Pieknie. Wybralem sie na uczelnie, tak samo jak tydzien czy dwa tygodnie temu i znowu prowadzacy nas olal i sobie nie przyszedl w ogole. uhh zastanawiam sie czy w ogole jest jakis sens chodzenia na ta uczelnie, bo to porazka jest jednym slowem. Czlowiek wstaje rano, idzie na uczelnie po to tylko by dowiedziec sie, ze po 20 minutach moze wracac do domu by ponownie moc zawitac na uczelni za pare godziny. Uhh przybite to jest na maksa, ale co zrobic.
Jestem jakos rozdarty wewnetrznie. Ciagle spotykaja mnie jakies dziwne glupie rozczarowania, wczoraj na przyklad zostalem wyrzucony z ulubionych i cos mi sie wydaje, ze zostalem wyrzucony dodatkowo nie tylko stamrad. Kurcze tak sie zastanawiam, jak bardzo trzeba byc silnym psychicznie by niczego po sobie nie dac znac, albo ktos jest wytrzymaly psychicznie albo dobrze umie sie maskowac badz dusi cos w srodku oszukujac swiat, a dodatkowo takze i samego siebie. Hmm ja chyba z tych wszystkich trzech wariantow wybralbym opcje numer 3 gdyz wydaje mi sie najbardziej prawdopodobna.
Za oknem nadal sypie, cholera jasna, juz mnie trafia ta pogoda.
A mowi sie, ze sloneczko im blizej lata tym mocniej i czesciej swieci, a tu lypa jednym slowem...
|