Wczorajszy dzien nie byl wcale taki ciezki jak myslalem. Co prawda poszedlm dosc pozno spac, a moze raczej wczesnie? :) Tak czy owak zasnalem o godzinie 4.30 a okolo 8.00 przewalalem sie z jednego konca wyra na drugi bo sasiad na drugim pietrze napierdalal napirw mlotkiem jakims, a pozniej jakims udarem w sciane i sie kurde nie wyspalem. Kolo poludnia pojechalem na uczelnie, spotkalem doktorka jak wlasnie wychodzil, kazal mi przyjsc dzis o 9.00 wiec zaraz zmykam do wyrka co by nie zaspac rano, jeszcze tylko na wszelki wypadek sobie poczytam conieco z tej metodologii co by nie byc kompletnie zielonym :) Po uczelni wrocilem do domu, troche poklikalem i pojechalem do pracy. Reinstall systemu przebiegl sprawnie i gladko, ale dzis jeszcze musze jechac do pracy dokonczyc pare rzeczy :)
Zanotowalem wczoraj o 4.30 nad ranem w moim "nocnym zeszycie" pewne mysli, ktore dzis staralem sie rozwinac:
Ostatnio jakos znowu mysle, zreszta nie tylko myslalem nad ranem, ale takze popoludniu i wieczorem. Mysle, ale juz teraz troche innymi katerogriami, juz nie ma zalu, smutku, rozpaczy. Mimo iz tak naprawde nie stalo sie nic to teraz jest juz jakos zupelnie inaczej, tak jakby spokojniej, ciszej.
Scorpiona miala racje, ze pozniej pozostaja tylko dobre i te mile wspomnienia...
|