10:49 / 23.09.2004 link komentarz (0) | Wczoraj miałem niezbyt ciężką, aczkolwiek wyjątkowo brudną robotę - czyszczenie straszliwie usmarowanych łańcuchów. Do tej pory mam ślady tego smaru na rękach...
Od wczoraj również SMS-uję z Renatą z Poznania, którą poznałem w wakacje na jednym moich wojaży po kraju. We wszystkim się zgadzamy, tylko dlaczego nie mieszka ona w Warszawie???
Teraz pora na kolejny odcinek powieści o metalowcach:
Odcinek siódmy
Autobus zaraz przyjechał, trochę postał. Ludzi nie było, więc się wygodnie usadowiliśmy
- To na kiedy się umawiamy?
- Proponuję się spotkać o jutro jedenastej - odpowiedział na moje pytanie Ramirez - Pod blokiem Tomasa przy sklepie. Tylko weźcie ze sobą Cyberpunka, to zagramy.
- Niestety nie mogę, bo jadę na działkę - powiedziała Kaśka.
- Trudno się mówi, a reszta?
Zgodziłem się, a ze mną Aneta i Tomas.
- Spoko, we czwórkę będzie całkiem nieźle - Ramirez był zadowolony.
- A gdzie zagramy? - odezwał się Tomas.
- Jeśli będzie sucho ,to na ruinach, a jeśli nie, to w bunkrach przy Legionowej - Ramirez finalizował - Tylko postarajcie się nie spóźnić.
- Anetko! - odezwałem się.
- Słucham, o co chodzi?
- Masz jeszcze dzisiaj trochę czasu, to byśmy pograli na gitarze?
Było piętnaście po szóstej.
- Dobra, ale do ósmej, bo w domu mam być przed dziewiątą - Aneta się uśmiechnęła.
Gdy dojechaliśmy na osiedle chwilę jeszcze pogadaliśmy, po czym każdy się pożegnał i poszedł w swoją mańkę, tylko ja wraz z Anetą zajrzeliśmy do sklepu.
- Chcesz jakieś piwo? - spytałem.
- Jakbyś mógł, to kup mi Stronga.
Kupiłem więc jej tego Stronga, a sobie dwa Okocimie (czarne oczywiście) i Sobieskie, bo na takie starczyło, po czym poszliśmy do mojej chaty.
- Fajnie, nie ma starych - ucieszyłem się otwierając drzwi i wchodząc do środka.
Ciąg dalszy w przyszłym tygodniu!
|