Kurwa co za dni. Mam wszystkiego dosc. Wczoraj sie dowiedzialem od adwokata, ze ojciec wniosl sprawe do sadu - sprzeciw od wyroku zaocznego i tym samym wniosek o przywrocenie terminu do wniesienia sprzeciwu oraz wniosek o wstrzymanie egzekucji komorniczej. Juz mam dosc takie kurwa mac walki ciagle. W ogole to teraz ponosze konsekwencje czyich popierdolonych decyzji na wplyw ktorych ja nie mialem najmniejszego wplywu.
Plany na tydzien ulozylem sobie specjalnie tak by dzis miec calkowicie wolny dzien od rana do nocy, no i mam calkowicie wolny dzien ale co z tego, ze mam jak nie wiadomo teraz po co mi ten wolny dzien dzis.
Szkoda, ze ciezko jest tak poprostu zmienic swoje zycie. Momentami mysle, ze latwiej by mi bylo gdybym na przyklad olal to wszystko, spakowal sie, wzial kase z konta i pojechal gdzies i zaczal wszystko od nowa olewajac moja pieprznieta rodzinke i innych ludzi, ktorzy mysla sobie, ze ze mna moga robic co tylko im sie podoba, a niestety tak kurwa mac nie jest, bo niby kim ja jestem by robic jakies walki w stosunku do mnie, na ktore w ogole sobie nijak niesluzylem.
Procz mysli jakiegos kompletnego oderwania sie od tego calego gowna i wyjechania gdzies z dnia na dzien pojawia sie we mnie chec by sobie strzelic w leb i zginac ze swiadomoscia, ze pewne osoby beda czuly sie winne mojego czynu. Tak tak... tak wlasnie bym chcial, by ktos sobie zdal sprawe, ze zycie nie polega na krzywdzeniu sie na wzajem.
|