Wczoraj przed snem zobaczylem polska komedie pod tytulem Cialo - bardzo fajny i smieszny film, smialem sie gdzies o 4.00 w nocy i chyba nawet mame obudzilem przez przypadek.
Dzis znowu porzadnie sie wyspalem bo wstalem kolo godziny 14.00 snily mi sie jak zwykle jakies pierdoly :,0)
Mama ostatnio informuje mnie o zlych i jakis malopomyslnych rzeczach, dzis na przyklad poinformowala mnie, ze dzwonila Ciocia i powiedziala, ze z Wujkiem jest juz bardzo zle...
Odebralem dzis maila od opiekuna, okazalo sie, ze promotor podtrzymal ocene zaproponowana przez opiekuna, czyli z pracy przejsciowej dostalem ocene 5 (bdb,0), owszem napracowalem sie, odwalilem kawal dobrej roboty, pytanie tylko dlaczego mnie to w ogole nie cieszy. czyzbym nie potrafil sie juz cieszyc z malych rzeczy... Chyba tak jest, ostatnio z bardzo niewielu rzeczy sie ciesze, w zasadzie nie pamietam z czego sie ostatnio naprawde cieszylem. Sesje juz prawie zaliczylem, zostal tylko do zrobienia projekt z baz danych, ktorych musze oddac ze swoja sekcja dopiero 4 lutego, bo oczywiscie prowadzacy postanowil w srodku sesji wyjechac sobie gdzies na ferie. Tak czy inaczej wszystko mam juz pozaliczane, srednia w tym roku bedzie nadwyraz wysoka, bo z tego co prognozuje to bedzie sie wahac miedzy 4.3, a 4.4. Ostatnia taka duza srednia to ja chyba mialem jak bylem w szkole podstawowej, ale tu tez w ogole jakos dumny z tego nie jestem, ani tez nie powiem bym byl z tego faktu jakos specjalnie zadowolony.
Dzis znowu gdzies musze jechac, cos komus naprawic z kompem, dawniej bylo tak, ze cieszylem sie z kazdej takiej mozliwosci wyjazdu do kogos, naprawy i wzieca za to pieniedzy, teraz... teraz juz mnie to nie bawi, na brak kasy nie narzekam, dzieki stypendium socjalnemu i pracy w CRSie suma zgromadzonych pieniedzy na moim koncie jest najwyzsza odkad pamietam. Nigdy nie dane mi bylo dysponowac taka pokazna suma. Pytanie tylko czemu w ogole nie potrafie sie cieszyc takimi rzeczami? Sam niestety nie wiem dlaczego sie tak dzieje, chyba cos powaznie we mnie wygaslo, nie mam kompletnie zadnych planow przyszlosciowych, by powiedziec wiecej, kiedys planowalem cos na tydzien lub dwa tygodniej w przod, teraz planuje z dnia na dzien. Wydaje mi sie, ze dawniej takie planowanie z dnia na dzien wywolywalo u mnie jakies dziwne zachowania, poprostu ja zawsze wszystko musialem miec zaplanowane, ulozone, uporzadkowane, a teraz... zycie toczy sie swoim biegiem, prawde mowiac mam zerowy wplyw na ten bieg, nie wiem, moze w ogole nie chce miec na niego wplywu. Narazie jest o.k., dobrze nie jest, ale zle takze nie, czuje sie jakbym szedl do nikad... szedl gdzies bez jakiegokolwiek celu, poprostu ide... wlasnie ide z psem bo juz chce wyjsc.
A sloneczko... hmmm gdzies tam sobie swieci... 3 lata temu odnalazlo mnie pewne sloneczko... wczoraj minely 3 lata od pierwszego spotkania z Anna.
Wiec skoro 3 lata temu jakies sloneczko sie znalazlo, to moze i teraz sie znajdzie, tylko kto to moze wiedziec?
|