red_ford // odwiedzony 27876 razy // [|_log.chyna nlog7 v02 beta] // n-log home
pokaż: ostatnie 20 | wszystkie z tego miesiąca! (0 sztuk) | wszystkie (136 sztuk)
06:21 / 24.10.2003
link
komentarz (1)
***
.
W latach osiemdziesiatych, byłem taksówkarzem.
To bardzo ciekawy zawód.
Taksówkarz, to trochę tak jak spowiednik...
Ale nie dla facetów, nie...
Bo faceci, to tylko o piłce nożnej, panie, albo o polityce, panie...
Co innego taka powiedzmy - kobieta...
Nie macie pojęcia, ile człowiek może się dowiedzieć, wioząc kobietę dwie ulice dalej.
Najlepiej, jeżeli jest to kobieta w wieku około czterdziestu lat... (tzw. rycząca czterdziestka,0) :-,0)
Po pierwsze, może się dowiedzieć, że mąż ją zdradza.
Po drugie, może sie dowiedzieć, że ona zdradza męża i dlaczego to robi.
Po trzecie może się dowiedzieć, co dzisiaj będzie na obiad i że tak smacznie gotuje...
Po czwarte, może sie dowiedzieć, że właśnie dzisiaj nie ma z kim tego obiadu zjeść...
Po piąte, może sie dowiedzieć, że ma ciężkie siatki i nie ma kto jej tych siatek zanieść do mieszkania...
Po szóśte, może się dowiedzieć, że jak te siatki zostały już zaniesione, to może....... a licznik niech sobie bije...
Taaaak...
Wielu rzeczy można dowiedzieć się od kobiet, będąc taksówkarzem...
Bo taksówkarz, to trochę taki spowiednik.
Obcy człowiek, czasami nie znany nawet z twarzy a tylko z pleców...
Więc można się wygadać do woli.
I taksówkarz zawsze da rozgrzeszenie, w przeciwieństwie do księdza...
No, bo co takiemu taksówkarzowi zależy?
On nie ma żadnej zwierzchności w niebie, przed którą by się musiał później tłumaczyć.
Więc da.
A co?
Może znowu zostanę taksówkarzem?
Obiady dzisiaj takie drogie...
.
***