20:29 / 07.09.2004 link komentarz (0) | Wtorek
hm.... chyba jednak sie wynudzilam na tym wyjezdzie - liczac oczywiscie czas niespedzony w wodzie albo na motorowce.
Bo ja TAKA WYAGAJACA jestem. A moze to efekt starosci, kto wie. Kiedys, mlodom bendonc [pisownia zamierzona] nie zrazaly mie takie drobnostki jak zbytnie stloczenie materialu ludzkiego, brak wygod i inne takie. Z drugiej strony rzecz biorac nie jezdzilam nigdzie z ludzmi, ktorych kompletnie nie znalam i z ktorymi nie mialam o czym gadac i ktorzyby grali w scrabble albo "battle of sexes" (gry jak gry, moze i w wersji polskiej bylyby dla mnie zabawne, ale po angielsku to nie za bardzo. Szachow niestety nikt nie mial).
Ale wlasciwie nie o tym chcialam. Chcialam opowiedziec o wlasnej ciapowatoscio-niedoleznosci.
Albowiem zablokowalam se dzis kierownice i stacyjke w samochodzie. Urocze, nie? Pierwszy raz w zyciu i oczywiscie nie mialam pojecia jak to odblokowac. Na parkingu pod chalupa I. nikogo rzecz jasna nie bylo, zeby sie spytac o rade. Drzwi od mieszkania za soba zatrzasnelam i klucza nie mialam, a komorka rzecz jasna rozladowana, takze nie moglam ani zadzwonic ani nawet wydobyc z niej potrzebnych mi numerow.
jedyny numer, ktory pamietalam to do wlasnego mauzonka. Poszlam na stacje benzynowa do publicznego automatu (to cud, ze mialam jakies drobne na telefon!) i zadzwonilam... odebral o matko i powiedzial co zrobic. Zadzialalo uf....
A szykowalam sie juz psychicznie na bieganie po okolicy i proszenie o dostep do gniazdka, zeby se komorke naladowac.... |