Sesja zimowa niby prosta, na upartego gdybym sie mocno przylozyl, to praktycznie moglbym cala sesje zaliczyc w tym tygodniu z wyjatkiem jednego egzaminu, ale wlasnie sie tak zastanawiam po co? W jakim celu? Po to by miec wiecej wolnego? Czy moze po to by nie stac pozniej w okienku przed dziekanatem, czy moze jeszcze z jakiegos innego glupiego powodu?
Prawda jest taka, ze to moja pierwsza sesja, pierwsza sesja zupelnie pozbawiona sensu i celu, sesja dla samej sesji, dla nikogo innego, dla Pani w dziekanacie chyba tylko i wylacznie, ktora bedzie miala radoche przybijajac jakas tam pieczatek w moim indeksie, dla nikogo innego. Dla siebie? Dla mnnie w ogole, nie widze sensu zaliczania tej sesji, rownie dobrze, moglbym wziac sobie dziekanke, tak w promocji, by zycie bylo juz na maksa zajebane.
Z drugiej strony jest jeszcze moja mama i wiem, ze przykro i smutno by Jej bylo, gdybym olal studia, ma dosc swoich problemow, wiec chyba lepiej bedzie jak nie bede Jej robil kolejnych nowych problemow, zwiazanych tylko i wylacznie z moja osoba.
Pierwsza sesja bez backup'u, taka prawda...
|