Ehhh uwielbiam to normalnie uwielbiam. Zajecia prowadzone z osobami z tej wspanialej katedry. Wstaje o 8.25 jak spogladam na to co sie dzieje za oknem to zastnawiam sie czy wstawac czy spac dalej. No nic, wstaje bo w koncu trzeba isc na laborke. Jak zwykle te same czynnosci rano w scisle zaplanowanej kolejnosci. Pobudka, otwarcie obudowy z akwarium co by rybki poczuyl, ze tez juz trzeba sie obudzic, podchodze do okna, odslaniam zaluzje, biore robaki, ide sie myc, myje robaki, wychodzac z lazienki ide do kuchni i nastawiam wode, przychodze do pokoju, stawaim sloiczek z robakami na oknie, ubieram sie, gdy koncze sie ubierac woda sie wlasnie konczy gotowac, ide do kuchni, robie herbate, odslaniam zaluzje i patrze na termometr, wyciagam saszetke herbaty, slodze 2.5 lozczeki, jesli dolewam soku np.: malinowego to jedynie slodze 2 lyzeczki, dolewam zimnej wody. Stawaim herbate na stole i pije ja sobie spokojnie przegladajac przy tym na ogol jakas lezaca na stole gazete z typu brukowcow ktore czyta moja mama: Przyjaciolka, Zycie na goraco, Teletydzien i inne szmatlawce ktorych tytulow nie pamietam. Ogladam glownie obrazki, bo tresc na ogol pozostawia wiele do zyczenia, co mnie obchodzi, ze jakas tam corka prezydenta jakiegos tam kraju pojawila sie w jakims klubie z jakims nowym facetem, albo co mnie tam obchodzi, ze jakas piosenkarka powiekszyla sobie cycki albo rozwiodla sie z mezem, malo interesujace tematy jak dla mnie. No nic, koncze pic herbate, zabieram plecak, ubieram buty i kurtke, glaskam psa i ide na uczelnie. I szlak mnie trafia jesli przychodze na uczelni i okazuje sie, ze ja nie mam zajec, albo ze zajecia sa jakies mega krotkie. No niby powinienem sie cieszy, ale cos mnie trafia. W obie strony idac na uczelnie trace okolo 50 - 55 minut, a na uczelni spedzam jedynie 30 minut. Ehhh powalone to jest. Dzis jeszcze musze isc na wyklad, ale pojade burzujsko sobie samochodem, a cooooo zarabiam to i stac mnie na paliwo :,0),0),0)
Ostatnio, a dokladnie mowiac od 2 dni mam problem ze snem. Znaczy spie, nie ma zadnego problemu, ale mam jakby dwa sny. Sni mi sie cos, sen na ogol jest jakis glupi, przebudzam sie, patrze jednym okiem na zegarek, obracam sie i spie dalej. Gdy dzwoni budzik wstaje, ale problem jest taki, ze nie pamietam ani pierwszego, ani drugiego snu co troche mnie irytuje.
Po Narodowym Tescie Inteligencji, ktory odbyl sie 19.X wszyscy walkuja glownie jeden temat, a jakie masz IQ, a jak Ci poszlo, a jakiej odpowiedzi udzieliles na pytanie nr X, etc., etc. troche nude sie to staje.
Od pewnego czasu kraza mi po glowie dosc dziwne mysli, z ktorymi jakos nie moge dac sobie rady, hmmm... chyba znowy zbyt wiele oczekuje od zycia, cos mi sie tak wydaje. Stwierdzilem, ze zycie byloby o wiele prostsze gdyby nie pewne 2 rzeczy ktore mi przeszkadzaja, ale nie bede o nich pisal, ani tez mowil, bo to i tak nic nie zmieni, wiem to napewno.
|