10:19 / 18.09.2004 link komentarz (2) |
wczoraj miałam sie wyspac, wypoczac, bo w czwartek miałam poprawke(swoja droga wyniku wyczekuje z niecierpliwoscia...ale będzie dopiero w poniedziałek...)
no to powiedzmy, ze sie wyspałam, w końcu to było bite sześć godzin lekkiego snu... czego chcieć więcej...
telefon...
za dwie godziny w drugim końcu miasta(a mieszkam w -bagatela - naszej kochanej stolicy...)ale już i masz być! nie mozesz? czemu? co dziś robisz? obudziłem Cie...oj prosze, ktoś tam musi być, a nie mam po kogo zadzwonić...
no to przyjedziesz?
to do zobaczenia.
po pierwsze-odwołać spotkania, doinformować kogo trzeba...
przygotować sie do wyjścia - zerknęłam w lustro - co to za potworek???
nie zdazyłam nawet zjeść śniadania...
10 h zabawy pośród morskiej bryzy plus dojazd...
wszystko na ostatnią chwile...
niewyspana, zmęczona, głodna troche...
ale w pubie, do którego potem zawędrowałam naturalnie "NIE BYŁO" małego piwa, przynajmniej według niektórych...;-)
powrót do domu w mniejszej grupce...
nie ma to jak jeść w metrze gorzką czekolade o północy...
towarzysze mej podróży troszke dziwnie sie na mnie patrzyli, ale nic to...
znaczy... w sumie nie chodziło im o to, że tą czekolade wogóle jem... chodziło im o to... jak można jeść gorzką czekolade...hm... czy to jest taki problem?;-)
jak tylko mogłam, rzuciłam sie na łóżko... zasłoniłam okno i stwierdziłam, że nie wstaje do południa...
w odpowiedzi na moje postanowienie... mama obudziła mnie dziś o 7, bo w sumie-czemu nie;-)
hm... ciekawe, co bedzie jutro...:-)
a jeśli chodzi o wniosek z poprzedniego dnia...
zmieniam perfumy:P |