DAJCIE JUZ TE FERIE!!! nastaly ciezkie dni dla mnie. jeszcze sie nawet sesja nie zaczela a ja juz nie wyrabiam. kondycja fizyczna i intelektualna = 0 Wielkie zero. co mi do lba strzelilo zeby sie pchac na ta uczelnie i to na politologie?!? oj, nie wiedzialem co czynie a teraz musze poniesc tego konsekwencje. ale skad moglem wiedziec ze beda mnie uczyc takich strasznych pierdol i tak strasznie beda egzekwowali ich znajomosc :( mam juz dosyc, a to dopiero styczen. oj, nie pojdzie w tym roku tak latwo jak rok temu, kiedy czas od zimy do lata zlecial strasznie szybko, teraz to bedzie droga przez meke, droga ktora nie wiem czy chce isc, ale droga z ktorej nie moge juz zejsc, dopiero w lipcu, ale co wtedy? co bede robil? chyba koncza mi sie pomysly na zycie, na szczescie mam kogos z kim wiem ze chce je spedzic. no dobra, koniec uzalania. przechodze maly kryzys osobowosci, idealow i ogolnie psychiki.
tyle planow na zycie, tyle rzeczy chcialem zrobic. i zapomnialem, popadlem w szarosc zycia. przeciez chciales tak bardzo pomagac ludziom i co z tym zrobiles czlowieku? nic, absolutnie nic. przeciez marzyles zeby sie znalezc na kartach historii, zeby byc kims, a jestes NIKIM. i niestety nikim pozostane. chyba ze sie zmienie. ale jak? co mam zrobic? kim ja wogole chce byc? ten cholerny wyscig szurow okazal sie dla mnie za szybka gonitwa, ja chce wysiasc, tylko ze juz nie ma ucieczki. opetanie kasa, troska o przyszlosc, wszystko to mnie przytlacza. chcialbym studiowac tylko dla wlasnej przyjemnosci, zeby nie zalezalo od tego moje dalsze zycie. ale nie moge i nigdy nie bede mogl.
niech mnie ktos przytuli (konkretnie jedna taka Pani :,0) ,0)