Wczorajszy dzien bardzo udany, po 17 wyszedlem z domku, poszedlem do Agnieszki oddac jej pozyczony w piatek parasol, a nastepnie z Aga poszlismy na punkt zbiorki gdzie czekal juz Rysiek i Kaska, a nastepnie udalismy sie na pl. Krakowski, na kolejny punkt zbiorki by spotkac sie z Kuba i Asia. Na pl. Krakowskim byl dzis koncert, grali Kayah oraz Blue Cafe. Najpierw gralo Blue Cafe, ale grali tak nijako wiec zmylismy sie na piwko do Spirali, w ktorej miala zaczac sie o godzinie 21.00 imprezka, zalatwilem jedynie pare spraw z Adamem i poszlismy ekipa spowrotem na pl. Krakowski, spotkalismy Ele i zaczela grac Kayah i ta czesc koncertu naprawde swietna, wystep troche krotki bo okolo godziny, ale naprawde warto bylo przyjsc i posluchac, ten kto nie byl niech zaluje. Po koncercie mini pokaz laserow, taki troche dziwny, szkoda, ze nie bylo sztucznych ogni, a po zakonczonym koncercie, krotka wizyta w pubie, ale ja, Rychu i Aga zglodnielismy i postanowilismy isc do domu, zachaczajac po drodze o nalesnikarnie :,0) Dobre amam na kolacje, aczkolwiek troche pikantne, ale i tak mi smakowalo. Rychu co prawda jeszcze jechal do Bravo, ale ani ja, ani Aga nie mielismy ochoty i poszlismy do domu.
Jutro zapowiada sie grill u Aski, nie wiem czy sie wyrobie z czasem bo grill ma sie zaczac kolo 17.00, a ja jutro mam pare spraw do zalatwienia, glownie u siebie w dziekanacie :,0)
Tak czy inaczej bardzo sie ciesze z wczorajszego dnia, bo kladac sie wczoraj spac kolo godzinki 2.00 lekki dol jakis mnie dopadl, jakis dziwny nastroj o czym zreszta pisalem we wczesniejszej notce, tak czy inaczej nie moglem zasnac i zastanawialem sie czy nie odpalic kompa i ogladnac jakiegos filmu, ale sen mnie dopadl i zasnalem, znowu snily mi sie straszne pierdu pierdu, ale co zrobic.
Ehhh no i wrocilem z imprezki z pl.Krakowskiego do domu, a tu taka dosc dziwna wiadomosc, nie by owa wiadomosc byla jakas zla, niedobra, tragiczna, ale owa wiadomosc niezbyt napawa mnie optymizmem i troche ten teges cos mi sie wydaje, ze znowu zostane wyjebany z interesu, ale zobaczymy, tak czy inaczej raczej rozwoj sprawy widze w ciemnych kolorach, ale cos mi sie widzi, ze jesli zostane wyjebany z interesu to juz po raz ostatni, bo w koncu niby dlaczego za kazdym razem mam byc pomijany, co ja gorszy jestem czy jak? Tez mi sie cos od zycia nalezy.
|