06:05 / 17.12.2004 link komentarz (1) | Ah,
zapomnialam dodac. Zadzwonila dzis S. - to ta hinduska, z ktora pracowalam i z ktora szef mial rekoczyny w firmie przecudnej rekruterskiej trzyosobowej.
Otoz, S. wychodzi za maz. Zna tego chlopa dwa miesiace, slub planowany w lutym, oczywiscie w Indiach.
Powiedzialby ktos, ze predko? A wcale nie - jak na norme hinduska... Bo co. Tam celem ogromnej wiekszosci facetow jest posiadanie dzieci. Wiadomo wiec, ze ktos te dzieci urodzic musi. Malzenstwo to w ogole biznes jest. Ukladane oficjalnie, zeni sie cala rodzina (klan) z klanem, a nie tam ze pan mlody z panna mloda. Kobiety to specjalnie duzo nie maja do gadania - kobieta bez meza i bez dziecka to nic nie znaczy u nich w spoleczestwie.
Ponoc sie to zmienia, ale daleko jeszcze do poziomu chociazby USA, oj daleko.
Anyway. S. w ogole to powinna sie cieszyc (mowie to ze zlosliwa ironia) bo jakiez to ona ma miec wziecie??? Jak miala 18 lat wyszla za maz, po roku sie rozwiodla i od tamtej pory zyla sama, na wlasnym utrzymaniu, zrobila w miedzyczasie doktorat i MBA... NO TAKA TO NIE MA PRAWA WYBRZYDZAC. Nie?
Kolega hindus niedawno podsumowal:
- wiesz, na swiecie jest tylko miliard hindusow, a i tak sie wszyscy znaja...
Przerazajace, ale to tak jest. Hindusow w silly valley jest od kutafona, ale FAKTYCZNIE sie wszyscy znaja. A nawet jak nie, to i tak wiedza od razu z jakiej kto kasty jest i jak z nizszej, to nie gadaja w ogole do niego.
Jeszcze zeby tacy na kase nie byli pazerni i tak kobiet nie mieli zupelnie w dupie... |