Wczorajszy dzien minal jakos dziwnie, wstalem wczesnie, a mimo to nie bylem i nie jestem spiacy. Jakby na to nie patrzec jestem na nogach juz 18h i nic :) zero objawow sennosci. Ale musze isc spac za chwile bo czeka mnie dzis podroz do Wisly bo babcie i ciotke. Tym samym codziennie pewnie juz teraz bede mial na glowie babcie, wiec moje wakacje tak naprawde koncza sie z dniem dzisiejszym. Rok temu skonczyly sie o tydzien pozniej bo 15.IX, no ale w koncu z racji tego, ze to moje ostatnie wakacje to pewnie ktos sobie pomyslal "po co maja trwac tak dlugo?".
Tak czy inaczej wizja zakonczonych wakacji w ogole mi sie nie usmiecha. No coz trudno, myslalem ze moze jeszcze uda sie gdzies wyjechac we wrzesniu, gdzies w gorki na jakis weekend, itp. a tu pasta. Siedze w domu, na brak zajec co prawda nie narzekam, no ale ile mozna w domu siedziec?
Wczoraj przyszedl zwrot listu poleconego ktory wyslalem do mojego ojca, wiec troche pasta no. Dzis mama ma isc do komornika w mojej sprawie i mam nadzieje, ze uda sie jej cos zalatwic.
Czy zaluje? Otoz nie zaluje, bo nadal uwazam, ze nie ma czego zalowac.
|