|
|
Wyglądając z pudełka... ... myślami smakował odległe niebo. Jedyny widok, gdy leży się na plecach, dobrowolnie zgadzając się na poczwórne ograniczenie. Wystarczało. Widoki zapierałyby dech w piersi, jednak jemu szkoda było czasu na oddychanie. Przyspieszał i spowalniał, pieścił swoje zmysły modulowanymi kształtami o fantastycznych barwach... wszystko przepływało gdzieś pod stropem jego myśli i nad podłogą jego uczuć... Ale nienawidził, gdy ktoś bezceremonialnie "... niebo robi się już jesienne... " odbierał mu spokój kontemplacji. Karmił się najczystszą sztuką spod ręki Natury... rosnąc w siłę, czuł, że mógłby... mógłby nawet spróbować... prawie na pewno mógłby opuścić swoje drewniane więzienie. Wstać.
Bał się. [...] .
"- .. sierpnia o 15.... (...,0) protracil samochod.."
"- niestety skutecznie..."
|
|
|