Meczacy dzien wczoraj. Pobudka po 8.00, kurs do Ustronia, pozniej kurs do Wisly, w Wisle interesy - ostatnio wszedzie robie interesy, chyba sprzedam za niedlugo wlasne sumienie na allegro :P
Powrot do Gliwic, bank, dom, stanie w korku pol godzin bo sie ludziom zachcialo na groby jechac. Praca 3h, powrot do domu, obiadokolacja numer 1, tv, internet, tv, obiadokolacja numer 2, telefony, tv, internet, tv, internet, spacer z psem, internet :)
To tak w telegraficznym skrocie.
No i juz nie ma domku w Wisle, troche szkoda i smutno, moze bedzie jakis domek w okolicach Gliwic ale niestety nie wiem jak szybko.
Za oknem cieplo i w ogole wyglada to jak wakacje. Wyszedlem z psem, bylo po 23.oo, cieplo jak cholera, jacys ludzie liscie grabili przed domeme, kilku ludzi z psami, para z malym dzieckiem + wozek. Pamietam, ze rok temu tez byla taka pogoda mniej wiecej w listopadzie.
A teraz ide juz spac, bo jutro troche rzeczy mam do zrobienia.
|