#gg | e-mail

|Czytam (nie)regularnie:|

flatLINE | you think that's air you're breathin?
Sinfest | There's definitely no logic to human behavior...
Sequential Art | Barely sequential, yet, art
Krwck | Krwck's reality, bla bla bla bla

|Czytam właśnie(nie):|

"Ach" | Jerzy Sosnowski

|(nie)często w odtwarzaczu:|

Block Party | A weekend in the city
STP | All 4
Peeping Tom | as he peeps
Army of anyone | and nobody
2003.06.10 22:24:49

Cudowny dzień [cześć... popołudniowa]

      Ze swych wojażów po kolejnych miejscach zatrudnienia, wyniosłem jedną taką rzecz, którą postanowiłem sobie wpoić: kończyc to co się zaczyna (nie bacząc na to jak się to robi,0). Tak więc, z rezerwą nie mniejszą niż do zasadniczej służby wojskowej, postanowiłem dokończyć sprawy serwisów dwóch komputerów. Oba przypadki klasyfikowały się pod jedno - zupełny brak wyobraźni i intelektu ich właścicieli-użytkowników. Dzień przed przyjęciem tych maszyn na serwis, spędziłem średnio godzinę rozmawiając przez telefon z ich właścicielami. "Proszę zrobić to i to..." "Panie zrobiłem i nie działa" "Na pewno Pan/Pani tak zrobił/-a ?" "Tak, chyba... no mówie że nie działa!" "Zacznijmy od początku..." "Mówie że zrobiłem/-am tak i nic!" "Na pewno?" "Chyba tak! Przywiozę panu i się pan sam przekona!" Po czym następywała fala potocznie zwanego opierdolu, że jaki to komputer im sprzedaliśmy etc etc... Po przywiezieniu komputera, okazywało się, iż pomimo próśb i nalegań, żadna z rzeczy które radziłem nie została wykonana... Czas więc przyszedł na wykonanie telefonu do właścicieli.
      Telefon numer jeden:
- Dzień dobry. Paweł z serwisu komputerowego się kłania...
- No dobrze że pan dzwoni, bo już miałem się upomnieć. Jak tam, naprawiliście?
- Ja właśnie w tej sprawie; mam dwie wiadomości: dobrą i złą, od której zacząć?
- ? [chwila zastanowienia] o co chodzi? od dobrej?
- Więc tak: dobra brzmi komputer został naprawiony, druga, zła, brzmi JEST PAN IDIOTĄ. Zapraszam po odbiór, dziękuję i do zobacznia! - po czym pieprznąłem słuchawką... W tej samej chwili usłyszałem jak na sklep wchodzi jakiś klient...
      Był to informatyk z prawdziwego zdarzenia. Człowiek z wykształceniem nabytym w czasach gdy komputer zajmował średniej wielkości salę gimnastyczną, a programy pisało się w najlepszym razie na kartce. Ów prześmieszna istota poszukiwała najzwyklejszych w świecie kołków plastikowych, do mocowania płyty głównej w obudowie komputera. Tak wieć z należytym majestatem, przypisanym ludziom z tego typu teoretycznym wykształceniem, ów informatyk zapytał: "Dzień dobry, poszukuję pewnej rzeczy..." Szef, akurat zajęty, jak to on, lataniem po stronach o tematyce luźno związanej terminem PORNO, zawołał mnie.
      Czemu nie, wyszedłem do niego.
- W czym mogę pomoć?
- Dzień dobry, poszukuję trzpieńków plastikowych do płyty głównej...
- W sensie kołków?
- Nie, trzpieńków...
- Kołków? - i tu pokazuje mu kilka w ręku...
- Nie, trzpieńków...
- Kołków, takich do mocowania płyty głównej - na bezczela tłumaczę jak dziecku, wskazując palcem i mówiąc baaardzo wolno
- Nie trzpieńków! - uparty matoł...
- ... A to nie mamy psze pana... Do widzenia.
      Trudno w to uwierzyć, ale pacjent wyszedł... Ja zresztą też. Olałem przy okazji szefa, który najwyraźniej próbował zmrozić mnie zwrokiem, jednak zdziwienie skutecznie mu to uniemożliwiało. W efekcie mina, jaką przyjął, mówiła raczej "koorwa, narobiłem w pampersa..."

link
komentarz (5)

__________________________________________________________

|best|seen|on|full|screen|[f11]|at|bigger|than|800x600|