01:50 / 11.12.2004 link komentarz (2) | Nie nalezy ufac autorom poradnikow i ulotek. Truizm. Ale kiedy otrzymujesz do reki 20-sta ulotke, ktora mowi, ze "ciaza to najpiekniejszy czas w zyciu kobiety, a III trymestr jest najcudowniejszym okresem w ciagu tych magicznych 9-ciu miesiecy" zaczynasz brac to do siebie. I mslisz... Dlaczego mnie sie to nie podoba. DLaczego nie cieszy mnie nieustanne bieganie do toalety. DLaczego nie podnieca mnie zgaga. Dlaczego nie rozczulam sie kiedy lapie mnie z nienacka w srodku nocy synchroniczny skurcz ud. No dlaczego jestem wyrodna przyszla matka?
A dlaczego nasz pierworodny nie spieszy sie na ten swiat? Dewastujac mi cialo swoim "sie rozrastaniem" i podkopujac psychike hormonalnym szalenstwem, siedzi sobie nasz berbec najslodszy i w najlepsze czeka. A nuz nie zauwaze, ze tam jest i uda mu sie zostac na dluzej... Fakt faktem okolicznosci przyrody nie sa najlepsze. Zimno, brzydko, wszyscy tylko czychaja, by rzucic sie na "boziu to siyliczne malensztfo", aby je poddusic, obslinic i bog-wie-co-jeszcze.
Sama bym sie w swym brzuchu schowala na mysl o tych okropienstwach, a jak tak dalej pojdzie to okaze sie to calkiem wykonalne.
Z racji na mikolajkowa wyplate zamowilam sobie kolejna dawke ksiazek. Co prawda jest pare tytulow, ktore wolalabym przejzec przed zakupem, a co jest niemozliwe w przypadku ksiegarni internetowych, niestety ostatnio tylko taka forma wchodzi w gre... Bo kiedy tylko zjawiam sie w dajmy na to skklepie na "e" dostaje ciezkiej kurwicy. Poczynajac od temperatury (cala siec sklepow zdaje sie ma ten sam problem z chujowa klimatyzacja), poprzez obsluge (ja tu tylko sprzatam, a ja jestem z innego dzialu i tylko przechodzilem, a pania prosze do innej kasy,bo akurat przerwe zaczynam), na ekspozycji materialow konczac- wszystko ssie i tyle. W ten sposob raz na 1,5 miesiaca zostawiam 300 zlotych w miejscu takim jak Merlin. Zamawiam, za dwa dni pan z paczuszka puka do drzwi, po miesiacu juz mysle nad kolejnym zamowieniem. Zawsze mam lekkie wyrzuty sumienia, w koncu w domu mamy tysiace ksiazek (nie przesadzam, ci co byli w tym mieszkaniu- wiedza o co chodzi), a ja ciagle znosze kolejne. Lepiej ksiazki niz ciuchy. Swoja droga wydawalo mi sie, ze ludzie chorzy na kupowanie w takiej klasycznej formie istnieja tylko w dramatycznych charakterystykach wyciaganych z kolejnych publikacji towarzystwa psychologicznego, albo jakiegos innego instytutu do spraw uzaleznien. Okazuje sie, ze czaja sie wsrod nas. Babcia Lubego ostatnio wyciaga spodnie, ktore na nikogo nie pasuja (tajwanska eska? rozmiar na slomkowego ludzika... ) i spytana po co je kupila, powiedziala, ze nie mogla nie kupic, skoro zaplacila tylko 2 zlote. Proste?
Jaaasne...
Bylismy w kinie na "Immortal". Juz dawno nie spotkalam sie z tak skwaszonym scenariuszem. Moze, gdybysmy przeczytali komiksy (przepraszam, poszlismy na ten film nie znajac rysowanego pierwowzoru, moze to jest swietokradztwo, zniewaga i generalne lamerstwo... szczerze? Mam.to.gdzies.) wszystko byloby prostsze,a tak film pelen byl niedopowiedzianych watkow. Nie mniej jednak podobal sie, oczywiscie w pelni zrozumiem tych, ktorym nie przypadl do gustu. Mieszanina egipskiej mitologii, futurystycznych wizji Nowego Jorku, paranoi, komputerowej animacji... to mowi chyba samo za siebie.
Nie bylo to oczywiscie dzielo w stylu "WOW! KAMIEN MILOWY KINEMATOGRAFII", ale bardzo sie to milo ogladalo. Wyszlismy z kina w znacznie lepszych nastrojach i z ta pozytywna energia udalismy sie na 6-ste urodziny DosDedos. UUUUUUUuuuuuuuuuu. Tak, moi mili, bylismy na urodzinowej imprezie naszej konkurencji potencjalnej. Gdyby tylko szef sie dowiedzial.
Oczywiscie szef wie o naszych kolezenskich stosunkach miedzyredakcyjnych, ale jakos nie wyobrazam sobie, zeby oficjalnie dal nam zaproszenia dla nich na urodziny naszego magazynu...
Bylo sympatycznie. Korzystam z tych chwil, bo jak to mowil nasz historyk sa to "ostatnie podrygi zdychajacej ostrygi". Gdybysmy zapomnieli , albo jeszcze nie zdali sobie w pelni sprawy z tego, ze na dniach "skonczy sie nasza wolnoisc" , "zaczna sie obowiazki, wszystko bedzie mnie bolalo" oraz"nie dam sobie sama rady i bede potrzebowala pomocy" i "bede cierpiec i nie bedzie na nic czasu" a takze "trzeba bedzie sobie zorganizowac plan dnia, bo dziecko nie dostosuje sie do nas", a na samym poczatku, to "w ogole nie bede mogla sie ruszac, nic mi sie nie ebdzie chcialo i nie bedziemy widziec za co sie zabrac", to moja mama dzwoni codziennie i tymi slowami mnie pociesza. Robi to od 4 miesiecy. Prawda, ze urocze? W ten sposob rychle macierzynstwo jawi mi sie jako mroczny okres dominacji malego tyrana. Dlugo sie nie dawalam tej indoktrynacji, ale ostatnio cos juz we mnie siadlo. Tlumacze sobie, ze to te hormony, a jak tylko Emil raczy zawitac na swiecie, no i minie depresja poporodowa, bedzie dobrze... a potem wyeliminuje moja mamusie.
*proste. |