02:03 / 02.08.2004 link komentarz (1) | Łohoh. Co za dzień. Z rana miałem niezwykle dobry humor za sprawą piw i zimnyego ginu z tonikiem. Mieliśmy jakieś rozmowy dziwne. O tym o tamtym o kupie. Nie no, nie potrafiłem się wyluzować bo żyłem z myślą, że jadę dziś na "18" mojego kuzyna. Na domową, na bank 18 klubowej nie było. Rozumiecie, że rodzinną, domową. Była tylko rodzinna. Bo taki jest mój kuzyn, cichy skromny. Może cichy skromny brzmi jeszcze pozytywnie, ale na ten przykład powiem wam, że jest tak szanowany wśród kolegów z klasy, że ostatnio dla psikusa spuścili mu plecak w kiblu. On patrzył, co będzie kolegom przeszkadzał. Nie powiem, jest mi go strasznie żal, ale on taki jest i tyle. I cały wieczór opierał się na grze w komputer. Gra w komputer to dobra opcja. To graliśmy w sztrzelanki i w wielki tenis [demo]. Żal mi mojego kuzyna. Na wakacje nie wyjechał bo remont, jego siostra [moja kuzynka - osz kurwa, jak popierdolona] jest strasznie faworyzowana przez rodziców. Strasznie mega bardzo. Kolegów ma paru w kafejce internetowej gdzie napierdalają w strzelanki. Żal mi go.
Tym smutnym akcentem kończe poranną odsłonę: z życia rodzinnego Łukasza.
PS. A najbardziej mi żal go z tego powodu, że na własnej 18 nie dostał wódy.
A ja dalej - My 1st Song. |