00:49 / 20.03.2004 link komentarz (1) | ten dzien moge z czystym sumieniem zaliczyc do niezmarnowanych...
pierwszy raz w tym roku odkurzylam moj rowereq i wybralam sie na wyprawe z ekipa... pojezdzilismy z 3h...
potem poszlismy do pubu, ale... zdalam sobie sprwe, ze nie mam o czym z nimi rozmawiac (oprocz mojej psiapsioly,0)...
pamietam jak kiedys kazdy wypad razem stawal sie dla nas wrecz ceremonia; wielkie przygotowania, plany, niekonczace sie tematy do rozmowy... dzisiaj wiecej milczelismy niz rozmawialismy... kazdy zagubiony gdzies w swoim swiecie, ktorego sam do konca nie rozumie... to bylo cyniczne jak na sile ludzie starali sie byc zabawni... w moich oczach byli po prostu smieszni!
mam do nich jakies pretensje, o ktorych na wszelki wypadek wole nawet nie wspominac... oni tez chyba maja do mnie zal o wiele rzeczy... ale najgorsze ejst to, ze mam w nosie to co o mnie mysla, chociaz kiedys sie strasznie liczylam z ich zdaniem... ich zarty wywoluje na mojej twarzy jedynie usmieszeq ironii... a przeciez nie tak milao byc...
ostatnio coraz czesciej zdaje sobie sprawe z tego, ze wiele ekip sie rozlecialo... w tym moja... a moze nigdy nie bylismy przyjaciolmi? moze tylko w pewnym momecie sie potrzebowalsmy?
wiem, ze juz ich tak bardzo nie potrzebuje jak kiedys... mam do nich zal, ze sie zmienli... a moze to ja sie zmienilam tak, ze sama siebie nie potrafie odnalezc? nie wiem... mysle, ze kazdy w pewnym momencie zycia zaczal myslec w nieco inny sposob... wiem tylko, ze zawiedli mnie juz za wiele razy, ze nie czuje potrzeby, aby z nimi przebywac...
ludzie sie zmieniaja... ja sie zmieniam... moze to moja wina? nie wiem, ale nie mam zamaiaru robic sobie scen... wiem tylko, ze nasze drogi sie gdzies tam rozeszly... a ja nie cche zbaczac z mojej...
|