Dzis rozmawialem znowu z Nia, milym i cieplym glosem zapytala mnie co robie, odpowiedzialem, ze nic nie robie, bo rzeczywiscie nic nie robilem. Zadala mi kolejne pytanie: co robisz dzis? Odpowiedzialem, ze nie wiem jeszcze, bo rzeczywiscie wtedy jeszcze nie wiedzialem. Padlo kolejne pytanie z Jej ust: a na co masz ochote. Wiec powiedzialem Jej na co w rzeczywistosci mialbym ochote. Zapytala: czy przegrales? Odpowiedzialem, ze tym razem nie, poniewaz nie wlaczylem sie do gry. Krotko i wymownie stwierdzila: ale gdybys sie wlaczyl to bys przegral. Co ja wtedy moglem odpowiedziec... pozostalo mi jedynie przytaknac. Ona ciagnela watek nadal: ale to chyba lepiej, ze teraz nie przegrales, bo to juz bylaby Twoja n-ta przegrana. Znowu przytaknalem, ale dodalem, ze kiedys wygrywalem. Wtedy Ona milym, stonowanym, pelnym ciepla glosem powiedziala skromnie: wiesz, Ja wiem, ze jeszcze kiedys wygrasz. Odpowiedzialem Jej, ze dobrze wiem o tym, dodalem jeszcze, ze niestety nie wiem kiedy to sie stanie. Ona z lekko zasmuconym glosem powiedziala krotko: Ja tez nie, ale wierze, ze wygrasz.
i generalnie to ona miala racje, bo zawsze przegrywalem bedac na 2 lub tez nawet trzecim miejscu, niby miejsce na podium, ale prawde mowiac wolalbym byc na miejscu ostatnim lub tez na miejscu 1, wtedy wiem, ze moja gra mialaby jakis sens, a tak hmmm... dziwnie i tyle.
Dobrze, ze dzis nie zagralem, bo znowu bym przegral, przegralbym po raz kolejny, a moja porazka znowu bylaby dla mnie sprawa kompletnie nie zrozumiala.
Ciemna strona slonca...
|