18:19 / 23.07.2004 link komentarz (4) |
dokładniejsze sprawozdanie... no dobrze...
w piątek wieczorkiem Ninona zrobiła mi "świecące paznokietki",są śliczne( troche wazeliny nigdy nie zawadzi;-) )
w sobote skoro świt wstaliśmy i w droge...
prowadziłam 230 km(moj zyciowy rekord;-)),potem już miałam dość...
następnie było duuużo robót drogowych,w związku z czym... zamiast pojechac na południe od Krakowa 30 km trafiliśmy jakimś cudem... do Wieliczki;-)
nie ma to jak jechac prosto do celu... całe szczescie jakoś sie udało dotrzec na miejsce na czas;-)
szybko do hotelu, wskoczyłam w mą przepięknościową kreacje(psującą naturalnie do paznokci;-) ) i wybiegłam do samochodu...własciciel hotelu,który akurat siedział na zewnatrz stwierdził tylko "warto było czekać"... no cóz...;-)
pojechaliśmy na ślub...masa nieznanych mi ludzi... tylko kilka ciotek i wujków...
ryż, płatki kwiatów,słodycze i pieniądze na głowie państwa młodych... i stwierdzenie "nie przelewa nam sie,zbieramy wszystko";-)
masa życzen dla młodej pary... dłuuuga kolejka... kamery i zdjęcia(nienawidze tego, zwykle wychodze strasznie, wobec czego kryje sie jak tylko moge...niestety niezawsze mozna...;-( )
korowód weselny... ludzie poprzebierani za...(oj, a kogo tam nie było;-))
wódki wystarczyło, wiec dotarlismy na miejsce;-)
najpierw jedzonko, troche tanców, zdjec... tylko zerknełam na buty... pół fleka nie miałam (a paznokcie dalej sie dzielnie trzymały;-) )
tak po północy zerknełam na nie po raz drugi( na obcasy)... juz drygi flek si ledwo trzymał, a w tym samym czasie wodzirej powiedział, ze pannie młodej suknia sie prwała i pilnie potrzebne były wszelkiego rodzaju agrafko- i szpilkopodobne... jakos udało sie zaradzic i bawili my sie dalej;-)
wiecie jak pieknie wygląda Kraków spowity mgłą o wschodzie słońca? ... urzekł mnie ten widok z autokaru...:-)
powrót do hotelu przypadł na 6 nad ranem, dłuugie spanie, "poranek" w wiekszym gronie weselników, wycieczka kolejką linową na szczyt pobliskiej góry i podziwianie okolicy z góry...
wieczorem - kolejny punkt programu - poprawiny...;-)
wesoło było, nie ma co;-)
ale w miare szybko sie zmyliśmy, by kolejnego dnia móc pozdrowić smoka;-)
zerwaliśmy sie bardzo wczesniej, bo wyjeżdzalismy w poniedziałek już o 11...
odwiedzilismy Kraków, smoka, sukiennice, jeszcze kilka postojów w drodze powrotnej i ... w domku bylismy 23.30...;-)
a paznokcie... dalej zyją, tylko jedna kropka odpadła;-)
[dla niewtajemniczonych: me paznokcie są dwukolorowe z takimi srebrnymi kropkami na złączeniu kolorów, dlatego świecące;-) ]
w sumie to by było na tyle...;-) |