13:15 / 01.12.2004 link komentarz (3) | Około południa zadzwoniłam do mamy. Lechu kiedyś pokazał mi jak się telefonuje na nóż. W hallu akademika, na parterze jest fajny automat. Żeby zeń zadzwonić wystarczy mieć zwykły nożyk, taki sztuciec jak do odbiadu. Wkłada się go pod wajchę od słuchawki i sunie po odwrocie ebonitowej płyty, aż się trafi we właściwe miejsce. Poszukiwanie punktu „G” to się nazywa. Jak ten punkt się wyczuje, wówczas w słuchawce słychać charakterystyczny trzask. Takie spięcie, jakby do środka wpadał żeton. Oczywiście numer powinien być już wcześniej wykręcony. Całkiem proste jeśli się trochę potrenuje. Niektórzy w ten sposób dzwonią nawet do Anglii. Zapytałam mamusię co u Ewelinki słychać. Odpowiedziała, że wszystko dobrze i zaraz napomniała żebym niepotrzebnie nie traciła pieniędzy na telefony, bo przecież mamy teraz poważniejsze wydatki. Pewnie że mamy teraz wydatki. Więc któryś raz jej tłumaczę, że w kwestii telefonowania ściśle stosuję się do rad mamusi gdyż dzwonię zupełnie za darmo. |