Poobijane do krwi kostki pięsci...
... raz po raz bezładnie okładały betonową ścianę. Stał naprzeciw swojego nieczułego na ciosy przeciwnika starając się przelać na niego bladoniebieską wciekłość piętrząca się za szkłem całkowicie przezroczystych oczu... znowu opadł z sił... osuwając się po pionowej powierzchni niczym marionetka, której ktoś w przypływie litości przeciął sznurki, w ostatnim przebłysku świadomości oślepłymi ustami błagał...
[pieką... oczy...?]