06:22 / 20.10.2004 link komentarz (1) | Kurwica mnie strzeli z tym nlogiem.
Nie moge sie namietnie polaczyc za cholere jasna, wiec notka leci na twardziela i ja potem wpisze...
tak tak, bo przemyslenia cisna.
Jesien sie tu objawila, a co. Nad ranem, kiedy to jeszcze ciemno bylo, obudzil mnie deszcz walacy w dach i przeciag na gebie (no bo taka duza szpara jest w oknie...). Poczulam sie normalnie JAK W DOMU. Lzej mi sie na duchu zrobilo od razu. Mina troche zrzedla jak musialam wyjsc na zewnatrz i pierwszy raz jechac w ulewie. Trzeba wam bowiem wiedziec, ze od kwietnia, od kiedy mam prawo jazdy i jezdze, nie spadla tutaj kropla deszczu (no moze dwie spadly i zaraz wyschly wiec sie nie liczy).
Wiatr bujal moja toyotka jak lajba, szyby zaparowaly i gowno widzialam, ale jakos przetrwalam na tej cholernej autostradzie jadac 65mph. Rece mnie tylko ciut bolaly, bo za kazdym razem jak wjezdzalam w wode to samochodzikiem zarzucalo a mnie ciarki po plecach przechodzily. No ale co tam, moglo byc gorzej i sniezyca na przyklad, nie?
W pracy sprezylam sie niesamowicie i wyszlam JUZ po osmiu godzinach. Osiemnasta trzydziesci, tadaaa. Kupa czasu do wieczora, nie? Zanim dojechalam pod chalupe to juz byla siodma. Przypomnialam sobie, ze nie mam nic do zarcia w lodowce, wiec na jednej nodze do Safewaya (taka gowniana siec supermarketow). Na obiad zapodalam sobie salatke z salaty, ogorkow, pieczarek, kalafiora i takich tam oraz cztery kanapki. Zanim skonczylam robic i otwierac wino do taktu (sie komponuje pod kanapki i salate, nie? Ze wszystkim sie komponuje) to juz osma wybila.
Zajelam sie konsumpcja jednoczesnie czytajac emaile i przegladajac blogi i juz 8.30.
Kurwa, no nie ma w ogole czasu na zycie! Ale i tak lepsze takie zycie, niz przymieranie glodem jako bezrobotny.
Z newsow innych. Wywiazala sie dyskusja na grupie alumniow suna. Ktos zapytal, jaki jest odzew na ogloszenia o pracy, jak sie wysyla ot tak z ulicy. Odpowiedz wielce pocieszajaca: ponizej jednego procenta. prace dostaje sie przez kontakty.
Poza tym przeraza mnie uplyw czasu. Ludzie ode mnie mlodsi kupuja sobie i urzadzaja mieszkania i domy... a ja co? W polu jestem. Nie wiem nawet, czy kiedykolwiek w zyciu bedzie mnie stac na wlasny kat :(
W ogole to jakos tak glupio sie czuje. Ilez czasu mozna sie z kims dejtowac (matko, no nie wiem jaki tutaj polski odpowiednik nadawalby sie) - zwlaszcza, jesli oboje to sa dorosli ludzie, niezalezni i ze tak powiem samo sie utrzymujacy? Naturalna kolej rzeczy to zamieszkanie razem.. no chyba, ze dwie osoby sa samotnikami i nie trzeba im partnera do zycia ino od czasu do czasu kochanka/ki. Tylko, ze ja jestem zwierze stadne a nie samotnicze i zyc sama nie chce. Potrzeba mi jak powietrza kogos obok mnie. Samotne zimowe deszczowe wieczory sa dobre od czasu do czasu, a nie ciagle.
|