Wczoraj praktycznie caly dzionek przed komputerkiem przesiedzialem z malymi przerwami na ogladanie telewizorka, drzemke popoludniowa i spacerek z psem.
Poklikalem troche tu i tam i zrobilem 4 nowe obiecane skiny szablonowe do nloga. Moze za pare dni jak mnie najdzie znowu ochota to kolejne skiny zrobie.
Jutro mam nadzieje, ze pojade autkiem rano na uczelnie, bo pewnie doktor, ktory nas ciagle olewa tym razem tez nie przyjdzie na zajecia, wiec wole jechac autem co by szybko do domku wrocic, a nie robic nie potrzebnych km w jedna i w druga strone na uczelni i po poludniu jeszcze raz zaliczac powtorke z porannej rozrywki.
Strasznie sie dziwnie czuje. Uplywajacy czas praktycznie niczego nie zmienia, dziwne bardzo, ale ostatnio przynajmniej kladac sie spac, mam wielka ochote by wlasnie sie polozyc i by rano wstac bo mysle sobie, ze jednak kazdy dzien moze cos nowego wnies do mojego zycia. Jakas pozytywna rzecz - wiem, ze to troche takie oszukiwanie wlasnego siebie, ale na obecnym etapie mojej przygody z zyciem nic innego mi nie pozostaje. Troche mi przykro, znowu patrze gdzies gdzie patrzec chyba nie powinienem.
Wczoraj przesiedzialem z jakies pol godziny w kosciele, fajnie, lubie przebywac w kosciele, gdy jest tam prawie zupelnie pusto, chlodno i cicho.
Z kazdym tygodniem dochodza nowe sciezki, ale najlepiej isc sciezka ktora sie zna, nizeli sciezka po ktorej sie nigdy nie szlo.
Promyki slonca na mej twarzy, ktore wywoluja uczucie chlodu i zmina, dziwne...
|