Dzis dziwny dzien, cos mi sie snilo, nie wiem co bo nie chcialem o tym pamietac bo co to da? Nic jedynie sie zirytuje i bede mial zwalony humor. Poszedlem na uczelnie, jeden wykladzik szybko zlecial, pozniej czekalem prawie 2h na laborke z Catii dzis cos opornie mi szlo, nawet bardzo opornie, zirytowalem sie pare razy w efekcie czego dostalem jedynie 3 :( porazka jednym slowem.
Dzis na uczelni dziwna sytuacja, nawet bardzo dziwna, nigdy wczesniej nie spotkala mnie taka sytuacja, ale coz... kiedys musialbyc ten pierwszy raz... na poczatku jakos dziwnie bylo, pojawil sie smutek, ale pozniej po chwili zastanowienie doszedlem do wniosku, ze jednak jest o.k.
Mialem prawie 2h wolnego czasu wiec jak zawsze porozmyslalem o tym i owym, hmmmm teraz jest i bedzie inaczej, nie bedzie juz tak jak kiedys, nie wiem czy to w tej chwili jest dobra czy zla rzecza, zaluje pewnych rzeczy, no ale coz... nikt nie zna przyszlosci, a przeszlosci nie da sie niestety zmienic. Naiwnosc, naiwnosc to chyba moje drugie imie. Stwierdzilem, ze za dobry jestem ostatnio, nawet Scorpiona mi to powiedziala, poprostu za dobry, zawsze przydatny jedynie wtedy kiedy potrzebny, a jak nie potrzebny to nie przydatny do niczego, smutne.
Wrocilem z uczelni do domu, podwiozl mnie qmpel, przynajmniej nie musialem ciagnac km z buta, jeszcze snieg spadl, porazka :(
W domu tez nie ma spokoju, ciagle jakies dziwne pieprzenie o dupie marynie, ktore doprowadza mnie do pewnego granicznego stanu mojej wytrzymalosci. A ja poprostu chcialbym wrocic do domu, zjesc obiad, siasc w fotelu lub na kanapie i odpoczac, odpoczas sobie porzadnie, nic nie robiac, nic nie slyszac, poprostu chcialbym siasc popatrzyc przed siebie i sie zrelaksowac, no ale kurwa nie, nie nie nie nie nie, to nie jest mozliwe, mam jakies jebniete marzenia rodem z Marsa, przychodze, a tu pieprzenie, pieprzenie o wszystkim i o niczym, ciagle komentowanie tego co jest w telewizji, ja pierdziele, ani chwili spokoju, jak juz przejdzie mi chec odpoczynku i chce poogladac chociaz przez chwile TV by dowiedziec sie co ciekawego sie wydarzylo na swiecie to oczywiscie tez nie moge, bo ciagle jakies komenatarze, gadanie o pierdolach w efekcie czego wychodze i przenosze sie do swojego pokoju. Siadam przed kompem po 10 sekundach dochodzi do mnie fakt, ze nie zamknalem drzwi, wstaje, zamykam drzwi, niestety w niczym mi to nie pomoaga, dochodzace do moich uszu pierdolenie o dupie marynie wywoluje u mnie efekt uboczny, wydaje mi sie, ze zaraz zwroce obiad zjedzony przed paroma minutami, albo tez ze glowa eksploduje mi na miliony kawalkow. Zakladam sluchawki, wlaczam jakas muzyke, tylko po to by nie slyszec pieprzenia zza sciany, niestety po paru minutach dochodze do wniosku, ze nie chce sluchac muzyki, ze ja kurwa mac chce odpoczac !!!!!!!!! Ale gowno, oczywiscie nie moge sobie odpoczac !!! Bo niby czemu mialbym odpoczywac??????? Dlaczego po powrocie do domu mialbym NIBY miec mozliwosc odpoczynku????? Jakim prawem moge miec dziwna zachcianke by posiedziec chwile w ciszy i sie zrelaksowac??????? Fuckin disaster'
Ehhh kiedy, kiedys nastanie pewnie taka chwila, ze wroce do domu, zostane przywitany dziewiecioma magicznymi slowami siade w fotelu i sobie odpoczne. Tak... kiedys napewno tak bedzie...
Dzis byla noc polarna, slonce nie swiecilo mimo iz bylo widoczne....
|