2004.09.15 09:17:01
link
dzień bez...
dzień stracony...
nie tęsknię... nie wiem czemu...bo wiem że go znów zobaczę?
za to się martwię...
ponoć M. wracała z knajpy i się spłakała...
wkurwia mnie jej zachowanie.. a właściwie
WKURWIA bo jak można, jak można przychodzić do knajpy, wydawać kasę na pivo i w całej bandzie rozdokazywanych dorosłych(ha ha... 20 lat z naddatkiem to jeszcze nie dorosły.. ale uaewa) siedzieć cicho albo powiedzieć 10 słów na cały wieczór... ożywiać się tylko przy bilardzie..
męczy mnie to.. całe wyjście do knajpy traci swój urok... kiedy się widzi smętną minę...
olewam. dobrze się bawie.. ale coś siedzi gdzieś tam.. i podgryza...
do tego zmęczenie materiału... zmęczenie sobą... poszły w niepamięć domówki, imprezy pod pomnikiem...
pół roku poszło w cholerę...
tolerujemy się ale krócej niż zawsze...
ekipa weszła w czas stagnacji...
ale jeszcze nie jest źle.. jeszcze sie potrafimy zmobilizować i się spotkać...
a za niańkę robić nie będę!
komentarz (1)