mother // odwiedzony 62208 razy // [|_log.chyna nlog7 v02 beta] // n-log home
pokaż: ostatnie 20 | wszystkie z tego miesiąca! (0 sztuk) | wszystkie (203 sztuk)
20:52 / 05.03.2004
link
komentarz (1)
dzisiaj po praktyce poszlam z moja Rudolfinka :*** do V.I.P.'u... troszku pogadalysmy i duzo mi to dalo... upewnilam sie w tym, ze trzeba zyc chwila, ze nie mozna sie zamartwiac na zapas, ze czasem warto zaryzykowac... ona postawila wszystko na jedna karte... swoj 18-sto miesieczny zwiazek zaryzykowala dla wieczoru z kims kogo w sumie nie musiala dobrze znac, aby go poznac... mowila, ze potem miala wyrzuty sumienia, ze juz nie mogla byc z tamtym, ale nie zalowala, bo "w zyciu mozna byc z dwoma osobami, ale samemu sie czuje, ze przy jednej sie zyje a przy drugiej umiera"... ona mowila, ze tego wieczoru odzyla po osiemnasto miesiecznej wegetacji/smierci... ja sie poryczalam, ze az mi bylo glupio, bo nie lubie kiedy ludzie widza moje lzy... ciesze sie, ze mimo iz teraz nie jest z nikim, bo ten z ktorym chce byc mieszka za daleko, to bynajmniej nie umiera i moze czekac na chwile kiedy znow odzyje... przez jeden wieczor dostala wiecej szczescia niz przez osiemnascie miesiecy...

zycie jest pelne niespodzianek...
mysle, ze w zyciu wszystko ma sens...
ktos nad tym czuwa i mimo iz cos nam sie wydaje glupie lub dziwne, to na pewno ma sens...