Czwartek - dziwny dzien, strasznie zabiegany. Mialem isc do pracy na godzine 10.00 ale jakos tak bylem malo wyspany i postanowilem isc do pracy na godzine 11.00. To pewnie dlatego tez, ze z srody na czwartek oczywiscie byla awaria w lazience i sie niezle nameczylem z jej usunieciem. W czwartek, ani w piatek nie mialem czasu by zakonczyc naprawy wiec bede to musial zrobic dzis. Wiec w czwartek praca, po pracy wizyta na obiedzie w domu, a po obiedzie wizyta na sesji plakatowej AI-METH 2004. Po AI-METH zajecia i wizyta u Magdy. Dzien meczacy, w nocy z czwartku na piatek czulem sie taki jakby wympompowany, cos jakby powietrze ze mnie zupelnie uszlo.
Piatek - dzien pod znakiem kataklizmu. Na 8.00 bylem umowiony w pracy, wiec wstalem dosc wczesnie. Rano nawet ladna pogoda. Pracowalem do 11.00, pozniej w ramach praktyki przez 1.5 h zajalem sie ISO. Nastepnie udalem sie do Beaty celem skonsultowania paru szczegolow dotyczacych zrobienia stronki WWW dla jej firmy. I u Beaty nastal kataklizm, za oknem rozszalala sie jakas straszna zawieja sniezna. Beata musiala na chwile wyjsc i odwiezc swojego boya do Opla, wiec ja zostalem i porobilem jeszcze to co mialem do zrobienia u niej w biurze. W biurze ciagle sie wylaczyly kompy bo byly spadki napiec, wiec juz wtedy zrozumialem, ze nie jest dobrze. Jak Beata wrocila i powiedziala, ze tam sie wrecz jechac nie da to sie lekko przerazilem ale jednak zaryzykowalem powrot do domu. Powrot straszny, malo co widac, straszny wiatr, pelno galezi spadajacych na droge ale jakos udalo mi sie na szczescie calo i bezpiecznie dotrzec do domu. Niestety tutaj zonk, chialem zaparkowac auto w garazu ale silny wiatr niestety skutecznie uniemozliwily mi otwarcie drzwi od garazu, wiec musialem isc do domu i prosic o pomoc babcie i mame. W domu zjadlem obiad i na szczescie przestalo tak wiac, zawiozlem babcie do domu i pojechalem do pracy. Juz bedac parenascie metrow przed siedziba firmy widzialem jak ze slupu energetycznego w taki bardzo ladny i efektowny sposob sypia sie iskry. Wiec pomyslalem chwile, ciekawe czy prad bedzie w firmie. Ale podjezdzam po firme, widze ze swiatla sie swieca wiec mysle sobie, ze nie ma sie czym martwic. Wchodze do firmy i widze ze cos pelno kabli wisi od lamp z sufitu i pelno przedluzaczy. Od razu skumalem, ze cos jest nie tak, a kolega powiedzial mi, ze fazy nie ma i ze lecimy na zasilaniu jednie z tak zwanej pajeczynki, ze nie dziala cala sieci i ze jedynie fax, serwer, serwer neostrady i centralka abonencka chodza podtrzymywane z UPSa. Po 1h dyskoteki swietlnej udalo mi sie odpalic siec i dolozyc do serwera dodatkowy ram i dysk. Teraz sprawa wyglada bardzo fajnie 1 GB RAMu 400 MHz, 2.6 P IV, 200 GB powierzchni dyskowej S-ATA. A do tego dojdzie za pare dni router z firewallem, a do konca roku bedzie stal na tym system Win 2003 SBE PE+. Po 17 przyszedl gosc z ktorym siedzielismy nad SQLem, a ze nie dzialalo 3/4 sieci to zeszlo nam az do 20.00.
Wiec tak generalnie podsumowujac to caly dzien spedzilem w pracy i mysle o tym by zaraz udac sie do wyrka bo mam dosc. A dzis tez mam sporo rzeczy do zrobienia ale tym razem w domu, a wieczorem szykuje sie wyjazd do Multi, chociaz jak to ostatnio bywa z mym cudownym towarzystwem, ktore ostatnio w ogole nie wie czego chce, ow wyjazd moze w ostatniej chwili stanac pod wielkim znakiem zapytania. No ale zobaczymy co to bedzie :)
Ladnie jest jak jest bialo, oby tylko zbyt dlugo bialo nie bylo.
|