10:39 / 04.08.2004 link komentarz (10) | ***
Zabarwiona kolorami zorzy luminescencyjna mgiełka unosiła się nad rzeką, gdy wiła się ona niczym serpentyna w głąb ziemi. Dostarczyła pasażerom tańczącej na falach łodzi akurat tyle światła, by mogli oglądać mijaną okolicę. Miejscami skały nabierały majestatu, jakby podróżnicy żeglowali przez monumentalną katedrę, w której nie brakowało nawet witraży z kwarcu i ametystu. Chwilami tunel wyglądał jak usłany aksamitną draperią, czy też skrzącymi się gobelinami zrobionymi z diamentów. Przelotnie dostrzegali coś, co musiało być żyłami srebra, niekiedy zaś złota. Na ten widok oczy iznoguda zapłonęły chciwością.
Wzdłuż rzeki biegła wąska ścieżka, lecz od czasu do czasu odsuwała się, gdy nurt przepływał między wysokimi urwiskami lub pod skalnym nawisem. Jednakże zawsze pojawiała się z powrotem, z niezawodnością torów kolejowych biegnących obok pustynnej autostrady.
Iznogud zamknął oczy i zaczął obracać głowę na boki jak sowa, próbując zlokalizować źródło znajomego dźwięku. Koncentrował się tak mocno, że dźwięk wydawał się istnieć w jego głowie, niczym trójwymiarowy przedmiot posiadający barwę i kształt: deszcz był błękitny i przypominał mgłę, podczas gdy grom miał postać pomarańczowych zygzaków. Kiedy obracał głowę na lewo, odgłos zamierał, lecz gdy zwracał się w drugą stronę, dźwięk i kolory rosły aż do osiągnięcia maksimum w momencie, gdy jego nos skierowany był pod kątem czterdziestu pięciu stopni na prawo.
- Słyszysz? - nieśmialo spytał się własnego sumienia. Majaczył on sam ze sobą.
- Iznogudzie, Kordianie XXI wieku, spocznij. Twoja misja się kończy. Na nic to, zacznij żyć. Rozumiesz? Żyć dla siebie. Wiedz, że żaden puch marny sponiewierać Ciebie nie może. NIE MOŻE!
[tutaj kiedyś było zdjęcie]
To setna notka jest :-) |