... dotarlismy do domu, usiadlem przed kominkiem, po chwili przyszla Ona i podala mi herbate w ciemnym ceramicznym kubku, herbata byla ciepla - widac bylo jak paruje, Ona siadla tuz obok, powiedziala: nie pij jeszcze bo goraca, ale ja juz sie napilem, lubie goraca herbate, popatrzylem na Nia i powiedzialem powoli: wiesz moze i jest goraca, ale z herbata jest jak z zyciem trzeba umiec ja pic tak by sie nie poparzyc i by sie przy tym delektowac smakiem. Ona usmiechnela sie i powiedziala, ze to byl bardzo mily spacer, ale ja nic nie odpowiedzialem, przyjalem jedynie do wiadomosci to co mi powiedziala. Po chwili poprosila bym na Nia popatrzyl, odwrocilem wiec glowe i spojrzalem w Jej piekne blekitne oczy w ktorych dostrzeglem obijajce sie plomyczki ognia, ktory palil sie w kominku. Nie musialem Jej zapewniac, ze mi tez spacer sie podobal, czulem, ze wyczytala to z moich oczu. Przez chwile siedzielismy obok siebie patrzac w blask ognia, popijalem z wolna bardzo pyszna slodka herbate, herbata byla tak smaczna, ze bardzo chcialem wypic jeszcze jeden kubek ale nawet nie skonczylem pic pierwszego kubka, popatrzylem na Nia i powiedzialem: wiesz czas bym sobie poszedl. Z wielkim zdziwieniem zapytala sie mnie: gdzie chcesz isc o tej porze, w dodatku straszny mroz jest za oknem, odpowiedzialem Jej: wiesz, chcialbym isc, isc przed siebie, isc i znalezc miejsce w ktorym czas stanie w miejscu, a swiat zawiruje wokolo, miejsce w ktorym zawsze moglbym sobie przypomniec te chwile spedzone z Toba. Lekko drzacym glosem powiedziala mi: idz jesli chcesz, ja bede czekac, mam nadzieje, ze szybko znajdziesz to miejsce i ze szybko tu wrocisz. Wzialem kubek z herbata, ktory caly czas trzymala w rece i polozylem na stoliku, nastepnie delikatnie zlapalem Jej dlon i powiedzialem: wiesz, ja nie wiem czy wroce. Zapytala dlaczego. Odpowiedzialem: poniewaz nie wiem kiedy i czy w ogole znajde to miejsce do ktorego chcialbym pojsc. Wyczulem, ze Ja bardzo te slowa zaskoczyly, przeciez w gorach bylo tak pieknie, a ja chcialem odejsc, lza splynela po Jej lewym policzku... pies podniosl sie z podlogi i usiadl naprzeciwko nas, patrzyl w dosc dziwny sposob, wydawalo mi sie, ze chcialby sie zapytac o co w tym wszystkim chodzi. Ona zapytala sie wtedy, czy ja pojde wraz z nim, odpowiedzialem: tak, pojde z nim, z nim bedzie mi razniej. Na Jej policzku pojawilo sie wiecej lez, ktore splywaly powoli jedna za druga. Wstalem, pocalowalem Ja w policzek i poszedlem wlozyc buty i ubrac kurtke, gdy otworzylem drzwi zawialo strasznym z zewnatrz mroznym powietrzem, Ona powiedziala wtedy: nie musisz tam isc, zostan... jest jeszcze wiele ciekawych rzeczy do zrobienia...
|