18:51 / 17.11.2004 link komentarz (0) | Nastroj
poprawil sie juz wczoraj, kiedy po moich stekach w sluchawke I. stwierdzil, ze moze bym przyjechala do niego... rybki plywaja, muzyczka gra, cieplutko no i on czeka na mnie (u mnie w chalupie ciemno, zimno i sama siedzialam, na dodatek po przekopywaniu sie przez papiery z mauzonkiem zemdlilo mnie).
No to przyjechalam. Napilam sie dobrego winka, obejrzelismy film dokumentalny o zyciu ptoszkow, potarmosili sie w wyrze i swiat wrocil magicznie do rownowagi.
Taaa jest. Takie male rzeczy czynia zycie znosnym a nawet fajnym.
A dzis rano mgla zalegla. Stalam z rozdziawiona geba i obserwowalam, jak slonce nie moze sie przebic przez klebiace zwaly szarej waty.
Tutaj to zjawisko nader rzadkie, i trzeba korzystac, poki mozna... |