdzie wychodzic, chyba sie zdrzemna za niedlugo. Poza tym mam dzis co robic. Mama pojechala znowu do Opla wiec chata wolna, za chwile babcia sobie pojdzie wiec bedzie cisza i blogi spokoj, taki jak lubie najbardziej.

Zostalo mniej niz tydzien, ciesze sie jak glupi, ciesze sie bo wypada sie cieszyc.

Juz chyba o tym pisalem, ale w zyciu dzieje sie tak, ze pewne rzeczy docieraja do czlowieka z lekkim opoznieniem. Prawie jak z lagiem na necie :,0) Wczoraj cos mi sie stalo, stalo sie cos, sam nie wiem co, ale wiem, ze stalo sie cos. Poza tym zrozumialem, ze w otoczeniu toksycznym i pelnym pesymistycznych rad i z dupy wzietego wsparcia nie czuje sie najlepiej. Ale jest lepiej, coraz lepiej... Tak wlasnie, niektore rzeczy docieraja do czlowieka dopiero po fakcie, szkoda, ze tak jest, ale co zrobic. Trzeba popracowac nad tym by bylo lepiej, bo juz jest lepiej, ale chyba fajnie by bylo gdyby bylo jeszcze lepiej.

W piatek ide do lekarza by zobaczyl co z ta moja nozka jest nie tak.




2004.05.10 21:49:02 link

Popoludnie, a raczej wieczor minal mi u Magdy, nie chcialo mi sie siedziec w domu wiec skorzystalem z zaproszenia na kawe :,0) Ustalilismy ponadto wypad do Multikina na Troje w sobote, teraz tylko zostalo zarezerwowanie miejsc jutro.

Pobawilem sie z pieskiem Magdy, piesek bardzo fajny aczkolwiek na dluzsza mete nieco upierdliwy, a no i ma strasznie dziwny wyraz mordy :,0) ze tak powiem malo inteligentny, ale tak czy inaczej piesio bardzo pocieszny :,0)

Zwierzak prawie ten sam w tej samej sytuacji, w ogole sytuacja podobna ale w gruncie rzeczy zupelnie inna, procz zwierzaka wiele innych podobienstw rozniacych sie od siebie znaczaco. Ciekawe zjawisko.

Znowu dzwonili z banku, ponoc znowu cos nie tak i bede musial znowu jutro isc, kurde mac, cos mi sie to nie podoba strasznie, ehhhhhhh....

Planuje jakis wyjazd do pracy na wakacje, ciekawe co z moich planow wyjdzie.




2004.05.10 18:53:37 link

Ehh fak, co za dzien, poszedlem do sadu i zonk. Swiadek sie nie stawil, ojca nie bylo, jednym slowem pasta. Kolejna wizyta w sadzie przewidziana na 9 czerwca. Zaczyna mnie ta sprawa powoli irytowac.

Mam dosc...




2004.05.09 14:08:40 link

Dawno nie pisalem bo jakos ostatnio mam wiele spraw na glowie i ciagle sie cos dzieje. Z racji fajnej pogody w piatek wybralismy sie z Magda na spacer z pieskiem, a potem do mnie na film. Jako, ze w piatek byla premiera filmu Monster to wypadalo zobaczyc ten film. Po filmie zawitalismy do Spirali ale bylo malo ludzi, byl Rychu ale pojechal ogladac gole cyce do VIPa do Zabrza, a mi sie nie chcialo jechac, bo co to za interes by placic 20 pln za jakies gole cyce, wiec po polnocy zwinalem sie ze Spirali do domku.

Wczoraj natomiast dzien minal na klikaniu, troche bylo roboty, musialem zrobic projekt stronki WWW dla Mirka, ktory startuje jako kandydat do Parlamentu Europejskiego. Pozniej przyszla Madzia i zobaczylismy sobie Liste Schindlera, kiedys juz widzialem ten film, ale malo z niego rzeczy pamietalem, wiec zobaczylem po raz drugi. Bardzo poruszajacy film, ale warto go zobaczyc. W ogole to wczoraj chcielismy jechac z Magda i z dziewczynami do Multikina, ale dziewczyny cos czasu nie mialy, a poza tym same jakies takie dziwne filmy sa w Multikinie, wiec pojedziemy juz za tydzien na 100% na Troje.

A dzis zapowada sie pracowita niedziela, tez musze troche poklikac i zrobic pare rzeczy zwiazanych z uczelnia, ale co tam niedziela dluga, przynajmniej bede robil cos pozytecznego.

Jutro 3 rozprawa w sadzie, moj adwokat mial sie ze mna skontaktowac ale sie nie skontaktowal, staralem sie do niego dodzwonic w piatek ale nie udalo sie, wiec jutro moze b