08:06 / 10.11.2004 link komentarz (0) | Od wczoraj brzeczy i blyszczy juz nie tylko singiel Morala i Gano (ten drugi wykrzesal z siebie jakies nieslychane ilosci energii, juz nie brzmi jak upalony anemik, tylko jak anemik na kawie). Robia to takze moi najdrozsi rodzice. Tak, tak traumy rodzicielskiej ciag dalszy. Przywiezli mi -na moje wlasne zyczenie- calkiem spore zapasy pasztetowej (to takie zboczenie z dziecinstwa, dwa ulubione dodatki do chleba z maslem to pasztetowa oraz koncentrat pomidorowy z cebulka) oraz dwa wory odpustowych piernikow, albowiem zadna Panska Skorka nie umywa sie do pozadnego, kruchego piernika spod cmentarza na Francuskiej. Brzmi to conajmniej perwersyjnie w kontekscie tego ostatecznego miejsca uzytecznosci publicznej, ale tak jest.
Sa kochani, ale tak do godziny 21:30, kiedy ja po calym dniu zapieprzania chcialabym sie polozyc spac a tu tocza sie dyskusje przerywane chwilowymi zachciankami przyszlych dziadkow "No Emilku, kopnij babcie". Pogadamy za 16 lat, bankowo ton sie zmieni.
Nasza odyseja remontowa trwa. z 12 prac zadanych fachowcoi, jeszcze zostalo tylko zalozenie nowych blatow kuchni i poprawienie kilku rzeczy w naszym pokoju- bo tak. Juz wiem co na to powie nasz fachowiec "ale przeciez tego nie bedzie widac" (chodzi o wielka plame brudu na scianie powstala w skutek wywercenia przez fachowca otworow na kolki do wieszania obrazkow. Niestety umyc sie tego zadna miara nie da, albowiem dzieki wymieszaniu dwoch roznych rodzajow farby caly kolor natychmiast zchodzi), albo "no to zostawilem klej przeciez i narzedzia" (tu chodzi o boazerie, ktora sie znienacka odkleila, po conajmniej 3 latach od momentu zalozenia).
Przestaje wierzyc w to, ze na tym swiecie mozna zrobic cos porzadnego, solidnego, dzialajacego sprawnie i zgodnie z zalozeniami...
* |