Wczorajszy dzien jakos mi szybko zlecial. Wstalem kolo 11.00 troche poklikalem, potem wybralem sie na uczelnie. Zajecia co prawda zaczynalem dopiero o godzinie 16.00 ale musialem byc na uczelni przed 14.00 w kilku powodow. Najpierw musialem zalatwic kwestie zwiazana z uzyskaniem tematu II pracy przejsciowej i tym samym pracy magisterskiej, po drugie o 14.30 bylem umowiony z ekipa z piatkowej sekcji z ktora mamy robic jakies tam fikcyjne przedsiebiorstwo. Wszystko ustalilismy, sprawe z przejsciowka zalatwilem, potem kolega mi powiedzial, ze wisze na liscie i mam sie zglosic do dziekanatu. Wiec poszedlem, pani w okienku od razu mnie rozpoznala i troche zabila mnie tekstem, ze mam doniesc do komornika pismo stwierdzajace, ze ojciec mi zalega kase. Problem tylko w tym, ze ja w ogole nie pisalem ani slowa we wniosku o tym, ze ojciec ma placic na mnie jakiekolwiek alimenty, ale wiem kto to zalatwil i takim sposobem wystarczy, ze doniose to pismo i bede mial stypendium socjalne z czego oczywiscie sie bardzo ciesze. Na uczelni poszlo wszystko dosc szybko i sprawnie i zamiast wrocic do domu o godzinie 20.30 to wrocilem juz o 18.15 z czego sie oczywiscie bardzo ucieszylem. A dodatkowo ucieszylem sie faktu, ze gdy wrocilem do domu to nikogo nie zastalem, tylko psa.
Dowiedzialem sie, ze za tydzien mam wolny czwartek i piatek wiec wybiore sie jednak z p.Henrykiem do Krakowa do pracy.
Wczoraj niestety zaden list z prokuratury rejonowej do mnie nie dotarl, ale mam nadzieje, ze dzis cos bedzie w skrzynce.
Wpis z notatki zrobionej wczoraj na uczelni:
###
Dzis zastanawialem sie nad tym co moglem zmienic w swoim dotychczasowym zyciu. Moze to i zle aby tracic czas na zastanawianiu sie nad tym co bylo kiedys bo pewnie lepiej jest zastanowic sie nad tym co bedzie lub nad tym co jest teraz, ale co mi tam :) Czasem chyba warto tez zastanowic sie nad tym co bylo i wyciagnac z tych rozwiazan wnioski na przyszlosc.
Chyba najwiecej w moim zyciu moglem zrobic zarad po zdaniu matury i po dostaniu sie na studia. To chyba wtedy byl czas w ktorym dokonalem zlych wyborow patrzac oczywiscie z perspektywy dnia dzisiejszego. Moze wtedy jesienia 2000 r. wybierajac inna droge moje zycie potoczyloby sie calkiem innym torem. Popelnilem wtedy sporo bledow ktorych teraz napewno bym nie popelnil ale jak to mowia madry Polak po szkodzie. Teraz juz troche ciezko z wprowadzaniem drastycznych zmian, ktore nadalby mojemu zyciu zupelnie inny bieg. Juz nie mam 19 lat ale za kilkadziesiat dni to bedzie juz niestety 23 lata na karku i to juz chyba czas kiedy mysli sie nieco innymi kategoriami nizeli 4 lata temu. Najgorsze jest to, ze obecnie juz nie mam zadnego konkretnego pomyslu na dalsze zycie, jestem teraz niejako zawieszony w prozni lecz zdaje sobie w pelni sprawe, ze teraz to zawieszenie moze i jest pozytywne ale kiedys zapewnie przestanie takowe byc.
Chyba najlepiej byloby zaczac wszystko od poczatku ale to niestety nie jest taka prosta sprawa. Cos mi wewnatrz mowi, ze czas podjac jakies decyzje byc moze beda one trudne i ciezkie ale lepsze juz chyba takie nizeli zadne. Na chwile obecna najlepszym wyjscie dla mnie bedzie oczywiscie poza ukonczeniem studiow i obrona dyplomu wyjazd z tego syfiatego kraju. Moze wtedy problem i reszta tej calej syfiatej otoczki, ktorej mam juz po przyslowiowe dziurki w nosie zostana tutaj, a ja zaczalbym poniekad wszystko od nowa. Pewnie na poczatku bedzie trudno i ciezko ale kto powiedzial, ze zycie jest latwe? Nie ciagnie mnie do jakiegos konkretnego kraju, wiem ze napewno nie przeprowadzilbym sie do USA, napewno tez nie zmienilbym miejsca pobytu jedynie w obrebie Polski bo mam dosc tego pieprzonego kraju w ktorym praktycznie nic ciekawego co mogloby mi dac jakakolwiek szanse rozwoju i porzadnego startu w przyszlosc po ukonczeniu studiow, sie nie dzieje.
Jesli wszystko dobrze pojdzie to do czerwca 2005r. uda mi sie odlozyc dosc spora sume pieniedzy, za ta kase moglbym spokojnie w Polsce zyc przez rok nie robiac zupelnie nic, wiec skoro w Polsce bez pracy z taka suma moglbym przezyc rok to mysle, ze za granica bez pracy za taka kase udaloby mi sie spokojnie przezyc przynajmniej z pol roku. A pol roku to chyba sporo czasu by znalezc jakakolwiek prace.
Czas powoli wyniesc sie z tego syfu rzadzonego przez glaboglowych.
Czas pokaze jak to bedzie...
###
|