W koncu sie wzialem za Catie, ale nie skonczylem, zostalo mi jeszcze do wrzucenia okolo 10 slajdow i to bedzie koniec, mam nadzieje, ze jutro wroce z pracy o jakiejs rozsadnej porze i ze bede mial czas by to jutro dokonczyc.
Dzis jakis taki mily dzien, niby nic sie nie wydarzylo, niby zwykly szary dzien, a jednak poczulem sie lepiej, jakos tak kompletnie inaczej, czuje sie jakby swiat stanal w miejscu, wszystko zwolnilo, odeszlo gdzies na bok, nie wiem odnosze wrazenie ze swiat stal sie obojenty, chociaz z drugiej strony wiem, ze obojetnosc to nie jest ta cecha ktorej poszukuje i do ktorej daze na swojej drodze zycia.
Czasami to bardzo mile jest gdy ktos zwraca uwage, przysle SMSa albo maila o 4.00 w nocy, bezinteresownie napisze pare zdan niby nic nie znaczacych, a jednak zdan ktore wywoluja jakis tam maly zarys usmiechu na twarzy.
Czuje sie juz o.k. gardlo nie boli, kataru brak, jednym slowem przez swieta wyzdrowaielm, z czego sie oczywiscie bardzo ciesze :,0)
... odwrocilem glowe by jeszcze raz spojrzec Jej w oczy, by zapamietac Jej spojrzenie na zawsze. Jej oczy byly pelne lez, dostrzeglem w nich tysiace mysli przelatujacych przez Jej umysl. Zapytala po cichu: wychodzisz juz? A ja jeszcze nie wychodzilem, jeszcze nie chcialem wychodzic, nic Jej nie odpowiedzialem, poprostu czekalem, czekalem jeszcze bo byc moze cos jeszcze mi powie...
Urok sloneczka jest taki, ze raz jest ono widoczne, a raz nie, gdy go nie widac jest dosc zimno, nie odczuwa sie ciepla na twarzy, a gdy juz swieci jasno, to wystarczy chwila by poczuc cieplo, taki maly fenomen.
|