I wszystko dobrze się skończyło. Tak jak przypuszczałam. ;-)
Pogadaliśmy sobie.
Momentami wchodziliśmy na dość poważne tematy. Za poważne. Ja tak dalekosiężnie nie patrzę.
Ja mam motto: CARPE DIEM. I tyle.
No, ale zobaczymy. Czekam na rozwój wypadków. He, he. :-)