Niedziela minela dosc szybko, polozylem sie spac wczesniej zaraz po polnocy, obudzilem sie o 4.30, szybki kurs do miasta, hmm... i znowu bylo dziwnie, miasto budzilo sie dopiero do zycia, jakby takie jeszcze pustem, wyludnione, ale tym razem nie bylo radosnego milego poranku... wrocilem do domu, pies pomachal ogonkiem i bardzo sie ucieszyl, ze wrocilem, polozylem sie spac i nic, wiedzialem, ze nie bedzie sie dalo tak latwo zasnac, jakies mysli, znowu jakies wspomnienia, wtedy bylo podobnie ale z nieco innym finalem, moze nie tyle co z nieco innym ale z diametralnie innym, to chyba dobre okreslenie. Tak czy inaczej znowu wyszedlem na swoje, nieprzespana noc wynagrodzil mi wspanialy sen.
Dzis sie musze nachodzic troszke, dodatkowo musze sie pouczyc, pewnie czasu bedzie za malo, ale co tam, ostatnio stwierdzilem, ze mam za malo czasu. Przed swietami powinienem oddac 2 projekty i musze sie z nimi jak najszybciej uwinac.
Poranek przy muzyce Terence'a Blanchard'a oraz przy kawie, pies siedzil kolo mnie i od czasu do czasu merda ogonkiem gdy sie na niego patrze :,0)
Sloneczko jasno swieci noca...
|