20:28 / 30.04.2004 link komentarz (0) | No tak.
Po rekruterce ani widu ani slychu, czyli tak zwana dupa a nie praca. Moglaby sie odezwac i cos powiedziec - tak albo nie - no ale po co.
To nie tylko w Polsce tak jest, ze jak nawal pracownikow a ofert malo, to wszyscy raptem zaczynaja miec w dupie konwenanse i dobre wychowanie.
Tak czy siak zaczynam sie frustrowac i to powaznie. Niby z glodu nie zdycham, narazie mam gdzie mieszkac, ale to wszystlo sytuacja dalece tymczasowa. Prace znalezc musze a juz mi sie wyczerpaly wszystkie pomysly. Jakos isc stac za kasa do Safeway'a nie mam najmniejszej ochoty, tudziez zasuwac jako kelnerka albo sprzataczka :(
Zreszta, wygrzebac sie potem z takiej pracy na cos lepszego to zakrawa na cud ciezki. No i co tu kurwa zrobic???? Trzeba mi rozpaczliwie znajomosci, i to znajomosci *wlasciwych*. Tych jakos nie widac na horyzoncie.
Im wieksza we mnie desperacja rosnie tym jakos mniej sie dziwie babom, ktore dla zdobycia roboty gotowe sa przespac sie z kim trzeba. Tutaj czlowiek bez pracy to jest ostatnie dno do pogardzania i trudno sie dziwic, ze w warunkach ciezkiej konkurencji kazdy sie ima wszelkich sposobow.
Zlosliwie jeszcze od siebie dodam, ze babka, ktora sie przespi z szefem a prace dostanie mniej jest spolecznie pogardzana niz ktos, kto zyje na zasilku i roboty nie ma....
|