20:45 / 04.10.2004 link komentarz (0) | Z frontu
pracowego: o dziwo hindus sie odezwal i zaprosil na nastepna rozmowe o pracy - uwaga - przy KAWIE. Grzecznie odmowilam. Wolalabym chyba pracowac jako sprzedawczyni, no joke. Przychodzi czlowiek na swoja godzine, wychodzi o swojej godzinie i ma cala reszte w dupie. Nie musi odbierac w weekend albo w srodku nocy telefonow i szukac na gwalt kandydatow do pracy i nie musi znosic umizgow starego, zonatego hinduskiego faceta, ktory na dodatek placi kiepsko a wymagania ma kosmiczne.
Przyszla tez odpowiedz z firmy gdzie mam byc jako SQA. Chca mnie zatrudnic na zlecenie od osiemnastego tego miesiaca; informacja z placa zostala laskawie pominieta, ja sie dopominam... mam nadzieje ze nie zniecheci ich moja upierdliwosc - zreszta wymuszona przez I. Ja to tam chcialam od razu sie zgadzac w ciemno, on mnie przekonywal z godzinie, zeby odpisac to co odpisalam i nie zgadzac sie od razu na wszystko.
No nic, zobaczymy.
|