16:57 / 17.11.2004 link komentarz (2) | jak przez godzine nie wyleciec z pracy
pewnego pieknego dnia dwie panie dyrektor wezwaly mnie do gabinetu i poprosily o wykonanie pieczatki.
zgarnalem kartke na ktorej napisaly mi co ma na owej pieczatce zaistniec i poszedlem w ....u
nagle dzis, po 2 tygodniach od zdarzenia, gdy stałem już gotowy do opuszczenia zacnego miejsca pracy odezwała się moja pieprzona służbowa komórka a w niej tubalnym głosem pani dyrektor oswiadczyła:
- czy możesz przynieśc mi tę pieczątkę którą zamówiłam dwa tygodnie temu???
-yhhhh...ooo...eeeee - dziarsko rozpocząłem rozmowe.
-masz ją czy nie??? - krótko wypaliła.
-yhhhh...e....oooo... - wciąż ze zwyczajną dla mnie flegmą ja.
-musze mieć ją dzisiaj!!! rzadko o coś prosze i zawsze zapominasz!!! - kontynuowała z pasją pani szefowa.
-yhhhhhh...oooo...uuuu.... -odpowiedziałem z lekkim zdenerwowaniem gdyż przecież już 15.30 a ja tylko do szesnastej pracuje.
rzuciła słuchawką.
-ja pierdole kurwa mać w końcu mnie wyjebią - wystrzeliłem wreszcie do mojej współpracowniczki.
- nie widziałaś takiej karteczki z niebieskimi napisami w kształcie pieczątki gdzieś na biurku???
- a kiedy zostawiłeś??? wczoraj??? - zdziwiona hania.
- nie, tydzień temu. - z charkterystyczna głupią miną ja.
chwyciłem za książkę telefoniczną. "Pieczątki w 15 minut" wielkimi bukwami krzyczało pierwsze ogłoszenie. Taa???
Dzwonię.
- Halo??? Pieczątki w pietnaście minut???
W jakim czasie najszybciej można zrobić u Państwa pieczątkę???
- W godzinę - padła oczywista odpowiedź.
A to dziękuję. Ogłosznie następne: pieczatki od 15 minut do 1,5 godziny. To brzmi wiarygodniej.
- Halo??? W jakim czasie....
- W piętnaście minut.
Bingo!!! Juz biegnę do samochodu i lecimy.
Ale zaraz, zaraz, a co miało być na pieczątce???
- Halo??? - pani dyrektor nr 1 jeszcze ze mną rozmawia.
- Nie pamiętasz co miało być na pieczatce bo nie możemy znaleźć w tym zakładzie co ją zamówiłem, ja tez nie pamietam...
- Moje dane i coś tam coś tam.
-Aha, dzięki....
Tak, tyle kurwa to i ja wiedziałem.
Dzwonię do drugiej pani dyrektor.
- Cześc słodziutka co tam miało być na pieczątce ?? No na tej pieczątce dla X. którą razem tworzyłyście?? Nie pamiętasz??? A kto może pamiętac??? Mam na kartce??? No mam, ale zapomniałem wziać tą kartkę. No wróce po nią. Tak, tak dane X. i nazwa fundacji. Tak,tak.
No. Skoro nikt nie wie co tam ma być to zrobimy jak uważamy. I tak zrobiłem. Odebrałem pieczątke od Pana i Stwórcy i na odchodne usłyszałem:
- Tylko, że będzie działać dopiero za godzinę bo musi się nasączyć tuszem.
- Eeeeeee.. no ale dziękuję mimo wszystko - i pognałem na zakład.
Kiedy przyjechałem szefowej już nie było, a kiedy zadzwoniłem na jej mobajl usłyszałem:
- Jakiej pieczątki??? Aaaaa... Nie, nie chce. Odbiorę jutro....
|