kaczuszka // odwiedzony 135718 razy // [era_chaosu_mumik szablon nlog7 v01f beta] // n-log home
pokaż: ostatnie 20 | wszystkie z tego miesiąca! (0 sztuk) | wszystkie (467 sztuk)
10:17 / 16.08.2004
link
komentarz (3)
Zastanawiam się, czy powinnam ufać tak szybko. Ale nie ufać z kolei nie potrafię. Jestem naprawdę łagodnym, milutkim zwierzątkiem, które lubi się przytulić i być pogłaskane. Nie pociąga mnie ryzyko ani tajemniczość. Lubię wszystko wiedzieć. Mieć kompletną jasność sytuacji. Nie zawsze jest to takie proste.

Moja sytuacja i tak jest dużo bardziej jasna niż jakiś czas temu. Już teraz raczej nie wyobrażam sobie, że ON nagle zamilkł. Nie... Chociaż? Wciąż nie mam pewności. A kiedy w zasadzie będę mieć? Kiedy będzie ten odpowiedni moment, kiedy można być pewnym i zaufać kompletnie? Chyba nie ma takiej jednoznacznej granicy. Zawsze się trochę ryzykuje, a potem okazuje się, czy było warto. Tyle razy się przejechałam... Ale z drugiej strony - ileż to razy poznawałam wspaniałych ludzi, właśnie dzięki mojej ufności i otwartości.

A tak poza tym to stwierdziłam, że dość narzekania! Przecież jestem wielką szczęściarą! Mam przyjaciół! Owszem, garstkę zaledwie, ale JAKICH !!! To ludzie, na których zawsze mogę polegać, którzy nigdy, przenigdy mnie nie oszukają. Przecież to ogromny komfort psychiczny mieć kogoś takiego. Jest cała masa ludzi, którzy przyjaciół nie mają w ogóle. I tez sobie radzą. Więc dosyć rozczulania się nad sobą! Przecież życie jest takie piękne!! Słońce świeci! A pan doktor nie odpowiada na SMSa...

Tak w zasadzie to... ostatnio ON stanowi mój jedyny, ewentualny problem. Już nie roztrząsam jakichś głupich, egzystencjalnych spraw, na które i tak nie ma odpowiedzi. Nie doszukuję się w ślicznym dniu złych aspektów, bo to ewidentnie były skłonności depresyjne. Ale minęły. Już tak nie robię. Wszystko zniknęło, jak ręką odjął. Odkąd GO poznałam. Dlatego tak bardzo mi zależy na tej znajomości, dlatego tak bardzo się boję, że coś się nie uda. I myślę o tym bez przerwy. Tym bardziej, że... jeszcze parę dni temu targały mną różne wątpliwości. Ale jakoś i one minęły. Po ostatnim, piątkowym spotkaniu, a nawet w jego trakcie, było zupełnie inaczej. Byłam taka naturalna i wyluzowana. Wcześniej niby też byłam, ale teraz jakoś zupełnie inaczej.

A najgorsze jest to, że on mi się coraz bardziej podoba... I nie wiem, co mam myśleć o tym jego nieustannym milczeniu. OK, jest zapracowany. Poza tym nie ma zwyczaju odpowiadać od razu, ale to źle i nic go nie usprawiedliwia. W ogóle go nic nie usprawiedliwia, ale powiedzmy, że jeśli mówi prawdę, to chwilami go rozumiem nawet i wiem, że się nie odzywa. Ale nie podoba mi się to. Będę musiała z nim pogadać. Chociaż boję się przyspieszać i żądać deklaracji. Muszę inaczej to obmyślić. Ech... :-)
Ale niech się już odezwie... Wtedy dzień będzie już w ogóle super! :-))